wrzesień 2013
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  

Archiwa

Za chleb powszedni dziękujemy Ci, Boże Ojcze nasz

DożynkiKazanie dożynkowe, wygłoszone w niedzielę 1 września 2013 r. na Jasnej Górze

 

Ekscelencje,

Czcigodni Bracia Kapłani,

Panie Prezydencie RP,

Senatorowie i Posłowie,

Przedstawiciele Władz Państwowych i Samorządowych,

Starostowie Polskich Dożynek,

Upracowani, a Czcigodni Żniwiarze,

Wszyscy Kochani moi!

 

Bądź pozdrowiona,

Matko Boska Dożynkowa,

ubrana wieńcami,

cała w kłosach,

z bochnem chleba.

Bądź pozdrowiona

i módl się za nami.

 

O Studzińska i Rodzinna,

taka jesteś gościnna,

Niewiasto trzech miar mąki,

Matko pszenicznego chleba,

 

Matko Boska Częstochowska,

takiej Cię jeszcze nie widziałem.

Moja Siewna i Zgrzewna,

Jagodna i Zielna,

Adwentna i Gromniczna,

dziś taka polska i taka śliczna!

 

Uśmiechnij się – Pani Wrześniowa,

Matko Boska Częstochowska!

Patrz, cała Polska wystrojona

za chleb przyszła Ci dziękować,

boś Ty Niebios Cesarzowa

i Polski Królowa.

 

Poznaj, Królowo Żniwiarzy,

po strojach:

Kaszubów, Kociewiaków,

tych ze świętej Warmii i Mazur,

z Ziemi Lubuskiej i z Szamotuł,

z Krobi i z Gostynina.

Poznaj Kujawiaków, Łomżyniaków,

tych z Podlasia,

z Drohiczyna, i Lublina,

z Kolbuszowej i Roztocza,

Tych z Krakowa, z Podhala i Opoczna,

Ślązaków i z Zagłębia –

nie policzę ich wszystkich,

a przecież Ty, Królowo, znasz ich po imieniu.

 

Piękna nasza Polska cała,

Piękna, żyzna i wspaniała,

Lecz najmilsze i najzdrowsze

Właśnie, człeku, jest Mazowsze! (W. Pol)

Nie!

Matko Boska, powiedz sama,

czy jest naród taki,

co by kochał Cię, Królowo,

tak jak my, Księżaki? (Ks. Tymoteusz)

 

Dożynki to święto dziękczynienia.

Lud wierzący to lud kultury,

bo potrafi Bogu i ludziom dziękować.

Tylko chamowie ani sobie,

ani Bogu nie dziękują.

Skąd się tego tak namnożyło?

 

Jestem chłopem z krwi i kości.

Jestem oraczem, siewcą i żniwiarzem.

I dumny jestem, że Pan Jezus

tak często mówił o chłopach

i sam nazywał się siewcą,

i siał, dobrze siał.

Jedno ziarno

padło przy drodze.

Ludzie je podeptali,

ptaki wydziobały –

i nic z tego.

Drugie padło na grunt skalisty.

Chciało rosnąć,

ale słońce je wysuszyło,

wiatr zadmuchał –

i znów nic z tego.

Trzecie padło między ciernie.

Rosło,

ale ciernie je zagłuszyły.

Też nic z tego.

Dopiero czwarte ziarna

przyniosły plon trzydziesty,

sześćdziesiąty i setny. (Mt 13, 3-9)

 

Żniwiarze,

Ludzie Częstochowskich Dożynek!

Zrozumieliście to wszystko?

Tak, to o nas chodzi.

Los słowa Bożego,

los naszej wiary

od nas zależy.

O ziarno trzeba dbać!

 

Żal mi Was – mówił Pan Jezus.

Tyle lat trwacie przy Mnie

i jesteście głodni.

Panie roześlij ich do domów,

bo niektórzy przyszli z daleka.

Ustaną Ci w drodze. (Mk 8, 3)

Dajcie Wy im jeść:

Księża, Biskupi,

Prezydenci, Ekonomiści,

Ministry, Wójty i Sołtysy!

Dajcie Wy im jeść!

 

Panie,

ile to trzeba pieniędzy,

żeby każdemu dać choćby

po kanapce?

Jest tu jeden chłopiec z Kocierzewa,

co ma jeszcze pięć chlebów

i dwie ryby,

ale co to jest

na tyle ludzi?

 

Wystarczy!

Jezus wziął chleby, błogosławił

i łamał, i łamał, i łamał,

dawał uczniom,

a ci rozdawali ludziom.

I najedli się wszyscy,

ile kto chciał.

I starczyło, dla wszystkich.

Tylko brzydko jedli.

Apostołowie zebrali

dwanaście koszów ułomków.

 

Do kraju tego,

gdzie kruszynę chleba

Podnoszą z ziemi przez

uszanowanie –

Tęskno mi, Panie! (C. K. Norwid)

 

Nie segregujecie śmieci.

Będzie głód!

Chleb wrzucacie do śmietników.

Już nie tęsknij, Panie Norwid!

 

Ludzie Dożynkowi,

dlaczego Mnie szukacie?-

pytał Pan Jezus.

Czy dlatego, żeście widzieli cud,

jak Pan Bóg na polach chleb

rozmnaża?

Czy dlatego, żeście widzieli,

jak rośnie chleb,

jak łan dojrzewa,

jak pachnie świeżym chlebem?

Czy dlatego, że znów

jesteście głodni?

Byli bardzo głodni.

 

To postarajcie się o taki chleb,

abyście się najedli

i więcej nie czuli głodu.

Panie, daj nam takiego chleba! (J 6, 34)

Ten chleb zstąpił z nieba! (J 6, 41)

Tak, pamiętamy!

Ojcowie nasi przez czterdzieści lat

mieli co dzień mannę z nieba.

Ale ten chleb, który

Ja mam dla Was,

daje życie wieczne.

Chlebem tym jest Ciało Moje!

Kto pożywa ten chleb,

choćby umarł, żyć będzie. (J 6, 58)

 

Przesadziłeś, Panie!

A wczoraj tak mówiłeś pięknie.

Jak Ty możesz dać nam

Ciało swoje do jedzenia?

Twarda jest ta mowa. (J 6, 60)

My Cię nie rozumiemy.

Posłuchamy cię innym razem. (Dz 17, 32)

 

I z dożynek wracali ludzie do domów

zawiedzeni, stracili wiarę.

Dość tej ideologii, polityki!

Trzeba się wziąć za robotę,

pora siać!

 

Co wtedy przeżywał Pan Jezus?

Powiedziałem im największą,

najświętszą prawdę – nie uwierzyli,

odeszli.

 

A ja pytam Was,

Czcigodni Ludzie Dożynkowi!

Może Wy też chcecie odejść? (J 6, 67)

Nie krępujcie się,

Tylu odeszło.

Może im lepiej bez Boga?

Cisza?

Dobrze, że pośród nas był Piotr,

że pośród nas jest Franciszek – papież.

 

Panie,

Nie odsyłaj nas do domów.

Do kogo my pójdziemy?

Wszyscy nas oszukali.

Tylko Ty Słowa Życia masz. (J 6, 67)

Ty nas nigdy nie okłamałeś.

 

Piotrze,

Ty naprawdę tak wierzysz?

Zobaczymy za rok,

gdy będzie Ostatnia Wieczerza,

gdy będzie sąd u Kajfasza.

Ludzie Dożynkowi,

ale Wy jeszcze wierzycie

w rozmnożenie chleba?

Ale Wy już nie wiecie,

co to na wsi był przednówek?

Pośród Was nie ma już rasowych

chłopów,

nie ma już rolników.

Zostali tylko producenci,

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Wy już nie znacie wołania przepiórek:

Pójdzie żąć!

U Was już nie słychać śpiewów

skowronka.

Jaskółek już nie ma.

Bociany, babie lato, żurawie,

kuropatwy

zostały tylko na obrazach

Chełmońskiego

z moich Boczek i z Kuklówki.

 

Do kwiatów trzeba mówić,

ze zwierzętami trzeba rozmawiać,

w niebo trzeba z wiarą spoglądać,

a ziemię jak matkę rodzoną kochać.

 

Dobrze, że przy żniwach

dla podbieraczki i kosiarza

nie ma już niewolniczej pracy.

To była bardzo ciężka praca.

Dziś niech robią to maszyny.

Ale czy ludzie przez to są lepsi?

Czy potrafią sobie pomagać?

Czy wyzbyliśmy się zazdrości, zawiści?

Pozazdrościłem bezbożnym,

widząc ich bogactwo. (Ps 73)

Głupcze! Jeszcze tej nocy

zażądają twojej duszy. (Łk 12, 20)

Czy umiemy Bogu i ludziom dziękować?

 

Wy, Czcigodni Żniwiarze,

co chleb kupujecie

z handlu obwoźnego,

nie wiecie już, co to było

nabożeństwo pieczenia chleba.

Nie ma już w domach

pieca do pieczenia chleba

ani w Popowie, ani w Zabostowie.

 

Dzieci, bądźcie cicho,

bo chleb rośnie – prosiła mama.

I rzeczywiście było słychać,

jak chleb rośnie.

Mama formowała bochny chleba

i wsadzała do wypalonego pieca.

W domu pachniało chlebem,

a myśmy czekali na podpłomyki,

na małe chleby, co były na brzegu pieca.

A jednak nam się nie dostało.

Najpierw była nauka społeczna mamy:

Dzieci, chleba nie je się samemu.

Pierwszy chleb trzeba zanieść

do sąsiadów, tam jest bieda,

tam są dzieci!

 

To były nasze uniwersytety.

Przednówek to czas biedy.

Nie było jeszcze nowego,

już nie było starego chleba.

Ale ludzie byli dobrzy!

I ta dobroć dożynkowa

jeszcze w Was została,

Kochani Żniwiarze.

 

Błogosławiona dobroć człowieka!

Chłop nie je chleba sam,

podzieli się z miastowymi,

z biednymi i z tymi,

co powódź im wszystko zabrała,

co im pożar dom strawił,

co grad im wszystko zniszczył.

Tylko bezbożni są jak jamochłony.

Ci jeszcze biednym odszkodowania

nie wypłacili.

Ci nie obniżą ceny chleba,

bo się rynek zawali,

a 40 tysięcy ludzi rocznie

umiera z głodu.

Boże, widzisz i nie grzmisz?

 

Oj, Wy, cywilizowani barbarzyńcy!

Wy chyba nigdy

nie łamaliście się opłatkiem,

Wy chyba nigdy

nie byliście u Komunii Świętej.

I myślicie, że wystarczy nam Unia.

Nam trzeba Komunii!

Obyście nigdy nie jedli obcego chleba.

To trudny chleb.

 

Brak mi prawdziwych Borynów.

Brak mi siewców,

co święcą ziarno przed siewem

w święto Matki Boskiej Siewnej.

Brak mi dziadka Franciszka,

który przed siewem całował ziemię

i prosił, aby przyjęła ziarno,

aby okryła je i pomnożyła.

Modlił się wtedy tak:

Boże, z Twoich rąk żyjemy,

Choć naszemi pracujemy,

My Ci dajem trud i poty,

Ty nam daj urodzaj złoty. (F. Karpiński)

 

Boże!

My jeszcze widzimy Twoje cuda.

Otwierasz swoją dłoń

i karmisz nas do syta. (Ps 145)

Tam, gdzie przechodzisz,

budzisz urodzaje.

Łąki są strojne kwiatami,

wzgórza przepasane radością,

a doliny pokrywają się zbożem. (Ps 65)

Ale czy Wy, Żniwiarze,

jeszcze to widzicie?

Widzimy!

Naprawdę?

Słowami Listu Świętego Pawła

pytam każdego z Was:

Tymoteusz!

Czy ty wierzysz jeszcze w Boga,

tak jak wierzyła babcia Lois,

jak wierzyła mama Eunice?

 

Pawle Wielki!

Teraz wszystko inaczej.

U babci była na kredencji

figurka Matki Bożej.

Na Jej rączkach wisiały

nasze różańce,

u Jej stóp leżały nasze książeczki,

bo myśmy głośno,

na kolanach, wszyscy,

w październiku mówili Różańce,

a w maju przy kapliczce

śpiewaliśmy Litanię Loretańską.

Pawle, teraz telewizor gra do końca,

ludzie padają jak ćmy,

bez: Dobranoc,

bez krzyżyka od mamy.

Dzicy ludzie!

 

Jesteśmy wolni,

a wstydzimy się być dobrzy!

Nawet zazdrościmy bezbożnym.

I boję się,

i Boga pytam,

bo Jego są wieki i pokolenia.

Pytam Was, Ludzi Dożynkowych:

Jaka będzie moja Polska?

 

Choćby nam chcieli

wyszarpać Ojczyznę

przez podłe czyny

i przez podłe słowa,

i choćby losy rzucali o Polskę,

Ty, Polsko, zawsze będziesz Chrystusowa! (K. J. Węgrzyn)

 

A ja wciąż biegnę przed Twoje ołtarze,

Królu mój i Boże! (Ps 84, 3)

I taka jest moja Msza,

moja Eucharystia,

moje Dziękczynienie:

 

Błogosławiony jesteś,

Panie, Boże wszechświata,

bo dzięki Twojej hojności

otrzymaliśmy chleb,

owoc ziemi

i pracy rąk ludzkich… (Mszał Rzymski)

 

O, jaki ciężki jest dla mnie ten chleb,

bo w nim jest praca i modlitwa

moich rodziców,

moich Ludzi Dożynkowych.

 

Będzie Podniesienie,

podniosę Hostię aż do Nieba.

 

To jest Ciało Moje.

To jest Moja Krew.

Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy!

To jestem Ja – mówi Pan.

 

Widzicie to?

Słyszycie to?

Tak!

A wierzycie w to?

Nie bardzo!

Nie bardzo, bo wracacie do domu

bez Komunii Świętej.

 

Beze Mnie nic dobrego

uczynić nie możecie. (J 15, 5)

Człowieku Dożynkowy, ostrzegam Cię:

Bez Komunii,

bez modlitwy – zdziczejesz,

a potem przyjdzie oziębłość, seks

i wyznasz:

Ale ja jestem niewierzący!

Nie mów tak nigdy!

Łaskę wiary dał Ci Pan Bóg.

Rodzice tak dużo

zainwestowali w Ciebie,

abyś był szlachetnym i mądrym.

Zdeptałeś to wszystko!

 

Więc jesteś kłamcą, oszustem

i przekrętem,

ochrzczonym draniem!

 

Chłopi Czcigodni!

Dziś w rolnictwie trzeba mieć

po modlitwie wiedzę i umiejętność.

Macie dobre wzory Kółek Rolniczych

i Spółdzielni Rolniczych.

Łączcie się w grupy producenckie,

szukajcie dróg eksportu

i bezpośredniego odbiorcy,

bo Was zjedzą bogacący się

Waszą pracą – wycwanieni pośrednicy.

Nie straćcie chłopskiego rozumu.

Zachowajcie swoją tożsamość!

Chłop potęgą jest i basta!

Przecież jesteście z królewskiego

rodu Piasta,

a Lech mieszkał w chacie,

a zboże rosło wielkie

jak lasy w kraju Lecha. (J. Słowacki)

 

Wprawdzie nie ma już Judymów,

Siłaczek i Głowackich,

nie ma już Witosów i Korfantych,

Wawrzyniaków, Antków,

Janków Muzykantów,

nie ma już Ślimaków i Drzymałów,

wyludniła mi się wieś.

 

Po co nam sąsiedzkie

zestarzałe wiatraki?

Coraz mniej gospodarstw

i wsi.

Spełniamy wymóg Unii.

Pola nasze trzeba zalesić,

aby była Puszcza Całopolska,

pełna zwierza, tanich naganiaczy,

i myśliwskie kościoły.

Uchowaj, Boże!

Został mi tylko we snach

mój rodzinny dom.

Została mi tylko dziadkowa

straż ogniowa,

gospodynie na pierzawce

i moja pieśń wioskowa,

co stoi na straży

narodowego pamiątek Kościoła.

Wieki przeminą,

Rządy się zmienią –

Pieśń ujdzie cało! (A. Mickiewicz)

 

Zachowajcie to, co jest

zdrowe, piękne i nasze!

Zachowajcie polskie obyczaje,

kapliczki z litaniami

i rodzime stroje.

 

Europa wyprosiła grzecznie Pana Boga

z parlamentów i konstytucji,

wystarczą tylko wartości ogólnoeuropejskie.

A jednak Euro wybrało na znak swojej tożsamości

Koko i łowicką kołderkę (wycinankę).

Bo moja matuś tak się stroili,

dlatego kocham te stroje,

krasne i polskie, czyste i proste,

proste jak życie jest moje. (Zespół z Kanic)

 

Mówię to w niedzielę,

w pierwszy dzień września.

Początek szkoły.

Zrobiliście krzywdę mojej szkole

rodzimej.

Tyle przeszczepów, operacji,

transfuzji, amputacji

na żywym organizmie dziecka?

Za dużo naraz.

Za dużo!

Umrze taka szkoła!

A moja Pani Pietrzakowa

była nam matką i nauczycielką.

Była mądra, dobra i kochała nas.

Z mojej staruszki szkoły,

gdzie były ławki

z kałamarzem i stalówką,

wyrośli inżynierowie, lekarze,

księża i ja,

bo w naszej szkole była Pani!

Ona ziemię rodzinną

jak matkę kochać nas uczyła.

Modlę się za moją Panią

na cmentarzu w Rawie i gdzie indziej.

Bo Ojczyzna moja – to ta ziemia droga,

Gdziem ujrzał słońce i uwierzył w Boga,

Gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła

W polskiej mnie mowie pacierza uczyła. (M. Konopnicka)

 

Kocham Cię, Polsko,

moja Matko Rodzona.

Tylko dlaczego w niej mówią,

że chłop z chłopem mogą mieć dzieci?

Obrzydliwe kłamstwo!

I to ma być zapisane prawem?

Biedne dzieci bez matki!

 

Ach, Ty trudna Polsko!

O, Matko moja miła,

Coś mnie zbożami swoich pól

Jak mlekiem wykarmiła. (M. Konopnicka)

Bądź biedna, ale czysta! (por. J. Tuwim)

 

Pierwszy września roku pamiętnego

to początek strasznej wojny światowej.

Wtedy nie rozpoczął się rok szkolny.

Bo wypełniły się dni

i przyszło zginąć latem,

prosto do nieba czwórkami szli

żołnierze z Westerplatte…

A lato było piękne tego roku. (K. I Gałczyński)

Z lasu przydrożnego

runęła szarża –

Jezu, Maryjo,

Poszli…

I śmierć im stała. (Jerzy Pietrkiewicz)

 

Podniesiemy, co runęło

w wojennej kurzawie,

zbudujemy zamek nowy,

piękniejszy, w Warszawie,

i jak z dawnych lat dzieciństwa

będziemy słuchali

tego dzwonka sygnaturki,

co Cię wiecznie chwali. (J. Lechoń)

 

Podniesiemy, ale…

Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,

Choć macie sami doskonalsze wznieść.

Na nich się jeszcze święty ogień żarzy

I miłość ludzka stoi tam na straży,

I Wy winniście im cześć. (L. Staff)

 

To dlaczego po świętych kamieniach Warszawy

chodzą procesje bez krzyża,

co wołają o wolność i tolerancję?

To tyle warta jest wolność?

Wolność krzyżami się mierzy.

Idź do Palmir,

zatrzymaj się na Powązkach.

 

Wołasz o tolerancję?

Idź do spowiedzi.

Usłyszysz:

Dziecko, ja Cię nie potępiam.

Idź do domu, umyj się

i więcej nie grzesz.

Tylko Bóg ma taką kulturę tolerancji.

Inni tylko grzech głaskają.

Wygłupiają się.

 

Tamtego września nie było dożynek.

Później partyzant dziewczynie swej śpiewał:

Dziś do ciebie przyjść nie mogę (…)

W pole wyjdź pewnego ranka

na snop żyta dłonie złóż

i ucałuj jak kochanka,

ja żyć będę w kłosach zbóż.

 

Rodzice, Nauczyciele,

Katecheci, Księża!

Pora siać!

Macie tak piękne dzieci!

Macie tak zdolną młodzież!

Dzieciaki Kochane!

Poświęcę Wasze tornistry

i pomoce szkolne.

Ale dlaczego tak rzadko

mówisz mamie, nauczycielowi, księdzu

dożynkowe – dziękuję?

Kiedy ostatni raz powiedziałeś mamie,

tacie – mamo, czemu się mażesz?

Tato, dlaczego się wnerwiasz?

Przecież Cię kocham!

Nie powiedziałeś.

Dlatego nie ma dla kogo żyć.

W domu jest piekło,

w szkole czyściec,

a świat jest barbarzyński.

 

Od Żniwiarzy uczcie się dobroci:

Dziękuję Ci, kocham Cię,

szczęść Ci Boże!

 

Modlitwa, praca, chleb i nauka

kształtują osobowość człowieka.

Nauczyciele Czcigodni!

To dlaczego nie zaczynacie lekcji

od modlitwy,

tylko od wychowania seksualnego?

Postępowi jesteście!

Więc wychowamy gejów i lesbijki,

bo wszystko inne

przeżyli już w szkole

i nie będą potrafili kochać.

Taka cywilizacja zgnije,

bo jest cywilizacją śmierci.

 

Ci, co zostaną,

wrócą do ojczystej kultury,

do tęsknoty za rodziną

za szkołą rodzoną, za domem.

 

Przyjdzie nowych ludzi plemię,

jakich dotąd nie widziano. (Z. Krasiński)

Kiedy?

Kiedy zmądrzejemy.

Łudzi się ksiądz.

 

Pytasz, skąd mi ta wiara,

kto ją zrozumie, odczyta.

Najlepiej latem iść pośród żyta

(żniwiarze to wiedzą!),

kiedy od traw i ponad kłosy

ziemia uderzy wniebogłosy.

O, graj mi, ziemio, organistko!

Zasłuchaj się…

I to wszystko. (K. Wierzyński)

 

Dożynki to tęsknota –

za chlebem, za domem, za Bogiem.

Odmawiam za Was

pacierz w samotności.

Nikt za mną nie powtarza

prośby ni wezwania.

Poplątało się nam białe z czerwonym

Jak powróz… (K. J. Węgrzyn)

I ktoś go zaciska!

Politycy, nie rozdrażniajcie nas.

Pozwólcie nam pracować uczciwie

i modlić się spokojnie.

 

Z Jasnej Góry widać całą Polskę.

Ach, Ty trudna Polsko! (H. Sucharski)

Patrzę w stronę Łowicza.

W niebiosów mych błękit przejrzysty.

I tam jest wszystko: I Bóg,

I Polska, i dom ojczysty. (J. Tuwim)

Widzisz, jakie to proste?

Wystarczy uwierzyć.

 

Żeby Bóg dał mi dożyć Polski,

gdzie żniwa będą lekkie,

a ludzie będą lepsi.

Gdzie siewcy będą siać czyste ziarno,

a mama będzie dawać zdrowy chleb!

Gdzie pani będzie uczyć w szkole

mądrości i dobroci.

Gdzie będziesz ze mną mówił

pacierz w kościele.

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród…

Tak nam dopomóż Bóg! (M. Konopnicka)

 

Żebym doczekał takiej Ojczyzny,

żeby Prezydent obficie obdzielił wszystkich chlebem!

Żeby w Ojczyźnie mojej

nie było głodnych i bezdomnych.

Żeby chłopom uczciwie płacili

za chleb i za pracę.

Żeby w Sejmie dzielili się chlebem

jak ludzie.

Żeby pobożni modlili się

w Radiu Maryja.

Żeby oświeceni przeprosili

ciemnogród,

a mnie za to, że mi ubliżali.

Żeby minister rządził,

tak jak orali rodacy,

bo serce Ojca by zapłakało,

gdybyś Ty rządził inacy.

Żeby Bóg wysłuchał modlitwy górali

na przednówku – i zawsze:

 

Pobłogosław, Boże,

Z wysokiego nieba,

Coby naszej Polsce

Nie zabrakło chleba.

Nie zabrakło chleba,

Nie zabrakło gruli,

Ani też miłości

Do naszej Matuli.

 

Ludzie Dożynkowi!

Niech się na Was napatrzę.

Bądźcie ludźmi Dożynek!

Dzielmy się chlebem,

dzielmy się niebem.

 

Matko Dożynkowa!

Zobacz,

jak piękne masz dzieci.

Opiekunko skowronków

i jaskółek Matko!

Łowicka Księżno

i Polski Królowo,

spraw, aby Polska

za Twą przyczyną

stała się jedną

świętą rodziną.

 

Kochani moi!

Zmęczyłem Was jak w żniwa.

Czas powracać do domu.

Matko Boska Częstochowska,

zrób nam krzyżyk

na szczęśliwą drogę

jak mama na dobranoc

i powiedz coś na ucho.

Mówię:

 

Nigdym ja Ciebie,

ludu, nie rzuciła,

Nigdym od Ciebie

nie odjęła lica.

Jam po dawnemu

moc Twoja i siła.

Bogurodzica. (M. Konopnicka)

 

Amen.

 

Dziękuję Wam za cierpliwość,

ale wobec Matki Dożynkowej,

wobec zgromadzonego tu Kościoła Żniwiarzy,

wobec Prezydenta RP

powiedzcie głośno prawdę,

aby słyszeli ją w Warszawie i Brukseli:

Czy Wy jeszcze wierzycie w Boga,

Ojca Wszechmogącego,

Stworzyciela nieba i ziemi?…

Tak, wierzymy!

 

Bóg zapłać!

Za to więcej Was kocham,

a wyznawanie tej wiary

niech będzie naszą chlubą

w Chrystusie Jezusie,

Panu naszym.

Amen.

Comments are closed.