Archiwa
Kategorie
|
LANSOWANIE POLITYKI „BIERNEJ OCHRONY” PUSZCZY
Puszcza Białowieska przypomina cmentarzysko przewróconych, gnijących drzew, a tamtejsi mieszkańcy nie mają pracy. Powodem tego jest polityka „biernej ochrony” puszczy, którą lansują w Ministerstwie Środowiska ekolodzy – dowodzili eksperci w czasie konferencji na temat ochrony środowiska, która odbyła się w Sejmie.
W konferencji, obok ekspertów ds. leśnictwa, wzięli udział przedstawiciele lokalnych społeczności z terenów graniczących z Puszczą Białowieską. – Nie możemy chronić przyrody kosztem ludzkiego życia – stwierdził ks. Tomasz Duszkiewicz, jeden z gości. – Dziś nikt się z człowiekiem nie liczy, szczególnie obecna władza – dodał.
Poseł PiS u prof. Jan Szyszko tłumaczył, że Polska jest krajem unikatowym w zakresie zasobów przyrodniczych m.in. dzięki polskim rolnikom i leśnikom. – Idea zrównoważonego rozwoju, która przyświeca UE, mówi, że należy użytkować zasoby przyrodnicze, tak by było ich coraz więcej. Zarazem mają one służyć człowiekowi – powiedział profesor. Jego zdaniem w ostatnim czasie narastają wątpliwości, czy Polska nie odchodzi od takiego modelu. Za przykład podał sytuację w Puszczy Białowieskiej.
– W związku z tym, że ograniczono działania człowieka w puszczy, przypomina ona cmentarzysko przewróconych, gnijących drzew – ocenił sytuację były burmistrz Hajnówki Mieczysław Dymiter. – Pseudoekolodzy doradzają ministrowi środowiska prowadzenie „biernej ochrony” puszczy, a ta powoduje dewastację środowiska i wyklucza możliwość, by puszcza odnowiła się w warunkach naturalnych.
Oglądaj konferencję prasową_Jak-uratowac-polska-przyrode
W Niezależnym Związku Zawodowym Solidarność zakończyło się referendum w sprawie ogłoszenia strajku w obronie praw pracowniczych, w tym głównie, prawa do dodatkowego wynagrodzenia za godziny nadliczbowe. W parlamencie Sejm przegłosował zniany w Kodeksie Pracy zezwalające pracodawcom na rozliczenie czasu pracy w ciągu 12 miesięcy, nie jak dotychczas w ciągu trzech miesięcy. Mogłoby się wydawać, że te zmiany są neutralne dla pracowników Lasów Państwowych. Mamy bowiem Ponadzakładowy Układ Zbiorowy Pracy, interpretacje do niego dotyCo nam może grozić i dlaczego mielibyśmy protestować w sprawie zmian w Kodeksie Pracy, skoro nas to nie dotyczy.
Czy na pewno nie dotyczy?
Młodsi pracownicy nie pamiętają zapewne speca od oszczędności, Generalnego Dyrektora LP w latach 2001 – 2005 Janusza Dawidziuka, wprowadzającego tzw plan Majchrzaka, znają bowiem z własnych doświadczeń tylko plan Baryły, zwany optymalizacją. Otóż ten specjalista, oszczędności w Lasach zaczął od wysyłania pracowników na urlopy bezpłatne i wprowadzenia zmian w PUZP, polegające na zerwaniu powiązania stawki wyjściowej z płacą minimalną. Ten drugi zabieg nie przeszedłby oczywiście, gdyby związki zawodowe postawiły się. Ale w tym czasie na czele zarówno Solidarności jak i ZLP stali działacze, którzy po akcji bezprawnych zwolnień niepokornych działaczy związkowych, tak się wystraszyli, że własną żonę by oddalin nie tylko interes pracowników, byleby tyko pan Dawidziuk był zadowolony.
Nas jednak, dla potrzeb naszych rozważań, interesuję ten pierwszy sposób oszczędności – urlopy bezpłatne. Tym, którzy nie pamiętają lub nie chcą pamiętać przypominamy, że ulop ten tylko z nazwy był urlopem, bo w rzeczywistości w niemal wszystkich jednostkach pracownicy pracowali, nie pobierali natomiast za ten czas pracy wynagrodzeń. O dziwo, Państwowa Inspekcja Pracy, opanowana wtedy przez SLD, nie zauważała tak bezczelnego łamania prawa pracy. Choć Dawidziuk już dawno w Lasach nie rządzi skutki tamtych urlopów bezpłatnych pracownicy odczuwają do dziś, kiedy trzeba ustalić staż pracy (np do nagród jubileuszowych czy emerytur). Chyba dla nikogo nie będzie chyba zaskoczeniem, jeśli nadmienimy, że pan Dyrektor Generalny, dyrektorzy regionalni i zdecydowana większość ówczesnych nadleśniczych na te przymusowe urlopy nie poszli.
Jak widać z przedstawionych przykładów niekorzystne dla pracowników zmiany w Kodeksie Pracy są dla pracowników niezwykle istotne i powinni poczuć się w obowiązku przeciwko temu barbarzyństwu protestować.
Poniżej przedstawiamy wywiad z Januszem Śniedkiem – byłym przewodniczącym KK NSZZ Solidarność poruszającym skutki gospodarcze wprowadzanych zmian.
http://gpcodziennie.pl/20589-klamalismy-rano-klamalismy-wieczorem.html?utm_source=niezalezna&utm_medium=wpis&utm_campaign=media#.UbrW5meyEhA
Oswiadczenie Piotra Dudy w sprawie zmian w prawie pracy
Po prawie 10 latach od wejścia do Unii okazuje się, że wspólny rynek służy przede wszystkim firmom niemieckim, francuskim czy duńskim. Polskie przedsiębiorstwa, które chcą oferować towary na zachodzie, napotykają szereg barier gorszych niż cła. Ale to tylko jeden z powodów, dla których Polacy zarabiają mało. Poniżej podajemy 10 zasadniczych przyczyn.
W Polsce tworzy się tańsze i mniej stabilne miejsca pracy niż w krajach UE
Polska staje się wielką montownią i centrum usługowym bez rodzimego przemysłu. Najlepiej opłacani specjaliści z działów badań i rozwoju, konstruktorzy, inżynierowie i oczywiście dyrektorzy z centrów korporacyjnych to obcokrajowcy pracujący w siedzibach firm ulokowanych poza granicami Polski. Dlatego średnia wynagrodzeń w tych krajach jest zdecydowanie wyższa niż w Polsce. Polskiemu pracownikowi z centrum dystrybucji towarów płaci się dużo mniej niż zagranicznemu konstruktorowi, który dany produkt stworzył. „W krajach, gdzie dominuje zatrudnienie niewymagające wysokich kwalifikacji, średnie uposażenie jest niższe” – podkreślają analitycy Fundacji Pomyśl o Przyszłości.
W Polsce brakuje globalnych rodzimych firm, wyposażonych w centra badawczo–rozwojowe i oferujących dobrze płatne miejsca pracy
Firma globalna posiada własne zakłady produkcyjne i centra dystrybucyjne w innych państwach. Polska ma niewiele takich przedsiębiorstw. W kryzysie międzynarodowe korporacje na pierwszym miejscu stawiają interesy własnego kraju, np. włoski Fiat przeniósł produkcję z Tych do fabryki we Włoszech.
Polskie przedsiębiorstwa nie mogą korzystać z efektu skali
Efekt skali polega na tym, że im więcej się produkuje i sprzedaje, tym cena produktu może być niższa. Dzieje się tak dlatego, że przy większej produkcji i sprzedaży można taniej projektować, kupować surowce, stosować nowsze technologie i oferować niższe ceny.
Wiele międzynarodowych koncernów rozwijało się korzystając z rodzimych rynków, kiedy dostęp do nich był ograniczony dla ich zagranicznych konkurentów. Gdy rynki otwarto, te firmy wykorzystywały efekt skali i rozwijały się szybciej. Dzięki efektowi skali można obniżyć koszty nawet o 20 proc. Przez to polskim firmom trudno jest konkurować z zagranicznymi gigantami.
Czytaj całość http://www.tygodniksolidarnosc.com/2013/24/2d_dla.htm
Komentarz Janusza Szewczaka, głównego ekonomisty SKOK
Generalny gubernator Hans Frank wypowiedział prorocze słowa w okresie okupacji naszego kraju. Stwierdził, że Polacy muszą być tak biedni, by sami chcieli dobrowolnie jechać na roboty do Niemiec, bez łapanek. Te słowa mają dziś niesłychanie smutną wymowę, ale są coraz bardziej prawdziwe. Po wejściu do Unii nastąpiła harmonizacja cen, czyli wyrównanie cen w nowych krajach takich jak Polska do poziomu Austrii, Niemiec czy Holandii, ale nie nastąpiła harmonizacja płac. Polacy mieli być rezerwuarem taniej siły roboczej, pracować w zagranicznych firmach i konsumować zachodnie, importowane produkty. Ten postkolonialny model jest skutecznie realizowany od ponad 20 lat. Młodzi, bardziej aktywni i mobilni Polacy zorientowali się na czym rzecz polega i zagłosowali nogami opuszczając w liczbie prawie 2 mln naszą ojczyznę, by szukać szansy na przyszłość, na życie, na rodzinę, na mieszkanie za granicą.
Teraz, w obliczu dopiero wstępującego do Polski kryzysu, który potrwa co najmniej 2–3 lata, wraz ze wzrostem bezrobocia, bankructwami firm, problem płac będzie nabrzmiewał. Przedsiębiorcy sposobu na przetrwanie kryzysu szukają w zwolnieniach i cięciach pensji. Już firmy przeprowadzają zwolnienia grupowe. To, co czyni rząd PO, czyli zamrażanie płac, do tego opór organizacji pracodawców, a nawet bogatych koncernów przed jakimikolwiek podwyżkami, pogłębi w Polsce kryzys, ponieważ nasz wzrost gospodarczy opierał się na konsumpcji wewnętrznej. Aby przełamać kryzys należy raczej podnosić płace i świadczenia. Koncepcja niskich wynagrodzeń jako atutu Polski w konkurencji europejskiej jest haniebna i samobójcza. Część przedsiębiorców konkuruje tanią siłą roboczą, niskimi kosztami pracy. W Polsce koszty pracy – wbrew opowieściom różnych demagogów – są jednymi z najniższych w Europie. Przynajmniej koszty płacowe. Mniej pieniędzy w portfelu Polaka oznacza mniejszą konsumpcję, ograniczenie inwestycji, również prywatnych, dziurę w budżecie NFZ, ZUS i wreszcie załamanie wpływów podatkowych, które już jest widoczne – kilkanaście miliardów złotych mniej w budżecie z VAT w zeszłym roku, w tym pewnie dwadzieścia kilka miliardów.
Widać tendencje protekcjonistyczne we wszystkich krajach UE, olbrzymią liczbę barier dla polskich przedsiębiorców. A władza PO-PSL podpisuje międzynarodowe umowy jak weksle in blanco. Forsowany teraz jednolity patent europejski oznacza ogromne koszty dla polskich przedsiębiorców, ale tak naprawdę wyrugowanie ich z rynku europejskiego.
źródło: Tygodnik Solidarność – Krzysztof Świątek
Dlaczego wieś została zalana? – Co z tego, że na terenie naszej gminy woda spływała Światowcem, skoro w sąsiedniej gminie kanał już nie był drożny? – pyta Skiba. Część osób uważa, że do powodzi przyczyniła się budowa obwodnicy Mielca. Kawałek tej drogi przechodzi przez Trześń. – Zaczęto wycinać las, wykopano rów przy nowej drodze. Nasze rowy nie przyjmują tej ilości wody – słyszymy od mieszkańców Trześni. Inni wskazują na Lasy Państwowe. – Leśnicy pogłębili i oczyścili rowy w lasach, naprawili przepusty. Teraz woda spływa szybciej, a że wieś jest poniżej lasu, to zamieniła się w zalew – tłumaczy Zenon Skiba. Inni mieszkańcy mówią dobitniej: – Leśnicy zrobili w lasach meliorację za unijne pieniądze. A nas zalało.
Edward Marszałek, rzecznik RDLP w Krośnie, jest zaskoczony oskarżeniami: – Nigdzie w lasach nie robiliśmy melioracji. Od kilku lat realizujemy program małej retencji, która ma służyć zatrzymywaniu wody przez lasy po to, żeby właśnie zapobiegać powodziom. Zmieniamy skład gatunkowy lasów, sadząc gatunki drzew, które pobierają dużo wody, budujemy specjalne stawy, groble i bardzo wiele innych małych budowli inżynierskich, żeby zatrzymać jak najwięcej wody. Ale może w tym przypadku opad był tak wielki, że nawet las nie był w stanie zatrzymać tej ilości wody? – zastanawia się rzecznik.
Wójt Gacek mówi: – Ludziom trudno się pogodzić, że to była nawałnica, że stało się coś, co można określić „dopust boży”. Dlatego próbują sobie jakoś to tłumaczyć, a przy okazji szukają winnego. Ale jak już załatwimy bieżące sprawy, spróbujemy zająć się tymi wątpliwościami. Trzeba będzie jakoś to wyjaśnić.
źródło:gazeta.pl
Stowarzyszenie Historyczne im. Danuty Siedzikówny „Inki” organizuje Rajd Śladami Żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Tegoroczna wyprawa będzie poświęcona pamięci bohaterskiej sanitariuszki, w związku z 67. rocznicą jej śmierci, która przypada 28 sierpnia.
– Po raz piąty organizujemy rajd już w takiej szerszej formie. Wcześniej były to lokalne działania obejmujące Puszczę Białowieską. Nawiązujemy do tradycji 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Ponieważ była to najlepiej zorganizowana jednostka bojowa po 1944 r. na naszym terenie. Nie zapominamy jednak o żołnierzach walczących w Narodowych Siłach Zbrojnych i Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym oraz w uderzeniowych batalionach kadrowych – informuje w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Bogusław Łabędzki, prezes Stowarzyszenia Historycznego im. Danuty Siedzikówny „Inki”, komendant rajdu.
Dodaje, że patronka tej organizacji jest drugim powodem do zorganizowania wyprawy. – Rajd wiąże się bezpośrednio z rocznicą śmierci „Inki”, która przypada 28 sierpnia – mówi Łabędzki.
Komendant zwraca uwagę, że rajd cieszy się ogromną popularnością. – W ubiegłych latach było około 120 uczestników rajdu. W tym roku staramy się ograniczyć jednak ich liczbę. Dlatego że logistycznie na większym obszarze będziemy podejmowali działania i nie jesteśmy w stanie „zagospodarować” większej liczby osób – zaznacza Łabędzki.
Wskazuje, że na wyprawę zgłasza się młodzież zainteresowana historią żołnierzy niezłomnych.
– Rajd obejmuje także wyszkolenie wojskowe. Nie tylko zatem jest to nawiązanie do historii z zapoznaniem się z postaciami żołnierzy wyklętych, ich historią, sposobami walki – tj. partyzantką. Prowadzimy także szkolenie w zakresie nowoczesnych technik walki. O to dbają przedstawiciele drużyn strzeleckich, którzy są odpowiedzialni za ten element naszego rajdu. Z drugiej strony mamy także specjalistów od przeszkolenia medycznego, niesienia pierwszej pomocy. To też ważny element rajdu – podkreśla prezes Stowarzyszenia.
Wyprawa odbędzie się w dniach 24-28 sierpnia 2013 r. na trasie Śledzianów – Narewka. Przebieg szlaku połączy dolinę Bugu z Puszczą Białowieską. W linii prostej jest to około 100 kilometrów.
Danuta Siedzikówna była sanitariuszką 4. szwadronu odtworzonej na Białostocczyźnie 5. Wileńskiej Brygady AK. W 1946 r. służyła w 1. szwadronie Brygady działającym na terenie Pomorza. Schwytana przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, po procesie została stracona w więzieniu przy ul. Kurkowej w Gdańsku 28 sierpnia 1946 roku.
Lasy Państwowe wielkim wygranym tegorocznego polskiego konkursu content marketing SZPALTY ROKU 2013! Podczas Gali w warszawskim Teatrze Capitol, nagrodzono najlepsze prace prezentujące profesjonalizm komunikacji content marketing w Polsce. Uhonorowano finalistów, do rąk twórców trafiły też najwyższe wyróżnienia – Złote, Srebrne i Brązowe Szpalty. Po raz pierwszy w historii konkursu internauci wybrali okładki Roku spośród zgłoszonych magazynów firmowych.
W tym roku pierwszymi nagrodzonymi byli finaliści – to projekty reprezentujące najlepsze standardy rynkowe. – Znalezienie się w tej grupie to wielkie wyróżnienie. Tej nocy przedstawiciele firm odebrali też najwyższe laury za świetne pomysły, nowatorskie rozwiązania graficzne i realizacyjne. Bezwzględnie ten wieczór należał do Lasów Państwowych, które odebrały aż cztery takie nagrody. To było „święto lasu” – śmieje się Urszula Radzińska, prezes Stowarzyszenia Prasy Firmowej, które jest organizatorem konkursu.
– Najlepiej nam wypadł w prasie customowej las. Pisma związane z lasem naprawdę były interesujące i to nie tylko graficznie. Okazało się, że o lesie można mówić i to w interesujący sposób, w wersji papierowej i elektronicznej – dodał Tomasz Raczek, przewodniczący jury.
– Zawsze spośród finalistów pojawia się wiele debiutujących. Tym razem na wysokich pozycjach tak jak Lasy Państwowe. To jest ożywcze, bo taka jest idea konkursu. Nie tylko nagradzać, ale budować bazę dobrych praktyk i wskazywać przykłady dobrej komunikacji. To, że z roku na rok jest coraz więcej zgłaszanych projektów świadczy o tym, że twórcy ci czują się pewnie i biorą odpowiedzialność za te prace – mówi Dominik Kaznowski, członek jury.
– Po raz pierwszy startowaliśmy w konkursie Stowarzyszenia Prasy Firmowej. Chcieliśmy zdobyć jakieś laury. Nie spodziewaliśmy się jednak, że wszystkie nasze prace zostaną ocenione w najwyższych kategoriach. Bardzo się z tego cieszymy. To motywacja do pracy – mówi Mariusz Turczyk z Lasów Państwowych.
Uroczysta Gala poprzedzona była Konferencją Power of Content Marketing, podczas której wykłady i prelekcje przygotowali specjaliści pracujący w Polsce na rzecz branży customowej mi. n.: dr Jacek Wasilewski, Aleksander Sala, Roman Rostek, Dominik Kaznowski, Włas Chorowiec, Mariusz Czykier, Grzegorz Błażewicz. Podczas konferencji swoje prace przedstawili także przedsiębiorcy, których pomysły na komunikację z grupami odbiorczymi znane są w Polsce: Józef Natonek, z MPWiK z Jaworzna, z aplikacją mobilną „Gdzie jest moja kupa”, Dariusz Wyborski z KGHM Polska Miedź z telewizją wewnętrzną oraz Mariusz Turczyk, z Lasów Państwowych z komunikacją zewnętrzną zbudowaną wokół platformy Żubry online. Gościem specjalnym konferencji była Clare HILL, dyrektor generalna Content Marketing Association.
Ogólnopolski Konkurs SZPALTY ROKU to najbardziej prestiżowa impreza związana z oceną content marketingu. Ocenia je niezależne jury w którego skład wchodzą najlepsi specjaliści ze swoich dziedzin: Tomasz Raczek – przewodniczący jury, Dominik Kaznowski, Jacek Piotrowski, Jacek Prześluga, Paweł Sanowski, Rościsław Szwedow oraz Jacek Wasilewski.
Oto protokół jury:
W kategorii „Magazyn dla pracowników”
Magazyn dla pracowników, nakład do 1 tys. egz.
Nominowani do nagrody:
- magazyn „Kropelka” zgłoszony przez MPWiK we Wrocławiu
- magazyn „RichterLife” zgłoszony przez Gedeon Richter Polska i Yo Media Consulting
- magazyn „Reflektor” zgłoszony przez Volkswagen Group Polska i Yo Media Consulting
- magazyn „Pilot Wodny” zgłoszony przez Katowickie Wodociągi i VIS Media
- magazyn „Żywiec Twój” zgłoszony przez Żywiec Zdrój S.A. i Fabrykę Fraz
Złote Szpalty dla magazynu „Richterlife” zgłoszonego przez Gedeon Richter Polska i Yo Media Consulting
za wszechstronne informacje, integrację zespołu i promocję pracowników
Srebrne Szpalty dla magazynu „Żywiec Twój” zgłoszonego przez Żywiec Zdrój i Fabrykę Fraz
za formę graficzną, adekwatny dobór zdjęć i wykorzystanie potencjału pracowników
Brązowe Szpalty dla magazynu „Kropelka” zgłoszonego przez MPWiK we Wrocławiu
za konsekwentną prezentację życia firmy
Magazyn dla pracowników, nakład do 1 001 – 5 000 egz.:
Nominowani:
- magazyn „Ca Va!” zgłoszony przez Credit Agricole Bank Polska
- magazyn „Świat piwa” zgłoszony przez Kompanię Piwowarską i Direct Publishing Group
- magazyn „Power of One” zgłoszony przez PepsiCo i Aude
- magazyn „After Sales” zgłoszony przez Media Express
- magazyn „Co słychać” zgłoszony przez Polską Telefonię Cyfrową
- magazyn „Zoom” zgłoszony przez Sanofi Aventis
- magazyn „Forum Uniwersytetu Ekonomicznego” zgłoszony przez Skivak Custom Publishing
- magazyn „@mazing” zgłoszony przez Netię i Aude
- magazyn „Echo” zgłoszony przez BNP Paribas Bank Polska i Aude
Srebrne Szpalty dla:
– magazynu „Świat Piwa” zgłoszonego przez Kompanię Piwowarską i Direct Publishing Group
– magazynu „Zoom” zgłoszonego przez Sanofi Aventis
– magazynu „@mazing” zgłoszonego przez Netię i Aude
za wyznaczenie standardu edytorskiego i wysoką jakość contentu
Brązowe Szpalty dla magazynu „Co słychać” zgłoszonego przez Polską Telefonię Cyfrową
za estetykę graficzną i edytorską oraz promowanie pracowników
Magazyn dla pracowników, nakład powyżej 5 tys. egz.:
Nominowani:
- magazyn „Emisja” zgłoszony przez Grupę Energa
- magazyn „Tesco Dzisiaj” zgłoszony przez Tesco Polska
- magazyn „Świat PZU” zgłoszony przez Mediapolis
- magazyn „Głos lasu” zgłoszony przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych
- magazyn „Nasza Biedronka” zgłoszony przez Jeronimo Martins i Aude
- magazyn „Nasz Provident” zgłoszony przez Provident Polska i Aude
- magazyn „Co słychać?” zgłoszony przez Rossmann i Epigrafikę
- magazyn „Miedziak” zgłoszony przez KGHM
- magazyn „Nasz Bank” zgłoszony przez PKO BP
Złote Szpalty dla magazynu „Głos lasu” zgłoszonego przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych
za efektowne przedstawienie życia lasu oraz za poetykę tytułów
Srebrne Szpalty dla magazynu „Co słychać?” zgłoszonego przez Rossmann i Epigrafikę
za efektowną koncepcję okładek wykorzystujących wizerunek pracowników
Brązowe Szpalty dla magazynu „Nasza Biedronka” zgłoszonego przez Jeronimo Martins i Aude
za konsekwentny i rodzinny styl komunikacji wewnętrznej
W kategorii „Magazyn dla klientów i partnerów biznesowych”
Magazyn dla klientów i partnerów biznesowych, nakład do 10 tys. egz.
Nominowani:
- magazyn „Wittchen” zgłoszony przez Wittchen i Yo Media Consulting
- magazyn „Hi Fly” zgłoszony przez Skivak Custom Publishing
- magazyn „Komunikacja publiczna” zgłoszony przez Komunikacyjny związek komunalny GOP
- magazyn „House Mag” zgłoszony przez Valkea Media
- „Magazyn Olimpijski” zgłoszony przez Direct Publishing Group
- magazyn „Żyj aktywnie” zgłoszony przez Direct Publishing Group
- magazyn „Place” zgłoszony przez Millenium P. Płoskoń, K. Lasoń
- „AGROS Magazyn” zgłoszony przez VIS Media
- magazyn „Pure” zgłoszony przez Element One
Złote Szpalty dla magazynu „Pure Magazine” zgłoszonego przez Element One
za czystą sztukę tworzenia magazynu customowego
Srebrne Szpalty dla magazynu „Place” zgłoszonego przez Millenium P. Płoskoń, K. Lasoń
za wyjątkowo nowatorski styl komunikacji
Brązowe Szpalty dla magazynu „House Mag” zgłoszonego przez Valkea Media
za layout, dobór tematów, profesjonalny styl komunikacji i za ekologiczny papier
Wyróżnienie dla magazynu „Hi Fly” zgłoszonego przez Skivak Custom Publishing
za największe postępy
Magazyn dla klientów i partnerów biznesowych, nakład 10 001 – 50 000 egz.:
Nominowani:
- magazyn „Echa leśne” zgłoszony przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych
- „Diners Club Magazine” zgłoszony przez Direct Publishing Group
- „Mercedes Benz Magazine” zgłoszony przez Direct Publishing Group
- magazyn „Polska Energia” zgłoszony przez Direct Publishing Group
- magazyn „Klif” zgłoszony zgłoszony przez Valkea Media
- magazyn „Dekoratorium” zgłoszony przez Skivak Custom Publishing
- magazyn „Airgate” zgłoszony przez Skivak Custom Publishing
- magazyn „Atlas Fachowca” zgłoszony przez Atlas
- magazyn „Sense of Beauty” zgłoszony przez firmę Laboratorium Kosmetyczne dr Ireny Eris
Złote Szpalty dla magazynu „Echa leśne” zgłoszonego przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych
za stworzenie profesjonalnego produktu
Srebrne Szpalty:
dla magazynu „Mercedes Benz Magazyn” zgłoszonego przez Direct Publishing Group
za elegancką szatę graficzną dopasowaną do charakteru marki
Brązowe Szpalty dla magazynu „Sense of Beauty” zgłoszonego przez firmę Laboratorium Kosmetyczne dr Ireny Eris
za dobór tematów i za konsekwentne budowanie obrazu konsumenta oraz marki jako eksperta
Magazyn dla klientów i partnerów biznesowych, nakład powyżej 50 tys. egz.:
Nominowani:
- magazyn „Brawo Bank” zgłoszony przez PKO BP
- magazyn „Expert Play” zgłoszony przez Media Express
- „Tesco Magazyn” zgłoszony przez Skivak Custom Publishing
- „Magazyn Alkohole” zgłoszony przez Skivak Custom Publishing
- magazyn „Ogrody. Tarasy. Balkony” zgłoszony przez Castoramę
- magazyn „Funduj” zgłoszony przez Direct Publishing Group
- magazyn „Nasze Zdrowie” zgłoszony przez Metro Custom Publishing – Agora i LEK-AM Sp. z o.o.
- „Magazyn Douglas” zgłoszony przez Metro Custom Publishing – Agora i Douglas Polska sp. z o.o.
Złote Szpalty dla magazynu „Magazyn Alkohole” zgłoszonego przez Skivak Custom Publishing
za wysoki poziom estetyczny i profesjonalny content
Srebrne Szpalty dla magazynu „Brawo Bank” zgłoszonego przez PKO BP
za dobór treści, za konsekwentną linię komunikacji
Brązowe Szpalty dla magazynu „Expert Play” zgłoszonego przez Media Express
za stworzenie produktu trafiającego w potrzeby fanów marki i za przejrzystą kompozycję graficzną
W kategorii „Wydanie jednorazowe”
Nominowani:
- publikacja „20 lat McDonalds w Polsce” zgłoszona przez Valkea Media
- publikacja „Morpol – raport roczny” zgłoszona przez Mediapolis
- publikacja „Raport zrównoważonego rozwoju Kompanii Piwowarskiej” zgłoszona przez Kompanię Piwowarską
- publikacja „Dla lasu, dla ludzi” zgłoszony przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych
- wydanie specjalne „Pilot Wodny – wydanie specjalne 30” zgłoszone przez Katowickie Wodociągi i VIS Media
- wydanie specjalne „Emisja” zgłoszone przez Grupę Energa
- publikacja „RWE – raport o rynku energii elektrycznej w Polsce” zgłoszona przez Mediapolis
- wydanie specjalne „Biromaniak” zgłoszone przez Grupę Żywiec i Aude
Złote Szpalty dla publikacji „20 lat McDonalds w Polsce” zgłoszonej przez Valkea Media
za szatę graficzną i pomysłowe przedstawienie relacji z klientami
Srebrne Szpalty dla publikacji „Morpol – raport roczny” zgłoszonej przez Mediapolis
oraz
dla publikacji „Raport zrównoważonego rozwoju Kompanii Piwowarskiej” zgłoszonej przez Kompanię Piwowarską
za oryginalną szatę graficzną podkreślającą wartości marki
Brązowe Szpalty dla publikacji „Dla lasu, dla ludzi” zgłoszonej przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych
za szatę graficzną i content dopasowany do odbiorcy dziecięcego
W kategorii „Medium elektroniczne”
Nominowani:
- aplikacja „@mazing” zgłoszona przez Netię i Aude
- aplikacja „Klif” zgłoszona przez Valkea Media
- aplikacja „Silesia” przez Valkea Media
- elektroniczna komunikacja AGROS zgłoszona przez VIS Media
- serwis internetowy SKO zgłoszony przez PKO BP
- wydanie elektroniczne Absolut Guide Magazine zgłoszone przez Direct Publishing Group
- aplikacja Diners Club Magazine zgłoszona przez Direct Publishing Group
- FanPage Żubry Online zgłoszony przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych
Złote Szpalty dla FanPage’a Żubry Online zgłoszonego przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych
za zbudowanie społeczności zainteresowanej tematyką lasów i mądre wykorzystanie Facebooka
Srebrne Szpalty dla elektronicznej komunikacji AGROS zgłoszonej przez VIS Media
za emocjonalny stosunek do produktu i trafny dobór contentu do grupy odbiorców oraz wykorzystanie własnych zdjęć
Brązowe Szpalty dla serwisu SKO zgłoszonego przez PKO BP
za estetykę, wartość edukacyjną oraz spójność komunikacji
Nagrody Okładka Roku 2013 –
nagroda publiczności przyznana przez internautów:
MAGAZYN DLA PRACOWNIKÓW, NAKŁAD DO 1000 EGZ.
Pilot Wodny zgłoszony przez Katowickie Wodociągi i VIS Media
MAGAZYN DLA PRACOWNIKÓW, NAKŁAD 1001 – 5000 EGZ.
@mazing zgłoszony przez Netia i Aude
MAGAZYN DLA PRACOWNIKÓW, NAKŁAD POWYŻEJ 5000 EGZ.
Świat PZU zgłoszony przez Mediapolis
MAGAZYN DLA KLIENTÓW, NAKŁAD DO 10000 EGZ.
Hi Fly zgłoszony przez Skivak Custom Publishing
MAGAZYN DLA KLIENTÓW, NAKŁAD 10001 – 50000 EGZ.
Atlas Fachowca zgłoszony przez Atlas
MAGAZYN DLA KLIENTÓW, NAKŁAD POWYŻEJ 50000 EGZ.
Magazyn dla domu zgłoszony przez Mediapolis
Było ich czterech. Młodzi, pełni energii, wyszkoleni w arabskich obozach dla terrorystów. Wychowani na bezwzględnych zabójców. Przepełnieni nienawiścią i ideą walki z imperializmem i Watykanem. Gotowi zamordować każdego, kogo uważali za wroga. Ali i Oral – obaj wówczas 23-letni – znali się wcześniej, z podstawówki i szkoły średniej, którą obaj przerwali w tym samym czasie i z tych samych powodów. Mieli do siebie pełne zaufanie. Obok nich Omer i Sedat. Też z Turcji. Choć działali w tej samej organizacji, nie znali się osobiście. Nie znali też dwóch pozostałych kolegów. Losy ich wszystkich splotły się na trzy dni w maju 1981 roku. 10 maja wszyscy spotkali się w Rzymie, w maleńkim mieszkaniu oddalonym o kilka kilometrów od placu Świętego Piotra, wynajmowanym przez Jelio Wasiliewa – sekretarza attaché obrony Ambasady Bułgarii we Włoszech. Trafili tam punktualnie, bo tak kazał im człowiek, który od dwóch lat wyznaczał im zadania i którego znali pod imieniem Bekir. Bekir czekał na nich w towarzystwie trzech ludzi mówiących w innym języku. Wcześniej powiedział każdemu z nich, że czeka go „najważniejsze zadanie”. O szczegółach mieli porozmawiać już bezpośrednio.
Narkotykowy szmugler
O „Bekirze” mówią dużo akta śledztwa prowadzonego od 13 maja 1981 roku przez Wydział Śledczy rzymskiej prokuratury. Akta zawierają dokładny przestępczy życiorys tego człowieka. Nazywał się Bekir Celenk i od połowy lat 70 znany był tureckiej policji jako jeden z najważniejszych przemytników narkotyków. W 1979 roku Celenk został aresztowany przez władze Bułgarii za przemyt większej ilości narkotyków. Szybko jednak wyszedł zza krat. Z analizy włoskiego kontrwywiadu znajdującej się w aktach śledztwa w sprawie Jana Pawła II wynika, że najprawdopodobniej Celenk wyszedł dlatego, że zobowiązał się do współpracy z bułgarskimi służbami specjalnymi. To o tyle prawdopodobne, że w 1980 roku ten sam Celenk przedstawił swoim bułgarskim kolegom Ali Agcę jako osobę wybraną do zastrzelenia polskiego papieża. Z akt śledztwa wynika, że Agcę do tej roli wytypował Asłan Samet – szef organizacji „Szare Wilki” (prawdopodobnie miał powiązania z KGB), kolega i współpracownik Celenka. Jego zdaniem Agca był na tyle dobrze wyszkolony i zmotywowany, że mógł bez żadnych skrupułów pociągnąć za spust, mierząc do Jana Pawła II.
Cyngle z Malatyi
Ali Agca i Oral Celik – gdy spotkali się w tajemniczym mieszkaniu w Rzymie – byli już dobrymi znajomymi. Poznali się w latach 60. w szkole średniej w Malatyi w środkowej Turcji. Obaj jednak szybko zrezygnowali z nauki. Agca – zafascynowany terrorystycznymi hasłami „Szarych Wilków” – rzucił szkołę, aby zająć się działalnością wywrotową. Zapytany przez przełożonych o inne osoby, które można byłoby przyjąć do organizacji, zaproponował właśnie Celika. Ten się zgodził i razem pojechali do Libanu, na obóz szkoleniowy dla terrorystów arabskich. Jako wyróżniający się uczestnicy szkolenia w 1979 roku zaczęli otrzymywać „zadania specjalne”. Najpoważniejszym było zlecenie zamordowania Abdi Ipekci – tureckiego dziennikarza nieprzychylnego ówczesnej władzy. Agca został za to zabójstwo skazany, jednak wkrótce później uciekł z więzienia. Zostało jednak sporo wątpliwości wokół tej zbrodni. W latach 80. dziennikarka amerykańska Claire Sterling dotarła do dowodów przemawiających za tym, że to nie Agca, tylko Oral Celik był zabójcą dziennikarza, zaś jego wspólnik wziął na siebie odpowiedzialność za to. Do hipotezy tej powrócił później sędzia Ferdinando Imposimato, który prowadził śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II. Przy okazji wyszło na jaw, że Celik dopuścił się innych zabójstw (Sterling pisze o kilkunastu). Wszystko wskazuje na to, że doświadczenie kryminalne obu młodych „Szarych Wilków” sprawiło, że to właśnie oni zostali wybrani, aby zrealizować najważniejszy element planu zamachu na papieża. Tym bardziej, że wchodziło w grę zastosowanie wariantu, w którym jeden z nich jest w stanie wziąć odpowiedzialność za drugiego.
Nocne spotkanie
Późnym wieczorem 10 maja 1981 roku w rzymskim mieszkaniu omówione zostały role przypadające każdemu z uczestników spisku na życie papieża. Według tej koncepcji rolę egzekutorów mieli wziąć na siebie Agca i Celik. Ich zadanie polegało na tym, aby wypatrzyć moment, kiedy papież będzie najbliżej ich i wtedy do niego strzelać. Tak, aby zabić. Agca wziął na plac świętego Piotra pistolet typu browning, Celik wziął berettę kaliber 7,62 milimetra. Obok nich miał stanąć Omer Ay – trzeci, najmłodszy uczestnik spisku. Ay spakował plecak wypełniony granatami hukowymi i petardami, emitującymi dym. Jego zadanie polegało na tym, aby zaraz po zamachu wywołać jak największe zamieszanie i panikę na placu Świętego Piotra. Miało to umożliwić wszystkim terrorystom ucieczkę.
Tajemnica zabójcy
To nie był koniec zbrodniczego planu. Czwarty Turek – Sedat Kadem (poznał spiskowców dopiero wieczorem 10 maja) – miał stanąć za nimi uzbrojony w karabin snajperski. Był trzecim strzelcem gotowym do zabicia papieża. Z materiału zgromadzonego w śledztwie wynika, że miał strzelać, gdyby Agcy i Celikowi nie udało się zamordować Jana Pawła II. Tyle tylko, że Kadem mógł mieć jeszcze jeden cel: zabicie kolegów – zamachowców. Hipoteza taka pojawiła się w 1983 roku. Analizując zapisy kamer na placu Świętego Piotra, technicy włoskiej policji zwrócili uwagę, że Kadem – widząc zbliżający się papamobile – ustawił się w takim miejscu, że trudno mu było strzelać do Jana Pawła II, a łatwo do dwóch kolegów.
W trakcie spotkania 10 maja, spiskowcy poznali również dwóch mężczyzn z Bułgarii. Byli to Todor Ajwazow – kasjer ambasady bułgarskiej oraz wspomniany wcześniej Jelio Wasiliew. Obaj byli funkcjonariuszami wywiadu pracującymi pod przykryciem dyplomatów. Obiecali pomoc w zorganizowaniu ucieczki z placu świętego Piotra. W określonym miejscu zaparkowali samochód marki alfa romeo na dyplomatycznych numerach rejestracyjnych. Trzej strzelcy mieli jak najszybciej uciec z placu, dostać się w umówione miejsce i wsiąść do alfy. Kierowca miał ich odwieźć aż do ambasady bułgarskiej. Tam w zależności od rozwoju sytuacji mieli poczekać od kilkudziesięciu godzin do kilku dni. Potem specjalne samochody dyplomatyczne miały wywieźć ich do Turcji. Tyle wynika ze śledztwa włoskich prokuratorów.
Niespełniony plan i wielkie pieniądze
Tak misternie uknuty plan w kulminacyjnym momencie zawalił się. Pistolet Ali Agcy zaciął się po drugim wystrzale i terrorysta nie zdążył posłać w stronę Jana Pawła II trzeciej kuli. Z kolei Oral Celik po raz pierwszy w swojej karierze zabójcy spudłował. Ekspertyza balistyczna przeprowadzona na polecenie sędziego Ferdinando Imposimato wykazała, że Celik mierzył do ojca świętego, ale trafił w palce kobietę stojącą w pobliżu papamobile. Natychmiast po strzałach gwardziści szwajcarscy (straż przyboczna papieży) osłonili swoimi ciałami Jana Pawła II, a kierowca papamobile ruszył do szpitala. Wtedy Omer Ay rzucił w tłum granaty hukowe i petardy, a Oral Celik i Sedat Kadem zaczęli uciekać z placu Świętego Piotra. Agcy się to nie udało. Gdy tylko próbował przeładować browninga, aby dalej strzelać do papieża, rzuciła się na niego stojąca obok zakonnica – siostra Lettycja. Doszło między nimi do szamotaniny. Krzyczał: to nie ja, nie ja strzelałem, a ja mu odpowiedziałam: widziałam, że to pan – zeznawała później w śledztwie zakonnica. Ta szamotanina zgubiła terrorystę. Silniejszy i bardziej wysportowany Agca nie zdążył przez nią uciec i kilka sekund później został zatrzymany przez karabinierów. Trafił do aresztu, a potem do sądu. Usłyszał wyrok za próbę pozbawienia życia papieża i trafił do więzienia. W 2000 roku darowano mu karę na podstawie amnestii, jednak terrorysta nie wyszedł z więzienia. Został przekazany władzom w Turcji, a te umieściły go w więzieniu w Ankarze, aby odbył karę za zabójstwo Abdi Ipekci. 18 stycznia 2010 roku Agca wyszedł z więzienia jako człowiek wolny.
Już przed bramą więzienną na Agcę czekał tłum dziennikarzy. Zamachowiec chętnie z nimi rozmawiał. Najpierw udawał szaleńca. Mówił, że jest Chrystusem, zapowiadał, że niebawem nastąpi koniec świata. Potem zdradził, że jako człowiek wolny ujawni w końcu wszystko, co ma do powiedzenia, bo sprawa zamachu na Jana Pawła II bardzo mu ciąży i wzbudza w nim wyrzuty sumienia. Jeszcze tego samego dnia w biurze adwokata Agcy rozdzwoniły się telefony. Dziennikarze z całego świata zaczęli dzwonić z prośbami o wywiad, z ofertą wydania książki. Agca wyrażał zainteresowanie, ale później szokował cenami. Miał w czym wybierać, bo dzwonili również producenci filmowi zainteresowani filmem ujawniającym kulisy zamachu na Jana Pawła II. Ostatecznie stanęło na 320 tysiącach euro za wywiad, ponad milion za książkę i jeszcze kolejny milion za film. 52-letni Ali Agca, po ponad 28 latach spędzonych w więzieniu szybko został bogatym człowiekiem. Aby utrzymać lukratywne perspektywy na przyszłość, Agca potrzebował rozgłosu. Przez lata spędzone w więzieniu uczył się tego, jak zapewniać sobie rozgłos. Gdy tylko stał się wolnym człowiekiem, jednemu z dziennikarzy udzielił wywiadu, w którym zapowiedział, że będzie występował o polskie obywatelstwo, aby zostać członkiem narodu, z którego wywodził się Jan Paweł II. „Czy bracia mogą mieć różne obywatelstwo?” – pytał Agca, wspominając słowa papieża, który nazwał go swoim bratem. Deklaracja ta wywołała w Polsce oburzenie. Minister spraw zagranicznych Radek Sikorski nazwał pomysł „absurdalnym”. Ostatecznie terrorysta nie przyjechał do Polski, jednak świetnie przypomniał światu o swoim istnieniu.
Od bandziorów do biznesmenów
Jego koledzy szybciej cieszyli się wolnością. Granaty hukowe rzucone przez Omera Aya spotęgowały chaos i zamieszanie i pozwoliły im uciec. Wszyscy trzej dobiegli do alfy romeo zaparkowanej w pobliżu placu świętego Piotra. Kierowca zawiózł ich do ambasady bułgarskiej. Tam wszyscy spędzili kilka kolejnych dni. Potem wsiedli do dużego mikrobusu należącego do ambasady bułgarskiej. Mikrobus miał dyplomatyczne numery rejestracyjne, przez co nie mógł być kontrolowany przez policję. Mikrobus – omijając kontrole graniczne – pojechał przez Turcję do Bułgarii. W Turcji wysiadł Sedat Kadem. Oral Celik pojechał do Bułgarii. Omer Ay wykorzystał sfałszowany paszport, aby wyjechać do RFN. Tam jednak został szybko zdemaskowany i trafił do aresztu. Z wnioskiem o jego ekstradycję zwróciły się władze tureckie i włoskie. W tym drugim kraju miał zostać oskarżony o współudział w zamachu na papieża. Po raz pierwszy w historii Niemiec zdarzyło się, aby o jednego zatrzymanego upominały się aż dwa kraje na raz. Sprawę musiał rozstrzygnąć Sąd Najwyższy, który stwierdził, że w takiej sytuacji pierwszeństwo ma ten kraj, z którym umowa o ekstradycję zawarta została wcześniej. Tym krajem była Turcja i w 1982 roku Ay został przewieziony do Turcji. W więzieniach spędził tylko pięć lat, skazany za drobne przestępstwa kryminalne popełnione przed 1981 rokiem. W 1987 roku wyszedł jako człowiek wolny, jednak od tamtego czasu nigdy już nie wyjechał z kraju. Pieniądze zdobyte podczas działalności przestępczej zainwestował w mały hotel w Antalyi, który dziś jest jego źródłem utrzymania. Po wyjściu z więzienia Ay wycofał się z działalności przestępczej. Dziś wiedzie spokojne życie w Antalyi, prowadząc swój hotel. Co ciekawe: jego hotel znajduje się w ofercie biur podróży, także polskich, których właściciele nie wiedzą, że nakręcają interes współsprawcy zamachu na Jana Pawła II.
Również spokojnie, choć nieco bliżej „świata” żyje Sedat Kadem. Już w sierpniu 1981 roku trafił do więzienia za przestępstwa popełnione w ramach działalności w „Szarych Wilkach”. Kadem przyznał się do wszystkich zarzutów, wyraził skruchę i obiecał poprawę życia. Choć groziło mu nawet dwadzieścia lat więzienia, trafił za kratki tylko na pięć lat i często korzystał z przepustek. Wyszedł w 1986 roku i postanowił już nigdzie nie wyjeżdżać. Tym bardziej, że Włochy upomniały się o jego ekstradycję, aby postawić go przed sądem za współudział w zamachu na papieża. Jednak turecki sąd odmówił ekstradycji. Kadem zainwestował wszystkie swoje pieniądze w mały butik z pamiątkami w historycznej dzielnicy Istambułu. Prowadzi go do dziś.
Największą karierę biznesową zrobił za to Oral Celik. Nie niepokojony przez nikogo dotarł mikrobusem ambasady bułgarskiej aż do Bułgarii. I natychmiast wrócił do szmuglowania narkotyków. Przez siedem lat zarobił na tym fortunę. Wpadł w 1988 roku i trafił do więzienia, ale wyrok złagodzono, bo współpracował z organami ścigania. Kara skończyła się w 1993 roku, ale wtedy upomniał się o niego włoski wymiar sprawiedliwości. Bułgarski sąd zgodził się na ekstradycję i Celik został przewieziony do Rzymu. Tam szybko stanął przed sądem oskarżony o próbę zamordowania papieża. Koronnym dowodem było zdjęcie wykonane na placu Świętego Piotra, przedstawiające Celika mierzącego z pistoletu do papieża. Jednak terrorysta wyparł się wszystkiego, a jego adwokat zakwestionował wiarygodność zdjęcia (nie można było na nim rozpoznać twarzy strzelca). Adwokat Turka przekonał też sąd do konieczności przesłuchania Agcy. Agca zeznał, że Celik nie strzelał do papieża. Ku zdumieniu wszystkich włoski sąd uniewinnił oskarżonego. Terrorysta odzyskał paszport i jako wolny człowiek wrócił do Turcji. Ożenił się, zapragnął stabilizacji i spokoju. Udzielił wywiadu amerykańskiemu dziennikarzowi, w trakcie którego przyznał się do udziału w zamachu na papieża. Wydał również książkę o kulisach zamachu. Włoskie władze określiły ją słowem „bzdura”, jednak umiejętnie prowadzona kampania reklamowa wokół książki zagwarantowała jej świetną sprzedaż i w efekcie po roku na konto Celika wpłynęło ponad sto tysięcy dolarów. Były terrorysta zainwestował wszystkie pieniądze z przestępczej działalności w swój biznes. Założył dwie firmy, a potem kupił klub sportowy w rodzinnej Malatyi. Do dziś jest jego szefem. Sukces jego firm i klubu piłkarskiego wywindował Celika na członka wpływowego klubu biznesowego w Turcji skupiającego najlepszych przedsiębiorców. Jego mroczna przeszłość jest tajemnicą poliszynela i na nikim w Turcji już dziś nie robi wrażenia.
Bez ciągu dalszego
Spiskowcy, którzy 10 maja 1981 roku w mieszkaniu bułgarskiego dyplomaty w Rzymie omawiali szczegóły planu zamordowania Jana Pawła II, nigdy już się razem nie spotkali. Dwaj Bułgarzy zginęli w dziwnych okolicznościach w latach 90. zaraz po tym, jak sędzia Ferdinando Imposimato uzyskał zgodę na ich przesłuchanie. Wkrótce potem, na wniosek włoskich śledczych, turecki sąd wydał zgodę na ekstradycję Bekira Celenka. Jednak dzień przed planowanym terminem ekstradycji Celenk został znaleziony martwy w więziennej celi, a okoliczności jego śmierci do dziś budzą wątpliwości. Ali Agca i Oral Celik, choć przez lata byli bliskimi przyjaciółmi, dziś nie prowadzą wspólnych interesów. Z pozostałymi uczestnikami spisku nie rozmawiają. Podobno Agca ma do nich żal. Za to, że wziął całą winę na siebie, nigdy ich nie wsypał, a oni, gdy uciekli z Rzymu, nie wsparli finansowo jego rodziny w takim stopniu, jak chciał. Oni mają żal do niego, że chce jak najwięcej zarobić na opowiadaniu o zamachu i nie chce się z nimi podzielić.
źródło: Leszek Szymowski Warszawska Gazeta |
|
Najnowsze komentarze
Ostatnie wpisy
|