maj 2025
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  

Archiwa

Kategorie

Katastrofa smoleńska czy zamach?

Im dalej od daty 10 kwietnia tym coraz śmielej różni komentatorzy zaczynają wątpić w oficjalną (rosyjską) wersję śmierci 96 Polaków. Do sceptycyzmu wobec oficjalnej wersji wydarzeń prowokowała niemal natychmiastowa wersje przyczyn katastrofy podana przez Rosjan – błąd pilota. Przecież był to bardzo doświadczony pilot, który trzy dni wcześniej wchodził w skład załogi pilotującej samolot Tuska do Smoleńska. Konfrontacja oświadczeń załogi lotniska o rzekomym, czterokrotnym podchodzeniu samolotu do lądowania, o nieznajomości języka rosyjskiego przez pilotów, z zapisami czarnych skrzynek rodzi pytania o przyczyny matactwa przez stronę rosyjską przebiegu tamtego poranka.
„Gazeta Polska” stawia pytania w oparciu o analizę dokonaną przez specjalistów od lotniczych katastrof :

– Powinien, „ślizgając się” po zagajniku, uderzyć kadłubem o podłoże. Nie zdążyłby się przewrócić. Niemożliwe, by roztrzaskał się na drobne kawałki – dodaje. Jeśli to prawda, co spowodowało rozbicie Tu-154?

Niemal wszystko wokół tej katastrofy jest niejasne, a w całej sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi. Jednak z relacji świadków i informacji ze śledztwa, w tym dotyczących odczytu czarnych skrzynek oraz z opinii specjalistów, wyłaniają się najbardziej prawdopodobne hipotezy.

Śledczy badający przyczynę katastrofy samolotu prezydenckiego będą brali pod uwagę m.in. jako jedną z wersji ewentualny zamach – przyznał to w końcu na konferencji prasowej prokurator generalny Andrzej Seremet.”
(czytaj artykuł – Co zabiło polską delegację
)

Pamiętajmy o emerytach

Nagrody są !!! – do 30 kwietnia wypłata

Wystarczyła mała zachęta na stronie Prawy Las i nagrody pojawiły się. Dziękujemy Panie Dyrektorze. Tylko dlaczego nie można było wcześniej?

Gdzie nagroda kwartalna, Panie Dyrektorze?

Na spotkaniu ze związkami zawodowymi w dniu 17 marca 2010 roku Dyrektor Generalny zobowiązał się min. do wypłaty nagrody kwartalnej w miesiącu po zakończeniu kwartału. Dziś mamy 27 kwietnia, czyli do końca miesiąca pozostały trzy dni, a nagrody jak nie było, tak nie ma. Czy Dyrektor Generalny dotrzymuje swoich obietnic, czy nie?

Jaki prezydent taki pogrzeb



To stało się naprawdę i naprawdę Jego i Jej już nie ma. A wtedy właśnie lud cały pojął to, co od dawna wiedział, to że On był Wielki, a nie jak mu kazano wierzyć – prowincjonalny, zaściankowy, nieeuropejski. I nagle też, okazało się, że we wszystkich telewizjach są setki taśm, które pokazują Jego ciepło, Jego delikatność i Jego wielką osobowość wyśmiewaną, wykpiwaną na zamówienie przez prymitywną, nachalną wojewódzko didżejowską pop kulturę. Do czasu tragedii w Smoleńsku taśm tych nie można było pokazywać bo mogły być zabójcze, zbyt groźne dla Salonu i te zakazane taśmy leżały na wysokich pułkach. Można było pokazać błaznów na tle świńskich ryjów i butelek z wódą, można było tych błaznów raz po raz zapraszać do telewizji wiedząc, że mimo rzekomych zakazów będą Jego lżyć i poniżać. Ale na to była zgoda Salonu, która trwała przez całe lata. W niedzielę był Wawel. Oczekiwałem na pogrzebową mowę dostojnego Kandydata na Najwyższy Urząd. Byłem pewien, kandydat ten powie coś o przebytej drodze Prezydenta, chociażby o tym, że Prezydent ten był w opozycji, że Go internowano, że był szefem NIKU, Prezydentem Warszawy, Ministrem Sprawiedliwości. I dostojny kandydat zaczął mówić. Gdy wypowiedział słowa o pięknej drodze zamarłem. Pomyślałem naiwnie, że zaraz po słowie droga nastąpi metafora, która pochwali, streści zakończone życie i że na koniec dostojny kandydat wysili się na stonowaną syntezę wyszydzanych idei Zmarłego. Ale nic z tego. Usłyszałem, że ta piękna droga to po prostu droga pomiędzy Kościołem Mariackim a Wawelem. A więc znów ironia, wywarzona, cyniczna kpina podobna do tej, jaką dostojny kandydat błyskotliwie wypowiedział na wieść zamachu w Gruzji i którą warto przypomnieć „Jaki Prezydent taki zamach”. Ale tak naprawdę, tak obiektywnie to Kandydat na Urząd miał rację. Bo droga z Kościoła Mariackiego na Wawel była naprawdę piękna i pogoda ładna. I w ogóle wszystko tego dnia było piękne. Najpierw pilot unosząc trumny pod niebo jak anielski orszak pięknie, z kawaleryjską fantazją pomachał skrzydłami. Potem lawety armatnie pięknie wiozły wierną sobie Parę, potem piękna msza z lacrimozą Mozarta. Ale już potem, podczas przyjmowania kondolencji była groteska. Na dziedzińcu wawelskim jak w szekspirowskim dramacie stali w wyraźnym oddaleniu od siebie ogłuszona bólem rodzina i jeden taki fryzjerczyk z Bydgoszczy. Zniosłem dobrotliwe uśmiechy wyraźnie wyluzowanego już Kandydata na Urząd, który na czerwonym dywanie obcałowywał się kordialnie z każdym kto tego chciał. Przyjąłem za dobrą monetę autentyczną zadumę Premiera, ale odbieranie kondolencji przez fryzjerczyka z Bydgoszczy to kolejne szyderstwo, przemyślana drwina. Czy człowiek, który na wyborczym spędzie zachęcał cynicznie do skandowania wykrakanego proroctwa – „były prezydent Kaczyński” – musiał stać obok rodziny zmarłych. To już idźmy na całość po całej bandzie. Dlaczego przy przyjmowaniu kondolencji za plecami Kandydata na Urząd nie było Palikota, który w telewizji wyjawił mu swoją miłość na podkoszulku. No cóż jaki Salon – taka żałoba, taki obyczaj. Zastanawiam się czy Naród kupi tą przemyślaną, wyreżyserowaną groteskę o lamencie lub czy używając pop kulturowego słowa łyknie to wszystko. Bo przecież w minionym tygodniu wystawiano nam w różnych odsłonach i to nie tylko na dziedzińcu z krużgankami – Historyję o chwalebnym lamencie Salonu. W telewizji dziennikarz o bardzo chytrym nazwisku zaraz w pierwszych dniach żałoby dopada tematu tragedii narodowej i łapie go by sterować lamentem. Następnego dnia prawie że łka wyczerniona redaktor Olejnik a i redaktor Żakowski też jest kulturalnie wyciszony. Tylko nie wiadomo po co poproszony akurat w tym czasie do studia pan Pasent razem z nieproszonym panem Bartoszewskim są oburzeni propozycją pochowania Prezydenckiej Pary na Wawelu. Prawie że płakał młody Kuźniar, a w wyjątkowo wrednym radiu Tok-Fm redaktorki Paradowska i Laszuk (nie wiem czy końcówka tego nazwiska pisze przez „g” jak g… czy przez „k” jak k…) oraz redaktor Wołek też w czasie żałoby nie dokładali zupełnie rozjechanemu PISowi. Tylko Mistrzowi narodowego kina w dniach żałoby odpadła jedna z klepek i z dostojną żoną montuje sprzeciw w sprawie wawelskiego pochówku. Czy ten sprzeciw ktoś podpisał nie wiadomo. Mimo objawiania narodowi nowych prawd o nowej moralności, o innym kochaniu i zabijaniu, o rozkradaniu inaczej i mimo tego najbardziej wrednego hasła o tak zwanym pięknym różnieniu się – lud pielgrzymował do nowej i starej stolicy i stał nocami na dworze by chodź przez kilka sekund uklęknąć przed trumnami lub by te trumny po prostu zobaczyć na ulicach. To tak jak w zaborach. To tak jak za komuny. Salony swoje, a lud swoje. I tego oni bali się najbardziej. Bo przecież nie miało być aż tak. Owszem żałoba, owszem wywieszone flagi. Ale tyle ludu na pogrzebie prezydenckiej pary bez żadnego nakazu bez wymuszonego spędu to nie pojęte. No cóż Salonowcy dostaliście w d… bo pogrzeb prezydenckiej pary to prawdziwa narodowa manifestacja. Mimo wykonywanej przez ostatnie lata gigantycznej nagonki na prawicowe ideały, mimo zohydzania i fałszowania wizerunku Lecha Kaczyńskiego i Jego snu o Polsce ten lud na resztkach, na ostatkach swojej starej moralności i kultury ciągle myśli po swojemu i ten lud pokazał Wam zbiorowo gest jednego tyczkarza wykazując, że Wieki Prezydent miał wielki pogrzeb. I na koniec Marzy mi się taki program w telewizorze. Panie redaktorki w dystyngowanej czerni, a wszyscy Panowie redaktorzy wreszcie w marynarkach, a nie w rozchełstanych dresach. Program prowadzi redaktor Pospieszalski, który zaproszonym zadaje dwa, trzy pytania. Szanowni Państwo – czy uważacie, że na pewno w ostatnich latach ukazywaliście społeczeństwu prawdziwy obraz Prezydenta, Szanowni Państwo czy sam proces tworzenia tego wizerunku wykonywany był przez was w zgodzie z etyką dziennikarską, Szanowni Państwo czy teraz – ten wizerunek byłby inny .

Złośliwiec Pospolity

KK NSZZ Solidarność żegna ofiary katastrofy pod Smoleńskiem

Przemówienie Przewodniczącego NSZZ Solidarność na pogrzebie Prezydenta RP w Krakowie – słuchaj

Dariusz Bąk – Przywracał pamięć i tożsamość

źródło: www.echodnia.eu

ABP GĄDECKI: SZARGALIŚCIE I DRWILIŚCIE Z PREZYDENTA

Gdy idzie natomiast o samą osobę Pana Prezydenta, czy nie potrzeba rachunku sumienia? Czy nie jest zastanawiającym fakt, że dzień przed wyjazdem do Katynia przedstawiano Go w mediach w diametralnie odmiennym świetle aniżeli w dzień po jego śmierci. Wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z całkiem inną osobą. Przez całe cztery lata szargano osobę Prezydenta i pomniejszano rangę sprawowanego przez niego urzędu, tym samym nie szanując tych, którzy go wybrali, ani – majestatu Rzeczpospolitej. Dowodzono, że jest najgorzej wykształconym człowiekiem na tym stanowisku, mimo iż był jedynym z powojennych prezydentów, który posiadał tytuł profesora. Drwiono z jego patriotyzmu, a przywracanie pamięci, przedstawiono jako małostkowość i zaściankowość. Kpiono z jego miłości do matki, żony, brata. Skąd się brała ta zjadliwa propaganda, która ostatecznie szkodziła nie tylko jemu, ale naszej Ojczyźnie?

Dzień później – w tych samych gazetach – okazuje się nagle, że ten sam człowiek był największym patriotą. Czy nie jest to zastanawiająca obłuda? Jeśli cenzura nie istnieje, to w kogo ręku znajdują się dzisiaj nożyczki? Czy nie daje nam to nic do myślenia o rozległej manipulacji, jakiej podlegamy codziennie i jakiej się często poddajemy, powtarzając, mimo wykształcenia, opinie, które nie przystoją osobom myślącym.

c. Przed polskimi elitami politycznymi nastał teraz czas próby; próby ich charakteru. Jeśli obecną względną równowagę zaburzy negatywna gorączka, Polska bardzo sobie zaszkodzi. Jeśli nie zawiodą – polska demokracja odbuduje się i wzmocni. Jeśli swoją zgodnością zainspirują naród, w Polsce narodzi się nowa Solidarność. To przecież z jej szeregów wyszedł prezydent Kaczyński. I on zapewne marzyłby o takim scenariuszu (por. N. Davies, Teraz wierzę, że w Polsce narodzi się nowa Solidarność, „Polska” – 13.04.2010).

Czy nie jest to czas na nowe przemyślenie kierunku naszej polityki, która od dłuższego czasu jest przedmiotem tak wielu krytycznych uwag ludzi głębiej myślących. Czy zamiast posunięć politycznych zmierzających do krótkowzrocznych celów i pozornych sukcesów, nie należy raczej wziąć pod uwagę spraw zasadniczych, takich jak zabezpieczenie prawnej, ekonomicznej i społecznej suwerenności rodziny, zabezpieczenie prawa własności obywateli w skali państwowej w kategoriach prawa publicznego, jak prawno-konstytucyjne zagwarantowanie nietykalności osoby ludzkiej w zakresie prawa do życia od poczęcia do naturalnego kresu, jak zabezpieczenie etycznego wychowania młodego pokolenia, wolnego od wpływów relatywizmu.

Chodzi nade wszystko o fakt solidarności pojmowanej jako czynnik decydujący w sferze gospodarczej, kulturowej, politycznej oraz religijnej, solidarności przyjętej jako kategoria moralna. Nie jest ona nieokreślonym współczuciem czy powierzchownym rozrzewnieniem wobec zła dotykającego wielu osób, bliskich czy dalekich. Przeciwnie, jest to mocna i trwała wola angażowania się na rzecz dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich i każdego, wszyscy bowiem jesteśmy naprawdę odpowiedzialni za wszystkich. Wola ta opiera się na gruntownym przekonaniu, że zahamowanie pełnego rozwoju jest spowodowane żądzą zysku i owym pragnieniem władzy. Tego rodzaju „struktury grzechu” można zwalczyć jedynie poprzez postawę przeciwną: zaangażowaniem dla dobra bliźniego wraz z gotowością ewangelicznego „zatracenia siebie” na rzecz drugiego zamiast wyzyskania go, „służenia mu” zamiast uciskania go dla własnej korzyści
Homilia abp Gądeckiego podczas Mszy Św. po śmierci delegacji katyńskiej w dniu 14 kwietnia 2010 roku

źródło: www.niezalezna.pl

Jan Podmaski – Żegnam Pana, Panie Prezydencie….

Pana Prof. Lecha Kaczyńskiego poznałem osobiście w roku 1981, kiedy jako delegat Krajowej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność” udałem się z dwoma kolegami do Gdańska, na umówione spotkanie z Lechem Wałęsą w sprawie komunistycznych wynaturzeń w łowiectwie . Z ważnych powodów Pan Lech Wałęsa nie mógł nas przyjąć, i skierowano nas do Lecha Kaczyńskiego, wówczas viceprzewodniczącego NSZZ „Solidarność.” Zostaliśmy wysłuchani, sekretarz protokółował nasze spotkanie, przedstawiliśmy jaka jest sytuacja w relacjach łowiectwo-leśnictwo, otrzymaliśmy zapewnienie, że w tej sprawie Związek i On osobiście będzie wspierał leśników w dążeniu do unormowania sprawy.

Tak się złożyło, że dopiero w latach 90-tych dane mi było kilkakrotnie spotykać się i poznać bliżej Pana Lecha Kaczyńskiego.

Podczas obywatelskiej inicjatywy leśników , która zaowocowała pierwszą Obywatelską Ustawą „ O Zachowaniu Narodowego Charakteru Strategicznych Zasobów Naturalnych Kraju” uchwalonej przez Sejm RP w 2001 r. Panowie Lech i Jarosław Kaczyńscy całym swoim autorytetem poparli tę inicjatywę, a Pan Jarosław Kaczyński był Z-cą Pełnomocnika Komitetu Inicjatywy Obywatelskiej. Ustawa ta skutecznie zablokowała do dnia dzisiejszego reprywatyzację i prywatyzację lasów oraz innych zasobów naturalnych.

Ostatnie spotkanie miało miejsce w sierpniu 2005 r. przed bramą Stoczni Gdańskiej podczas obchodów 25-lecia NSZZ „Solidarność”. Pan Lech Kaczyński z bratem Jarosławem byli wówczas uczestnikami tych uroczystości. W tym czasie trwała już prezydencka kampania wyborcza i całe trójmiasto było „upstrzone”dziesiątkami billboardów z „ prezydentem”Donaldem Tuskiem. W całym Trójmieście widziałem tylko jeden billboard z Lechem Kaczyńskim w Sopocie, zbyt nisko ustawiony i częściowo zdewastowany przez jak sądzę sympatyków PO, już wtedy uprawiających „politykę miłości”. Gdy podawałem na powitanie rękę Panu Lechowi Kaczyńskiemu powiedziałem : witam przyszłego Pana Prezydenta Polski, a podczas dalszej rozmowy zapytałem, a gdzie są wyborcze billboardy i usłyszałem, że kilka jeszcze będzie.

Tragiczna śmierć Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki Marii – Pierwszej Damy Rzeczypospolitej oraz 94 innych Wspaniach i Wybitnych Polaków w katastrofie samolotu w dniu
10 kwietnia miała miejsce na ziemi „Imperium Zła”, na nieludzkiej, szatańskiej dla Polaków ziemi,
w miejscu bezprzykładnego mordu tysięcy najlepszych synów narodu polskiego, zabitych 70 lat temu bez sądu i winy, zabitych celowo, świadomie i z zimną krwią pojedyńczo, jeden po drugim strzałem
w tył głowy.

Z najgłębszym bólem, żalem i niewypowiedzianą rozpaczą mogę dziś powiedzieć : żegnam Pana Panie Prezydencie!

Jan Podmaski

Grażyna Zagrobelna – Tylu wspaniałych ludzi odeszło na zawsze do Pana.

Tylu wspaniałych ludzi odeszło na zawsze do Pana.

Wielu z nich znało dobrze problemy Gospodarki Leśnej oraz w przeszłości dalszej i bliższej miało znaczący wpływ na kształt Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe. Wielu z nich znałam osobiście jako leśnik oraz związkowiec Solidarności.

Trudno dziś mówić o Nich w czasie przeszłym ale wspomnieć należy. W nich leśnicy mieli przyjaciół, na Nich leśnicy mogli liczyć w chwilach trudnych dla Lasów Polskich, do Nich zawsze mogliśmy się udać i być pewnym, że się uzyska wsparcie.

Świętej pamięci Prezydent RP Lech Kaczyński:

Pierwszy Wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność w 1990 roku, w okresie kampanii wyborczej Lecha Wałęsy praktycznie kierował Związkiem. Był Senatorem RP, gdy nasza ustawa o lasach wchodziła w życie. Znał sprawy leśne i doceniał wiedzę leśników. Świadczy o tym min. fakt, że jako Prezes NIK podczas dostosowania jej do nowej ustawy o NIK zatrudnił autorów ustawy o lasach: Bogusława Mozgę i Konrada Tomaszewskiego.

Jako prezydent Warszawy tworzone od podstaw struktury lasów komunalnych oparł na wiedzy leśników, gdzie moi koledzy znaleźli zatrudnienie.

Jako Prezydent powołał Zespół Prezydenta RP do opracowania projektu ustawy regulującej status dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego Puszczy Białowieskiej. Powyższe uspokoiło emocje oraz pozwoliło na merytoryczna dyskusję w sprawie Puszczy Białowieskiej. Osobiście poznałam Pana Prezydenta w 2002r.

Świętej pamięci Maciej Płażyński – Marszałek Sejmu III kadencji, wielki przyjaciel leśników. Na skutek wielogodzinnych dyskusji z leśnikami min. w Bieszczadach, gdzie miałam okazję być współgospodarzem spotkań, przyczynił się do wycofania poselskiego projektu ustawy o reprywatyzacji (bardzo niekorzystnego dla Lasów).

To ON skutecznie przeprowadził pierwszą inicjatywę obywatelską złożoną przez Jana Podmaskiego: ustawę o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów

naturalnych kraju. Tyle ciepłych i przyjaznych słów, jakie leśnicy usłyszeli podczas pierwszego czytania tej ustawy w Sejmie, leśnicy nigdy wcześniej ani później już nie usłyszeli.

Ostatni raz spotkaliśmy się w gronie leśników w czerwcu 2009 r. w Gdańsku, umówiliśmy się na spotkanie w Bieszczadach.

Świętej Pamięci Stanisław Zając – Wice Marszałek Sejmu III kadencji, członek komisji Ochrony Środowiska V i VI kadencji.

Wspólnie z Marszałkiem Płażyńskim spowodował wycofanie Poselskiego projektu ustawy o reprywatyzacji oraz przeprowadzał w Sejmie ustawę o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju.

Podczas prac ustawodawczych zawsze starał się konsultować wszelkie zmiany dotyczące Lasów Państwowych z leśnikami.

Żywotnie interesował się problemami gospodarki leśnej zawsze skutecznie reagował, gdy chodziło o dobro Lasów Państwowych.

Uhonorowany przez leśników Kordelasem Leśnika Polskiego w 2008 roku.

Byłam w ciągłym kontakcie z Ś. P. Senatorem Stanisławem Zającem.

Świętej Pamięci Grażyna Gęsicka – Minister Rozwoju Regionalnego, od października 2007 Poseł na Sejm RP.

Bardzo ścisły analityczny umysł. Otwarta na współpracę pod warunkiem, że ta współpraca była konkretna. W sprawach leśnych słuchała leśników oraz popierała nasze racjonalne rozwiązania w tym zakresie w Sejmie. Ostatni raz spotkałyśmy się w marcu bieżącego roku.

Świętej Pamięci Zbigniew Wassermann – znał doskonale problemy leśne.

We wszystkich głosowaniach w Sejmie zawsze popierał zmiany w ustawach proponowane przez leśników ( zamówienia publiczne, ochrona przyrody i wiele innych).

Osobiście poznałam Ś. P. Posła Zbigniewa Wassermanna w 2002 r.

Świętej Pamięci Andrzej Przewoźnik – poznałam go w 1998 roku w trakcie dyskusji pomiędzy Polską a Ukrainą w sprawie Cmentarza Orląt Lwowskich.

Wspólnie rozwiązywaliśmy problemy nielegalnych pomników UPA stawianych głównie na terenach Lasów Państwowych. W tych sprawach zawsze opierał się na racjonalnych propozycjach leśników.

Utrzymywaliśmy kontakty długo po tym jak przestałam być Dyrektorem.

Niech spoczywają w spokoju.

Niech im lasy wiecznie szumią nad mogiłami.

Pamiętajmy o nich i ich zasługach dla Lasów Państwowych – ONI byli naszymi Ambasadorami.

Grażyna Zagrobelna