październik 2009
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  

Archiwa

Bez polityki w polityce … leśnej – Grażyna Zagrobelna

Grażyna 1
Grażyna 2
Grażyna 3

Grażyna 4

Grażyna 6

Grażyna 5

Grażyna 7

Grażyna 8

11 komentarzy Bez polityki w polityce … leśnej – Grażyna Zagrobelna

  • marchewa

    Obecna „wadza” która szczyciła się dotąd szczególnymi standardami tak na prawdę POwiela schematy http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=15012 przenosząc dawne podziały na młodsze pokolenia. Dyr.Gen. niestety nie popisuje się żadnym nowatorstwem, a jedyną filozofią jest dopasowanie się do istniejących układów. Zawiódł młodzież.

  • Ewa

    Pani Grażyno straciłam nadzieję na normalną konwersację ,polemikę na tym forum pani mi ją przynajmniej na chwilę przywraca.Przenoszenie pracowników z jednej jednostki do drugiej sobie wyobrażam. Dla młodszej kadry oczywiście jest to łatwiejsze.O ile mi wiadomo to wszelkie przeniesienia miałyby się odbywać pomiędzy sąsiednimi jednostkami co nie jest az tak wielkim problemem.

  • JAN

    PIGANOWCY są wśród nas, niszczą ludzi,niszczą las..
    Każą wartość zabić chcą, i tradycje siłą drą..
    Prawy Las jak ma żyć, POśród zbirów jak ma być????
    Co ma dawać a co brać, by wśród zepsuć zbożnie trwać?
    Na odpowiedź odnajdź czas, ona zawsze żje w NAS!!
    …Grażynie dedykuję i pozdrawiam…
    DARZ BÓR !!
    „Piganowiec” to synonim karierowicza, a nawet ZDRAJCY/etosu NSZZ „S”/

  • antypig

    Spójrzmy na sprawy konkursów na stanowiska dyrektorów i nadleśniczych. Oficjalnie każdy ma szanse i jest to wersja dla naiwnych którzy wierzą w odrobinę przyzwoitości naszego generalnego i jego… powiedzmy grupy. Prawda jest taka jaka rzeczywistość, musiano zmienić przepisy, aby do konkursu mógł przystąpić jeden kandydat, gdy nie ma innych kandydatów. A nie ma ich dlatego, że poważni kandydaci nie chcą uwiarygadniać tej farsy w której wygrywa ten co ma wygrać. Dodajmy jeszcze kłopoty za to, że ktoś odważył się startować i mamy pełny obraz.

  • marchewa

    Pewno. Ile człowieka może kosztować powołanie na nadleśniczego?

  • Kamil

    „Piganowiec” to brakujace ogniwo w teorii Darwina,czyli ni pies ni wydra,rozmnaza sie w polskich lasach w zawrotnym tempie przez klonowanie czyli konkursy.A jak sie to wszystko jeszcze w ciagu 2-ch przyszlych lat zmutuje Ho!Ho!Hooo!

  • maja

    Powinni zlikwidować konkursy, wtedy nikt nikomu nie byłby wilkiem, nie miałby do nikogo żalu, że staje mu na drodze itd. Byłoby uczciwiej.

  • mucha

    Droga Grażynko!!! To nie ja przywołałem Cię do tablicy – to sytuacja w lasach i potrzeba chwili podszeptnęła Ci problem, z którym – jak wszyscy mogą przeczytać – zetknęłaś się osobiście. To co napisałaś przeczytałem z uwagą i mimo że znam losy Twoje i mam wiedzę w temacie, miałem pełną świadomość czytania – bez przesady – kawałka historii, może nie Lasów ale Leśników Polskich. Czytałem to kilka razy po to żeby między wierszami dotyczać się tego co chcesz w dedykacji do mnie napisać – …czuję się wywołana do tablicy… I tu rozczarowanie. Wspaniale mówiłaś o historii o Twoich i innych losach o Bogusiu Mozdze i odczuciach kiedy kierowałaś cząstką LP i kiedy Cię gnojono. Ale…!!!???… to już historia. Bolesna, smutna, okupiona przykrościami a może nawet dużo więcej, odbijająca się czkawką jeszcze nawet dziś ale…!!! tylko historia. Nie ujmując Ci prawa do prawdy i rehabilitacji – nie zbudujemy na wspomnieniach nic nowego ani programu, ani przyszłości, ani nawet zalążka nowego. Z historii najważniejszą sprawą jest doświadczenie. I na to liczyłem. Liczyłem, że na Swoim i Staszka doświadczeniu potrafisz zbudować coś co będzie podstawą dyskusji zmian strukturalnych – może być tak lub tak, bo inne rozwiązania będą powodowały określone reakcje w przyszłości. Jeżeli to miał być tylko wstęp do Twoich rozważań to dobrze, ale to tylko wstęp, preludium – teraz czekamy na uwerturę i przejście do aktu pierwszego. Pozdrowionko.

  • marchewa

    Chciałoby się widzieć więcej człowieczeństwa u przełożonych i wyższych rangą zarządców LP. Niestety kolejny „kamyczek do ogródka”:
    „(…)
    LIST OTWARTY
    Do Wszystkich Leśników w Polsce!

    Pracuję w Lasach Państwowych 27 lat (w tym jako Leśniczy 20 lat). Leśnictwo, którym kieruję, było oceniane co 5 lat przez Pomorską Inspekcję Lasów Państwowych i zawsze otrzymywało ocenę bardzo dobrą. Zawsze na pierwszym miejscu jest moja praca zawodowa w Leśnictwie, a dopiero później życie rodzinne, moje zdrowie, mój status materialny.
    Jest rzeczą ludzką przyzwyczajenie się po kilkudziesięciu latach do pracy i do ludzi związanych z leśnictwem oraz ze środowiskiem społecznym otaczającym nasze miejsce pracy. Przyzwyczaiłem się również i polubiłem miejsca aktualnego zamieszkania. Nie da się ukryć, że w szczególności czułem satysfakcję i poczucie dumy, że pracuję jako leśniczy i jestem potrzebny w administrowanym leśnictwie.
    Od 2 czerwca 2009 roku zacząłem chorować i byłem na zwolnieniu lekarskim. W dniu 24 czerwca br., kiedy byłem chory, przyjechał do kancelarii Leśnictwa Mursk mój Przełożony, to jest pełniący jego obowiązki Nadleśniczy. Nie respektował On mojego zwolnienia lekarskiego, ale próbował wymusić na mnie w trakcie służbowej rozmowy, abym świadczył pracę pomimo pozostawania w stanie chorobowym. Podczas ww. rozmowy służbowej pada propozycja (a właściwie stwierdzenie) przeniesienia mnie na inne leśnictwo. Przebieg tej rozmowy z przełożonym był dla mnie tak trudny i bolesny, że straciłem przytomność. Pogotowie ratunkowe zawiozło mnie na kardiologię do szpitala. W trakcie wszechstronnych, diagnostycznych badań lekarskich wykryto u mnie boreliozę z zajęciem serca, więc skierowano mnie na specjalistyczne badania i leczenie w szpitalu w Toruniu na oddziale neuroinfekcji.
    Po leczeniu szpitalnym orzeczono u mnie chorobę zawodową boreliozę, którą zaraziłem się podczas pracy w Lasach Państwowych. W trakcie leczenia wystąpiłem do P.O. Nadleśniczego z prośbą o ustawowy urlop dla poratowania zdrowia ( taką możliwość i jasno określa Ustawa o Lasach z 28 września 1991r., art.46, pkt 3).
    Niestety, P.O. Nadleśniczy odmawia mi urlopu i nie daje mi szansy podleczenia i powrotu do pracy zawodowej.
    W 182 dniu mojej choroby przysyła mi powiadomienie o odwołaniu mnie z funkcji leśniczego i składa mi trzymiesięczne wypowiedzenie z pracy, bez powiadamiania na piśmie organizacji związkowej i bez uzasadnienia wypowiedzenia.
    Nadmieniam również, że jedynym źródłem utrzymania mojej 6-osobowej rodziny była moja praca zawodowa.
    Proszę Koleżanki i Kolegów Leśników w całym naszym kraju o przyjęcie ze zrozumieniem mojego Apelu, o podjęcie potrzebnej, moim zdaniem, inicjatywy i przedsięwzięcie działań, które mogą zapobiec w przyszłości takiemu krzywdzącemu i niesprawiedliwemu traktowaniu wieloletnich i ofiarnych pracowników. Trzeba podjąć działania, które zmienią ten wielce niepokojący stan rzeczy. Nie powinno dochodzić do ich nagłego odwoływania ze stanowisk, do rozwiązywania z nimi umów o pracę bez podania przyczyn, skoro przez wiele lat nienagannie pracowali.
    Proszę również o zrozumienie i uwzględnienie sytuacji tych osób, które zapadły na chorobę zawodową w pracy. Nie wolno ich dorobku zawodowego bezdusznie przekreślać. Trzeba zapewnić im taką pomoc, aby nakłonić pracodawców do tego, aby chcieli dać im szansę wyleczenia i powrotu do pracy zawodowej.
    Na pewno powrót tych osób do pracy zawodowej nie tylko przyniesie korzyść Lasom Państwowym, ale również ucywilizuje sposób zatrudnienia i wykonywania pracy.
    Człowiek to nie mebel, że wymienia się go na nowy model!

    Darz Bór!
    Andrzej Proszkiewicz”
    za : http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=15382

  • antypig

    Andrzeju, jestem w podobnym wieku, więc chyba mogę tak mówić. Również potraktowano mnie jak śmiecia tyle, że nie z powodów zdrowotnych. Wcześniej obowiązywały jakieś zasady przyzwoitości i poszanowanie prawa. Teraz tego nie ma. Zmuszanie do pracy w wolne soboty, w urlopie czy na chorobowym to już nie ewenement, takie sytuacje istnieją w wielu nadleśnictwach. Związki zawodowe nie spełniają swojej roli, a poza tym nikt nie liczy się z ich zdaniem. Sytuacja w jakiej się znalazłeś jest bardzo trudna, jako pracownika powołanego można cię odwołać bez żadnego powodu zależy to tylko od POnadleśniczego. Z tego co napisałeś to mamy do czynienia z niedouczonym arogantem który nie czytał nawet kodeksu pracy i uważa, że „prawo to my „. Myślę, że sprawa musi skończyć się w sądzie pracy tyle, że o mobbing lub nieprzestrzeganie procedur przy zwolnieniu. Na wiosnę może cię czekać próba wyrzucenia z osady służbowej. Wiem że zostałeś sam (wiem jak to jest kiedy z kilkudziesięci przyjaciół zastaje maże dwóch), nagłaśniaj sprawę, walcz i się nie poddawaj. Życzę powodzenia. Pięknych czasów leśnicy doczekali w wolnej Polsce.

  • bernard

    Jest nas chyba więcej …2002 plan którego podobno nie było ,jedyny żywiciel 4 osobowej rodziny,wcześniej podleśniczy,podobny staż,uczestnik akcji p.poż w wielkim pożarze Kużni Raciborskiej.Pismo do przewodniczącego NSZZ i zarazem IN w jednej osobie,bez odpowiedzi.Pół roku póżniej na moje miejsce zatudniono córkę owego „związkowca” ,którego żona jest zastępcą nadleśnego w tym samym nadleśnictwie.(3 osoby z jednej rodziny) Dziś..nie mam stałej pracy,wegetuję z rodziną,koło mnie przejeżdżają wypasione fury owych ludzi,widzę ich na pierwszych miejscach różnych imprez,wypowiadają sie w gazetach jako autorytety…nadużywają. „SOLIDARNOŚĆ” byłem jej członkiem … wielki fałsz.Solidarnosć- tzn. jeden i drugi ,Jeden drugiego brzemiona noście,nigdy jeden przeciw drugiemu(JPII)Dobrze by było gdyby zamiast o ideałach pamietano o tych prostych lecz treściwych słowach.Nie było by planów Majchrzaka,Baryły, czy innej optymalizacji.To prawda co napisał mój przedmówca, że w walce o własną godność zostaje się sam,bo innym ze strachu nawet proste cześć przez gardło nie przechodzi.Walczyłem,efekt jeszcze większa zawziętość z drugiej strony,()…jest już trochę póżno ,może coś kiedyś jeszcze naskrobię.Panie Andrzeju jest Pan prawdziwym leśnikiem życzę wytrwałości i jak największego grona ludzi Pana wspierających do których i ja dołączam.