Archiwa
Kategorie
|
Rząd nie planuje prywatyzacji Lasów Państwowych – zapewniła w czwartek premier Ewa Kopacz w Radomiu. Według niej Lasy Państwowe dobrze zarządzają obszarami leśnymi w kraju.
– Mój rząd, rząd PO i PSL, nigdy nie planował i nie planuje prywatyzacji Lasów Państwowych. Jest dokładnie odwrotnie, wzmacniamy pozycję Lasów, dbamy o polskie lasy i cieszymy się, że ich kondycja jest coraz lepsza – powiedziała premier podczas jubileuszu 135-lecia Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu.
Pochodząca z Radomia premier podkreśliła, że wychowywała się w mieście, które ma swoją historię. – Ci, którzy są z Radomia, wiedzą, co znaczy dla radomian honor. Ja dzisiaj daję Wam najświętsze słowo honoru: dopóki Platforma Obywatelska będzie miała cokolwiek do powiedzenia, rządząc w tym kraju, nigdy Lasy Państwowe nie zostaną sprywatyzowane – zapewniła Kopacz.
Według premier leśnicy dobrze i kompetentnie wykonują swoje pracę. – Dzisiaj Lasy Państwowe są w dobrych rękach, Lasy Państwowe dobrze zarządzają tym wspólnym majątkiem Polaków – dodała Kopacz.
Szefowa rządu zaznaczyła, że wpłaty do budżetu nie pogorszyły kondycji Lasów Państwowych i nie zagroziły ich przyszłości (w latach 2014-2015 przedsiębiorstwo będzie musiało wpłacić 1,6 mld zł). Dodała, że Lasy są zarządcą wspólnego majątku Polaków i państwowym gospodarstwem – ich wsparcie, także w formie pieniężnej, na rzecz rozwoju kraju jest więc naturalne. Według premier leśnicy dobrze i kompetentnie wykonują swoją pracę.
Dzisiaj Lasy Państwowe są w dobrych rękach, Lasy Państwowe dobrze zarządzają tym wspólnym majątkiem Polaków
— podkreśliła Kopacz.
Obecna koalicja nauczyła Polaków, że trzeba jej cały czas patrzeć na ręce. Jak wynika z informacji ujawnionych przez Wikileaks już w 2009 r. Bronisław Komorowski – jako Marszałek Sejmu – obiecywał w poufnej rozmowie z ambasadorem USA „spieniężenie” Lasów Państwowych, aby pieniądze przeznaczyć na wypłatę odszkodowań za mienie pożydowskie.
Od Redakcji:
Aby dać słowo honoru trzeba mieć honor. Wiarygodność słów Pani Premier została pogrzebana w Smoleńsku , którą zdaniem ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz przekopano jeden metr w głąb ziemi, w poszukiwaniu szczątków ofiar i samolotu. Jeszcze długo, po 10 kwietnia 2010 roku, przyjeżdżający w to miejsce, mogli odnaleźć szczątki z tamtej katastrofy.
Obecna Pani Premier opowiadała również, jak była zbudowana postawą polskich i rosyjskich patomorfologów, widząc, jak „ramię w ramię” dokonywali sekcji ofiar tej katastrofy. Dziś wiemy, że Polaków nawet nie dopuszczono w pobliże zwłok.
To wiarygodność Pani Premier i wartość jej słowa honoru.
A fakty są takie, że ograbiła Lasy Państwowe z pieniędzy, które rządowi w żaden sposób nie przysługiwały, bo wbrew słowom Pani Premier to naród, nie rząd jest właścicielem Lasów i naród odbiera swój udział bezpłatnie korzystając z darów lasu.
Źródło: wpolityce.pl
Właściciele firm transportowych walczą przeciwko niemieckim przepisom, które w dużym uproszczeniu mają eliminować niewolniczą pracę kierowców. Wszystkie informacje w mediach przedstawiają punkt widzenia polskiego pracodawcy. Podaje się informację, że polska flota transportowa jest obecnie jedną z największych posiadających najlepszy tabor w UE ale poziom ten został osiągnięty dzięki zaniżaniu płac, nieuczciwej konkurencji i zaniżaniem frachtów. W ciągu ostatniej dekady liczba przewoźników wrosła trzykrotnie a ilość pojazdów prawie czterokrotnie. Płaca polskiego kierowcy oscyluje pomiędzy 3 a 4 euro na godzinę. Twierdzenie pracodawców, że kierowcy zarabiają między 7 a 9 tyś. zł na m-c jest absolutnym kłamstwem. W większości firm transportowych płaca podstawowa brutto jest na poziomie najniższej krajowej i od tej płacy są odprowadzane wszystkie świadczenia. Pracodawcy nie chcą rozmawiać ze związkami zawodowymi o poprawie warunków płacowych kierowców zawodowych. Uważają, że wszystko jest w porządku i nie warto nic zmieniać. Poprawy wymaga rynek transportowy, organizacja przewozów, stawki przewozowe itp.
Jeżeli nie zostaną dokonane zmiany w tym obszarze to nawet gdyby kierowcy pracowali za przysłowiową miskę zupy nie poprawią sytuacji przewoźników. Porządek muszą zrobić między sobą. Związki zawodowe domagają się uczciwego wynagrodzenia za ciężką pracę, szacunku i nie deptania godności kierowców zawodowych.
Jeżeli pracodawcy tego nie zrozumieją to kierowcy pokażą, że potrafią się upomnieć o swoje prawa i to dopiero będzie bolało bo dotyczyć będzie większości firm transportowych.
20 marca przedstawiciele Krajowej Sekcji Transportu Drogowego NSZZ Solidarność uczestniczyli we Frankfurcie n/Odrą na spotkaniu z niemieckimi związkowcami z Ver.di 25 – 26 jesteśmy w Brukseli na spotkaniu z europejskimi związkami transportowymi afiliowanymi w ITF i ETF, na którym będą omawiane dalsze zmiany w płacy minimalnej we Francji, Włoszech, Belgii i Danii. Będą omawiane również inne rozwiązania mające na celu poprawę pracy i płacy kierowców zawodowych.
25 marca będzie wielka akcja protestacyjna kierowców w Brukseli, w której też będziemy brali udział.
Dziwna wydaje się stronniczość mediów, które nie były zainteresowane naszym zdaniem
i publikowaniem naszego stanowiska, ale do tego już zdążyliśmy przywyknąć.
Tadeusz Kucharski
Przewodniczący KSTD
NSZZ „Solidarność”
Przyjęcie przez Sejm projektu zmiany ustawy o lasach, dotyczącego zamknięcia rynku UE przed obrotem nielegalnie pozyskanym drewnem, to zaśmiecanie tego aktu prawnego. Stosowne zapisy w tym zakresie powinny się znaleźć w prawie dotyczącym Służby Celnej lub w ustawie o ochronie środowiska. Tymczasem docierają do mnie informacje, że rząd rozważa, aby w ogóle wyjąć handel drewnem z ustawy o Lasach Państwowych, tak by zajęły się one wyłącznie hodowlą. Takie pomysły to dalsza część destabilizacji systemu leśnego, co ostatecznie zmierza ku całkowitemu zrewolucjonizowaniu ustawy o lasach. Tymczasem przypomnijmy, że ustawa ta nie podlegała prawu unijnemu i nie była zawarta w traktacie akcesyjnym. Nasz system gospodarki leśnej jest unikalny w skali całej UE i to raczej nasze rozwiązania mogą stanowić wzór dla innych krajów – nie odwrotnie.
Transmisja debaty od godziny 10.04.
Warto zwrócić uwagę, ja bezczelny jest pan minister Gawłowski, (ten od zwrotu:” związkowcy niech sp….ja”), który chwali się osiągnięciami Lasów Państwowych, nie zważąjąc na fakt, że do sukcesu Lasów nie dołożył nawet małego palca, a do ich niszczenia obie ręce.
http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/transmisje_arch.xsp#2790625BA6766510C1257E0C0024F8FD
Polska to jednak bogaty kraj – tak przynajmniej wynika z danych dotyczących drenowania finansowego naszej gospodarki przez międzynarodowe koncerny. Okazuje się, że jesteśmy źródłem gigantycznych zysków (funkcjonuje nawet pojęcie – kraj źródła) wyprowadzanych następnie za granicę. Innymi słowy, stanowimy jeden z najobfitszych wodopojów, z którego skwapliwie czerpią światowi potentaci, dojąc nasz kraj na skalę sytuującą nas pod tym względem w światowej czołówce. Warto się temu procederowi przyjrzeć bliżej, bowiem tkwi tu przynajmniej część odpowiedzi na pytanie o systemowe niedomogi trapiące polską gospodarkę pogrążoną w permanentnym marazmie.
Zerknijmy zatem. Opublikowany w grudniu 2013 r. raport pozarządowej organizacji Global Financial Integrity (GFI) ukazuje rozmiar nielegalnych transferów kapitału w latach 2002-2011. Polska wedle tego zestawienia plasowała się na 18. pozycji w świecie (w Europie – na trzecim miejscu, za Rosją i Białorusią a przed Serbią). Łącznie wytransferowano z Polski 49,39 mld dol., co daje średnią roczną 4,939 mld dol. Z kolei o rok późniejszy raport tej samej instytucji („Illicit Financial Flows from Developing Countries: 2003-2012”), umieszcza nas oczko wyżej – na 17. lokacie spośród 145 badanych państw. W tym drugim zestawieniu średni roczny odpływ kapitału to już 5,312 mld dol., ogółem – 53,124 mld dol. Widzimy więc, że tendencja jest wzrostowa. Jak to wyglądało w kolejnych latach? 2002 – 1,110 mld dol.; 2003 – 1,961 mld, 2004 – 0,421 mld, 2005 – 0,787 mld, 2006 – 0 (!); 2007 – 3,302 mld; 2008 – 12,161 mld; 2009 – 10,045 mld; 2010 – 10,462 mld, 2011 – 9,918 mld, 2012 – 4,067 mld dol. Swoją drogą, warto zwrócić uwagę na tytuł raportu i frazę „developing countries” – z perspektywy globalnej traktowani jesteśmy jako „kraj rozwijający się”, co w tłumaczeniu z języka politycznej poprawności na normalny, oznacza usytuowanie Polski wśród rozmaitych bantustanów eksploatowanych przez wiodących graczy.
Przeglądając przytoczone powyżej dane, można również zauważyć pewną prawidłowość. Otóż, o ile przed wejściem Polski do Unii Europejskiej (1.05.2004) i za rządów Prawa i Sprawiedliwości (2005-2007) mocno podkreślających konieczność walki z patologiami, wyciekanie kapitału mieściło się w stosunkowo niewielkim przedziale, ze znamiennym rokiem 2006, kiedy nie wyprowadzono z Polski zauważalnych kwot, o tyle skokowy wzrost nastąpił w latach późniejszych, czyli – mówiąc umownie – w „epoce zielonej wyspy” Donalda Tuska. Apogeum miało miejsce w roku 2008 i w trzech kolejnych latach, zupełnie jakby ktoś chciał sobie odbić przymusową wstrzemięźliwość we wcześniejszym okresie.
Jak widać, „eksportowaliśmy” wtedy za granicę nie tylko tanią siłę roboczą, pracującą na dobrobyt innych krajów, lecz także wspomagaliśmy je również konkretnymi kwotami żywej gotówki. Jeśli do powyższego dodamy, że był to czas rekordowego zadłużania Polski przez „sztukmistrza z Londynu” – Jana Vincenta Rostowskiego, za którego rządów w Ministerstwie Finansów nasz dług publiczny zaczął oscylować w okolicach biliona złotych (szacunkowo, bo wskutek księgowych sztuczek nikt nie wie, ile tego jest naprawdę), to otrzymamy obraz galopującej kolonizacji ekonomicznej Polski. Mam zresztą swoją spiskową teorię, że minister Rostowski został tu nasłany w celu przypilnowania interesów międzynarodowej finansjery – i temu służyć miało zarówno spoglądanie przez palce na wyprowadzane z Polski rok po roku ciężkie miliardy, jak i pompowanie naszego zadłużenia, sprawiające, że siedzimy obecnie w kieszeniach globalnych spekulantów, a warto zdawać sobie sprawę, że w ciągu kilku lat rząd PO zadłużył Polskę na niemal drugie tyle, co wszystkie poprzednie rządy po roku 1989 razem wzięte.
W kontekście powyższego chcę przywołać znakomity tekst Bartłomieja Radziejewskiego zamieszczony w internetowym czasopiśmie „Nowa Konfederacja”, pt.:”Renta neokolonialna, czyli ile jeszcze Polak zapłaci”. Autor, bazując na bilansie płatniczym NBP, stwierdza, że tylko z pozycji „saldo błędów i opuszczeń” wynika, że z Polski od 2008 r. w niewiadomy sposób znika rocznie w przeliczeniu z dolarów od 26 do 31 mld złotych, przy czym, podobnie jak w raporcie GFI, skokowy wzrost następuje od 2008 r. – (-12, 312 mld dol. w 2008 r., przy -2,791 w 2007 r. – proszę porównać te kwoty z danymi GFI – są dość zbliżone). W roku 2008 wybuchł kryzys i gospodarcze „metropolie” zintensyfikowały drenaż „peryferii” – takich jak Polska. Lecz to nie wszystko.W latach 2004-2013 wyprowadzono za granicę dochody z inwestycji na łączną kwotę 144 mld euro, natomiast w 2013 r. wypłynęło z Polski w przeliczeniu 82 mld zł, czyli 5 proc. PKB, co w sumie stawia pod znakiem zapytania ekonomiczną opłacalność naszej przynależności do Unii Europejskiej. Według MSZ korzyści z obecności w UE zwiększają PKB o 0,7 proc. rocznie. Tu 5 proc. tracimy, tam 0,7 proc. rekompensaty – to ci interes…
Zatem – wracając do wstępu niniejszego tekstu – jak tu nie mówić, że Polska to bogaty kraj? Które jeszcze państwo stać na płacenie innym hojną ręką takiej „dywidendy”?
Piotr Lewandowski
Źródło: interia.pl
Mamy jeszcze świeżo w pamięci enuncjacje prasowe z tajnych rozmów Prezydenta Reczpospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego z rządem amerykańskim i organizacjami żydowskimi, w których deklaruje Pan Prezydent sprzedaż Lasów Państwowych w celu zapewnienia wypłat Hrekompensat (za co?) Żydom, za mienie zagarnięte im przez Niemców. Hojnego mamy Prezydenta, który srebra rodowe, jakimi są polskie lasy, chce nie tylko zastawić, ale nawet sprzedać, aby zaspokoić wyimaginowane roszczenia Żydów wobec Polaków. To pokłosie sprzedajnej polityki wielu polskich rządów, którzy biją się w piersi przepraszając za nie swoje winy.
olityce.pl: Tygodnik „wSieci” opisuje politykę partii rządzącej dotyczącej Lasów Państwowych. Przywołuje notatkę ambasadora USA ujawnioną przez WikiLeaks, z której wynika, że Bronisław Komorowski miał mówić, że rząd już w 2009 roku ma plan sprzedaży lasów. Czy na LPwydano w Polsce wyrok?
Prof. Jan Szyszko: W tej sprawie widać stabilną politykę obecnej koalicji rządzącej. Ją rozpoczął zresztą jeszcze premier Jerzy Buzek. Celem tych działań jest destabilizacja polskich Lasów Państwowych, a w końcu zapewne ich sprzedaż. W latach 90. byłem szefem grupy programowej AWS ds. środowiska, potem byłem ministrem. W programieAWS było jasno zapisane, że Lasy Państwowe nie mogą podlegać przekształceniom własnościowym, a także prywatyzacji. Za niesłusznie pobrane lasy z kolei państwo miało zwracać pieniądze pokrzywdzonym. Taki był program, ale na jednej z Rad Ministrów pojawił się nagle pomysł, zaakceptowany przez premiera Buzka, by z Lasów Państwowych zrobić jednoosobową spółkę skarbu państwa. To wywołało protest ówczesnego ministra, co doprowadziło do wycofania się z tej haniebnej decyzji. Do dziś natomiast żadna jednoosobowa spółka skarbu państwa nie dotrwała. Zapewne tak samo byłoby, gdyby udało się przeprowadzić proces lansowany przez Unię Wolności.
To jednak historia. Jak to się ma do obecnej polityki?
Przecież Jerzy Buzek jest obecnie ważnym politykiem partii władzy, zaś drugą próbę wyciągnięcia ręki po Lasy Państwowe przeprowadził już Donald Tusk. Rząd PO–PSLchciał włączyć Lasy Państwowe do sektora finansów publicznych. Od 2011 roku one miały być częścią budżetu. To się jednak nie udało, bowiem zebraliśmy ponad 1 mln podpisów i rząd się wycofał z tej sytuacji. Jednak na chwilę. Trzecią próbę mieliśmy niedawno, Lasy Państwowe obłożono haraczem. LP mają płacić wielkie pieniądze do budżetu. Społeczeństwo znów się jednak zorganizowało i złożyło wniosek o referendum ws. Lasów oraz procesu wykupu ziem przez cudzoziemców. Ta sprawa do dziś nie doczekała się debaty w Sejmie.
Wiemy jednak, że rząd chciał zmienić konstytucje w związku ze sprawą Lasów. Mówiono, że chodzi o wzmocnienie ochrony właścicielskiej. Jak to się ma do działań, opisanych przez Pana?
To był ruch pozorny. Te zmiany z jednej strony miały dezinformować opinię publiczną, pokazując że rządzący troszczą się o Lasy. Jednak z drugiej strony ta nowelizacja zmniejszała de facto ochronę Lasów. Po tej zmianie bowiem Lasy można było sprzedać po zwykłych zmianach ustawowych. To jednak na szczęście znów się nie udało. PiS złożyło w tej sprawie wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, a równocześnie czekamy na debatę w Sejmie i rozpoczęcie referendum ws. Lasów.
Naszkicował Pan konsekwentne działania, które mogą zmierzać do sprzedaży Lasów. Z czego wynika taka polityka?
Sytuacja wygląda tak, jakby na Lasach Państwowych ktoś chciał się uwłaszczyć. Z informacji, jakie publikował portal WikiLeaks, wynika, że z pytaniami w tej sprawie należy się zgłosić do obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. On tę sprawę powinien wyjaśnić. Lasy Państwowe to bezpieczeństwo ekologiczne państwa i podstawa bytu niezawisłości państwa. Tu chodzi o własność ziemską i niezależność. Własności Lasów Państwowych trzeba bronić.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
W dniu 2 marca odbyła się konferencja prasowa „W obronie lasów i polskiej ziemi – program wyborczy Andrzeja Dudy” z udziałem Posłów prof. Jana Szyszko i Dariusza Bąka oraz Pani Anny Stefańskiej. Poniżej znajdą Państwo link do konferencji.
http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/transmisje_arch.xsp#F28AA126AE924961C1257DFC00295525
11 marca 2010 roku zginął tragicznie Ś. P. Mariusz Michalski były Koordynator Straży Leśnej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie.
Pełen optymizmu, radości życia, życzliwości do ludzi i rozkochania w zawodzie leśnika.
Pełen dumy ze swoich dzieci i szczęśliwy bo szacunkiem otaczali Go współpracownicy.
Zginął tragicznie!!!
Dlaczego … ?
Pamiętaj o Mariuszu.
Jeżeli rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego nie przestanie drenażu Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, to w nieodległej perspektywie dziedzictwu tworzonemu przez pokolenia grozi zapaść. Problem w tym, że apele leśników o rozwagę napotykają na mur obojętności i lekceważenia.
Polityka rządu Donalda Tuska, którą kontynuuje gabinet Ewy Kopacz, jest krytykowana przez poszczególne grupy zawodowe, czego dowodem są protesty lekarzy, górników czy chociażby rolników. Ich zdaniem, wiele można by poprawić, tyle tylko, że ekipa PO – PSL unika debaty, narzucając swoją wolę. Podobnie traktowani są leśnicy, którzy od lat dbają o dziedzictwo należące do Państwa i jak nikt inny wiedzą, jak mądrze gospodarować lasami, żeby mogły służyć następnym pokoleniom. Jednak to, co z pozoru wydawałoby się oczywiste, wcale takie nie jest. Ponieważ grabieżcza polityka rządu, który nie ma pomysłu na Polskę, patrzy jedynie, komu by zabrać, żeby tylko załatać dziurę budżetową i nie stracić w sondażach.
Cios wymierzony lasom
Na liście znalazły się Lasy Państwowe, na które nałożono haracz. I tak w ubiegłym oraz w tym roku lasy są zmuszone wpłacić do kasy państwa łącznie 1,6 miliarda złotych, a w latach kolejnych 2 proc. od przychodu i to niezależnie od tego, czy w danym roku osiągną zysk, czy stracą. W ocenie leśników, drenaż kasy Lasów Państwowych sprawi, że zostaną one bez kapitału. To z kolei wymusi pożyczki, bo bez pieniędzy nie sposób realizować gospodarki leśnej. – Jeżeli pod koniec tego roku zabraknie nam pieniędzy, a w następnych latach będzie się nam zabierać po 2 proc. od przychodów, a więc cały zysk, bo przypomnę, że lasy nie osiągają i nigdy nie osiągnęły większej rentowności niż 2 proc. rocznie, to dalsze funkcjonowanie będzie się odbywało albo kosztem zadłużania lasu, albo zwiększenia pozyskiwania drewna, co odbije się na całym ekosystemie za kilka, kilkanaście lat, kiedy odporność biologiczna lasów zostanie poważnie naruszona. Wtedy już będzie jednak za późno – przestrzega Grażyna Zagrobelna, szefowa Krajowej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność” i wiceprzewodnicząca Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność”. Jeżeli do tego dodamy manipulacje przy ustawie o lasach czy próbę zmian w Konstytucji, które pod pozorem zagwarantowania bezpieczeństwa tak naprawdę otwierały furtkę do ich sprzedaży, to prawdziwe intencje koalicji PO – PSL widać jak na dłoni.
Nieomylny jak rząd PO – PSL
Mimo apeli leśnicy z NSZZ „S” mają coraz mniej kontaktów i możliwości do rozmów z władzami. – Resort środowiska traktuje nas jak zło konieczne, niczym intruzów, którzy tylko narzekają i krytykują. Natomiast to, że wykazujemy błędy, że mówimy o rozwiązaniach prawnych, że domagamy się gwarancji, to się w ogóle nie liczy. My natomiast – czego być może życzyłby sobie rząd – kwiatkiem do kożucha być nie zamierzamy – zapewnia w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Grażyna Zagrobelna. Problem w tym, że ekipa obecnie rządząca Polską pozostaje głucha także na głos społeczeństwa, które chce, aby to obywatele, a nie tylko wąska grupa parlamentarzystów decydowała o przyszłości Lasów Państwowych i polskiej ziemi. Wniosek obywatelski w sprawie referendum złożony przez PiS w maju ubiegłego roku, pod którym podpisało się dotąd ponad 2,5 miliona Polaków, wciąż czeka w sejmowej zamrażarce pilnie strzeżony najpierw przez marszałek Ewę Kopacz, a obecnie przez Radosława Sikorskiego, którzy dbają, aby prędko nie ujrzał on światła dziennego. Faktem przeciągania sprawy zbulwersowani są leśnicy. Grażyna Zagrobelna podkreśla, że kwestia referendum powinna być rozstrzygnięta już dawno, a jeżeli nie, to można załatwić chociażby przy okazji wyborów prezydenckich, co ograniczyłoby także koszty tego przedsięwzięcia. – Skoro mamy do czynienia z grą na zwłokę, to dowodzi, że obecna władza nie liczy się ze zdaniem polskiego społeczeństwa, a kieruje się jedynie swoimi interesami. Widać to już taka metoda wmawiać ludziom, że zabrać lasom dorobek dziesięcioleci to żadna krzywda i nikomu się nic nie stanie. Temu rządowi wydaje się, że ma do czynienia z narodem, który niczego nie rozumie – ocenia Grażyna Zagrobelna. Tymczasem niedawno, bo w grudniu, pojawiły się kolejne założenia do ustawy o lasach, które wcale nie porządkują bieżących problemów kompetencyjnych dotyczących np. Puszczy Białowieskiej, dziesiątkowanej przez plagę kornika, z czym nic nie można zrobić, bo protestują ekolodzy, czy chociażby w kwestii współpracy pomiędzy regionalnymi dyrekcjami Lasów Państwowych. – Trwają prace nad prawem wspólnotowym w zakresie gospodarki leśnej, ale z tego, co mi wiadomo, resort środowiska podobnie jak cały polski rząd siedzi spokojnie i w ogóle tym tematem się nie interesuje. Nie rozwiązuje się faktycznych problemów leśników, za to pojawia się np. możliwość zatrudniania cudzoziemców w służbie leśnej, chociaż prawo unijne mówi wyraźnie, że w służbach, gdzie niezbędna jest szczególna lojalność wobec państwa, wymagane jest obywatelstwo danego kraju – zauważa szefowa „S” leśników i pyta: w jakim celu podejmuje się takie działania. – Być może chodzi o możliwość zatrudnienia np. menedżera zagranicznego, który wcześniej sprawdził się dajmy na to w jakimś zachodnim koncernie, a teraz obowiązujące tam standardy będzie wprowadzał na żywym organizmie lasów – zastanawia się Grażyna Zagrobelna. Mariusz Kamieniecki
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/129593,drenaz-lasow-panstwowych.html
Minął rok od rozpoczęcia akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie Lasów Państwowych i obrotu polską ziemią. Tysiące zaangażowanych osób i organizacji. 2,6 mln zebranych podpisów. Marszałek Radosław Sikorski zapytany o wniosek stwierdził, że nic na ten temat nie słyszał. – PO gra na zwłokę, a jednocześnie równolegle trwa destabilizacja Lasów Państwowych – mówi w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” prof. Jan Szyszko z PiS‑u.
W ubiegłoroczną akcję zbierania podpisów zaangażowały się tłumy Polaków. W efekcie w rekordowym tempie wniosek poparło 2 mln osób. Ostatecznie podpisy trafiły do marszałek Sejmu Ewy Kopacz 8 maja.Od tamtej pory systematycznie dosyłane są nowe listy poparcia. Do dziś pod wnioskiem podpisało się już 2,6 mln obywateli. Mimo to projekt uchwały referendalnej utknął w Sejmie i nic w jego sprawie się nie dzieje.
– Wielokrotnie wysyłałem pisma z zapytaniem o wniosek obywateli do Kancelarii Sejmu, ale nie dostawałem żadnej odpowiedzi. Próbowałem wyjaśnić sprawę podczas otwarcia obrad, dlatego zgłosiłem wniosek formalny o zwołanie konwentu seniorów, który miałby wyjaśnić, co się dzieje. Usłyszałem od marszałka Sikorskiego, że on nic na ten temat nie wie – mówi „Codziennej” prof. Jan Szyszko.
Przypomnijmy, że wniosek referendalny dotyczy dwóch zasadniczych kwestii. Po pierwsze cofnięcia ustawy, przeforsowanej przez rząd w ciągu kilkudziesięciu godzin, nakładającej na Lasy Państwowe haracz w wysokości 1,6 mld zł w ciągu dwóch lat i dwuprocentowy podatek obrotowy od 2016 r. Drugi problem dotyczy obrotu polską ziemią i jej wykupywania przez obcokrajowców. Wykup miałby być wstrzymany do momentu, aż średnia nabywcza siła pensji Polaka będzie się równała średniej mieszkańców pięciu najbogatszych krajów UE. Zdaniem posła Jana Szyszki koalicja rządząca gra na czas, aby móc destabilizować Lasy Państwowe.
Artykuł w całości został opublikowany w dzisiejszym numerze „Gazety Polskiej Codziennie”.
źródło: niezalezna.pl
|
Najnowsze komentarze
Ostatnie wpisy
|