maj 2025
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  

Archiwa

Kategorie

A jednak 300 zł rekompensaty

Dyrektor Generalny zaskoczył wszystkich i przebił  propozycje rekompensaty za utracone prawo do bezpłatnych mieszkań Ulenieckiego (ciekawe, kto mu podpowiedział kwotę 250 zł, skoro pilska Solidarność już w grudniu domagała się 300 zł) i przychylił się do propozycji Związku Leśników Polskich, mimo iż na początku spotkania ze związkami zawodowymi pani Dyrektor Paszkiewicz proponowała 221,70 zł. Dyrektor Pigan zadecydował o 300 zł ekwiwalencie włączonym do pensji.
Niestety, potwierdziły się nasze obawy, że ze sprzedażą mieszkań niesłużbowych będą problemy. Jak się wyrażono „zasady najmu i sprzedaży poszczególnych zagród i budynków należy rozpatrywać indywidualnie”, co w tłumaczeniu na język praktyki oznacza, że nie wszyscy, którzy utracą prawo do bezpłatnych mieszkań będą mogli kupić osady, w których mieszkają. Poniżej notatka ze spotkania związkowców z Dyrektorem Generalnym.

Boże Narodzenie 2010 rok

CBA wkroczyło do RDLP we Wrocławiu

Jak donosi portal Niezależna.pl, funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego wkroczyli do siedziby Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu. Kulisy skandalu ujawnił w zeszłym tygodniu portal Niezalezna.pl i „Rzeczpospolita”, o czym informowaliśmy naszych czytelników. (więcej szczegółów akcji na http://www.niezalezna.pl/article/show/id/29962) oraz http://wiadomosci.onet.pl/2116024,11,cba_w_ministerstwie_sprawdzi_wyciag_sobiesiaka,item.html

300 zł rekompensaty za utracone prawo do bezpłatnego mieszkania

W cywilizowanym świecie uprawnienia wykupuje się , a nie zabiera . Na szczęście jest jeszcze w Lasach Solidarność, nie ta Ulenieckiego od zwalniania ludzi, ale ta, która upomina się o prawa pracownicze. Pilska Solidarność proponuje, aby jak w przypadku głównych księgowych, wykupić uprawnienia do bezpłatnych mieszkań za cenę 300 zł miesięcznie.

Cybulski – V Kolumna PiS-u

Jeszcze tylko słowo do pana ministra Żelichowskiego.

Przewodniczący poseł Marek Kuchciński (PiS):
Panie pośle, ja tylko prosiłbym, żeby to było ad vocem, a nie dalszy ciąg dyskusji.

Poseł Piotr Cybulski (PiS):
Dziękuję za zwrócenie uwagi, panie przewodniczący. Panie ministrze, ja mam szacunek do stuletniej gospodarki człowieka i wielu pokoleń. W Lasach dobrze było wtedy, kiedy pan był ministrem, a wspaniałym Dyrektorem Generalnym dyrektor Dawidziak.

Ciekawe co na tę miłość do SLD i PSL władze PiS-u?

Ministerstwo (blokady ochrony i rozwoju) Środowiska

…Co do wątpliwości, co zniszczyło instytucję ochrony przyrody w Polsce, to ja, jako poseł – nazywam się Dariusz Bąk – stwierdzam tu oficjalnie i publicznie, że są to dwie ustawy wprowadzone w ubiegłym roku po kłamliwych argumentach przedstawionych w parlamencie. To one – oświadczam to oficjalnie – zniszczyły instytucje ochrony przyrody, a w przyszłości doprowadzą do załamania ochrony przyrody w Polsce…

Nikt z posłów parlamentarnej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa nie ma już wątpliwości, że wprowadzane w ubiegłym roku poprawki do ustawy o ochronie środowiska i dostępie społeczeństwa do informacji o środowisku były legislacyjnymi bublami wyjątkowo szkodliwymi dla ochrony przyrody w Polsce i rozwojowi regionalnemu.  Nie tylko zapanował bałagan kompetencyjny w ochronie środowiska, ale na wiele lat zablokowano rozwój regionalny samorządów, obarczając je dodatkowymi kosztami bez zapewnienia środków na ich realizacje.
Namnożono w tych ustawach stanowisk urzędniczych, ale, jak przyznali dyrektorzy regionalnych dyrekcji ochrony środowiska,  nie mają fachowców do wykonywania nałożonych na nich zadań. Trudno żeby byli, skoro doświadczenie w pracy terenowej w Lasach Państwowych i parkach narodowych nie było wystarczającą rekomendacją do pracy w tej instytucji, o czym boleśnie przekonali się wyrzuceni z pracy leśnicy.
A co było?… rekomendacja miłościwie nam panującej partii POlitycznej.
Przedstawiamy fragmenty wypowiedzi wybranych posłów i senatorów leśników podczas dyskusji na posiedzeniu Komisji OŚZNiL w dniu 18 grudnia 2009 r.

…Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, zaproszeni goście. Na wstępie odniosę się do wypowiedzi pani profesor Symonides, bo padły tutaj różne wnioski krzywdzące dla LP. Otóż pani profesor, 55% obszarów naturowych w Polsce jest na terenach leśnych, a lasy stanowią tylko 29% powierzchni naszego kraju. Dobrze chroniono w nich przyrodę. Ponieważ tam właśnie ochroniono te unikatowe gatunki roślin i zwierząt, dzisiaj można było tam wyznaczyć obszary naturowe…

…Rzeczywiście LP się broniły przed tym, dlatego że wiedziały, że w ramach tych form ochrony przyrody, które istniały na terenach LP – rezerwaty przyrody, parki, otuliny parków narodowych – działano skutecznie, natomiast obawiano się tego, co teraz nastąpiło. A teraz nastąpiła blokada. To tyle, jeżeli chodzi o LP.

A co do tego, że od ubiegłego roku jest bałagan w instytucjach zajmujących się ochroną przyrody, i w ogóle w ochronie przyrody, to przyznajemy pani profesor rację. Musimy wrócić do tego, jak były tworzone te dwie ustawy, przeszło przed rokiem. Proszę państwa, nie było wielkiej dyskusji – to sobie musimy ze smutkiem powiedzieć. Nie było dyskusji, bo nie było czasu – bo ktoś stworzył taki tryb postępowania, żeby nie było wiadomo, o co chodzi, i arbitralnie narzucono w tych dwóch ustawach rozwiązania, które sparaliżowały funkcjonowanie służb ochrony przyrody w Polsce. Podkreślaliśmy to wówczas i dzisiaj to się potwierdza. Ale nie dlatego to mówię, żeby chwalić się, że mieliśmy rację, tylko dlatego że zaistniały takie sytuacje.

Proszę państwa, pan dyrektor GDOŚ powiedział, że skończył się etap wyznaczania, przechodzimy od przyszłego roku do fazy zarządzania obszarami Natura 2000. Przyjmuję to za dobrą monetę, panie dyrektorze, i przyjmuję, że informacje podane w tym względzie są prawdziwe. Rzeczywiście przechodzimy do fazy zarządzania, ale żeby zarządzać skutecznie, to trzeba mieć środki. Cel jest jasno określony – trzeba chronić to, co jest na obszarach Natura 2000, tak żeby tego nie umniejszyć. Ale trzeba mieć na to środki. Szkoda, że pan minister, przedstawiciel rządu, akurat wyszedł, bo to przede wszystkim do niego jest to pytanie. Jakimi środkami bezie dysponowała GDOŚ, żeby skutecznie najpierw opracować plany, a później, żeby je skutecznie realizować? Jakimi środkami GDOŚ będzie dysponowała na przyszły rok? I od razu pytanie: czy według pana dyrektora są to środki wystarczające, czy nie? I jeszcze: na co te środki będą przeznaczane?

Proszę państwa w Lasach Państwowych z tego tytułu właśnie, że jest na nich tak dużo obszarów naturowych, pozyskanie drewna spadnie o ok. 15% – taką informację nam przekazał rząd. Wiemy, że LP są instytucją samofinansującą się, czyli pokrywają działalność z własnych przychodów. Jeżeli pozyskanie drewna spadnie o 15%, nie będzie przychodów z niego. Co wtedy? Skąd wezmą środki? Czy przewiduje się rekompensaty z tytułu wyłączenia obszarów naturowych na terenach LP? A proszę państwa to jest tylko jeden odcinek. LP zarządzają dobrze obszarami Natura 2000, dobrze z nimi postępują, dlatego że udało się wysiłkiem Senatu i Sejmu przeforsować zapis w ustawie o udostępnianiu informacji o środowisku, że będą obowiązywały tam plany ochrony, które są integralną częścią planów urządzania lasów – dzięki Bogu, że to znalazło zrozumienie i że udało się to wreszcie tutaj przeforsować – dzięki inicjatywie Senatu. Głównie to zasługa obecnego na tej sali pana senatora Skurkiewicza, że ta poprawka się tam znalazła i została przyjęta w głosowaniu. Ale LP to jest majątek Skarbu Państwa i może rząd i ta instytucja dojdą do jakiegoś porozumienia i skutecznie będziemy tam chronić przyrodę. Ale co się dzieje, proszę państwa, poza LP – na terenie gmin? Tam jest marazm. Tam, szanowni państwo, w ogóle brak jakiejkolwiek nadziei, że wyłączenie obszarów Natura 2000 na terenach gmin poprawi sytuację tych gmin; wręcz przeciwnie – wszyscy już dzisiaj wiedzą, że to pogorszy ich sytuację finansową. Zablokowano inwestycje – mówiło o tym już wielu moich przedmówców. To jest kara za to, że te właśnie gminy znalazły się w takim miejscu, że – również dzięki społeczności miejscowej – są na ich terenie cenne środowiska przyrodnicze. One mają z tego tytułu ponosić karę? Kto za to powinien ponosić odpowiedzialność? Rząd – za nieprzemyślane decyzje. Proszę państwa, żeby robić reformę – a to jest potężna reforma, bo tak jak powiedziałem na wstępie, zakłócono funkcjonowanie instytucji odpowiedzialnych za ochronę przyrody w Polsce – to trzeba mieć pieniądze. To trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: na to, żeby taką reformę przeprowadzić, powinny być pieniądze. Wiemy, że pieniądze są – unijne pieniądze. Zresztą, kiedy forsowano te dwie złe ustawy, mówiono, że to spowoduje natychmiastowe odblokowanie tych środków. Ale chodziło tylko o to, żeby oszukać; o to, żeby przeforsować złe zapisy, które źle służą Polsce – i gminom, i ludziom. Bo, proszę państwa, w tych gminach jeszcze mieszkają ludzie. Ci ludzie mają swoje własności. I co się teraz stało? Nie mogą oni swobodnie dysponować swoimi posiadłościami, dlatego że nie ma planów zadań ochronnych. Wniosek się jawi jeden, panie dyrektorze: natychmiast powinno się przystąpić właśnie do opracowania planów ochronnych. Przeczytałem pismo podpisane przez panią wójt z gminy Sękowa – samorządy zgłaszają takie wnioski i domagają się wręcz, żeby plany zadań ochronnych opracować w ciągu 2 lat, a nie w ciągu 6 lat. Kto to wymyślił termin 6 lat? Na jakiej bazie wymyślił, że w przeciągu 6 lat plany zadań ochronnych mają zostać przygotowane? Wiemy przecież, że jak nie ma planów zadań ochronnych, to nie można nic zrobić na terenie obszaru Natura 2000. Jakie środki, jakie skuteczne działania pan podejmie, żeby właśnie w trybie błyskawicznym opracować plany zadań ochronnych na obszarach naturowych? Kolejne pytanie, które wiąże się też z planami zadań ochronnych i o którym się dużo mówi: kto to ma zrobić? Swego czasu, kiedy w ubiegłym roku nastąpiła redukcja środków budżetowych na różne zadania – również na działanie Dyrekcji Ochrony Środowiska, zarówno generalnej, jak i regionalnych – trafiło do Komisji opracowanie jako odpowiedź na pytania zadane przez posłów. Proszę państwa, skarżyliście się w nim wy również, jako Dyrekcja Generalna, że nie macie kadry. A dlaczego nie macie kadry? Bo nie macie pieniędzy. Dlatego zadaję panu konkretne pytanie: jakie działania podejmuje Dyrekcja Ochrony Środowiska, żeby pozyskać odpowiednie środki na zabezpieczenie kadry, żeby opanować sytuację? Tak więc, proszę państwa, z tego, co widzimy na podstawie tych materiałów, wynika, że wszystko się rozbija o środki. Dlatego od rządu oczekujemy – przynajmniej ja, jako poseł, oczekuję – skutecznego zabezpieczenia środków na to, żeby wywiązać się z powinności wobec instytucji i obywateli, których dotyczy sieć obszarów Natura 2000…

Senator Wojciech Skurkiewicz:
Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Szanowni państwo, po wystąpieniu pana posła Bąka ograniczę się tylko do dwóch małych uwag. Pan poseł na zakończenie swojej wypowiedzi powiedział o planie zadań ochronnych. Szanowni państwo, chciałbym przypomnieć, że w zeszłym miesiącu Sejm, a później Senat znowelizowały ustawę o ochronie przyrody. Nie wiem, czy państwo w Sejmie zauważyliście – tam był dziwny zapis, że teraz finansowanie planów ochrony przyrody będzie również spoczywało na samorządach. To jest kolejna rzecz, która została w sposób bezczelny wrzucona do samorządu. Dziwię się, że nawet Ministerstwo o tym nie wie… Jeżeli nie będzie środków z budżetu państwa, jeżeli nie będzie środków finansowych z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, który do tej pory to finansował, nie będzie środków z GDOŚ, to samorządy będą to musiały czynić z własnych środków, bo te wydatki, niestety, nie są refundowane przez UE.

Jeszcze jedna uwaga do początku Natury 2000. Szanowni państwo, chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że w Europie Zachodniej program Natura 2000 był wdrażany dopiero wtedy, gdy ich rozwój infrastrukturalny był już praktycznie na ukończeniu. U nas jest zupełnie odwrotnie – najpierw wdrażamy Naturę 2000, a potem się zastanawiamy, jak to pogodzić z inwestycjami infrastrukturalnymi. Mam wielki żal do tych, którzy wdrażali Naturę 2000 w 2004 r., że nie pokusili się o, mówiąc najogólniej, wyjście z gmachu przy ulicy Wawelskiej w teren i sprawdzenie tego naocznie, że państwo poczyniliście to tylko w sposób teoretyczny – nie było to w żaden sposób poprzedzone jakąkolwiek inwentaryzacją przyrodniczą. To był wielki błąd, szanowni państwo, i mówienie w tej chwili, że nie było innego wyjścia, z perspektywy tych 5 lat jest wielkim błędem, a śmiało można powiedzieć… Już nie będę używał tego porównania. Inwentaryzacja przyrodnicza, jeżeli chodzi o wyznaczanie obszarów Natura 2000, to jest podstawa. Nie można tworzyć obszarów naturowych tylko i wyłącznie na zasadzie teorii – bo tam jest taki typ siedliskowy, bo tam teoretycznie taki gatunek powinien występować. A co, jeżeli zgłaszamy obszar naturowy – czy w dyrektywie ptasiej, czy habitatowej – na zasadzie teorii, a takich siedlisk tam nie ma i takich gatunków tam nie ma?

Prof. Ewa Symonides:
Muszę, dlatego że pan poseł wywołał mnie do tablicy, mówiąc o 2004 roku. Ja nic innego nie robiłam, tylko siedziałam w terenie. Oczywiście jednoosobowo nie jestem w stanie zrobić inwentaryzacji przyrodniczej całości. Natomiast nad Naturą 2000 pracował Instytut Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, z całą masą najrozmaitszych specjalistów, którzy oczywiście opierali się na istniejących opracowaniach, żeby stwierdzić, gdzie co jest. Zgadzam się, że inwentaryzacja przyrodnicza kraju jest potrzebna. Nie było jej, i mówi się trudno, ale to nie oznacza, że były to obszary wyznaczone teoretycznie, jak to pan poseł powiedział, bo to jest niemożliwe. Natomiast jeszcze jeśli chodzi o obszary ptasie, to na szczęście istnieje Ogólnopolskiej Towarzystwo Ochrony Ptaków – OTOP, które od lat prowadzi szczegółowy monitoring poprzez swoje oddziały terenowe na terenie całego kraju, i mamy bardzo rzetelną i bardzo dobrą informację. Tak więc to nie jest czysta teoria.

Senator Wojciech Skurkiewicz:
Powiem krótko: pani profesor, skoro było tak dobrze, to dlaczego było tak źle? Dlaczego pierwsza inwentaryzacja przyrodnicza wielkoobszarowa była przeprowadzona przez LP w 2006 r.? Dlaczego Instytut PAN w Krakowie otrzymał te dokumenty w 2007 r.? Zresztą przekazał je obecny rząd. Dlaczego Instytut PAN nie czynił takich badań kompleksowych wcześniej, chociaż mógł ubiegać się o środki m.in. z Ministerstwa Środowiska? Nie uczynił tego, poszedł na gotowe. Inwentaryzacja wielkoobszarowa w LP odbyła się w 2006 r. wysiłkiem kilkunastu tysięcy leśników, którzy pracowali w terenie – dlaczego naukowcy nie przeprowadzili tego sami, z własnej inicjatywy, tylko wzięli gotowca?

Odebranie mieszkań podleśniczym zgodne z prawem?

Istnieją poważne wątpliwości, czy podpisanie przez Sekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska 16 grudnia 2009 roku rozporządzenia w sprawie określenia stanowisk SL, na których zatrudnionym pracownikom przysługuje bezpłatne mieszkanie albo równoważnik pieniężny, oraz sposobu i trybu przyznawania i zwalniania tych mieszkań, a także ustalania i wypłaty równoważnika pieniężnego, rodzi skutki prawne. Wątpliwości budzi fakt, czy rozporządzenie w imieniu Ministra Środowiska może podpisać jego zastępca w sytuacji, gdy nie ma konstytucyjnego ministra. Prawnicy twierdzą, że taki dokument w tej sytuacji może podpisać tylko premier.
A tymczasem Związek Leśników Polskich rozpoczął zbiórkę podpisów pod protestem przeciwko odebraniu podleśniczym, strażnikom leśnym, inżynierom nadzoru i zastępcom nadleśniczych prawa do mieszkania służbowego nie dając nic w zamian. A tymczasem „Solidarność” … „w lesie”.

Prokuratura na tropie Adamczaka

Sprawą nielegalnej wycinki lasu pod wyciąg w Zieleńcu, brak reakcji Regionalnej i Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych oraz zasadność zwolnienia nadleśniczego ze Śnieżki, który przeciwstawił się „biznesom” Bdzikota i Sobiesiaka bada prokuratura. Szkoda tylko, że dopiero publikacje prasowe spowodowały zainteresowanie się przez organa ścigania ewidentnymi przekrętami w dyrekcji wrocławskiej. Okazuje się, że łamanie prawa w sprawach pracowniczych to dopiero przygrywka do „praworządności”  pana Adamczaka.
W sprawę „wyciągową” zamieszany jest również pan Łokietko,  ściągnięty z Wrocławia do Dyrekcji Generalnej LP, „wybitny” specjalista od tropienia afer w nieruchomościach.

W dniu wczorajszym wszystkie wiadomości radiowe i telewizyjne rozpoczynały się od „dokonań” naszych władz leśnych i leśno – związkowych. Młode wilczki pokazały na co ich stać. Pięknie, k…, pięknie.  http://www.rp.pl/artykul/419906.html

Sprawa „wyciągu Sobiesiaka” zatacza coraz szersze kręgi

W tzw „aferę wyciągową” na terenie Nadleśnictwa Zdroje zamieszany jest zdaniem „Rzeczpospolitej” Andrzej Bdzikot – Przewodniczący Krajowego Sekretariatu NSZZ „Solidarność” Zasobów Naturalnych, Ochrony Środowiska i Leśnictwa. Sprawę opisuje dziennik „Rzeczpospolita” w artykule „Szybki wyciąg Sobiesiaka”. Przy okazji wyszło na jaw, że wyrok Pana Przewodniczącego jest prawomocny.

„…Z informacji zebranych przez „Rz” wynika, że losem inwestycji spółki Ryszarda Sobiesiaka interesował się osobiście ówczesny szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski. Według naszych ustaleń kontaktował się w tej sprawie z wysokimi urzędnikami Lasów Państwowych. Polityk, który stracił funkcję w wyniku afery hazardowej, o swojej roli przy inwestycji Sobiesiaka mówić dziś nie chce. – Nie udzielam żadnych informacji do czasu stawienia się przed komisją śledczą – odpowiedział „Rz” Chlebowski.

Najważniejszą rolę w lobbingu dla Sobiesiaka odegrał jednak wpływowy urzędnik Lasów Państwowych, który w 2009 r. został skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwa na szkodę tej instytucji.

To zaufany człowiek Sobiesiaka – Bolesław Bdzikot, który 3 października 2007 r. jako przewodniczący Sekretariatu Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność” podpisał z liderem Platformy Donaldem Tuskiem przedwyborcze porozumienie o współpracy w utrwalaniu narodowego charakteru lasów. Leśnicy byli jedyną strukturą „S”, która udzieliła tak jednoznacznego poparcia PO”… http://www.rp.pl/artykul/419342.html

Źródło: Rzeczpospolita

Pigan i Adamczak zamieszani w podejrzany interes R. Sobiesiaka

Okazuje się, że likwidacja Nadleśnictwa Zdroje, opisana na naszym portalu, ma drugie dno. Jest nim wyciąg narciarski budowany przez znanego z afery hazardowej Ryszarda Sobiesiaka. Portal Niezalezna.pl publikuje artykuł Grzegorza Wierzchałowskiego „Platformerski biznes Sobiesiaka” w którym opisuje zaangażowanie władz Lasów Państwowych w ten szemrany interes.

„Decyzje wpływające na budowę i uruchomienie wyciągu Sobiesiaka podejmowały bowiem (prócz burmistrza Duszników-Zdrój i starosty kłodzkiego) obsadzone przez ludzi Platformy Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych (GDLP) oraz Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych (RDLP) we Wrocławiu.

Np. 23 września 2008 r. zgodę na przeznaczenie w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego kilku hektarów gruntu na cele budowy wyciągów krzesełkowych wydał Dyrektor Generalny Lasów Państwowych dr inż. Marian Pigan. Ten 37-latek stanowisko szefa Lasów zawdzięcza głównie temu, że przed wyborami w 2007 r. – jako szef leśniczej „Solidarności” – poparł, wbrew władzom związku, Platformę Obywatelską. Pigan szybko ściągnął do Lasów Państwowych obecnego Naczelnika Wydziału Infrastruktury Leśnej GDLP – Jerzego Łokietkę. Według naszych informacji, to dobry kolega Grzegorza Schetyny ze studiów. – Nie będę o tym rozmawiać przez telefon. Zapraszam w poniedziałek do mojego gabinetu – mówi Łokietko.

Łokietko w 2007 r. startował z list PO w wyborach do Sejmu. – To pas transmisyjny między Schetyną a swoim kolegą z technikum leśnego w Miliczu, Wojciechem Adamczakiem, obecnie dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu. Adamczak w ostatnich wyborach do europarlamentu agitował publicznie na rzecz kandydata PO, Jerzego Tutaja – twierdzi nasz informator.
To właśnie kierowana przez Adamczaka RDLP we Wrocławiu wydała 19 marca 2009 r. zezwolenie na „trwałe wyłączenie z producji leśnej gruntów” w Zieleńcu, przeznaczonych pod budowę wyciągu Sobiesiaka. Dokument ten – zaznaczmy – był ostatnim formalnym wymogiem, jaki musiał spełnić Winterpol przy budowie wyciągu. Tak korzystna dla spółki Sobiesiaka decyzja zapadła, mimo iż w jej uzasadnieniu stwierdzono, że fakt nielegalnego wycięcia drzew i wybudowania przez Sobiesiaka na ogołoconym terenie „fragmentu stacji górnej z garażownią” jest „bezsporny”.

Dokumenty inwestycji Sobiesiaka świadczą o wyjątkowym pośpiechu urzędników. Tzw. wizja terenowa opinii lokalnego Nadleśnictwa Zdroje przeprowadzona została np. 4 czerwca 2008 r. – i jeszcze tego samego dnia pismo wysłano do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu. Inny przykład: to samo nadleśnictwo – jeszcze zanim RDLP we Wrocławiu wydała oficjalną zgodę na wylesienie terenu w Zieleńcu! – podpisało z Winterpolem umowę jego dzierżawy.

To tylko dwa z wielu przykładów, jakie można znaleźć w dokumentach Nadleśnictwa Zdroje. Co ciekawe, jednostka ta ma zostać wkrótce zlikwidowana. W grudniu 2009 r. portal prawylas.pl pisał: „Pismo do Dyrekcji Generalnej dotyczące zgody na likwidację tego nadleśnictwa zostało wysłane z RDLP we Wrocławiu w zeszłym tygodniu. (…) Wszystko to dzieje się za sprawą członka NSZZ Solidarność, za jakiego chce uchodzić dyrektor Adamczak. To bodaj pierwszy taki przypadek w Polsce, w którym to związkowiec likwiduje miejsca pracy innych związkowców”.

Według naszych informacji – likwidacja Nadleśnictwa Zdroje jest pretekstem do „wyczyszczenia” znajdującej się w nim dokumentacji. Całe szczęście dowiedzieliśmy się również, że grupa leśników złożyła w sprawie inwestycji w Zieleńcu doniesienie do prokuratury. – Dziwi zwłaszcza pośpiech, z jakim wybudowano ten wyciąg. Popełniono wiele nadużyć, które powinny być wyjaśnione mówi portalowi Niezalezna.pl jeden z leśników, który prosi o zachowanie anonimowości w obawie przed utratą pracy”. (czytaj cały artykuł na www.niezalezna.pl)

Źródło: Niezależna.pl