Polska Agencja Prasowa podała wczoraj informację, że sąd uniewinnił dr Konrada Tomaszewskiego z zarzutu przerobienia w 2001 r. dokumentu urzędowego.
Przypominamy naszym czytelnikom, że Dawidziuk przy pomocy usłużnych dla SLD-owskiej władzy prokuratorów oskarżył w 2002 roku Konrada Tomaszewskiego, że ten, po odwołaniu ze stanowiska Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych sfałszował i antydatował zarządzenie wprowadzające w Lasach Państwowych obowiązek konkursów na stanowiska kierownicze.
Po trwającym od maja 2005 r. procesie, Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy uznał, że brak jest dowodów winy oskarżonego, a zarzut był „wewnętrznie sprzeczny”.
W relacji PAP czytamy: „Uzasadniając wyrok, sędzia Sebastian Ładoś powiedział, że oskarżony wręcz „udowodnił swą niewinność”, gdyż zgłosił świadków, którzy zeznali, że widzieli zarządzenie podpisane przez niego, gdy był jeszcze dyrektorem. Sąd dał wiarę tym świadkom i wykluczył, by się mylili lub mówili nieprawdę.
Na koniec sędzia tak skomentował całą sprawą: „Można odnieść wrażenie, że był to wynik zawieruchy po zmianie ekipy rządzącej, ale tą kwestią sąd się nie zajmował””.
Nie pierwszy to przypadek oskarżenia przez Dawidziuka i ekipę Millera Konrada Tomaszewskiego o popełnienie przestępstwa. W 2005 r. Sąd Rejonowy w Gdańsku uniewinnił Tomaszewskiego w innym procesie – dotyczącym sprawy zamiany gruntów leśnych w woj. pomorskim w Gdańsku-Matemblewie w 1999 r. Warto w tym miejscu przypomnieć sentencję ówczesnego wyroku. Sąd uznał, że były dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski nie miał możliwości podejmowania decyzji w sprawie przekazywania gruntów . Sędzia Andrzej Kołodziejczyk powiedział, że Tomaszewski „nie był umocowany do wydawania jakichkolwiek decyzji wiążących, jakichkolwiek zarządzeń w przedmiocie dokonania tej zamiany, która jest przedmiotem procesu. Nie wydał też nigdy żadnego zarządzenia, nie wydał żadnej zgody na zamianę, bo nie był do tego uprawniony”.
Musimy w związku z uzasadnieniem obu wyroków różnych przecież sądów, dotyczących dr Konrada Tomaszewskiego, zadać pytanie: Jak mogło dojść do tak kompromitujących prokuratorów aktów oskarżenia?.
Odpowiedzi pośrednio udzielił warszawski sędzia. „Można odnieść wrażenie, że był to wynik zawieruchy po zmianie ekipy rządzącej” – to ni mniej ni więcej oskarżenie prokuratorów o działanie na zamówienie polityczne. Jeśli dodamy do tego jeszcze uzasadnienie wyroku uniewinniającego Grażynę Zagrobelną, w którym Sąd Rejonowy w Lesku wskazuje, że nie było żadnych podstaw oskarżania byłej dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, to mamy pełen obraz prokuratorów rodem z okresu stalinowskiego. Dajcie mi człowieka, a ja na niego znajdę paragraf.
Dziś pytamy, kto zwróci Konradowi Tomaszewskiemu i Grażynie Zagrobelnej dobre imię?. Kto odpowie za wylewane na nich pomyje?. Czy obrońcy SB-ków z gazety wyborczej odszczekają swoją haniebną nagonkę na Konrada Tomaszewskiego z 2005 roku?. Co łączy politycznych prokuratorów z gazetą wyborczą. Czy czasem nie powiązania z agenturą SB-cką, którą gazeta tak ochoczo broni i gloryfikuje.?
Portal „Prawy Las”, podobnie ja w przypadku wyroku w/s Grażyny Zagobelnej, gdzie Sąd Rejonowy w Lesku oskarżył wręcz Kraczka o niegospodarność, oczekuje od prokuratury zajęcia się osobą Pana Dawidziuka, który nie przestrzegał prawomocnego zarządzenia w/s konkursów, powołując na kierownicze stanowiska swoich kumpli z SLD i PSL.
Oczekujemy wyjaśnienia kwestii zafałszowania w ewidencji dokumentów Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych (co pojawiło się w trakcie rozprawy), gdzie zaklejono rejestrację rozporządzenia nr 84 wydanego przez Tomaszewskiego, a w to miejsce wprowadzono kolejne, które wydał Dawidziuk. To jest prawdziwa sprawa dla prokuratury.
Wiemy też, że naszą stronę czytają funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zwracamy się tą drogą do nich, aby pomogli wyjaśnić zaangażowanie polityczne prokuratorów i ich powiązania z politykami. Aby spowodowali, że ustalenia sądów w Lesku i Warszawie znajdą swój finał w akcie oskarżenia dla winnych niegospodarności, omijania prawa i fałszerstw.
Pragniemy też zalecić funkcjonariuszom CBA ostrożność w wykonywaniu dyspozycji prokuratorów w sprawach dotyczących Lasów np. w Białymstoku, skąd pochodzi Dawidziuk, bo jak widać, niektórzy prokuratorzy trzymają sztamę z postkomunistycznymi SLD-owskimi i PSL-owskimi leśnymi aktywistami i gotowi są za wszelką cenę, wbrew faktom, oskarżać prawych leśników.
Słynna sprawa tzw.” matemblewska” to kliniczny przykład absurdu, już sama w sobie. A jeżeli ją ukażemy na tle sprawy „sękocińskiej”, szczególnie na tle strat jakie ta ostatnia spowodowała i rezultatu postępowań prokuratorsko-sądowych, to mamy szczególnego rodzaju wizerunek logiki aparatu sprawiedliwości.
Sprawa matemblewska jeszcze się wlecze i jak dotychczas nie ma nikogo odważnego, kto by powiedział: dość! Dość kompromitacji prokuratury i dość instrumentalnego posługiwania się wymiarem sprawiedliwości. Skazany Bogu ducha winny człowiek w tej sprawie może i doczeka się należnego uniewinnienia. Tylko co z tego! Stracony czas, stracone publiczne pieniądze na tzw. „młócenie słomy”, swoista (demoralizująca) nauczka płynąca z instrumentalnie prowadzonych postępowań to namacalne efekty tego „dzieła”. Efekty potwierdzające popularne powiedzonko: Tu nie ma żadnej sprawiedliwości, tu jest sąd!
W obu przytoczonych sprawach gołym okiem widoczni są sprawcy, którzy w odpowiednim stopniu ponoszą winę. Tylko Temida nie umie ich dostrzec spoza swej zasłony. Nie umie lub nie chce.
Po przeczytaniu komentarza i tresci artykulu zdecydowanie sie nie zgadzam z pogladami redaktora, ktory to napisal. Patrze na sprawe jako osoba z samego dolu i stwierdzam ze wladza to zawsze byla problematyczna i nie ma idealnej ale i tak lepiej bylo za SLD niz za Tomaszewskiego w LP.
Nie ma, na szczęście, obowiązku zgadzać się z autorem publikacji. Te czasy minęły wraz z upadkiem protoplastki SLD – PZPR.
Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że w Lasach jest wielu zwolenników rządów SLD. W dużym uproszczeniu filozofia tamtych rządów to „żyj” i daj „żyć” innym. Dlatego prawo tworzone w tamtym czasie pozwalało na wielką dowolność interpretacji. Wykorzystywało to wielu nieuczciwych leśników. Prawo tworzone przez Tomaszewskiego było wprawdzie nieznośnie obszerne ze względu na swoją szczegółowość, ale pisane było w cela utrudnienia korupcji na szczeblach zarządzających.
Jesteśmy ciekawi, z czym Pan leśniczy się nie zgadza – z faktami?
Drugiego komentarza nie publikujemy, gdyż pokazuje on tylko prymitywizm autora.
TESKNOTA ZA KOMUNA I SB..TRWA A BYLI FUNKCJONARIUSZE i TW do dzŚ SIEDZA NA STOŁKACH DYREKTOROW PREZESOW SITLiD, PTL,TPL a NAJWIECEJ W PZŁ!!
Prawie jak u Ojca Tadeusza:” Temu panu już dziękujemy”, a teraz pomódlmy się za niego
W świetle przepisów prawa i dzięki świadkom faktycznie Pan Tomaszewski jest niewinny. Jednakże doskonale wiemy jak cedowana jest odpowiedzialność w LP. Polecenie wydaje Generalny – odpowiadają Regionalni i tak na każdym coraz niższym stopniu. Na poszczególnych stopniach często to polecenia ustne lub jak w dziwnie podobnej sprawie białostockiej na jakiś doczepionych karteczkach. A antydatowania? Sprawa tak powszechna w lasach jak borelioza. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to dlaczego tyle leśnych dokumentów ma ręcznie wpisane daty?