Archiwa
Kategorie
|
Ministerstwo Środowiska pracuje nad ustawą przekazującą lasy w aglomeracjach miejskich we władztwo samorządom. W przypadku niektórych miast jest to od kilkuset do kilkunastu tysięcy hektarów. Najwyraźniej urzędnicy Ministerstwa Środowiska pracują, podobnie jak w przypadku gier hazardowych, na czyjeś zlecenie. Znana jest bowiem ministerstwu procedura zamiany lasu na działki budowlane przez deweloperów. Oczywiście bez stosownych odszkodowań i opłat za zamianę gruntu leśnego na nieleśny. Nie wtajemniczonym przypominamy, że niedawno, głosami PO i PSL przepchnięto przez sejm ustawę, przeklasyfikowującą grunty rolne, na terenach aglomeracji miejskich, na grunty budowlane. Od rzemyczka do … .
Czy i w przypadku tych ustaw nie należałoby powołać komisji śledczej?
http://www.e-lasy.pl/aktualnosci/110-wycinanie-lasow
Serdecznie Witam!
W imieniu Komitetu Obchodów „Kontrofensywa NZS ’88” oraz obecnego Zarządu Krajowego NZS i Stowarzyszenia Wolnego Słowa, przesyłam zaproszenie na uroczystości.
Pozdrawiam i gorąco zapraszam
Wojtek Bogaczyk
_________________________________________________________
OBCHODY XX-LECIA
ZWYCIĘSKIEGO ZAKOŃCZENIA
KONTROFENSYWY NZS
Komitet Obchodów Studenckich Protestów ’88 „Kontrofensywa NZS” – w skład, którego wchodzą min.: Ksiądz Prałat Józef Maj, kapelan NZS od 1981 r.; Mirosław Chojecki, twórca Niezależnej Oficyny Wydawniczej w 1977 r.; Bogusław Sonik, współzałożyciel pierwszego Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie w 1977 r.; Janusz Kurtyka, współzałożyciel NZS UJ w 1980 r., Prezes IPN – oraz Zarząd Krajowy NZS i Stowarzyszenie Wolnego Słowa, zapraszają wszystkich byłych i obecnych członków i sympatyków Niezależnego Zrzeszenia Studentów do udziału w uroczystościach, które odbędą się w sobotę, 7 XI br. w Warszawie.
Rozpocznie je msza św. w kościele Najświętszego Zbawiciela (przy pl. Zbawiciela) o godzinie 11.00. Koncelebrze przewodniczyć będzie Jego Eminencja Ks. Abp Józef Kardynał Glemp Prymas Polski.
Następnie o godzinie 12.30 w Gmachu Głównym Politechniki Warszawskiej (przy pl. Politechniki) odbędą się uroczystości oficjalne z udziałem honorowych gości – liczymy na obecność Pana prof. Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta RP, który został już zaproszony – a następnie dyskusja panelowa, w której wezmą udział min.: Jarek Guzy, Wojtek Walczak, Jacek Czaputowicz, Marek Jurek, Włodek Dobrowolski, Ryszard Czarnecki, Sławek Onyszko i Piotr Wiaderny, po czym otwarta dyskusja, w której wszyscy będą mogli zabrać głos.
Ok. godziny 17:00 uczestnicy obchodów zostaną zaproszeni do, niedaleko położonego, lokalu SWS na poczęstunek.
Obecne uroczystości są kontynuacją obchodów 20-lecia protestów studenckich z wiosny 1988 r., które rozpoczęły się w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w zeszłym roku pod patronatem Pana Prezydenta. Obecne uroczystości odbywają się także pod patronatem JM prof. Włodzimierza Kurnika Rektora PW.
Mijają dwa lata od czasu przejęcia przez poskomunę władzy w Lasach Państwowych. Piszemy z premedytacją o powrocie w 2007 roku postkomuny, bo po czynach poznaje się sympatie polityczne, nie po deklaracjach. A fakty są takie, że poza jednym, alkoholowym wyjątkiem, przez ostanie dwa lata stanowiska dyrektorskie tracili tylko prawicowi dyrektorzy. Na początek poszedł dyrektor z Łodzi – dr inż. Dariusz Pieniak, niemal natychmiast po Nim dyrektorzy mgr inż. Adam Płaksej, dr iż. Marek Kamola, mgr inż. Jan Kosiorowski z Wrocławia, Lublina i Krakowa. Żaden z odwołanych dyrektorów nie był członkiem partii, z PiS-em włącznie.
Ich miejsce zajął komunistyczny beton. I choć stanowisko Dyrektora Generalnego zajął szybko działacz Solidarności ,to polityka rugowania ze stanowisk kierowniczych ludzi prawicy pozostała. Wyrzucano ze nadleśniczych, w wielu przypadkach gwałcąc prawo, leśników związanych z Solidarnością i konsekwentnie zastępowano ich ludźmi lewicy. To wszystko działo się i dzieje pod rządami PO-wskiego „Generała” Mariana Pigana.
Do dnia dzisiejszego dwaj odwołani w 2007 roku dyrektorzy z Wrocławia i Krakowa pozostają bez pracy, a jeden , z Łodzi, dojeżdża do pracy ponad 100 km. Co więcej, dyrektorzy Kosiorowski i Płaksej nie dostali żadnej poważnej propozycji pracy, bo trudno nazwać poważną propozycją pracy stanowisko zastępcy nadleśniczego dla dyrektora, który wcześniej zaakceptował powołanie na to stanowisko innego pracownika. Ten grzech obciąża Mariana Pigana – Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych i wyznacza status dla Niego samego po ewentualnej dymisji.
Dobrze, że są jeszcze w Lasach prawdziwi związkowcy, którzy solidarność ze swoimi członkami nie traktują koniunkturalnie. Zakładowa Organizacja Związkowa przy RDLP we Wrocławiu domaga się pracy dla swojego członka. Czy związkowcy z Krakowa będą mieli odwagę upomnieć się o swojego dyrektora?
Wszystkim którzy uważają, że ludzi można zastraszać i tak wymuszać na nich określone zachowania i zastrachanym dedykujemy cytat z felietonu Franciszka Kucharczyka z ostatniego Gościa Niedzielnego „Dysponujecie tylko strachem swoich przeciwników. To potężna broń, ale skuteczna jedynie wobec wasali Wielkiego Cykora”. Nie lękajcie się. Szczęść Boże.


Od 1991 r. uczestniczyłam w opiniowaniu i tworzeniu „prawa leśnego”, dlatego przypomnę, że ustawa o lasach powstawała jako jedna z pierwszych w nowej rzeczywistości, nie było jeszcze rozwiązań prawnych dotyczących funkcjonariuszy publicznych, formy zatrudnienia opisane w kodeksie pracy były ograniczone, itp. Niemniej uchwalona w 1991 r. ustawa o lasach ograniczyła liczbę stanowisk powołanych do dyrektorów i nadleśniczych, przy czym nadleśniczego powoływał Dyrektor Generalny na wniosek dyrektora Regionalnego. Pracowników nadleśnictwa zatrudniał i zwalniał nadleśniczy. Dowolność działania pracodawców ograniczało (słabo, ale ograniczało) pierwsze Zarządzenie Ministra OŚZNiL z maja 1992r. w sprawie Służby Leśnej, które wprowadzało obowiązek corocznej oceny pracowników Służby Leśnej – ocena było podstawą do np. nadania wyższego stopnia zawodowego lub awansowania. Uzyskanie 2-krotnie oceny negatywnej mogło być podstawą do zwolnienia pracownika z zajmowanego stanowiska. Ponadto Zarządzenie DGLP w sprawie kontroli kompleksowych precyzowało główne podstawy do odwołania nadleśniczych i dyrektorów regionalnych. Uzyskanie oceny negatywnej z kontroli – wymagało odwołania nadleśniczego lub pisemnego uzasadnienia dyrektora rdLP przyczyn pozostawienia nadleśniczego na stanowisku. Były również rozstrzygnięcia, co robić przy kolejnych ocenach. (czytaj cały artykuł)
Odwołany bez logicznej przyczyny Nadleśniczy Nadleśnictwa Oleszyce poruszył gorący w ostatnich latach temat formy zatrudnienia w Lasach Państwowych. Proponuje, aby zatrudniać nadleśniczych na kontrakty menadżerskie lub
w formie umowy o pracę, Ustabilizuje to, Jego zdaniem sytuację kadrową w Lasach.
Podobne pomysły lansowane są przez związki zawodowe od kilku lat, jednak tylko w stosunku do stanowiska leśniczego. Dyskusja na ten temat jest potrzebna i powinna być prowadzona. Nie przypadkowo, w komentarzach, osoby, które obecnie bezpośrednio i pośrednio są współodpowiedzialne za falę bezmyślnych zwolnień nawołują do zmiany formy zatrudnienia. Wszak kiedy nastąpi zmiana władzy, trudniej będzie usunąć ze stanowisk kierowniczych powołanych przez nich niekompetentnych, ale mających właściwe konotacje polityczne, dyrektorów i nadleśniczych.
Za rządów PO i PSL dyrektorzy i nadleśniczowie odwoływani są, w większości, bez żadnej uzasadnionej przyczyny. Wygląda na to, że pozbawianie stanowisk kierowniczych sprawia obecnej władzy jakąś sadystyczną przyjemność. Konkursy od początku są fikcją, a procedury konkursowe farsą i nikt poważny nie podejmuje już nawet prób stawania przed komisjami konkursowymi.
Czy likwidacja instytucji powołania uchroni Lasy przed huśtawką kadrową?
„Rzeczpospolita” z 1 października 2009 r w artykule „Związkowcy na bruku” opisuje szereg przypadków łamania prawa przez pracodawców przy pozbawiania pracy. Przypadki, takie jak pani Moniki Zdziech przewodniczącej „Solidarności” Powiatowego Urzędu Pracy w Leżajsku zwolnionej dyscyplinarnie pod fikcyjnym pretekstem, czy Kazimierza Staszewskiego, przewodniczącego Komisji Zakładowej w Zakładzie Transportu Energetyki w Radomiu, członka Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, radnego Rady Miejskiej w Radomiu, zwolnionego za skierowanie do prokuratury doniesienia na niegospodarność zarządu spółki w której był zatrudniony, to najświeższe przykłady, że zatrudnienie na umowę o pracę nie stanowi żadnej przeszkody dla zwolnienia z pracy.
W Lasach też możemy mnożyć przypadki łamania prawa pracy. Przypomnijmy, opisywane na naszych stronach przypadki bezprawnego zwolnienia z pracy Marka Szarego – v-ce przewodniczącego Sekretariatu ZNOŚiL – powołanego, Marka Kamoli również v-ce przewodniczącego Sekretariatu ZNOŚiL oraz członka Komisji Rewizyjnej w RDLP Lublin – zatrudnionego na umowę o pracę, Lucjana Bednarza – radnego i pozostałych nadleśniczych z RDLP Lublin zwolnionych z pracy bo byli radnymi PiS – zatrudnionych w formie powołania. Opisane przypadki pokazują, że forma zatrudnienia i prawo chroniące przed nieuzasadnionymi zwolnieniami nie jest żadnym gwarantem stałości zatrudnienia.
Stabilizację kadr może jedynie zapewnić powoływanie na stanowiska kierownicze w Lasach Państwowych ludzi prawych, dbających o firmę. Tacy ludzie, zachowujący się niezależnie od okoliczności przyzwoicie, dają gwarancję stabilizacji kadr. Dla drania na stanowisku kierowniczym nie sprawia przeszkody forma zatrudnienia. Nie liczy się on z prawem, bo tak naprawdę nie on ponosi konsekwencje finansowe bezprawnych zwolnień, tylko firma którą kieruje. Zachowuje się on jak małpa, której dano brzytwę. Tnie każdego, kto stanie jej na drodze.
Naszym zdaniem, przed falą bezprawnych zwolnień mogą nas uchronić zapisy, które nakazują łamiącemu przepisy prawa pracy wypłacić odszkodowanie z własnej kieszeni. Może dobrym zwyczajem byłoby egzekwowanie na drodze cywilnej od dyrektora czy nadleśniczego, który przegrał z pracownikiem proces w sądzie, koszty procesu
i odszkodowania. Tylko sankcje finansowe zmuszą łamiącego prawo, aby dwa razy zastanowił się, zanim zwolni pracownika.
Unijny Sąd Pierwszej Instancji w Luksemburgu przyznał rację Polsce w sporze z Komisją Europejską, unieważniając decyzję KE z 2007 r. o przydziale krajowych limitów emisji gazów cieplarnianych dla Polski na lata 2008-2012. Proces Komisji Europejskiej wytoczył jeszcze rząd Jarosława Kaczyńskiego. Minister Nowicki, ze strachu przed katastrofą finansową dla Polski, nie wycofał się z tego procesu, jak to uczynił w przypadku Rospudy. http://www.rp.pl/artykul/367512.html
(Z blogu Konrada Niklewicza z Gazety Wyborczej).”Sąd stwierdził w istocie, że Komisja naruszyła prawo, odrzucając KPRU z uzasadnieniem, które sprowadza się do wskazania, iż istnieją wątpliwości co do wiarygodności danych wykorzystanych przez Estonię i Polskę.
Ponadto w przypadku, gdy Komisja decyduje się odrzucić zgłoszony KPRU, nie może ona domagać się pominięcia danych zawartych w KPRU i zastąpienia ich już na wstępie danymi uzyskanymi na podstawie własnej metody oceny. Utrzymując, że na podstawie zasady równego traktowania w celu osiągnięcia zamierzonego przez dyrektywę celu powinna przyjąć i stosować tę samą metodę oceny KPRU dla wszystkich państw członkowskich, Komisja naruszyła margines swobody przyznany państwom członkowskim przez tę dyrektywę. Sąd zauważył, że zezwolenie Komisji na przyjęcie tej samej metody oceny KPRU dla wszystkich państw członkowskich oznaczałoby przyznanie jej nie tylko rzeczywistego uprawnienia unifikacyjnego w ramach wdrażania systemu handlu uprawnieniami, ale również centralnej roli w opracowaniu KPRU. Tymczasem ani takie uprawnienie unifikacyjne, ani tego rodzaju centralna rola nie zostały przyznane Komisji przez prawodawcę w dyrektywie w ramach przysługującego jej prawa do przeprowadzenia kontroli KPRU”
Prof. Jan Szyszko, były minister środowiska który w 2007 r. przygotował skargi na Komisję Europejską do Brukseli.
„Okazuje się, że prawo się liczy w Unii Europejskiej i Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Polska miała pełne prawo ku temu, by ten proces wygrać i dziwię się, że tak dużo było przeciwników wstępowania na drogę sadową.
KE naruszyła procedury w przyznawaniu limitów emisji dla państw. Trzeba pamiętać, że Polska to kraj sukcesu w dziedzinie redukcji emisji gazów cieplarnianych. W porównaniu do roku 1988 r. zmniejszyliśmy emisje o 32 proc. – więcej niż wymaga protokół z Kioto, a zostaliśmy za to ukarani przez KE mniejszymi limitami emisji dla firm. Teraz przemysł może odetchnąć. Podobnie powinniśmy wygrać proces w sprawie Rospudy, dziwię się że polski rząd wycofał się ze sporu o KE.” http://www.rp.pl/artykul/367486_Polska_wygrala_spor_z_Unia_spor_o_emisje.html
http://blog.rp.pl/kurasz/2009/09/23/trybunal-dla-zuchwalych/
Z tego zwycięstwa morał płynie taki, że Komisja Europejska nie ma monopolu na interpretację przepisów unijnych i warto twardo bronić swoich racji, a nie robić w gacie, jak czyni to obecnie polski rząd.
Ze strony: www.krosno.lasy.gov.pl
Nadleśniczy z Oleszyc odwołany
Z dniem 30 września 2009 roku dyrektor RDLP w Krośnie mgr inż. Edward Balwierczak odwołał mgr. inż. Stanisława Zagrobelnego z funkcji nadleśniczego Nadleśnictwa Oleszyce. Jednocześnie pełnienie obowiązków nadleśniczego w tej jednostce powierzył dotychczasowemu zastępcy, mgr. inż. Tadeuszowi Maksymowiczowi.
Nowy szef Nadleśnictwa Oleszyce zostanie wyłoniony w drodze konkursu na to stanowisko.
Edward Marszałek
rzecznik prasowy RDLP w Krośnie
I tylko tyle.
My dodamy, że odwołano nietuzinkowego Nadleśniczego, który począwszy od stażu, 25 lat życia poświecił lasom Nadleśnictwa Oleszyce. Dziś po 18 latach pracy na stanowisku Nadleśniczego po prostu go odwołano, bez podania przyczyny. Dodajmy, że Stanisław Zagrobelny od zawsze kojarzony był z etosem Solidarności. Kto dalej??
Już wiemy, po co Dyrektor Generalny chce pozbawić leśników mieszkań służbowych. Mówi się, że dzięki oszczędnościom poczynionym na mieszkaniach i na wdrożeniu tzw. „planu Baryły” Lasy Państwowe oszczędzą kwoty, które będą mogły przeznaczyć na sieć VPN. Sieć ma być super bezpieczna – podobno bezpieczniejsza od rozwiązań aktualnie stosowanych w Policji i Wojsku Polskim. Koszt takiej sieci to „jedyne” 56 mln PLN na 4 lata, co stanowi równowartość rocznych przychodów siedmiu nadleśnictw. Podobno zazdrości nam takiej sieci departament bezpieczeństwa USA. Prędkości przesyłu, niestety, nie są już będą tak powalające – 1 Mbit dla nadleśnictwa, 4 dla RDLP normalnych i 2 dla potencjalnie objętych optymalizacją. Są to prędkości dostępne dla przeciętnego użytkownika internetu za 30 do 70 zł, w zależności od miejscowości. Za to już prędkości dla DGLP robią wrażenie, wygląda no to, że DGLP przygotowuje się do szpiegowania wszystkich nadleśnictw i dyrekcji. Przetarg duży, prawie dwudziestokrotnie większy od przetargu informatycznego z 2005 r., po którym Platforma zorganizowała pamiętną konferencję prasową z Rokitą w roli głównej. Drugim aktorem tej konferencji był Pan Gawłowski, dziś wiceminister środowiska. Skoro Pan wiceminister z taką troską o finanse publiczne stawał w obronie „interesu państwa” w 2005 roku to oczekujemy, że dziś będzie równie dociekliwy i krytyczny w ocenie gospodarności wydatkowania pieniędzy.
Zainteresowanie firm telekomunikacyjnych wydaje się duże, emocje sięgają zenitu, wielcy gracze zaczynają się okładać. Zapewne jest o co walczyć, sądząc po protestach firm (Protest GTS Energis sp. z o.o.). Wydaje nam się, że w związku z konkurencją koszt okaże się znacznie mniejszy niż 56 mln, co oczywiście przez DGLP zostanie otrąbione jako sukces. Prawda jak łatwo zbudować pozytywny PR? Po prostu trzeba wyjść z wysokiego pułapu, aby w rzeczywistości wyszło dużo taniej. Ale i tak są to dziesiątki milionów ,ciężko zarobionych w dobie kryzysu na handlu drewnem, złotych.
Ps. Oczywiście redakcja nie zna się na informatyce, na sieciach VPN zaś w szczególności, ale może dożyjemy w końcu czasów, kiedy dla leśnika najważniejsza będzie znajomość leśnictwa? A od sieci VPN ważniejsza będzie obecność leśnika w lesie.
http://www.lp.gov.pl/zam_publ/internet
Nie milkną protesty przeciwko wprowadzaniu w życie tzw „Planu Baryły”. Publikowaliśmy już protest Związku Leśników Polskich, Sekcji Regionalnej Pracowników Leśnictwa NSZZ „S” w Pile, teraz publikujemy następne ze Szczecinka i Radomia. Z pyszna musi się mieć Uleniecki, który tak naprawdę popiera zwolnienia, ale oddolny opór w Solidarności zmusza nawet Jego do odcięcia się od pomysłów Dyrekcji Generalnej. Apelujemy do leśników, aby w tej kwestii nie dali się podzielić. Już bowiem pobrzmiewają głosy, aby zamiast likwidowania leśnictw zwalniano z regionalnych dyrekcji, czy biur nadleśnictw. Nie dajcie robić sobie wody z mózgu.
Do protestujących dołączyła Tymczasowa Komisja Zakładowa przy RDLP we Wrocławiu.



|
Najnowsze komentarze
Ostatnie wpisy
|