Mówiąc najprościej: takie państwo potrafi jasno zdefiniować co jest dla niego dobre, a co nie.
To pierwsza cecha konstytucyjna, drugą jest umiejętność takiego dobrania zespołow ludzi, aby długofalowe cele były konsekwentnie realizowane.
Życie prawdziwego państwa ma dwie linie – doraźną wyznaczaną przez rytm wyborów i puls polityki, oraz linię genetyczną, długotrwałą, niezmienną – wyznaczaną przez to, co sprawiło, że państwo wyłoniło się spośród innych bytów.
Ta druga linia, ten genetyczny kod państwa, jest o wiele ważniejszy niż paretowska cyrkulacja elit, niż mijające koniunktury i sposobności.
Genetyka państwa działa jednak w taki sposób, że w każdej chwili, w każdym politycznym momencie, jego elity zachowają się podobnie – uniemożliwią naruszenie żywotnej substancji.
Wiem, że te rozważania brzmią nieco mistycznie i wielu czytelników wzruszy ramionami spodziewając się kolejnej jajogłowej dysertacji.
Nie, mili Państwo naznaczenie genetyki państwa, odszukanie jej, to właściwie klucz do jego zdefiniowania.
Ten właśnie, genetyczny poziom dzieli także państwa prawdziwe, poważne, od państw sytuacyjnych, sztucznych i mijających.
Czy zatem Polska jest w tym kontekście państwem prawdziwym?
Tak, niestety Wasza intuicja nie zawodzi.
Mamy kłopot z naszym kodem genetycznym. Polski kręgosłup przeżył już tyle traumatycznych zdarzeń, że potrzeba sporo czasu aby na powrót stężał.
Polski organizm wchłonął już tyle trucizn, został poddany tylu morderczym eksperymentom, że pytanie o jego trwałośc i kondycję jest jak najbardziej zasadne.
Po czasach PRL polski żywioł nadal jest tępiony i systematycznie zastępowany przez cos zupełnie innego – przez zabójczy wirus zdrady i serwilizmu.
Co jakiś czas w organizm państwa i narodu wstrzykiwane są toksyczne trucizny.
Kiedy system immunologiczny Polski został mocno osłabiony, spróbowano do polskiego kodu genetycznego wszczepić zupełnie nowy, obcy i niebezpieczny pierwiastek – gen kosmopolitycznego, pełnego kompleksów i niewolnego serwilizmu.
Ostatnie grupy kierownicze z gangu PZPR dokooptowały do swego grona ludzi, którzy nienawidzili polskości, takie kukułcze jaja, które wychowane na polskiej mące i mleku atakowały swojego żywiciela jak najbardziej agresywna odmiana wirusa.
Pod koniec epoki PRL – udało się polski kod genetyczny na tyle już zwichnać, że z całą premedytacją rozpoczęło się tworzenie nowego pozoru bytu – quasipaństwa, produktu zastępczego, który miał zapewnić dobrobyt najeźdźczym elitom i rodzimym zdrajcom.
Francja, Niemcy, Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, ba nawet Rosja, mogą sobie pozwolić na rozmaite ekstrawagancje bieżącej polityki. Nad stałością dążeń i instynktem przetrwania państwa czuwa bowiem coś co stanowi jego istotę, ów genetyczny zapis odrębności i wyjatkowości, dla których konkretne państwo istnieje.
Czuwa nad tym „Głębokie Państwo” – zestaw niepodważalnych reguł, dogmatów, które nie wymagają dowodów oraz silny krąg państwowotwórczych elit.
Oczywiście w przypadku każdego z wymienionych państw owe konstytutywne czynniki są inne i zostały na inne sposoby ukształtowane. Faktem jednak jest, że prawdziwymi i poważnymi państwami są tylko takie kraje, które takie wewnętrzne, często pozostające w szarym cieniu, „Głębokie Państwa” bezsprzecnie posiadają.
Czy Polska ocalila swoje „Głębokie Państwo” – niepodległe i bezinteresownie stojące na straży polskiego interesu?
Niestety, wiele wskazuje na to, że władzom PRL, do spółki ze służącymi im ludźmi z tzw „opozycji”, udało się wyprzeć i na wiele lat zneutralizować działanie polskiego „GP”, w jego miejsce zamontowano system, w którym role „GP” – niemalże do dziś – pełnią ludzie dawnych, komunistycznych służb specjalnych.
Brak prawdziwego „GP” objawia się nam teraz ze zdwojoną mocą.
Kiedy nadchodzą pytania, na które „GP” – kierowane państwową genetyką – odpowiada nieomal in stynktownie, widac jedynie zamieszanie, strach, niepewność.
Świat polityki drga jak galareta i tam gdzie powinno interweniować „GP” trwa zgubne milczenie. Byli esbecy i wojskowi tajniacy nie mogą stanowić istoty „Głębokiego Państwa, a przeciez Trzecia Rzeczpospolita innego mechanizmu wewnętrznej stabilizacji nie posiada!
Nie przetrwamy!
Jeśli w Polsce nie odezwie się pełnym głosem dzwon „Głebokiego Państwa”, to nie przetrwamy jako niepodległe państwo. Teraz wisimy na cieńkiej nici amerykańskich interesów w Europie Środkowej, ale bez istnienia prawdziwego „GP”, które powinno zapewnić Polsce wewnątrz sterowność, nie zachowamy polskiej państwowości ulokowani w kleszczach pomiędzy europejsko potężnymi Niemcami i ciagle nabiegłą azjatyckimi waporami Rosją.
W globalnej rozgrywce się nie liczymy, regionalnie mamy zbyt silnych sąsiadów, jeśli zatem nie odezwie się „Głębokie Państwo”, to jeszcze za naszego pokolenia, dożyjemy kresu niepodleglościowych iluzji.
W Polsce nie ma bardziej skompromitowanego słowa niż „elity”, nie ma też bardziej potrzebnego, genetycznie koniecznego procesu, jak błyskawiczne tworzenie elit.
Z natury nie jest to proces szybki, dziejowo nie mamy jednak zbyt wiele czasu. Okno może zatrzasnąć się w każdej chwili.
Dzisiejsza Trzecia RP na pewno nie jest poważnym państwem, jego „Deep State” stanowia bowiem postsowieccy esbecy.
Diagnoza istnieje. Pora na szybką kurację, albo dajmy sobie spokój ze snami.
Województwo świętokrzyskie na poziomie samorządów opanowało PSL i różne koterie z biznesowymi układami związane. W takich warunkach trzeba mieć dużą odwagę, aby wyjść naprzeciw tych koterii. Oto opowieść jednego z tych niepokornych, którzy ośmielili się zaproponować władzę w gminie uczciwą i niezależną.
Hubert Żądło, podleśniczy w Nadleśnictwie Ostrowiec Świętokrzyski w ostatnich wyborach samorządowych wystartował na funkcję wójta gminy Bałtów. Tej samej, którą opanował jurajski park, raj turystyczny, jak reklamują to przedsięwzięcie bałtowscy biznesmeni.
Przedstawię Państwu losy jakie mnie spotkały po moim starcie w wyborach na wójta gminy Bałtów. Po ciężkiej kampanii wyborczej i przegraniu wyborów 114 głosami zostałem brutalnie zaatakowany na wielu frontach przez mojego głównego oponenta. Pierwszym głównym działem wymierzonym we mnie były rozpowszechniane ulotki podszywające się przez moją osobę. Następnie zorganizowano atak przy pomocy miejscowych stowarzyszeń. Oskarżono mnie o rozdawanie drewna z Lasów Państwowych w zamian za głosy. Prezesi stowarzyszeń wysłali listy do Dyrekcji Lasów CBA ministerstwa środowiska, ministerstwa sprawiedliwości że mają dowody że co najmniej 100 osób zostało obdarowane za głosy. Pamiętamy wszyscy kontrole Straży Leśnej na posesjach osób które kandydowałaby z mojego komitetu. Wszystkie te napuszczania wyglądały jak za czasów okupacji gdzie jeden wskazywał okupantowi gdzie coś może się znajdować. Po kontrolach okazało się jednak że donosy były nie prawdziwe. Po przesłuchaniu świadków sprawę umorzono, nie byłem przesłuchiwany. Później jeden z pracowników ( wiadomej firmy) mieszkaniec Okołu złożył doniesienie że namawiałem go do namówienia jego brata żeby składał inne zeznania. Odbyła się konfrontacja ale aktor nie spisał się i postępowanie umorzono. Następnie pomówiono mnie że przyjmowałem pieniądze na kampanie w zamian za drewno, to również umorzono. Wszystkie te sprawy leśne prowadził Wydział do walki z korupcją komendy wojewódzkiej policji. Pomówiono mnie również o zniszczenie samochodu, tą sprawę prowadziła policja z Ćmielowa. Śledczy z Ćmielowa dali wiarę pomawiającemu i postanowili postawić mi zarzuty. Sprawa jest na etapie sądu. Jestem spokojny o wynik bo wierzę w niezawisłość i sprawiedliwość sądu. Mam jeszcze sprawę z powództwa cywilnego Piotra L. za to że wypowiedziałem słowa w wywiadzie telewizyjnym ,, że jeden z przedsiębiorców na terenie gminy Bałtów wymusza podpisywanie fałszywych oświadczeń na inne osoby pod groźba utraty pracy” . Skarżący widocznie wziął to do siebie i założył mi sprawę. Odbyło się cztery rozprawy pojednawcze na których nie było skarżącego. Na ostatnią rozprawę zachorował i jego adwokat.Jutro piąte podejście sądu. Pomimo wszystko nie żałuje startu w wyborach i dziękuje jeszcze raz państwu za wsparcie mojej osoby w trudnych chwilach .Szkoda tylko że czas jaki tracę na latanie po sądach mógłbym przeznaczyć na moją pracę samorządową co by było z korzyścią dla nas wszystkich. Pozdrawiam.
„Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Ja wprost zapytam o projekt ustawy. Dotychczasowy art. 26 ust. 1 mówi: ˝Lasy stanowiące własność Skarbu Państwa (…) są udostępniane dla ludności˝. Ginie ten zapis. Czemu to ma służyć? Pytam: Czemu to ma służyć? ˝Lasy stanowiące własność Skarbu (…) są udostępniane dla ludności˝. Zginął ten zapis. Dlaczego go wyrzucacie?
A teraz, proszę państwa, w szerszym trochę kontekście chcę się odnieść do PO i PSL, które czwarty raz w przeciągu 1,5 roku zmieniają ustawę o lasach. Wszystko jest ukierunkowane na to, żeby wprowadzić destrukcję w prawie leśnym. Próbowaliście wprowadzić… Haracz nałożyliście w wysokości 1600 mln zł, poza wszelkimi ustawami podatkowymi, bez ostrzeżenia kierownictwa Lasów Państwowych, bez ostrzeżenia związków zawodowych załóg. I już dzisiaj są tego skutki. W wielu przypadkach nadleśnictwa cierpią na niewydolność finansową. To jest skutek. Te pieniądze miały być przeznaczone, jak zapewniano – rząd zapewniał – na drogi. Pytamy od roku, które drogi zrobiono. Nie chcecie powiedzieć, które drogi zrobiono.
Kolejna zmiana ustawy – zwiększono podatek od lasów ochronnych o 50%, co skutkuje dodatkowym rocznym obciążeniem Lasów Państwowych w wysokości 60 mln.
Proszę państwa, następna sprawa – wrzuciliście do ustawy o Lasach Państwowych, które nie importują drewna, nie prowadzą przerobu drewna, zabezpieczenia, żeby do Polski nie napływało drewno z zewnątrz przerobione. To jest absurd. I dzisiaj jest kolejna sprawa. Wprowadzacie, wyrzucacie, że lasy… Dlaczego w projekcie ustawy, po raz kolejny powtarzam zapis, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa są udostępniane dla ludności… W waszym projekcie ustawy o zmianie ustawy o lasach zostało to wyrzucone, a więc chcecie ograniczyć dostęp ludności do lasów. Dziękuję za uwagę.
I głos prof. dr hab Jana Szyszko – Posła na Sejm:
– Dziwnym jest, że ten zapis, który do tej pory służył bardzo dobrze społeczeństwu, a mianowicie to, że lasy są dostępne dla ludności, zmieniony jest na zapis, że każdy ma prawo dostępu do lasów na równych zasadach. Nie wiemy, co to znaczy każdy. Nie wiemy, co znaczą równe zasady. Nie wiemy, kto te zasady będzie ustalał. Być może, że rząd ma określone plany ustalenia zasad, a ta zasada będzie np. taka, że każdy ma prawo wejść do lasu, o ile opłaci bilet wstępu.
Skoro nikt nie chce prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych to:
1. Dlaczego jest całkowity brak reakcji PO-PSL na doniesienia tygodnika wSieci z dnia 17.01.2015 roku, gdzie za informacjami z WikiLeaks – czytamy: „Bronisław Komorowski i Donald Tusk zamierzali sprzedać lasy i nieruchomości należące do Skarbu Państwa, by zdobyć środki na wypłatę odszkodowań za mienie odebrane Żydom przez Niemców i Sowietów. Komorowski złożył taką obietnicę w styczniu 2009 r., a jego deklaracja jest kluczem do zrozumienia szeroko zakrojonej strategii rządu. Ambasador Victor H. Ashe zaraportował do Departamentu Stanu USA, że Komorowski stwierdził, iż premier Tusk zmusi niepokornych ministrów, by dołożyli się do rekompensat sprzedając lasy i nieruchomości”.
2. Dlaczego koalicja rządząca PO-PSL, zmieniając ustawę o lasach, bez żadnych analiz ekonomicznych, w ciągu 26 godzin, łamiąc Konstytucję, nałożyła haracz na przedsiębiorstwo Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe, zabierając mu skumulowany kilkuletni zysk przeznaczany na rozwój w wysokości 800 milionów zł w roku 2014 i 2015, a od roku 2016 w wysokości 2% od przychodu, bez względu na to czy zysk będzie, czy też nie.
3. Dlaczego koalicja rządząca PO-PSL po uzyskaniu informacji, że Prawo i Sprawiedliwość składa wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie złamania Konstytucji poprzez nałożenie haraczu na Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe, za wszelką cenę chciała przeforsować zmianę tej Konstytucji wprowadzając do niej zapis „Lasy Skarbu Państwa nie podlegają przekształceniom własnościowym z wyjątkiem przypadków przewidzianych w ustawie”. Dlaczego chciała konstytucyjnie upoważnić się do tego, aby decyzje takie mogły być podejmowane przez nią zwykłą większością głosów? Które lasy i którzy nabywcy czekali w kolejce na skutki tej zmiany w Konstytucji?
4. Dlaczego wniosek obywatelski dotyczący referendum o przyszłości Polskich Lasów Państwowych, mimo spełnienia wszelkich niezbędnych warunków, w tym zebraniu ponad 2800 tys. podpisów, czeka na rozpatrzenie w Sejmie od kilkunastu miesięcy. Dlaczego koalicja rządząca wręcz alergicznie reaguje na kierowane przez Pełnomocnika wnioski o debatę w Sejmie, odrzucając je za każdym razem?
Odpowiedź wydaje się być prosta. Koalicja rządząca PO-PSL chciała dokonać destrukcji Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, stosując podobną strategię jak miało to miejsce w przypadku kolei, stoczni, szpitali i kopalń. Chciała to zrobić po cichu nocna porą, a najprostszym i najskuteczniejszym sposobem jest doprowadzenie do niewydolności finansowej. Myśl ta nurtowała tę opcję polityczną także w przeszłości, a próbami takimi była chęć włączenia Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe do sektora finansów publicznych w roku 2011. Spotkało się to z ogromnym protestem, zebraniem ponad 1200 tys. podpisów z wnioskiem o referendum i zakończyło cichym wycofaniem koalicji rządzącej z tego pomysłu. Podobną próbę podjęto także wcześniej, a autorem jej był obecny prominentny działacz Platformy Obywatelskiej, a w przeszłości premier rządu AWS-UW, Jerzy Buzek. Zaproponował on utworzenie z Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe jednoosobowej spółki Skarbu Państwa. Próba ta się zakończyła niepowodzeniem dzięki spontanicznej akcji społecznego protestu. W tym miejscu należy nadmienić, że ani jedna spółka Skarbu Państwa powołana za czasów Jerzego Buzka nie przetrwała do chwili obecnej. Wszystkie zostały sprywatyzowane.
Gra toczy się o ¼ terytorium kraju, czyli 7.5 miliona hektarów z drewnem o wartości ponad 400 mld zł, pod którymi znajdują się takie zasoby energetyczne, jak węgiel kamienny, węgiel brunatny, gaz łupkowy i przebogate zasoby geotermalne. To łakomy kąsek dla twórców „zielonej wyspy”, ale i duże niebezpieczeństwo przed zbliżającymi się wyborami. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że gdyby nie inicjatywa pana prezydenta Andrzeja Dudy, wniosek obywatelski i 2800 tys. podpisów pozostałoby bez echa. W zaistniałej sytuacji koalicji rządzącej PO-PSL nie pozostało nic innego jak dezinformować opinię publiczną twierdząc, że nigdy nikt w życiu nawet przez chwilę nie myślał o prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych, a Prawo i Sprawiedliwość wykorzystuje niecnie do swych celów „zdezorientowane społeczeństwo”. To temu społeczeństwu i panu prezydentowi składam serdeczne podziękowania za troskę o polskie lasy.
Warto zobaczyć, jakimi problemami zajmują się leśnicy na świecie. W dniach 7-11 września 2015 r. odbył się pod auspicjami FAO XIV Światowy Kongres Leśnictwa, w Durbanie RPA. Podczas Kongresu poruszano wiele problemów związanych z leśnictwem, ochroną środowiska i klimatem. Organizatorzy zadbali o bogatą oprawę kulturalną imprezy – włączono wiele elementów folklorystycznych, które uatrakcyjniły przebieg Kongresu. Film zrealizowało Wydawnictwo „Świat” przy współpracy z Food and Agriculture Organization of the United Nations (FAO). http://lasy.tv/lasy-tv/wydarzenia/xiv-swiatowy-kongres-lesnictwa.html
W cotygodniowych komentarzach na temat sytuacji w Polsce i na świecie wybitny znawca służb specjalnych, dziennikarz śledczy Witold Gadowski stawia bardzo ciekawą tezę, dlaczego dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie jest pod szczególną ochroną byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, tak, iż mimo osiągnięcia wieku emerytalnego już przed pięciu laty, Sennik nadal pracuje w Lasach Państwowych i to na bardzo eksponowanym stanowisku.http://gadowskiwitold.pl/komentarz-tygodnia-8092015
W ciągu ostatnich ośmiu lat powstała biurokracja leśna, nieformalna korporacja leśników, czegoś takiego nigdy nie było. Straszenie widmem prywatyzacji Lasów Państwowych powoduje, że leśnicy nie podejmują żadnej krytyki, żeby nie dać argumentów dla tej prywatyzacji. Państwo polskie ma bardzo złe doświadczenia z prywatyzacją. Trudno nie zauważyć, że myśmy sprzedawali majątek i równocześnie horrendalnie zadłużali państwo. Tak nie postępuje żaden gospodarz.(…) Lasy tworzą również tzw głębię strategiczną. Czyli utrudniają penetrację terytorium kraju przez jakiegokolwiek przeciwnika w razie zagrożenia – mówił w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk Jan Kosiorowski
Lasy Państwowe – ponad 1/4 terytorium Polski i jedna z ostatnich części majątku Rzeczypospolitej, która nie została wyprzedana zagranicznym podmiotom gospodarczym. O ekonomicznym, społecznym i strategicznym znaczeniu polskich lasów Magdalena Uchaniuk rozmawiała z inż. Janem Kosiorowskim, leśnikiem, byłym szefem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie. Wywiad został przeprowadzony podczas tegorocznego Przystanku Nipodległość w Lewinie Kłodzkim.
Na Lasy Państwowe nałożono haracz. Poza wszelkimi ustawami podatkowymi, w 2014 roku, w trakcie obowiązywania roku gospodarczego nakazano, żeby lasy odprowadziły do budżetu państwa przez dwa lata 1 miliard, 600 milionów złotych – o stosunku rządu do przedsiębiorstwa Lasy Państwowe mówił w Poranku WNET poseł Dariusz Bąk
Wbrew oficjalnym zaprzeczeniom, nad polskimi zasobami leśnymi cały czas wisi groźba prywatyzacji, która może zakończyć się utratą przez Polskę jednego z najważniejszych składników polskiego majątku narodowego. W Poranku WNET Magdalena Uchaniuk rozmawiała z posłem Dariuszem Bąkiem, który mówił o działaniach rządu destabilizujących sytuację finansową tego przedsiębiorstwa. http://www.radiownet.pl/#/publikacje/na-lasy-panstwowe-nalozono-haracz
Sprawa Statusu Lasów Państwowych była jednym z tematów referendum proponowanego przez Prezydenta Andrzeja Dudę. Wniosek ten został odrzucony przez senat. http://sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/transmisje_arch.xsp?page=2#66886A0CC19B446FC1257EBA0026FE29 W trakcie rozmowy można było wysłuchać również fragmentów wywiadu Magdaleny Uchaniuk z Janem Kosiorowskim, byłym dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. przeprowadzonej w czasie Przystanku Niepodległość.
04 września 2015 roku, w czasie, gdy trwała manifestacja pod Sejmem w sprawie poparcia projektu Prezydenta Andrzeja Dudy o rozpisanie ogólnokrajowego referendum w sprawie obniżenia wieku emerytalnego, posyłania sześciolatków do szkół i prywatyzacji Lasów Państwowych, w siedzibie Dyrekcji Generalnej spotkały się delegacje central związkowych na negocjacje dotyczące zatrudnienia, polityki mieszkaniowej i zmiany stawki wyjściowej do wynagrodzeń. Dyskutowane też nad polityką informacyjną Dyrekcji Generalnej w świetle nierzetelnych, a nawet kłamliwych enuncjacji prasowych w Gazecie Wyborczej i Polityce. Solidarność starała się ustalić, jaką kwotą Lasy Państwowe wspierają finansowo szczególnie Gazetę Wyborczą, która nieustannie opluwa leśników, a jaką Gazetę Polską Codziennie i Nasz Dziennik, które rzetelnie prezentują stanowisko leśników i Lasów. Ustalono, że Solidarność otrzyma takie informacje na piśmie. Jedyną cyfrą, jaka padła na spotkaniu to 80 tys. zł wydane przez GDLP na publikacje w Gazecie Wyborczej w tym roku.
Negocjacje wzrostu stawki wyjściowej zapowiedziane były w maju. Po prezentacji przez przedstawicieli Dyrektora sytuacji finansowej Lasów Państwowych za 7 miesięcy, symulacji wzrostu kosztów funkcjonowania firmy po podwyżce wartości stawki wyjściowej i po dyskusji centrale związkowe zaproponowały podwyżkę wartości punktu od października 2015 roku i nagrody do końca roku. Taka propozycja nie zwiększała wolumenu wynagrodzeń w bieżącym roku ani przeciętnego wynagrodzenia. Mimo neutralnej dla kosztów 2015 roku propozycji Dyrektor Generalny Adam Wasiak odrzucił ten pomysł związków. Na pytanie, jaka jest rzeczywiście sytuacja finansowa Lasów po wpłacie haraczu, bo do pracowników docierają tylko optymistyczne wystąpienia kierownictwa Lasów Państwowych w mediach, Pan Dyrektor nie udzielił odpowiedzi.
Pozostałe pytanie, czego w rzeczywistości obawia się Dyrektor Generalny Lasów Państwowych w 2016 roku, skoro mimo optymistycznych prognoz odmawia propozycji podwyżki wynagrodzenia zasadniczego pracowników, która nie powoduje wzrostu kosztów funkcjonowania firmy?
Pozyskanie do współpracy
Pozyskanie Alfreda Szlaskiego do współpracy z SB nastąpiło 16 grudnia 1982 r. w trakcie rozmowy w pomieszczeniu SB KWMO w Ostrołęce. Do współpracy zobowiązał się na piśmie, obierając pseudonim „Fred”. Jego treść brzmi następująco: „Szlaski Alfred Włodzimierz/Myszyniec/ul. Sienkiewicza 2/Ja niżej podpisany zobowiązuje się do współpracy z funkcjonariuszem SB, Falbą Józefem i udzielania informacji na temat nieprawidłowości występujących w moim zakładzie i miejscu zamieszkania. Dodaje że zachowam rozmowę w ścisłej tajemnicy przed osobami trzecimi. Dla konspiracji przyjmuję pseudonim Fred”.
W chwili werbunku ustalono, też iż w razie nagłej konieczności wywołania spotkania z agentem, otrzyma on telefon od Falby, który następnie wypowie te słowa: „Cześć, mówi Jacek, jestem przejazdem, mam dla ciebie amunicje”. W tym miejscu podawane było zwykle miejsce i czas spotkania.
Ocena współpracy
W trakcie czteroletniej współpracy SB z Alfredem Szlaskim doszło do kilku spotkań. Bezpieka m.in. uzyskała informacje na temat obsady kadrowej oraz struktury Nadleśnictwa Myszyniec. W styczniu 1984 r. TW „Fred” został przejęty na kontakt celem kontynuowania współpracy przez Tadeusza Nakielskiego. W sumie doszło do kilku spotkań z Alfredem Szlaskim, z których były sporządzane notatki służbowe.
W ocenie Służby Bezpieczeństwa Alfred Włodzimierz Szlaski, zatrudniony w Nadleśnictwie Myszyniec w 1982 r., posiadał odpowiednie walory, aby zostać jej tajnym współpracownikiem. Miał – co prawda – „średnią prezencję”, ale za to łatwo nawiązywał „kontakty z otoczeniem”, nie posiadał „trudności w formułowaniu spostrzeżeń na piśmie” – tak w tym czasie oceniał go funkcjonariusz Wydziału IV ostrołęckiego WUSW, znający go jeszcze z czasów nauki w liceum w Makowie Mazowieckim, Józef Falba. Dla SB posiadał on naturalne możliwości uzyskiwania „wartościowych informacji”. Ponadto w jej ocenie miał być „pozytywnie ustosunkowany do organów MO, SB i polityki partii” oraz do ówczesnej sytuacji społeczno – politycznej w kraju. Przypomnijmy – był wówczas środek stanu wojennego. Funkcjonariusz wiedział o nim, iż był przeciwny działalności zdelegalizowanej już wtedy „Solidarności”. Alfred Szlaski miał przed Falbą, jak ten zanotował, oświadczyć, iż „Solidarność”: „Nie był to związek, ale organizacja polityczna i jest bardzo zadowolony, że obecnie został rozwiązany. Dodał jeszcze, że gdyby ten związek działał jeszcze przez jakiś czas doszłoby do tego, że przejąłby władzę, a wówczas wybuchłaby kontrrewolucja”.
Donoszenie na kolegów komunistycznej komunistycznej bezpiece groziło ich aresztowaniem, zwolnieniem z pracy, a w najlepszym przypadku skutkowało brakiem awansu.
Czas więc powiedzieć jasno – bez donosicieli komunizm nie mógłby istnieć. To oni byli podporą i podstawą systemu. Bez donosicieli kontrola społeczeństwa byłaby niemożliwa, a bez kontroli totalitaryzm musiałby upaść w wyniku buntu lub rewolucji. Tak długie istnienie systemu, aż do jego samolikwidacji, było możliwe dzięki tajnym współpracownikom bezpieki, których zadaniem było nie tylko donoszenie, inwigilacja ale również kształtowanie postaw i łżeświadomości politycznej umożliwiającej totalną manipulację społeczeństwem i niemożność sformułowania celów politycznych niebezpiecznych dla systemu.
To agenci w każdym przedsiębiorstwie kontrolowali każdą grupę pracowniczą i uniemożliwiali zorganizowanie oporu. To agenci w każdej grupie społecznej uniemożliwiali jej konsolidację, wyłonienie się autentycznego przywództwa i prawdziwej elity, która mogłaby pokierować skutecznym oporem. To agenci opozycjoniści rozbijali grupy opozycyjne, torpedowali ich działalność czy wreszcie kierowali ją na drogi bezpieczne dla systemu (reforma komunizmu, dobry socjalizm, porozumienie reformatorami).
Art 45 ust 2 ustawy o lasach bardzo jednoznacznie wskazuje, że :
Pracownikiem Służby Leśnej może być osoba, która: 1) jest obywatelem polskim; 2) ukończyła 21 lat; 3) ma pełnię praw cywilnych i obywatelskich; 4) posiada odpowiednie kwalifikacje zawodowe; 5) cieszy się nienaganną opinią; 6) zatrudniona jest w pełnym wymiarze czasu pracy; 7) posiada odpowiedni stan zdrowia; 8) nie była karana sądownie za przestępstwo z chęci zysku lub z innych niskich pobudek.
Pytamy publicznie Pana Dyrektora Generalnego LP Adama Wasiaka, czy zdaniem Pana Dyrektora, TW „Fred” cieszy się nienaganną opinią?
Społeczność leśna oczekuje usunięcia ze Służby Leśnej nie tylko TW „Freda”, ale wszystkich tajnych współpracowników służby bezpieczeństwa.