Od pewnego czasu pierwsi lokatorzy okrętu zwanego Lasy Państwowe uciekają ze świecznika. Oto przed tygodniem podał się do dymisji podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Janusz Zalewski, ale trudno znaleźć wzmiankę o tym fakcie. Podobno trwa łapanka na jego stanowisko. W ślad za panem ministrem z Warszawy czmychnął Zastępca Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych Jan Szramka. Z oficjalnej strony Lasów możemy się dowiedzieć, że pan Dyrektor lubi grać na saksofonie. może warszawskie powietrze źle niosło, dlatego pan dyrektor przeniósł się do Gdańska. Wygląda na to, że pan minister Zalewski też chciał umościć się na stołku dyrektora RDLP w Olsztynie, ale nie zdążył. Fotel mu zajęli. Jeśli do tego dołączymy nie tak odległą w czasie rezygnację Zastępcy Dyrektora Generalnego ds Ekonomicznych, to można odnieść wrażenie, że warszawskie stołki starszliwie palą, szczególnie po decyzji o zagrabieniu Lasom środków finansowych. Tam na górze wiedzą dobrze, że Lasów nie stać na haracz.
Nic już tym Panom nie pomoże,chyba żeby uciekli na inną planetę lub tak jak zbrodniarze wojenni (Niemcy) po II Wojnie Światowej kryli się po różnych kontynentach z różnym skutkiem jedni przez kilka lat inni bardzo długo.
Ale wracając na leśne podwórko i tylko kwestia czasu (krótkiego lub dłuższego). Panowie Ci w środowisku leśnym są już skończeni na wieki.Nie zdołają nigdzie uciec.Za to czego dopuścili się i dopuszczają musi spotkać ich zasłużona kara.
Zielona trawa?
Taką nagrodę ma zapewnioną BYSIO KORYCIARZ
Wudu
Jak się Jemu nad to morze polskie pójdzie to tam miejscowa prasa nie odpuści mu. Chyba, że gościu będzie twardy to się z tego „wywinie” a wtedy wywiad prasowy powinien wyglądać tak:
Leśników z tzw. „dołów” interesuje dlaczego Pan przeszedł z Warszawy nad morze? – a On: saksofon. Czy pomiędzy Panem a Pana przełożonym był jakiś konflikt ? – a On ..saksofon.
Dlaczego Dyrektor Generalny odwołał dyrektora którego Pan teraz zastąpi? A On.. saksofon
Co Dyrektor Generalny zaproponuje odwołanemu dyrektorowi z „Wybrzeża? A On …saksofon
Czy uważa Pan uważa, że lasy nie podołają nałożonym ciężarom finansowym ? a On.. saksofon. Czy finansowo dużo Pan stracił na tym przejściu? – a ON – saksofon.
Łazior
Myślę, że odwołanemu dyrektorowi z wybrzeża zaproponują pobyt w specjalnym sanatorium dla leśnych VIPów. Tam w ramach terapii którą nadzoruje specjalny dyrektor – terapeuta otrzymuje się do wykonania bardzo fajne zadania za całkiem niezłe pieniądze. Praca ta ma jednak kilka wad. Jest mało widoczna, anonimowa a jej efekty nie są przedstawiane na oficjalnych „forach”. Niestety -nie ma się też pod sobą żadnych podwładnych. Ostatnio przebywa ( lub przebywał) tam taki jeden pan co jest ale chyba nie bardzo wie , że jest. Jak tam dojechać. Wystarczy wysiąść na stacji Koluszki a później po torach, po torach i dojedzie się nawet pieszo. Łazior
Korniku – nic dodać nic ująć – ja biję brawo!, trafnie oceniłeś zagadnienie.
Łazior widzę że nie jest Ci obce to zagadnienie,tak dokładnie określiłeś ten Bedoń koło Uci – chyba faktycznie jest tam od dawien dawna leśne sanatorium dla vipów nie tylko leśnych. Od kilkunastu lat włodarze leśni przechowują tam różnych ludzi. Władze leśne nie boją się nikogo tak na to wygląda jakby było tam inne państwo z własną radą, ochroną, nietykalnością. Czyżby Warszawka nie miała organów kontrolnych. Ten dziwny stwór w LP nie ma kontroli. Przetrzymują tam różne zrzuty i zasoby. A może są tam również Talibowie? tak jak kiedyś twierdził jeden z nawiedzonych?.
A co się dziwicie nawet urzędujący kiedyś inspektor Zieliński nie mógł dać rady tym patologicznym zjawiskom,w końcu był na tyle nie wygodny aż miłościwie nam panujący jenerał powołał sobie takiego człowieka,który z kontrolą ma tyle wspólnego co kot napłakał i robi dobre wrażenie oby tylko do emeryturki a nie zajmować się jakąś kontrolą. W ogóle ta leśna „Warszawka” okazuje się,że tak naprawdę to chyba już nic nie może. Nie może bo nie nie ma kim i z kim?.
To przecież bzdura totalna.Jest takie nasze powiedzenie,że ryba psuje się od głowy. I mamy od dłuższego czasu takie właśnie zjawisko w lasach. Kierownictwo totalnie bezradne bez chęci do obrony interesów leśników,trwa i dryfuje za pieniądze podatników,co cwańsi już szukają koła ratunkowego. Zostaliśmy praktycznie sami,słabi,wypaleni,bez inicjatywy,bez wsparcia i pomysłów co dalej,niebawem z długiem haraczu,czyli lemingi narodu. Można to porównać z sytuacją na Ukrainie – kto chce ten rwie atakuje i szarpie. Gdzie Ci prawdziwi leśnicy?.
Niestety to wszystko prawda. Koryciarze przy korytach, biurokracja i komputeryzacja przekraczająca kolejne granice absurdu, zarządzanie elektroniczne, wyjaśnienia elektroniczne, a prawdziwy las coraz mniej pasuje do bzdurnych aptekarskich zarządzeń. LP dryfują w dziwnym kierunku bez jakiegokolwiek planu czy wizji. Skutecznie wypleniono wszelką inicjatywę i nie czeka nas pewnie nic dobrego.
A w Łodzi smród, boją się kontroli. Dyrektor dwojga imion jest zdezorientowany. Drugi dyrektor, też Janusz, dodaje sobie ważności nieobecnością pierwszego – Janusza. Istny CYRK Kochani. Po co się wspinać na wysokie stołki, przecież upadek bardziej boli. Poważnie: MIEJ NAS W SOJEJ OPIECE Strzeż nas Panie Boże przed zadufanymi w sobie głupcami.