Archiwa
Kategorie
|
Termin ten używany jest do określenia sytuacji, kiedy faktyczna władza znajduje się w rękach nie tego, który jest do tego powołany tylko kogoś innego będącego blisko tronu (tzw. szarej eminencji). To ludzie mający wpływ na ważne decyzje, lub kierujący czymś z ukrycia. Bez wątpienia w lasach mamy do czynienia z takimi osobami na każdym szczeblu zarządzania (Nadleśnictwa, RDLP i DGLP). Ilu ich jest?. Dlaczego Dyrektorzy, Nadleśniczowie na to pozwalają?. Dlaczego ulegają ich wpływom i staja się ofiarami manipulacji takich ludzi?. A może jest im po prostu tak wygodnie?.
Bardzo niedobrze jest gdy decyzje podejmowane przez nieformalne ośrodki władzy powodują dezorganizację, robienie krzywdy zasobom ludzkim, działania dla tworzenia i potrzeb grupy trzymającej władzę, powodowanie niepokoju wśród ludzi, zastraszanie, przekazywanie nieprawdziwych informacji, czynienie głębokich podziałów zgodnie z zasadą „dziel i rządź”.
Wśród wielotysięcznej rzeszy środowiska leśnego z takimi ludźmi mamy do czynienia na co dzień. Z reguły są to ludzie pozbawieni naturalnych predyspozycji do kierowania zespołami ludzkimi o słabym przygotowaniu moralnym i merytorycznym, nie mających praktyki zawodowej, ludzie z awansów politycznych, wreszcie tacy, którzy nie sprawdzili się na poszczególnych stanowiskach w hierarchii leśnej. Niespełnione ambicje sprawiają że mając możliwość nieformalnego tzw. ”pociągania za sznurki” , robią oni więcej krzywdy firmie niż pożytku. Środowisko leśne jest bardzo podzielone, zastraszone niezdolne do przeciwstawienia się takim ludziom (bo liczy się przecież tylko to, kto kogo gdzieś tam ma za plecami i do jakiej słusznej opcji politycznej w danym czasie należy). Wszyscy inni są tylko sługami – wyrobnikami posłusznie wykonującymi często niezgodnie z prawem bardzo złych decyzji i poleceń swoich przełożonych.
We wspomnianym środowisku zatracane są wszelkie cechy przyzwoitości, uczciwości, pracowania dla firmy a nie dla prywaty i opcji politycznych, czy przysłowiowej „kasy”. Można postawić pytania:
Czy środowisko leśne jest zdolne to eliminacji cwaniaków, nieuczciwych ludzi rządzących lasami, ubranych w „poplamione” mundury leśne?.
Czy leśnicy i w jaki sposób są zdolni do przeciwstawienia się tej daleko rozlanej patologii?, począwszy od DGLP, RDLP po Nadleśnictwa.
Wątpliwości są i kto w to jeszcze uwierzy, że w takiej firmie jak LP będzie normalnie.?
Zachęcamy do daleko idącej dyskusji na wywołany temat.
Darz Bór.
W dniu dzisiejszym Sąd Rejonowy w Białymstoku uniewinnił wszystkich oskarżonych w tzw aferze białostockiej. Przypominamy, że białostocka prokuratura oskarżyła byłego Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych Andrzeja Matysiaka, byłych analityka LP, dyrektora RDLP w Białymstoku, naczelnika wydziału handlu i marketingu białostockiej dyrekcji oraz właściciela jednego z zakładów drzewnych o działanie na szkodę Skarbu Państwa w handlu drewnem.
Celowo nie zabieraliśmy w tej sprawie dotąd głosu, mimo prowokacji ze strony niechętnych nam komentatorów, bo byliśmy pewni, że wszystkie zarzuty są wyssane z palca, a oskarżanie akurat tych osób miało na celu zdyskredytowanie antykorupcyjnych zasad sprzedaży drewna wprowadzonych przez ekipę dyr. Andrzeja Matysiaka. Już w trakcie dochodzenia prokuratorskiego wyszło na jaw, że zarzuty strat w handlu drewnem w Białymstoku są fikcją i oskarżyciel wycofał się z tego zarzutu. Prokurator prowadzący śledztwo zamierzał je umorzyć, zaczął nawet umarzać dochodzenia przeciwko nadleśniczym, ale jego przełożeni byli innego zdania i powierzyli dalsze czynności innej pani prokurator. Sąd nie podzielił opinii pani prokurator, ani jej przełożonych .
Szczegółową relację z uzasadnienia wyroku czytaj (www.polskalokalna.pl)
O kolejnym, skandalicznym zatrudnieniu byłego dyrektora na fikcyjnym stanowisku donosi na swoim blogu Senator Wojciech Skurkiewicz http://skurkiewicz.blox.pl/html
„Emerytowany leśnik, blisko 70. letni były dyrektor LP Jerzy Piątkowski ponownie znalazł dochodową pracę w RDLP w Łodzi. Właśnie podpisał intratną umowę na grubą kasę z dyrektorem Gapińskim. Jako ekspert urządzeniowiec , który ponoć wciąż doradza dyrektorowi Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w Warszawie, teraz będzie również nadzorował plany urządzeniowe wykonywane przez nadleśnictwa na terenie RDLP w Łodzi. W moim przekonaniu bez wątpienia w tym przypadku zachodzi konflikt interesów. Mam nadzieję, że sprawą zainteresuje się Ministerstwo Środowiska. A tak swoją drogą w sytuacji gdy przez ostatnie cztery lata ogranicza się zatrudnienie w LP a setki dobrze wykształconych absolwentów leśnictwa poszukują pracy, zatrudnia się emerytowanych kolesiów z kilkutysięczną emeryturą, by zgodnie z przedwyborczym hasłem PO „żyło się (im) lepiej”, jest niezrozumiałe i niewybaczalne. To nie pierwszy przypadek w ostatnich latach, gdy Piątkowski jest zatrudniany w Łodzi. Tym, co mają słabszą pamięć pragnę przypomnieć, że w 2008 roku za grubą kasę był zatrudniony w biurze RDLP w Łodzi jako specjalista od kontaktów międzynarodowych. Polecam do przeczytania moje oświadczenie i odpowiedź ministra Zaleskiego w tej sprawie: ”
http://ww2.senat.pl/k7/dok/sten/oswiad/skurkiewicz/2002.htm
http://ww2.senat.pl/k7/dok/sten/oswiad/skurkiewicz/2002o.pdf
Pan Senator oczekuje (naszym zdaniem naiwnie) od Dyrektora Generalnego reakcji na ten nepotyzm polityczny w zatrudnieniu, my zaś chcemy usłyszeć od ministra Zalewskiego, jakie to korzyści osiągnęła łódzka dyrekcja w wyniku działalności doradcy d/s kontaktów międzynarodowych.
Kilkakrotnie pisaliśmy na naszych stronach o pozytywach Lasów Państwowych jako organizacji. Siła tej instytocji gospodarczej leży nie w pieniądzach, nie w skumplowaniu z prominentnymi politykami, jak ostatnio sugerują w komentarzach niektórzy POlityczni leśnicy, ale w szacunku, jakim darzy mundur leśnika przeciętny obywatel. Szacunek ten wynika z dbałości o piękno polskiej natury, ale przede wszystkim z udostępniania lasu społeczeństwu. Polacy muszą czuć, że opłaca się im mieć lasy we władaniu państwa, a obecna organizacja zarządzania lasami jest sprawna i wydolna. Papierkiem lakmusowym tej sprawności było zawsze udostępnianie przeciętnemu obywatelowi drewna, w tym szczególnie drewna na opał. Niestety, poprzednia ekipa, zadufana w swoją siłę władzy, nie rozumiała tak istotnych dla trwałości Lasów Państwowych elementów popularyzacji pracy leśnika. Niestety, na co zwracaliśmy już uwagę drewno opałowe, które w ostatnim okresie stało się bardzo popularnym towarem jest nie tylko drogie, ale i deficytowe. Nie trzeba długo czekać, aby reakcja społeczności lokalnych na takie lekceważenie ich potrzeb, stała się nieprzychylna Lasom. Pisze o tym, na swoim blogu Senator Wojciech Skurkiewicz „…przebywałem na terenie województwa łódzkiego, gdzie wszyscy parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości odbywali spotkania z mieszkańcami. Wspólnie z posłem Dariuszem Bąkiem uczestniczyliśmy w spotkaniach, podczas których dominowała tematyka związana z rolnictwem i leśnictwem. Zupełnie nie spodziewałem się, że jednym z głównych tematów spotkań będzie działalność Lasów Państwowych, a bardziej szczegółowo nadleśniczych w zakresie sprzedaży drewna opałowego. Przekazano nam, że na terenie m.in. Nadleśnictwa Opoczno mieszkańcy zostali niemal całkowicie pozbawieni możliwości zakupu drewna opałowego na własne potrzeby. Niestety, epitety jakimi byli obdarzani tamtejsi leśnicy trudno jest mi przytaczać na blogu. Rozgoryczeni mieszkańcy podkreślali, że dla nich jest niezrozumiała cała sytuacja i fakt, iż są traktowani przez leśników „z buta”. Wskazywali, że raz leśnicy mówią o dobrej współpracy z lokalnymi społecznościami, przychodzą po pomoc w sytuacji zagrożenia np. prywatyzacją, zachęcają do zbierania podpisów w obronie Lasów, a następnie odcinają się od ludzi nie dając możliwości zakupienia kilku kubików drewna, aby ogrzać zimą mieszkanie. Mam nadzieję, że to co dzieje się w niektórych nadleśnictwach łódzkiej dyrekcji, to przypadki odosobnione, bo gdyby tak było w całym kraju to bez wątpienia by źle wróżyło na przyszłość. Myślę, że sprawą powinien zainteresować się dyrektor generalny Lasów Państwowych. Właśnie, piszę stosowne pismo z prośbą o udzielenie wyjaśnień w tej sprawie.„
Niestety, nie jest to odosobniona sytuacja. Pamiętajmy o społeczeństwie, zanim ponownie zwrócimy się do Niego o obronę polskich lasów.
Jak podaje rzecznik prasowy Lasów Państwowych, podczas spotkania 24 kwietnia 2012r. z wiązki zawodowe dogadały się z Dyrektorem Generalnym w sprawie podwyżek płac. W wyniku tego od 1 kwietnia 2012 r. wzrasta stawka wyjściowa o 70 zł na punkcie, ponadto od 01.07.2012 r. awanse płacowe dla 33 proc. załogi oraz nagroda na Dni Lasu wypłacona w maju.
Ale, Drodzy Leśnicy, żeby obniżyć Wam ciśnienie, które skoczyło po tej dobrej wiadomości przypominamy, że wzrost stawki musi zatwierdzić minister Pracy i polityki Socjalnej. A to trochę potrwa.
Na blogu http://skurkiewicz.blox.pl/html Senatora Wojciecha Skurkiewicza czytamy: Kwiecień przyniósł szereg zmian kadrowych w Lasach Państwowych. Od początku miesiąca w Dyrekcji Generalnej pracują dwie nowe osoby, które do tej pory były związane z RDLP w Radomiu. Kierownikiem do spraw promocji i mediów został Mariusz Turczyk, natomiast naczelnikiem nowego wydziału koordynacji i wdrażania programów pomocowych został Piotr Adamski. Bez wątpienia Mariusz Turczyk to profesjonalista, który przez blisko 10 lat był rzecznikiem prasowym RDLP w Radomiu. Bardzo dobrze zna rynek mediów w tym również mediów warszawskich, gdyż kilka lat spędził w stolicy pracując w rozgłośniach radiowych m.in. w Radiu Kolor. Mam nadzieję, że jego praca podparta sporym doświadczenie, pozytywnie wpłynie na sposób postrzegania Lasów Państwowych i Leśników przez społeczeństwo. Jeśli chodzi o Piotra Adamskiego, to mogę napisać tylko tyle, że jest jednym z najbliższych współpracownikiem Ewy Kopacz, od wielu lat jest jej nieformalnym asystentem. Pochodzi z Szydłowca i przez bardzo długi czas był odpowiedzialny za prowadzenie biura PO i Ewy Kopacz w tym mieście, zresztą obecna Marszałek Sejmu cały czas dba, aby Adamskiemu nie stała się krzywda. To dzięki niej przez krótki czas był szefem Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych, skąd odszedł w niesławie. To dzięki Kopacz znalazł pracę w biurze RDLP w Radomiu, gdzie był naczelnikiem wydziału infrastruktury leśnej i administracji, zapewne również dzięki pani marszałek przeniósł się teraz do Dyrekcji Generalnej. Swoją drogą tradycją ostatnich lat stało się, że Marszałek Sejmu musi mieć swojego człowieka w GDLP. Za czasów Schetyny był to Jerzy Łokietko, którego bardzo często widywałem na sejmowych korytarzach. Bez wątpienia obecnie okiem i uchem Ewy Kopacz w GDLP jest Adamski…
Jak pisze na swym blogu Senator Wojciech Skurkiewicz : „Wczoraj (12 kwietnia przyp. Redakcji) nie doszło do spotkania w którym mieli uczestniczyć przewodniczący sekretariatu ZNOŚiL NSZZ Solidarność Zbigniew Kuszlewicz oraz dyrektor generalny LP Adam Wasiak. Niestety, dyrektor Wasiak udał się na zasłużony kilkudniowy urlop i spotkanie nie doszło do skutku. Sytuacja bardzo zaskakująca. Czyżby dyrektor unikał spotkań i rozmów ze związkami a może obawia się trudnych tematów, których po „rządach” Pigana jest w Lasach cało mnóstwo. Mam nadzieję, że Panowie jednak spotkają się i porozmawiają o wielu kwestiach, które dotykają leśników.
Bardzo niepokojące informacje docierają do mnie od pracowników z terenu rdLP w Łodzi. Wciąż powstrzymuję się z wystosowaniem pisma do ministra Korolca, które przygotowałem przed kilkoma tygodniami w sprawie sytuacji w łódzkich Lasach, gdyż pałam nadzieją, że żenujące zachowania i działania niektórych osób zostaną wreszcie przerwane. Nieco więcej w tej sprawie oraz o zmianach kadrowych napiszę w przyszłym tygodniu.”
Publikujemy uchwały i stanowiska podjęte na Zjeździe KSPL NSZZ Solidarność w Jedlni w dniach 19-20.03.2012 r.
Uchwała 1/12
Rada KSPL NSZZ „Solidarność” na posiedzeniu w dniu 20.03.2012 roku zobowiązuje Przewodniczącego KSPL NSZZ „Solidarność” do bezwzględnej konsultacji wszelkich, ewentualnie proponowanych zmian w zapisach Ustawy o Lasach na Walnym Zebraniu Delegatów Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność”.
Stanowisko nr 1/12
Rada Krajowa KSPL NSZZ „Solidarność” zobowiązuje Przewodniczącego KSPL NSZZ „Solidarność” do podjęcia działań w celu wprowadzenia zmian do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 25 marca 2002 r. w sprawie warunków ustalania oraz sposobu dokonywania zwrotu kosztów używania samochodów osobowych, motocykli i motorowerów niebędących własnością pracodawcy poprzez dodanie do § 2 cytowanego rozporządzenia pkt. 2 o brzmieniu:
Dla pojazdów używanych w Służbie Leśnej oraz w Służbie Parków Narodowych, których miejscem pracy jest teren nadleśnictwa lub leśnictwa stosuje się stawki kwot terenowe, których wartość jest wyliczana poprzez pomnożenie stawek za 1 km przebiegu pojazdu, które zostały określone w § 2 cytowanego wyżej rozporządzenia o mnożnik 1,4.
Uzasadnienie
Propozycja wprowadzenia współczynnika 1,4 w odniesieniu do pojazdów używanych w warunkach terenowych jest zasadna ze względu na zwiększone koszty eksploatacji pojazdów używanych przez w/w służby – zwiększone zużycie paliwa i koszty amortyzacji pojazdów.
Stanowisko 2/12
Rada Krajowa KSPL NSZZ „Solidarność” sprzeciwia się przenoszeniu kosztów utrzymania samochodów prywatnych używanych do celów służbowych na użytkownika poprzez nie wyrażenie zgody na zmianę stawki za 1 km.
Stanowisko 3/12
Rada Krajowa KSPL NSZZ „Solidarność” zobowiązuje Przewodniczącego KSPL NSZZ „Solidarność” do podjęcia działań mających na celu wprowadzenie z dniem 1 kwietnia 2012 roku zmiany stawki wyjściowej dla pracowników zatrudnionych w PGL LP na kwotę 1300 zł,.
Uzasadnienie
Koszty utrzymania w 2012 roku wzrastają w zawrotnym tempie ponad 15%, minimalne wynagrodzenie w roku bieżącym zostało zwiększone o 9%, zwiększenie stawki wyjściowej o 9% stanowi kwotę 1300 zł,-
Stanowisko 4/12
Rada Krajowa KSPL NSZZ „Solidarność” zobowiązuje Przewodniczącego KSPL NSZZ „Solidarność” do podjęcia działań zmierzających do zaliczenia okresu studiów wyższych, jeśli są one zgodne z wykonywaną pracą, do okresu pracy w lasach dla potrzeb nagród jubileuszowych.
Stanowisko 5/12
Rada Krajowa KSPL NSZZ „Solidarność” popiera postulat Międzybranżowego Komitetu Protestacyjnego Pracowników Sfery Budżetowej NSZZ „Solidarność”
Poparcie postulatu:
Odstąpienie od zamrażania płac ze skutkiem na rok 2013 oraz wyrównania wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej z uwzględnieniem pełnych współczynników inflacjo za lata poprzednie z jednoczesnym ich uwzględnieniem od 2013 roku.
Podczas Mszy Świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej biskup drohiczyński Antoni Pacyfik Dydycz wygłosił wspaniałą homilię. Poniżej prezentujemy wersję tej homilii dla lubiących czytać, a na końcu dla tych, których dłuższe czytanie męczy. Warto zapoznać się, jak o tej tragedii można pięknie mówić.
Ekscelencjo, najdostojniejszy Księże Biskupie Laslo Biro, biskupie polowy z Węgier,
Drodzy Bracia w kapłaństwie i w życiu konsekrowanym z Księdzem Prałatem, tutejszym proboszczem, na czele,
Szanowni i czcigodni Członkowie rodzin poległych pod Smoleńskiem z Panem Prezesem,
Szanowni Parlamentarzyści,
Przedstawiciele świata nauki, kultury, sztuki, świata gospodarczego i finansów,
Szanowni Związkowcy z „Solidarnością” w tle,
Druhny i Druhowie, Harcerki i Harcerze,
Dostojne Poczty Sztandarowe,
Droga Młodzieży, ucząca się i pracująca albo szukająca pracy poza granicami, Mieszkańcy wsi i miast,
Słuchacze i Oglądający Telewizję Trwam i Radio Maryja w Ojczyźnie i poza jej granicami,
Warszawianie i Goście,
dobiega końca drugi rok od straszliwej katastrofy, dla której nazwę trudno znaleźć. Niełatwo jest ją zakwalifikować do jakichkolwiek temu podobnych wydarzeń. Wyjątkowo ciężko przychodzi docieranie do prawdy o tym, co wtedy, w ów kwietniowy ranek, stało się na lotnisku pod Smoleńskiem. Ale człowiek ma naturalne prawo do pamięci i trzeba to brać pod uwagę.
Ksiądz kardynał Stanisław Ryłko podczas pielgrzymki młodzieży do Loreto podkreślił z mocą znaczenie pamięci. Odnosi się do wszelkich środowisk, środowisk ludzkich. Ta bowiem pamięć w konsekwencji powinna przemieniać się w wierność, która ma strzec przed utratą daru, a dalej winna stać się odpowiedzialnością, aby nie dopuścić do zmarnowania daru. Co więcej, powinna doprowadzić do podziwu duszy względem wielkości i bezinteresowności ofiarowanego i otrzymanego daru.
Tylko Polski żal
Tragedia pod Smoleńskiem jest wyjątkowym darem, ofiarowanym najpierw tym, którzy polegli pod Katyniem, następnie darem wyjątkowym dla całej Polski, ale też i dla każdej ludzkiej osoby. Darem jest sam motyw w pełni szlachetny, który wypływa z przekonań religijnych. Jest on mocno usytuowany w Piśmie Świętym: pamięć o zmarłych. Często i Stary Testament nawoływał do tego, aby pamiętać, a tryb rozkazujący: „pamiętaj” albo „pomnij”, daje o sobie znać przy różnych okazjach. Zresztą ofiara Chrystusa złożona na Krzyżu, powtarzana w sposób bezkrwawy na ołtarzach, jest także pamiątką, staje się owocem pamięci. I dziwić może nas to, że są ludzie, którzy nie chcą tego prawa uznać, jakby boją się pamięci, ale na to nic nie poradzą. W ostatnich kilkunastu dniach liturgia przypominała nam różne wydarzenia. Najpierw zatrzymajmy się przy uroczystym wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy. Początek Wielkiego Tygodnia. Dziwne byłoby nie zwrócić uwagi na szczery entuzjazm, jaki towarzyszył temu wjazdowi, ale święty Łukasz pisze: „Niektórzy faryzeusze spośród tłumu mówili do Jezusa: „Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom”. Odrzekł Pan Jezus: „Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą””. I gdybyśmy my umilkli, kamienie pod Smoleńskiem i w całej naszej Ojczyźnie z pewnością wołałyby wciąż o tym, co się stało dwa lata temu.
Pamięci nie uda się zadusić. Nie udało się to w odniesieniu do męczenników Katynia. Nie może się udać w odniesieniu do tych, którzy pielgrzymowali na miejsce zbrodni. I chociaż nie dotarli do grobów, to jednak swoim męczeństwem poniesionym w słusznej sprawie najpierw pokazali grozę tego, co się działo przed 70 laty, a następnie oddali życie swoje, pielgrzymując w poczuciu obowiązku, aby wstrząsnąć sumieniami całego świata. O tym świadczyły pierwsze dni żałoby. Tysiące, setki tysięcy zniczy i ten tygodnie trwający pogrzeb. O tym zapomnieć nie można! O tym zapominać nie wolno, gdyż jedna i druga krew została przelana za Ojczyznę, jedna i druga krew ma użyźniać glebę naszych serc i umysłów, ale pod warunkiem, że będziemy pamiętali, jak pamiętali o krwi przelanej przez swoich poprzedników żołnierze Polski Podziemnej, harcerze i harcerki, ale i wszyscy ludzie pielęgnujący leśne mogiły, stawiający na nich krzyże, kładący kwiaty. I dlatego może budzić w nas zaskoczenie, ale też słuszny niepokój, kiedy zaczęliśmy się dowiadywać, że na polskiej ziemi może zabraknąć miejsca dla uczczenia pamięci Prezydenta Rzeczypospolitej, Jego Małżonki, Ostatniego Prezydenta na Uchodźstwie i 93 pozostałych uczestników narodowej pielgrzymki. Ginie Prezydent Rzeczypospolitej, oddaje życie Ostatni Prezydent na Uchodźstwie, jak gdyby podkreślając, że to nie tylko ta, w obecnych granicach znajdująca się Polska, ale i cała emigracja, całe uchodźstwo, a więc i cała Polska, i wszyscy Polacy przeżywają tę straszliwą tragedię. Z tego to względu warto odwołać się do niewielkiego wiersza „Orlątko z prawdziwym karabinem”: „U pierwszych stałem czat…/ O, nie płacz za swym synem/, Że za Ojczyznę padł!…/ Z krwawą na piersi plamą/. Odchodzę dumny w dal…/Tylko mi Ciebie, Mamo,/ Tylko mi Polski żal./ Tylko mi Ciebie, Mamo,/ Tylko mi Polski żal…”. I chciałoby się zapytać, czy właśnie tam Pan Prezydent i cała delegacja nie powtarzają słów tego wiersza, czy nie jest im bardziej żal właśnie nas, którzy tu pozostaliśmy, bardziej żal Polski.
Wspólna droga jednoczy
Żal, i to wielki. Polska jawi się słaba. Na własnej ziemi czuje się bezdomna, a setki tysięcy, jak za czasów rozbiorów, wędrują za chlebem, tracą własną tożsamość, lekceważą kulturę wypracowywaną przez wieki. Gdzie się podziały te cnoty obywatelskie, do których przynajmniej mógł się odwoływać nasz kaznodzieja narodowy ks. Piotr Skarga? Obchodzimy przecież jego rok pamięci. „Potrzebna jest nam odwaga, potrzebna świadomość”. Mówi o tym bohater Marii Rodziewiczówny w nawiązaniu do dębu Dewajtis. Tyle wieków on stał i wszystko przetrwał. Dziesiątki pokoleń go strzegło, broniło, aż Bóg za karę takich zesłał, co ni pamięci, ni ducha ojców w piersi nie mają. Najcięższy to dopust i próba. Co my warci bez pamięci, starej sławy i cnoty? – martwi się. Skąd my ją odbudujemy i otrzymamy? Co my warci bez pamięci, starej sławy i cnoty? A jednak jest nadzieja, jest perspektywa. Wypracowujemy ją, staramy się ukazać naszą pamięcią, także naszą modlitwą, naszymi zgromadzeniami. Wskazuje na tę perspektywę błogosławiony Jan Paweł II w „Myśląc Ojczyzna”: „Ojczyzna, kiedy myślę, wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam. Mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym. Wyrażam siebie i zakorzeniam”. Jakie to głębokie, a następnie przepaja się nasze serce tym duchem, a to prowadzi nas, aby spotykać się z innymi, aby wspólnie się modlić, aby wspólnie zastanawiać się nad przyszłością Ojczyzny, aby nie lękać się kłopotów i zmagań, odważnie dyskutować, aby te dialogi służące naprawie Rzeczypospolitej przeniosły się do wszystkich domów i do wszystkich mieszkań, bo są potrzebne.
Okazuje się, że jest jakaś droga, a może dróżka na razie, która prowadzi od jednego do drugiego, która jakby paciorkami różańca ogarnia nas wszystkich i jednoczy. Oby skutecznie! Oby owocnie! Tak to widział Sługa Boży Prymas Tysiąclecia, gdy uczył: „Naród, który kończy jedno tysiąclecie, musi się wspierać na błogosławionych doświadczeniach dziejowych, czerpiąc z nich mądrość, siłę i program na przyszłość”. Wiedział dobrze, dlaczego to mówi. Doświadczył przecież straszliwej wrogości w czasie świętowania Tysiąclecia Chrztu Państwa Polskiego. Jakie fale wrogości zalewały ówczesne media, tego nie da się opisać. Można je jednak w jakiejś części porównać do współczesnych tendencji, które jak zły duch boją się wody święconej, lękają się błogosławionych doświadczeń dziejowych, mądrości z nich płynącej, siły i jasnego programu na przyszłość. Lękają się innego patrzenia na świat. Posługują się różnymi metodami, dlatego ciągle ograniczają możliwości wolnej prasy, radia i telewizji, bo czymże można by tłumaczyć to nastawienie Krajowej Rady do spraw przyszłości Telewizji Trwam?
Prymasowska wizja współdziałania wszystkich zdrowych sił w państwie dla dobra Polski, Kościoła była mocno osadzona i oparta na solidnych przesłankach oraz motywacjach. Pisał o tym przed 11 laty dobrze znany współczesny polityk. Oto jego słowa. Nie wydaje się jednak, żeby Prymas traktował to zadanie jako funkcję zastępczą. Jako funkcję usprawiedliwioną tylko tym historycznym nieszczęściem, jakim były najpierw rozbiory, a potem komunizm. Wydaje się, że zdaniem kardynała Wyszyńskiego również w normalnych warunkach, czyli warunkach wolności, warunkach suwerenności państwowej, Kościół i religia powinny przenikać wszystkie sfery życia publicznego. Nasycenie kultury, gospodarki, polityki wartościami chrześcijańskimi to jest naturalna konsekwencja faktu, że każdy naród chrześcijański jest narodem ochrzczonym. Ta obecność pierwiastków religijnych jest zresztą konieczna nie tylko ze względu na ekonomię zbawienia, ale również z punktu widzenia doczesnego pochodzenia, gdyż żywotność religii jest warunkiem rozwoju wszystkich pozostałych dziedzin życia, dlatego też Prymas podkreślał, że wszelkie formy prześladowania Kościoła są równoznaczne z walką z Narodem. Ważne to stwierdzenie! Wszelka forma prześladowania Kościoła jest równoznaczna z walką z Narodem. Tak pisał przed 11 laty obecny minister sprawiedliwości. Miejmy nadzieję, że pamięta. Jakie za ową deklaracją pójdą czyny? Módlmy się, aby zgodne z nią.
Sprawiedliwość i nawrócenie
Zresztą sprawiedliwość jest czymś niepodzielnym, niezbędnym w życiu jednostek i społeczności. Benedykt XVI przypomina o tym, pisze: „Orędzie chrześcijańskie jest pozytywną odpowiedzią na ludzkie pragnienie sprawiedliwości”. Jaka jest zatem sprawiedliwość Chrystusa? Jest to przede wszystkim sprawiedliwość pochodząca od łaski, według której to nie człowiek naprawia, uzdrawia siebie samego i innych. Nawrócić się do Chrystusa oznacza w gruncie rzeczy wyzbyć się złudzeń, wyzbyć się poczucia samowystarczalności, aby uświadomić sobie i zaakceptować własny brak, potrzebę Jego przebaczenia, a także przyjaźni. I w tym świetle jeszcze wyraźniej można dostrzegać sens modlitewnych zgromadzeń, które wciąż trwają po smoleńskiej tragedii. Widzimy bowiem niewystarczalność sprawiedliwości ludzkiej. Jest to rzecz ewidentna. Nadzieja kieruje nasze poszukiwania tejże sprawiedliwości ku Bogu i tak to ujmuje Papież: „gdyż tylko w Chrystusie człowiek może być usprawiedliwiony”. Zrozumieli to dobrze słuchacze św. Piotra, jak to słyszeliśmy w pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich. Książę Apostołów wzmocniony obecnością Ducha Świętego bez jakichkolwiek obaw mówił do zebranych o tym, że to oni ukrzyżowali Jezusa. Zgromadzeni Żydzi przejęli się tym bardzo. Spokorniali pytali: cóż więc mamy czynić? A św. Piotr odpowiada: „Nawróćcie się. Niech każdy z was ochrzci się. Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia”.
Nasze modlitwy, nasze cierpliwe pielgrzymowanie do miejsc związanych z życiem i działalnością zwłaszcza Prezydenta Rzeczypospolitej jest niczym innym jak odwoływaniem się do Bożej sprawiedliwości, skoro ta ludzka jest niewydolna albo jeszcze gorzej, jest zwyczajnie zakłamana. Popatrzmy, co nas otacza, jakie głosy, jakie tendencje dają o sobie znać, ile jest rzeczy absurdalnych, przeciwnych ludzkiej naturze. Ileż tam różnego rodzaju kłamstwa. Nie wiem, czy w tym wypadku, w odniesieniu do tych okoliczności, tego wszystkiego nie trzeba by nazywać imperium kłamstwa. Pamięć jest potrzebna, aby podążać łatwiej ku prawdzie.
Kto postawił na Barabasza?
Przecież znajdujemy się w okresie liturgicznym, który ma swoje korzenie w męce Chrystusa, a swój największy owoc w Jego zmartwychwstaniu. W Wielki Piątek wsłuchiwaliśmy się w opis Męki Pańskiej podany przez św. Jana i co nas mogło i nawet powinno szczególnie zainteresować, to dialog Syna Bożego z Piłatem. A dotyczył on prawdy, do prawdy odwołuje się Pan Jezus, kiedy tłumaczy namiestnikowi: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha Mojego głosu”. Zaskoczony był Piłat takim postawieniem sprawy. Ale najprawdopodobniej zniecierpliwiony tym wszystkim, już nie czekał na odpowiedź, tylko wyszedł do tłumów, aby im powiedzieć, że nie znajduje w Jezusie jakiekolwiek winy. Tłum już został odpowiednio przygotowany: domagał się śmierci. Wtedy Piłat, próbując jednak ratować Chrystusa, o którym był przekonany, że jest absolutnie niewinny, nawiązuje do miejscowych zwyczajów, według których na żądanie ludu mógł uwolnić przed Świętem Paschy jednego z uwięzionych. A był więziony pewien zbrodniarz skazany za mordy i rabunki imieniem Barabasz. Zapytał więc, bo już i dawniej były wybory, kogo ma wypuścić, i wtedy rzecz się stała nieprawdopodobna. Tłum postawił na Barabasza. W tym tłumie było wielu, którzy doświadczyli dobra ze strony Chrystusa, a jednak stało się inaczej, niż mogliśmy przypuszczać. Nie chcemy potępiać tamtych ludzi, zwłaszcza że my mamy za sobą doświadczenia wielu wieków. A jednak także potrafimy stawiać na Barabasza, to dzieje się również w naszej Ojczyźnie. Ileż to razy ludzie są gotowi tak postąpić? To dzieje się na naszych oczach – mamy kłopot z prawdą. Mają ten kłopot różne systemy społeczne.
Nienawiść na usprawiedliwienie
Fiodor Dostojewski (warto sięgnąć do sposobów myślenia ludzi tego wielkiego kraju) w „Biesach” opowiada o rozmowie dwóch przyjaciół. Rzecz dzieje się w knajpie. Nie brakowało tam alkoholu. Jeden z nich mówi z nienawiścią o swoim dawnym dobrym znajomym, ta nienawiść aż się przelewała w jego słowach, a nawet gestach. Wówczas rozmówca, chcąc wyrazić mu współczucie i zrozumienie, zauważa: „Ten twój znajomy musiał ci wyrządzić straszną krzywdę, jakieś potworne świństwo”. I stała się dziwna rzecz. Narzekający zaprzecza, potem mówi: „To ja wyrządziłem mu najpierw straszne świństwo, to ja go skrzywdziłem”. A potem zaczął nienawidzić.
Warto kochać tych, którzy nas nienawidzą, którzy nienawidzą Kościoła, którzy nienawidzą dziejów Polski, którzy nienawidzą pamięci, którzy nienawidzą tak wielu rzeczy. Dlaczego tak robią? Czyżby wcześniej postąpili niegodnie?
Straszliwie powikłana może być dusza człowieka. Kiedy jednak w ostatnich tygodniach dawały się słyszeć różne agresywne ataki, to pomyślałem sobie, że Dostojewski ma rację. Najpierw krzywdzono Kościół, niszczono tak wiele, rabowano. Najpierw atakowano Prezydenta, i to nie w obcych, ale w naszych i nie tylko prywatnych, ale publicznych mediach, a potem szuka się wymówek i kłamstw i nienawiść powraca. Takie zachowania i takie postawy nie mogą budować zdrowego społeczeństwa. Musimy szukać ratunku. Mamy czas paschalny, okres liturgiczny ukazujący Chrystusa Zmartwychwstałego, niosącego sprawiedliwość, prawdę, a zwłaszcza miłość. Po to bowiem Syn Boży przyszedł na ziemię, aby dopomóc nam, każdemu człowiekowi w uwalnianiu się od zbrodni, od nienawiści. Aby darzyć nas tymi wartościami duchowymi, dzięki którym nasze człowieczeństwo może stawać się coraz bardziej dojrzałe i wiarygodne.
Oto dzisiejsza scena z Ewangelii: święta Maria Magdalena ma kłopoty ze znalezieniem Ciała Jezusa, a potem z rozpoznaniem Jego Osoby. Ale wystarczy jeden moment: kiedy Pan Jezus zawołał ją po imieniu, rzekł: „Mario”. Wówczas natychmiast Go rozpoznała. To zachęta, abyśmy się tak zbliżali do Chrystusa, abyśmy pozwalali Chrystusowi, aby nas przywoływał po imieniu. Bądźmy więc zawsze bliscy Jego Osobie, wtedy łatwiej będzie nam budować cywilizację, cywilizację miłości, cywilizację życia, cywilizację rozwoju. Nasze modlitwy przyniosą owoce, a sprawiedliwość da o sobie znać. Nadejdzie czas pełnego poszanowania poległych i ujawnienia prawdy, co się stało przed dwoma laty na smoleńskiej ziemi. Módlmy się, aby tak się stało w miarę szybko. Wtedy być może spełni się modlitwa bohatera wojny z bolszewikami, który w wieku 23 lat umiera, pozostawiając jednak krótki, poetycki testament pełen nadziei: „Na tę ziemię ukochaną, na tę naszą, naszą ziemię, przyjdzie nowych ludzi plemię, takich jeszcze nie widziano”. Obyśmy to byli my! Oby to przyszło jak najszybciej.
Amen.
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=30247
|
Najnowsze komentarze
Ostatnie wpisy
|