maj 2025
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  

Archiwa

Kategorie

Pożyczka na samochody raz na 10 lat?!

Nieograniczona jest pomysłowość ludzka.
Tak można stwierdzić analizując wykładnie niektórych nadleśniczych zapisu § 3 ust. 9 Zarządzenia Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych nr 17 w sprawie zasad udzielania pomocy finansowej pracownikom Lasów Państwowych w nabywaniu samochodów prywatnych używanych również do celów służbowych.
Normalny człowiek czytając ten zapis: „9. Z takiej formy pomocy finansowej mogą korzystać pracownicy nie częściej niż co 5 lat, po zakończeniu spłaty poprzedniej pożyczki”  ma przede wszystkim w pamięci poprzednie zarządzenie, dające możliwość wspierania zakupu przez pracowników samochodu raz na pięć lat i tak zapis ust. 9 rozumie większość czytelników tego aktu reglamentacji wewnętrznej. Ale nie wszyscy. Są tacy nadleśniczowie, a może ich klony, zwane w nadleśnictwach „przydu…ami” którzy wymyślili, że okres pięcioletniej karencji rozpoczyna się z dniem spłaty ostatniej raty. Oznacza to, ni mniej  ni więcej, że w przypadku rozłożenia na pięcioletnie raty spłaty samochodu, następną pożyczkę leśniczy będzie mógł zaciągnąć po 10 latach od pierwszej pożyczki, a więc wtedy, kiedy samochód, eksploatowany w warunkach terenowych, dawno będzie na składnicy złomu. I co, kto z Was wymyśliłby taką konstrukcję prawną?

Zarzadzenie_17_2013 w sprawie pomocy finansowej dla pracowników Lasów Państwowych w nabywaniu samochodów prywatnych używanych również do celów służbowych

Czy Lasy Państwowe czeka los spółek Skarbu Państwa?

Grabież spółek skarbu państwa pod potrzeby budżetu

1. W budżecie na 2013 rok, który większość parlamentarna PO-PSL uchwaliła na początku tego roku. Wpływy z dywidendy od spółek Skarbu Państwa, zostały określone na poziomie aż 6 mld zł.

Wprawdzie jest to o blisko 2 mld zł mniej niż pobrana dywidenda o tych spółek w roku 2012 (7,8 mld zł) ale przecież cały czas trwa sprzedaż akcji i udziałów skarbu państwa w tych spółkach więc wielkość pobieranej dywidendy na akcję z roku na rok wyraźnie rośnie.

Dla porządku tylko przypomnę, że podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości mimo tego, że mieliśmy do czynienia ze wzrostem gospodarczym na poziomie 6-7% PKB, a więc i zyski spółek skarbu państwa były odpowiednio wysokie, wpływy z dywidendy były planowane i wykonywane w budżecie na poziomie zaledwie 1 mld zł, zarówno w 2006 jak i 2007 roku.

W ten sposób Skarb Państwa jako dobry gospodarz wychodził naprzeciw oczekiwaniom spółek i zostawiał w zasadzie całość wypracowanego przez nie zysku po opodatkowaniu go podatkiem dochodowym, z przeznaczeniem na rozwój.

2. Od momentu objęcia rządów przez obecną koalicję a dokładnie od 2009 roku, polityka wobec spółek Skarbu Państwa, jest zgoła odmienna.

Mimo znacznie niższego poziomu wzrostu gospodarczego, a więc i niższego poziomu zysku w spółkach niż poprzednio, obciążenia dywidendą z roku na rok rosną, a w 2012 i 2013 roku, zostały zaplanowane na takim poziomie, że same spółki określają je jako grabież, która uniemożliwia im rozwój.

Przypomnę tylko że w 2008 roku minister Rostowski obył się wpłatą dywidendy w wysokości 2,6 mld zł ale już w kryzysowym roku 2009 wyrwał z nich aż 7,8 mld zł, w 2010 tylko 4,5 mld zł (ale wtedy nie było z czego bo zyski osiągnięte w 2009 roku nie były za wysokie), w 2011 była to kwota 5,1 mld zł a w 2012 jak już wspomniałem aż 7,8 mld zł.

Jak w tej sytuacji spółki skarbu państwa, mogą konkurować z podmiotami z sektora prywatnego skoro ich właściciel pozbawia ich praktycznie w całości wypracowanego zysku netto, co więcej nie na podstawie jakiejś długoletniej wizji polityki dywidendowej ale wzrostu obciążeń z roku na rok o kilkadziesiąt procent.

3. Minister skarbu Mikołaj Budzanowski, chcąc zapewnić realność wpływów z dywidendy w wysokości wspomnianych 6 mld zł w 2013 roku, już we wrześniu 2012 roku, rozesłał pismo do zarządów spółek skarbu państwa i swoich przedstawicieli w ich radach nadzorczych, w którym domaga się oszczędności w wydatkach bieżących spółek ale przede wszystkim redukcji ich wydatków inwestycyjnych.

Działania rządu zmuszające spółki skarbu państwa do inwestycji (takie jak Inwestycje Polskie) i jednocześnie pobór wysokiej dywidendy, wyglądają więc na wewnętrznie sprzeczne.

Nie można przecież jednocześnie próbować zgarniać do budżetu po kilkanaście miliardów złotych rocznie z majątku spółek (z prywatyzacji i z dywidendy, o podatku dochodowym odo osób prawnych nie wspomnę bo płacą go przecież wszystkie podmioty gospodarcze) i jednocześnie budować strategię ekspansji inwestycyjnej w oparciu o ten sam majątek.

Przypomnę tylko, że w ostatnich 5latach, rząd Tuska zdecydował się na wyprzedaż majątku narodowego za około 50 mld zł i jednocześnie corocznie wysysa ze spółek Skarbu Państwa od 6 do 8 mld zł w postaci dywidendy.

Grabież spółek Skarbu Państwa wynikająca zarówno z budżetu na rok 2013 jak i z wezwania przez ministra Budzanowskiego na piśmie ich zarządów i rad nadzorczych do daleko idących oszczędności w tym inwestycyjnych, stawia pod poważnym znakiem zapytania realność deklaracji premiera Tuska w zakresie zwiększenia publicznych nakładów inwestycyjnych nie tylko w 2013 roku ale także w latach następnych.

4.Jeżeli z KGHM chce się pobrać około 3 mld zł, z PZU – 2,6 mld zł, PKO BP – 1,8 mld zł z PGE – 1,6 mld zł, to jak  te spółki mają inwestować, tego minister skarbu niestety nie chce wyjaśnić.

Wygląda na to, że minister Rostowski już wie, że nie wykonana zaplanowanych wpływów podatkowych w roku 2013 i będą mu potrzebne dodatkowe dochody, choćby z dywidendy od spółek skarbu państwa. A że negatywnie odbije się to na ich rozwoju i podatkach w przyszłości, to pewnie już nie będzie jego zmartwienie.

dr Zbigniew Kuźmiuk

Po co nam koleje linowe?

Potwierdziły sie plotki o tym, że Lasy Państwowe chcą być właścicielami Polskich Kolei Linowych. Jak donosi prasa  oferty wiążące złożyły: Polskie Koleje Górskie należące do czterech gmin z Podhala, z Zakopanem na czele; Centrum Targowe „Ptak”; Investor Private Equity Fundusz Inwestycyjny Zamknięty Aktywów Niepublicznych; Skarb Państwa – Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe; oraz przedsiębiorca z Nowego Targu Tomasz Żarnecki.

Z dalszego udziału w prywatyzacji wycofała się Bachleda Grupa Inwestycyjna należąca do rodziny byłego burmistrza Zakopanego.

Dwie oferty kupna PKL zostały odrzucone przez PKP na wstępnym etapie prywatyzacji. Jedną z nich była oferta złożona przez konsorcjum słowackiej firmy Tatry Mountain Resorts z samorządami gmin Czernichów, Krynica-Zdrój, Szczawnica i Zawoja. PKP odrzuciły także ofertę Quantum 1 Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego Aktywów Niepublicznych.

http://www.ekonomia24.pl/artykul/705493,995865-Piec-ofert-wiazacych-na-zakup-Polskich-Kolei-Linowych.html

dr Zbigniew Kuźmiuk – ponad 20 lat przemian i bryndza

1. Jakiś czas temu ukazał się raport przygotowany przez Polskie Lobby Przemysłowe (PLP), pokazujący bardzo dobitnie skutki ponad 20 lat „reform”, które coraz mocniej odciskają piętno na naszej rzeczywistości.

Organizacja ta ma charakter społeczny, istnieje już ponad 20 lat, zrzesza różnego rodzaju instytucje działające na rzecz polskiego przemysłu i ogranicza się głównie do funkcji opiniodawczych i opiniotwórczych.

Najciekawszą częścią raportu jest zestawienie wybranych danych statystycznych pokazujących nasz kraj i jego sytuację społeczną i gospodarczą na początku okresu przemian czyli na koniec roku 1990 i sytuację obecną (głównie dane na koniec 2011 i 2012 roku).

2. Przy trochę wyższej obecnie liczbie ludności (38,5 mln na koniec 2011 roku) niż w roku 1990 (38,2 mln), mamy teraz o blisko 2,1 mln mniej pracujących niż ponad 20 lat temu (16,4 mln poprzednio, 14,3 mln obecnie).

W przemyśle pracuje obecnie o ponad 2,2 mln ludzi mniej niż poprzednio (4,6 mln w roku 1990 i tylko 2,4 mln w roku 2012), w budownictwie o 0,8 mln mniej (odpowiednio 1,2 mln i 0,4 mln), ba nawet w badaniach i rozwoju pracuje o 10 tys. mniej ludzi teraz niż ponad 20 lat temu (0,09 mln w roku 1990 i 0,08 mln w roku 2012).

Współczynnik pracujących obecnie (w wieku 15 lat i więcej) jest aż o ponad 13 punktów procentowych niższy niż w roku 1990 (w roku 1990 współczynnik ten wynosił 57,5% obecnie tylko 43,9% ).

W tej sytuacji nie jest zaskakująca wielkość bezrobocia. W roku 1990 już było ono wysokie i wynosiło ponad 1,1 mln bezrobotnych (stopa bezrobocia 6,3%) ale na koniec 2012 osiągnęło aż 2,3 mln (stopa bezrobocia13,9%),przy czym trzeba pamiętać że w tym czasie za granicę wyjechało  2-3 mln Polaków.

3. Przytłaczają także dane statystyczne dotyczące porównań w sferze gospodarki. Udział przemysłu w tworzeniu dochodu narodowego spadł w tym okresie o ponad 20 punktów procentowych (w 1990 roku udział ten wynosił 42,6% w roku 2011 tylko 21,9%).

Udział budownictwa w tworzeniu dochodu narodowego także spadł o 5 punktów procentowych (z 12,1% do tylko 7,1%).

Bilans handlu zagranicznego w 1990 roku to nadwyżka wynosząca 50 mld zł, a w 2011 roku to deficyt wynoszący 40 mld zł, choć oczywiście w tym okresie mamy do czynienia z ogromnym wzrostem eksportu ale jak widać jeszcze wyższym wzrostem importu.

Zadłużenie zagraniczne w roku 1990 wynosiło 48,5 mld USD, a już w 2010 roku już 280 mld USD (chodzi zarówno o zadłużenie zagraniczne państwa jak i podmiotów gospodarczych), a dług publiczny w roku 1990 wyniósł 280 mld zł, a na koniec 2012 roku 890 mld zł.

4. Oczywiście część ekspertów twierdzi, że porównania zaprezentowane w raporcie PLP, oparte są na wybiórczych danych ale nie ulega jednak wątpliwości, że powinny one jednak skłaniać do przemyśleń.

Jak może funkcjonować system ubezpieczeń społecznych w sytuacji kiedy liczba pracujących zmniejszyła w ciągu ponad 20 lat, aż o ponad 2 mln ludzi, a jednocześnie cały czas rośnie liczba osób pobierających świadczenia emerytalne?

Taki ogromny spadek udziału przemysłu i budownictwa w tworzeniu dochodu narodowego (o ponad 25 punktów procentowych), był jedną z głównych przyczyn wypychania setek tysięcy ludzi za granicę, bo w Polsce nie było i nie ma dla nich miejsc pracy.

Wreszcie tak gwałtowny przyrost zadłużenia zagranicznego zarówno państwa jak i podmiotów gospodarczych i jeszcze gwałtowniejszy wzrost długu publicznego(którego 1/3 jest w walutach zagranicznych), stwarzają niebezpieczeństwo destabilizacji finansów w sytuacji każdej głębszej dewaluacji złotego.

Tak ogromne uzależnienie Polski od zagranicy nastąpiło niestety głównie w ostatnim 5-leciu i to właśnie ono powoduje, że minister Rostowski jest zainteresowany tylko i wyłącznie umacnianiem złotego (dlatego wymienia całość środków pochodzących z budżetu UE na rynku a nie w NBP), mimo tego, że proces ten ma negatywny wpływ na opłacalność polskiego eksportu.

 Zbigniew  Kuźmiuk

Błogosławiony Jan Paweł II – to już 8 lat …

Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się – na próbę. (Jan Paweł II Wielki)

Karol Józef Wojtyła- od 16 października 1978 r. papież Jan Paweł II – urodził się 18 maja 1920 roku w Wadowicach, w miasteczku położonym 50 km od Krakowa. Był drugim synem urzędnika wojskowego Karola Wojtyły (1879-1941) i Emilii Kaczorowskiej (1884-1929). Jego starszy brat Edmund – lekarz, zmarł w 1932 roku, a siostra Olga – zaraz po urodzeniu.

Karol Wojtyła został ochrzczony 20 czerwca 1920 roku w kościele parafialnym w Wadowicach przez księdza Franciszka Żaka, przyjął Pierwszą Komunię Świętą w dziewiątym roku życia i został bierzmowany, mając 18 lat.

Po ukończeniu czteroklasowej szkoły ludowej, Karol uczył się w państwowym gimnazjum męskim im. Marcina Wadowity. Po maturze w 1938 roku rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.

Gdy niemieccy okupanci zamknęli uniwersytet w 1939 roku, młody Karol pracował (1940-1944) w kamieniołomach i fabryce chemicznej Solvay, aby nie zostać wywiezionym na roboty do Niemiec.

Od roku 1942, czując powołanie kapłańskie uczęszczał na wykłady podziemnego seminarium zorganizowanego przez arcybiskupa Krakowa, kardynała Adama Stefana Sapiehę. Równocześnie był jednym z założycieli tajnego Teatru Rapsodycznego.

Po wojnie kontynuował studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Krakowie oraz na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Święcenia kapłańskie przyjął 1 listopada 1946 roku.

Następnie został wysłany przez Kardynała Stefana Sapiehę do Rzymu, aby rozpocząć studia doktoranckie. Pod kierunkiem wybitnego teologa, dominikanina Reginalda Garrigou-Lagrange’a napisał rozprawę doktorską Zagadnienie wiary u świętego Jana od Krzyża (Questio de fide apud sanctum Ioannem de Cruce). Podczas studiów rzymskich w okresie wakacji pracował duszpastersko wśród Polonii mieszkającej we Francji, Belgii i Holandii.

Do Polski wrócił w 1948 roku i został wikarym w parafii w Niegowici, niedaleko Krakowa, a następnie w parafiii świętego Floriana w Krakowie. Był duszpasterzem studentów od 1951 roku, gdy podjął swoje studia filozoficzne i teologiczne. W 1953 roku habilitował się na Uniwersytecie Jagiellońskim pracą: Próba opracowania etyki chrześcijańskiej według systemu Maxa Schelera. Został wykładowcą teologii moralnej i etyki w seminarium krakowskim i na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

4 lipca 1958 roku papież Pius XII mianował go biskupem tytularnym Ombri i biskupem pomocniczym w Krakowie. Sakrę biskupią przyjął 28 września 1958 roku w katedrze wawelskiej z rąk arcybiskupa Eugeniusza Baziaka.

13 stycznia 1964 roku został mianowany arcybiskupem Krakowa przez Pawła VI, który mianował go kardynałem 26 czerwca 1967 roku.

Brał udział w Soborze Watykańskim II (1962-1965) i wniósł znaczący wkład w powstanie Konstytucji Gaudium et spes. Kardynał Wojtyła uczestniczył także w 5 synodach biskupów zwołanych przed jego pontyfikatem.

Na zwołanym po śmierci Jana Pawła I drugim konklawe 16 października 1978 roku Karol Wojtyła został wybrany na papieża i przybrał imię Jana Pawła II. 22 października Jan Paweł II, jako 263 następca św. Piotra, rozpoczął 27-letni pontyfikat – jeden z najdłuższych w historii Kościoła.

W czasie swojego pontyfikatu Jan Paweł II odbył 146 podróży apostolskich na terenie Włoch. Jako biskup Rzymu odwiedził 317 z 333 parafii rzymskich. Odbył 104 pielgrzymki zagraniczne, będące wyrazem stałej troski Następcy Piotra o cały Kościół.

Żaden z papieży nie spotkał się z tyloma osobami w trakcie środowych audiencji generalnych (blisko 1200), w których uczestniczyło prawie 18 milionów pielgrzymów, nie licząc audiencji prywatnych i ceremonii religijnych. Tylko w trakcie Jubileuszu Roku 2000 spotkał się z 8 milionami wiernych. Do tego dochodzą miliony wiernych w trakcie pielgrzymek, które odbył na całym świecie. Przyjmował przywódców państw w trakcie 38 wizyt oficjalnych oraz udzielił 738 audiencji i spotkań z głowami państwa, odbył 246 audiencje i spotkania z premierami.

Jan Paweł II chętnie spotykał się z młodymi ludźmi i poświęcał im dużo uwagi. Zapoczątkował tradycję Światowych Dni Młodzieży, które o roku gromadziły miliony młodzieży w różnych miejscach na świecie.

Ojciec Święty przewodniczył 147 ceremoniom beatyfikacyjnym, w czasie których ogłosił 1338 błogosławionych (w tym 154 Polaków) i 51 uroczystościom kanonizacyjnym ogłaszając 482 świętych (w tym 9 Polaków oraz 2 świętych związanych z Polską). Przewodniczył 9 konsystorzom i mianował 231 kardynałów (jednego in pectore), w tym 10 Polaków. Przewodniczył też 6 zebraniom plenarnym Kolegium Kardynalskiego.

W trakcie swojego pontyfikatu zwołał 15 synodów biskupów: 6 synodów generalnych zwyczajnych (1980, 1983, 1987, 1990; 1994 i 2001), jeden synod generalny nadzwyczajny (1985) i 8 synodów specjalnych (1980, 1991, 1994, 1995, 1997, 1998 [2] i 1999).

Do najważniejszych dokumentów, których autorem był papież należą: 14 encyklik, 15 adhortacji apostolskich, 11 konstytucji apostolskich i 45 listów apostolskich. Napisał też 5 książek: Przekroczyć próg nadziei (październik 1994 rok), Dar i Tajemnica: w pięćdziesiątą rocznicę mojego kapłaństwa (listopad 1996), Tryptyk rzymski, Medytacje w formie poezji (marzec 2003), Powstańcie, idźmy (maj 2004) oraz Pamięć i tożsamość (luty 2005).

Jan Paweł II zmarł 2 kwietnia 2005 roku o godz. 21:37. Pogrzeb odbył się w piątek 8 kwietnia. Uczestniczyło w nim na placu św. Piotra ok. 300 tysięcy wiernych oraz 200 prezydentów i premierów. W całym Rzymie przed ekranami rozstawionymi w wielu miejscach miasta zgromadziło się 5 mln ludzi. Papież został pochowany w podziemiach bazyliki św. Piotra na Watykanie.

Jan Paweł II znany był z poczucia humoru. Potrafił opowiadać dowcipy i śmiał się sam z siebie. Przedstawiamy anegdoty z Nim związane.

Umowa z Policją
Papież miał umowę z włoską policją, że ze względów bezpieczeństwa na narty jeździ incognito. No i raz Papież z Dziwiszem jeżdżą sobie góra – dół, pogoda piękna, ludzi mało. Kilka razy zjechali i widzą, że taki mały chłopczyk się do nich przyczepił. I w pewnej chwili, jak Papież miał już wejść na krzesełko, ten chłopczyk wybiegł przed niego, uklęknął i się przeżegnał. A na to Papież do Dziwisza: „Stasiu, wiejemy”.

Kardynał i PZPR
Kardynał Karol Wojtyła wielokrotnie pisał protesty do wojewody nowosądeckiego Lecha Bafii, który tępił ruch oazowy, nasyłając na wakacyjne obozy rekolekcyjne milicję. A kiedy w 1979 roku w Nowym Targu Bafia został przedstawiony Ojcu Świętemu, ten powiedział: – My się przecież znamy… z korespondencji.

Podobnie zareagował na widok Józefa Klasy, byłego I sekretarza PZPR w Krakowie, który nie miał nigdy czasu, żeby spotkać się z kardynałem Wojtyłą. W 1979 roku Klasa był ambasadorem PRL w Meksyku i w tym charakterze został przedstawiony Ojcu Świętemu. – Nigdy nie wątpiłem, że jednak znajdzie pan chwilę czasu dla mnie – ucieszył się Papież.

Szklana klatka
Papież był bardzo niezadowolony z tego, że obwozi się go w szklanej klatce. Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z Janem Pawłem II w Krakowie. -Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko – tłumaczyła – Nic nie poradzimy, że się lękamy o Waszą Świątobliwość…
-Ja też niepokoję się o swoją świątobliwość – odpowiedział Papież.

Wszyscy sobie poszli
Któregoś wieczoru, podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po zamachu na Placu świętego Piotra, Papież wyszedł ze swojego pokoju na opustoszały korytarz. Rozejrzał się i powiedział: „Ładne rzeczy, wszyscy sobie poszli, a mnie zostawili!”

Podryw na księdza
Pewnego razu Karol Wortyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry.
Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie wędrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęła się.
– Zapomniał pan zegarka, co?
– A skąd pani wie? – zapytał zaskoczony Wojtyła.
– Z doświadczenia – odrzekła – Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko, wieczorem dansing…
– Ależ proszę pani, ja jestem księdzem – przerwał jej zawstydzony Wojtyła
– Wie pan – odpowiedziała rozbawiona nieznajoma – podrywano mnie w różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz.

Jeździć po kardynalsku
Pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał jeździł na nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł:
– Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!

Przeprosiny
Metropolita krakowski Karol Wojtyła przyjechał na pogrzeb sufragana częstochowskiego, biskupa Stanisława Czajki, niemal w ostatniej chwili. Witając się ze zgromadzonymi na uroczystości biskupami, jakoś pominął biskupa z Siedlec. Rychło jednak się spostrzegł, wrócił, podszedł do pominiętego i powiedział:
– Świnia jestem, nie przywitałem Księdza Biskupa!

Pożegnanie biskupów
Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej pieśni: „O cześć wam, panowie magnaci!”

Więcej już nic nie powiem
Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję dla Polaków: „Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie dobrać”.

Opaleni kardynałowie
Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku, upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt jest już widoczny – opalili się towarzyszący mu kardynałowie.

Jakoś człapię
Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła II o zdrowie.
– A jakoś człapię – odpowiedział Papież.

Złość piękności szkodzi
Przed kilku laty – wspomina watykański korespondent Telewizji Publicznej, Jacek Moskwa – po modlitwie „Anioł Pański” Jan Paweł II przemawiał, niemal krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu Apostolskim, Moskwa prosił Papieża, aby na siebie uważał, bo jego chrypka zaniepokoiła dziennikarzy.
– To ze złości – usprawiedliwiał się Papież.
A odchodząc dodał: – A złość piękności szkodzi.

Z Wami dziecinnieję
Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papież – jak to miał w zwyczaju – wdał się w rozmowę z dziećmi.
– Wy jesteście młodzi, a ja już jestem stary – powiedział.
– Nie, nie jesteś stary – gromko zaprotestowały dzieci.
– Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinnieję – replikował Papież.

Mów mi wujaszku
Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy’ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko:
– Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość.
Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i powiedział:
– Mów mi wujaszku.

Papieskie wagary
Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci: „Dano wam dziś wolne w szkole?”. „Tak” – wrzasnęła z radością dzieciarnia. „To znaczy – skomentował Jan Paweł II – że papież powinien częściej tu przyjeżdżać”.

Jak się czuje piesek
Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: „Jak się czuje Papież”, rzekł: „Jak się czuje piesek?”. Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił: „Hau, hau”.

Jan Paweł – Pawłowi
Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec zebranym na mszy tak spodobały się cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, przerywając przygotowaną mowę, stwierdził: „Dziękuję w imieniu świętego Pawła”.

To tylko wasza konstytucja
W ostatnim dniu pielgrzymki do Polski w 1983 roku podczas pożegnania na lotnisku generał Jaruzelski poskarżył się Papieżowi, że ten w swych homiliach niezwykle surowo potraktował reżim komunistyczny.
– Ja jedynie przytaczałem artykuły waszej własnej konstytucji – odparł łagodnie Papież.

Nie szumcie siostry nam
W hiszpańskiej Avili, gdy szum czyniony przez rozradowane zakonnice stawał się już wprost nie do zniesienia, Papież wypalił: „Te siostry, które ślubowały milczenie, hałasują tu najgłośniej”.

Niech żyje łupież…
Podczas ostatniej pielgrzymki w Pełpinie: „Jak tak krzyczycie ’Niech żyje papież’, przypomina mi się, gdy ktoś się pomylił i krzyknął: ’Niech żyje łupież’. Ja was do tego nie zachęcam”.

z-Dziwisz
Po wyborze na Papieża, Ojciec Święty mówi do swojego przyjaciela, księdza Dziwisza: „Stasiu Dziwisz … czy Ty się nie dziwisz?”

Ech, popapieżyć
Ojciec Święty do odwiedzającego Go polskiego księdza:
– Poczekaj chwilę na mnie, muszę trochę popapieżyć.

Papież nie da sobą kręcić
Podczas drugiej pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku tłumy krakowian gromadziły się przed domem arcybiskupów, który był rezydencją Ojca Świętego. Ludzie ani myśleli rozstać się ze stojącym w oknie papieżem i bez końca przedłużali dialog z nim. Wreszcie Ojciec Święty powiedział: „Cztery lata temu kręciliście mną, jak chcieli, a teraz już jestem starym papieżem i nie dam sobą kręcić”.

Ten to ma dech
W czasie tej samej pielgrzymki, 22 czerwca 1983 roku, na krakowskich błoniach odbyła się beatyfikacja dwóch powstańców styczniowych – brata Alberta Chmielowskiego i ojca Rafała Kalinowskiego. W trakcie ceremonii buchnął nagle z kadzielnicy wielki płomień, z którym nie mogli sobie poradzić ani ministranci, ani księża koncelebranci. Wreszcie ówczesny ceremoniarz papieski ks. John Magee, Irlandczyk, dmuchnął tak skutecznie, że płomień zgasł i z kadzielnicy począł unosić się upragniony dymek. Wydarzenie nie uszło uwagi Ojca Świętego, który, sięgając po kadzidło, powiedział z uznaniem o swoim ceremoniarzu: „Ten to ma dech!”.

Czy Wyborcza wybiera Papieża
Reporter „Gazety Wyborczej” podczas pielgrzymki Jana Pawła II w 1991 roku nie posiadał się ze szczęścia, kiedy stanął „oko w oko” z Papieżem, gdy ten wychodził ze swojego dawnego kościoła parafialnego w rodzinnych Wadowicach. Rozradowany krzyknął: „Pozdrowienia od polskich dziennikarzy dla Ojca Świętego”.
„A Pan gdzie pracuje?” – zapytał dociekliwie Jan Paweł II
I tu pod reporterem ugięły się nogi, bo pomyślał sobie, że do Papieża doszły głosy, iż „Gazeta” pisze czasem krytycznie o Kościele. Odpowiedział jednak zgodnie z prawdą: „W Gazecie Wyborczej”.
Ojciec Święty jednak jak zwykle zachował klasę i zapytał z charakterystycznym dla siebie dowcipem: „A będziecie tam wybierać?”.

Nie mądrz się, lecz módl
Ojciec Jan Andrzej Kłoczowski, dominikanin, zapytał kiedyś Papieża, czy dojdzie do skutku planowane w roku jubileuszowym 2000 spotkanie przedstawicieli trzech wielkich religii:
– Czy na Górze Synaj pojawią się chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi? – dociekał zakonnik
– Ty się nie wymądrzaj, ty się módl! – odpowiedział Ojciec Święty

Czy protestanci wstaną wcześniej
Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec w 1980 roku jeden z dziennikarzy zagadnął Jana Pawła II, czy zgadza się z opinią, że za mało czasu poświęcił na rozmowy z protestantami.
„W Moguncji mogę wstać o dwie godziny wcześniej, ażeby z nimi rozmawiać, ale czy oni też wcześniej wstaną?” – opowiedział Papież

Niesforny Papież
Jak wiadomo podczas wizyty w 1999 roku w Polsce Jan Paweł II zachorował i z tego powodu odwołano jego wizytę w Gliwicach. Ojciec Święty nie dopuścił jednak do tego, aby to śląskie miasto było jedynym miejscem na trasie jego pielgrzymki, którego nie odwiedził. Niespodziewanie w ostatnim dniu wizyty, 17 czerwca, przybył do Gliwic, a zebranemu pół milionowi wiernych dziękował za „świętą cierpliwość dla Papieża”. Posługując się gwarą śląską, Jan Paweł II tak oto dialogował z tłumem:
– Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy, bo ja bym z takim Papieżem nie wytrzymał. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać – przyjeżdzo
– Nic nie szkodzi – odparli wierni.
– No, to dobrze. Jak nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem odjadę do Rzymu.

Ja w tym wieku byłem papieżem
W 1992 roku ojciec Leon Knabit został zaproszony na kolację do Ojca Świętego w pałacu watykańskim. W pewnym momencie Papież nieoczekiwanie zapytał: „To ile ojciec ma właściwie lat?”.
– „Sześćdziesiąt trzy” – odparł benedyktyn.
– O to w tym wieku ja już byłem papieżem – odrzekł Jan Paweł II.
– Wiem o tym. Wiem i bardzo mi wstyd – powiedział ociec Leon i obaj wybuchnęli śmiechem.

Kurczę jest tańsze
Ksiądz Mieczysław Maliński, przyjaciel Ojca Świętego, podczas jednej ze swoich wizyt w domu papieskim nie posiadał się ze zdumienia, kiedy siostra usługująca do stołu papieżowi przyniosła gospodarzowi na kolację rybę, a jemu podała na talerzu kurczaka. Ksiądz Mieczysław zapytał: „Dlaczego?”
– Dostałeś kurczę, bo kurczę jest tańsze – oznajmił z uśmiechem Ojciec Święty.

Kluger za Papieża?
W 1997 roku, podczas wizyty w Zakopanem, Jan Paweł II spotkał siew „Księżówce” ze swoimi kolegami gimnazjalnymi Teofliem Bojesiem i Stanisławem Jurą.
– Jak długo zamierza Wasza Świątobliwość zostać z nami w Polsce tym razem? – zapytał Jura – mam nadzieję, że przynajmniej miesiąc?
– Och, nie – odpowiedział Jan Paweł II – Muszę wracać do Rzymu pojutrze. Wiecie, że jestem papieżem. Mam dużo pracy w Watykanie.
– Dlaczego uciekasz tak szybko – spytał Jura – Czyż nie zostawiłeś tam Jurka Klugera w zastępstwie?

Znowu te ptopty
W jednym z polskich miast, gdzie przygotowano na obiad kurczaka, Jan Paweł II miał powiedzieć z dezaprobatą: „Znowu te ptopty”.

Był też nauczycielem
Była sesja zimowa. Czekaliśmy na ks. prof. K. Wojtyłę, który miał egzaminować z etyki. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do domów, poza jednym kolegą księdzem, który przez cały semestr nie był na ani jednym wykładzie ks. prof. Wojtyły, gdyż w tym czasie wyjeżdżał na wystawy malarstwa do Warszawy. Ksiądz Profesor prosto z opóźnionego pociągu przyszedł pod salę egzaminacyjną. Wyglądał bardzo młodo, nie wyróżniał się wizualnie wśród księży studentów, którzy byli parę lat młodsi od niego. Ksiądz student pyta K. Wojtyłę, którego wcześniej nie widział na oczy: – Stary, ty też na egzamin? – Tak – odpowiedział zgodnie z prawdą Ksiądz Profesor, nie dodając ważnego szczegółu, że w charakterze egzaminatora. Ksiądz student zaczął ubolewać nad spóźnieniem egzaminatora, a tenże w mig zorientował się, że czekający nie uczęszczał na wykłady. Usiadł obok niego i zaczęli godzinną rozmowę związaną z zagadnieniami etyki, które były przedmiotem wykładów. Ksiądz student z podziwem popatrzył na ks. Wojtyłę i stwierdził:
– Stary, jak ty jesteś obkuty! Proszę cię, jeśli przyjdzie Ksiądz Profesor, to nie wchodź przede mną na egzamin, bo z pewnością obleję!
– Dobrze – zgodził się pokornie ks. Wojtyła – ale powiedz mi szczerze, dlaczego nie byłeś na ani jednym wykładzie?
– Bo wiesz, panuje powszechna opinia, że jego wykłady są bardzo trudne i wręcz abstrakcyjne, ale gdyby miał taki dar przekazywania wiedzy jak ty, to słuchałbym go z największą przyjemnością.
– Dobrze, to daj indeks – powiedział Ksiądz Profesor.
– Co ty, żarty sobie stroisz? – zapytał ksiądz student, na co usłyszał:
– Daj indeks, jestem Wojtyła – i Ksiądz Profesor wpisał oniemiałemu z przerażenia koledze 4+, z uwagą, by jednak w przyszłym semestrze zaczął uczęszczać na wykłady, by samemu wyrobić sobie sąd o wykładowcy. Tym pozornie małym wydarzeniem, o którym dowiedzieliśmy się natychmiast, zyskał taką sympatię, że bariera iluzorycznego strachu została pokonana na zawsze…

Komu lektykę
Papież głośno rozmyśla przy licznych współpracownikach:
– Co ja zrobię z tymi sedia gestatoria (lektykami papieskimi)? Kurzą się, miejsce zajmują. Paweł VI sprzedał tiarę i pieniądze rozdał ubogim, ale komu ja to sprzedam? Wiem… (i tu pada nazwisko jednego z polskich biskupów).

Siostrzyczka Tomciu Paluszka
W czasie jednej z ceremonii na Placu świętego Piotra Papież, przechodząc wzdłuż barier, zauważa małą dziewczynkę, zagubioną w tłumie, ludzie podają mu ją ponad barierą, a on bierze ją za rękę i wędrują we dwoje po wyłożonej czerwonym suknem drodze do tronu. I tu nagle wkraczamy w bajkę: kolumnada Barniniego staje się lasem o pniach bez gałęzi. Ojciec Święty w obszernych szatach, z mitrą błyszczącą w słońcu, staje się jakiś królem z legendy, a dziewczynka – siostrzyczką Tomcia Paluszka. Doszedłszy do tronu, legendarny król podnosi dziecko w górę tak, żeby zewsząd można je było zobaczyć i przybiegający z głębi placu rodzice odbierają je z papieskich rąk.

Tylko nie mówicie Papieżowi!
Kiedy Papież przebaczył swojemu zamachowcy – Alemu Agcy – do Andre Frossarda zgłosił się pewien Polak, twierdząc, że wie na pewno, „jacy ludzie włożyli broń w rękę Turka”. Frossard rzucił z pośpiechem: „Niech Pan tylko tego nie mówi Ojcu Świętemu! Jeszcze każe nam się za nich modlić!”.

Biskup i góral
W czasie jednej z wędrówek po górach biskup Karol Wojtyła spotkał górala, który – widząc wędrowca utrudzonego i zakurzonego – zapytał go, kim jest.
– Biskupem! – odpowiedział zziajany Karol
– Jak wyście som biskupem, to jo jestem papieżem! – wzruszył ramionami góral.

Najprzystojniejszy kardynał
Kiedyś, podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii przejęta z wrażenia gaździna pomyliła przygotowany tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i zamiast zatytułować go „najdostojniejszym”, powiedziała „Witojcie nom najpsystojniejsy księze kardynale”. On zaś spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku i odparł: „No, coś w tym jest”.

A co, nie wolno mi?
Kiedy po Krakowie rozeszła się wieść, że 29 maja 1967 roku arcybiskup Karol Wojtyła został kardynałem, ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, znany obecnie z prowadzenia programów telewizyjnych, pogratulował nominowanemu w typowy dla księży sposób: ukląkł na jedno kolano i pocałował go w rękę. Ku zaskoczeniu ojca Leona świeżo upieczony kardynał zrobił dokładnie to samo.
„Proszę Księdza Kardynała!” – zawołał zmieszany i zażenowany benedyktyn.
„A co, nie wolno mi?” – odparł z figlarnym uśmiechem przyszły papież.

Wierszyki na różne okazje
Podczas wypraw turystycznych ze studentami ks. Karol Wojtyła, zwany „Wujkiem”, często układał wierszyki i piosenki do różnych sytuacji. W 1957 roku w Bieszczadach recytował taki oto dwuwiersz:
„Rano mnie chwalą, wieczorem mnie ganią
i jak tu można wierzyć tym… paniom”.
W 1952 roku swojej podopiecznej, świeżo upieczonej nauczycielce, podarował notes z dedykacją:
„W tym notesie nie pisz dwójek,
o to prosi Cię dziś Wujek!”.
W 1955 roku, podczas spływu kajakowego na Drawie, cała grupa, potwornie zmęczona, dotarła na biwak o zmroku. Jedynie „Wujek” nie tracił rezonu i całą sytuację spuentował rymowanką:
„Za te całodzienne harce,
Zmówię brewiarz przy latarce”.
Wierszyki do różnych sytuacji układał również będąc biskupem i kardynałem. Kiedy wyjeżdżając na narty do Zakopanego zatrzymał się w klasztorze urszulanek na Jaszczurówce, „dokuczał” jednej z sióstr, o imieniu Alfonsa, ułożonym przez siebie wierszykiem: „Siostra Alfonsa na mnie się dąsa”.

Nie ma chrztu bez wody
15 maja 1977 roku, po wielu trudnościach i po długoletnich oczekiwaniach na pozwolenie budowy kościoła, odbyła się wreszcie długo oczekiwana konsekracja świątyni w Nowej Hucie-Bieńczycach. Na uroczystościach w mieście, gdzie według założeń władz komunistycznych nie miało być miejsca dla Boga, przybyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Stali oni cierpliwie kilka godzin mino nieustannie padającego ulewnego deszczu. Kardynał Karol Wojtyła dodawał im ducha słowami: „Konsekracja to jakby chrzest, a gdzie jest chrzest, tam musi być i woda”.

Czy jest tu biskup?
W 1960 roku, wracając po Bieszczadach, grupa „Wujka” wsiadła do pociągu do Krakowa w Sanoku. Nagle do przedziału wtargnął konduktor i zakrzyknął: „Czy jest tu Biskup?”. Wszyscy zaniemówili, nie widząc o co chodzi. Widząc zdziwione miny, konduktor wyjaśnił: „Uczeń Biskup z Rybnika”. Pierwszy ocknął się ks. Wojtyła, który był już wówczas biskupem i odpowiedział: „Nie, nie ma go tutaj”. Okazało się, że konduktor znalazł legitymację niefortunnego Biskupa i szukał go, by mu ją oddać.

Papież to nie mistrz olimpijski
Pracownicy Watykanu nie mogli pogodzić się z tym, że nowy papież nie chce korzystać z lektyki papieskiej, zwanej sedia gestatoria.
„Bez sedia gestatoria Ojciec Święty nie będzie widziany, może więc jakiś podest?” – nie dawali za wygraną „watykańczycy”.
„Na podest nie wejdę, nie jestem mistrzem olimpijskim!” – oznajmił stanowczo Jan Paweł II.

Górale obronią
Nazajutrz po uroczystości inauguracji pontyfikatu, 23 października 1978 roku, papież spotkał się w Auli Pawła VI ze swoimi rodakami licznie przybyłymi do Rzymu. Dostrzegłszy górali w pięknych, tradycyjnych strojach, podszedł do nich i powiedział: – „No, jacyż to z was są górale, co ciupagi macie, a swojego metropolitę toście wypuścili z Krakowa?”. Na to Staszek Trzebunia odpowiedział: „Przecież jakby się tu wom jaka krzywda działa, to my przyjdziemy i was bydziemy bronić!”.

Leń…
W 1999 r. w Licheniu Papież opowiadał, że kiedy wjeżdżał do sanktuarium, okrzyki ludzi „Witaj w Licheniu” skojarzyły mu się z „Witaj, ty leniu!”.

Niedziela palmowa w Watykanie.
Po bardzo meczącej dla Ojca Świetęgo mszy i procesji, Papa wraca do swoich apartamentów. Hiszpańska pielgrzymka mlodzieży drze się w niebogłosy. Wołają Papieża. I faktycznie, okno zostaje otwarte, mikrofon wystawiony, Papież wychodzi, macha do nich i mówi:
– Idźcie już,
– Nie,
– Ależ idzcie już, bo będziecie zmęczeni,
– NIE
– No więc pytam się was po raz trzeci: idziecie spać?
– NIE!
– Róbcie jak chcecie, ale ja idę,
– NIE!
– Ja idę, ja idę, choćbyście nie wiem jak krzyczeli, to ja idę. Ja muszę jutro rano chodzić na nogach, a nie na rzęsach. Do-bra-noc!

Chińska cesarzowa
Pewnego razu Ojciec Święty Jan Paweł II siedział w swoim gabinecie i pracował. W jakimś momencie wykręcił numer szpitala w Szwajcarii, gdyż leżał tam jego chory przyjaciel, ks. biskup Andrzej Deskur. Bez trudności uzyskał rozmowę telefoniczną ze szpitalem i wtedy poprosił o połączenie z pokojem, gdzie leżał chory Biskup. Dociekliwa telefonistka zapytała:
– A kto mówi?
– Papież! – Padła lapidarna odpowiedź. Panienka na chwilę zaniemówiła, a potem odpowiedziała rezolutnie:
– Z pana taki papież, jak ze mnie cesarzowa chińska!
Gdy wszystko wyszło na jaw, chciano ponoć zwolnić z pracy ową urzędniczkę, ale Ojciec Święty natychmiast się za nią wstawił, gdyż – jak sam wyznał – „setnie się ubawił”.

Czy jesteśmy bezpieczni?

Agencja dziwnych kroków…

Dwa tygodnie temu sąd postanowił zwolnić z aresztu dwudziestojedno letniego Artura Łętowskiego. Młody człowiek, przez ponad dziewięć miesięcy, przebywał w areszcie pod zarzutem związków z międzynarodową siatką terrorystyczną.(!)

Aresztowali go agenci ABW, którzy poprzedzili swoją akcję wielomiesięcznym, kosztownym – dodajmy – śledztwem.

Mówiąc krótko, dzielne nieroby i durnie z agencji na co dzień (pewnie dla niepoznaki)  zwanej Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, udając że na chwilę przedzieżgnęli się w swoich amerykańskich czy izraelskich idoli, stosując pełny stafarz państwowego terroru i inwigilacji, ujęli „szczawia” – dzieciaka, który buszował po internecie i pewnie jego jedynym przestępstwem było to, że o terroryźmie wiedział więcej niż oni sami.

Tak to jest, gdy w ABW możliwe są jedynie polityczne kariery, a awanse zarezerwowane są dla pociotków starszych nieudaczników i „plecaków” związanych z PO.

Przecież ci durnie – żyjący, było nie było, za nasze pieniądze – terrorystów widzieli jedynie na obrazkach w amerykańskich filmach.

Gdyby rzeczywiście jakiś szalony, mało inspirowany przez Moskwę, odłam Bractwa Muzułmańskiego czy Al Kaidy chciał wysadzić w powietrze Pałac imienia Stalina w Warszawie, to oglądalibyśmy największe fajerwerki w stolycy od czasów publicznych, komunonazistowskich  parad z kwiatem naszego aktorstwa w pierwszych szeregach oraz zadki uciekających gierojów z ABW.

Taka jest smutna prawda. ABW nie uchroni nas dziś przed najdurniejszym terrorystą, ale, żeby – od czasu do czasu – usprawiedliwić przeżeranie gigantycznych funduszy, łapie „terrorystów” takich jak Artur Łętowski, czy świrnięty doktor z krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego Brunon K. znany już jako  Durniobomber.

Mam kontakt z bratem młodego „terrorysty” Tomaszem, który napisał niezła pracę licencjacką na temat międzynarodowego terroryzmu. Stąd, z taką śmiałością, formułuję swoje osądy.

Jakie zarzuty prokurator Arkadiusz Dura postawił młodemu 'terroryście”?:

ñ    15 maja 2011 publicznie pochwalał zamachy Al-Kaidy poprzez zamieszczenie w serwisie metacafe.com pliku video pt. „Hołd dla Osamy Bin Ladena” z napisem „Mudżahedini naprzód”;
* 11 września 2011 pochwalał zamachy terrorystyczne na wieże WTC poprzez zamieszczenie na serwisie metacafe.com pliku video „The day of 11th september by Ahmed Yassin” z napisem „10 rocznica błogosławionego ataku z 11 września”;
* 30 marca 2012 rozpowszechniał link do strony z podręcznikiem dotyczącym materiałów wybuchowych „mogący ułatwić popełnienie przestępstwa terrorystycznego, przy czym chciał, żeby przestępstwo takie zostało popełnione”;
* 3 maja 2012 wysłał link pod którym był podręcznik rozbrajania improwizowanych ładunków wybuchowych (IED).

No można się do łez spłakać, gdyby nie to, ze chłopaka naprawdę wsadzili do trumny.

Dodam, że „tajny amerykański podręcznik” pojawił się m.in. na kilku kadrach w animowanej bajce „Toy story”, a „przestępstwo” Artura polegało na tym, że wysłał jego – jawną jak najbardziej – treść do dwóch znajomych.

Sąd, kiedy ujrzał „zgromadzony przeciwko Arturowi Ł. materiał dowodowy” miał nietęgą minę i nie pozostało mu nic innego jak natychmiast zwolnić młodzika z aresztu. Przesiedział tam jednak dziewięć miesięcy!!!

Wiem, że ABW i ogólnie dzisiejsze polskie władze uwielbiają walczyć ze słabszymi i płaszczyć się przed silnymi, istnieje jednak chyba granica głupoty, kompromitacji i niechlujstwa…

Na szczęście od czasów „Operacji Most” (gigantycznego przerzutu rosyjskich Żydów przez Warszawę do Izraela), przebiegającej na początku lat dziewięćdziesiatych, żaden – nawet chromy i breszczaty na oczy – terrorysta nie interesuje się Warszawą.

Żyjemy więc spokojnie, jak groch przy drodze, gdyby jednak liczyć na nasze służby, to już lepiej całkiem je rozwiążmy, bo inaczej jeszcze krzywdę sobie sami i nam przy okazji, porobią.

Dziennikarze rządowego – a więc głównego – nurtu usłużnie pozamykali swoje serwilistyczne dzióbki i nikt nie raczył nawet zapytać – co do diaska ma znaczyć cała ta komedia z aresztowaniem Artura Ł. I dlaczego nikt nie kwapi się aby ponieść teraz konsekwencje tej gigantycznej wtopy?!

Taki Sekielski na przykład, zamiast opowiadać ludziom duby smalone (w swoim nieudolnym, pseudośledczym magazynku, emitowanym, na nasz koszt, w telewizji publicznej) mógłby prześwietlić działania ABW w tej sprawie, to przecież miało miejsce tuż obok jego brzucha, w Warszawie.

Nie, on tego jednak nie zrobi, tak jak nie zrobią tego inni „dziennikarze”, którzy wolą dalej tropić księży, biskupa Głodzia czy „matkę Madzi”, zamiast zauważać jak zmienia się Polska rządzona przez ekipę, która coraz bardziej wygląda jakby uciekła z dawnych produkcji „Latającego Cyrku Monty Pythona”.

Sęk w tym, ze oni maja takie sobie poczucie humoru, a to – jak widać – staje się źródłem całkiem nie śmiesznych, za to mocno zakaźnych, chorób

Witold Gadowski

źródło: www.stefczyk.info

Zmartwychwstanie Pana Jezusa 2013

Niech Zmartwychwstały Chrystus obdarza Państwa swoim błogosławieństwem, tchnie w Wasze serca nadzieję, otoczy Was swoją opieką 

życzy Redakcja Prawy Las

Rząd Tuska szkodzi Polsce

Protest solidarnościowy Ludzi Pracy

Modlitwa Świętego Franciszka – patrona leśników

Modlimy się za tych wszystkich, którzy ogarnięci nienawiścią do Kościoła nie modlą się do Boga, ale, jak powiedział Papież Franciszek, modlą się w ten sposób do szatana.

Modlitwa św. Franciszka

O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,

Abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;

Wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;

Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;

Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;

Światło tam, gdzie panuje mrok;

Radość tam, gdzie panuje smutek.

Spraw abyśmy mogli,

Nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;

Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;

Nie tyle szukać miłości, co kochać;

Albowiem dając, otrzymujemy;

Wybaczając, zyskujemy przebaczenie,

A umierając, rodzimy się do wiecznego życia.

Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.