Archiwa
Kategorie
|
W ostatnich dniach nadleśnictwa otrzymały pismo posła Piotra Cybulskiego z 29 pytaniami (zamieszczamy je poniżej), na które mają, za pośrednictwem regionalnych dyrekcji i Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, udzielić odpowiedzi do dnia 31 marca 2009 r. Pan poseł powołuje się, zadając te pytania na art. 16.1, 19.1 20.1,2,3. Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Zakres informacji jakich żąda Pan Poseł Cybulski nie jest w żadnym punkcie objęty sprawozdawczością, jaką sporządzają jednostki Lasów Państwowych na potrzeby własne i instytucji zewnętrznych. Obejmują zakres czasowy od 2000 roku, co dodatkowo utrudnia szybkie udzielenie odpowiedzi, gdyż wymaga kwerendy archiwów nadleśnictw i rdLP. Niektóre pytania wykraczają poza kompetencje PGL Lasy Państwowe np. pkt 24. Poseł domaga się od LP sporządzania informacji w postaci tabel, zestawień rocznych, stanowiskowych, a ponadto dokonywania przeliczeń statystycznych na powierzchnię czy osobę. Wiele z tych danych przekracza możliwości udzielenia wyczerpującej odpowiedzi, gdyż większość dokumentów przechowywana jest maksymalnie 5 lat. Wyliczyliśmy, że aby odpowiedzieć na zadane przez Posła Cybulskiego pytania zaangażowanych musi być w nadleśnictwach i regionalnych dyrekcjach minimum po 4 osoby odpowiedzialne za stan posiadania, administrację, księgowość i zajmujące się prowadzeniem archiwum. W niektórych jednostkach włączyć się muszą osoby zajmujące się gospodarką łowiecką i socjalną. Łącznie Pan Poseł zaangażował prawie 2000 osób, które zamiast zajmować się swoją normalną pracą, muszą zbierać dane, a następnie je przetwarzać na potrzeby posła. Osoby te muszą ponadto przejrzeć łącznie w Lasach 10 – 12 tysięcy teczek osad leśnych oraz ponad 300 – 440 tysięcy okien na ekranach monitorów komputerów.
Od momentu przekazania pytań Pana Posła Cybulskiego do nadleśnictw krąży korespondencja e-mailowa pomiędzy jednostkami, doprecyzowująca zakres pytań. Dzieje się to w okresie tuż po zakończeniu sprawozdawczości rocznej za 2008 r., miesięcznej za miesiąc luty i sporządzania planu zasadniczego na 2009 rok, które wymagały od pracowników wielogodzinnego zaangażowania, często z konieczności nawet poza godzinami normalnej pracy.
Uważamy, że jest to rewanż Pana Posła za usunięcie Go przez sąd powszechny z zajmowanej bezprawnie osady leśnej. Naszym zdaniem poseł Cybulski nadużył mandatu posła, gdyż zakres i sposób prezentacji informacji, jakie sobie zażyczył przekracza zwyczaje przyjęte w cywilizowanym parlamentaryzmie i prowadzi do paraliżu jednostki Skarbu Państwa, jaką są Lasy Państwowe.
Zastanawia nas, dlaczego Pana posła interesuje okres akurat od 2000 roku, a nie np. od daty wejścia w życie ustawy o lasach tj od 1991 r., albo od powstania instytucji LP tj 80 lat. Uważamy, że Dyrektor Generalny, przed rozesłaniem do podległych jednostek pytań Pana Posła powinien zwrócić się do Marszałka Sejmu i przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, czy posłowi wolno zaangażować tak wielką armię ludzi do pracy dla własnych potrzeb, bez wynagradzania ich za ten czas pracy, skoro ma do swojej dyspozycji protokóły kontroli NIK, Inspekcji Lasów Państwowych, Urzędów Skarbowych i innych organów kontrolnych? Jesteśmy przekonani, że odpowiedź Marszałka Sejmu byłaby negatywna. Łatwo sobie wyobrazić, co by się działo z wykonywaniem swoich zadań w Lasach Państwowych, gdyby pozostali posłowie Komisji OŚZNiL sformułowali po 29 pytań do Lasów Państwowych.
Poseł Cybulski powołuje się w swoim piśmie na art 20 ustawy o wykonywaniu obowiązku mandatu posła i senatora który brzmi: „Poseł lub senator ma prawo podjąć – w wykonywaniu swoich obowiązków poselskich lub senatorskich – interwencję w organie administracji rządowej i samorządu terytorialnego, zakładzie lub przedsiębiorstwie państwowym oraz organizacji społecznej, a także w jednostkach gospodarki niepaństwowej dla załatwienia sprawy, którą wnosi we własnym imieniu albo w imieniu wyborcy lub wyborców, jak również zaznajamiać się z tokiem jej rozpatrywania”.
Czyżby wzmiankowana interwencja to próba zawrócenia biegu wydarzeń związanych z eksmisją Pana Posła z bezprawnie zajmowanej osady leśnej ?. Czy to nie jest nieuprawnione wykorzystywanie mandatu poselskiego do osiągnięcia prywatnych korzyści !?.
 
Dla wypełniających tabele i udzielających odpowiedzi na pytania Pana Posła Dyrekcja Generalna LP zmuszona była dokonać interpretacji z cyklu „co autor miał na myśli”.
(co autor pytania miał na myśli_1), (co autor pytania miał na myśli_2)
Prywatna wojna posła Piotra Cybulskiego z Lasami Państwowymi osiąga coraz wyższy stopień absurdu. Pan poseł, jeszcze niedawny nadleśniczy, osiągnął już taki stopień głupoty, że „gdyby głupota miała skrzydła szybowałby jak orzeł”. Można byłoby te wypociny intelektualne posła włożyć wyrzucić do kosza, gdyby nie autorytet Sejmu, którym się przy każdej okazji posługuje i który wykorzystuje, a nawet nadużywa, czego dowodzi ostatnie 29 bzdurnych pytań, którymi Lasy zajmują się, zamiast wyrzucić je do kosza, gdzie ich miejsce. Czas, by posłem zajął się klub PiS i Marszałek Sejmu.
Może dlatego warto przeczytać sprawozdanie z posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa poświęconej drzewostanom przeszłorębnym, których miejsce w gospodarce leśnej Poseł Cybulski kwestionuje.
Posłowie, zebrani 7 stycznia 2009 r. na posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, wprawdzie nie cytowali ekspertyzy naukowców z SGGW, ale zdecydowana większość z nich, niezależnie od opcji politycznej (z jednym wyjątkiem) miała podobny pogląd na temat drzewostanów przeszłorębnych. Warto w tym momencie zacytować opinię opozycyjnego posła Dariusza Bąka wyrażoną w dyskusji. Poseł swoje argumenty podparł cytatami z ważnych dokumentów międzynarodowych i państwowych.Na początek cytat z rezolucji III Ministerialnej Konferencji Ochrony Lasów w Europie, która odbyła się 2-4 czerwca 1998 r.: Martwy stojący i powalony las, dziurawe drzewa, stare zagajniki, specjalnie rzadkie drzewa należy pozostawić w ilości i rozprzestrzenieniu potrzebnym do zabezpieczenia różnorodności biologicznej, z uwzględnieniem potencjalnych skutków dla zdrowia i stabilności lasów oraz otaczających ekosystemów.
Następnie poseł Bąk zacytował dokument z 1997 r. pt. „Polityka leśna państwa”: Pozostawienie w każdym drzewostanie przewidzianym do odnowienia przez użytkowanie rębne części starych drzew od 5 do 70% do ich fizjologicznej śmierci, w tym drzew dziuplastych i martwych, jako siedliska licznych biocenoz leśnych. W drzewostanach unikalnych pod względem przyrodniczym celem nadrzędnym gospodarki leśnej staje się ochrona bioróżnorodności i złożoności biologicznej, a pozyskiwanie drewna jest jej ubocznym efektem wymuszonym pielęgnacją lasu i jego stanem sanitarnym.
W następnej części swojej wypowiedzi Dariusz Bąk zacytował instrukcję użytkowania lasu, która wręcz nakłada na nadleśniczych obowiązek utrzymywania martwych drzew (oczywiście nie wzdłuż dróg). Na koniec poseł powiedział: dziwię się tym, którzy patrzą na Lasy przez pryzmat pieniądza. Lasy to nie tylko pieniądz. Lasy to dobro narodowe.
(czytaj cały artykuł)
Żona Stanisława Gawłowskiego, wiceministra środowiska, przyjmując stanowisko członka Rady Nadzorczej PL Energia SA, ubiegającej się o koncesję w tymże resorcie, nie miała pojęcia o działalności spółki. Miała zrezygnować, kiedy tylko uświadomiła sobie istniejący konflikt interesów. W ocenie prof. dr. hab. Jana Szyszko, posła PiS i byłego ministra środowiska, sprawa budzi poważne zastrzeżenia i powinna zostać wyjaśniona przez premiera. – Nie przystoi panu ministrowi, by za jego kadencji jego małżonka starała się
o koncesję, i to w tym samym ministerstwie. Wyraźnie widać korzyści, jakie mogłyby być tu czerpane przez żonę, a więc i samego wiceministra – podkreślił Szyszko.
Sprawa nabiera dodatkowego wymiaru, kiedy zestawimy ją z działaniami Stanisława Gawłowskiego jako wiceministra środowiska. Przypomnijmy, że to właśnie on polecił poszukiwać sposobów, by wypowiedzieć umowę zawartą pomiędzy Fundacją „Lux Veritatis” a Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na badania geotermalne w Toruniu. W opinii Jana Szyszko, zaistniała sytuacja wskazuje na „podwójną moralność” wiceministra, który z jednej strony mocno krytykuje inwestycje o dużym znaczeniu społecznym, a kiedy idzie o prywatny interes, sprawę przemilcza, a nawet twierdzi, że wszystko jest w porządku.
– Przypuszczam, że ów wniosek był złożony zgodnie z procedurami i być może będzie on rozpatrywany zgodnie z procedurami, ale chciałbym zwrócić uwagę na podwójną moralność. Nie przystoi panu ministrowi, by za jego kadencji jego małżonka starała się o koncesję, i to w tym samym ministerstwie. Wyraźnie widać korzyści, jakie mogłyby być tu czerpane przez żonę, a więc i samego wiceministra – podkreślił prof. Jan Szyszko. Jego zdaniem, sprawę należy jak najszybciej wyjaśnić, a premier powinien wyciągnąć z niej właściwe konsekwencje.
Na nie do końca jasne związki natury biznesowej Stanisława Gawłowskiego, wiceministra środowiska, oraz jego żony figurującej jako członek rady nadzorczej firmy zajmującej się poszukiwaniem i eksploatacją złóż gazu ziemnego natrafiła „Rzeczpospolita”. Dziennikarze dotarli do informacji na temat spółki PL Energia,
w której władzach jeszcze niedawno figurowała Renata Listowska-Gawłowska, żona wiceministra środowiska. PL Energia zajmuje się poszukiwaniem i eksploatacją złóż gazu ziemnego, a obecnie stara się o uzyskanie kolejnej koncesji na złoże Uników. Według Ministerstwa Środowiska, do którego takie wnioski są kierowane, postępowanie przetargowe w tej sprawie jest na ukończeniu. Gazeta ustaliła, że w Krajowym Rejestrze Sądowym żona wiceministra figuruje jako członek Rady Nadzorczej PL Energia od 7 stycznia 2009 roku. Istniała więc realna szansa, iż jej koneksje w ministerstwie mogły mieć znaczenie w prowadzonym postępowaniu.
Sprawę tonuje Stanisław Gawłowski, który zaznacza, że nie ma kompetencji w zakresie wydawania koncesji na poszukiwania i eksploatację złóż gazu ziemnego (leży to w zakresie departamentu geologii i koncesji geologicznych oraz głównego geologa kraju w randze wiceministra środowiska). Jak twierdzi Gawłowski, jego żona przestała być członkiem rady nadzorczej spółki wkrótce po otrzymaniu mianowania na to stanowisko. Renata Listowska-Gawłowska miała uczestniczyć tylko w jednym posiedzeniu rady, na którym zorientowała się w zakresie działań PL Energia. Wczoraj Gawłowski zapewniał, że konflikt interesów pomiędzy pełnieniem przez niego funkcji publicznej a działalnością służbową jego żony nie istnieje. – Moja żona od 8 grudnia 2008 r. do 16 stycznia 2009 r. zasiadała w Radzie Nadzorczej PL Energia SA, która wnioskowała o koncesję na poszukiwanie i rozpoznawanie (nie wydobycie) złóż ropy i gazu do Ministerstwa Środowiska. W momencie przyjmowania propozycji dołączenia do rady nadzorczej nie była poinformowana
o tym fakcie. Na pierwszym posiedzeniu rady nadzorczej, 12 stycznia 2009 r., żona dowiedziała się, że spółka wnioskuje o koncesję w Ministerstwie Środowiska. 16 stycznia 2009 r., tj. po czterech dniach od pierwszego posiedzenia rady, żona złożyła rezygnację z zasiadania w niej. W ten sposób przecięliśmy podejrzenia o potencjalny konflikt interesów – oświadczył Gawłowski.
Według wyjaśnień PL Energia, Listowska-Gawłowska złożyła swoją rezygnację w drugiej połowie stycznia 2008 r. (prawdopodobnie firma pomyliła rok), a pismo z tą informacją trafiło do KRS. Co ciekawe, dopiero po interwencji dziennikarzy nazwisko żony wiceministra zostało wycofane ze strony internetowej firmy.
Listowska-Gawłowska w PL Energia, jako specjalista, miała zajmować się kwestią pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych. Jednak sprawdzając kompetencje, „Rz” ustaliła, że ma ona ukończone licencjackie studia na kierunku… administracja publiczna, a obecnie uczęszcza na uzupełniające studia magisterskie.
Marcin Austyn
www.naszdziennik.pl
Od redakcji Prawy Las: czytaj także artykuły w „Rzeczpospolitej”
http://www.rp.pl/artykul/278595.html
http://www.rp.pl/artykul/279092.html.
Sprawa bezprawnych zwolnień lubelskich radnych zatacza coraz szersze kręgi. Protest w tej sprawie do Premiera Donalda Tuska i Dyrektora Generalnego LP napisali posłowie lubelscy i posłowie – leśnicy. Domagają się wyciągnięcia konsekwencji wobec łamiącego prawo urzędnika państwowej instytucji jaką są Lasy Państwowe.
(interpelacja do Premiera Tuska str 1) (str 2) (str 3) (str 4)
(protest na ręce dyr. Pigana str 1) (str 2) (str 3)
Tytułowe pytanie może wydać się naszym Czytelnikom co najmniej zaskakujące. Odpowiedź narzuca się sama – Minister Środowiska. Tymczasem nic bardziej błędnego. Otrzymaliśmy bowiem e-mail od Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska Pana Janusza Zalewskiego następującej treści:
„ Ministerstwo Środowiska nie prowadzi prac nad rozporządzeniem odbierającym mieszkania służbowe podleśniczym i strażnikom. Co do mojej sympatii dla tych dwóch grup, proponuję zasięgnąć języka u moich podwładnych z czasów, gdy byłem nadleśniczym.”
Dziękujemy Panu Ministrowi za to wyjaśnienie.
Sprawdziliśmy tę informację u Senatora Wojciecha Skurkiewicza, który złożył w tej sprawie oświadczenie kierowane do Ministra Środowiska. Potwierdził, że otrzymał od Ministra oficjalną odpowiedź potwierdzającą, że Ministerstwo nie prowadzi prac nad tym rozporządzeniem.
Jeśli więc nie Ministerstwo Środowiska jest autorem tego kontrowersyjnego dokumentu, to kto?
Zachęcając naszych Czytelników do zapoznania się z artykułem na ten temat popełniliśmy (czeską) pomyłkę, przypisując autorstwo rozporządzenia Ministrowi Finansów. Okazuje się, że być może była to „prorocza” pomyłka. Bo to, że nie my jesteśmy autorami tego dokumentu jest poza wszelkimi podejrzeniami.
Projekt Rozporządzenia został przesłany oficjalnymi kanałami Lasów Państwowych do konsultacji ze związkami zawodowymi. Z naszych informacji wynika, że już nawet Kamaryla Spontanicznego PodLizywania zdążyła zaklepać ten nieistniejący dokument. Wprawdzie niektórzy z Katowic podobno awanturują się, że uchwała MKK zobowiązywała delegatów do głosowania przeciw, ale kto powiedział, że mają reprezentować swoich członków.
Panie Ministrze, jeśli nie Pan jest autorem Rozporządzenia Ministra Środowiska, to może należałoby zbadać, kto bezprawnie wchodzi w Pańskie kompetencje. To przestaje być śmieszne, a zaczyna brzmieć groźnie. Bo kto nam zagwarantuje, że za jakiś czas nie ujrzymy innego dokumentu sygnowanego rzekomo przez Pana, który narobi wielkich szkód w Lasach, zanim wyjaśni się, że nikt go nie podpisał?
(Przeczytaj odpowiedź na oświadzenie Senarora W. Skurkiewicza)
Słynny już na całą Polskę, Jan Kraczek, dyrektor RDLP w Lublinie, który zasłynął walką z samorządąwcami – leśnikami wyrzucając ich z pracy, mimo braku wymaganej zgody samorządu, znów ożywił się odwołując kolejnego radnego, tym razem z Janowa Lubelskiego. Metody, którymi się posługuje, jako żywo przypominają sposoby, jakimi posługiwała się komunistyczna bezpieka. Donos, kontrola i mimo braków jakichkolwiek nieprawidłowości odwołanie nadleśniczego. Otrzymaliśmy list od leśnika lubelskiego posługującego się pseudonimem Muchomor, który wiele wyjaśnia, skąd tak u pana Kraczka taka znajomość bolszewickich metod. To współpracownicy, aktywiści PZPR-u i ZSL-u. (czytaj list Muchomora)
Nie ziściły się ubiegłoroczne przepowiednie rządu. Kryzys dotyka Polskę coraz silniej, mimo iż mieliśmy być oazą bezpieczeństwa ekonomicznego. Również w Lasach mamy wątpliwą przyjemność poczuć macki krachu. Według wielu analityków powinniśmy szykować się na jeszcze gorszy scenariusz.
„Około miliona nowych bezrobotnych, spadek PKB o kilka procent, potężne zatory płatnicze i spektakularne bankructwa, a na koniec silna fala protestów społecznych – to najbardziej prawdopodobny obraz polskiej gospodarki w tym roku. Przyczynił się do tego największy od II wojny światowej kryzys gospodarczy na świecie ale także fatalne błędy popełnione przez polski rząd. Jego główne grzechy to ukrywanie kryzysu i nieumiejętność pozyskiwania unijnych środków…” (Tomasz Sakiewicz – Depresja bez dna)
Warto przeczytać jakie propozycje łagodnego przejścia przez kryzys ma dla nas doradca ekonomiczny Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Artykuł publikujemy dzięki uprzejmości Marka Hejmana. (Stéphane Portet – Kryzys nie omija Polski)
Od dłuższego czasy pokazujemy na portalu „Prawy Las” patologie, jakim poddany jest Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” w PGL Lasy Państwowe. Nigdy nie ukrywaliśmy, że wywodzimy się z nurtu solidarnościowego i ideały praworządności, sprawiedliwości i obrony słabszych są nam bliskie. Nasz portal powstał właśnie jako odpowiedź na bezczynność władz Solidarności Leśnej na łamanie praw pracowników w Lasach Państwowych za rządów Dawidziuka.
Niestety, mimo, że Dawidziuk już nie straszy, władze Solidarności Leśnej nadal nie odpowiadają na podstawowe problemy swoich członków. Dzieje się tak od czasu ostatnich wyborów, na których doszło do zawiązania „spółdzielni” wrocławsko – katowicko – radomskiej. z udziałem innych delegatów. Celem zawiązania tej „spółdzielni” było zdobycie władzy w Związku i jak się później okazało upolitycznienie go do granic absurdu.
Przypominamy, że Leśna Solidarność wzięła udział w kampanii do Sejmu jako agenda Platformy Obywatelskiej, wbrew swoim członkom. Słynne spotkanie z Tuskiem w Jedlni wywołało zdziwienie, a później gwałtowną reakcję delegatów, którzy przyjechali na zjazd związku zawodowego, a nie na miting wyborczy PO.
Niestety stało się to, przed czym przestrzegał w Jedlni ówczesny zastępca dyrektora RDLP w Radomiu – doszło do podziału w łonie samej Solidarności.
W efekcie, kiedy do władzy w Polsce doszła PO, a w Lasach dyrektorem generalnym został Marian Pigan – niedawny przewodniczący KSPL, zaczęto rugować ze stanowisk kierowniczych w Lasach ludzi związanych z NSZZ „Solidarność”.
Na stanowiska kierownicze powrócili postkomuniści spod sztandarów SLD i PSL, a będący u władzy „solidarnościowi” działacze PO-wskiego skrzydła zajęli się prześladowaniem swych kolegów ze Związku. Na niezależnych stronach leśnych opisywany był mobbing, jakiego usiłował dopuścić się p.o. dyrektora we Wrocławiu wobec byłego Przewodniczącego KSPL i Sekretariatu ZNOŚiL – Ryszarda Grusia. Jako symbol tego zjawiska można uznać zabiegi dwojga działaczy szczebla krajowego Związku w celu usunięcia ze stanowiska nadleśniczego – członka NSZZ „Solidarność”, a następnie próba „załatwieniu” mu „wilczego biletu” w PGL Lasy Państwowe.
Wobec tak ewidentnej zdrady ideałów Solidarności niektóre komisje zakładowe oraz międzyzakładowe wystąpiły z KSPL i tworzą zręby odnowionego Związku.
O tym, że taka decyzja była właściwa, niech świadczy reakcja obecnego Przewodniczącego KSPL Kazimierza Ulenieckiego, na słuszne postulaty organizacji związkowych z Krosna i Piły. Odpowiedź Pana Przewodniczącego po raz kolejny pokazuje, jakiego „małpiego” rozumu dostaje rozsądny człowiek, kiedy przez związek zawodowy chce realizować interesy partyjne, zamiast obronę interesów pracowników.
Panu Kazimierzowi zaś, polecamy, aby zdecydował się, czy jest działaczem partyjnym, osobą prywatną czy szefem poważnego związku zawodowego.
uchwala MSPL Krosno
uchwala SRPLw Pile
odpowiedź Przewodniczacego KSPL
15 stycznia pisaliśmy, że w Ministerstwie Środowiska pracuje się nad projektem rozporządzenia likwidującym bezpłatne mieszkania służbowe inżynierom nadzoru, strażnikom leśnym i podleśniczym. Dziś publikujemy projekt tego rozporządzenia. Będziemy wdzięczni o komentarz na ten temat. (zapoznaj się z projektem rozporzadzenia)
Ministerstwo Skarbu, po licznych społecznych protestach i interpelacjach poselskich, wycofało się z pomysłu nałożenia haraczu na fundusz leśny. (odpowiedź rządu na protesty)
Jednak pomysły na sprzedaż niepotrzebnych Lasom gruntów budzą w nas niemiłe skojarzenia. Do dziś obowiązuje art. 40a ustawy o lasach, który zakładał sprzedaż zbędnych mieszkań, a był on wykorzystywany do licznych nadużyć, choćby, opisywana przez nas, sprzedaż willi byłemu dyrektorowi rdLP w centrum Radomia za niecałe 7,5 tys zł. Zamiany gruntów w latach 2001-2005, w których brały udział prominentne osoby z kierownictwa Lasów dziś mogą przekształcić się w wyprzedaż atrakcyjnych działek, pod pretekstem pozbywania się mienia zbędnego dla Lasów. Przecież to „koledzy” będą uznawać co jest Lasom niepotrzebne.
Tą drogą informujemy naszych Czytelników, że zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Niepołomice, który brał udział w procederze „zamiany” działek w Niepołomicach został odwołany ze stanowiska. Czyżby kłótnie w klice?
|
Najnowsze komentarze
Ostatnie wpisy
|