styczeń 2013
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  

Archiwa

Jak chronić się przed kryzysem?

Aby skutecznie ochronić się przed kryzysem (czyli, by przynajmniej nie zbiednieć) trzeba zadać sobie najpierw pytanie skąd się w ogóle bierze bogactwo. By dobrze to zilustrować warto posłużyć się przykładem. Wyobraźmy sobie zatem bezludną wyspę, na której znajduje się przypadkowo kilka przypadkowych osób.

Bogactwo: jakie masz zasoby

Poczyńmy na początek pierwsze założenie, że na wyspie tej rośnie pewien specyficzny rodzaj owoców, na przykład jabłek, który jest w zasadzie dostępny na okrągło przez cały dnie i noce w ciągu całego roku. Jak tylko komuś zaczyna w brzuch burczeć, wystarczy, że wystawi dłoń i zaraz ma do dyspozycji dorodne jabłuszko – pożywne i smaczne, jak znalazł. Zero wysiłku, po prostu to, czego dostarczyła w swej dobroci matka natura na wyciagnięcie ręki. Nie zastanawiamy się skąd, po prostu jest.

Mamy zatem do czynienia z pierwszym klasycznym czynnikiem, jednym z trzech podstawowych, zdefiniowanych przez ojca ekonomii – Adama Smitha w połowie XVII wieku: ziemia. Ziemia wraz z dobrami naturalnymi stanowi na naszej wyimaginowanej, teoretycznie usposobionej wyspie czynnik produkcji, który daje jej przypadkowym kilku osobom dochód, pozwala zaspokoić ich potrzeby, których póki co mają niewiele – po prostu chcą przeżyć.

Bogactwo: ile pracujesz

Wprowadźmy teraz do tych rozważań kolejne założenie. Przyjmijmy mianowicie, że same jabłka nie stanowią dla żadnego z przypadkowych mieszkańców wystarczającego źródła substancji odżywczych, że nie zaspokajają w pełni potrzeb organizmu i że ograniczona do nich dieta powoduje uciążliwe dolegliwości przewodu pokarmowego, a także zmarszczki, grzybicę stóp, wypadanie włosów, zębów, połamanie kości podudzia i utratę wzroku. Tak, czy owak, na samych jabłkach nie można daleko zajechać.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności okazuje się, że na wyspie oprócz życiodajnych (choć i chorobodajnych) owoców znaleźć można specyficzny gatunek ptactwa lądowego – nazwijmy je dzikimi kurczakami – które uzupełnia jabłkową dietę o wszelkie inne niezbędne składniki, tak, aby można było żyć w pełnym zdrowiu, bez obaw o przedwczesne starzenie się, utratę kończyn, tudzież zepsucie cery.

Jest jednak pewien problem – dzikie kurczaki, chociaż smaczne i pożywne, są bardzo ruchliwe i zorganizowane, nie chodzą wcale wcześnie spać i wcale nie jest łatwo je złapać. Wymaga to dobrego rozpoznania terenu i zwyczajów wroga, nieustannego skupienia, a także sprawności i dużego nakładu sił, szczególnie w końcowej fazie łowów, kiedy to kurczak potrafi wykorzystać swoje niewielkie skrzydła do zdobycia przewagi terenu i zniwelowania przewagi wzrostu, wfruwając w oka mgnieniu na drzewo. Skutkiem tego jeden człowiek nie jest w stanie schwytać więcej niż jednego dzikiego kurczaka dziennie, która to porcja akurat idealnie wpisuje się w zapotrzebowanie organizmu na pełnowartościowy pokarm.

Na swój obiadek muszą zatem mieszkańcy wyspy solidnie zapracować, do kapelusza oprócz owoców nic samo na wyspie nie wpada. Znając skalę skomplikowania świata poza wyspą, pomimo tego, że dzikie kurczaki nie są wcale płaskie i okrągłe, można bez kozery stwierdzić w tym kontekście, że bez pracy nie ma kołaczy, czy też bez pracy dziki kurczak nic nie znaczy. Praca jest zatem drugim z podstawowych klasycznych czynników produkcji, która pozwala nam wyprodukować dobra niezbędne do przeżycia czy też po prostu do zaspokojenia naszych potrzeb życiowych.

Bogactwo: jak tworzysz kapitał

Załóżmy teraz znowu, że jeden z przypadkowych wyspiarzy dochodzi do wniosku, że owszem, smaczne są jabłka, owszem, jeszcze smaczniejsze są dzikie kurczaki na dziko, ale najzwyczajniej w świecie ma już dosyć biegania za nimi, bo to wyczerpujące i prędzej czy później grozi kontuzją. Nie wspominając już o tym, że zdążył się tym znudzić i najchętniej zacząłby robić w życiu coś innego. Dobrze znając miejsca, w których bywa dużo ptaków, a także ich ulubione ścieżki wędrówek w poszukiwaniu pożywienia, nasz przypadkowy wyspiarz postanawia, że w odpowiednich miejscach porozkłada pułapki na kurczaki, dzięki którym będzie mógł łapać więcej niż jedna sztuka dziennie i do tego bez większego wysiłku.

Podstawowy problem z takim rozwiązaniem to to, że aby zbudować pułapki będzie musiał poświęcić trochę czasu, który w normalnych warunkach przeznaczyłby na polowanie. Ze wstępnych obliczeń wynikało, że wytworzenie takich ptasich pułapek zajmie przynajmniej parę tygodni, a żywienie się w tym czasie wyłącznie jabłkami to nie tylko niedogodność kulinarna, ale także poważne ryzyko dla zdrowia. Ostatecznie postanowił co drugi dzień polować na zwierza, a co drugi dłubać przy swoim wynalazku. Raczej całkiem wyłysieć nie zdąży, co najwyżej zrobią się mu zakola, zmarszczki jakoś przeżyje, a grzybicę tak czy owak wszyscy na wyspie posiadają.

Zatem nasz przypadkowy mieszkaniec ograniczył na jakiś czas swoją konsumpcję, aby stworzyć narzędzie umożliwiające większą konsumpcję i bardziej wydajną pracę w przyszłości. Co warte odnotowania, poniósł przy tym określone ryzyko, bo po pierwsze – mógł stracić zęby i włosy, a po drugie – nie miał pewności, czy narzędzie rzeczywiście zadziała. Gdyby nic z tego nie wyszło, całe te starania by się psu na budę zdały.

Szczęśliwie, kurczacze-chwytacze okazały się strzałem w dziesiątkę i po jakimś czasie zaczęły przynosić ich twórcy wymierne korzyści w postaci całej masy wolnego czasu oraz pokaźnych zapasów pełnowartościowego pożywienia do wykorzystania. Swój wolny czas mógł teraz poświęcić na nowe wynalazki, mógł tez zająć się czymś zupełnie nowym albo po prostu przeleżeć przy grillu całe miesiące na plaży pośród szumu fal.

Stworzone przez przypadkowego wyspiarza narzędzie pracy umożliwiające bardziej wydajną pracę to po prostu trzeci z klasycznych czynników produkcji opisany przez Adam Smitha, czyli kapitał. Zasób kapitału, który został wyprodukowany, umożliwił lepszą organizację pracy przy zdobywaniu pokarmu, czyli powstał w celu wytworzenia określonej innej wartości, aby zwiększyć możliwości konsumpcji. Ponadto, kapitał ten powstał poprzez ograniczenie konsumpcji, czyli poprzez zaoszczędzenie określonych jednostek czasu na stworzenie alternatywnej metody zdobywania pożywienia. I w końcu – kapitał w postaci łapaczy drobiu umożliwił powstanie zasobów oszczędności na wyspie, co dało podstawy do dalszego rozwoju i zajęcia się alternatywnymi rodzajami działalności, dzięki nowo wyprodukowanym zasobom kapitału.

Podsumowując – produkcja jest wynikiem kombinacji podstawowych czynników: ziemi, pracy i kapitału. Współcześnie można wyczytać w książkach do ekonomii lub usłyszeć na zajęciach i wykładach poświęconych tej tematyce uzupełnienie powyższych o technologię, know-how, kapitał ludzki, czy wiedzę. Jak zwał tak zwał, w szerokim znaczeniu ostatnie elementy zawierają się w pojęciu kapitału, ale nie ma o co kruszyć kopii; jeśli ktoś chce sobie głowę zapychać dodatkowymi pojęciami, trudno.

Co zatem napędza bogactwo?

Wiedząc już zatem co jest czym i skąd się bierze, możemy teraz zastanowić się, skąd się bierze wzrost gospodarczy, czyli co prowadzi do zwiększania się naszych zasobów w czasie. Bardzo często możemy usłyszeć lub przeczytać w mediach, że jest to popyt, czyli konsumpcja – że pobudzenie popytu daje rozwój gospodarczy i musimy więcej spożywać, aby więcej produkować. Jednak dopiero co byliśmy świadkami, jak przypadkowy mieszkaniec wyspy ograniczył swoją konsumpcję powodując tym samym skokowy wzrost swoich zdolności produkcyjnych i zwiększając w następstwie tego możliwość konsumpcji kurczaków w przyszłości.

Ograniczenie konsumpcji to nic innego jak oszczędzanie. Oszczędności z kolei mogą być podstawą inwestycji w kapitał, który zwiększy efektywność pracy i tym samym zwiększy zdolności produkcyjne i możliwość konsumpcji w przyszłości. Mało tego – gdyby wszyscy przypadkowi wyspiarze chcieli tylko i wyłącznie konsumować, mogliby co najwyżej liczyć na wieczny urodzaj jabłek i kłopoty żołądkowe.

W znanej bajce o mrówce i koniku polnym ta pierwsza pracowała i oszczędzała, ten drugi konsumował i bawił się do woli, po czym przyszła zima i zweryfikowała słuszność poszczególnych postaw życiowych. Współcześni ekonomiści (głównie ze skrzydła keynesistowskiego) powiedzieliby, że w tym układzie to konik polny stał się ostatecznie motorem rozwoju, gdyż bez niego mrówce zalegałyby na magazynie niewykorzystane produkty. Zwolennicy klasycznego podejścia (reprezentowani np. przez „Austriaków”) powiedzieliby, że mrówka nie dość, że wykazała się gospodarnością i dzięki jej zaangażowaniu zima była do przeżycia dla obojga, to jeszcze wykazała się dobrocią i współczuciem, co czyni z niej niewątpliwie istotę pełną cnót i godną naśladowania.

Konsumpcja czy oszczędzanie?

Bez żadnych oszczędności nie moglibyśmy wytworzyć kapitału niezbędnego dla rozwoju gospodarczego, a bez zapotrzebowania na określone dobra nikt by ich nie produkował pomimo tego, że mielibyśmy masę oszczędności do wykorzystania. Ale przecież tak czy owak konsumować musimy, to leży w naszej naturze i nie jest świadectwem żadnego wielkiego bohaterstwa ani poświęcenia.

Przyjęło się w powszechnym dyskursie, że w czasach kryzysu trzeba pobudzać popyt, aby uruchomić środki produkcji. Ale czy ostatni kryzys nie wziął się właśnie z konsumpcji ponad stan? Przecież konsumpcja na kredyt to coś tak oczywistego we współczesnym rozwiniętym świecie, że niektórym ciężko sobie wyobrazić życie bez karty kredytowej.

Abstrahując od wymiaru ogólnospołeczno-gospodarczego, dla własnego dobra i w miarę oczywiście swoich możliwości (nie jest to łatwe, kiedy żyje się od pierwszego do pierwszego) warto oszczędzać. Jeśli część dochodów jesteśmy w stanie odłożyć, mamy do dyspozycji szereg różnych rozwiązań, czy to lokat bankowych, czy też funduszy inwestycyjnych, polis ubezpieczeniowych, metali szlachetnych, biżuterii, a także dzieł sztuki lub win – w przypadku, gdy ktoś ma naprawdę duże możliwości finansowe. Jeśli marzą nam się duże zyski z naszych lokat, to pamiętajmy, że im wyższe zakładane zyski, tym wyższe ryzyko związane z określoną działalnością. Nie dajmy się nabrać na złote bursztyny, nawet jeśli będą bardzo atrakcyjnie zawinięte w najpiękniejsze sreberka.

źródło: fronda.pl

1 comment to Jak chronić się przed kryzysem?