21 marca Sąd Rejonowy w Białymstoku przesłuchiwał świadków obrony w tzw aferze białostockiej. Przypominamy, że oskarżone jest w niej byłe kierownictwo Lasów Państwowych i Dyrekcji w Białymstoku o rzekome przekroczenie uprawnień służbowych w celu przysporzenia korzyści majątkowych osób trzecich. W dniu wczorajszym sąd przesłuchał świadków z Radomia, Szczecina, Zielonej Góry, Warszawy i Białegostoku.
Najciekawsze było zeznanie tego ostatniego świadka, właściciela firmy Ra – Kom, która to, zdaniem prokuratury, miała osiągnąć korzyści materialne w wyniku działania oskarżonych. Podczas przerwy, która nastąpiła po przesłuchaniu właściciela firmy obrońcy oskarżonych nie mieli wątpliwości, że po tym wysłuchaniu pani prokurator powinna zabrać pod pachę swój akt oskarżenia, przeprosić sąd i oskarżonych i wyjść z sali. Zeznania biznesmena wykazały bowiem, że nie tylko nie osiągnął żadnych korzyści, ale właśnie brak surowca w 2007 roku przyczynił się do bankructwa jego firmy.
Na zakończenie rozprawy pani prokurator, której po zeznaniach świadków całkowicie rozsypał się akt oskarżenia, zadziwiła zarówno sąd jak i obecnych na rozprawie prawników. Zażądała bowiem przesłuchania swojej koleżanki, pani prokurator, która prowadziła wcześniej śledztwo w tej sprawie. Oskarżycielka chciała w ten sposób osłabić zeznania świadków, tym razem oskarżenia, którzy kilka dni wcześniej zmienili złożone w czasie śledztwa wyjaśnienia i poinformowali sąd, że w czasie przesłuchania grożono im aresztowaniem, aby osiągnąć korzystne dla prokuratury zeznania. Sędzia odrzucił kuriozalny wniosek pani prokurator.
a co to za świadkowie z zielonej góry,czyżby pan dyr regionalnej coś na ten temat wiedział
Przecież to normalka w naszej nibyLandii, wszystko jest wczesniej zaplanowane, z góry ustalone pod założoną tezę, pod konkretne zapotrzebowanie na wskazanych ludzi. Zastraszano aresztem? ha ha, dobrze że nie zastosowano,bo wyszłoby, że jednak „przyznali” się do strasznych czynów, nie wszyscy są nieugięci do końca.
a Adamczak miał rację- tak stwierdził sąd – zwalniając Tałałasa dyscyplinarnie.Co na to sad pracy?
W nawiązaniu do widma optymalizacji, które w swoim słowie wstępnym Dyrektor Wasiak oddalił do lamusa, warto przypomnieć zapomniany artykuł dotyczący zabawy
w tworzenie i likwidację nadleśnictwa w toruńskiej dyrekcji. Swego czasu zajęły się tym organy ścigania, sprawa została umorzona, bo nie dopatrzono się przekroczenia uprawnień. Gospodarowanie mieniem skarbu państwa nie było rozpatrywane.
Kaczmarek i Matysiak zeznają
16.12.2008
Do końca roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie powinna zamknąć śledztwo dotyczące okoliczności utworzenia Nadleśnictwa Trzebciny.
Zeznawał już Janusz Kaczmarek, obecny dyrektor RDLP w Toruniu i Andrzej Matysiak, były dyrektor generalny LP.
Nadleśnictwo Trzebciny było tworzone w 2001 r. Późniejsza kontrola wewnętrzna wykazała, że Lasy Państwowe poniosły ogromne, kilkumilionowe koszty, zaś utworzenie nadleśnictwa nie wynikało z potrzeb LP.
Nadleśnictwo zlikwidowane więc w 2002 r.
W 2007 r. utworzono je ponownie.
Gazeta Pomorska pisze, że to Kaczmarek za każdym razem forsował tworzenie nadleśnictwa. Prace w nim znaleźli jego krewni.
Prokuratura traktuje sprawę jako rozwojową, dziś nie wiadomo czy i komu zostaną postawione zarzuty
http://firmylesne.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=845&Itemid=70
Więcej: Gazeta Pomorska
firmylesne.pl