styczeń 2014
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Archiwa

Lasy nie mogą być skarbonką rządu – Grażyna Zagrobelna

Z Grażyną Zagrobelną, leśnikiem, wiceprzewodniczącą Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność”, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Jakie zadania na co dzień realizują Lasy Państwowe?

– Lasy to nie fabryka, gdzie w konkretnym czasie uruchamia się taśmę produkcyjną, a innego dnia zamyka się ją i rozpoczyna nowy cykl produkcyjny. Jako leśnicy kontynuujemy działania, jakie otrzymaliśmy po poprzednich pokoleniach, a efekt finalny naszych prac będą widziały dopiero następne pokolenia. Cykl produkcyjny w lasach polegający na ochronie, pielęgnacji i odnawianiu lasów trwa ponad 120 lat. Nasze zadania zmierzają w kierunku powiększenia i zachowania różnorodności ekosystemu leśnego. Polegają na planowaniu, ochronie lasu przed owadami, przed grzybami, a także przed samą zwierzyną leśną. W zakres działań leśników wchodzi też ochrona przed człowiekiem, tzw. szkodnictwem leśnym, a także szereg działań dotyczących hodowli lasu, począwszy od odnowień po pielęgnację drzewostanu. Zadania, jakie wykonują leśnicy, są ciągiem logicznym. Trzeba też pamiętać, że organizmy roślinne w przeciwieństwie do człowieka czy zwierząt nie opiekują się młodym pokoleniem, te zdania realizują leśnicy, którzy nie mogą pozostawić organizmów roślinnych bez pomocy. Zadaniem leśników jest także pozyskiwanie drewna, z czego uzyskujemy przychody, a więc środki na wykonywanie innych zadań, również na badania naukowe. Warto też pamiętać, że Lasy Państwowe gospodarują na jednej trzeciej powierzchni Polski.

Ilu pracowników zarządza tym obszarem?

– 24 tysiące pracowników. Dlatego wmawianie leśnikom, że jest ich za dużo, jest kompletną bzdurą. Przez ostatnie 20 lat z ponad 130 tysięcy pracowników zeszliśmy na nieco ponad 24 tysiące. Dalsze ograniczanie zatrudnienia jest już niemożliwe. Chyba że komuś zależy na załamaniu tego dobrze funkcjonującego organizmu.

Tymczasem rząd chce nałożyć na Lasy Państwowe haracz…

– Nie można zgodzić się z twierdzeniami minstra Macieja Grabowskiego czy premiera Donalda Tuska. Przede wszystkim społeczeństwo musi wiedzieć, że zaczarowane 3 miliardy złotych, które decydenci powtarzają niczym mantrę, usiłując zabrać Lasom pieniądze, to jest wirtualna kwota, która była na kontach lasów 31 grudnia 2012 r., a więc 12 miesięcy temu. Poza podaniem tej kwoty do publicznej wiadomości nikt nie omieszkał powiedzieć o zobowiązaniach, które lasy musiały pokryć. Nie jest też prawdą, jak niektórzy sobie wyobrażają i usiłują przekazać społeczeństwu, że owe 3 miliardy złotych są ukryte w jakimś sezamie Alibaby i dyrektor wejdzie zabierze jedną trzecią i odda państwu w tym i podobnie w przyszłym roku. Trzeba pamiętać, że te pieniądze były zgromadzone na kontach blisko pięciuset jednostek Lasów Państwowych, którymi na co dzień się obraca. I nikt łącznie z dyrektorem generalnym nie jest w stanie powiedzieć dzisiaj, jaka kwota była na kontach wspomnianych jednostek na koniec 2013 r. Jesteśmy w trakcie zamykania roku, płacone są faktury złożone na koniec grudnia. Zatem takich pieniędzy, którymi już dysponuje rząd, po prostu nie ma i nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile ich jest.

Jeżeli projekt nowelizacji ustawy o Lasach wejdzie w życie, to czego z wcześniejszych planów nie uda się zrealizować?

– Próba nałożenia haraczu w tym i następnym roku po 800 milionów złotych, a później 2 proc. od przychodów jest obciążeniem niewyobrażalnym. Jeżeli będziemy musieli zapłacić 800 milionów, to oznacza, że z każdego hektara powierzchni leśnej w tym roku Lasy będą zmuszone zapłacić 115 złotych daniny. Proszę pamiętać, że już dzisiaj Lasy płacą samorządom z tytułu podatków leśnych od 1 ha miesięcznie blisko 37 złotych, co w skali kraju daje 200 milionów złotych. Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba powiedzieć jasno, że jest to obciążenie niemożliwe do zrealizowania w tym roku. Jeżeli zostaniemy do tego zmuszeni, to odbędzie się to kosztem działalności w wielu obszarach. Oznacza to np. rezygnację przynajmniej z części inwestycji, które są już w trakcie realizacji. Pytanie zatem, jak to zrobić, skoro odbyły się przetargi, a umowy są podpisane. Na pewno nie zrezygnujemy z pozyskania drewna, co oznaczałoby stratę przychodów. Nie możemy też zrezygnować z kosztów wynikających z przepisów ogólnych o rachunkowości, jak chociażby amortyzacja, co stanowi 20 proc. naszych kosztów. Pozostaje zatem ograniczenie wspomnianych już inwestycji, ograniczenie zatrudnienia, a także wykonywanie prac w zakresie hodowli i ochrony. Jest to jednak bardzo niebezpieczne, bo wiąże się z zahamowaniem cyklu. To tak jakby w ramach oszczędności zaprzestać na miesiąc karmienia niemowlaka. Jako leśnicy pracujemy na żywym organizmie, którego rozwoju i potrzeb nie można zatrzymać w dowolnym czasie.

Zakładaliśmy w tym roku wynik w wysokości 130 milionów złotych, a mamy zapłacić haracz w wysokości 800 milionów. Mam nadzieję, że uda się nam przekonać część posłów zarówno z PO, jak i PSL-u, żeby nie robili polskim lasom i polskiemu społeczeństwu szkody.

Jednym z zadań prowadzonych przez leśników jest edukacja leśna. Na czym polega, no i przede wszystkim ile rocznie kosztuje?

– Lasy są otwarte dla społeczeństwa i nie chodzi tu wyłącznie o możliwość wstępu na tereny leśne, ale o to, aby ludzie zdawali sobie sprawę z tego, w jaki sposób można wyrządzić krzywdę w ekosystemach leśnych i unikali takich zachowań. Dlatego prowadzimy edukację leśną, która patrząc na strategię Unii Europejskiej czy konwencje leśne, też powinna być, a niestety nie jest zadaniem państwa. Staramy się uświadamiać społeczeństwo, jak traktować lasy. Przygotowujemy np. ścieżki edukacyjne, które pokazują to, co jest cenne w lasach, ścieżki rowerowe, organizujemy też tzw. Zielone klasy. Jako chyba jedyna organizacja leśna w skali światowej organizujemy tzw. Leśne kompleksy promocyjne, które mają na celu przybliżyć społeczeństwu problem wielofunkcyjnej oraz zrównoważonej gospodarki leśnej, które są również miejscami badań oraz rozwoju proekologicznej gospodarki leśnej. W ramach edukacji leśnej staramy się także przekazywać i uczyć pokory wobec lasu. Tylko w Nadleśnictwie Oleszyce, w którym pracuję – stosunkowo małe nadleśnictwo, nasze ścieżki edukacyjne i naszą „Zieloną klasę” odwiedza rocznie ponad dwa tysiące ludzi. W okresie wiosennym połowa służby leśnej jest zaangażowana w obsługę młodzieży, emerytów, różnych grup zawodowych. Koszty szeroko pojętej edukacji leśnej w skali kraju to ok. 16 milionów złotych rocznie. Do tego trzeba doliczyć takie zadania jak ochrona przyrody, począwszy od opracowania planów ochrony poprzez wszystkie działania prowadzone na tych obiektach chronionych, które też powinny być finansowane z budżetu państwa, a niestety nie są. Do tego dochodzą działania związane z obszarami chronionymi, m.in. Natura 2000. Jeżeli podliczylibyśmy wszystkie koszty związane z edukacją, to jest to grubo ponad sto milionów złotych.

Jak zmiany w ustawie o Lasach mogą wpłynąć na te formy edukacji?

– Jak już wspomniałam, będziemy mieli do czynienia z ograniczeniem rozwoju. Na pewno naszym celem nie będzie zamykanie ścieżek dla zasady. Jednak w momencie, kiedy jakaś ze ścieżek edukacyjnych, np. w Bieszczadach, stanie się niebezpieczna, to nie mając pieniędzy na jej odnowienie, za to mając na uwadze bezpieczeństwo korzystających z niej turystów, niestety będziemy musieli ją zamknąć. Haracz, jaki nakłada na nas państwo, wpłynie też na ograniczenie publikacji czy chociażby materiałów informacyjnych. To z kolei oznacza krok wstecz na drodze uświadamiania opinii publicznej.

Nie jest zatem tak, że Lasy Państwowe nie chcą płacić pieniędzy państwu…?

– Przedsiębiorstwo Lasy Państwowe działa na zasadzie samofinansowania się, a oprócz tego odprowadza każdego roku ponad 1 miliard złotych różnego rodzaju danin państwu. Mam tu na myśli wspomniane już 200 milionów, jakie płacimy samorządom z tytułu podatków leśnych, do tego dochodzą opłaty w ramach podatków CIT, podatki PIT od zatrudnionych ludzi. Trzeba bowiem pamiętać, że Lasy Państwowe dają zatrudnienie ponad 140 tysiącom ludzi pracujących w zakładach usług leśnych. Nie jest też prawdą, jak to ostatnio podano, że leśnicy zarabiają więcej od górników. Szkoda tylko, że wypuszczając taką informację, autorzy nie podali, że grupą ocenianą była tylko grupa zarządu. Gdybyśmy natomiast porównali zarobki zarządów kopalń z naszymi, wyglądałoby to już zupełnie inaczej. Zarobki leśników to zatem kolejny mit do obalenia, którym – podając go do publicznej wiadomości – próbuje się usprawiedliwić skok na kasę Lasów.

Senat w piątek zarekomendował Sejmowi przyjęcie poprawki do tegorocznej ustawy budżetowej uwzględniającej 800-milionową wpłatę Lasów Państwowych…

– Od 1991 r. uczestniczyłam w opiniowaniu i tworzeniu „prawa leśnego”. Jestem dumna z dotychczasowej ustawy o Lasach. W pracach nad założeniami „prawa leśnego” uczestniczyłam od 1991 r. Teraz senatorzy PO przy pomocy PSL chcą to prawo zmieniać. Pamiętam, że kiedy przed 20 laty ta ustawa wchodziła w życie, to posłowie PSL, w tym również poseł Żelichowski, nazywali ją kundlem. Tymczasem ta ustawa przeprowadziła Lasy Państwowe przez całą transformację ustrojową. Ona działa dobrze, tylko nie należy przy niej manipulować i jej psuć. Owszem można dokonać pewnych poprawek, dostosować ją do obecnych wymogów unijnych czy innych przepisów, ale nie do ustawy o rachunkowości, łupiąc z Lasów pieniądze.

Z tego, co Pani mówi, wynika jednoznacznie, że Lasy to bardzo dobrze funkcjonujący organizm. Dlaczego zatem rząd próbuje to zniszczyć?

– Dla mnie osobiście, ale także dla wielu leśników, którzy swą pracę traktują jako misję, działania rządu PO – PSL są niezrozumiałe. W mojej ocenie, danina w wysokości 800 milionów złotych, jaką będziemy musieli zapłacić, jeżeli nie rozłoży nas w tym, to na pewno w następnym roku. To sprawi, że Lasy Państwowe staną się niewydolne. Może zabraknąć np. pieniędzy na paliwo. Dużo ludzi odejdzie z pracy na emerytury, a nie będzie można przyjąć nowych. To spowoduje, że pozostali leśnicy w takim stopniu zostaną dociążeni pracą, że nie będą jej w stanie wykonać.

Leśnicy zarządzają jedną trzecią kraju. Jedna trzecia terytorium Polski znajduje się pod zarządami ludzi, którzy starają się i mają kręgosłup. My nie należymy do ludzi, którzy będą potulnie zgadzać się na wylesianie lasów tylko dlatego, że na tym terenie jest jakieś złoże ropy, gazu itp. Kierujemy się pełną analizą i na tej podstawie są podejmowane decyzje. Nie chcę mówić, że to, co robi rząd premiera Tuska, to krok do prywatyzacji Lasów, ale na pewno jest to krok w kierunku osłabienia Lasów Państwowych.

Jak zatem skomentuje Pani słowa premiera Tuska, który powiedział, że sięgając po pieniądze Lasów, robi wam przysługę, niejako ratując przed nieracjonalnym wydawaniem zgromadzonych środków…?

– To, co mówi premier, jest śmieszne, żeby nie powiedzieć żałosne. Jeżeli próbuje się odebrać pieniądze firmie, która zgodnie z ustawą o Lasach ma swoje zadania i konkretne kierunki ich realizacji, to jest to działanie niepoważne. Nie można społeczeństwa karmić nieprawdą, posługując się przychodami, które pojawiły się raz na 20 lat. Twierdzenie na tej podstawie, że Lasy mają pieniądze i nie chcą się nimi podzielić, jest zwyczajnie nieprawdą. Owszem, jeżeli rząd chce, żeby przedsiębiorstwo Lasy Państwowe uczestniczyło w pewnym stopniu w finansowaniu budżetu, to niech to będzie obciążenie wynikające z osiąganych wyników, a nie jakiś procent od przychodów, bo płacąc ten haracz, Lasom może zwyczajnie zabraknąć pieniędzy na bieżącą działalność.

Jak „Solidarność” zamierza przeciwstawić się planom ekipy Donalda Tuska?

– Krajowy Sekretariat Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność” ma już gotową propozycję zmiany do Konstytucji RP, co nie oznacza, że nie należy przestrzegać obecnych zapisów. Chcę podkreślić, że wprowadzając tę ustawę w życie, rząd łamie Konstytucję, począwszy od trybu procedowania. Spiesząc się, nie przeprowadził konsultacji, złamał też regulamin Rady Ministrów. Nie można wprowadzać daniny obciążającej daną jednostkę w roku, w którym ma ona funkcjonować.

14 stycznia mamy się spotkać z ministrem środowiska Maciejem Grabowskim i zobaczymy, czy będą to rozmowy merytoryczne. Mamy już bowiem pewne doświadczenia, chociażby z 2 stycznia, kiedy szef resortu środowiska poświęcił tak istotnej sprawie jak Lasy Państwowe zaledwie 15 min. Pytanie też, czy będzie chciał przyjąć nasze argumenty, począwszy od tego, że owe 3 miliardy złotych to były pieniądze na kontach na koniec 2012 r., a nikt nie wie, ile jest ich dzisiaj. Ponadto spróbujemy dotrzeć do każdego z parlamentarzystów, do wszystkich senatorów, do premiera, a także prezydenta, przekonując, że poprawki do ustawy o Lasach wyrządzą krzywdę Polsce i Polakom i należy się z tego wycofać. Jeżeli nic nie wskóramy tą drogą, pozostaje skarga do Trybunału Konstytucyjnego. Wierzę, że wygramy tę batalię, że zwyciężą argumenty i Lasy nie będą skarbonką rządu.

Dziękuję za rozmowę.

źródło: Nasz Dziennik

5 komentarzy Lasy nie mogą być skarbonką rządu – Grażyna Zagrobelna

  • Muchomor

    Nie na temat, ale pod wpływem chwili.
    Wczoraj Polska przetrwała Kabaret Owsiaka Wielkiej Olkiestry świątecznego zbieractwa.W tym przypadku w ramach pomocy szpitalom.Ogólnonarodowe dziadowanie, jakoś nie w parze w zapowiadanym przez dobrodzieja Tuska wprowadzeniem Polski do 20 najbogatszych państw świata.Wierzyłbym Owsiakowi, gdybym choć raz zobaczył w publikatorach rozliczenie, gdzie wydał zebrane pieniądze. Od wielu lat, jakoś tego nie zobaczyłem. Zastanawiam się, czy koszty organizacji zbieractwa, zaangażowanie policji i wojska, telewizji publicznej,samorządów nie przekroczą zebranej kwoty.Zwyczajowo zapłaci podatnik. Robienie idola z faceta nie raz bluzgającego pod adresem tych co mu nie po drodze pasuje mi do resortowych dzieci od SB i MO umieszczonych w mediach.No ale na Titaniku Olkiestra też grała do samego końca, tylko nie dotrwała do końca świata i jednego dnia dłużej.

  • gargamel

    żal mi was

  • antypig

    Obejrzyj linki i pożałuj sam siebie „gargamelu” chyba, że to co robi Owsiak uważasz za normalne. Oczywiście nie jest taki głupi żeby zwyczajnie kraść, robi to w białych rękawiczkach przez podstawione firmy (swoje i swojej żony). Jeżeli z zebranych pieniędzy tylko około 60% dociera do potrzebujących to nie jest to działalność dobroczynna. Z zebranych powiedzmy 50 milionów 20 milionów to dziwne koszty fundacji.