maj 2025
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  

Archiwa

Kategorie

PKW organem nadzorującym wybory, czy stroną w sporze politycznym?

Przez Polskę przetoczyła się niedawno dyskusja nad stanowiskiem Państwowej Komisji Wyborczej odbierającej prawo do kampanii informacyjnej głównie PiS-owi, ale i SLD. O dziwo, takiego stanowiska nie zajęło PKW w wyborach z 2007 roku, gdzie bilbordy krytykujące rząd Jarosława Kaczyńskiego postawiło PO. Wydaje się, że tym razem sytuacja ma się trochę inaczej. W dniu 15 lipca dziewięćdziesięciu członków Państwowej Komisji Wyborczej zostało odznaczonych przez Prezydenta (z PO) i jakby w odpowiedzi na to, trzy dni później, 18 lipca ukazało się krytyczne wobec opozycji stanowisko PKW. Czyżby organ nadzorujący prawidłowość wyborów włączył się w kampanię wyborczą po stronie jednej z partii?

Lista odznaczonych pracowników PKW i BKW

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski nadał ordery i odznaczenia członkom Państwowej Komisji Wyborczej, komisarzom wyborczym oraz pracownikom Krajowego Biura Wyborczego. Uroczystość wręczenia odznaczeń państwowych odbyła się w dniu 15 lipca 2011 r. w Pałacu Prezydenckim.

 

Odznaczeni zostali:

 

za wybitne zasługi w działalności na rzecz umacniania demokratycznego prawa wyborczego Rzeczypospolitej Polskiej
KRZYŻEM KOMANDORSKIM
Z GWIAZDĄ
ORDERU ODRODZENIA POLSKI

 

1. Pan Ferdynand RYMARZ

 

KRZYŻEM KOMANDORSKIM
ORDERU ODRODZENIA POLSKI

 

2. Pan Jan KACPRZAK
3. Pan Tadeusz ŻYZNOWSKI

 

KRZYŻEM OFICERSKIM
ORDERU ODRODZENIA POLSKI

 

4. Pan Stanisław ZABŁOCKI

 

KRZYŻEM KAWALERSKIM
ORDERU ODRODZENIA POLSKI

 

5. Pan Stanisław BLONKOWSKI
6. Pani Anna CHRZAN
7. Pani Anna DERĘGOWSKA
8. Pani Helena DZIURA
9. Pan Czesław JASTRZĘBSKI
10. Pan Andrzej KISIELEWICZ
11. Pani Grażyna KORCZAK
12. Pan Jacek KRASZEWSKI
13. Pan Andrzej KUBA
14. Pan Wojciech LITEWKA
15. Pani Anna LUBACZEWSKA
16. Pani Grażyna MAJEROWSKA-DUDEK
17. Pani Janina NOWAKOWSKA
18. Pani Barbara PIĄTEK
19. Pan Edward PRZESŁAŃSKI
20. Pan Mieczysław RYCZKO
21. Pan Antoni RYMS
22. Pani Teresa SĘDERECKA
23. Pan Andrzej SIUCHNIŃSKI
24. Pani Krystyna STANISŁAWSKA
25. Pan Andrzej ŚLASKI
26. Pani Beata TOKAJ
27. Pani Mirosława WOLAŃCZYK *
ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI
28. Pan Waldemar BAŃKA
29. Pan Jarosław BENEDYK
30. Pani Elżbieta BIAŁKOWSKA
31. Pani Hanna BIEDERMANN
32. Pani Grażyna BIELECKA
33. Pani Teresa BODYS
34. Pani Barbara BORTEL *
35. Pani Emilia DORSZ
36. Pan Romuald DRAPIŃSKI
37. Pan Czesław DUŚKO *
38. Pan Lech GAJZLER
39. Pani Agnieszka GAŁĄZKA
40. Pan Bogumił HOSZOWSKI
41. Pan Andrzej JASTRZĘBSKI *
42. Pan Ryszard KACZMARCZYK
43. Pani Wanda LEBIODA *
44. Pani Elżbieta LIBERA-NIESPOREK
45. Pan Arkadiusz LISIECKI
46. Pan Krzysztof LORENTZ
47. Pan Rafał MALARSKI
48. Pani Danuta MATCZAK
49. Pani Danuta MATWIEJCZUK
50. Pani Barbara MIROŃSKA
51. Pan Adam OKRUCIŃSKI
52. Pan Cezary OLSZEWSKI
53. Pan Krzysztof ORŁOWSKI
54. Pan Marian PIĄTEK
55. Pani Alicja PLESZCZYŃSKA *
56. Pani Maria POLAK
57. Pani Teresa RAK
58. Pan Roman RYNIEWICZ *
59. Pan Krzysztof SADOWSKI
60. Pan Alfred SZPONARSKI
61. Pani Wiesława TOCZEK *
62. Pan Krzysztof WAWRO
63. Pan Sławomir ŻOŁNIERKIEWICZ

 

 

SREBRNYM KRZYŻEM ZASŁUGI
64. Pani Helena ADAMCZYK
65. Pani Teresa BIAŁAS
66. Pani Dorota BIAŁOWĄS
67. Pani Romualda BOLEWSKA
68. Pani Teresa BOROWSKA
69. Pani Janina DACKO
70. Pani Teresa KAŁUSKA *
71. Pan Jan KARWAN
72. Pani Ewa KORONA *
73. Pani Anna LESZCZYŃSKA
74. Pan Paweł MEHL
75. Pan Zbigniew MICHNOWSKI *
76. Pani Grażyna MUSIAŁ
77. Pani Elżbieta PUŚ
78. Pani Elżbieta RADOMSKA
79. Pani Wiktoria SAROL
80. Pani Małgorzata SZCZECHURA
81. Pani Maria TRELA
82. Pani Krystyna TURUDICZ *
83. Pani Apolonia WALCZAK

BRĄZOWYM KRZYŻEM ZASŁUGI
84. Pani Wiesława GÓRALSKA
85. Pani Bożena JAROMIN
86. Pani Beata KOLATORSKA
87. Pani Wanda PIERSA
88. Pan Piotr RACZYŃSKI
89. Pan Tomasz ZOŃ *
za wzorowe, wyjątkowo sumienne wykonywanie obowiązków wynikających z pracy zawodowej

 

MEDALEM ZŁOTYM
ZA DŁUGOLETNIĄ SŁUŻBĘ

 

90. Pani Janina SOSNOWSKA

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Buntownicy smaku – Witold Gadowski

Uważacie, że jesteśmy egzaltowani i nieracjonalni. Uważacie, że za całe opisanie świata starcza nam garstka zetlałych cytatów napisanych przez takich samych jak my fantastów.

Nazywacie nas sektą, która wierzy w nierealnego Boga – Pana Prawdy bez kompromisów.

Uważacie, że nic nie znaczymy, codziennie wyszydzacie nas w swoich modnych programach telewizyjnych, co tydzień opisujecie naszą nicość w swoich tygodnikach opinii. Odmawiacie nam nawet praw przynależnych ludziom – jesteśmy co najwyżej ciemną hołotą, watahą, którą trzeba wyrżnąć, aby żyło się lepiej.

Dziesiątki ekspertów i profesorów od wszystkiego codziennie wieszczą nasz nieuchronny koniec.. Wyrzucacie filmy naszych autorów z publicznej telewizji, milczycie o naszych pisarzach, wyśmiewacie naszych publicystów.

Zastanawiam się po co to wszystko? Przecież jeżeli jesteśmy tylko wymierającym szczepem genetycznie niezdolnym do życia we współczesnym świecie, to dlaczego poświęcacie nam tak wiele swojego cennego czasu, tak wiele energii?

Dlaczego codziennie od rana do wieczora, bez wakacyjnej przerwy, powtarzacie te same zaklęcia – słowa które mają nas anihilować, zamienić w parę wodną i tlen?

Dlaczego kiedy o nas mówicie macie tak zacięte miny, dlaczego trzęsą się wam ręce?

Dlaczego walczycie z poetami, walczycie z wierszami, z piosenkami, walczycie z napisami na murach i z okrzykami na meczach, walczycie z transparentami…dlaczego?

Czyżby coś nie zgadzało się w waszym światłym rachunku?

Policzmy więc wspólnie jeszcze raz:

media ( te przyjazne i te odbite) są wasze, wojsko, policja i urzędnicy – wasi, parlament i najnowsze sondaże – wasze, najmodniejsi pisarze, aktorzy, kabareciarze – wasi, młodzi wykształceni z dużych miast, ludzie sukcesu – wasi, najlepsi i najładniejsi politycy – wasi, niepodważalne autorytety (Owsiak, Środa, Ochojska, Wajda, Olga Lipińska, Marek Kondrat – aż się kręci w głowie) – wasi, dyskusja, demokracja i pluralizm – od Jarosława Gowina do Arłukowicza – wasze, kościół łagiewnicki (ten doskonały, nowoczesny biskupa Pieronka, księdza Bonieckiego i Sowy – aż się dziwię, że jeszcze nie nosicie klamerek u pasów ze stosownymi napisami) – wasz. Prawo – wasze, Większość – wasza. Słuszność i ciężar wielu pracowitych stronic – wasze. Unia Europejska, NAFTA, świat cały, przyjazny, progresywny i demokratyczny – wasz. Tęczowi przodownicy miłości, płcie wszystkie i parytety – wasze. Miejsca na billboardach, city lightach, na scenach i na ekranach – wasze. Miejsca w sercach na Walentynki – wykupione już dawno.

To przecież całe uniwersum, doskonałe, bez żadnej szczeliny, bez tajemnego przejścia dla myszy i korników.

Kto więc przeciw Wam?

Kto na tyle spędza wam sen z powiek, że zdyszani pędzicie, aby odliczyć się w porannych programach TVN 24?

Nie możecie spać? Coś wam się śni niedobrego? Coś gniecie w piersiach, gdy zamykacie się w czterech ścianach i gasną światła Warszawy?

Kto każe pisać wam tak żałosne libretta do waszych „Szkieł kontaktowych”.

Czegoś się obawiacie? Kogo?

Nie, to przecież nie ma najmniejszego sensu…nie ma się kogo bać Kochani.

Przecież codziennie utwierdzacie się o tym w swoich „śniadaniach u Mellerego”, rozpijacie to w swoich „kawach na ławach” i potem.

Poza wami nie ma świata, są tylko jakieś błota i mokradła, jakieś opary do rozwiania i mgły do osuszenia.

Istnieje nic.

A jeśli coś jednak jest?

Jeśli oni tam stoją – milczący, skupieni, niewdzięczni?

 Jeśli oni stoją tam jak rosnący w ciszy birnamski las?

Te strzygi, potwory, wyziewy i strachy, upiory o twarzach starych wiarusów, młodych Karolów Lewittoux, Trauguttów straconych.

Jeśli oni uznali, że księżyc jest jednak piękniejszy od płatnego wychodka, że Matka Boska choćby i kiełbasiana co grudzień rodzi Dzieciątko Prawdy, że podanie dłoni może być czystym gestem pokoju i przyjaźni, a nie pijarowym trickiem?

Jeśli są jeszcze tacy, którzy wiedzą że „mężczyzna” to wybór, a nie płeć wrodzona, że „kobieta” to błogosławiona brama, przez którą wchodzi na świat wielki cud.

Jeżeli oni spluwają pod nogi kłamcom, nie chcą kompromisów i wierzą w czyste gesty?

Jeśli ktoś się boi,

to z czasem zaczyna nienawidzić własnego strachu.

Egzorcyzmuje go tysiącem obrzędów i coraz bardziej hałaśliwą zabawą.

Gdy spoglądałem na wasz koncert, wasz i Materny i Wojewódzkiego, to powstał mi w głowie ten tekst.

Zrozumiałem jak wścieka was nasze trwanie.

Jak nigdy nie zrozumieliście powstańców z Warszawskiego Getta (choć wyprawiliście im setki pustych laurek), jak nie pojmiecie harcerzy z Wieży Spadochronowej, lwowskich „Orląt”, samobójcy Raginisa.

Pojąłem jak wygodnie jest wam widzieć Warszawskich Powstańców w kanałach, ułanów II Rzeczpospolitej w nie istniejących (chyba tylko w hitlerowskiej propagandzie) szarżach na czołgi i Zbigniewa Herberta w grobie.

Czy naprawdę uwierzyliście w to, że ten Naród można tak tanio oswoić i wysłać w prywatność śmierdzącą grillem?

Może nie jesteśmy najbardziej przebiegli wśród narodów świata, może z naszych wad da się stworzyć „Bestiarium Polonicum”, może w tłumie nie wyglądamy najlepiej, ale nikt jeszcze nie wyciął nam poczucia wolności – tej swoistej wrażliwości na smak życia, której pozbawione są umysły niewolników.

Tych prowodyrów nie jest zbyt wielu, ale jak profetycznie pisał „wasz” Miłosz: „możesz go zabić narodzi się nowy…”

Tak gnaliście do tej waszej ponowoczesności, do końca historii, który nie nastąpił, że przestaliście na nas zważać, a teraz cóż, chyba jest już późno, chyba zmierzcha się wasza historia.

Wasz lęk dobrze wie, że My potrafimy czekać.

Żeby sprawa była jasna.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Poseł Dariusz Bąk – projekt faktycznej, szybkiej pomocy dla rolników dotkniętych klęską huraganu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

(pobierz apel posła Dariusza Bąka w pdf)

 

 

 

 

 

Projekt regulaminu nagród w Lasach Państwowych

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

nagroda po II kwartale 2011r

Senator Wojciech Skurkiewicz – Żle się dzieje w Lasach Państwowych. Leśne szkodnictwo PO

Już miesiąc minął od momentu, gdy skierowałem oświadczenie senatorskie do ministra środowiska Andrzeja Kraszewskiego w sprawie sytuacji kadrowej w Lasach Państwowych: http://www.skurkiewicz.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=89:le-si-dzieje-w-lasach-pastwowych-wyspienie-do-ministra-rodowiska&catid=2:aktualnoci&Itemid=12 Niestety jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi na moje wystąpienie. Najwyraźniej miesiąc to zbyt mało, aby zebrać informacje o zmianach kadrowych w LP. Zapewne było ich tak wiele, że w tej chwili Marianowi Piganowi trudno jest się doliczyć. Z licznych informacji, które do mnie docierają wynika się, że tych zmian za rządów PO w lasach było ponad 200!!! Ostatnio dotarła do mnie kolejna informacja o zmianie dyrektora RDLP we Wrocławiu. Nowym szefem wrocławskich leśników został Jerzy Łokietko. To już chyba czwarta albo piąta osoba, która kieruje tą dyrekcją w ostatnich czterech laach. PO i dyrektor Pigan pokazali, że polityczne działania w LP to normalka – miotła przychodzi, miotła wymiata, a gdy się zedrze, sama zostanie wymieciona. Niemniej jednak ostatnia nominacja dyrektorska w ramach pseudokonkusów to już spore przegięcie. Najwyraźniej Platformie Obywatelskiej skończyła się już leśna ławka rezerwowych skoro Pigan powołał na dyrektora osobę, która go nadzorowała w DGLP z ramienia PO i która zaledwie przed kilkoma tygodniami ukończyła studia leśnie na poziomie inżynierskim. Wielu moich romówców podkreśla, że wystarczy przyjaźń i wspólne studia na wydziale historyczno – filozoficznym Uniwersytetu Wrocławskiego z marszałkiem Grzegorzem Schetyną, aby zostać dyrektorem w Lasach Państwowych pod rządami PO. W środowisku leśnym już wrze, że to właśnie Łokietko jest przymierzany na następcę Mariana Pigana. Na szczęście w październiku są wybory i jestem przekonany, że nowa miotła nie tylko wymiecie, ale i zmiecie wszystkie leśne szkodniki.

Pro memoria

W dniu 6 lipca 2011 roku mija równo dziesięć lat od daty uchwalenia przez Sejm ustawy o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju – jedynego, jak dotąd, aktu prawnego przyjętego z inicjatywy obywatelskiej.

W art. 1 tej ustawy określono, że do strategicznych zasobów naturalnych kraju zalicza się m.in. lasy państwowe, zaś w art. 2 wykluczono możliwość poddawania strategicznych zasobów naturalnych kraju należących do Skarbu Państwa przekształceniom własnościowym.

Ustawę uchwalono w okresie przełomowym dla przyszłości polskiego modelu leśnictwa państwowego. Profesor Jan Szyszko – za przeciwstawianie się koncepcjom rządowym dotyczącym reprywatyzacji lasów państwowych – został odwołany z funkcji Ministra Środowiska. Nie powiodła się próba przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum w sprawie reprywatyzacji lasów. Jeden z obecnych sekretarzy stanu w Kancelarii Prezydenta słał skargi do Premiera Rządu RP , domagając się przeprowadzenia stosowanych zmian kadrowych w związku z działaniami kierownictwa Lasów Państwowych niezgodnymi z programem Rady Ministrów, dotyczącym kwestii reprywatyzacyjnych.

Pomysł inicjatywy obywatelskiej w sprawie ustawy o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju zrodził się na ziemi szczecineckiej podczas spotkania ówczesnego szefa Lasów Państwowych z pozostających wówczas bez pracy Andrzejem Modrzejewskim. Projekt ustawy wraz obszernym uzasadnieniem udało się przygotować praktycznie w ciągu dwóch dni. Był to oczywiście początek drogi. Pomysłem inicjatywy obywatelskiej – z natychmiastowym zrozumieniem – udało się zainspirować Marka Hejmana, ówczesnego szefa leśnej Solidarności. Z inicjatywy leśnej Solidarności, przy dużym wsparciu służb prasowych Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, Gabinetu Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych oraz pełnomocnika Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych do spraw parlamentarnych, w bardzo krótkim czasie zawiązał się Komitet Obywatelski. Na czele Komitetu stanął Jan Podmaski, zaś jego wiceprzewodniczącym został ówczesny poseł na Sejm RP – Jarosław Kaczyński.

Inicjatywa uchwalenia ustawy o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju wymagała sporządzenia obszernej listy z podpisami osób ją popierających.

W tym miejscu należy podnieść determinację bezimiennej rzeszy braci leśnej, bez zaangażowania której w krótkim czasie zebranie wymaganej liczby podpisów nie byłoby po prostu możliwe.

Jak pokazuje doświadczenie wielu innych późniejszych inicjatyw obywatelskich, kluczem do sukcesu jest tu wola polityczna na etapie prac sejmowych.

Inicjatywa ustawy o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju podzieliłaby zapewne los wszystkich późniejszych inicjatyw, gdyby nie zdeterminowana postawa ówczesnego marszałka Sejmu – śp. Macieja Płażyńskiego. Nie dał się on zwieść podszeptom licznych doradców o poglądach skrajnie konserwatywnych, aby „dać sobie spokój” z ustawą (doradców, których bez trudu odnajdziemy obecnie w licznych miejscach na wielu, nawet najwyższych, stanowiskach administracji publicznej) . Nie do przecenienia była tu rola Pani Marii Ciesielskiej, asystentki marszałka Sejmu, oraz jeszcze jednej osoby z otoczenia marszałka, której personaliów nie udało się nam odtworzyć. To dzięki postawie marszałka Sejmu projekt ustawy poddano „obróbce sejmowej”. Na etapie prac komisyjnych duże zaangażowanie wykazywał Pełnomocnik Komitetu Obywatelskiego. Utkwił w pamięci dzień, w którym – przy licznej obecności leśników na galerii – referował on projekt ustawy Wysokiej Izbie.

Okres przeprowadzania inicjatywy ustawy o zachowaniu naturalnego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju był czasem nadzwyczajnego zintegrowania braci leśnej. Jak mówił wówczas ówczesny Przewodniczący sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa (z dużym zaangażowaniem przewodniczył on pracom nad ustawą w fazie komisyjnej) – stan najwyższej konieczności wymagał zapomnienia o różnicach poglądów oraz osobistych animozjach.
Czy z tego okresu brać leśna potrafiła wyciągnąć lekcję na przyszłość?

Kompromitujący kordelas

Jak się dowiedzieliśmy, 18 czerwca br, w czasie obchodów Dnia Leśnika w Bardzie, p.o. dyr. E. Podczaszyński uhonorował W. Adamczaka Kordelasem Leśnika Polskiego. Początkowo nie mogliśmy uwierzyć, to przecież całkowita kompromitacja Lasów Państwowych!
Wobec takiej bezczelności brak  słów na komentarz. Prezentujemy stanowisko komisji w tej sprawie, które może będzie lepszym komentarzem tej sytuacji.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Usterka czyli katastrofa

Edmund Klich wyskoczył z „bronkiem”: „awaria jest jak jest katastrofa”. Według Klicha Tupolew ulegał drobnym usterkom, a nie awariom, bo dopóki nie ma katastrofy, nie można mówić o żadnych awariach.

Trudno wręcz wytrzymać festiwal obłudy i hipokryzji w wykonaniu PO i SLD, jaki pojawił się w mediach. Już nie manipulują, nie tuszują faktów. Oni po prostu bezczelnie łżą w żywe oczy i bezwstydnie zaprzeczają jednoznacznym faktom, które Maciarewicz przedstawia.

Ot chociażby jeden kłamca, Paweł Olszewski, pojawił się wczoraj w TVP:

Ten quasiraport, jaki zaprezentowali dziś Macierewicz z Kaczyńskim jest nieporozumieniem. Jest to miałkie, nijakie i absolutnie nic z tego nie wynika poza jadem politycznym. Właściwym dokumentem dotyczącym katastrofy smoleńskiej będzie raport Millera, nad którym pracowali niezależni fachowcy, którzy na lotnictwie się znają.(…) Szkoda nawet to komentować, i szkoda, że posłowie PiS zawracają głowę obywatelom, którzy są już na urlopach teoriami, które w rzeczywistości nie mają nic wspólnego z prawdą.

Ciekawa rzecz, Olszewski raportu jeszcze nie czytał, nie wie, na jakie ekspertyzy się komisja Maciarewicza powołała, a już śpieszy nałgać w TVP, że raport Maciarewicza nie zawiera faktów i nie powołuje się na opinie ekspertów. Gdyby państwo polskie funkcjonowało w sposób właściwy, wylądowałby pan za te kłamstwa przed sądem, panie Olszewski. Ale ponieważ mamy „miękki totalitaryzm” i „rozgrzanych sędziów”, rządowi kłamcy mogą łgać bezkarnie.

Kolejną odsłoną publicznego zakłamania SLD była z kolei wczorajsza wypowiedź posła Stanisława Wziątka:

Sądzę, że PiS będzie próbowało w dalszym ciągu tragedią smoleńską grać w wyborach i to będzie stanowiło osnowę kampanii wyborczej.

Stare powiedzenie dotyczące Kalego znalazło w SLD nową interpretację: moralność Kalisza. Kalisz grać tragedią (Blidy) – dobrze. Polityczni przeciwnicy Kalisza grać tragedią (smoleńską) – źle. A przecież twierdzenia Kalisza jakoby Blida była czysta i niewinna jako lelija bezlitośnie obróciła już w proch nieoceniona Kataryna w swoim tekście „Jak Kaczor Blide wykluczal”. Stąd tylko kompletny osioł by porównywał zamotaną w podejrzane znajomości Blidę i jej samobójstwo (powtórzę, bo politycy SLD brylujący w mediach jakoś o tym zapominają: SAMOBÓJSTWO!) do katastrofy rządowego samolotu produkcji rosyjskiej niedawno remontowanego w Rosji nieopodal rosyjskiego lotniska w sytuacji, gdy rosyjscy kontrolerzy go sprowadzać nie chcieli, ale zostali do tego zmuszeni przez zwierzchników, a polski rząd demonstracyjnie okazywał, że jakby tego upierdliwego kurdupla szlag trafił, to premier jeszcze by odetchnął z ulgą.

Z kolei komentujący dzisiejszą konferencję PiS Edmund Klich nakłamał, że odcięcie zasilania do podzespołów Tupolewa 15m nad poziomem pasa to bzdury. Czy ten sklerotyczny starzec sam nie widzi, jak się ośmiesza? Przecież Maciarewicz jasno wskazał, że taka informacja znalazła się w raporcie MAK. A tu akredytowany przy MAK Edmund Klich nie zna informacji, które się się w raporcie MAK znalazły. Co więc on przy tym MAK robił, na wakacje pojechał?

Żeby było ciekawiej Edmund Klich wyskoczył z „bronkiem”: awaria jest jak jest katastrofa. Według Klicha Tupolew ulegał drobnym usterkom, a nie awariom, bo dopóki nie ma katastrofy, nie można mówić o żadnych awariach, a co najwyżej o usterkach.

Czy ja naprawdę muszę oglądać w TV takich debili?

Co więcej nie rozumiem dlaczego TVN upiera się zapraszać na wizję takich błaznów jak Hypki. Szkoda, że nie on jeden wśród „specjalistów” jest telepatą, bo oto Piotr Abraszek z „Nowej Techniki Wojskowej” stwierdził:

Poseł Macierewicz ze swoim zespołem nadal uważa, że nie była to katastrofa, lecz celowe działanie mające na celu spowodowanie rozbicia samolotu.

Nadal, Panie Abraszek? Może pan poprzeć swoje bezczelne sugestie jedną tylko wypowiedzią, w której Maciarewicz stwierdził, że z całą pewnością Rosjanie działali celowo, bo chcieli zamordować nam prezydenta? Bo ja nic takiego z ust posła Maciarewicza nie słyszałem.

Dalej ten sam pseudoekspert kontynuuje swoje wywody:

Macierewicz wciąż uważa, że katastrofa miała miejsce na wysokości 15 metrów, kiedy wyłączył się dopływ energii elektrycznej. Ale nawet gdyby nastąpiła awaria systemu zasilania, samolot powinien był dać się pilotować ręcznie. System sterowania, prędkościomierz, wysokościomierz i busola są mechaniczne, nie wymagają zasilania.

Jak to się stało, że pan Abraszek nie zrozumiał tego, co zrozumiałem ja? A może tylko udaje idiotę? Poseł Maciarewicz stwierdził, że 15 metrów nad poziomem pasa zawiodło zasilanie. Nie stwierdził, że to jedyne, co się wtedy stało. Co zaś do sterowania ręcznego, polecam panu Abraszkowi przejechać się ciężarówką z wyłączonym wspomaganiem kierownicy. Więcej nie będzie pan potem oplatał farmazonów o wielotonowym kolosie, którym pilot może sterować ręcznie…

Żeby było ciekawiej strona rządowa nie komentuje raportu komisji Maciarewicza, czekając na raport komisji Millera, który będzie ich obowiązywał. Również to kłamstwo demaskuje Maciarewicz. Komisja Millera zebrała się bezprawnie. Maciarewicz przytoczył przepisy, zgodnie z którymi taka komisja może się zebrać w dwóch przypadkach:

  • gdy przyjęte rozwiązania prawne w wyjaśnianiu katastrofy to przewidują,
  • gdy druga strona o powstanie komisji zawnioskuje,

Żadna z tych okoliczności nie miała miejsca. Skutkiem tego Edmund Klich ośmiesza się twierdzeniem, że to dobrze, że przyjęto rozwiązania prawne, skutkiem których Polska nie miała prawa do własnej komisji lotniczej badającej wypadek.

 

Rzecz jasna do kampanii kłamstw z impetem dołączył się TVN. Stacja udając życzliwość, zapytała „ekspertów”. Pojawiła się teza, jakoby wieża nie przekazywała pilotom wysokości, bo nie miała takiej możliwości. To ja może przypomnę, że Tupolew zboczył także w bok. Tego też kontrolerzy na ekranach nie widzieli? Przecież chyba po to mają radar, zgadza się? Oficjalna wersja nie wyjaśnia w żadnym stopniu tego zboczenia z kursu.

TVN przytoczył też fragment raportu MAK, o którym mówił Maciarewicz. TVN wciskał nachalnie, że 15m to margines błędu i że to był moment katastrofy. Tymczasem bloger Rexturbo przytoczył na początku czerwca wyniki badania komputera pokładowego przez producenta:

Wyłączenie zasilania komputera pokładowego FMS miało miejsce, gdy samolot miał wysokość ok. 15 m ponad pasem lotniska i także ponad gruntem w tym miejscu, oraz był w odległości ok. 60 m od pierwszego uderzenia o ziemię.

Co więcej Rexturbo obrócił w proch wiarygodność raportu MAK w tym konkretnym punkcie.

MAK podaje godzinę wyłączenia FMS tę samą, co godzina katastrofy – 10:41:05.Rozważając powyższą sytuację, nasuwa się konieczność powiązania jej z działaniem systemu antykolizyjnego -TAWS oraz pracujących w nim dwóch wysokościomierzy barometrycznych elektronicznych WBE. Jeden znajduje się przed fotelem Kapitana, a drugi – przed Drugim Pilotem. Zapis wysokości 15 m na komputerze FMS, pochodzi właśnie z tych wysokościomierzy. Nie byłoby w tym niczego szczególnego gdyby nie to, iż komitet MAK umieścił w Raporcie informację – rzekome pomylenie przez załogę wysokości QFE z QNE. Konkluzję podali w punkcie 1.17.6. Imputują Kapitanowi i Nawigatorowi, że o 10:40:12 – ok. 4,6 km od progu pasa, gdy byli na wysokości ok. 280 m, wprowadzili do wysokościomierza WBE Kapitana – ciśnienie QNE 760 mm Hg, zmieniając tym dotychczasowe właściwe QFE 745 mm Hg, co rzekomo spowodowało dezorientacje Kapitana, – złudzenie, że samolot jest o 165 m wyżej niż był faktycznie. Konsekwencją miało być gwałtowne zniżanie aby wejść na ścieżkę.

Podsumowując rzekomo nieprawidłowo ustawione wysokościomierze baryczne wskazały dobrą wysokość tylko o 15 metrów odbiegającą od rzeczywistej w momencie katastrofy. Absurd widoczny gołym okiem. Czyli był jakiś inny powód „gwałtownego zniżania” niż ten podany przez MAK. Ale jeśli wierzyć TVN powodem nie mogły być nieprawidłowe informacje od kontrolerów, bo ci nie mogli nic wiedzieć i żadnych informacji podawać. Co więc było powodem stwierdzonego przez MAK „gwałtownego zniżania”? Może by mi łaskawie kłamcy z TVN odpowiedzieli na to pytanie?

 

Co więcej TVN kłamie, że „kontynuowano schodzenie do lądowania”. Skąd niby wiadomo, że piloci schodzili świadomie? Nie ma na to śladu dowodu. Któryś już raz odbija się echem oczywistość dawno temu powiedziana przez eksperta referującego temat na konferencji PiS w Brukseli. Tuż nad ziemią Tupolew zaczął się wznosić, a żeby to było możliwe, piloci musieli rozpocząć procedurę odejścia ok. 40 metrów wyżej. Do tego wznoszący się teren i kilka sekund na reakcję na słowa Protasiuka. To udowadnia, że TVN kłamie bezczelnie, piloci nie kontynuowali schodzenia.

TVN wmawia Polakom, że Tupolew jest z papieru i natychmiast reaguje! A przecież to jest wielotonowa maszyna!

 

Co więcej TVN kontynuowało brnięcie w kłamstwo o tym, jakoby pilot mógł kontrolera olać i lądować samowolnie. W zasadzie nie wiem po jaką cholerę, bo co to jest za usprawiedliwienie? Nie rozumiem, czy reporterzy TVN sugerują, że kontrolerzy nie zamknęli lotniska, „bo ten swołocz Protasiuk i tak nie posłucha”? Ależ to jest brutalne kłamstwo sprzeczne ze stenogramami z wieży kontrolnej. Kontrolerzy nie chcieli sprowadzać Tupolewa, a to Krasnokutski wydał im rozkaz sprowadzania. Nader jasno to stwierdził Maciarewicz. TVN jednak ten niezbity fakt pomija wstydliwym milczeniem.

 

Podsumowując naprawdę nóż mi się w kieszeni otwiera. Ale coraz więcej ludzi, z którymi rozmawiam po prostu telewizji nie ogląda. Obawiam się więc, drodzy łgarze z TVN, że wasza propaganda przekonuje głównie już przekonanych.

 

Sytuację poprawia dobitne stanowisko PiS. Jarosław Kaczyński jasno stwierdził, że PiS bawić się w Trybunał Stanu nie zamierza. Klich, Arabski, Sikorski, Tusk i inni odpowiedzialni za zaniechania przedstawiciele władz staną za katastrofę smoleńską przed sądem, zostaną im postawione zarzuty z Kodeksu Karnego.

Podstawy do wytoczenia rządowi Tuska procesu karnego IMO są, i to bardzo mocne:

Art. 172.

Kto przeszkadza działaniu mającemu na celu zapobieżenie niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Art. 174.

§ 1. Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Art. 177.

§ 1. Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 2. Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Art. 231.

§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Ciężko chyba zaprzeczyć, że te przepisy w odniesieniu do rządu Tuska w świetle udowodnionych zaniechań mają zastosowanie.

źródło: www.niepoprawni.pl/blog/2069/platformers-iii-awaria-czyli-katastrofa

Wasze rządy nasza bieda – NSZZ Solidarność w Warszawie

Ulicami Warszawy przeszło kilkadziesiąt tysięcy członków i sympatyków NSZZ „Solidarność”. Związkowcy domagali się m.in. podniesienia płacy minimalnej i obniżenia akcyzy na paliwa. Petycję ze swoimi postulatami wręczyli premierowi.

Według organizatorów, w ogólnopolskiej manifestacji „S”, która przeszła z Placu Piłsudskiego przed Sejm, a następnie kancelarię premiera, brało udział nawet 80 tys. osób.

Delegacja związkowców, z przewodniczącym KK „S” Piotrem Dudą, została przyjęta przez premiera Donalda Tuska oraz ministra Michała Boniego w kancelarii premiera. Związkowcy przekazali im petycję z postulatami.

W petycji zawarto postulaty, których wprowadzenia domaga się „Solidarność”. Chodzi m.in. o podniesienie płacy minimalnej do 50 proc. średniej krajowej, w tempie zgodnym z tempem wzrostu gospodarczego, czasowego obniżenia akcyzy na paliwa, przekazania środków na Fundusz Pracy i zwiększenia liczby osób uprawnionych do korzystania z pomocy społecznej.

Ponadto związkowcy domagają się podwyższenia progów dochodowych uprawniających do korzystania ze świadczeń z pomocy socjalnej oraz podwyższenia wysokości tych świadczeń; zablokowania wprowadzania pakietu klimatyczno-energetycznego w obecnym kształcie, a następnie renegocjacji jego zapisów; prowadzenia aktywnej polityki prorodzinnej, w tym wprowadzenia stabilnych zasad zatrudniania ludzi młodych.

„Co z tego wyniknie, co się urodzi, to dopiero zobaczymy” – mówił Duda.

Demonstracja, pod hasłem „Polityka wasza – bieda nasza”, rozpoczęła się przed południem na Placu Piłsudskiego. Poprzedził ją koncert Pawła Kukiza z zespołem Piersi. Na ustawionych przy scenie telebimach odtwarzano wybrane fragmenty wystąpień premiera m.in. z expose, dotyczące obniżenia podatków, równego dostępu do służby zdrowia i walki z korupcją. Protestujący skandowali – „Solidarność”.

Demonstranci mieli ze sobą m.in. białe flagi z czerwonymi napisami „Solidarność”, trzymali też transparenty z hasłami: „Cudów nie ma, wszystko ściema”, „Ile lat dostanie Tusk?”, „Donaldzie Tusku, chciałeś cudu, oszukałeś lud”. Nad tłumem unosił się wielki balon w kształcie sterowca z hasłem „Polityka wasza – bieda nasza”.

Następnie manifestanci przeszli ulicami: Królewską, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Wiejską przed gmach Sejmu. Ze specjalnego 7-metrowego sterowca rozrzucono przed parlamentem ulotki informujące o przyczynach demonstracji. Zgromadzeni skandowali „złodzieje, złodzieje”, odpalali petardy, cały czas wyły wuwuzele.

Sprzed parlamentu związkowcy przeszli przed kancelarię premiera – ostatnie grupy protestujących dotarły tam ok. godz. 17. Przed siedzibę szefa rządu przybyła także grupa kibiców, m.in. Legii Warszawa i Lechii Gdańsk. Odpalali i rzucali petardy oraz wznosili okrzyki: „Donald matole, twój rząd obalą kibole”. Jak mówili, chcieli w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec zamykania stadionów.

Przewodniczący „S” podziękował zebranym za udział w demonstracji. Według KK NSZZ „Solidarność”, była ona największa w ostatnich latach.

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=354

źródło: niezalezna.pl; niepoprawni.pl