kwiecień 2025
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930  

Archiwa

Kategorie

Prośba o wypełnienie ankiety – Jerzy Mrówka

Zapraszam użytkowników portalu do wypełnienia mojej ankiety dotyczącej Badania poziomu organizacyjnego uczenia się w PGL-LP.
Ankieta skierowana jest do leśników. Zależy mi bardziej na jakości udzielonych odpowiedzi, niż na ilości wypełnionych ankiet

http://www.ankietka.pl/ankieta/32168/badanie-poziomu-organizacyjnego-uczenia-sie-w-pgl-lp.html
Dziękuję i pozdrawiam
Jurek Mrówka

Apel do leśników Fundacji Pomoc Leśnikom

Redakcja Prawy Las!
Wszystkiego co Najlepsze w Nowym Roku 2010.
W załączeniu przesyłam Apel Fundacji Pomoc Leśnikom z prośbą o opublikowanie go na stronie Prawy Las.
Dziękujemy życzliwość.

Za Radę i Zarząd Fundacji.
pozdrawiam, Grażyna  Zagrobelna

Kolejna nagroda za 2009 rok do 10 stycznia

Potwierdziły się nasze wcześniejsze doniesienia o wypłacie dwóch nagród za grudzień. Obecnie jednostki Lasów Państwowych mają wypłacić nagrody swoim pracownikom w przeciętnej wysokości 1500 zł, wg stanu zatrudnienia na dzień 30 listopada. Zwracamy uwagę, że w przypadku tej nagrody nie ma ustalonej dolnej granicy.
Teraz już pozostaje tylko „wynagrodzenie dodatkowe”, tzw trzynastka, za 2009 rok.

Optymalizacja bez zwolnień – po co?

15 grudnia 2009 roku obradowała Krajowa Sekcja Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność”. Jak wynika z rozesłanego do nadleśnictw sprawozdania głównym tematem obrad była „optymalizacja zatrudnienia”, czyli Plan Baryły. Ze sprawozdań złożonych przez szefów MKK wynika, że optymalizacja przebiega pomyślnie i niemal bez zakłóceń. Podkreślano, że skutkiem tego genialnego zabiegu nie będą zwolnienia. Jeśli pracownicy mają nie stracić na realizacji Planu Baryły, ma nie być zwolnień to stawiamy pytanie – po co wogóle od roku Lasy Państwowe zajmują się Planem, który nic tak naprawdę nie daje. A może cała ta przykrywka i gadka o niezwalnianiu ma na celu zmylenie przeciwnika, czyli związków zawodowych. Może tak naprawdę chodzi tylko o zgodę, a na co będzie zgoda to okaże się dopiero w praniu. (zapoznaj się – PROTOKÓŁ z posiedzenia Rady KSPL)

Dintojry Kraczka ciąg dalszy

30 grudnia odwołany został Nadleśniczy Nadleśnictwa Biłgoraj Piotr Mróz. Zakusy na Jego odwołanie Kraczek miał od początku swego urzędowania w Lublinie. W ciągu dwóch lat nasłał na Nadleśnictwo Biłgoraj 11 kontroli, których celem nie było badanie nieprawidłowości, ale szukanie haków na nadleśniczego. Niektórzy pracownicy Regionalnej Dyrekcji w Lublinie odmówili udziału w nagonce, inni na siłę próbowali prokurować nieprawidłowości. Jeśli do tego dodamy kontrolę NIK-u i ostatnio, Małopolskiego Regionu Inspekcyjnego, to zobaczymy, że drzwi za kontrolującymi nie zdążyły się zamknąć, a już stali w nich inni kontrolerzy. Zdarzały się przypadki, że w nadleśnictwie działały co najmniej dwie kontrole. Ze wszystkich Nadleśniczy Mróz wyszedł obronną ręką. Dość powiedzieć, że pomimo krytycznej oceny całych Lasów, NIK skomplementował zarządzanie Nadleśnictwem Biłgoraj . Znalazł się tam zapis „Najwyższa Izba Kontroli ocenia pozytywnie działania Nadleśnictwa związane z gospodarowaniem środkami funduszu leśnego” (Czytaj wystąpienie pokontrolne NIK). Zakończona w ostatnich dniach kontrola kompleksowa Inspekcji Lasów Państwowych zakończyła się dla nadleśnictwa wynikiem 86%.
Nadleśniczy Piotr Mróz wprawił w podziw całą uczciwą część środowiska leśnego, błyskawicznie podając rękę bezprawnie odwołanemu radnemu – Lucjanowi Bednarzowi, uniemożliwiając tym samym Kraczkowi szantażowanie byłego nadleśniczego Nadleśnictwa Janów Lubelski.
Wcale nie zdziwilibyśmy się więc, gdyby Kraczek odwołanie Nadleśniczego Mroza tłumaczył złymi wynikami kontroli, jak to było w przypadkach odwołania innych, niebolszewickich nadleśniczych, którzy bardzo dobrze oceniani byli przez instytucje kontrolne.

Likwidacja Nadleśnictwa Zdroje

Dwa miesiące temu informowaliśmy o zamiarach Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu dotyczących likwidacji nadleśnictwa Zdroje. Dziś znamy już więcej szczegółów. Według uzyskanych przez portal Prawy Las informacji ostateczna decyzja w tej sprawie już zapadła, ma to nastąpić z dniem 1 stycznia 2010. Pismo do Dyrekcji Generalnej dotyczące zgody na likwidacje tego nadleśnictwa zostało wysłane z RDLP we Wrocławiu w zeszłym tygodniu. Plan likwidacji zakłada, że cztery leśnictwa tej jednostki powiększą nadleśnictwo Jugów. Pozostałe natomiast zostaną przyłączone do obecnego nadleśnictwa Bystrzyca Kłodzka. Tym samym dyrektor RDLP we Wrocławiu Wojciech Adamczak stał się  liderem procesu ,,optymalizacji” w całych Lasach Państwowych. Zanim jeszcze ,,Plan Baryły” gdziekolwiek został wcielony w życie we wrocławskiej RDLP już likwidowane jest pierwsze nadleśnictwo. Wszystko to dzieje się za sprawą członka NSZZ Solidarność za jakiego chce uchodzić dyr. Adamczak. To bodaj pierwszy taki przypadek w Polsce, w którym to związkowiec likwiduje miejsca pracy innych związkowców. Zaangażowaniem i gorliwość godna przodownika pracy socjalistycznej z lat 50-tych realizującego trzysta procent normy wyznaczonej przez przełożonych. Historia zna takie przypadki  jednak z reguły kończyły się one kompromitacją jej bohaterów. Interesujące jest jak dalej rozwijać się będą zapędy optymalizacyjne Pana dyrektora i jakie jeszcze nadleśnictwa zamyśli sobie likwidować ?

Rozporządzenie w sprawie mieszkań podpisane

Korzystając z wakatu na stanowisku Ministra Środowiska wiceminister Gawłowski „zafundował” podleśniczym, inżynierom nadzoru, strażnikom i zastępcom nadleśniczych prezent na Gwiazdkę – podpisał rozporządzenie, zabierające uprawnienia do mieszkań służbowych dla tych stanowisk, o czym triumfalnie donosi Krajowa Sekcja Pracowników Leśnict5wa NSZZ „Solidarność”. (http://www.lasysolidarnosc.org.pl/news-131.html ). Jak wynika z zamieszczonego na stronie KSPL komunikatu, sprzedaż mieszkań, która miała być rekompensatą za utratę uprawnień, wcale nie jest przesądzona. Zależeć to będzie od „łaski pańskiej”. A ta jak wiadomo, na pstrym koniu jeździ.
A co będzie, jak podleśniczego nadleśniczy przeniesie do odległego leśnictwa, czy też inżynier awansuje  na zastępcę nadleśniczego w innym nadleśnictwie? Czy czasem nie zacznie się „opróżnianie” atrakcyjnych osad – dla swoich do sprzedaży, pod pretekstem optymalizacji? Czy podleśniczego stać będzie na czynsz?

Redukcja gazów cieplarnianych – ochrona klimatu czy polityka

Za sprawą Kopenhagi wiele mówi się ostatnio o redukcji gazów cieplarnianych, w ramach walki z ociepleniem klimatu.
O ile decyzje Unii Europejskiej w sprawie 20% redukcji do 2020 roku i 50% do 2050 roku są faktem, o tyle praprzyczyna tych decyzji budzi wiele dyskusji. Faktem jest, że taka redukcja będzie kosztować państwa – sygnatariuszy olbrzymie pieniądze (sama Polska musi zainwestować 28 mld zł do 2013 r.), a po jej wprowadzeniu produkty unijne będą niekonkurencyjne cenowo na rynkach światowych. Polska jest nie tylko zupełnie nie przygotowana na te procesy, ale co gorsze, taka polityka oznacza dla nas bankructwo. Jest to ewidentny zajazd krajów, nastawionych na energetykę jądrową, na kraje, oparte na spalaniu węgla. Jeśli nie można Polaków wykończyć politycznie, to trzeba ekonomicznie.
W Sejmie odbyła się bardzo ciekawa debata na temat pakietu klimatycznego, wiele wyjaśniająca niezorientowanym. Polecamy lekturę dyskusji na forum Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w dniu 5 listopada 2009 roku. Oto co ciekawsze cytaty z tej dyskusji:

Przewodniczący Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność” Kazimierz Grajcarek:

My, związkowcy, proponujemy walkę z przyczynami, a nie ze skutkami. Dzisiaj Polska już straciła około 5-6 tysięcy stanowisk pracy, w związku z wprowadzaniem jeszcze faktycznie niefunkcjonującego pakietu klimatycznego.

Związek zawodowy „Solidarność” i struktury międzynarodowe związków zawodowych opracowały materiał, w którym twierdzimy, że nakładając prawa i obowiązki wynikające z pakietu klimatycznego w Unii Europejskiej, zostanie zlikwidowanych milion „czarnych” miejsc pracy, a w Polsce 200 tysięcy miejsc pracy. Natomiast w Unii Europejskiej powstanie 200 tysięcy „zielonych” miejsc pracy, a w Polsce 20 tysięcy. Tak więc bilans mamy tu taki, jaki mamy.

Oczywiście można na ten temat dyskutować. Natomiast moja prośba do przedstawicieli rządu, a może i parlamentu, i do kolegów z Koalicji Klimatycznej jest taka: policzmy to wspólnie. My tak to policzyliśmy, ale możemy to jeszcze raz zrobić wspólnie.

W czym jest problem? Problem jest w likwidacji miejsc pracy. Nasze stanowisko jest takie: w porządku, jeśli mówimy o pakiecie klimatycznym, ale proponujemy, aby najpierw powstało „zielone” stanowisko pracy i dopiero wtedy zgodzimy się na likwidację „czarnego” stanowiska pracy. Niech to będzie właśnie taki mechanizm, nie odwrotnie. Bo właśnie taki odwrotny mechanizm – najpierw likwidacja „czarnych” miejsc pracy, a potem stworzenie „zielonego” miejsca pracy – proponują państwa Unii Europejskiej.

Skoro państwo jesteście pewni, że „zielone” miejsca pracy powstaną, to niech powstaną, a dopiero potem będziemy likwidować „czarne” stanowiska pracy.

Oczywiście te „zielone” miejsca pracy muszą być takie, żeby pracownik mógł utrzymać rodzinę. Przykłady są w Niemczech, więc nie będę się na ten temat rozwodził.

I kolejna niezwykle ważna sprawa. Prosiłbym, abyście państwo dokładnie przeczytali pakiet klimatyczny. Otóż pakiet z jednej strony jest bardzo rygorystyczny, ale z drugiej strony jest bardzo otwarty na nowe technologie. Problem tylko w tym, że nowe technologie nie są polskie.

W związku z tym takie miejsca pracy powstaną w Unii Europejskiej – to prawda, ale nie powstaną w Polsce. A zatem bilans tych miejsc pracy w Unii Europejskiej będzie się zgadzał, natomiast w Polsce – nie.

Dlatego najpierw trzeba o tej sprawie porozmawiać. Jeśli wszyscy mamy pomagać państwom rozwijającym się, to dlaczego my mamy dawać pieniądze, a Niemcy, Francuzi, Anglicy mają dawać swoje technologie? Może zróbmy inaczej: swoje technologie dadzą Niemcy, Francuzi, Anglicy, a my w Polsce produkujemy i dajemy gotowy produkt, np. elektrownie wiatrowe, słoneczne itd. Może o to należałoby powalczyć? To są przecież realne miejsca pracy.

Poseł Grażyna Gęsicka (PiS):
Bardzo dziękuję. Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, natomiast od pewnego czasu interesuję się sprawami polityki klimatycznej Unii i Polski – nie ukrywam, że głównie z tego względu, iż jest to polityka niesłychanie kosztowna, a poza tym jest to polityka w jakimś sensie nieoznaczona, tzn. nie wiadomo dokładnie, jaki jest jej cel, jakimi wskaźnikami mierzy się efekty tej polityki, w jakim czasie i jakie miałyby być wprowadzone korekty.

Przy tych olbrzymich kwotach – np. dla krajów rozwijających się Unia chce przeznaczyć 100 mld euro, z kolei w naszej polityce ekologicznej państwa mówi się, że do 2013 r. przedsiębiorcy powinni zainwestować 28 mld zł na nowe technologie – oczekiwalibyśmy jednak – i tu zgadzam się z panem przewodniczącym Grajcarkiem – jakiejś deklaracji określenia, przy użyciu metod naukowych, ekonomicznych, co właściwie świat by z tego miał.

Jak słuchałam pana Karaczuna, gdy mówił o tych katastrofach budowlanych, powodziach i innych rzeczach, to chciałabym dowiedzieć się, o ile mniej będzie takich katastrof budowlanych, kiedy Polska będzie wykładać np. 1 mld euro rocznie dla krajów rozwijających się, a kilka miliardów złotych będą płacić nasi przedsiębiorcy u nas w kraju.

Społeczeństwo o tym nie wie. Tymczasem rysuje się nam nowa perspektywa, gdzie wydatki mogą być dowolnie duże, a efekty trudno mierzalne i niemonitorowane.

Ta polityka powstaje też w sposób trudny do zrozumienia dla społeczeństwa, dla opinii publicznej. Bo np. jeśli ja do niedawna wiedziałam, że Polska zgadza się na politykę „20-20-20” – dodam, że jestem wiceprzewodniczącą Komisji do Spraw Unii Europejskiej – i potem nagle czytam, że na Szczycie w Brukseli przed COP 15 w Kopenhadze mamy już „30”, to pytam: skąd pojawiło się to 30? Ja nie przypominam sobie żadnej dyskusji na ten temat. Słyszę jakieś protesty z boku – przyznaję, może jestem mało zorientowana. Natomiast odnoszę wrażenie, że ni z tego, ni z owego pojawiają się nam nowe cele, które wcześniej nie są stawiane w otwartej debacie.

I wreszcie problem najważniejszy – z mojego punktu widzenia – tzn. pewnej zamkniętości tej polityki ekologicznej i małej interakcji między polityką klimatyczną a np. polityką gospodarczą, edukacyjną itd.

Pan dr Karaczun mówił, że trzeba organizować jakieś szkolenia, trzeba uczyć, tymczasem to nie jest element polityki klimatycznej. Elementem tej polityki są emisje itp., a edukacja już nie.

Natomiast, jeśli chodzi o sprawy gospodarcze, to sprawa jest niezwykle poważna. Bo jeżeli prawdą jest to, co mówi ten dokument rządowy, czyli polityka ekologiczna państwa, iż przedsiębiorcy mają zainwestować 28 mld zł do 2013 r., to pojawia się pytanie: a ile później? Czy mamy to dokładnie wyliczone? Jakie kategorie przedsiębiorców mają w to inwestować?

Pan prof. Sadowski mówi, że szykujemy się do opracowania strategii sektorowych środowiska – mówiąc ogólnie. Moje pytanie kieruję do rządu, reprezentowanego dziś przez pana ministra Błaszczyka: czy my w ogóle mamy strategie sektorowe dotyczące np. rozwoju konkurencyjności przedsiębiorstw? Otóż nie, nie mamy. Polska od początku transformacji miała zawsze ministrów gospodarki, którzy uważali, że w tym zakresie jest wolny rynek: kto się przebije, ten funkcjonuje na rynku. Raz będzie to sektor metalowy, innym razem np. sektor plastiku itd. W efekcie będziemy mieli swoje specjalności typu meble itp., ale one jakby same się wyłonią.

Otóż w sytuacji, kiedy robimy sektorowe strategie środowiskowe, to nie może rząd nie zrobić strategii dotyczącej konkurencyjności poszczególnych sektorów. Pan minister Błaszczyk był kiedyś wiceministrem gospodarki i wie to doskonale.

Poseł Jan Szyszko (PiS):

Pierwsza rzecz – nikt nie ma wątpliwości, że zmiany klimatyczne następują. Nikt też nie ma wątpliwości na świecie, że następuje wzrost koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze. Natomiast wątpliwości są co do jednego: jaki jest udział człowieka w systemie klimatu globu ziemskiego i w ogóle całego kosmosu. I tu są zdania podzielone. Mogę tu państwu podać cały szereg publikacji na ten temat – łącznie z publikacjami noblistów, którzy się tym zajmują, czyli modelowaniem matematycznym.

Jeszcze jedno chciałbym powiedzieć – nawet gdyby się patrzyło na zmiany temperatury, to w pracach podstawowych, jak choćby w klimatologii leśnej, widać jak ta amplituda zmian rośnie przy 10 ha, 100 ha, 1000 ha – jakie zmiany następują wówczas w układzie gatunków. To wszystko jest ze sobą powiązane. Natomiast różnice temperatury o 1ºC czy 2°C w ogóle nie odgrywają roli, a ta amplituda jest bardzo duża.

Co jest w tym najważniejsze? Otóż wolą polityczną całego świata jest to, że ma nastąpić stabilizacja emisji gazów cieplarnianych, a następnie redukcja. To jest podstawowe prawo i przestańmy dyskutować na inne tematy, tylko skupmy się na tym, jak mamy to ewentualnie osiągnąć, bo to jest najważniejsze.

Właśnie z tego powodu, kiedy zobaczyłem, co wróciło z Protokołu z Kioto – a byłem wówczas ministrem – postanowiłem bardziej zainteresować się sprawami klimatu i z tego też powodu zostałem Prezydentem COP 5. A kiedy przejęliśmy władzę w 2005 r., to pierwszym moim zadaniem było to, żeby zorganizować COP 14 w Polsce. To była cała operacja.

Dlaczego? Bo Konwencja Klimatyczna jest jedną z najbardziej istotnych konwencji gospodarczych świata.

Kiedy przyjrzałem się i Konwencji Klimatycznej, i Protokołowi z Kioto – załącznikowi – stwierdziłem, że Polsce udało się zrobić wyśmienity interes na prawie międzynarodowym. Bo to jest prawo międzynarodowe, ale równocześnie trzeba pamiętać, że to jest prawo, które jest troszkę „niżej” od konstytucji, ale „wyżej” od naszych ustaw sejmowych.

W związku z tym pierwsza zasada, która powinna obowiązywać, to przestrzeganie prawa i przestrzeganie zapisów, które są i w Konwencji Klimatycznej, i w Protokole z Kioto.

Bardzo żałuję, że nie ma pana ministra Nowickiego, bo będą pewne słowa krytyki pod adresem pana ministra, ale nie z powodu, że chcę pokazywać opcje walki politycznej, tylko z tytułu artykułu, który się ukazał w „Dzienniku” pod tytułem „Czas usiąść do gry o klimat”.

Rzeczywiście czas zacząć mówić o konkretnych sprawach, a m.in. o przestrzeganiu prawa.

Pierwsze pytania kieruję panie ministrze do pana. Cieszę się, że w podsumowaniu pan minister Nowicki mówi, że jako Prezydent COP 14 prezentuje stanowisko Polski w najważniejszych aspektach, dotyczących polityki klimatycznej i że minister ma decydujący wpływ na kształt toczących się negocjacji w układzie światowym.

Otóż dobrze, że pan minister zmienił zdanie, bo jeszcze zaraz po Bali a przed COP 14 mówił, że Polska nie będzie nawet miała swojego stanowiska na COP 14, gdyż już jesteśmy w Unii Europejskiej.

Prosiłbym zatem, aby pan minister tego przestrzegał i pilnował swoich urzędników, bo urzędnicy piszą równocześnie, że „stanowisko Polski w negocjacjach globalnych jest przygotowywane i prezentowane w ramach uzgadniania wspólnego stanowiska Unii Europejskiej, prezentowanego następnie podczas negocjacji przez prezydenturę”. Myślę więc, że jest tu pewna rozbieżność i urzędnicy jakby nie pamiętają, co pan minister mówił poprzednio, kiedy zmienił stanowisko, i jaka rzeczywiście jest rola Prezydenta COP.

Dodam, że o tej roli rozmawialiśmy ostatnio wraz z panem przewodniczącym Kuchcińskim z Ambasadorem Danii, który żachnął się na słowa, że ma prezentować Unię – on prezentuje, co oczywiste, Danię.

Przejdźmy zatem do działań krajowych. Jak już powiedziałem – prezydentura zobowiązuje, jest niezwykle ważna, bowiem mówi, w jaki sposób Polska może wygrać te istotne sprawy, które dotyczą tego, kto ma sterować gospodarką energetyczną świata.

W związku z tym, panie ministrze, zabrakło mi w pana wystąpieniu chociażby takich informacji: ile spotkań odbyło się w Polsce, które zorganizował Minister Środowiska?

Ja byłem Prezydentem COP i wiem, jak się promuje kraj. Chciałbym zatem wiedzieć, ile posiedzeń ciał doradczych odbyło się w Polsce? Ile osób zaczęło się kształcić w Biurze Konwencji Klimatycznej w Bonn? To są sprawy niezwykle istotne według mnie.

Skoro pan minister jest odpowiedzialny za sprawy związane z pakietem klimatyczno-energetycznym, o czym mówił przewodniczący związków zawodowych, to chciałbym zapytać: jak to się stało, że zmieniliśmy rok bazowy z Protokołu z Kioto na 2005 r. w wewnętrznym handlu emisjami? W rezultacie w przyszłości będziemy musieli redukować nie o 20% tylko prawdopodobnie o 52%. Tymczasem „stara” Piętnastka przyjmując ten rok za rok bazowy, będzie w tym samym czasie redukowała o 21%.

Czyż nie liczy się polski dorobek? Nie liczą się polskie osiągnięcia? Dlaczego mamy tak ogromne serce dla innych?

Przepraszam, panie ministrze, za chwilę będzie pan miał możliwość udzielenia odpowiedzi i wówczas będziemy to wszystko uzgadniali. Musi pan znaleźć trochę czasu i dla posłów.

Drugi niezwykle istotny element w tym całym układzie. Panie ministrze, skąd się to bierze, że skoro tak ważna jest koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze, to rząd polski decyduje się na przyjęcie tych dwóch projektów CCS? Dodam, że Ministerstwo Gospodarki prezentuje je również na posiedzeniach Komisji do Spraw Unii Europejskiej i mówi, że akumulacja i ładowanie w układzie geologicznym 1 tony dwutlenku węgla będzie nas kosztowało od 30 do 100 euro, podczas gdy w wewnętrznym systemie handlu emisjami w tym czasie kosztowało to około 20 euro, a można też wykorzystać do tego pochłanianie i wtedy praktycznie byłoby to za darmo – z tym, że trzeba przestrzegać prawa.

Gdybyśmy nie wprowadzili wewnętrznego systemu handlu emisjami, który prawdę powiedziawszy rozpoczął się traktatem akcesyjnym, a później był kontynuowany, to nie mielibyśmy problemu ze sprzedawaniem AAUs.

Gdyby nie ten sukces Polski, że udało się nam zaskarżyć w Brukseli przydział redukcji, to sprzedawalibyśmy po 1 czy 2 euro za tonę, a w tym samym czasie kupowalibyśmy po kilkadziesiąt euro w kraju.

Przy okazji pytanie: za co płacimy? Kto decyduje: czy pan minister prowadzący negocjacje, czy rząd, czy pan premier? Kto jest odpowiedzialny za te sprawy negocjacyjne?

Przejdźmy teraz do spraw finansowania. Szanowni państwo, tak nie wolno. To jest tragedia, jeżeli najpierw przyjmuje się założenia 3×20, a później zmienia się rok bazowy. W efekcie w tym układzie Polska wyszła „jak Zabłocki na mydle”, bo zamiast 20% ma 52%. Równocześnie jest teoretyczny „sukces”, bo mówi się o 14% ze źródeł odnawialnej energii. Jednak już wcześniej coś zredukowaliśmy, więc nie jest to 14% tylko prawdę powiedziawszy zdecydowanie więcej.

Pytam – kto tak negocjuje: od ogółu do szczegółu? Negocjować trzeba odwrotnie: od szczegółu do ogółu.

Ja nie jestem przeciwnikiem funduszu adaptacyjnego. Wręcz odwrotnie. Polska ma moralny obowiązek i zobowiązania, żeby na to płacić. Nie możemy jednak zgodzić się, że najpierw ustalamy, iż będziemy płacili, nie wiedząc, w jaki sposób będziemy szacowali nasz udział: czy od PKB, czy od emisji, czy też od czegoś innego, np. od konsumpcji – bo przecież może być kraj, który nie ma ani tony emisji, ale konsumuje bardzo dużo, a nie będzie płacić, bo nie ma emisji. Jak można w taki sposób do tego podchodzić?

Poza tym, w tym układzie funduszu adaptacyjnego ważne jest to, na co to pójdzie. To, co powiedział pan przewodniczący związku zawodowego: czy rzeczywiście mamy płacić w pieniądzach, czy może raczej w polskich technologiach? Gdzie te pieniądze pójdą? Jak będziemy je dystrybuowali? W jaki rejon państw? Czy w te rejony, które będą nam sprzyjały w rozwoju gospodarczym, czy w te, które będą hamowały ten rozwój?

To, co mówię, to nie jest krytyka w układzie politycznym, tylko to jest moja ogromna troska o to, żebyśmy w końcu zaczęli myśleć o pakiecie klimatyczno-energetycznym, jako o instrumencie niezwykle ważnym dla polskiej gospodarki. Może w końcu skorzystajcie z tego układu, który był zrobiony przez poprzedni rząd.

Mówię o tym dlatego chociażby, bo właśnie dzisiaj mijają dwa lata od momentu, kiedy miała miejsce jedna z największych konferencji w III RP – dotyczyła ona spraw lasów. Byli tu ministrowie lub przedstawiciele leśnictwa z 44 państw Europy, w tym przedstawiciele największych państw świata, gdzie sprawy leśnictwa są niezwykle istotne, czyli z Chin, Brazylii, Indii.

Podczas tej konferencji powstały rezolucje, które państwu załączyłem. Rezolucje, które przygotowywały polskie stanowisko do tego, by walczyć o polskie interesy na COP 14. Czym to się zakończyło? Ano tym, że po konferencji prasowej w środkach masowego przekazu ukazała się jedynie informacja o tym, czy ojciec Rydzyk otrzyma dofinansowanie i czy otrzyma koncesję na geotermię. I to było wszystko, co ukazało się w środkach masowego przekazu. Środki masowego przekazu w ogóle nie interesowały się tym, co działo się na tej niezwykle ważnej konferencji, którą otwierał prezydent i gdzie było prawie 50 przedstawicieli państw z całego świata, gdzie stworzona została Rezolucja Warszawska i stanowisko w sprawie wykorzystywania planowania przestrzennego, leśnictwa do łagodzenia zmian klimatu – gdzie Polska powinna być liderem.

Czy znalazło to jakieś odzwierciedlenie? Zupełnie nie. Dlatego mówię, panie ministrze może jednak siądźmy i zastanówmy się wspólnie, jak bronić interesów kraju i jak bronić choćby polskich zasobów energetycznych, żeby nie uzależniać się od kogoś innego.

Nie reprezentujmy stanowiska jakiś nieokreślonych sił w Unii Europejskiej i zacznijmy patrzeć na własne interesy. Konwencja Klimatyczna jest konwencją ONZ-owską, a nie wewnętrzną unijną. Wewnętrzne unijne są pewne uwarunkowania prawne, które przyjmujemy.

Dlaczego na COP 14 nie poszliście państwo z tą koncepcją, która mi przyświecała: pierwszy okres rozliczeń z Protokołu z Kioto? Pierwszy okres rozliczeń Protokołu z Kioto to 2008 r. Trzeba wyjść i zapytać innych – również tych z G77 – kto nie dokonał zobowiązań z Protokołu z Kioto, a kto ich dokonał?

Trzeba rozliczyć to w układzie europejskim i pokazać, że jesteśmy wiarygodnym partnerem w układach międzynarodowych, odnośnie zmian klimatycznych.

Moja propozycja brzmi: siądźmy panie ministrze do stołu i zacznijmy myśleć o interesie państwa, a myślę, że będzie to z pożytkiem dla polskiej gospodarki. Dziękuję bardzo.

Drewno dla spekulantów? – Nasz Dziennik

Na aukcjach internetowych w kilkunastu nadleśnictwach drewno kupował m.in. niemiecki gigant tartaczny Klasuner, mający kilka tartaków o łącznej mocy przerobowej kilku milionów metrów sześciennych drewna.
„Istnieją uzasadnione podejrzenia, iż mamy obecnie do czynienia z wykupem znacznej części surowca drzewnego, zwłaszcza na zachodzie i południu kraju, przez nieuczciwą konkurencję i spekulantów” – pisze w liście do ministra środowiska Sławomir Wrochna, prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego. Jak zauważa, obserwowane tam niezwykle wysokie wzrosty cen drewna oferowanego na tzw. systemowych przetargach otwartych „mają zapewne na celu wyeliminowanie z rynku polskich przedsiębiorców przez ulokowane blisko granic Polski koncerny dysponujące znaczną przewagą finansową, zwłaszcza w stosunku do dominujących w Polsce małych i średnich przedsiębiorców”.
– Niemieccy właściciele lasów prywatnych zdecydowali się przeczekać kryzys i nie pozyskiwać obecnie drewna – dodaje Wojciech Żelechowski, prezes firmy Complex z Gdańska. – Niemcy więc chętnie usiedli za ekranem komputera i przez internet kupują drewno okrągłe w Polsce, bo takie im Lasy Państwowe stworzyły udogodnienia – stwierdza.
(czytaj cały artykuł)

źródło: Nasz Dziennik

Lasy w Sejmie, czyli chwalą nas.

2 grudnia w Sejmie RP znów królował temat lasów, a Lasów Państwowych w szczególności. Debatowano bowiem nad Raportem o stanie lasów i „Krajowym programie zwiększania lesistości” w 2007 i 2008  r. Atmosfera w Sejmie nie odbiegała od tych z lat poprzednich. Posłowie chwalili nas, no może z wyjątkiem posła Cybulskiego (ale on patrząc na lasy widzi tylko kopaliny i marnotrawstwo drewna w użytkach przeszłorębnych), nawet zobaczyli straty w przychodach Lasów Państwowych z powodu Natura 2000. O dziwo, nawet Ministerstwo Środowiska dostrzegło ten ubytek przychodów, choć ich wrodzone próżniactwo i serwilizm wobec Unii Europejskiej w walce o interes Polski powoduje, że Lasy Państwowe nie partycypują nawet w finansowej kompensacie związanej z  absorpcją dwutlenku węgla, choć rząd PiS-u przygotował podłoże.  Co więcej, wyszło szydło z worka, czyli  przyznano nam rację, że uchwalane w ubiegłe wakacje, w takim pośpiechu ustawy,  były zwyczajnym bublem i teraz trzeba je poprawiać. Dobre chociaż i to, choć znając kompetencje Ministra, potrafi to też spaprać.
Poniżej przedstawiamy opinię Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa  w sprawie dyskutowanych na posiedzeniu Sejmu dokumentów  oraz link do dyskusji sejmowej (początek na tronie 160)

Poseł Dariusz Bąk:

Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! W imieniu Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa mam przyjemność przedstawić stanowisko komisji wobec informacji o stanie lasów oraz orealizacji „Krajowego programu zwiększania lesistości” w 2007 r. (druk nr 1209), a także stanowisko komisji wobec dokumentu o tym samym tytule sporządzonego za rok 2008 (druk nr 2426). W sprawie informacji o stanie lasów i o realizacji „Krajowego programu zwiększania lesistości” w 2007 r. komisja zebrała się w dniu 18 listopada 2008 r., natomiast w sprawie informacji o stanie lasów oraz o realizacji „Krajowego programu zwiększania lesistości” w 2008 r. komisja zebrała się w dniu
4 listopada 2009 r., dokonując szczegółowej analizy tych dokumentów.

Panie Marszałku! Wysoki Sejmie!

W informacji o stanie lasów za 2007 r., podpisanej przez prezesa Rady Ministrów, znalazł się zapis, cytuję: Lasy Państwowe w 2007 r. skutecznie realizowały politykę leśną państwa poprzez realizację „Krajowego programu zwiększania lesistości”, przebudowę drzewostanów, zwiększanie różnorodności biologicznej lasów, zachowanie leśnych zasobów genowych, ochronę przyrody – tu godne podkreślenia jest przeprowadzenie po raz pierwszy powszechnej inwentaryzacji bogactwa przyrodniczego w lasach – zwiększenie retencji w lasach i prowadzenie edukacji przyrodniczo-leśnej społeczeństwa oraz reintrodukcję rzadkich gatunków zwierząt i drzew, doskonalenie technologii, prac hodowlanych i ochronnych, wykorzystanie naturalnych i półnaturalnych procesów przyrodniczych, a także wspieranie prac badawczych. Posłów biorących udział w dyskusji w toku obrad komisji zainteresowało to, czy introdukcja prowadzona w naszym kraju jest skorelowana w jakiś sposób z działaniami państw ościennych, gdyż, jak wiemy, w innych państwach obowiązywały dotychczas inne zasady prowadzenia gospodarki łowieckiej, inaczej też funkcjonują instytucje odpowiedzialne za gospodarowanie w lasach. Padały wnioski, żeby te sprawy starać się ujednolicić, jeśli chodzi o podejście do introdukcji bądź reintrodukcji. Podawano przykłady, że są inne okresy ochronne dla wielu gatunków zwierząt w innych państwach i to może powodować sytuację, że my będziemy chronić, introdukować, a w innych państwach zwierzęta migrujące będą odstrzeliwane. Za wielki sukces Lasów Państwowych w 2007 r. członkowie komisji uznali wykonanie rzetelnej inwentaryzacji przyrodniczej, która pozwoliła na potwierdzenie istnienia chronionych gatunków, których występowanie było podstawą do wyznaczenia sieci obszarów Natura 2000.

Z uznaniem komisja odniosła się do nowatorskich zasad sprzedaży drewna, które w 2007 r. zostały ujednolicone w całym kraju i w czasach koniunktury na rynku drewna powodowały sprawiedliwe zaopatrywanie istniejących w Polsce zakładów drzewnych, które w jakiejś części mogły skorzystać z wystawionej na sprzedaż przez Lasy Państwowe puli drewna w roku 2007. Transparentność i przejrzystość zasad sprzedaży drewna zapewniły powszechnie dostępne techniki komputerowe. Te nowoczesne zasady sprzedaży drewna sprawiły, że odbywała się ona przy otwartej kurtynie, według reguł znanych każdemu odbiorcy drewna. Godnym podkreślenia jest fakt, że nowe zasady sprzedaży drewna przyczyniły się do uspołecznienia procesów z nią związanych, gdyż przy określeniu optymalnych cen drewna na polskim rynku duży udział miała Komisja Leśno-Drzewna, która składała się z przedstawicieli przemysłu drzewnego, leśników, świata nauki oraz przedstawicieli organizacji społecznych. Przy okazji zwrócono także uwagę na fakt, że realizując sprzedaż drewna w oparciu o nowe zasady, nie dopuszczono do utraty należności za sprzedane drewno, gdyż po raz pierwszy wprowadzono powszechny obowiązek zabezpieczenia finansowego dla wydłużonych terminów płatności za sprzedaż surowca drzewnego. Umożliwiło to zwiększenie nakładów na działalność podstawową, w tym ochronę, hodowlę czy użytkowanie lasu. W tym miejscu pragnę podkreślić, że Lasy Państwowe są instytucją samofinansującą się, co znaczy, że wszelkie wydatki pokrywają z własnych przychodów. Stąd tak ważne jest zapewnienie tych przychodów. Chciałbym zauważyć, że 90% przychodów Lasów Państwowych pochodzi ze sprzedaży drewna. Nowatorskie zasady sprzedaży drewna wypracowane i wdrożone w pełni w 2007 r. po niewielkich modyfikacjach obowiązują i dziś, i sprawdzają się, kiedy w kraju na rynku drzewnym panuje dekoniunktura. Należy więc oddać szacunek tym, którzy zasady te opracowali i wdrożyli. Świadczy to o ich mądrości i trafności rozwiązań dotyczących zasad sprzedaży drewna.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Zasoby leśne systematycznie rosną, dotyczy to zarówno ogólnej powierzchni lasów w Polsce, jak i zasobów drzewnych na pniu. W 2008 r. powierzchnia leśna zwiększyła się o 18 tys. ha, a zasoby drzewne na pniu wzrosły o 47 mln m3. W ubiegłym roku zanotowano zmniejszoną o 20%, w stosunku do 2007 r., aktywność owadzich szkodników oraz o 12% mniejszy obszar występowania chorób grzybowych. Wielki problem sprawia zarządzającym Lasami Państwowymi rozpad świerczyn Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. W ostatnim roku zaobserwowano poprawę stanu lasów świerkowych w tym regionie. Można to wywnioskować z wielkości koniecznych cięć sanitarnych, które w stosunku do roku ubiegłego zmniejszyły się o 100 tys. m3. W trakcie dyskusji prowadzonej na posiedzeniu komisji z uznaniem odnoszono się do sukcesów leśników w walce z tym problemem. Podkreślano też wielkie osiągnięcia Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach w produkcji sadzonek w szkółkach kontenerowych. O tym wszystkim w roku bieżącym członkowie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa mogli przekonać się w trakcie wyjazdu terenowego do RDLP Katowice. Rada Ministrów w przedstawionym materiale zwraca uwagę na diametralnie różny poziom gosp sy Państwowe i w lasach własności prywatnej. W materiale ujęto to w następujący sposób:

Prywatne gospodarstwa leśne w Polsce są bardzo rozdrobnione. Przeciętnie na jednego właściciela przypada 1,43 ha powierzchni lasu stanowiącego najczęściej fragment gospodarstwa rolnego. W 2008 r. nad gospodarką leśną w lasach niestanowiących własności Skarbu Państwa nadzór sprawowali starostowie. Na ok. 72,1% powierzchni lasów nadzór powierzony został nadleśniczym Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe. Ustawa o lasach zobowiązuje właścicieli lasów do prowadzenia racjonalnej gospodarki leśnej według uproszczonego planu urządzania lasu lub decyzji starosty wydanej w oparciu o przeprowadzoną inwentaryzację stanu lasów. W trakcie dyskusji członkowie komisji zwracali uwagę na niekorzystne zjawisko, jakim jest brak uproszczonych planów urządzania lasu. Według danych GUS, ok. 53% powierzchni lasów niestanowiących własności Skarbu Państwa posiadało dokumentację urządzeniową. Opóźnienia w realizacji dokumentacji urządzeniowej wynikają z braku środków finansowych w urzędach starostw. Przeciętna zasobność wyrażona w m3 na 1 ha powierzchni lasu w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe wynosi 240 m3/ha, a w lasach prywatnych i gminnych – 119 m3/ha. Godny podkreślenia jest fakt, że w 2009 r. minister środowiska podjął działania w kierunku założenia związku stowarzyszeń właścicieli lasów prywatnych. Na podstawie przedłożonej informacji należy zauważyć, że rząd polski dostrzega wielkie zasługi Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe na polu ochrony przyrody w Polsce. Potwierdzeniem tego jest zapis: Łącznie rząd RP zgłosił do Komisji Europejskiej: 141 obszary specjalnej ochrony ptaków, zajmujących ok. 16% powierzchni kraju; 364 obszary mające znaczenie dla wspólnoty, które po zatwierdzeniu ich przez ministra środowiska rozporządzeniem staną się specjalnymi obszarami ochrony siedlisk, zajmującymi ok. 8,4% powierzchni kraju. Aktualnie propozycja polska sieci obszarów Natura 2000 może objąć 18,2% powierzchni kraju. Obszary Natura 2000 na lądzie pokrywają 5 644 967 ha, z tego 3 099 221 ha stanowią lasy, które tym samym zajmują 55% powierzchni tych obszarów, z czego w zarządzie Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe znajduje się 2 513 094 ha. Członkowie komisji w trakcie dyskusji podnosili, że dobra działalność Lasów Państwowych na poluochrony przyrody i niekwestionowane wielkie sukcesy spowodują w najbliższej przyszłości pewne problemy w samym przedsiębiorstwie Lasy Pańtwowe. Zauważa to i rząd, umieszczając w przedkładanej informacji o stanie lasów następujący zapis: Włączenie tak dużej powierzchni obszarów leśnych, zarządzanych przez PGL Lasy Państwowe, spowoduje zmniejszenie przychodów. Przewiduje się, że pozyskanie drewna zmniejszy się o 5 mln m3 rocznie, co stanowi ok. 15%. Ograniczenia będą dotyczyły przede wszystkim pozyskania surowca w drzewostanach rębnych i bliskorębnych, dających najbardziej dochodowe sortymenty. Zwiększą się jednocześnie nakłady Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe spowodowane nałożeniem nowych obowiązków w zakresie ochrony tych obszarów przy jednoczesnym braku rekompensaty poniesionych kosztów. Tak widzi sytuację rząd. Mając to na względzie, członkowie komisji w trakcie dyskusji nad przedłożoną informacją o stanie lasów w 2008 r. składali wnioski, aby rząd nasilił działania w celu pozyskania środków z zewnątrz i wsparcia Lasów Państwowych. Taką szansę daje ratyfikowany przez Polskę protokół z Kioto. Sprawy te będą niedługo omawiane na konferencji klimatycznej w 55. posiedzenie Sejmu w dniu 2 grudnia 2009 r. Informacje rządu o stanie lasów oraz o realizacji „Krajowego programu zwiększania lesistości” Kopenhadze, której prezydentem jest minister środowiska rządu polskiego. Materiały, które rząd przedłożył Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, zawierają ocenę „Krajowego programu zwiększenia lesistości”. Wynika z nich, że sytuacja w tym obszarze działania znacznie się pogorszyła. Członkowie komisji zgodzili się z argumentacją przedstawiciela rządu, że powstanie sieci obszarów Natura 2000 i wejście Polski do Unii Europejskiej sprawiły, że „Krajowy program zwiększania lesistości” powinien być poddany weryfikacji. Zasadny wydaje się wniosek, aby jego realizację rozliczać w innej perspektywie, w innym czasie, dostosowując go do funkcjonowania Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Zalesienia są przecież finansowane w ramach tego programu. Komisja z dużym uznaniem odniosła się do dokonań Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe zarówno w roku 2007, jak i w roku 2008. Wysoko oceniła postawę leśników, efekty ich gospodarowania tak dużym majątkiem narodowym. Przedsiębiorstwo Lasy Państwowe obejmują ok. 25% powierzchni naszego kraju. Przedłożone przez rząd informacje o stanie lasów oraz o realizacji „Krajowego programu zwiększania lesistości” za rok 2007 i za rok 2008 Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa uważa za dobrze, rzetelnie przygotowane i wnosi o przyjęcie ich przez Wysoką Izbę. Dziękuję za uwagę.
(czytaj debatę sejmową)