Bajka ocenzurowana na stronie KSPL NSZZ „Solidarność” Dlaczego? Komu to przeszkadzało?
/Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe./
Między górami, a morzem rozciągała się kraina mlekiem i miodem płynąca. Wielkie puszcze, bory i lasy, gdzieniegdzie tylko były przecinane polami uprawnymi, na których widać było wypaśne ciągniki rolnicze ciągnące za sobą maszyny, których żaden koń by nie uciągnął.
Kraina była podzielona na 17 królestw, każde miało swojego króla, który składał hołd swemu cesarzowi wedle jego woli.
Z tych kilkunastu królestw jedno było wyjątkowe i nie było wiadomo czy to dzięki królowi, bogactwom ziemi czy też mężności, pracowitości i waleczności jego mieszkańców. Wydawać by się mogło, że na tą wyjątkowość składał się mix wszystkich wymienionych wcześniej elementów, ale to tylko pozory.
Król rządził sprawiedliwie przez wiele, wiele lat i z każdym rokiem wydawało mu się, że jest jeszcze sprawiedliwiej, jeszcze lepiej. Jednak jak można myśleć inaczej, skoro wierny lud przy każdej okazji składał ukłony i zapewniał, że takiego wspaniałego władcy nie ma żadne inne królestwo. Po sąsiedzku toczone były nawet wojny domowe, a tutaj był spokój. Władca miał stańczyków i klakierów wielu. Sam sobie ich wybierał lub kupował. W pewnym momencie uznał, że jest nieomylny, najlepszy, niezastąpiony i tylko on może dźwigać olbrzymi ciężar władzy. Pomimo upływającego czasu, pojawiających się coraz liczniej siwych włosów i innych cielesnych słabości pragnął rządzić do swojej śmierci, a nawet dłużej.
Przeszedł już za życia do historii jako król, który przekuwa klęskę w sukces, a żelazo potrafi zamienić w złoto. Jego czyny opiewali poeci i wędrowni śpiewacy. Na zewnątrz królestwa, w różnych kręgach społecznych budził sympatię i zaufanie. Potrafił doskonale manipulować pojedynczymi ludźmi jak i całymi grupami i dwoma swoimi ciągle zależnymi ludowymi organizacjami. Jedna z tych organizacji kiedyś była jego drzazgą w oku, ale dał sobie z nią radę. Dziś jej członkowie stali się solidarnie wyklęci, spacyfikowani, ograniczani, represjonowani.
Mając możliwości w postaci zaufania cesarza, biskupa, polityka popartego złotymi jajami, które znosiły mu zielone kury, trwa pewnie na swoim tronie.
Za jego długiego życia stoczył dwie olbrzymie wojny. Złośliwcy mówią, że sam do nich doprowadził. Pierwsza wielka wojna była z ognistymi smokami i feniksami. Pokonał te stwory po kilkunastu tygodniach ciężkiej walki. Znaczną część jego ziem pokryły zgliszcza. Szybko jednak odbudował utracony majątek. Wprowadził nowoczesne technologie, które obecnie okazują się jedynymi słusznymi. Rozbudował infrastrukturę drogową, pobudował nowe pałace. Zmienił oblicze swego królestwa.
Drugą wojnę znacznie dłuższą stoczył z niewyobrażalną ilością insektów, które nie wiadomo skąd nagle zaatakowały jego ziemie. Prawdopodobnie przybyły z innej planety, choć niektórzy mówią, że nasłali je wrogowie królestwa. Na początku sądził, że jego dzielni książęta opanują sytuację i zduszą paskudy w zarodku, jednak nie dali sobie rady i do walki musiał wkroczyć król, który po raz kolejny zwyciężył.
Dobry król rządzi od klęski do klęski. Już w zasadzie bez nieszczęść nie wyobraża sobie swoich rządów.
Nastały w krainie mlekiem i miodem płynącej wielkie zmiany i czasy nadziei. Zmienił się cesarz. Wysłał większość swoich królów na zesłanie, gdyż utracił do nich zaufanie. Nasz wspaniały władca pokazał jednak immunitet nietykalności. Cesarz wymiękł, gdy zobaczył wielkość swego króla. Jego złote jaja kiedyś szczodrze rozdawane dzisiaj przyniosły efekt. Pozostał pomimo tego, że wywodzi się z jedynej kiedyś słusznej opcji –partii Czerwonych Korników.
Czy cesarz da radę królowi, czy może król przetrwa cesarza? Nasz król naprawdę jest dobry!!!
jak kto komu przeszkadzało? 🙂 nadwornemu błaznowi, który swój byt zawdzięcza królowi, który uchronił go przed najbardziej industrialnym księciem z całego królestwa 🙂
Rzeczywistość człowieka jako istoty rozumnej i pozostającej w określonych relacjach do Boga, do ludzi, do świata i samego siebie, ukazuje go jako dynamiczny ewenement na terenie ziemskiego życia. Człowiek jako osoba wolna i odpowiedzialna, od samego początku swego istnienia staje się istotą wartościującą, oceniającą i zdolną do własnych postaw, tzn. postaw odpowiednich dla jego pełnego rozwoju i doskonałości. Życzę królowi pamięci. To co Gombrowicz w ;Fedrydurke; ja skopiowałem. Pozdrawiam