sierpień 2008
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031

Archiwa

Walka z korupcją czy z porządkowaniem handlu drewnem?

Otrzymaliśmy wiele zapytań o komentarz do zatrzymania byłego Dyrektora Generalnego LP i Głównego Analityka w sprawie białostockiej. Czas urlopowy i pielgrzymki do Częstochowy sprawiły, że zajmujemy się tą sprawą z pewnym opóźnieniem. Ta zwłoka czasowa dała nam możliwość wyjaśnienia, o co tak naprawdę oskarżeni są dyrektorzy z Białegostoku i Warszawy. Początkowo, tuż po akcji CBA w Jaszowcu byliśmy przekonani, że kierownictwo z Białegostoku przyjęło łapówkę za dodatkową sprzedaż drewna w 2007 roku. Tak sugerowały media ogólnokrajowe, a w szczególności znana w Polsce gadzinówka. Późniejsze doniesienia i nasze własne śledztwo wyjaśniło nam, że nie ma mowy o żadnych łapówkach. Zarówno dyrektorzy jak i nadleśniczowie oskarżeni są o wykonywanie zarządzenia Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych (sic!). Cała rzekoma afera polega na tym, że Dyrektor RDLP w Białymstoku w ramach IV etapu rokowań internetowych sprzedał firmie, oferującej w rokowaniach najwyższe ceny, dodatkowe drewno, po cenach maksymalnych w ramach widełek w każdym nadleśnictwie.
Z takiej formy sprzedaży, przewidzianej w Wewnętrznym Kodeksie Leśnym Handlowym, skorzystało w Polsce kilka tysięcy firm, które mimo oferowania w portalu najwyższych cen uzyskały mniej niż 90% zaspokojenia w surowiec drzewny. Jedynym błędem, jaki popełniono prawdopodobnie w Białymstoku, było niesporządzenie, zaraz po rokowaniach internetowych, listy klientów uprawnionych do zaspokojenia w drewno w IV etapie. Czynnikiem usprawiedliwiającym jest fakt, że zaraz po zakończeniu rokowań internetowych nadleśnictwa białostockie nie miały drewna do realizacji czwartego etapu. To drewno pojawiło się dopiero w drugiej połowie 2007 roku jako drewno poklęskowe.

Cieszy nas, że Dyrektor Generalny poszedł po rozum do głowy i odłączył się od grona ujadających kundelków, szczekających tylko dlatego, aby dołożyć PiS-owi. Świadczą o tym e-maile wysyłane do jednostek Lasów Państwowych z apelem
o umiar w komentowaniu sprawy białostockiej. Redakcja „Prawego Lasu” przyłącza się do tego apelu, gdyż przekonani jesteśmy o sromotnej porażce prokuratury przed sądem. Swoją drogą podejrzewanie posłów o naciski na decyzje w sprawie białostockiej świadczy o całkowitym braku zdrowego rozsądku ze strony oskarżycieli. Każda dyrekcja pełna jest takich listów od posłów. Takie jest ich zadanie – interesować się losem swoich wyborców. Gdyby chcieli interweniować w sposób niedozwolony czyniliby to zakulisowo, bez śladów w postaci listów. No cóż, brukowce każdej brzytwy się chwycą, byleby dołożyć wrogowi swoich mocodawców.
W tej sytuacji musimy zadać pytanie, o co tak naprawdę chodzi w tej sprawie.?
Czy o rzekome (wątpliwe naszym zdaniem) straty? Jeśliby przyjąć za dobrą monetę takie rozumowanie, jakie przedstawia nam prokuratura białostocka, to dlaczego do dziś na wolności jest kierownictwo Lasów z nadania Millera, które w sposób woluntarystyczny w latach 2002 – 2005 obniżało wybranym przez siebie firmom ceny nawet o 50% w stosunku do innych uczestników rynku drzewnego? A może tak naprawdę chodzi o zdyskredytowanie nowych, transparentnych zasad sprzedaży drewna i pokazanie następcom, że „grupa trzymająca władzę” dopadnie każdego, kto chce porządku w handlu drewnem. Użycie CBA, jedynej, nieskompromitowanej dotąd uwikłaniem w polityczne rozgrywki służby, ma tylko wzmocnić ten szantaż.
W całości identyfikujemy się z listem prof. Jana Szyszko prezentowanym w „Naszym Dzienniku”.
(czytaj list prof. Jana Szyszko)

Comments are closed.