kwiecień 2011
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  

Archiwa

To nie jest sen

Tym razem to nie sen

Tym razem to było na jawie.

Z powodu niedyspozycji zdrowotnej oglądałem w telewizji w domu uroczystości obchodów rocznicy śmierci ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.

Dwie Polski widziałem i nie chodzi mi o to że jest władza i opozycja – to mnie nie dziwi.

Przyzwyczailiśmy się już do tego że władza inaczej pojmuje: prawdę, obowiązek wobec społeczeństwa, poczucie wspólnoty Państwa itp.

Telewizje publiczna i komercyjne w częściach i fragmentarycznie pokazywały według swojego pojmowania misji uroczystości 10 kwietnia 2011 r.

Pół-ujęcia, pół-transmisje, pomijanie przybliżeń !

I cała rzesza autorytetów komentujących aktualnie dziejące się wydarzenia.

Mam 100 kanałów telewizyjnych i jedna Telewizja transmitowała uczciwie i rzetelnie całość uroczystości.

Mam taką możliwość i na połowie ekranu miałem rzetelną transmisję a na drugiej połowie ekranu autorytety komentujące to co widzę i słyszę na pierwszej połówce.

Na pierwszej połówce widzę ludzi zgromadzonych z własnej woli za własne pieniądze kulturalnych, skupionych, modlących się i poprzez te środki wyrazu bezsprzecznie pokazujących sprzeciw wobec warcholstwa władzy. Ludzi upominających się w sposób kulturalny i godny o swoje prawa jako obywateli.

Na drugiej połówce słyszę autorytety (niektórzy z tytułami profesorskimi ) mówiące mi że na tej pierwszej połówce widzę: dzicz, szowinistów, faszystów, złoczyńców itp. I że tam uprawia się politykę ( bo przecież autorytety mówiąc to nie uprawiają polityki a skądże !)

Przerażające !

Rozdwojenie jaźni ?

Nie ! To jest rozdwojenie Polski !

Wiem jedno, że na uroczystościach obywatelskich widzę ludzi zgromadzonych z własnej woli za własne pieniądze mówiących spontanicznie ze wzruszeniem, szczerze, którzy nie przyszli po premie, awanse i korzyści. Przywódcę nie strzegą kordony ochroniarzy, policji, tajniaków.

Na uroczystościach władzy widzę gładkie przemawianie nic nie mówienie, kordony policji, kordony ochrony i chmarę tajniaków sztubacko utajnionych.

Na tej drugiej połówce słyszę ludzi mówiących co innego niż widzę i słyszę na pierwszej połówce ekranu i wcale nie mam pewności czy mówią to za własne pieniądze, z własnej woli i prawie nie wierzę, że mówią to za darmo !

Telewizje karmią nas komentarzami a nie rzetelnym informowaniem.

Zajmują się kształtowaniem naszego myślenia a nie przekazywaniem prawdy. Nie pozostawiają widzowi szansy na własne przemyślenie !

 

Autorytetom telewizyjnym dedykuję motto zaczerpnięte z Konfucjusza:
„W państwie rządzonym dobrze wstyd być biednym, w państwie rządzonym źle wstyd być bogatym”.

 

10.04.2011 r.

 

 

 

2 komentarze To nie jest sen

  • Malik-leśny

    Radze odstawić psychotropy.

    Telewizja pokazała kto godnie oddał hołd poległym.

    Garstka czegoś „modlący” się pod Pałacem Prezydenckim – GESTAPO! GESTAPO! (nowa litania chyba…)
    Bijąca brawo jak małpy w cyrku za banana, powtarzająca podrzucane teksty
    przez klakierów, nawoływanie do nienawiści oraz propagowanie faszyzmu oraz komunizmu, poprzez wymalowywanie na transparentach Swastyki Nazistowskiej oraz Sierpa i Młota. (zresztą to jest chyba karalne)

    Pod takimi sztandarami szła garstka obrońców obłudy i chamstwa.

    To pokazała telewizja i nie był to fotomontaż!

  • janusz.o

    Dawno, dawno temu, kiedy w puszczy rządził król Marian, w wielkim lesie północnej puszczy żył dumny lew Jan. Wszystkie zwierzęta w okolicy bały się go i wolały schodzić mu z drogi, gdyż łatwo wpadał w gniew. Gdy tylko usłyszały w pobliżu jego ryk, umykały we wszystkie strony przez kolczaste zarośla. Pewnego razu po udanym polowaniu lew spał sobie smacznie w swojej jaskini. Nagle przez sen poczuł, że ktoś szturcha go w grzbiet. Otworzył oczy i rozejrzał się – w jaskini nie było nikogo. Zerwał się na cztery łapy i kątem oka dojrzał małą mysz zeskakującą z jego karku. To ona przebudziła go swoimi harcami. Rozzłoszczony takim brakiem szacunku lew ryknął groźnie, machnął łapą, pochwycił myszkę i kłapnął paszczą, chcąc ją pożreć. Na widok ostrych zębów lwa mysz spociła się ze strachu i zawołała błagalnie:
    – Proszę, wypuść mnie, panie! Jestem mała, i tak nie nasycisz się mną. a jeżeli puścisz mnie wolno, kiedyś ci się odwdzięczę, obiecuję.
    Słysząc to, lew roześmiał się drwiąco:
    – W jaki sposób ty, mała, nędzna mysz, mogłabyś odwdzięczyć się lwu?
    – Uwolnij mnie, panie, a pomogę ci, jeśli kiedyś znajdziesz się w potrzebie – odpowiedziała myszka.
    Lew prychnął lekceważąco, ale ponieważ mysz rozbawiła go swoją śmiałością i cała złość mu przeszła, darował jej życie i pozwolił odejść. Szybko też zapomniał o całym wydarzeniu.
    Minął jakiś czas. Pewnego dnia podczas przedzierania się przez gęste krzewy lew wpadł w ukrytą w nich sieć. To myśliwi zastawili na niego pułapkę. Szarpał się wściekle i miotał na wszystkie strony, ale siatka była mocna, ciasno spleciona i nie mógł jej rozerwać. w końcu zdał sobie sprawę ze swojej bezsilności i rozpaczliwie zaryczał. Pełen bólu ryk lwa usłyszała mała mysz – ta sama, która ongiś cudem uszła z jego paszczy. Natychmiast przybiegła z pomocą. Wskoczyła lwu na grzbiet i ostrymi zębami przegryzła oczko sieci. Jedno, a potem drugie i następne. I tak gryzła oczko po oczku, aż zrobiła dziurę na tyle dużą, by lew mógł przez nią przejść. Uwolniony lew przypomniał sobie, jak niegdyś wyśmiał obietnicę myszy, i ogarnął go nagły wstyd. Podziękował gorąco swojej wybawicielce.
    – Nie dziękuj mi, panie. Kiedyś ty darowałeś mi życie. Dziś ja darowałam je tobie – powiedziała mysz i już jej nie było.
    Tylko głupiec lekceważy słabszych od siebie – za pozorami słabości może kryć się siła innego rodzaju. Człowiek mądry zawsze postępuje szlachetnie, nawet wobec tych, od których nie spodziewa się wzajemności. Nigdy bowiem nie wiemy, co czeka nas w tym życiu i w jakiej możemy znaleźć się potrzebie.