Archiwa
Kategorie
|
Dziś mija siedemdziesiąta rocznica podpisania paktu Ribbentrop – Mołotow. U progu wybuchu drugiej wojny światowej dwaj przyjaźnie do Polski nastawieni sąsiedzi, Rosja Sowiecka i Niemcy (z oboma wszak mieliśmy podpisane pakty o nieagresji), działając dla dobra Polaków podpisali akt czwartego w naszej historii rozbioru Polski. Ten dokument przypieczętował wybuch najkrwawszej w dziejach ludzkości wojny światowej.
Kiedy czytamy notatkę ze spotkania Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych z przedstawicielami organizacji związków zawodowych, działających w Lasach Państwowych, które odbyło się w dniu 14 lipca 2009 roku, jako żywo przychodzi nam na myśl przywołany na wstępie dokument. Oto bowiem spotkały się przyjaźnie do nas leśników nastawione strony, które radziły jak nas uszczęśliwić. Chodziło przecież o wypłatę nagród lub premii dla pracowników Lasów Państwowych. Rozmowy przebiegać musiały pomyślnie, bo Dyrektor Generalny, nie naciskany przecież przez związkowców, jak wynika z notatki, z własnej i nieprzymuszonej woli podnósł wysokość „dodatku zmniejszającego dysproporcje” (uff, kto wymyślił tę nazwę) z początkowych 500 zł na 750 zł. Nasz ulubiony związek, który ma czelność nosić jeszcze nazwę „Solidarność”, zaproponował w zamian rozpoczęcie likwidacji stanowisk pracy, bo czym innego jest tzw. reorganizacja regionalnych dyrekcji, nadleśnictw i leśnictw. Doskonale pamiętamy do czego sprowadziła się ostatnia reorganizacja, zwana Planem Majchrzaka – do zwolnienia kilkunastu tysięcy pracowników. Już dziś, niektórzy dyrektorzy regionalnych dyrekcji, nakazali nadleśniczym wdrożenie schematów zatrudnienia z roku 2005.
Pan dyrektor Pigan również powołał zespół pod kierownictwem dyrektora Baryły, który, jak wynika z wypowiedzi dyrektora Wójcika zalecił likwidację jednostek organizacyjnych.
Likwidacja zakładów, a szczególnie zespołów składnic już się zaczęła. Początek dała decyzja rezygnacji przez Lasy Państwowe rozmów z nabywcami, zwanymi dawniej strategicznymi, o spedycji przez zespoły składnic drewna. Z dnia na dzień pozostawiono te zakłady bez źródeł utrzymania, nie dając nic w zamian. Dziś, przy akceptacji obecnego KSPL, czeka to samo leśnictwa i nadleśnictwa. Tylko Panowie i Panie przypomnijcie sobie, że Plan Majchrzaka zaczął się od zwalniania działaczy „Solidarności”. (notatka ze spotkania Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych z przedstawicielami organizacji związków zawodowych działających w Lasach Państwowych)
I tak spełnia się na naszych oczach pointa bajki Krasickiego; wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.
Po opublikowaniu pisma Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska Janusza Zalewskiego w sprawie zakazu występowania na zebraniach z udziałem polityków w mundurze, napłynęły do nas liczne komentarze. Czytelnicy zwracali uwagę, że pracownik Służby Leśnej PGL Lasy Państwowe ma obowiązek występowania w pracy w mundurze, ale też wszyscy pracownicy mają PRAWO do noszenia munduru i odebranie im tego prawa nie może mieć charakteru pisma. Zapisane jest bowiem w Ponadzakładowym Układzie Zbiorowym Pracy i zmiana wymaga zgody wszystkich stron Układu.
Otrzymaliśmy wystąpienie Pana Ryszarda Hysa do premiera Tuska w sprawie występowania na plakatach wyborczych pracownika PGL Lasy Państwowe w mundurze leśnika oraz odpowiedź na to wystąpienie Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych Mariana Pigana. Dyrektor Generalny przywołuje zarządzenie regulujące prawo do noszenia munduru poza godzinami pracy i słusznie.
Przy okazji natomiast popełnia kardynalny fałsz, zaprzeczając politycznym czystkom w Lasach, jako dowód podając konkursy na stanowiska kierownicze.
Koń jaki jest każdy widzi i nie trzeba daleko szukać – wystarczy przywołać usuwanie nadleśniczych – radnych PiS w dyrekcji lubelskiej, szeroko opisywane na naszym portalu. Co do konkursów, to zacytujemy tu klasyka „demokracji socjalistycznej” Józefa Wissarionowicza Stalina: Nie ważne kto jak głosuje, ważne kto liczy głosy. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że głosy w komisjach konkursowych liczą „swoi”, z wybitnym specjalistą od wszystkiego Jerzym Łokietko na czele http://www.lp.gov.pl/zd/2009/07/z43-2009/dz_view oraz http://www.lp.gov.pl/zd/2009/07/z42-2009/dz_view. Żeby nie było żadnej wpadki, jak na początku trwania konkursów np w Pile, komisja jest jedna, jedynie słuszna, co zresztą jest niezgodne z ustawą o lasach. Jesteśmy przekonani, że kiedy prokuratura przestanie być organem rządu do zwalczania PiS, a zajmie się rzeczami, do których jest konstytucyjnie powołana, tzn do ścigania łamiących prawo, zajmie się tą sprawą.
Wracając do naszego głównego tematu, jeśli wolno było ” swoim” występować w mundurze, to czemu nie wolno „obcym” Panie Ministrze?


Sekretariat Zasobów Naturalnych, Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność”, pod światłym kierownictwem skazanego za przestępstwa z niskich pobudek Andrzeja Bdzikota, nawet nie próbuje już stwarzać wrażenia, że jest organem związku zawodowego. Szczytem hipokryzji było spotkanie Sekretariatu z Ministrem Środowiska Maciejem Nowickim. Tylko Krajowa Sekcja Pracowników Gospodarki Wodnej próbowała na tym spotkaniu bronić interesów swoich kolegów. Pozostałe Sekcje albo „wyrażały obawy” albo przepraszały, że ich koledzy ośmielili się pisać jakieś postulaty. Szczytem obłudy popisali się przedstawiciele Krajowej Sekcji Geoelogiczno – Wiertniczej, którzy złożyli Nowickiemu hołd wiernopoddańczy, dając polityczne uzasadnienie do bandyckiej, w cywilizowanym świecie, decyzji zerwania, z przyczyn ściśle politycznych, podpisanej już umowy w sprawie finansowania przez NFOŚ odwiertów geotermalnych realizowanych przez Radio Maryja. Panowie, reprezentujący Sekcję Geologiczno – Wiertniczą, nie mając rzeczywistych wyników odwiertów, stwierdzili autorytarnie, że badania są nieopłacalne. Rzeczywistość jest zupełnie inna (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20090814&typ=po&id=po21.txt). Warto wysłuchać wypowiedzi profesora Ryszarda Kozłowskiego o istocie geotermii i wynikach odwiertów w Toruniu (http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2009/01/2009.01.29.akt02.mp3). Platformersi z Sekcji są mądrzejsi od Pana Profesora i każdą okazję wejścia bez mydła w d..ę Panu Ministrowi muszą wykorzystać. Panowie uważajcie tylko, abyście się na g…ie nie pośliznęli (protokół ze spotkania http://www.sos-solidarnosc.org.pl/index.php?artname=stories&artmid=content&id=11) .
Przez ponad osiemdziesiąt lat leśnicy z dumą nosili mundury. Postrzegani byliśmy i jesteśmy bardzo pozytywnie,
a mundur dobrze kojarzy się w społeczności lokalnej. Może tylko złodzieje leśni czują wstręt do zielonego munduru. Teraz okazuje się, że Ministerstwo Środowiska dostało uczulenia na leśne mundury. Zdaniem ministra Janusza Zalewskiego, obecność na zebraniu wyborczym leśnika w mundurze, upolitycznia organizację PGL Lasy Państwowe.
W opinii tego polityka, który kiedy tylko może wdziewa leśny mundur (dobrze, że się nie wstydzi), to nie czystki polityczne za Jego kadencji, jakie miały i mają miejsce w Lasach Państwowych, to nie zwalnianie ludzi ze stanowisk, a nawet z pracy, tylko dlatego, że powołani zostali na swoje stanowiska w czasie rządów PiS-u, ale mundur na spotkaniu z politykiem czyni Lasy politycznymi. Zupełny absurd rodem z komedii Barei.
Panie Ministrze, lepiej niech Pan zajmie się obroną interesów Lasów Państwowych, na które dybią Pańscy koledzy
z koalicji, z ministrem Nowickim na czele, niż wymyślaniem bzdurnych zagrożeń.
Pańskie pismo potwierdza tylko nasze domysły, że polityka Pańskiego rządu i Dyrektora Pigana, który wszędzie podkreśla swoją przynależność do PO, nie jest akceptowana przez leśników i dlatego świadomie swój sprzeciw wyrażają uczestnicząc w spotkaniach z opozycją. Uważa Pan, że Pańskie pismo powstrzyma ten proceder?.
To od razu niech Pan zakaże leśnikom wdziewania mundurów na zbliżającą się pielgrzymkę na Jasną Górę. Wszak będą tam obecni politycy; Pan, Minister Nowicki oraz Ci którzy tam bywali od początku np. minister Szyszko czy poseł Bąk.
A może zakaże Pan posłom opozycji udziału w pielgrzymce?!

3 lutego br. opublikowaliśmy artykuł pt „Projekt rozporządzenia w/s mieszkań służbowych”. Artykuł wywołał dyskusję w środowisku leśnym. podsekretarz Stanu w Ministerstwie Środowiska Janusz Zalewski poczuł się w obowiązku poinformować nas, a za naszym pośrednictwem Czytelników portalu Prawy Las, że: „ Ministerstwo Środowiska nie prowadzi prac nad rozporządzeniem odbierającym mieszkania służbowe podleśniczym i strażnikom…„. Zadaliśmy więc 4 marca Ministrowi Środowiska pytanie: Kto napisał Rozporządzenie Ministra Środowiska w/s bezpłatnych mieszkań w Lasach Państwowych? Po tym pytaniu zapadła cisza.
Podobne w treści pytanie zadał Senator Rzeczpospolitej Polskiej http://www.senat.gov.pl/k7/dok/sten/oswiad/skurkiewicz/2501.htm i on również otrzymał negatywną odpowiedź http://www.senat.gov.pl/k7/dok/sten/oswiad/skurkiewicz/2501o.pdf.
Każdy obywatel naszego kraju ma prawo wierzyć, że minister Rady Ministrów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej składa prawdziwe oświadczenia. Niestety, z przykrością stwierdzamy, że podsekretarz stanu Janusz Zalewski wprowadził nas w błąd, bowiem na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska przedstawione jest do konsultacji społecznej projekt Rozporządzenia Ministra Środowiska w sprawie określenia stanowisk w Służbie Leśnej, na których zatrudnionym pracownikom przysługuje bezpłatne mieszkanie albo równoważnik pieniężny, oraz sposobu i trybu przyznawania i zwalniania tych mieszkań, a także ustalania i wypłaty równoważnika pieniężnego. Projekt nosi datę 24 lipca 2009 roku
http://www.mos.gov.plartykul2609_projekt_rozporzadzenia_ministra_srodowiska_w_sprawie_okreslenia_
stanowisk_w_sluzbie_lesnej_na_ktorych_zatrudnionym_pracownikom_przysluguje_bezplatne_mieszkanie_
albo_rownowaznik_pieniezny_oraz_sposobu_i_trybu_przyznawania_i_zwalniania_tych_mieszkan/9240_
projekt_rozporzadzenia_do_konsultacji_spolecznych.html. Jeśli przyjąć, że tekst takiego rozporządzenia nie pisze się na kolanie, mamy prawo domyślać się, że w czasie, gdy Pan Minister zaprzeczał, w ministerstwie trwały jednak prace. Jeśli zaś projekt nie powstał w Ministerstwie Środowiska, to gdzie?. Czy po jakimś czasie nie dowiemy się, przy okazji kolejnej sejmowej komisji śledczej, że w czasie prac poza ministerstwem zniknęły jakieś słowa, jak w przypadku ustawy medialnej „lub czasopisma”.
Kto i pod kogo napisał to rozporządzenie. Czyje prywatne interesy próbuje przeforsować konstytucyjny minister? Czyżby znanego z pijackich ekscesów Adama Nowaka, który awansowany w przyspieszonym, partyjnym trybie , jest dziś inżynierem nadzoru. Tej potencjalnie korupcyjnej sprawy tak nie można zostawić.
Mija już rok od czasu, kiedy polski Sejm, pracując w trybie iście stachanowskim tempie i stylu, po nocach głosując setki poprawek i zmian do ustawy o ochronie przyrody i dostępie społeczeństwa do informacji o ochronie środowiska, przyjął zapisy mające w zamyśle twórców, Platformy Obywatelskiej i PSL-u przyspieszyć budowy dróg, a co za tym idzie wykorzystanie środków unijnych. Nowicki i jego platformiani popychacze głosili całemu światu, jakie to dobrodziejstwo spadnie na Polskę, kiedy ustawa wejdzie w życie. Już wtedy zwracaliśmy uwagę, że zmiany nie tylko nie przyspieszą absorbcji środków unijnych, ale je opóźnią. I dziś z całą nieskromną szczerością możemy napisać, że to my, Redakcja Prawego Lasu mieliśmy rację. Bubel – ustawa zablokowała budowy dróg ekspresowych i autostrad, a dała jedynie ekoterrorystom możliwości rozwoju, już w świetle prawa, łapownictwa, pod nazwą „pisanie i opiniowanie ocen oddziaływania na środowisko”. A dróg jak nie było tak nie ma i jak pisze „Rzeczpospolita”, długo nie będzie. Długo pozostaną tylko te, które zostały wybudowane bądź przygotowane do budowy, za rzekomo nieudolnych rządów PiS-u.
http://www.rp.pl/artykul/5,345630_Natura_2000_stopuje_drogi.html
W ostatnim czasie Pan Dyrektor Marian Pigan wydał Zarządzenie Nr 48 w sprawie zasad stosowania środków ochrony roślin przez jednostki Lasów Państwowych. Zarządzenie dotyczy (jak wskazuje jego tytuł) gorącego ostatnio temat stosowania „chemii” w Lasach Państwowych. Temat staje się coraz bardziej gorący z dwóch powodów, po pierwsze: istnieje rozbieżność w ilości środków dopuszczonych do stosowania prawem polskim i unijnym, a ilością środków dopuszczonych do stosowania przez FSC. Nie wszystkie środki posiadające rejestracje w Polsce i dopuszczone do stosowania w UE są akceptowane przez standardy certyfikacyjne FSC. Po drugie: kolejne środki stosowane w lasach tracą termin ważności rejestracji i z roku na rok maleje pula środków, które można zastosować na terenach leśnych. Mamy w chwili obecnej do czynienia z istnieniem dwóch list środków chemicznych, jedna to lista środków dopuszczonych do stosowania prawem polskim i unijnym i druga, znacznie krótsza – to lista FSC.
W ostatnim czasie zarząd FSC podjął działania zmierzające do uaktualnienia swojej listy środków chemicznych dozwolonych do stosowania w lasach. W wyniku tych działań na stronie FSC ukazał się komunikat mówiący o tym, że należy zawiesić wszystkie polecenia PDK zapisane w raportach certyfikacyjnych, a dotyczące stosowania nieakceptowanych przez FSC środków chemicznych. Taki komunikat oznacza to, iż na terenach leśnych do czasu rewizji listy środków dopuszczonych przez FSC można stosować również środki zakazane przez FSC, oczywiście tylko te które maja pozwolenia obowiązujące w prawie polskim.
Pan Dyrektor Pigan zareagował natychmiast i wydał zupełnie niepotrzebnie i bezprzedmiotowo zarządzenie. Pierwszy paragraf owego Zarządzenia brzmi:
„Zezwalam na stosowanie przez jednostki Lasów Państwowych środków ochrony roślin dopuszczonych prawem krajowym oraz przepisami Unii Europejskiej i zarejestrowanych do obrotu i stosowania w lasach”
Na czym polega kuriozalność treści tego paragrafu? Mianowicie Pan Dyrektor zezwala na stosowanie środków, które są od dawna dopuszczone do stosowania w lasach poprzez fakt posiadania odpowiedniej rejestracji. Rejestracje taką wydaje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW) i to ono decyduje o dopuszczeniu do stosowania danego środka, a nie Dyrektor DGLP, który może tylko wystąpić z wnioskiem o rejestrację danego środka. Być może Pan Dyrektor tak zapamiętał się w rządzeniu Lasami, iż uznał, że jego wewnętrzne zarządzenia mają znamiona aktów wyższego rzędu niż ustawy, rozporządzenia i prawo UE w zakresie środków chemicznych. To świadczyło by o skrajnej pysze naszego Generalnego. Jest jeszcze druga opcja, a mianowicie Pan Dyrektor nie czytał dokumentu, który podpisał
i zbytnio zaufał swoim pracownikom, którzy, jak widać, nie mają większego pojęcia o obowiązujących przepisach prawnych w tym zakresie. To natomiast świadczyłoby o ich niekompetencji. Dedukując dalej, należy z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że przedmiotowe Zarządzenie nie było parafowane przez prawnika, bo każdy prawnik (nawet ten pracujący w DGLP) zauważyłby, że nie jest potrzebna żadna dodatkowa zgoda w formie zarządzenia Dyrektora DGLP na stosowanie środków chemicznych, które są dopuszczone do stosowania w lasach, poprzez posiadanie odpowiednich rejestracji w MRiRW.
Czytając uzasadnienie do niniejszego Zarządzenia jasno widać, jak Dyrektor Generalny „troszczy” się o trwałość polskich lasów, pisząc:
„….Z przytoczonych opinii wynika jednoznacznie, że prowadzenie gospodarki leśnej, zwłaszcza produkcji szkółkarskiej bez stosowania środków ochrony roślin jest fikcją, której dalsze utrzymywanie, stwarza realne zagrożenie dla gospodarki leśnej”
Bardzo słuszne i ważne stwierdzenie tylko, że nie załatwi problemu wydawanie zarządzeń zezwalających na użycie środków, które są już dawno dopuszczone do stosowania. Prawdziwą troskę Pan Dyrektor okazałby w momencie, kiedy uczyniłby krok w kierunku rejestracji środków chemicznych np. na szarą pleśń. W bieżącym roku grzyb ten staje się poważnym problemem na szkółkach. W chwili obecnej na polskim rynku funkcjonuje kilkanaście preparatów zwalczających go (zgodnych z wymogami FSC), jednak żaden nie jest dopuszczony do stosowania w leśnictwie. DGLP nie czyni nic, aby podjąć kroki, w celu zarejestrowania do użycia w leśnictwie jakiegokolwiek środka zwalczającego tego patogena. W chwili obecnej szkółkarze w trosce o produkcję używają nielegalnie środków zwalczających tego grzyba, albo przestrzegając przepisów, stosują „dziewiętnastowieczną” metodę przelegiwania fragmentów szkółki w czarnym ugorze. Jak musi się gotować krew w ich żyłach szkółkarzy, kiedy w każdym gospodarstwie ogrodniczym wolno stosować preparaty na szarą pleśń, ponieważ mają one rejestrację dla ogrodnictwa, a na szkółkach leśnych, z powodu braku rejestracji, stosować im tych preparatów nie wolno.
Podobna sytuacja ma się z środkiem na chrabąszcza majowego. Wylot imago tego gatunku jest przewidziany w 2011 r., jeżeli już teraz nie podejmie się kroków w celu rejestracji jakiegoś środka, to w przyszłości nie będzie czym zwalczyć tego gatunku. W przyszłym roku i kolejnych latach następne środki, w chwili obecnej dopuszczone do stosowania w lasach, stracą rejestrację. Jeżeli już teraz nie podejmie się kroków w celu rejestracji nowych środków lub przedłużenia rejestracji jeszcze aktualnych, to za kilka lat może okazać się, że nie będziemy w lasach mogli stosować żadnej chemii. Pan Dyrektor wie, że bez stosowania w lasach środków chemicznych ani rusz (świadczy o tym akapit cytowany powyżej), jednak wykonuje tylko ruchy pozorne, które w żaden sposób nie rozwiążą problemu. Pracownicy DGLP zajmujący się tą dziedziną w rozmowach telefonicznych z przedstawicielami poszczególnych dyrekcji udają, że problemu nie ma.
Jeden z pierwszych akapitów uzasadnienia cytuje art.: 13 Ustawy o lasach:
„ Art. Ustawy o lasach nakłada na właścicieli obowiązek trwałego utrzymania lasów i zapewnienia ciągłości utrzymania”
Trwałości lasów nie utrzyma się wydając zarządzenia, które w żaden sposób nie poprawią sytuacji w zakresie stosowania środków chemicznych w lasach. Sytuacje taką może poprawić tyko wystąpienie o rejestracje na cały pakiet środków, działających na różne patogeny, występujące w lasach i na szkółkach.
Całość uzasadnienia kończy stwierdzenie że zastosowanie środków chemicznych należy ograniczyć do niezbędnego minimum, i że:
„Mając możliwość wyboru, preferować należy alternatywne substancje i metody biologiczne w zakresie profilaktyki i zwalczania patogenów grzybowych oraz szkodliwych owadów, a także biotechnologie wspierające jakość hodowanych sadzonek”
Ciekawe o jakich alternatywnych substancjach i metodach biologicznych myślał Pan Dyrektor. Jeżeli np. o preparatach czosnkowych to informuję, że na takie środki też trzeba mieć stosowną rejestrację.
Jeszcze dwie sprawy.
Pismo przewodnie rozsyłające Zarządzenie do RDLP jest datowane na 20.02.09 r. natomiast Zarządzenie jest datowane na 17.07.09 r. Jest to drobny szczegół, ale dobitnie świadczący o niechlujstwie i nieuwadze pracowników podległych Panu Dyrektorowi.
Zarządzenie zostało przygotowane przez Wydział Hodowli a nie Ochrony Lasu. Fakt ten może tłumaczyć zarówno bezzasadną treść paragrafu pierwszego Zarządzenia jak i treść akapitu mówiącą o „alternatywnych substancjach”, ponieważ to w kompetencji Wydziału Ochrony Lasu znajduje się dział zajmujący się środkami ochrony roślin i w tym wydziale znajdują się specjaliści znający prawo w tym zakresie.
Wydanie Zarządzenia nr 48 jest kolejnym strzałem Pana Dyrektora w piętę. Sprawę należało załatwić krótkim, zwykłym pismem, mówiącym o tym, że do momentu rewizji listy środków chemicznych akceptowanych przez FSC warunki certyfikacyjne odnośnie stosowania chemii w lasach nie muszą być przestrzegane. Natomiast Pan Dyrektor zezwolił na „już zezwolone”. I w tym przypadku jajo okazało się ważniejsze od kury.
POST SCRIPTUM
Jako komentarz do naszego artykułu przytaczamy kolejny nonsens, nadesłany nam przez Czytelnika:
Fragment tekstu z Polityki Lesnej Państwa przyjętej przez Radę Ministrów w dniu 22.04.1997. Tekst tego dokumentu znajduje się na stronach internetowych LP
„dla poprawy jakości sadzonek preferowane będą małe szkółki śródleśne i podokapowe, a w szkółkach centralnych ograniczona zostanie powierzchnia kwater produkcyjnych na rzecz pasów ochronnych utworzonych z krzewów i
drzew,…”
A dla przypomnienia cytat z uzasadnienia Zarządzenia nr. 48 DGLP z dnia 17.07.2009 r
„Należy podkreślić ,ze nowy program produkcji szkółkarskiej wdrażany aktualnie w Lasach Państwowych, zakłada stopniowe zwiększenie udziału intensywnych metod produkcji szkółkarskiej, w tym hodowli sadzonek w warunkach kontenerowych ..”
Pytanie ?
Czy opublikowany dokument Polityka Leśna Państwa ma jakiś nieoficjalny załącznik ??
Od wielu lat redakcja Gazety Wyborczej zaangażowała się w zwalczanie polskich tradycji, polskiego systemu wartości, opluwaniu wszystkiego, co drogie nam Polakom, sącząc nam masoński jad na otaczający świat, zarówno widzialny jak i niewidzialny. Nie mogła więc pozostać obojętna na organizację gospodarczą, w której jeszcze dotąd kultywowany jest konserwatywny sposób myślenia o przyrodzie, jej wpływie na życie człowieka. Piórem swojego dyżurnego „ekologa” Adama Wajraka, dla którego zasoby przyrody to oderwana od życia człowieka, samoistna wartość, ważniejsza nawet niż sam człowiek. Wajrak, podobnie jak i inni podobni mu ekolodzy, a nawet ekoterroryści, w czym dali się poznać przy okazji Rozpudy, zapominają, że człowiek to również element przyrody i bez niego, jego działalności, niektórym gatunkom roślin i zwierząt groziłoby wyginięcie. Adam Wajrak, w przywołanej już Gazecie Wyborczej, ubliża leśnikom, sugerując czytelnikowi, że w lasach nadzorowanych przez nadleśnictwa, zamiast śpiewu ptaków słychać warkot pił motorowych (Wajrak obraża leśników). Widać gryzmolenie pseudoekologicznych artykułów nie pozwala panu redaktorowi pójść do lasu na spacer i posłuchać śpiewu ptaków. Zachęcamy, by wyrwał się z Warszawki i pobył na łonie natury, może wtedy głupoty, które wypisuje, letni wiatr wywieje mu z głowy.
Jak Cię widzą, tak Cię piszą. To przysłowie pasuje jak ulał do PGL Lasy Państwowe. Nie ma co do tego wątpliwości, że od czasu objęcia władzy w Lasach przez Mariana Pigana, Lasy Państwowe mają kiepską prasę. Do narzekania drzewiarzy w przychylnej im „Rzeczpospolitej” zdążyliśmy się przyzwyczaić. Ale zawsze Lasy budowały pozytywny obraz leśnika poprzez pokazywanie, jak nasza praca przyczynia się do zapewnienia bezpieczeństwa ekologicznego Polski. Efektem tych wieloletnich działań promocyjnych była druga pozycja, po strażakach, zaufania społecznego dla zawodu leśnika. Nawet w Sejmie, mimo olbrzymich różnic jakie dzielą posłów, debata o lasach była pokazem jednomyślności klubów poselskich w wychwaleniu pracy leśników.
Niestety, ostatnie działania władz leśnych, a właściwie ich brak, w kształtowaniu pozytywnego wizerunku naszej instytucji powodują, że nieprzychylne nam ośrodki i dziennikarze bezkarnie rujnują image Lasów. Nie wystarczy powołać na stanowisko rzecznika ładną buzię, musi za tym iść kompetencja i jasno wyznaczone priorytety w kreowaniu wizerunku. Potrzebna jest polityka informacyjna i promocyjna w Lasach Państwowych. Nie pomoże w tym pozbawianie kompetencji powołanych do promocji Lasów instytucji. Panowie dyrektorzy, od samego powołania na stanowisko dyrektora mądrości nie przybywa ani na jotę. Czas pozwolić pracować tym, którzy się na swojej pracy znają. Trzeba działać.
Niedawno ukazały się informacje internetowe o wypowiedzi w sejmie Wiceministra Środowiska o planowanej zmianie w ustawie o lasach na podstawie której lasy Skarbu Państwa leżące w granicach administracyjnych miast zostałyby przekazane samorządom terytorialnym (stałyby się mieniem komunalnym), bez zmiany dotychczasowego sposobu użytkowania (czytaj pomysły MŚ). Dla PGL LP, wydawać by się mogło, to niezła wiadomość, Lasy Państwowe jako firma pozbyłyby się pozornego kłopotu, jaki sprawia prowadzenie gospodarki leśnej na terenach miast . Pozbylłyby się problemu sprzątania sprzątanie śmieci. Powierzchnia, w stosunku do całej powierzchni lasów nie taka znowu wielka, raptem kilkadziesiąt, no może kilkaset tysięcy hektarów. Sama Warszawa ma ponad 11 tysięcy hektarów lasów, na które łakomym wzrokiem patrzą „inwestorzy”. Pewne natomiast jest, że władze miast nie zamierzają po ewentualnym przejęciu prowadzić w tych lasach gospodarki leśnej, lasy te w przyszłości staną się terenami pod budownictwo mieszkaniowe, przemysłowe lub rekreacyjno-turystyczne, a po „odlesieniu” będą warte kilka miliardów złotych. „Odlesienie” obecna ekipa rządząca może załatwić ustawowo, tak jak „odrolnienie” gruntów rolnych w miastach, poprzez kolejną zmianę ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Jest to również „Pijarowski ukłon” PO do miast przed wyborami prezydenckimi i samorządowymi w przyszłym roku. W ten sposób miasta w sposób legalny mogą pozbyć się swoich „zielonych płuc”. Dziwi również brak reakcji „ekologów”, Ci zostali już wcześniej kupieni ustawą o udostępnianiu informacji o środowisku i obecnie odcinają kupony finansowe uczestnicząc w sporządzaniu raportów oddziaływania na środowisko lub obszary Natura 2000. Niewykluczone, że procesie legislacji obudzi się koalicjant (PSL), który jako partia „wiejska”, zaproponuje przejęcie fragmentów lasów Państwowych przez gminy wiejskie np. pod ośrodki wypoczynkowe, czy tereny leśne na bogatych złożach kopalin, żeby rozwinąć gospodarczo, kosztem przyrody, tereny wiejskie. W perspektywie Skarb Państwa może przekazać na mienie komunalne najdroższe gospodarczo grunty leśne. Będzie to początek rozbioru Lasów Państwowych. Jeżeli obecna koalicja proponuje pozbycie się przez skarb państwa lasów w miastach, to może grunty te sprzedać bezpośrednio przyszłym inwestorom, a uzyskane spore pieniądze przeznaczyć w budżecie na obiecywany w kampanii wyborczej przez PO fundusz reprywatyzacyjny, potraktowany jako udział finansowy PGL LP w procesie reprywatyzacji lasów, ale Platforma już o tym zapomniała. W przyszłym roku wybory prezydenckie i samorządowe, pewnie w kampaniach wyborczych znowu sobie przypomną o reprywatyzacji w zdobywaniu głosów, tumaniąc kolejne rzesze wyborców. Nas leśników ciekawi jedno, jakie jeszcze kolejne niespodzianki szykują nam obecnie panujący przy zapowiadanej nowelizacji ustawy o lasach ???.
|
Najnowsze komentarze
Ostatnie wpisy
|