styczeń 2009
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  

Archiwa

Leśny Matrix – czyli jak nikogo nie zwolniono w latach 2001 – 2005

Plan Majchrzaka – na te dwa słowa niemal wszyscy leśnicy dostają gęsiej skórki. To w ramach tego planu likwidowano nadleśnictwa, leśnictwa, zwalniano i likwidowano etaty podleśniczych. To w wyniku realizacji tego „planu” leśniczy odpowiadał za ponad 2,5 tys. ha lasu, nie mając do pomocy nikogo, a do kontroli tabuny inspektorów. Zdarzały się leśnictwa złożone z kilkudziesięciu kompleksów leśnych rozrzuconych na długości kilkudziesięciu kilometrów. Możliwości sprawowania nadzoru nad majątkiem Skarbu Państwa – zerowe.

Nie może więc dziwić, że Senator Wojciech Skurkiewicz, który jeszcze do niedawna był rzecznikiem prasowym Dyrektora Generalnego, na wieść o powołaniu zespołu zadaniowego, którego celem jest analiza struktur organizacyjnych i zatrudnienia w Lasach Państwowych natychmiast skojarzył go z zespołem przygotowującym „plan Majchrzaka”. Zapytał więc Ministra Środowiska o cele i zadania tego zespołu.(zapytanie senatora Wojciecha Skurkiewicza)

Odpowiedź, jaką otrzymał, pozwala snuć przypuszczenia, że żyjemy w swoistym „leśnym Matrixie”. (odpowiedź Janusza Zalewskiego na zapytanie senatora)

Oto bowiem Pan minister Janusz Zalewski, ten sam, który tak ochoczo, razem z Dawidziukiem o tym samym imieniu, realizowali plan Majchrzaka, oznajmia, że w latach 2001 – 2005 nikogo (sic!) w ramach tego planu nie zwolniono. Jeśli tak, to nie zlikwidowano ani jednego stanowiska podleśniczego, żadnego leśnictwa ani nadleśnictwa. Wszystkie ówczesne decyzje to urojenie, a masowo przegrywane przez Lasy procesy w sądach pracy były wymysłem wirtualnych bezrobotnych.
Już boimy się, co może nas spotkać po zakończeniu prac obecnego zespołu. Po zakończeniu okaże się pewnie, że zespołu w ogóle nie było. Wnioski
o likwidację nadleśnictw i leśnictw, jakie, oczywiście w imieniu braci leśnej,  zespół złoży, będą, ale ich nie będzie.  Wprawdzie, jak pisze pan minister, zespół zadaniowy zebrał się dotychczas tylko jeden raz, ale wnioski już Dyrektor Generalny zna, bo w piśmie GK-110-137/08 z dnia 29 grudnia 2008 r. zakazał zatrudniania nowych pracowników. Swoja drogą ciekawe,  jak wytłumaczy Pan Dyrektor zawłaszczenie sobie uprawnień dyrektorów regionalnych dyrekcji i nadleśniczych do zatrudniania pracowników, które nadaje im ustawa o lasach.

4 komentarze Leśny Matrix – czyli jak nikogo nie zwolniono w latach 2001 – 2005

  • ani

    bardzo mnie zaniepokoił powyższy artykuł, zwłaszcza, że niedawno ukończyłam studia leśne i nie wyobrażam sobie pracy poza LP.

  • Tadeusz

    Istotnie w czasach „planu Majchrzaka” nie wszystkich wyrzucano z powodu tego planu. W RDLP Gdańsk plan ów tylko czasem służył jako zasłona dymna. Czystki zaś były dziełem dobrze wówczas „umocowanego” ambitnego Jasia, który po powrocie na stołek dyrektora, skwapliwie realizował wytyczne mocodawców, przy okazji załatwiając własne porachunki. Co ciekawe, nie spotkała go za te wyczyny żadna krzywda; mimo wrodzonego dyletanctwa, nadal piastuje poważne stanowisko. Podobnie jak ówczesny generalny.
    Można domniemywać, że nihil novi w LP. Zasada: realizuj skrupulatnie co ci nakazują, a nie stanie ci się nic niedobrego. Nawet jak skrzywdzisz bliźniego. Bardzo to pedagogiczne i budujące.

  • Kuna

    Dobrze gadasz Tadeusz . Ten Jasiu właśnie mnie zwolnił z pracy w LP . Jestem więc żywym przykładem , że Planu Majchrzaka ,,nie było” . Takich jak ja zwolnionych w 2001 roku i latach nastepnych jest wiecej w RDLP Gdańsk . Jego dyletanctwo kojarzy mi się z faktem jak w drzewostanach świerkowych zarażonych opieńką (leśnictwo Drzewina i nie tylko) kazał w celu zainicjowania naturalnego obsiewu świerka przygotować glebę poprzez jej talerzowanie . Co w efekcie tylko spowodowało bardziej intensywny rozwój grzybni i obumieranie do tej pory zdrowych drzew . O tym , że leśniczowie mieli zakazany odbiór opału (S4) Św aby nie obniżać średniej wartości metra sześciennego drewna nie wspomnę . Temu podobnych przykładów można przytaczać jeszcze więcej . Takiego wrednego człowieka jak on nie spotkałem nigdy na swojej drodze . Nie wspomne także o fakcie wyremontowania z jego polecenia ,,trupa budowlanego ” czyli budynku nieistniejącego już leśnictwa Pruska Karczma w N-ctwie Kolbudy . Gdyby dyrektor Krynicki w chwili objęcia stanowiska postąpił w taki sposób jak ten osobnik pare lat poźniej z nim dziś ten pan miałby piękny kryminalny życiorys . A tak pięknie ślady pozacierano a nadmierne nieuzasadnione koszta remontu rozpisano na inne pozycje w planie remontów . Ja żałuję do tej pory , że z tym problemem poszłem do dyrektora Krynickiego a nie bezpośrednio do prokuratorury i prasy . Dziś może bym jeszcze pracował w zawodzie .

  • Jan

    Takich „żywych przykładów” po dyrekcji toruńskiej też chodzi całkiem sporo. Szczególnie z nadleśnictw Borów Tucholskich, w tym jednego na „W”, słynnego na całą Polskę. Tam też nikogo (w latach 2001-2005) nie zwolniono, tylko dziwnym trafem „sami” się odwoływali i zwalniali, degradowali do stanowisk robotniczych… Ciekawe dlaczego?Potem na ich miejsce zatrudniano słuszniejszych, między innymi żonę Pana Nadleśniczego (w czasie, kiedy panował reżim w zatrudnianiu). Leśnictw w tym nadleśnictwie też nie likwidowano. Same się likwidowały ( z 13 zostało 9). Skargi pisane do Pana Dyrektora Dawidziuka jak grochem o ścianę. Nawet sąd pracy nabierał wody w usta. Wątpię, aby obecny Pan Minister Zalewski o tym nie wiedział. Cóż, hipokryzja zawsze miała się w LP. dobrze. Oby nigdy więcej tych, i im podobnych, ludzi przy władzy. Życzę pracownikom lasów państwowych może ciężkich finansowo, ale spokojnych kadrowo lat.