kwiecień 2025
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930  

Archiwa

Kategorie

Niudolność czy sabotaż w handlu drewnem?

To, co dzieje się w handlu drewnem w ubiegłym i bieżącym roku budzi zdumienie nawet tych pesymistów, którzy uważają, że nic już nie jest w stanie ich zaskoczyć. Decydenci handlu drewnem w Lasach Państwowych popełnili już i nadal popełniają tak kardynalne błędy marketingowe, że uprawnione jest zadanie pytania tytułowego – nieudolność to, czy sabotaż?.
Zaczęło się od powołania w ubiegłym roku komisji, która miała zmienić zasady sprzedaży drewna. Przed drzewiarzami roztoczono wizje taniego surowca, bez ograniczeń ilościowych. Na czele komisji stanął pan dyrektor Szabla, u którego można doszukać się wielu talentów np. tajnego rozmnażanie kornika, ale na handlu drewnem to on nie zna się wcale.
Skończyło się na ograniczeniu kompetencji Komisji Leśno – Drzewnej, usunięciu z niej leśników, którzy bez względu na rządzące układy bezwzględnie dbali o interes Lasów w handlu drewnem i ograniczeniu ilości kryteriów wyboru oferty zakupu do czterech, co wcale nie uprościło zasad tylko sprawiło, że ewentualny wybór byłby mniej precyzyjny. Później i tak  Lasy wycofały się z trzech kryteriów, tłumacząc na wszelkich możliwych zgromadzeniach, że tylko na kryterium ceny zgodził się UOKiK. Ostatecznie i ta wersja okazało się niewypałem, bo pod naciskiem wielkich koncernów wprowadzono dodatkowe – drugie kryterium- wielkości zakupu.
Podczas gdy trwały prace nad „nowymi” zasadami sprzedaży drewna, drzewiarze nieustannie zgłaszali, że załamuje się rynek wyrobów z drewna w Europie. Powoli amerykański kryzys „hipoteczny”, skutkujący bankructwem rynku nieruchomości, odbił się czkawką w Europie.
Paradoks nadleśniczych, dostrzegających pojawiające się oznaki kryzysu polegał na tym, że nie mieli oni prawnych możliwości obniżać cen drewna. Drzewiarze coraz głośniej domagali się obniżek, a równocześnie realizowali podpisane umowy. Ręce nadleśniczym dodatkowo związał Dyrektor Generalny.  Zdawał sobie sprawę, że obniżki cen będą nieuniknione, ale zabrakło Mu odwagi wzięcia na siebie odpowiedzialności za te decyzje. Wydał więc podejrzane prawnie dyrektywy, w myśl których nadleśniczowie mogli obniżać ceny, ale tylko w przypadku braku odbioru przez dotychczasowych nabywców.
I tu wystąpiła  przysłowiowa kwadratura koła. Poważni klienci Lasów ponosili coraz większe straty, realizując umowy, a tym samym blokowali nadleśniczym możliwości obniżek. Jednocześnie Dyrekcja Generalna zaczęła wręcz grozić dyrektorom regionalnych dyrekcji, a przez nich nadleśniczym za brak obniżek cen drewna.
Ten pat przerwał dopiero drastyczny spadek zakupu ze strony drzewiarzy pod koniec trzeciego kwartału. Nastąpiła niekontrolowana, w większości spekulacyjna obniżka cen za pomocą aplikacji e-drewno lub co gorzej w wyniku tzw. negocjacji. Klienci Lasów rezygnowali z mas, by zaraz potem kupić je znowu w innym lub nawet tym samym nadleśnictwie po obniżonych cenach. Wielu nadleśniczych wykorzystało tę sytuację, aby podkupić sąsiadom klientów.
Wydawało się, że w wyniku tych chaotycznych obniżek ustalono nowe ceny równowagi. Dlatego szokiem, zarówno dla leśników jak i drzewiarzy, była decyzja, ustalająca ceny wyjściowe do przetargu w portalu, na poziomie dużo wyższym niż cena równowagi. To był pierwszy kardynalny błąd marketingowy.
Później było już tylko gorzej. Nasi dyrektorzy poniewczasie zorientowali się, że popełnili błąd, ale zamiast go natychmiast naprawić – unieważnić przetarg i bezzwłocznie ogłosić nowy, z cenami na poziomie czwartego kwartału 2008 roku, zdecydowali się brnąć w dalsze błędy.
Obiecali obniżki wszystkim, którzy już kupili drewno, oraz tym, którzy kupią je  drugim naborze, po czym ogłosili zwłokę w obniżkach na bliżej nieokreślony czas. W efekcie nabywcy drewna wstrzymują się z odbiorem do czasu ogłoszenia i zrealizowania obniżek cen, a pozostali czekają z zakupami do momentu wyklarowania się sytuacji.
W efekcie Lasy Państwowe przez prawie miesiąc sprzedają tylko drewno opałowe. Czy to było celem naszych leśnych decydentów?!

Tomaszewski oczyszczony z zarzutu antydatowania zarządzenia

Polska Agencja Prasowa podała wczoraj informację, że sąd uniewinnił dr Konrada Tomaszewskiego z zarzutu przerobienia w 2001 r. dokumentu urzędowego.
Przypominamy naszym czytelnikom, że Dawidziuk przy pomocy usłużnych dla SLD-owskiej władzy prokuratorów oskarżył w 2002 roku Konrada Tomaszewskiego, że ten, po odwołaniu ze stanowiska Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych sfałszował i antydatował zarządzenie wprowadzające w Lasach Państwowych obowiązek konkursów na stanowiska kierownicze.
Po trwającym od maja 2005 r. procesie, Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy uznał, że brak jest dowodów winy oskarżonego, a zarzut był „wewnętrznie sprzeczny”.
W relacji PAP czytamy: „Uzasadniając wyrok, sędzia Sebastian Ładoś powiedział, że oskarżony wręcz „udowodnił swą niewinność”, gdyż zgłosił świadków, którzy zeznali, że widzieli zarządzenie podpisane przez niego, gdy był jeszcze dyrektorem. Sąd dał wiarę tym świadkom i wykluczył, by się mylili lub mówili nieprawdę.
Na koniec sędzia tak skomentował całą sprawą: „Można odnieść wrażenie, że był to wynik zawieruchy po zmianie ekipy rządzącej, ale tą kwestią sąd się nie zajmował””.
Nie pierwszy to przypadek oskarżenia przez Dawidziuka i ekipę Millera Konrada Tomaszewskiego o popełnienie przestępstwa. W 2005 r. Sąd Rejonowy w Gdańsku uniewinnił Tomaszewskiego w innym procesie – dotyczącym sprawy zamiany gruntów leśnych w woj. pomorskim w Gdańsku-Matemblewie w 1999 r. Warto w tym miejscu przypomnieć sentencję ówczesnego wyroku. Sąd uznał, że były dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski nie miał możliwości podejmowania decyzji w sprawie przekazywania gruntów . Sędzia Andrzej Kołodziejczyk powiedział, że Tomaszewski „nie był umocowany do wydawania jakichkolwiek decyzji wiążących, jakichkolwiek zarządzeń w przedmiocie dokonania tej zamiany, która jest przedmiotem procesu. Nie wydał też nigdy żadnego zarządzenia, nie wydał żadnej zgody na zamianę, bo nie był do tego uprawniony”.

Musimy w związku z uzasadnieniem obu wyroków różnych przecież sądów, dotyczących dr Konrada Tomaszewskiego, zadać pytanie: Jak mogło dojść do tak kompromitujących prokuratorów aktów oskarżenia?.
Odpowiedzi pośrednio udzielił warszawski sędzia. „Można odnieść wrażenie, że był to wynik zawieruchy po zmianie ekipy rządzącej” – to ni mniej ni więcej oskarżenie prokuratorów o działanie na zamówienie polityczne. Jeśli dodamy do tego jeszcze uzasadnienie wyroku uniewinniającego Grażynę Zagrobelną, w którym Sąd Rejonowy w Lesku wskazuje, że nie było żadnych podstaw oskarżania byłej dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, to mamy pełen obraz prokuratorów rodem z okresu stalinowskiego. Dajcie mi człowieka, a ja na niego znajdę paragraf.
Dziś pytamy, kto zwróci Konradowi Tomaszewskiemu i Grażynie Zagrobelnej dobre imię?. Kto odpowie za wylewane na nich pomyje?. Czy obrońcy SB-ków z gazety wyborczej odszczekają swoją haniebną nagonkę na Konrada Tomaszewskiego z 2005 roku?. Co łączy politycznych prokuratorów z gazetą wyborczą. Czy czasem nie powiązania z agenturą SB-cką, którą gazeta tak ochoczo broni i gloryfikuje.?

Portal „Prawy Las”, podobnie ja w przypadku wyroku w/s Grażyny Zagobelnej, gdzie Sąd Rejonowy w Lesku oskarżył wręcz Kraczka o niegospodarność, oczekuje od prokuratury zajęcia się osobą Pana Dawidziuka, który nie przestrzegał prawomocnego zarządzenia w/s konkursów, powołując na kierownicze stanowiska swoich kumpli z SLD i PSL.
Oczekujemy wyjaśnienia kwestii zafałszowania w ewidencji dokumentów Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych (co pojawiło się w trakcie rozprawy), gdzie zaklejono rejestrację rozporządzenia nr 84 wydanego przez Tomaszewskiego, a w to miejsce wprowadzono kolejne, które wydał Dawidziuk. To jest prawdziwa sprawa dla prokuratury.

Wiemy też, że naszą stronę czytają funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zwracamy się tą drogą do nich, aby pomogli wyjaśnić zaangażowanie polityczne prokuratorów i ich powiązania z politykami. Aby spowodowali, że ustalenia sądów w Lesku i Warszawie znajdą swój finał w akcie oskarżenia dla winnych niegospodarności, omijania prawa i fałszerstw.
Pragniemy też zalecić funkcjonariuszom CBA ostrożność w wykonywaniu dyspozycji prokuratorów w sprawach dotyczących Lasów np. w Białymstoku, skąd pochodzi Dawidziuk, bo jak widać, niektórzy prokuratorzy trzymają sztamę z postkomunistycznymi SLD-owskimi i PSL-owskimi leśnymi aktywistami i gotowi są za wszelką cenę, wbrew faktom, oskarżać prawych leśników.

Zabierają mieszkania podleśniczym, inżynierom nadzoru i strażnikom leśnym

Jak ustalił senator Wojciech Skurkiewicz w Ministerstwie Środowiska trwają prace nad odebraniem bezpłatnego mieszkania służbowego podleśniczym, strażnikom leśnym i inżynierom nadzoru. Pan minister Zalewski widać bardzo nie lubi tych stanowisk, bo już za czasów jego dyrektorowania w Lasach Państwowych masowo usuwano z pracy podleśniczych i strażników leśnych, w ramach tzw „planu Majchrzaka” (którego oczywiście nie było), a inżynierów nadzoru redukowano do jednego na nadleśnictwo.
Swoją drogą chyba ogłosimy konkurs „Co nam leśnikom dała POPSLowska władza?”, bo zabierać to ona potrafi, oj potrafi… (oświadczenie Senatora Wojciecha Skurkiewicza)

Leśny Matrix – czyli jak nikogo nie zwolniono w latach 2001 – 2005

Plan Majchrzaka – na te dwa słowa niemal wszyscy leśnicy dostają gęsiej skórki. To w ramach tego planu likwidowano nadleśnictwa, leśnictwa, zwalniano i likwidowano etaty podleśniczych. To w wyniku realizacji tego „planu” leśniczy odpowiadał za ponad 2,5 tys. ha lasu, nie mając do pomocy nikogo, a do kontroli tabuny inspektorów. Zdarzały się leśnictwa złożone z kilkudziesięciu kompleksów leśnych rozrzuconych na długości kilkudziesięciu kilometrów. Możliwości sprawowania nadzoru nad majątkiem Skarbu Państwa – zerowe.

Nie może więc dziwić, że Senator Wojciech Skurkiewicz, który jeszcze do niedawna był rzecznikiem prasowym Dyrektora Generalnego, na wieść o powołaniu zespołu zadaniowego, którego celem jest analiza struktur organizacyjnych i zatrudnienia w Lasach Państwowych natychmiast skojarzył go z zespołem przygotowującym „plan Majchrzaka”. Zapytał więc Ministra Środowiska o cele i zadania tego zespołu.(zapytanie senatora Wojciecha Skurkiewicza)

Odpowiedź, jaką otrzymał, pozwala snuć przypuszczenia, że żyjemy w swoistym „leśnym Matrixie”. (odpowiedź Janusza Zalewskiego na zapytanie senatora)

Oto bowiem Pan minister Janusz Zalewski, ten sam, który tak ochoczo, razem z Dawidziukiem o tym samym imieniu, realizowali plan Majchrzaka, oznajmia, że w latach 2001 – 2005 nikogo (sic!) w ramach tego planu nie zwolniono. Jeśli tak, to nie zlikwidowano ani jednego stanowiska podleśniczego, żadnego leśnictwa ani nadleśnictwa. Wszystkie ówczesne decyzje to urojenie, a masowo przegrywane przez Lasy procesy w sądach pracy były wymysłem wirtualnych bezrobotnych.
Już boimy się, co może nas spotkać po zakończeniu prac obecnego zespołu. Po zakończeniu okaże się pewnie, że zespołu w ogóle nie było. Wnioski
o likwidację nadleśnictw i leśnictw, jakie, oczywiście w imieniu braci leśnej,  zespół złoży, będą, ale ich nie będzie.  Wprawdzie, jak pisze pan minister, zespół zadaniowy zebrał się dotychczas tylko jeden raz, ale wnioski już Dyrektor Generalny zna, bo w piśmie GK-110-137/08 z dnia 29 grudnia 2008 r. zakazał zatrudniania nowych pracowników. Swoja drogą ciekawe,  jak wytłumaczy Pan Dyrektor zawłaszczenie sobie uprawnień dyrektorów regionalnych dyrekcji i nadleśniczych do zatrudniania pracowników, które nadaje im ustawa o lasach.

Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” broni Lasy Państwowe

Z inicjatywy  Marka Hejmana Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” podjęła uchwałę w sprawie obrony Lasów Państwowych. Uchwała zapadła jednogłośnie, a jedynym uczestnikiem, sceptycznie nastawionym do jej treści był, zaproszony na posiedzenie KK, v-ce przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Leśnictwa Adam Nowak. Widzicie Państwo, jak to partyjna indoktrynacja (czytaj PO-wska) powoduje, że leśnik dostaje małpiego rozumu.

Środa 17.12.2008r. Gdańsk Komisja Krajowa

Stanowisko KK nr 25/08
ws. zagrożenia ekologicznego i bankructwa Lasów Państwowych

Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” zwraca się do Pana Premiera o natychmiastowe wycofanie z rządowego projektu ustawy o zadośćuczynieniu z tytułu nacjonalizacji nieruchomości w latach 1944-1962, zapisu przewidującego wieloletnie zasilanie tworzonego Funduszu Reprywatyzacyjnego ze środków Funduszu Leśnego. Projekt przewiduje przejęcie 100% środków z Funduszu Leśnego. Zgodnie z ustawą o lasach Fundusz Leśny tworzony jest przez Lasy Państwowe z własnych środków i przeznaczony jest m. in. do wyrównywania niedoborów powstających przy realizacji zadań gospodarki leśnej.

Lasy Państwowe, jako bezcenny zasób skarbu państwa, powinny pozostać niepodzielnym dobrem dla obecnego i przyszłego pokolenia, wolny od doraźnych rozgrywek i interesów politycznych.

Przygotowany przez Ministra Skarbu projekt ustawy, w konsekwencji likwiduje w całości Fundusz Leśny, co w krótkim czasie doprowadzi do bankructwa ekonomicznego Lasów Państwowych i destabilizacji bezpieczeństwa ekologicznego kraju na niespotykaną dotąd skalę.

Dalszą konsekwencją zaplanowanej destabilizacji ekonomicznej lasów może być odrodzenie się koncepcji zmierzających do prywatyzacji czy też przekształcenia Lasów Państwowych w spółkę.

Zdecydowanie protestujemy przeciwko traktowaniu lasów w kategoriach zdobyczy politycznej, a w wymiarze ekonomicznym – zasobnego źródła zasilania budżetu państwa.

NSZZ „Solidarność” od lat nieodmiennie i konsekwentnie opowiada się za zachowaniem narodowego charakteru wszystkich strategicznych zasobów naturalnych kraju oraz utrzymania obecnej struktury Lasów Państwowych.

Ofiary stanu wojennego

Głównymi wykonawcami stanu wojennego były służby specjalne i mundurowe generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. By nie zapomnieć o ich ofiarach, publikujemy listę wszystkich osób, które straciły życie między 13 grudnia 1981 a grudniem 1983 r. w wyniku działań komunistycznego aparatu zbrodni.

(ofiary stanu wojennego)

(źródło: Niezalezna.pl)

Tartakom jak zwykle za drogo

Nie pomogło wyrzucenie z Komisji Leśno – Drzewnej tych przedstawicieli Lasów, którzy dbali o interes Skarbu Państwa, nie pomogły umizgi i uśmiechy w kierunku drzewiarzy, nie pomogła krytyka poprzedników i ich sposobu sprzedaży drewna, nie pomogły obniżki – tatrtacznikom jak zwykle jest za drogo.
Za drogo było wówczas, kiedy rentowność sięgała 50%, za drogo kiedy 7%, za drogo kiedy notowali straty – zawsze za drogie drewno. I zawsze ta sama śpiewka. Spada cena euro – winne są Lasy, kryzys na świecie – winne są Lasy, brak płynności finansowej w branży – winne są Lasy. Bo lasy są monopolistą.
Dla wielu przedstawicieli przemysłu drzewnego, wyrazicielem których opinii jest pan Czemko, Lasy Państwowe mają obowiązek pełnić funkcje darmowego banku. Kiedy tartacznikom brakuje płynności, bezwzględnym obowiązkiem Lasów, zdaniem Czemki, jest wydłużać terminy płatności do 90 dni a nawet więcej, kiedy umacnia się złotówka względem euro – Lasy mają z…ny obowiązek obniżać ceny drewna, kiedy na rynkach świtowych jest gigantyczny boom na wyroby z drewna – leśnicy mają obowiązek stabilizować ceny i ciąć lasy na potęgę, bo tartacznicy muszą zarobić i unowocześnić swoje zakłady.
Tę śpiewkę znają wszyscy dyrektorzy generalni po 1990 roku. Problem leśników tkwi w tym, że niektórzy z ich kierowników, dla własnych korzyści materialnych lub politycznych, dają posłuch tym pomysłom i im ulegają. Oczywiście przejściowo, bo brutalny rachunek ekonomiczny sprowadza ich na ziemię.
Nawet Dawidziuk, który realizował plan Majchrzaka (którego ponoć wcale nie było) i wyrzucił z Lasów 6 tys. ludzi, pod pozorem ograniczania kosztów, też wszedł na minę konfliktu z drzewiarzami – bo im jak zwykle jest mało.
W tym roku jest nie inaczej. Nie pomogły obniżki cen drewna. Większość drzewiarzy miała w nosie zawarte umowy, które wcześniej krytykowali za jednoroczny tylko okres trwania. Kiedy przyszły trudności na rynku nie mieli sentymentów i honoru kupieckiego. Porzucali zawarte umowy i kupowali drewno tam, gdzie było taniej.
Gdyby Lasy zastosowały w ubiegłym roku taką taktykę i zabierały drewno tym, co płacili niższe ceny a dawali tym, co wyższe, Czemko i jego ferajna darliby się na cały świat.
Teraz straszą leśników Tuskiem. Bo ceny do przetargu na przyszły rok im się nie podobają. Już teraz nie ukrywają, że robią zapasy na dwa- trzy- miesiące przyszłego roku, aby móc nie podpisać umów i wymusić niższe ceny. Zwołują konferencje prasowe i tumanią nie zorientowanych dziennikarzy.
Bardzo dobrą prasę pan Czemko i jego ferajna mają w Rzeczpospolitej, która drukuje im każdą wymyśloną przez nich głupotę. Gdyby Lasy miały choć cząstę takiej dobrej koniunktury w Rzepie…
Paradoksalnie, na awanturnictwie Czemki tracą przede wszystkim ci przedstawiciele przemysłu drzewnego, którzy w swoje rodzinne zakłady włożyli całe oszczędności, pracę całej rodziny. Chcę płacić Lasom godziwą cenę i za tę cenę dostawać dobry surowiec.  Dla Czemki, który w drzewiarstwo nie włożył ani złotówki, byli i będą zawsze pogardliwe nazywanymi szopotraczami, tymi gorszymi, dla których przeznaczyłby tylko ochłapy.
O żalach Czemki czytaj poniżej. Zwracamy uwagę na manipulację informacją. Tytułowe podwyżki to ustalenie wyższych cen niż oczekiwania tartaczników. Ciekawa definicja powyżki??!!

(źródło: „Rzeczpospolita”)

„Lasy pod młotek” – Tygodnik Solidarność

Rządowy projekt ustawy o zadośćuczynieniu z tytułu nacjonalizacji nieruchomości w latach 1944-1962 jest już gotowy. Przewiduje stworzenie Funduszu Reprywatyzacyjnego, który ma być zasilany ze sprzedaży części akcji należących do skarbu państwa, sprzedaży nieruchomości pochodzących z Zasobu Własności, ale i ze środków Funduszu Leśnego.
Tymczasem to ostatnie źródło, Fundusz, rzeczywiście jest przeznaczony do wyrównywania niedoborów, ale zupełnie innych.  (… czytaj cały artykuł)

Intresiki ponad wszystko ministrze Trzeciak?!

„Rzeczpospolita” w dzisiejszym wydaniu, w artykule „Orzechowy biznes ministra”, ujawniła lewe interesy podsekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska Macieja Trzeciaka. Potwierdza to tylko nasze przekonanie, że złota zasada guru biznesowego PO – Lewandowskiego, iż „pierwszy milion trzeba ukraść” ma dalej zastosowanie w polskim życiu publicznym.
(www.rp.pl/artykul/10,227232_Orzechowy_biznes_ministra_.html)

I jak interes Lasów Państwowych może być na pierwszym miejscu?

O Lasy trzeba się bać – Jan Podmaski

Żyjąc w tym świecie cudaków, trzeba ciągle uważać, co faktycznie nastąpi. Gdy mówią, że będzie dobrze to będzie napewno źle, gdy mówią, że dadzą to nie dadzą, gdy mówią, że czegoś nie będzie to raczej napewno będzie.
Mnie
jako leśnika najbardziej niepokoi to, że najpierw Platforma zapowiadała przez licznych swoich liderów reprywatyzację i prywatyzację lasów. Gdy Prawo i Sprawiedliwość uznało, że lasów fizycznie nie należy reprywatyzować, a lasy państwowe nie mają być prywatyzowane, o czym wielokrotnie zapewniał Pan Jarosław Kaczyński, wówczas Tusk w ostatniej fazie kampanii wyborczej też zdementował informację o zamiarze Platformy prywatyzowania lasów. Ale czy można w to wierzyć? (…czytaj więcej)