Archiwa
Kategorie
|
Po czterech latach banicji, Adam Płaksej, były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu, powrócił do pracy w Lasach i objął stanowisko nadleśniczego Nadleśnictwa Zdroje.Gratulujemy.
Czekamy teraz na powrót do pracy w Lasach dyrektora Jana Kosiorowskiego.
Wróg to złowieszczy,
kto dobro niszczy
metodą kleszczy.
Jako dowód patologicznego totalitaryzmu państwowego traktować należy dyskryminację i naruszanie praw obywatelskich w Polsce. O. Tadeusz Rydzyk – dyrektor Radia Maryja wypowiedział się w Parlamencie Europejskim w imieniu polskiej społeczności narodowej i religijnej, a nie w swoim własnym. Tej wypowiedzi nie można potraktować jako prywatną wypowiedź jednego duchownego, któremu coś się w Polsce nie podoba. Polska społeczność narodowa i religijna ma prawo solidaryzować się z diagnozą potępiającą na forum Unii Europejskiej totalitarne rządy, zmierzające do narzucenia Polakom maniakalnie chorej i absurdalnej koncepcji przeobrażenia unikalnego w skali całego europejskiego kontynentu skarbu planety Ziemi na polskim terytorium w postaci gigantycznego podziemnego geobalneologicznego leczniczego i geoenergetycznego morza gorących wód geotermalnych w równie gigantyczny magazyn wszelkich ekskrementów ekologicznie brudnych technologii, nie tylko dla potrzeb całej skorumpowanej Europy, ale również świata.
Próba zniszczenia przez totalitaryzm brudnego ekologicznie państwa tego gigantycznego bogactwa polskiej geoprzyrody, które musi być uznane jak najszybciej za rezerwat geoprzyrodniczy na kontynencie europejskim ze względu na unikalne walory geobalneologiczne i zdrowotne oraz geopolityczne znaczenie dla całego euroazjatyckiego kontynentu, stanowi element zaplanowanego w czasie humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego wobec polskiej społeczności narodowej i religijnej – w świetle międzynarodowej Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Zamach na geotermalny skarb polskiej geoprzyrody ma znamiona zbrodni ekologicznej wobec cudownej planety Ziemi. Lucyferyczność tej zbrodni upoważniała dyrektora Radia Maryja jako osobę duchowną do reprezentowania cywilizacji chrześcijańskiej w interesie całej polskiej społeczności narodowej i religijnej na forum Unii Europejskiej.
Przesłanie uchwalonej 9 grudnia 1948 r., ratyfikowanej przez wymaganą liczbę państw 12 stycznia 1951 r. i obowiązujacej do dnia dzisiejszego międzynarodowej Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa przestrzega ustami toruńskiego zakonnika rządzących polską społecznością narodową i religijną. Konwencja ta stwierdza, że: „Ludobójstwem są takie czyny, jak poważny zamach na konstytucję fizyczną i mentalną zbiorowości o stałych cechach, celowe pogarszanie warunków życia tej zbiorowości, działania zmierzające do zmniejszenia liczebności tej zbiorowości – w zamiarze zniszczenia całkowicie lub częściowo społeczności narodowej, etnicznej i religijnej”.
Taką społecznością narodową i religijną są obecnie wszyscy chrześcijanie – Polacy na polskim terytorium Unii Europejskiej, poddawani procesowi rozciągniętego w czasie i bardzo taniego w kamuflażu lucyferycznych kłamstw i mitów: politycznych, ekonomicznych, ekologicznych, klimatycznych, energetycznych, technologicznych i kulturowych, humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego – realizowanego „pokojowo” bez produkowania wojennego stosu trupów, które zawsze wywołują kosztowny zbrojny opór. Z tego właśnie powodu nazwanego humanitarnym.
Wszystkie wymienione w treści Konwencji warunki zaistnienia ludobójstwa są w rzeczywistości współczesnej Polski spełnione. Stopień zagrożenia konstytucji fizycznej i medialnej polskiej społeczności narodowej i religijnej jest obecnie tak duży, że sankcje międzynarodowej Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa są w pełni uzasadnione.
O. Tadeusz Rydzyk reprezentował na forum Unii Europejskiej nie tylko naród polski i interes całej europejskiej Wspólnoty, ale również występował w imieniu błogosławionego Jana Pawła II, który w swojej wypowiedzi skierowanej do cywilizacji rabunku przestrzegał rabusiów współczesnych przed terroryzmem rabunku totalitarnego: „Rzeczpospolita Polska nie może niczego
stracić ze swoich dóbr materialnych i duchowych, które za cenę krwi broniły pokolenia naszych przodków”. ”...nie może niczego stracić” – do rabusiów powiedział Papież. W języku polskim słowo „niczego” posiada jednoznaczne znaczenie. I tej wielkiej polskiej sprawy bronił na forum Unii Europejskiej w naszym imieniu o. Tadeusz Rydzyk.
Cywilizacja rabunku rabuje w Polsce dosłownie wszystko: perspektywy rozwoju ekonomicznego, ekologicznego, technicznego i technologicznego oraz nadzieję na lepsze jutro. Rabuje „Niebo i Ziemię”. Rabuje zdrowie i prawo do życia od poczęcia i prawo do naturalnej śmierci, nie spowodowanej przez celowe pogarszanie warunków życia i działania zmierzające do zmniejszenia liczebności polskiej zbiorowości narodowej i religijnej – w zamiarze jej zniszczenia całkowicie lub częściowo w perspektywie czasowej – metodą humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego. W warunkach takiego zagrożenia wspaniałe możliwości rozwoju chrześcijańskiej cywilizacji są marnotrawione.
Przeciwko zbrodniczej totalitarnej cywilizacji rabunku w Polsce i w obronie prześladowanej przez totalitaryzm państwowy cywilizacji chrześcijańskiej występuje na forum Unii Europejskiej wraz z o. Tadeuszem Rydzykiem cała polska społeczność narodowa i religijna.
Szokująca i z punktu widzenia cywilizacji chrześcijańskiej absurdalna próba oczernienia tej cywilizacji przed majestatem Papieża w Watykanie, świadczy nie tylko o totalitarnym, ale wręcz psychiatrycznie upośledzonym charakterze cywilizacji rabunku, reprezentowanej przez terroryzm państwowy na polskim terytorium Unii Europejskiej.
Wszyscy ludzie, którzy w jakikolwiek bądź sposób, czynnie lub biernie, słowem lub uczynkiem, wspierają totalitaryzm państwowy w Polsce, mają swój współudział w budowaniu cywilizacji rabunku metodą humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego, chociażby codziennie przyjmowali Komunię Świętą.
Celem cywilizacji rabunku konsekwentnie konstruowanej w Polsce metodami totalitaryzmu państwowego jest stosowanie humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego jako skutecznego narzędzia rabunku dóbr materialnych i duchowych, które do polskiej społeczności narodowej i religijnej przynależą. Duża liczebność Polaków na polskim terytorium utrudnia, a nawet wręcz uniemożliwia skuteczne dokonywanie rabunku. Przerzedzenie tej liczebności dla totalitarnego państwa, które religię cywilizacji rabunku wyznaje, staje się z tego powodu absolutną koniecznością.
Cel ten jest osiągany sukcesywnie i konsekwentnie w perspektywie czasowej głównie metodami terroryzmu państwowego: ekonomicznego, ekologicznego i technologicznego, poprzez wprowadzanie brudnych ekologicznie technologii w kamuflażu troski o czystość ekologiczną planety Ziemi. W kamuflażu troski o dobro całej ludzkości i każdego człowieka. W kamuflażu troski o zaspokojenie wszelkich potrzeb materialnych, bytowych, energetycznych i duchowych całej poddanej procesowi humanitarnego ludobójstwa polskiej społeczności narodowej i religijnej.
Nie zamierzamy, dokumentując fakt istnienia humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego w Polsce, odbierać radości życia nikomu, ani czcicielom cywilizacji rabunku , ani ich przeciwnikom cywilizacyjnym, ani też tym, którym skracanie ich własnego życia z różnych powodów odpowiada. Chcemy jedynie wszystkim tym ludziom, tworzącym polską społeczność narodową i religijną, poddaną procesowi humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego, uświadomić, że obecność tego procesu w Polsce jest rezultatem wyborów dokonywanych przez ofiary ludobójstwa i rabunku. Takie nieodpowiedzialne wybory niestety dokonywane są w intencji skrócenia nie tylko własnego życia, ale również życia swoich najbliższych i wszystkich współobywateli.
Do tej pory darem największym dla człowieka było jego własne życie. Być może teraz jest inaczej. Polak współczesny, który poddaną humanitarnemu ludobójstwu polską społeczność narodową i religijną stanowi, chyba chce oddychać celowo skażonym powietrzem, pić celowo skażoną wodę i jeść skażoną celowo żywność. Statystyczny, pozornie roztropnie myślący o codziennych sprawach obywatel, chce żyć jak najdalej od polityki, która pozostawiona bez kontroli społecznej, karmi się niczym kleszcz jego krzywdą. Taki człowiek, którego jad kleszcza znieczulił oraz instynktu samozachowawczego i rozumu pozbawił, ani bólu nie czuje, ani kleszcza nie szuka i ze swojego ciała nie wyrywa. Nie dostrzega tego, że jemu rabusie rabują „Niebo i Ziemię”. Zdumiewajaca jest alergiczna wręcz i nie spotykana w przyrodzie niechęć tych toksynami kleszcza porażonych intelektualnie biednych ludzi, bardzo często młodych, do wszelkich prób ratowania im zdrowia i życia przez toruńskiego zakonnika o. Tadeusza Rydzyka.
Nic tak nie złości człowieka jak fakt, że prawda zabija mity, na których się wychował. Wtedy człowiek wierzący w mity jak w prawdy wiary w obronie mitologii, którą z własną religią utożsamia, zabija w sobie prawdę z religijnym zapałem i okrutną dla siebie oraz innych ludzi konsekwencją, a drugiego człowieka, który jemu tę prawdę z miłości głosi, całą duszą nienawidzieć zaczyna.
Budowana jest potężna mitologia cywilizacji rabunku w wyniku tresury głodem pracy we mgle medialnej diabelskiej dezorientacji ze strony państwa, które ani świeckie, ani ateistyczne, ani bezwyznaniowe, ani neutralne swiatopoglądowo nie jest. Lucyferyczne kłamstwa stały się dla tego państwa narzędziem polityki – liturgii nowej państwowej mamonalnej religii. Rezultatem tych lucyferycznych kłamstw energetycznych, klimatycznych, ekonomicznych i ekologicznych stały się lucyferyczne mity:
-
mit technologicznego postępu,
-
mit ekonomicznych korzyści,
-
mit ekologicznego bezpieczenstwa planety Ziemi i jej geoprzyrodniczych bogactw naturalnych na polskim terytorium,
-
mit ekologicznego bezpieczenstwa mieszkanców planety Ziemi na polskim terytorium,
-
mit bezpieczeństwa terrorystycznego (wielopiętrowe elektroniczne zabezpieczenia są rajem w cyberprzestrzeni dla cybernetycznego terroryzmu),
-
mit „świeczki” zamiast „żarówki”,
-
mit ekologicznej czystości koszmarnie ekologicznie brudnych technologii: atomowej, łupkowej, technologii zatłaczania sprężonego dwutlenku węgla oraz technologii roślin genetycznie zmodyfikowanych (GMO),
-
mit bezdennie głupiej tezy, że „10 głupich = 1 mądry” przy wyborach brudnych ekologicznie technologii (referendum 10 głupich przeciwko 1 mądremu jest absurdem),
-
mit „winy człowieka, a nie atomu” przy katastrofach i awariach w elektrowniach jądrowych jako argument „za” a nie „przeciw” (atom niewinny, tylko człowiek winny),
-
mit „atomowej” potęgi rozumu bezrozumnego i pełnego pychy człowieka, który fałszem fałszywych obietnic władzę posiadł i rzecznikiem biznesu atomowych i łupkowych koncernów został,
-
mit braku zagrożenia ze strony człowieka bezrozumnego i skorumpowanego – rzecznika biznesu koncernów atomowych i łupkowych, jako argument „za” a nie „przeciw” (atom i łupek niewinny oraz człowiek niewinny przy katastrofach ekologicznych atomowych i łupkowych),
-
mit ekonomicznych i ekologicznych korzyści wskutek przeobrażenia gigantycznego podziemnego geoprzyrodniczego leczniczego i jednocześnie geoenergetycznego morza gorących wód geotermalnych – skarbu planety Ziemi na polskim terytorium – w równie gigantyczny magazyn ekskrementów koszmarnie ekologicznie brudnych technologii: rozszczepienia atomowego oraz równie śmiertelnie niebezpiecznego sprężonego dwutlenku węgla, a także chemicznej technologii wydobycia gazu łupkowego metodą hydraulicznego szczelinowania, dla potrzeb całej skorumpowanej Europy (nic nie powstrzyma cywilizacji rabunku na polskim terytorium Unii Europejskiej przed taką ekologiczną zbrodnią wobec cudownej planety Ziemi i jej mieszkańców na polskim terytorium, jeśli europejska Wspólnota tej cywilizacji sprawiedliwie w interesie Unii Europejskiej nie osądzi),
-
mit beztalentnych ignorantów o rzekomo zbyt małej mocy energetycznej źródeł energii odnawialnej w Polsce dla potrzeb polskiej gospodarki,
-
mit beztalentnych ignorantów, że nie można rozproszonych źródeł energii odnawialnej, tzw. energetyki rozproszonej, połączyć w jeden niezwykle sprawny zwarty blok energetyczny o bardzo dużej mocy dla potrzeb polskiej gospodarki, pod każdym względem: technologicznym, ekonomicznym, ekologicznym oraz bezpieczeństwa terrorystycznego, przewyższający przestarzałą, szalenie ekologicznie niebezpieczną, koszmarnie kosztowną i aburdalną w warunkach polskich technologię rozszczepienia atomowego oraz równie koszmarnie kosztowną i absurdalną w warunkach polskich technologię chemicznego wydobycia gazu łupkowego metodą hydraulicznego szczelinowania.
Czy ta część polskiego społeczeństwa, która z entuzjazmem uczestniczy w realizacji rządowego programu humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego całej polskiej społeczności narodowej i religijnej wie, że do tej społeczności poddanej procesowi ludobójstwa również należy? Czy ta część społeczeństwa polskiego wie, dlaczego to czyni? Odpowiedź jest prosta: nie wie. Gdyby to wiedziała, nie pozwoliłaby zrabować rabusiom swojego najcenniejszego skarbu – własnego zdrowia i długości swojego życia, za żadne skarby świata i największe pieniądze, nie tylko za ochłapy fałszywych obietnic otrzymania koryta, czy korytka po wyborach. Zamiast obiecanego korytka Polak do serca i rozumu przyjął wszystkie kłamstwa lucyferycznej energetycznej, ekologicznej, ekonomicznej, klimatycznej i technologicznej mitologii, jak skarby swojej nowej liberalnej religii. „Każde królestwo w sobie rozdwojone pustoszeje” – mówi Jezus (Mt 11,25). To rozdwojenie polskiego narodu na dwa polskojęzyczne narody wprawdzie mówiące tym samym językiem, ale myślące zupełnie inaczej, powoduje, że jedna połowa tego samego organizmu niszczy terrorem drugą połowę, przez co unicestwia biologicznie sama siebie.
Kościół Katolicki w Polsce przygarnął, ogrzał swoim ewangelicznym ciepłem i przywrócił do życia zmarzniętą żmiję bezbożnego liberalizmu. „Ta żmija nas ukąsiła” – powiedział kiedyś w homilii rekolekcyjnej dla rolników ich duszpasterz bp Andrzejewski. Jad tej żmiji zatruł i podzielił naród polski na dwa polskojęzyczne narody, mówiące wprawdzie tym samym językiem, ale myślące zupełnie inaczej. Z uwagi na katastrofalne skutki działania tego „żmijowego jadu” dla ciała gospodarczego Polski w wymiarze materialnym i Ciała Chrystusowego, jakim jest Kościół Katolicki w wymiarze duchowym, trzeba sobie uświadomić, na czym polega zło „jadem żmijowym” wywołane, w świetle Ewangelii. Przede wszystkim skutkiem tego ukąszenia jest coś, co można określić jako zanik chrześcijańskiego instynktu samozachowawczego zwanego sumieniem. Brak tego instynktu dotyczy sposobu reagowania na krzywdę społeczną. Krzywda jednostki jeszcze wzrusza, krzywda powszechna powszednieje. Opłacalność staje się sumieniem. Marketing w służbie obcego kapitału przed talentem polskiego rzemieślnika, rolnika, inżyniera, lekarza, bo wszystko co polskie jest dla człowieka ukąszonego „jadem żmiji” „nieopłacalne”. Stąd już prosta droga do mordowania nieopłacalnych staruszków i również nieopłacalnych dzieci. Milionów ludzi w Polsce już nie krzywdzi ani ekonomia rynku, ani struktury grzechu, które tę ekonomię realizują. Oczywiście z jawną akceptacją tej krzywdy przez zachwyconych postępowych, nowoczesnych, a nawet czasem pobożnych Polaków. Najdziwniejsze jest jednak to, że głos chrześcijańskiego sumienia, który te struktury zła demaskuje w świetle Ewangelii jest przez tych Polaków dyskryminowany, bo według nich Ewangelia „miesza się do polityki”.
Z jadu zmarzniętej żmiji liberalizmu, która Kościół Katolicki w Polsce ukąsiła, liberalny Kościół „otwarty” na każde kłamstwo i „zamknięty” na prawdę, wyhodował liberalnego kleszcza i jeszcze bardziej niebezpieczny od jadu żmijowego jad jego. Ten groźny jad spowodował, że ponad połowa polskiego narodu odeszła od Kościoła Chrystusowego i straciła biologiczny instynkt samozachowawczy.
Długo powstrzymywałem się od sformułowania strasznego oskarżenia. Teraz to uczynię: we współczesnej polskiej rzeczywistości ukąszony chory Kościół ponosi pełną odpowiedzialność przed Bogiem i człowiekiem za realizowane w Polsce humanitarne ludobójstwo depopulacyjne całej polskiej społeczności narodowej i religijnej.
Gdańsk, lipiec 2011 r.
Wiesław Janiszewski
Prokuratura skierowała do sądu we Wrocławiu akt oskarżenia przeciwko pięciu urzędnikom, którzy umożliwili niezgodne z prawem uruchomienie wyciągu narciarskiego – poinformowała we wtorek Hanna Grzeszczyk z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu.
Śledztwo wszczęto po zawiadomieniu w sprawie nacisków na nadleśnictwa Śnieżka i Zdrój. Według tego doniesienia dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu miał wspierać swymi działaniami Ryszarda Sobiesiaka (biznesmena znanego z tzw. afery hazardowej).
Wśród oskarżonych urzędników jest były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu Wojciech A. Oraz inny pracownik dyrekcji Bolesław B.
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/poznan/bedzie-proces-urzednikow-ws-nielegalnej-budowy-wyc,1,4884037,region-wiadomosc.html#.Tp6daAWTp
Analiza koncepcji
Funduszu Majątku Państwowego
ze szczególnym uwzględnieniem pomysłu użycia Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe do jej urzeczywistnienia
(materiał dyskusyjny)
-
Wstęp
W dniu 14.10.2011 r. „Polska The Times” przekazała do publicznej wiadomości, iż w dniu 13. 10. 2011 r. Rada Gospodarcza przy Premierze RP zajęła się postulatem Rady Programowej Europejskiego Kongresu Finansowego utworzenia Funduszu Majątku Państwowego w powiązaniu z Funduszem Gwarancyjnym Rozwoju Infrastruktury.
W „Polsce The Times” stwierdzono m.in., że „takie rozwiązanie pozwoliłoby zapewnić kontrolę nad najważniejszymi firmami państwowymi, a jednocześnie dawałoby możliwość finansowania rozwoju infrastruktury przy udziale sektora finansowego i prywatnego biznesu, bez dalszego obciążanie budżetu i długu publicznego”.
Z „Polski The Times” dowiadujemy się dalej, iż podmioty państwowe, które miałyby służyć do urzeczywistnienia koncepcji Funduszu Majątku Państwowego – to następujące przedsiębiorstwa, działające głównie w formie organizacyjno- prawnej spółek akcyjnych:
-
Kompanie Węglowe,
-
Jastrzębska Spółka Węglowa,
-
Katowicki Holding Węglowy,
-
PKO Bank Polski,
-
Powszechny Zakład Ubezpieczeń,
-
Polskie Koleje Państwowe,
-
Polski Koncern Naftowy Orlen,
-
Poczta Polska,
-
Polskie Porty Lotnicze,
-
spółki giełdowe (wyżej nie wymienione), których właścicielem większościowym jest Skarb Państwa,
-
spółki Skarbu Państwa, przeznaczone do prywatyzacji,
-
Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe.
Niniejsza opracowanie stanowi krytyczną analizę wyżej wymienionej koncepcji, stanowiąc dowód na to, że po fiasku idei :
-
Narodowych Funduszy Inwestycyjnych,
czy
-
powszechnego uwłaszczenia obywateli autorstwa posłów Bieli i Wójcika z AWS,
również koncepcja Funduszu Majątku Państwowego budzi najdalej idące wątpliwości z punktu widzenia kryteriów legalności, gospodarności, celowości i rzetelności, a ponadto absolutnie nie może być uznana za panaceum na pozyskanie środków finansowych, służących partycypacji Państwa w przedsięwzięciach infrastrukturalnej modernizacji Polski, w odniesieniu zaś do pomysłu wykorzystania dla realizacji tej koncepcji Lasów Państwowych stanowi całkowite nieporozumienie, wynikające najwidoczniej z niezrozumienia statusu, formy organizacyjno – prawnej oraz misji tej państwowej jednostki organizacyjnej (chyba że koncepcja ta jest zapowiedzią przekształcenia Lasów Państwowych w jednoosobową spółką Skarbu Państwa).
-
Próba uszczegółowienia koncepcji Funduszu Majątku Państwowego wraz z elementami oceny
Na podstawie informacji prasowych („Polska The Times”, „Rzeczpospolita”, „Parkiet”) oraz wiedzy internetowej można stwierdzić, że koncepcja Funduszu Majątku Państwowego:
-
przed przedstawieniem w dniu 14.10.2011 r Radzie Gospodarczej przy Premierze RP, została wyartykułowana w trakcie Europejskiego Kongresu Finansowego, jaki odbył się w Sopocie w dniach 26 – 27 maja 2011 r. (był to I Europejski Kongres Finansowy, mylnie przywoływany w mediach jako Kongres II) 1,
-
zrodziła się w Instytucie Badań nad Gospodarką Rynkową oraz w spółce konsultingowej McKinsey&Company Poland sp. z o.o.,
-
jest autorstwa przede wszystkim prof. Leszka Pawłowicza,2 , przy czym do grona autorów koncepcji należą również prawdopodobnie m.in.:
-
Andrzej Nartowski 3,
czy
Michał Chyczewski 4,
-
nie jest dokumentem rządowym, lecz propozycję ekspercką, nad którą (zdaniem prof. Pawłowicza) powinna toczyć się debata w szerokim gronie,
-
w ramach bloku tematycznego II („Zarządzanie wartością przedsiębiorstwa o znaczeniu strategicznym”) stanowi przedmiot rekomendacji nr 5 I Europejskiego Kongresu Finansowego (blok tematyczny II: ”Zarządzanie wartością przedsiębiorstwa o znaczeniu strategicznym).
Rekomendacja nr 5, o której mowa powyżej, ma następującą treść:
„Należy skupić prawa korporacyjne Skarbu Państwa w spółkach z jego udziałem w jednym organie dążącym do zaszczepienia tym podmiotom zasad gospodarki rynkowej i wysokich standardów corporate governance (ładu korporacyjnego – przyp. własna). W tym celu należy:
-
zarządzać wartością w przedsiębiorstwach o znaczeniu strategicznym dla bezpiecznego i zrównoważonego rozwoju kraju w sposób zapewniający atrakcyjną stopę zwrotu dla wszystkich akcjonariuszy,
-
wprowadzić dla spółek Skarbu Państwa wskaźniki sukcesu (KPIs), jak zwrot z kapitału (TSR), zysk operacyjny, relacja kosztów do dochodów (cost/income ratio) czy udziały w rynku, które doskonaliłyby relacje inwestorskie i zwiększały atrakcyjność inwestycyjną. Tak zdefiniowane cele i wskaźniki sukcesu byłyby podstawą oceny zarządów i rad nadzorczych,
-
rozważyć powołanie „Funduszu Majątku Narodowego” (nazwa do dyskusji), opartego o koncepcję Sovereign Wealth Fund, który przejąłby od państwa udziały w spółkach i zarządzałby nimi na zasadach funduszu inwestycyjnego nastawionego na tworzenie wartości w średnim i długim horyzoncie.”
Pomimo wnikliwej penetracji zasobów wiedzy internetowej – nie udało się natrafić na dokument, stanowiący rozwinięcie koncepcji Funduszu Majątku Państwowego. Dlatego koncepcja ta może zostać obecnie uszczegółowiona jedynie na podstawie ww. rekomendacji oraz przekazów medialnych (z wykorzystaniem przy tym własnego dorobku analitycznego5).
Błędne założenie, leżące u podstaw koncepcji w odniesieniu do Lasów Państwowych
Na samym początku niniejszej analizy należy podnieść, że u podstaw omawianej koncepcji legły tezy, postawione przez autorów, iż „majątek państwowy ma dużą wartość, jednak znaczna jego część nie jest efektywnie zagospodarowana”, zaś koncepcja Funduszu Majątku Państwowego – „to sposób zamiany pasywnego majątku w taki, który pracuje i pomnaża środki”.
O ile teza o nieefektywnym zagospodarowaniu majątku państwowego jest niewątpliwie słuszna w odniesieniu do:
-
akcji, będących własnością Skarbu Państwa6 – oczywiście do czasu ich zbycia, w tym poprzez przeznaczenie do obrotu giełdowego,
czy
-
niemałych powierzchni nieruchomości gruntowych we władaniu Polskich Kolei Państwowych oraz innych podmiotów państwowych, które w wyniku restrukturyzacji, związanych z przemianami ustrojowymi po roku 1989, w znacznym zakresie ograniczyły swój obszar przeszłej działalności –
o tyle tezę tę należy stanowczo odrzucić w odniesieniu do nieruchomości oraz innych składników majątkowych Skarbu Państwa, będących we władaniu zarządczym Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe.
Majątek Skarbu Państwa, pozostający w zarządzie Lasów Państwowych, jest majątkiem, wykorzystywanym produkcyjnie do wytwarzania produktów wyjściowych gospodarki leśnej o charakterze materialnych (głównie surowca drzewnego) oraz niematerialnym (w tym udostępnianych na warunkach niekomercyjnych w ramach realizacji pozaprodukcyjnych funkcji lasu).
Wyże wymienione tezy mają wątpliwy charakter również w odniesieniu do zasobów majątkowych, pozostających we władaniu wyżej wymienionych przedsiębiorstw, działających w formie organizacyjno – prawnej spółek kapitałowych (jest to majątek wykorzystywany wytwórczo, abstrahując od tego, że nie jest to stricte majątek państwowy, lecz majątek podmiotów prawa handlowego, choć podmiotów własności lub współwłasności Skarbu Państwa; dobrami majątkowymi o charakterze państwowym lub w większości państwowym są natomiast dobra instytucjonalne w postaci wyżej wymienionych spółek jako takich).
Niejasny status Funduszu Majątku Państwowego oraz Funduszu Gwarancyjnego Rozwoju Infrastruktury
Przekazy medialne, w tym utrwalone w nich wypowiedzi ekspertów (domniemanych współautorów koncepcji), mogą świadczyć o tym, że:
-
informacje prasowe na ten temat są niezgodne z twierdzeniami autorów koncepcji,
lub
-
autorzy koncepcji nie przeszli jeszcze od etapu idei do konkretów
albo (co najbardziej prawdopodobne)
-
mamy do czynienia i z jednym, i z drugim.
I tak według „Polski The Times” podmioty, o których mowa we wstępie (w tym Lasy Państwowe) miałyby „znaleźć się w jednym funduszu zorganizowanym na wzór inwestycyjnych funduszy państwowych”, przy czym:
-
„włączenie firm w jedną strukturę miałoby umożliwić wykorzystanie majątku do wspierania rozwoju gospodarczego kraju i dokończenia prywatyzacji”, w tym „dawałoby możliwość finansowania rozwoju infrastruktury przy udziale sektora finansowego i prywatnego biznesu, bez obciążania budżetu i długu publicznego”,
-
projektowane rozwiązanie „pozwoliłoby zapewnić kontrolę nad najważniejszymi firmami państwowymi”.
W tym świetle Fundusz Majątku Państwowego jawi się (w zamyśle przynajmniej części autorów koncepcji , o ile przekaz medialny w „Polsce The Times” nie stanowi zwykłego przekłamania) jako „super” Grupa Przedsiębiorstw7, obejmująca jednostkę centralną (centralę Funduszu Majątku Państwowego), a ponadto wyżej wymienione spółki kapitałowe oraz Lasy Państwowe.
Takie rozwiązanie (gdyby miało być rzeczywistą intencją autorów koncepcji, a nie zwykłym przekłamaniem medialnym) stanowiłoby (zamierzone lub przypadkowe) nawiązanie do niedzisiejszej propozycji posłów Bieli i Wójcika z AWS utworzenia na bazie podmiotów państwowych mega spółki jako elementu „systemu” powszechnego uwłaszczenia obywateli.
Diagnozie dwóch zdań poprzedzających sprzeciwiają się jednak następujące okoliczności:
-
Fundusz Majątku Państwowego (według przekazu medialnego) ma być zorganizowany na wzór inwestycyjnych funduszy państwowych, podczas gdy Fundusz Majątku Państwowego jako „super” Grupa Przedsiębiorstw w najmniejszym stopniu nie wyczerpywałaby znamion takiego funduszu (o czym dalej),
-
występuje oczywista sprzeczność między:
-
Funduszem Majątku Państwowego jako Grupą Przedsiębiorstw, skupiającą w ramach jednej struktury szereg podmiotów gospodarczych (z jedną jednostką centralną) ,
a
-
wyżej przywołaną rekomendacją I Europejskiego Kongresu Finansowego (w rekomendacji tej jest mowa nie o utworzeniu mega struktury organizacyjnej, lecz o skoncentrowaniu w ramach jednego podmiotu praw korporacyjnych, przysługujących Skarbowi Państwa w spółkach kapitałowych, oraz o przejęciu od państwa „udziałów” w tych spółkach8) ,
-
większość podmiotów, które miałyby służyć do urzeczywistnienia koncepcji Funduszu Majątku Państwowego, są to spółki kapitałowe, których Skarb Państwa jest jedynie współwłaścicielem (choć współwłaścicielem większościowym); włączenie tych podmiotów w jedną strukturę wymagałoby zastosowania procedur określonych w kodeksie spółek handlowych, a zatem bez odpowiednich zmian w tymże kodeksie włączenie to nie mogłoby mieć charakteru obligatoryjnego z mocy prawa.
Dlatego bardziej prawdopodobny jest zamysł utworzenia Funduszu Majątku Państwowego jako podmiotu działającego w ramach sektora finansowego, wchodzącego w skład zgrupowania podmiotów gospodarki narodowej, skupiającego przedsiębiorstwa 9, przy czym pierwotnymi zasobami majątkowymi tego podmiotu miałyby być akcje i inne „udziały” Skarbu Państwa w spółkach kapitałowych oraz część nieruchomości Skarbu Państwa, nie wykorzystywanych w celach produkcyjnych (nie wykorzystywanych do wytwarzania produktów wyjściowych działalności, żeby przywołać tu „odłogujące” grunty własności Polskich Kolei Państwowych).
A skoro tak – to nie może nie zastanawiać zamysł wykorzystania Lasów Państwowych w urzeczywistnianiu koncepcji Funduszu Majątku Państwowego.
Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe jest państwową jednostką organizacyjną nie będącą osobą prawną, choć legitymowaną zdolnością prawną. Podmiot ten, reprezentując Skarb Państwa w sprawach majątkowych, działa jako Grupa Przedsiębiorstw w szczególnej formie organizacyjno – prawnej, którą z całą pewnością nie jest forma organizacyjno – prawna spółki kapitałowej (Lasy Państwowe nie są spółką kapitałową). Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe jako dobro instytucjonalne nie stanowi własności Skarbu Państwa. Skarb Państwa jako osoba prawna jest częścią składową państwa jako dobra wspólnego, a także Lasy Państwowe jako państwowa jednostka organizacyjna jest częścią państwa jako dobra wspólnego.
Nie ulega wątpliwości, że koncepcja przekazania we władanie Funduszu Majątku Państwowego nieruchomości leśnych Skarbu Państwa, będących aktualnie w zarządzie Lasów Państwowych i wykorzystywanych przez Lasy Państwowe do prowadzenia działalności leśnej (w tym gospodarki leśnej), w celu „dodatkowego” odpowiedniego (?) wykorzystywania tych nieruchomości w ramach operacji finansowych – otóż koncepcja taka wyczerpywałaby wszelkie znamiona absurdu.
Skoro zatem Lasy Państwowe zostały mimochodem przywołane w przekazie medialnym „Polski The Times” w kontekście Funduszu Majątku Państwowego, to trudno nie uznać tego za uprawdopodobniony zwiastun woli politycznej przekształcenia Lasów Państwowych w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa z następczym przekazaniem przez Skarb Państwa akcji w tej spółce do Funduszu Majątku Państwowego10.
Przekształcenie Lasów Państwowych w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa byłoby rozwiązaniem najgorszym z możliwych z punktu widzenia misji tego podmiotu oraz charakteru lasów Skarbu Państwa jako społecznego dobra wspólnego o łącznym charakterze (o czym dalej).
Zgodnie z ww. rekomendacją I Europejskiego Kongresu Finansowego, jak również w świetle towarzyszących tej rekomendacji przekazów medialnych – Fundusz Majątku Państwowego miałby być zorganizowany na wzór państwowych funduszy inwestycyjnych. Dająca się zidentyfikować funkcja Funduszu Majątku Państwowego (w tej części, w jakiej fundusz ten miałby władać akcjami i innymi udziałami Skarbu Państwa w spółkach kapitałowych, a także nieruchomościami gruntowymi Skarbu Państwa, a ponadto przy użyciu majątkowych praw korporacyjnych oddziaływać na działalność ww. spółek kapitałowych) nie przystaje do definicji państwowych funduszy inwestycyjnych, utrwalonych w literaturze przedmiotu 11.
Nie ma jednej definicji państwowych funduszy inwestycyjnych (zwanych też państwowymi funduszami majątkowymi lub funduszami narodowymi). Przykładowo można podać kilka z nich:
-
„państwowy fundusz majątkowy jest pulą kapitału kontrolowaną przez państwo lub podmiot zależny od państwa, który inwestuje w aktywa w celu uzyskania zysku przekraczającego stopę zwrotu wolną od ryzyka”,
-
„Sovereign Wealth Funds (SWF), czyli państwowe fundusze majątkowe, to podmioty rządowe tworzone w celu inwestowania w zagraniczne lokaty finansowe. Do portfeli SWF trafiają m.in. akcje, obligacje, nieruchomości i inne lokaty inwestycyjne, które finansowane są z państwowych rezerw dewizowych. Najczęściej są one rezultatem trwałej nadwyżki w bilansie płatniczym, zysku na transakcjach walutowych, wpływów z prywatyzacji, nadwyżek fiskalnych, a także wpływów z eksportu surowców,
-
„(..) instytucje będące własnością państwa (rządu), zarządzające lub administrujące aktywami w celu osiągnięcia założonych planów finansowych, formalnie umieszczone poza rezerwami walutowymi władz monetarnych, operacjami przedsiębiorstw państwowych i rządowych funduszy emerytalnych, funkcjonujące w oparciu o różne strategie inwestycyjne (włącznie z zakupem aktywów zagranicznych) oraz posiadające zróżnicowaną strukturę organizacyjną”,
-
„państwowe fundusze majątkowe (sovereign wealth funds) zwane też państwowymi funduszami inwestycyjnymi lub funduszami narodowymi zakładane w celu prowadzenia przez państwo inwestycji w zagraniczne aktywa finansowe. Fundusze te utworzone są zwykle z rezerw walutowych takich krajów jak eksporterzy ropy czy Chiny. Pozostają pod kontrolą rządów tych państw i nie satysfakcjonuje ich już pożyczanie gotówki rządom, czyli kupno ich obligacji: chcą przejmować aktywa, które dadzą im lepszą stopę zwrotu”,
-
„państwowe fundusze majątkowe (sovereign wealth funds) zwane też państwowymi funduszami inwestycyjnymi lub funduszami narodowymi zakładane są w celu prowadzenia przez państwo inwestycji w zagraniczne aktywa finansowe. Fundusze takie są finansowane głównie z przychodów z eksportu surowców naturalnych (ropa naftowa, gaz ziemny oraz minerały) lub nadwyżek bilansu handlowego. Celem ich działalności jest uzyskiwanie zysków z inwestycji przewyższających stopę zysku wolną od ryzyka”.
Żadna z tych definicji nie przystaje do zidentyfikowanej funkcji Funduszu Majątku Państwowego jako podmiotu, biorącego we władanie (1) akcje i inne „udziały” Skarbu Państwa w spółkach kapitałowych oraz (2) nieefektywnie wykorzystywany zasób nieruchomości własności Skarbu Państwa – ale nie po to, aby zasoby te poddać zbyciu, lecz przeciwnie po to, aby w założeniu dalej stanowiły one własność Skarbu Państwa we władaniu Funduszu Majątku Państwowego, służąc jednak „wyrafinowanemu” pozyskiwaniu środków pieniężnych przez ten Fundusz na cele infrastrukturalnej modernizacji Polski.
Zgodnie z informacjami, zawartymi w „Parkiecie” – „jedna z rozważanych propozycji pozyskiwania kapitału przez Fundusz Majątku Państwowego to możliwość jego zadłużania się pod zastaw aktywów”.
Należy wątpić, aby instytucje, udzielające kredytów i pożyczek pod zastaw majątku Skarbu Państwa we władaniu Funduszu Majątku Państwowego, godziły się na to, aby środki pieniężne, związane z tymi kredytami oraz pożyczkami, były wykorzystywane przez Fundusz Majątku Państwowego do działalności inwestycyjnej.
A zatem – choć przyszły Fundusz Majątku Państwowego należałoby raczej zaliczyć do podmiotów sektora instytucji finansowych i ubezpieczeniowych – to zdecydowanie nie uprawnione byłoby traktowanie tego podmiotu jako „klasycznego” funduszu inwestycyjnego (byłby to inny podmiot tego sektora, tj. inny aniżeli przedsiębiorstwa bankowe, zakłady i towarzystwa inwestycyjne, fundusze i towarzystwa powiernicze, fundusze i towarzystwa emerytalne, domy maklerskie czy giełdy rynku finansowego).
Wydaje się, że na uznanie za państwowy fundusz inwestycyjny bardziej zasługiwałby Fundusz Gwarancyjny Rozwoju Infrastruktury (jako podmiot przejmujący od Funduszu Majątku Państwowego środki pieniężne m.in. ze zbywania certyfikatów inwestycyjnych lub jednostek uczestnictwa oraz środki z kredytów i pożyczek, zaciągniętych przez FMA pod zastaw majątku państwowego) – o ile oczywiście twórcy koncepcji zakładają, że Fundusz Gwarancyjny Rozwoju Infrastruktury mógłby posiadane środki finansowe poddawać (przed ich przeznaczeniem na potrzeby realizowania w Polsce przedsięwzięć infrastrukturalnych) pomnażaniu właśnie na drodze działalności inwestycyjnej.
Jak „to wszystko” ma działać
Wydaje się, że sami autorzy koncepcji Funduszu Majątku Państwowego jeszcze nie do końca są w stanie przedstawić szczegółowy model systemu pozyskiwania środków finansowych na potrzeby modernizacji infrastrukturalnej Polski z wykorzystaniem majątku państwowego, jednak (w założeniu) bez utraty przez Państwo (a dokładnie przez Skarb Państwa) praw własności to tego majątku.
Na podstawie szczątkowych informacji medialnych oraz obowiązującego w Polsce porządku prawnego można przypuszczać, że wyżej wymieniony system obejmowałby następujące działania:
-
przejęcie przez Fundusz Majątku Państwowego w swoje władanie zależne od:
-
Ministra Skarbu Państwa,
-
innych organów i instytucji
akcji oraz innych „udziałów” Skarbu Państwa w spółkach kapitałowych, mających pozostawać poza projektem prywatyzacyjnym (chodzi o spółki kapitałowe, które zgodnie z polityką Rady Ministrów mają pozostać pod kontrolą państwa, sprawowaną obecnie za pośrednictwem Skarbu Państwa) – działanie jednorazowe z opcją działań uzupełniających w przypadku powstawania nowych spółek kapitałowych własności lub przeważającej własności Skarbu Państwa,
-
przejęcie przez Fundusz Majątku Państwowego w swoje władanie zależne od różnych jednostek instytucjonalnych nieruchomości gruntowych Skarbu Państwa (chodzi chyba o nieruchomości gruntowe uznane za zbędne do prowadzenia przez te jednostki instytucjonalne szeroko rozumianej działalności wytwórczej) – działalnie jednorazowe z opcją działań następnych w razie pojawiania się nowych, zbędnych zasobów nieruchomych własności Skarbu Państwa,
-
poszerzenie zakresu działania Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych (KDPW) o obowiązek notowania indeksu majątku państwowego i prowadzenie obsługi obrotu certyfikatami inwestycyjnymi – działanie jednorazowe o charakterze legislacyjnym,
-
prowadzenie następujących działań w przypadku skonkretyzowania omawianej koncepcji do postaci otwartego systemu gromadzenia środków dla wsparcia projektów infrastrukturalnych:
-
emisja przez Fundusz Majątku Państwowego certyfikatów inwestycyjnych odzwierciedlających wycenioną godziwie wartość majątku Skarbu Państwa, pozostającego we władaniu FMP – działanie jednorazowe lub okresowe (jest oczywiste, że żaden podmiot prawa prywatnego, w tym podmiot zagraniczny czy międzynarodowy, nie będzie chciał dokonać zakupu certyfikatów inwestycyjnych na warunkach altruistycznych; należy zatem przyjąć, że certyfikaty inwestycyjne emitowane przez Fundusz Majątku Państwowego powinny wyczerpywać znamiona papierów wartościowych przypominających pochodne instrumenty finansowe „kupna” typu europejskiego /posiadacz certyfikatu inwestycyjnego mógłby realizować certyfikat jedynie w dacie zakończenia okresu notowania certyfikatu/ lub typu atlantyckiego (bermudzkiego) /posiadacz certyfikatu mógłby ubiegać się o wykonanie certyfikatu w określonych prawnie terminach/; byłaby to kwestia, wymagająca późniejszego rozstrzygnięcia na drodze legislacyjnej),
-
nabycie przez inwestorów pierwotnych certyfikatów inwestycyjnych w ofercie publicznej za pośrednictwem giełdy – działanie jednorazowe lub okresowe (wartość certyfikatów inwestycyjnych w cenie nabycia /w cenie początkowej/ nie mogłaby przekraczać wartości majątku państwowego według wyceny godziwej; na tej drodze zostałaby wyznaczona wartość początkowa certyfikatów inwestycyjnych); obsługa sprzedaży certyfikatów inwestycyjnych inwestorom pierwotnym w ramach oferty publicznej byłaby obowiązkiem KDPW),
-
dokonywanie przez KDPW oraz upublicznianie notowań indeksu wartości majątku państwowego we władaniu FMP; początkowo na podstawie wyceny godziwej, a następnie na podstawie wartości certyfikatów w obrocie – działania ciągłe,
-
dokonywanie obrotu giełdowego certyfikatami inwestycyjnymi: transakcje na giełdzie między inwestorami pierwotnymi i inwestorami wtórnymi; transakcje na giełdzie pomiędzy inwestorami wtórnymi – działanie ciągłe (należy zauważyć, że na giełdzie występowałyby obok siebie dwa strumienie informacji: informacje o indeksie wartości spółek akcyjnych /dotychczasowe indeksy spółek/ oraz informacje o indeksie wartości majątku państwowego we władaniu FMP; inwestorzy giełdowi mieliby wybór kierunku inwestowania wolnych środków obrotowych; prowadzenie obrotu certyfikatami inwestycyjnymi byłoby właściwością KDPW; jest przy tym oczywiste, że inwestorzy giełdowi dokonywaliby zakupu certyfikatów inwestycyjnych, kierując się następującymi motywami: (1) nabycie certyfikatu w celu jego przetrzymania do czasu wykonania, (2) nabycie certyfikatu w celu odsprzedaży giełdowej innym inwestorom),
-
gromadzenie przez FMP – w ramach działań ciągłych – środków finansowych, będących:
-
wpływami ze sprzedaży w ramach oferty publicznej certyfikatów inwestycyjnych pierwotnym inwestorom giełdowym,
-
wpływami w kwotach, odpowiadających części prowizji oraz opłat manipulacyjnych, związanych z transakcjami kupna – sprzedaży certyfikatów inwestycyjnych w obrocie wtórnym (??),
-
wpływami z kredytów i pożyczek, zaciąganych przez FMP pod zastaw majątku państwowego,
-
wpływami, związanymi z działalnością inwestycyjną, prowadzoną przez FMP z użyciem środków finansowych, o których mowa w tiret poprzedzających (??),
-
wpływami ze sprzedaży w ramach oferty publicznej nieruchomości gruntowych Skarbu Państwa, przekazanych do FMP jako nieruchomości nieprzydatnych do prowadzenia szeroko rozumianej działalności wytwórczej (??),
-
transfer – w ramach działań ciągłych – środków finansowych, o których mowa w lit. e), z FMP do Funduszu Gwarancyjnego Rozwoju Infrastruktury (FGRI),
-
prowadzenie przez FGRI działalności inwestycyjnej z użyciem środków, o których mowa w lit. f) – działania ciągłe,
-
przekazywanie przez FGRI – w ramach działań ciągłych – części środków finansowych (gromadzonych w wyniku transferów, o których mowa w lit. f), oraz działalności inwestycyjnej, o której mowa w lit. g)) w ramach współfinansowania przez sektor publiczny przedsięwzięć nakierowanych na modernizację infrastrukturalną Polski,
-
realizowanie przez FGRI (??) certyfikatów inwestycyjnych przekazywanych przez posiadaczy końcowych do wykonania (jak to już podniesiono powyżej – certyfikaty inwestycyjne musiałyby przypominać pochodne instrumenty finansowe kupna; finalny posiadacz takiego instrumentu finansowego w określonej dacie przekazuje ów instrument do wykonania, tj. żąda od właściwej instytucji przekazania mu środków finansowych, odpowiadających aktualnej wartości instrumentu; jest oczywiste, że aktualna wartość certyfikatu inwestycyjnego powinna być pochodną wartości indeksu majątku państwowego w dacie przekazania certyfikatu do wykonania).
-
prowadzenie działań w przypadku skonkretyzowania omawianej koncepcji do postaci zamkniętego systemu gromadzenia środków dla wsparcia projektów infrastrukturalnych: działania per analogiam do działań, ujętych w pkt. 4) – z tym, że odzwierciedleniem wartości majątku państwowego we władaniu FMP byłyby jednostki uczestnictwa:
-
podlegające zbyciu (w ramach oferty publicznej?) do określonego kręgu nabywców (inwestorów pierwotnych)
i
-
nie mające zdolności do podlegania giełdowemu obrotowi wtórnemu (jednostki uczestnictwa w określonej dacie byłyby przekazywane do wykonania po określonej cenie realizacji).
W tym miejscu należy z mocą podkreślić, że powyższe uszczegółowienie koncepcji Funduszu Majątku Państwowego zachowuje aktualność nawet wówczas, gdyby przyjąć, iż utworzenie FMW oznaczałoby de facto wykreowanie ww. super Grupy Przedsiębiorstw z jednostką centralną, odgrywającą rolę super nadzorcy – z tą jednak zasadniczą różnicą, że indeks wartości majątku państwowego byłby tu ustalany na podstawie nie tylko wartości akcji Skarbu Państwa w spółkach giełdowych (oraz wartości nieruchomości Skarbu Państwa we władaniu FMP), lecz na podstawie całkowitej wartości podmiotów Grupy (z uwzględnieniem efektu synergii).
-
Uwagi krytyczne odnoszące się do koncepcji Funduszu Majątku Państwowego
Podstawą wszelkich rozwiązań systemowych, bazujących na pochodnych instrumentach finansowych, jest założenie, że w „krwioobiegu” finansowym gospodarki światowej krążą tzw. wolne środki pieniężne (chodzi o środki pieniężne, które nie muszą być wydatkowane w związku z ponoszeniem przez podmioty kosztów operacyjnej działalności wytwórczej czy nakładów na szeroko rozumianą działalność rozwojową).
Abstrahując od okoliczności, iż pokładanie w postępie wykładniczym coraz większych nadziei w „cudownej” mocy działalności inwestycyjnej, w tym zwłaszcza działalności inwestycyjnej, prowadzonej z użyciem pochodnych instrumentach finansowych, doprowadziło w gospodarce światowej do absurdalnego zachwiania wszelkich rozsądnych proporcji między tą właśnie działalnością a operacyjną działalnością wytwórcza sensu stricto, stając się jednym z najważniejszych czynników sprawczych obecnego globalnego kryzysu ekonomicznego – otóż abstrahując od tej okoliczności, za zasadniczą wadą koncepcji Funduszu Majątku Państwowego należy uznać to, że przy jej lansowaniu nie wzięto najwyraźniej pod uwagę, iż strumień wolnych środków w „krwioobiegu” gospodarki światowej jest „przyzwyczajony” do dokonywania inwestycji w sposób tradycyjny. Można mieć zatem najdalej idące wątpliwości, czy strumień ten „będzie chciał przekierować się” decyzjami inwestorów na inwestowanie w aktywo bazowe, będące indeksem wartości majątku państwowego. Dokonywanie takich inwestycji byłoby zupełną „nowością”; ponadto należy mieć na względzie, iż w analizowanej koncepcji zakłada się, iż majątek we władaniu FMP byłby „obciążany” zastawem, związanym z kredytami i pożyczkami, zaciąganymi przez ten Fundusz (czynnik dodatkowo obniżający atrakcyjność, a nawet niweczący sens inwestowania w indeks majątku państwowego) –chyba że inwestycje takie będą dokonywane z góry powziętym zamiarem „przejęcia ” w przyszłości aktywów majątkowych, znajdujących się we władaniu FMP (o czym dalej).
Można przypuszczać, że autorzy koncepcji wyszli z założenia, iż:
- zaistnienie dwóch typów indeksów, będących aktywami bazowymi instrumentów finansowych (tj. funkcjonowanie indeksów tradycyjnych oraz indeksu majątku państwowego) rozpocznie swoistą rywalizację dwóch sfer:
- sfery podmiotów sprywatyzowanych
oraz
- sfery podmiotów własności (lub przeważającej własności) Skarbu Państwa,
zaś
- Fundusz Majątku Państwowego jako „dysponent” praw korporacyjnych, przysługujących Skarbowi Państwa w spółkach kapitałowych, będzie zdolny oraz zainteresowany używaniem tychże praw w taki sposób, aby:
- efektywność działalności gospodarczej w ww. spółkach wzrastała,
a w ślad za tym, aby
- indeks majątku państwowego stawał się coraz bardziej „atrakcyjny” dla inwestorów giełdowych.
Założenie, o którym mowa w zdaniu poprzedzającym, wydaje się w najwyższym stopniu fałszywe. Po pierwsze jest prawie pewne , iż nie da się wykreować skutecznego super nadzorcy spółek kapitałowych własności Skarbu Państwa (lub przeważającej własności Skarbu Państwa), który za pomocą oddziaływania (główne w ramach walnych zgromadzeń wspólników) byłby w stanie bardziej efektywnie (niż ma to miejsce dotychczas) wpływać na nadzorowane spółki, a po drugie należy wskazać na ewidentną sprzeczność między dążeniem do wzrostu wartości indeksu wartości majątku państwowego a przyszłym obowiązkiem realizacji certyfikatów inwestycyjnych (czy jednostek uczestnictwa), przekazywanych do wykonania.
Certyfikaty inwestycyjne byłyby przecież zbywane przede wszystkim w początkowej fazie urzeczywistniania systemu, tj. po cenie, wynikającej z wyjściowej wartości majątku Skarbu Państwa, zaś w dacie wykonania byłyby realizowane po cenie, związanej z końcową wartością indeksu majątku państwowego. Przyrost wartości indeksu wartości majątku państwowego sprzyjałby niewątpliwie grze giełdowej, prowadzonej pomiędzy inwestorami giełdowymi, natomiast powstaje zasadnicze pytanie, czy przyrost ten leżałby w interesie podmiotu, obowiązanego do realizacji certyfikatu, przekazywanego do wykonania (rodzi się pytanie, czy podmiot ten byłby w stanie gromadzić znaczne nadwyżki środków finansowych, służących realizacji certyfikatów, przekazywanych przez posiadaczy finalnych do wykonania).
W tym kontekście warto przywołać trzy zapisy księgowe, związane z obrotem certyfikatami inwestycyjnymi:
- zakup certyfikatu inwestycyjnego przez inwestora pierwotnego:
Konto W – n: nabycie certyfikatu inwestycyjnego (nabycie od FMP) Konto M – a: środki pieniężne przelane przez inwestora pierwotnego na rachunek bankowy FMP;
- przekazanie certyfikatu inwestycyjnego przez posiadacza do wykonania przez instytucję realizującą:
- wariant ścieżki księgowej przy założenie, że instytucja realizująca ma zdolność do realizacji certyfikatu:
- Konto W –n: środki pieniężne przelane przez instytucję realizującą na rachunek dotychczasowego posiadacza certyfikatu (do wysokości wartości certyfikatu po cenie umownej) Konto Ma :umorzenie certyfikatu inwestycyjnego;
- Konto W –n: środki pieniężne przelane przez instytucję realizująca na rachunek dotychczasowego posiadacza (nadwyżka) Konto Ma: przychody finansowe,
- Wariant ścieżki księgowej przy założeniu, że instytucja realizująca nie ma zdolności do realizacji certyfikatu:
- Konto W – n: koszty finansowe Konto Ma: umorzenie certyfikatu inwestycyjnego,
- Konto W –n: majątek państwowy nabyty po cenie wykonania certyfikatu inwestycyjnego Konto Ma: przychody finansowe.
Bieg zdarzeń, skutkujących ścieżka księgową, opisaną w pkt. 2 lit. b, oznaczałby w istocie nabywanie majątku państwowego od FMP przez ostatniego posiadacza certyfikatu – w związku z brakiem możliwości realizacji certyfikatu, przekazanego do wykonania (chodzi o brak możliwości realizacji na drodze przelewu na konto ostatniego posiadacza certyfikatu określonej kwoty środków pieniężnych).
Oczywiście ww. bieg zdarzeń mógłby być objęty kategorycznie zakazem ustawowym, choć z przekazów medialnych nie wynika, iż projektodawcy wykluczają scenariusz, w ramach którego finalnie majątek Skarbu Państwa we władaniu FMP przechodziłby w ręce podmiotów własności prywatnej. W przekazach medialnych jest bowiem mowa o tym, że urzeczywistnienie projektu ma w istocie służyć dokończeniu procesu prywatyzacyjnego. Jest też mowa o zaciąganiu przez FMP kredytów i pożyczek pod zastaw majątku państwowego, znajdującego się we władaniu FMP, a przecież instytucja zastawu oznacza stworzenie możliwości zaspokojenie kredytodawcy lub pożyczkodawcy przedmiotem zastawu w razie utraty przez kredytobiorcę lub pożyczkobiorcę zdolności kredytowej.
Jak to powyżej podniesiono, inwestowanie w certyfikaty inwestycyjne nie wydaje się przedsięwzięciem, stanowiącym alternatywę dla inwestycji tradycyjnych.
Można więc przyjąć za pewnik, że na takie inwestycje decydowaliby się finalnie tacy inwestorzy, którzy de facto nie byliby motywowani przyszłym „zyskiem” z różnicy między wartością certyfikatów inwestycyjnych w dacie przekazania do wykonania a wartością tychże certyfikatów w dacie zakupu ( zakupu od FMP lub inwestorów wtórnych), lecz tacy z nich, którzy po gruntownych analizach ekonometrycznych kierowaliby się przeświadczeniem co do graniczącej z pewnością możliwości przejęcie majątku Skarbu Państwa, znajdującego się we władaniu PMP – a to z braku (zdiagnozowanej przez tych inwestorów):
- przyszłej zdolności instytucji realizującej co do wykonania certyfikatów poprzez wypłatę środków pieniężnych,
a także
- przyszłej zdolności budżetu państwa do ewentualnego wyręczenia w tym instytucji, obowiązanej do realizującej certyfikatu.
Należy zatem dojść do wniosku, że
- urzeczywistnienie omawianej koncepcji (w pełnym jej zakresie) oznaczać będzie w istocie nieuchronną prywatyzację podmiotów, oficjalnie nie przewidywanych do prywatyzacji (jednak z odłożonym terminem realizacji tejże prywatyzacji) w zamian za wcześniejsze pozyskanie środków pozabudżetowych do realizacji przedsięwzięć modernizujących infrastrukturalnie Polskę ( w jakimś stopniu zmniejszy to być może przyrost deficytu i długu publicznego /jeżeli ruchy przychodowe oraz rozchodowe środków pieniężnych w FMP oraz w FGRI zostaną przez UE uznane za ruchy poza sferą publiczną/, jednak finalnie może doprowadzić do tego, że podmioty, oficjalnie nie przeznaczone do prywatyzacji, zostaną sprywatyzowane na mało korzystnych warunkach ekonomicznych; należy przeto rozważyć, czy prywatyzacja tych podmiotów – o ile istotnie taka jest wola polityczna większości (?!!) – nie powinna przebiegać na warunkach dotychczasowych),
albo (w przypadku, gdy rozpocznie się instalowanie systemu, a potencjalni inwestorzy dojdą do wniosku, że uczestniczenie w tym systemie nie rokuje nadziei na przejęcie aktywów, będących we władaniu FMP)
- urzeczywistnianie omawianej koncepcji zakończy się niepowodzeniem, skutkując jednak – do czasu fiaska projektu – na przykład przekształceniem Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa.
Przekształcenie Lasów Państwowych w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa (nawet wówczas, jeżeli miałoby się ono skończyć na etapie quasi – komercjalizacji, tj. bez opcji przekazania prawie 1/3 terytorium kraju we władanie podmiotów własności prywatnej w następstwie prywatyzacji tego podmiotu)12 należy uznać za przedsięwzięcie nie mające racjonalnego uzasadnienia, a wręcz godzące w polską rację stanu.
-
Krytyka koncepcji przekształcenia Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa13
Pozostaje poza sporem, że misją Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe jest:
-
przyczynianie się do kształtowania bezpieczeństwa ekologicznego w wymiarze lokalnym, regionalnym, krajowym i globalnym, czyli przyczynianie się lasów do kształtowania klimatu, a także wypełnianie przez lasy innych funkcji ochronnych i środowiskotwórczych, w tym wypełnianie przez lasy funkcji „magazynu” bioróżnorodności,
-
doprowadzanie do należytego zaopatrzenia sektora drzewnego w surowiec drzewny, w połączeniu z szerokim wachlarzem innych świadczeń o charakterze materialnym i niematerialnych (chodzi o wytwarzanie dóbr materialnych i niematerialnych, w tym udostępnianych różnym beneficjentom na warunkach niekomercyjnych),
-
udzielanie pomocy organom i instytucjom sektora rządowego oraz samorządowego w zakresie dominium (chodzi na przykład o inwentaryzację wielkoobszarową, o działalność w zakresie edukacji ekologicznej, w tym edukacji leśnej społeczeństwa, ale także o przyczynianie się do bezpieczeństwa terytorialnego kraju poprzez utrzymywanie własności Skarbu Państwa w odniesieniu do znacznych areałów nieruchomości leśnych, czy o przyczynianie się do rozwoju terenów niezurbanizowanych /a na tej drodze do zmniejszania bezrobocia na tych terenach/),
-
udzielanie pomocy organom i instytucjom władzy publicznej pomocy w zakresie ich funkcji imperialnych (stanowienie przez niektóre organy wewnętrzne Lasów Państwowych aktów administracyjnych w sprawach indywidualno – konkretnych, głównie w formie decyzji administracyjnych, a także – w ramach ww. uprawnień imperialnych – uprawnienie do stosowania środków przymusu bezpośredniego przez funkcjonariuszy Straży Leśnej),
Nawet pobieżna analiza musi prowadzić do wniosku, że przekształcenie Lasów Państwowych w spółkę kapitałową stworzyłoby zasadniczą przeszkodę w urzeczywistnianiu ww. misji – nie tylko w zakresie wspomagania organów władzy publicznej w zakresie imperium. Jest oczywiste, że ewentualna prywatyzacja zasobów leśnych uniemożliwiłaby na przykład Lasom Państwowym wypełniania misji przyczyniania się do bezpieczeństwa terytorialnego kraju.
Ponadto należy mieć na względzie, że – jak wiadomo- Skarb Państwa jest osobą prawną. Skarb Państwa jako osoba prawna to oczywiście nie państwo, lecz część państwa. Skarb Państwa, aby mógł działać, musi podlegać „instytucjonalizacji”: muszą być wyznaczane (na przykład na drodze stanowienia prawa) podmioty działające w imieniu Skarbu Państwa. Istotą lasów Skarbu Państwa jest to, że z dobrodziejstw tego dobra nie korzysta tylko właściciel, czyli tylko Skarb Państwa, reprezentowany przez LP, ale nad wyraz szeroki „wachlarz” beneficjentów: począwszy od całej społeczności międzynarodowej, która korzysta z dobrodziejstwa gromadzenia węgla przez lasy w ramach zmniejszania koncentracji tego gazu „cieplarnianego” w atmosferze, po osobę fizyczną, która idzie do lasu po grzyby. Z tego właśnie względu lasy Skarbu Państwa zasługują na uznanie za społeczne dobro wspólne o łącznym charakterze. Skarb Państwa jako właściciel tych lasów jest istotnie ograniczony co do swobody władania tym dobrem: jest obowiązany „godzić” się na to, że z jego własności w szerokim zakresie mają prawo korzystać, i to najczęściej na warunkach niekomercyjnych, bardzo liczni beneficjenci. Skoro Skarb Państwa jako właściciel lasów jest istotnie ograniczony we władaniu swoją własnością, to również podmiot reprezentujący (instytucjonalizujący) Skarb Państwa powinien działać nie według zasady: „to dozwolone, co w prawie nie zakazane”, lecz według zasady: „to dozwolone, co w prawie określone jako dozwolone”. Innymi słowy do Lasów Państwowych jako podmiotu reprezentującego Skarb Państwa powinny zostać „przywiązane” jednoznaczne i zamknięte katalogi: (1) obligatoryjnych oraz fakultatywnych obowiązków, (2) składników majątkowych, którymi Lasy Państwowe mają prawo władać w imieniu Skarbu Państwa, (3) uprawnień majątkowych, związanych z tymi składnikami, a także (4) uprawnień o charakterze niemajątkowych (kreujących zdolność prawną Lasów Państwowych jako jednostki organizacyjnej nieposiadającej osobowości prawnej).
Gdyby Lasy Państwowe miały zostać przekształcone w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa, to do takiej spółki również powinny być przywiązane wyżej wymienione jednoznaczne oraz zamknięte katalogi obowiązków, składników majątkowych oraz uprawnień. Zabieg taki doprowadziłby do tego, że nie mielibyśmy do czynienia ze spółka prawa handlowego, lecz z jej jakąś „hybrydą” prawną.
-
Podsumowanie
Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe stanowi przedmiot cyklicznych dyskusji kontestacyjnych, toczonych w kręgach opiniotwórczych oraz polityczno – decyzyjnych, a także w środowiskach: nabywców surowca drzewnego, zakładów usług leśnych oraz innych podmiotów, tworzących otoczenie społeczno – gospodarcze Lasów Państwowych. Dyskusje na temat przyszłości Lasów Państwowych koncentrują się niestety z reguły na „gotowych”, „jedynie słusznych”, rozwiązaniach – bez bezstronnej oraz rzetelnej oceny, dotyczącej faktycznej potrzeby wprowadzenia określonych zmian systemowo – strukturalnych w Lasach Państwowych, a także bez analizy (a nawet, być może, świadomości) ich skutków.
Najczęściej wystarczającym argumentem, przywoływanym na rzecz postulatu na temat konieczności radykalnej przebudowy polskiego modelu leśnictwa w ogóle, w tym modelu leśnictwa państwowego, jest rzekomo anachroniczny charakter formy organizacyjno – prawnej Lasów Państwowych jako wywodzącej się rzekomo z minionego ustroju politycznego, a tym samym rzekomo nie przystającej do współczesnych klasyfikacji podmiotów praw i obowiązków, a ponadto sprzyjającej rzekomo powstawaniu pól korupcji.
Ponadto, przedsiębiorstwa przemysłu drzewnego, z przebudową polskiego modelu leśnictwa państwowego wiążą nadzieję na możliwość radykalnej i trwałej poprawy zaopatrzenia w drewno po możliwie najniższych cenach jego zakupu (będąc oczywiście w tym zakresie w ewidentnym błędzie).
Z kolei wiele ekologicznych organizacji pozarządowych, a także liczne osoby czy instytucje opiniotwórcze i polityczno – decyzyjne, przywiązane do idei konserwatorskiej ochrony przyrody, potrzebę przebudowy polskiego modelu leśnictwa państwowego motywują koniecznością zdecydowanego ograniczenia funkcji wytwarzania w ramach państwowej gospodarki leśnej produktów wyjściowych o charakterze rzeczowym (tj. ograniczenie roli Lasów Państwowych jako wytwórcy surowca drzewnego).
Reprezentanci poglądu, że instytucje państwowe nie mogą być (co do doktrynalnej zasady) efektywnymi podmiotami prowadzącymi działalność gospodarczą, coraz częściej wskazują na potrzebę prywatyzacji Lasów Państwowych, albo choćby na potrzebę quasi komercjalizacji, polegającej na nadaniu Lasom Państwowym statusu spółki prawa handlowego – zwłaszcza że ich zdaniem mógłby przy tej okazji zostać rozwiązany problem:
-
roszczeń reprywatyzacyjnych, dotyczących nieruchomości leśnych (np. na drodze przekazania podmiotom, mającym roszczenia reprywatyzacyjne, akcji spółki leśnej),
czy problem
-
pozyskiwania środków na wspieranie rozwoju infrastrukturalnego Polski, w tym z zastosowanie – jak to wykazano powyżej – „finezyjnych” rozwiązań systemowych.
Z drugiej strony zaczynają się być artykułowane tezy, iż prowadzenie gospodarki leśnej w lasach, należących obecnie do Skarbu Państwa, powinno stanowić obowiązek samorządu terytorialnego (koncepcja komunalizacji lasów Skarbu Państwa).
We wrześniu 2010 r. została z kolei skonkretyzowana koncepcja włączenia Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych, połączona z opcją codziennego przekazywania w zarząd Ministra Finansów tak zwanych wolnych środków pieniężnych, znajdujących się we władaniu Lasów Państwowych.
Można przypuszczać, że praprzyczyną wyżej wymienionych zamysłów na przybudowę statusu oraz zmianę formy organizacyjno – prawnej Lasów Państwowych jest okoliczność, iż Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe:
-
nie przystaje do zakorzenionych w Unii Europejskiej doktryn,
oraz
-
działa – w ramach własności Skarbu Państwa – na terytorium, odpowiadającym prawie 1/3 terytorium Rzeczypospolitej, w oparciu o oryginalnie polską myśl koncepcyjną bez potrzeby zabiegania o (1) pomocowe środki zagraniczne lub międzynawowe oraz (2) partycypację polskiego kapitału prywatnego.
Koncepcja Funduszu Majątku Państwowego zasługuje na surową ocenę nie tylko dlatego, że (być może) przewiduje użycie w jej urzeczywistnieniu dobra instytucjonalnego w postaci Lasów Państwowych z opcją przekształcenia tego podmiotu w spółkę kapitałową (ze wszystkimi tego negatywnymi skutkami, wykazanymi powyżej), lecz również między dlatego, że:
-
analizowana koncepcja zakłada wykreowanie podmiotu (właśnie Funduszu Majątku Państwowego), który wbrew twierdzeniom autorów w niewielkim jedynie stopniu przypominałby państwowe funduszu inwestycyjne (albowiem FMW jawi się jako podmiot zupełnie obcy znanym rozwiązaniom instytucjonalnym),
-
odwołuje się do instytucji pochodnych instrumentów finansowych, które nawet przy tradycyjnym sposobie inwestowania poniosły przecież „na naszych oczach” globalną klęską (w polskich warunkach dotyczy to na przykład więcej niż wątpliwego sukcesu koncepcji funduszy emerytalnych),
-
istnieją najdalej idące wątpliwości co do tego, czy skupiona w Funduszu Majątku Państwowego wiązka majątkowych uprawnień korporacyjnych z akcji Skarbu Państwa w spółkach kapitałowych, istotnie poprawiłaby efektywność gospodarowania majątkiem państwowym (ponad efektywność dotychczasową), nie doprowadzając do powstania kolejnej struktury instytucjonalnej, „specjalizującej” się przede wszystkim w „samokonsumpcji” środków finansowych,
-
można przyjąć za pewnik, że urzeczywistnianie tej koncepcji prowadziłoby (z przesuniętym terminem realizacji) do faktycznej – niekorzystnej ekonomiczne – prywatyzacji spółek kapitałowych Skarbu Państwa, oficjalnie nie przewidzianych do prywatyzacji ze względu na ich strategiczny charakter z punktu widzenia najwyższego interesu państwa jako dobra wspólnego.
Dla szerokich kręgów społecznych wiedza na temat instrumentów finansowych, w tym pochodnych instrumentów finansowych, i działalności inwestycyjnej, prowadzonej z ich użyciem, jest wiedzą więcej niż „tajemną”. Może dlatego, po enuncjacjach prasowych, dotyczących rekomendacji nr 5 I Europejskiego Kongresu Finansowego , praktycznie (poza wąskim kręgiem specjalistów) brak publicznej dyskusji na temat omawianej koncepcji – koncepcji zdecydowanie bardziej „rewolucyjnej” aniżeli koncepcja NFI, powszechnego uwłaszczenia obywateli czy funduszy emerytalnych.
Oczywiście można by patrzeć na tę koncepcję bez nadmiernej ekscytacji, gdyby nie okoliczność, iż w dniu 13. 10. 2011 r. zechciała się nią zająć Rada Gospodarcza przy Premierze RP.
Potrzebą chwili wydaje się być zwołanie przez Lasy Państwowe międzynarodowej konferencji, poświęconej identyfikacji teoretyczno – prawnej Lasów Państwowych – w celu uświadomienia szerokim kręgom opiniotwórczym i decyzyjnym, iż w polskich warunkach nie ma rozsądnej alternatywy dla przyjętego u nas modelu leśnictwa w ogóle, w tym leśnictwa państwowego.
1 blok tematyczny II ; debata, zaplanowana na 27.05.2011 w godz. od 9.30 do 10.45;przewidywanym moderatorem debaty Andrzej Nartowski, Prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów,
2 Prof. Leszek Pawłowicz – profesor Uniwersytetu Gdańskiego, wiceprezes zarządu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową i dyrektor Gdańskiej Akademii Bankowej, a także Kierownik Katedry Bankowości na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego,
3 Andrzej Nartowski – prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów (w latach 2003 – 2005 wydawca i redaktor naczelny „Gazety Bankowej”)
4 Michał Chyczewski – podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa (2007-2009) odpowiedzialny za transakcje prywatyzacyjne oraz nadzór nad instytucjami finansowymi i instytucjami rynku kapitałowego, obecnie członek zarządu MCI Partners (spółki akcyjnej działającej w obszarze konsultingowym)
5 przed laty przeprowadzono gruntowną analizę możliwość wykreowania systemu pozyskiwania środków finansowych dla zaspokojenia roszczeń reprywatyzacyjnych poprzez poddanie obrotowi quasi – giełdowemu instrumentów finansowych, „budowanych” na bazie wartości majątku Skarbu Państwa – dochodząc do wniosku, iż system taki jest nierealny, jeżeli jego atrybutem nie ma być motywacja niektórych przynajmniej inwestorów (nabywców ww. instrumentów finansowych) uzyskania faktycznego władztwa nad majątkiem, stanowiącym podstawę „bazę” dla tychże instrumentów, lub nad podmiotami, które tym majątkiem władają.
6 co do zasady są to akcje, znajdujące się we władaniu Ministra Skarbu Państwa.
7 chodzi o Grupę Przedsiębiorstw w rozumieniu przepisów, dotyczących statystyki publicznej oraz Polskiej Klasyfikacji Działalności
8 udziałami w spółkach są przede wszystkim akcje spółek prawa handlowego; akcje te nie są sensu stricto elementem majątku państwa, albowiem są własnością osoby prawnej, jaką jest Skarb Państwa; Skarb Państwa jest częścią państwa jako dobra wspólnego, lecz nie jest oczywiście „substytutem” całego państwa jako dobra wspólnego
9 zgodnie z przepisami statystyki publicznej oraz Polskiej Klasyfikacji Działalności – podmioty gospodarki narodowej dzielą się na: (1) podmioty, tworzące zgrupowanie przedsiębiorstw , (2) podmioty, tworzące sektor jednostek instytucjonalnych, obejmujących gospodarstwa domowe, prowadzące działalność wytwórczą – z wyłączeniem jednostek prawnych, określanym mianem przedsiębiorstw, (3) podmioty, tworzące zgrupowanie jednostki instytucjonalne zajmujące się obsługą spraw odrębnych społeczności lub całego społeczeństwa – z wyłączeniem jednostek prawnych będących przedsiębiorstwami. Zgrupowanie podmiotów, będących przedsiębiorstwami, dzieli się na sektor przedsiębiorstw oraz sektor instytucji finansowych i ubezpieczeniowych Zgrupowanie jednostek instytucjonalnych zajmujących się obsługą spraw odrębnych społeczności lub całego społeczeństwa dzieli się na sektor podmiotów organów i instytucji władzy i powinności publicznych oraz sektor podmiotów niekomercyjnych (non – profit). Sektor podmiotów organów i powinności publicznych dzieli się na sektor rządowy oraz samorządowy.
10 chyba że w omawianym projekcie (co mało prawdopodobne) chodzi wyłącznie o przekazanie przez Lasy Państwowe w imieniu Skarbu Państwa do Funduszu Majątku Państwowego niewielkiego areału gruntów zbędnych do prowadzenia działalności leśnej oraz akcji Skarbu Państwa w Banku Ochrony Środowiska czy Pagedzie.
11 np. Rafał Ostaszewski – „Państwowe Fundusze Inwestycyjne” (artykuł umieszczony w roku 2009 na stronie internetowej www.sovereignwealthfunds.pl; także Piotr Wiśniewski – „Sovereign Wealth Funds – państwowe fundusze majątkowe” (publikacja, zamieszczona w oficjalnym publikatorze Biura Analiz Sejmowych „Infos”; nr 19 (66) z 22.10.2009
12 w tym miejscu należy podnieść, że w obecnym stanie prawnym, prywatyzacji lasów państwowych (lasów Skarbu Państwa) sprzeciwia się pierwsza (i jedyna, jak dotąd) ustawa, uchwalona z inicjatywy obywatelskiej, o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju (dokonanie prywatyzacji lasów Skarbu Państwa wymagałoby zatem uchylenia lub istotnej nowelizacji tego aktu).
13 pełny wywód analityczny, prowadzący do tezy, że przekształcenie Lasów Państwowych w spółkę kapitałową nie stanowi alternatywy dla współczesnego statusu oraz formy organizacyjno – prawnej Lasów Państwowych został zawarty w studium pt. „TEORETYCZNE I PRAWNE podstawy stanowiące uzasadnienie współczesnej formy organizacyjno – prawnej prowadzenia w Polsce państwowej gospodarki leśnej”, będącym w posiadaniu LP.
źródło: www.ekorozwój.pl
Postanowiło nieludzkie plemię
zniszczyć cudowną planetę Ziemię.
Na polskim terytorium Unii Europejskiej żyją dwa przemieszane ze sobą różne narody, mówiące tym samym językiem, ale nie rozumiejące się zupełnie. „Chodzi o to, że w tych samych miejscach żyją ludzie, którzy są duchowo i mentalnie zupełnie różni” – pisze w Gazecie Polskiej (13 lipca 2011) Tomasz Sakiewicz. Jeden z tych narodów kulturę swoją zbudował w cywilizacji chrześcijańskiej, a drugi w cywilizacji rabunku. Te dwa różne narody nie mogą współistnieć na tym samym terytorium, ponieważ nie można być cywilizowanym na dwa sposoby. „Nie mogą istniećdwie różne cywilizacje na tym samym terytorium” – pisze Feliks Koneczny. Jeden naród Tomasz Sakiewicz nazywa „tradycyjnym”, a drugi „nowym”. „Nowy” Polak nie widzi niczego zdrożnego w drwieniu nie tylko z uczuć ludzi wierzących, ale również w kpinie z polskości i Polaków „tradycyjnych”. Z tego powodu „nowy” Polak poczucia winy nie ma, a wręcz przeciwnie czuje się dowartościowany aktami poniżania Polaków „tradycyjnych”. Polakowi „tradycyjnemu”, nawet niewierzącemu, nie przyszłaby do głowy drwina na widok Krzyża i trwających pod nim na modlitwie ludzi oraz kpina z treści Dekalogu.
Inni dzielą Polaków na naród „patriotów” i naród „kolaborantów”. Mnie wydaje się, że wystarczy dokonać podziału na naród „mądrych” i naród „głupich”, ponieważ tylko naród „głupich” pragnie swojej zguby i nienaturalnej śmierci w ramach humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego. Cechą charakterystyczną narodu „głupich” jest to, że ten naród traktuje naród „mądrych” jak naród ludzi bezgranicznie ciemnych i nieprzystosowanych do życia we współczesnej rzeczywistości. Uważa za „oszołomów”, „chrześcijańskich popaprańców”, „religijnych frustratów”, którzy „swoją zacofaną cywilizacją przynoszą obciach postępowej Europie” oraz „kompromitują obóz zwycięzców, ludzi młodych nowoczesnych i stawiających na rozwój, za granicą”.
Nic tak nie złości człowieka jak fakt, że prawda zabija mity, na których się wychował. Wtedy człowiek wierzący w mity jak w prawdy wiary w obronie mitologii, którą z własną religią utożsamia, zabija w sobie prawdę z religijnym zapałem i okrutną dla siebie oraz innych ludzi konsekwencją, a drugiego człowieka, który jemu tę prawdę z miłości głosi, całą duszą nienawidzieć zaczyna.
Narod „mądrych” nie pragnie zguby narodu „głupich”, ani swojej własnej. Właśnie dlatego obecnie skupić szczególną uwagę należy na temacie łupków. Celowo wybrałem do analizy treść oraz tytuł artykułu autorstwa Waldemara Łysiaka: „Łupanie g(łupków)” , („Uważam rze” 4 – 10 lipca 2011), treść publikacji: „Gaz naszych marzeń” („Uważam rze” 30 maja – 5 czerwca), treść artykułu: „Jak rozbić koalicję antyłupkową” (Nasz Dziennik 21 lipca 2011) oraz treść wywiadu: „Gaz łupkowy jest bezpieczny” (Nasz Dziennik 3-4 września 2011).
W kontekście problemu łupkowego można bardzo wyraźnie rozpoznać obydwa polskie narody. Naród „mądry” wie dobrze, że cywilizację rabunku reprezentują w Polsce rabusie europejscy w przymierzu z Rosją, skłóceni z rabusiami amerykańskimi. Polska, która stanowi ofiarę rabunku, traktowana jest przez jednych i drugich jako kraj kolonialny, a mieszkańcy polskiej ziemi jako naturalna przeszkoda, która nie tylko utrudnia, ale wręcz uniemożliwia łatwy rabunek. Przeciętny obywatel narodu „głupich” kradzież pojmuje tylko w wąskim zakresie, jedynie jako akt parafialnego złodziejstwa w relacjach międzyludzkich. Naród „mądrych” widzi szeroko kradzież jako motyw główny współczesnej „niewidzialnej” wojny dwóch przeciwstawnych cywilizacji w wymiarze globalnym, w wyniku której ofiarą ludobójstwa w celu rabunku staje się cała polska społeczność narodowa i religijna, zgodnie z treścią międzynarodowej Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa.
Konwencja ta stwierdza, że: „Ludobójstwem są takie czyny, jak poważny zamach na konstytucje fizyczną i mentalną zbiorowości o stałych cechach, celowe pogarszanie warunków życia tej zbiorowości, działania zmierzające do zmniejszenia liczebności tej zbiorowości – w zamiarze zniszczenia całkowicie lub częściowo społeczności narodowej, etnicznej i religijnej”.
Zgodnie z treścią tej konwencji, uchwalonej 9 grudnia 1948 r., ratyfikowanej przez wymaganą liczbę państw 12 stycznia 1951 r. i obowiązującej do dnia dzisiejszego, ofiarą takiego rozciągniętego w czasie, pokojowego i bardzo taniego w kamuflażu lucyferycznych kłamstw i mitów, realizowanego bez produkowania wojennego stosu trupów, które wywołują kosztowny zbrojny opór, humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego jest zarówno naród „mądrych”, jak i naród „głupich” na polskim terytorium.
Wszystkie wymienione w treści Konwencji warunki zaistnienia ludobójstwa są w rzeczywistości współczesnej Polski spełnione. Za tę zbrodnię, która polega na organizowaniu i realizowaniu humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego, odpowiada w całej rozciągłości państwo, dla kamuflażu nazywające się państwem „polskim”.
Pełna dokumentacja humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego Polaków jest zawarta w oddzielnych materiałach. Eksponowany jest w tych matariałach państwowy terroryzm polityczny, ekonomiczny, ekologiczny, klimatyczny, energetyczny, technologiczny, biologiczny, kulturowy i medialny jako narzędzia humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego na Polakach. Jednym z najważniejszych priorytetowych celów terroryzmu państwowego oraz państwowego planu zniszczenia brudnymi ekologicznie technologiami największego geoprzyrodniczego bogactwa Unii Europejskiej na polskim terytorium w postaci gigantycznego geobalneologicznego leczniczego i geoenergetycznego podziemnego morza gorących wód geotermalnych jest: dążenie państwa do ciągłego i realizowanego konsekwentnie pogarszania warunków życia polskiej społeczności narodowej i religijnej, poprzez celowe działania zmierzające do zmniejszenia liczebności tej społeczności – w zamiarze jej całkowitego lub częściowego zniszczenia, na drodze humanitarnego ludobójstwa depopulacyjego, w ramach cywilizacji rabunku i w celu dokonania rabunku dóbr materialnych i duchowych, które polska społeczność narodowa i religijna posiada.
Podziemne gigantyczne geobalneologiczne lecznicze i geoenergetyczne morze gorących wód geotermalnych, które znajduje się na polskim terytorium Unii Europejskiej, stanowi unikalny w skali całego europejskiego kontynentu wielki geoprzyrodniczy skarb planety Ziemi i powinno być z tego powodu uznane za prawem europejskim chroniony rezerwat geoprzyrody w Europie w interesie całej europejskiej Wspólnoty. Ani technologia rozszczepienia atomowego, ani chemiczna technologia hydraulicznego szczelinowania skał łupkowych, ani technologia zatłaczania sprężonego dwutlenku węgla tego naszego podstawowego żądania nie spełniają.
Świadoma i celowa likwidacja unikalnej gigantycznej wartości tego geoprzyrodniczego skarbu planety Ziemi ekologicznie brudnymi technologiami przez państwo oznacza świadome i celowe unicestwienie fundamentu nie tylko bytu i dobrobytu całego polskiego narodu, ale także świadome i celowe przekreślenie możliwości fizycznego biologicznego jego przetrwania oraz świadome i celowe unicestwienie wielkich potencjalnych perspektyw rozwojowych całej europejskiej Wspólnoty i całego euroazjatyckiego kontynentu – przy współudziale polskiego narodu „głupich”.
Wielu obywateli polskiego narodu „głupich”, poddawanych procesowi humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego kompletnie nie rozumie, że właśnie dlatego patriotyzm jest niemile widziany na polskiej ziemi. Wbrew logice instynktu samozachowawczego zachwycają się swoją rozplanowaną w czasie bezbolesną i często pełną zmysłowych dewiacyjnych rozkoszy agonią.
Z tych powodów ludobójstwo nazwane jest humanitarnym. Chodzi bowiem o takie w czasie rozłożenie dozowania dolegliwości, by poddana procesowi koszmarnego ludobójstwa polska społeczność narodowa i religijna nie zorientowała się i zaakceptowała stopniowe pogarszanie się warunków bytu i egzystencji. Strategia rabunku wzorowana jest na występującej w przyrodzie modelowej naturze kleszcza, którego znieczulająca toksyna zabija instynkt samoobronny ofiary kleszcza.
Trudno zaliczyć ludzi, którzy promują wydobycie gazu łupkowego do narodu „mądrych” choćby nawet tytuły profesorskie mieli. Wiadomo przecież, że każde lucyferyczne kłamstwo, zwłaszcza energetyczne, a do takich kłamstwo łupkowe należy, naciąga na siebie kamuflaż prawdy, i twarz fałszywego autorytetu, po to, by ukryć obrzydliwe swoje lucyferyczne cielsko. To oczywiste, że ani rabusie francuscy i niemieccy w sojuszu z rosyjskimi, nie chcą dopuścić rabusiów amerykańskich do polskich łupków, ponieważ rabunek łupkowy uniemożliwia rabunek atomowy i gaspromowy. W tej sytuacji wszyscy rabusie solidarnie starają się, by temat gigantycznego polskiego bogactwa geoprzyrody w postaci podziemnego geoenergetycznego i geobalneologicznego leczniczego morza gorących wód geotermalnych nie obudził pragnienia u Polaków wykorzystania tego wielkiego daru Stwórcy dla ich własnych polskich celów i potrzeb. Z tego powodu przecież natychmiast diabeł na skargę do Watykanu poleciał, by zakonnika toruńskiego za odwagę mówienia geotermalnej prawdy na forum Unii Europejskiej, w interesie nie tylko Polski ale całej europejskiej Wspólnoty, oczernić.
Nie można twierdzić, że łupki są bogactwem Polski i jednocześnie rozdawać to bogactwo rabusiom w kamuflażu koncesji. Oddane za bezcen w ramach koncesji łupki nie są już własnością Polaków. Jak długo oddane za bezcen złoża łupkowe będą w posiadaniu rabusiów, tak długo gigantyczny dar Stwórcy dla Polaków w postaci podziemnych gorących leczniczych i energetycznych wód geotermalnych, by był podstawą ich bytu i dobrobytu do końca świata, znajdować się będzie w śmiertelnym ekologicznym niebezpieczeństwie. Rozdane za bezcen koncesje muszą być rabusiom odebrane, ponieważ eksploatacja złóż łupkowych kosztuje
Polskę zbyt wiele i oznacza koszt utraty bezpowrotnie i na zawsze gigantycznego geoprzyrodniczego geotermalnego skarbu cudownej planety Ziemi na polskim terytorium, który jako unikalny w skali światowej musi podlegać ekologicznej geoochronie, i stanowić prawem europejskim chroniony rezerwat europejskiej geoprzyrody w Polsce.
Pełne nieludzkiej ironii twierdzenie, że : „Jakoś w Stanach Zjednoczonych mimo użycia chemikaliów, cuchnących, trujących, zawierających 650 kancerogenów w technologii hydraulicznego szczelinowania, Amerykanie, którzy mają tysiące odwiertów łupkowych i szybów, jeszcze żyją”. W Ameryce na terytoriach tych odwiertów odległości między farmami są olbrzymie. Na tych terenach jednak mieszkają ludzie, których z żądzy zysku skazano na cierpienia fizyczne i psychiczne, na choroby i śmierć. Ci zagrożeni ludzie umierają nadal. Zbrodnię łupkową rozpatruje Senat Stanów Zjednoczonych. W Polsce nigdy przedtem nie wyśmiewano się z cudzej tragedii. Nie było takiego obyczaju.
Na polskim terytorium jest bardzo gęste zaludnienie wszędzie i tylko zbrodniczym pragnieniem przerzedzenia liczebności polskiej społeczności narodowej i religijnej można uzasadnić euforię narodu „g(łupków)” z powodu perspektywy eksploatacji złóż łupkowych w Polsce przez amerykańskich rabusiów z zastosowaniem ich chemicznej metody hydraulicznego szczelinowania. Gdy ekspert łupkowy, geolog z naukowym tytułem mówi z nonszalancją ( ten sam, który rabusiom amerykańskim drogę do polskich łupków pokazał i dla którego geotermia była za „słaba”, a odwierty geotermalne „zbyt drogie”, zaś obecnie odwierty łupkowe nie są dla niego za kosztowne, a łupki są ekologicznie zdrowe), że woda służąca do hydraulicznego szczelinowania w chemicznej technologii wydobycia gazu łupkowego zawiera „być może” pewną niewielką i nieokreśloną ilość toksycznej chemii, pojawiają się obawy. Jakże może wysokiej klasy ekspert w tak ważnej dla polskiej społeczności narodowej i religijnej sprawie mówić: „być może”. Taka wypowiedź w mediach publicznych manipuluje świadomością ludzką i popycha ludzką inicjatywę w niewłaściwym kierunku wskutek dezinformacji.
Zwolennicy „łupania g(łupków)”, solidarnie razem z Naszym Dziennikiem i Radiem Maryja, zupełnie przestawili hierarchię wartości polskich geoprzyrodniczych bogactw narodowych, umieszczając na szarym końcu polski skarb największy w postaci gigantycznego podziemnego geoenergetycznego i geobalneologicznego leczniczego morza gorących wód geotermalnych.
W ten sposób ten skarb nasz największy narażają na ogromne śmiertelne niebezpieczeństwonieodwracalnego chemicznego skażenia brudną ekologicznie metodą hydraulicznego szczelinowania.
Czy Nasz Dziennik popiera zwolenników chemicznego skażenia wód geotermalnych, które występują na tej samej głębokości co gaz łupkowy? Czy o. Dyrektor Radia Maryja nie podziela moich obaw? Dlaczego o. dr Tadeusz Rydzyk, którego szanuję, ale za nieomylnego w kwestii doboru autorytetów w dziedzinie technologii energetycznych nie uważam, dzieli polską społeczność narodową i religijną? Dzieli skutecznie na dwa przeciwstawne sobie narody, z których jeden pragnie gigantyczne geotermalne morze gorących leczniczych wód geotermalnych ocalić jako skarb całego polskiego narodu, a drugi pragnie to wspaniałe geoprzyrodnicze morze gorących leczniczych wód na zawsze brudną chemiczną technologią łupkową unicestwić. Jaką korzyść chrześcijańska cywilizacja odniesie, jeżeli toruński zakonnik swoje wielkie dzieło medialnie wzmocni a wszystkich mieszkańców polskiej ziemi geotermalnego skarbu, daru Stwórcy dla Polski, fundamentu bytu i dobrobytu Polaków, do końca świata pozbawi?
Obawa moja jest taka, że o. dr Tadeusz Rydzyk w swoim zapale czynienia dobra, w kamuflażu tego dobra, powoduje ogromne zagrożenie dla strategicznego energetycznego planu śp. Profesora Juliana Sokołowskiego – twórcy polskiej geotermii, przekształcenia Polski w wielkie terytorialne uzdrowisko Unii Europejskiej, służące potrzebom nie tylko Polski, ale całej europejskiej Wspólnoty, a być może nawet całego euroazjatyckiego kontynentu. Być może nie w pełni świadomie niszczy wielki testament błogosławionego Jana Pawła II, w którym misją Polski na euroazjatyckim kontynencie jest, by stała się płucami do oddychania dla Wschodu i Zachodu na ogromnym euroazjatyckim gościńcu ze względu na swoje centralne geopolityczne położenie.
„Każde królestwo w sobie rozdwojone pustoszeje” – ostrzega zmartwychwstały Jezus słowami Ewangelii. Wiedzą o tym doskonale ludzie, którzy brudne ekologicznie technologie jako narzędzia humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego stosują. Królestwo chrześcijańskiej cywilizacji własnymi swoimi rękami i słowami chrześcijanie w Polsce rozdwoić pragną, by rozdwojone spustoszało. Oby tak się nie stało, że gaz łupkowy w Polsce promując o. dr Tadeusz Rydzyk nie tylko w Toruniu, ale w całej Polsce skażenie geotermalnego skarbu chemią spowoduje.
W wywiadzie: „Gaz łupkowy jest bezpieczny” dr Jan Krasoń, geolog, konsultant firm energetycznych z USA, inicjator poszukiwania złóż niekonwencjonalnego gazu łupkowego w Polsce informuje: „Płyn używany do szczelinowania hydraulicznego i wydobywanie gazu łupkowego są całkowicie oddzielone od pitnych wód gruntowych. Płyn w wierceniach gazowych, nazywany płuczką wiertniczą,w ponad 90 proc. składa się z wody i piasku. Sama płuczka nie jest szkodliwa dla środowiska. W rzeczywistości nieszkodliwa jest również płuczka z dodatkiem od pół do kilku procent chemikaliów…Ilość i skład chemiczny dodawanych do płuczki wierniczej chemikaliów, modyfikowane w zależności od fizykochemicznych właściwości skał łupkowych, stanowią tajemnicę technologiczną każdej firmy wiertniczej…”.
W tym wywiadzie rzecznik amerykańskich interesów i konsultant firm energetycznych z USA ani jednym słowem nie odezwał się na temat szkodliwości lub zalet balneologicznych leczniczych kąpieli w wodach geotermalnych z dodatkiem, jak podaje: „pół do kilku procent” niezidentyfikowanej chemii, która uzupełnia skład wody i piasku w płuczce wiertniczej od „90 procent” do 100 procent. Należy się domyślić, że według eksperta „pół procent” stanowi 10 procent. Moje przerażenie budzi taki ekspert, który w fundamenalnym dla polskiego narodu zagadnieniu skażenia wód geotermalnych celowo podaje tak bałamutne i nieprecyzyjne informacje. Szczególnie niepokoi ten fakt w sytuacji, gdy tak liczni moherowi czciciele Radia Maryja bezgranicznie z głęboką ufnością darzą media z nim związane. Oby obiecywane tytułem wywiadu całkowite ekologiczne bezpieczeństwo chemicznej technologii hydrauliczego szczelinowania skał łupkowych, oferowanej przez firmy amerykańskie, nie okazało się kłamstwem lucyferycznym.
Byłem kiedyś w Inowrocławiu. W tym uzdrowisku solanka pod całym miastem jest skażona chemią, ponieważ geolodzy pozwolili na przeobrażenie geobalneologicznych leczniczych wód solankowych na magazyn chemicznych zanieczyszczeń. W ten prosty sposób eksperci unicestwili własne uzdrowiskowe inowrocławskie podziemne solankowe skarby do końca świata.
Radio Maryja i Nasz Dziennik w przedmiotowej sprawie, choć próbują spełniać funkcję obrony chrześcijańskiej cywilizacji i interesów narodowych, jak widać nie mogą – przyjmując formułę populistyczną – realizować wszystkich istotnych funkcji w żywotnych dla naszego narodu kwestiach. W sprawach fundamentalnych, dotyczących choćby wyboru strategicznego kierunku rozwoju energetycznego kraju, wyraźnie zawodzą. Potrzebna jest możliwość ostrej polemiki
merytorycznej w tych kwestiach, a nie promowanie jedynie słusznych poglądów i opinii w celu „łupania g(łupków) na polskim terytorium Unii Europejskiej.
W kontekście „łupania g(łupków)” należy się zapytać: Dlaczego naród „głupich” ciągle uważał i uważa nadal, że „geotermalne odwierty są bardzo kosztowne, a geotermia energetycznie za słaba? Dlaczego w stosunku do odwiertów łupkowych naród „głupich” nie ma takich zastrzeżeń, a przeobrażenie gigantycznego polskiego podziemnego geoenergetycznego i geobalnelogicznego leczniczego morza gorących wód geotermalnych w równie gigantyczny polski magazyn ekskrementów wszelkich brudnych ekologicznie technologii dla potrzeb całej skorumpowanej Europy i świata uważa za całkiem dobry opłacalny interes?
Ekologiczna katastrofa podziemnego morza – skarbu cudownej planety Ziemi na polskim terytorium, jest zaplanowana przez terroryzm państwowy, który konsekwentnie z pomocą narodu „głupich” zmierza do praktycznego urzeczywistnienia tej katastrofy. Ekologicznie brudnetechnologie: atomowa, łupkowa oraz technologia zatłaczania sprężonego dwutlenku węgla, mają dokonać tego dzieła.
Nie jest znana na świecie skuteczna metoda ochrony ogromnych objętości podziemnych wód geotermalnych przed ekskrementami tych wszystkich brudnych ekologicznie technologii. Woda penetruje wszystko i na to stratedzy cywilizacji rabunku, specjaliści od ekologicznych katastrof metodami doktryny szoku, bardzo liczą.
Na co jeszcze rabusie liczą? Bardzo liczą na to, że totalitaryzm ekologiczny, energetyczny, klimatyczny, technologiczny, kulturowy wobec cudownej planety Ziemi i jej mieszkańców na polskim terytorium utrzymany zostanie przez zalegalizowanie prawa antypolskiego państwa do strzelania bez ostrzeżenia do własnych obywateli, do kobiet ciężarnych i dzieci oraz inwalidów również. Naród „głupich” bez ostrzeżenia będzie zabijał naród „mądrych” na polskim terytorium w obronie swojego samobójczego prawa do realizacji humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego. Nic z tego dobrego ani dla jednych, ani dla drugich nie wyniknie.
Zbliżające się wybory będą kolejnym polem bitwy „niewidzialnej” wojny na polskim terytorium Unii Europejskiej. Jeśli naród „głupich” nie przejrzy na oczy, wpadnie w przepaść ekonomicznej, ekologicznej, biologicznej, energetycznej, technologicznej, politycznej i kulturowej samozagłady i pociągnie za sobą naród „mądrych”, ponieważ jednego narodu od drugiego oddzielić nie można.
Cywilizacja rabunku stosuje wobec polskiej społeczności narodowej i religijnej zasadę młota i kowadła. Zgodnie z tą zasadą każdy żywy organizm, który między młotem a kowadłem się znajduje narażony jest na śmiertelne niebezpieczeństwo, jeśli zgodnie ze swoim wyborem politycznym i ekonomicznym do młota lub kowadła się przywiąże. Naród „głupich” właśnie to czyni w aktualnej istniejącej naszej sytuacji geopolitycznej. Naród „mądrych” takiej niemądrej taktyki nie chce. Nie można przywiązywać siebie ani do młota, ani do kowadła. Trzeba w odpowiednim momencie uskoczyć, albo też zbudować taką sytuację geopolityczną, w której ani młot, ani kowadło we własnym interesie nie będzie pragnęło nas uszkodzić lub zmiażdżyć. Do żadnego cywilizacyjnego rabusia, ani tego z Europy, ani tego zza oceanu naród polski przywiązać się nie może, jeżeli pragnie przetrwać.
I taką niezależną „Strategię dla Polski” opracowało Stowarzyszenie „Skarby Ziemi Kaszybskiej” w obronie polskiej społeczności narodowej i religijnej oraz chrześcijańskiej cywilizacji na polskiej ziemi. Wystarczy z tą „Strategią” dobrze się zapoznać, by pojąć jej ogromne znaczenie geopolityczne dla całej europejskiej Wspólnoty i całego euroazjatyckiego kontynentu. Tylko technologie „Strategii dla Polski” zapewniają możliwość zachowania unikalnych geoprzyrodniczych walorów gigantycznego polskiego geoenergetycznego i geobalneologicznego leczniczego morza gorących wód geotermalnych jako prawem europejskim chronionego rezerwatu geoprzyrody dla potrzeb nie tylko Polski, nie tylko europejskiej Wspólnoty, ale również całego euroazjatyckiego kontynentu. Od realizacji technologii „Strategii dla Polski” zależy ład i pokój w Europie oraz bezpieczeństwo Polaków. Takiego bezpieczeństwa nie zapewni żadna brudna ekologicznie technologia energetyczna, ani atomowa, ani łupkowa.
Wszystkie geograficzne, geopolityczne i geoprzyrodnicze warunki ku temu, by stać się fundamentem geopolitycznej równowagi w Europie i bezpieczeństwa europejskiego, Polska spełnia. W tym kierunku zmierza program „Strategia dla Polski” Stowarzyszenia „Skarby Ziemi Kaszubskiej”, w którym polskie terytorium Unii Europejskiej jako wielki terytorialny kurort geotermalny, korzysta wyłącznie z czystych źródeł energii odnawialnej oraz przeogromnych zasobów gigantycznego podziemnego geobalneologicznego leczniczego i jednocześnie geoenergetycznego morza gorących wód geotermalnych. Takich ogromnych zasobów gorących balneologicznych i leczniczych wód geotermalnych, tworzących gigantyczne podziemne morze, nie posiada żaden kraj w Europie i na świecie.
Ten wielki skarb geoprzyrody świat powinien dla własnego bezpieczeństwa właściwie zagospodarować. Przesłanie Katyńskiego Lasu ostrzega Polskę i Europę. Wszystkie narodowe nieszczęścia w historii Polski – „polskie stygmaty” – zawsze były zapowiedzią czegoś o wiele gorszego na przestrzeni całej historii europejskiego kontynentu oraz świata. Polskie katastrofy w jakiś dziwny sposób zwiastowały światowe katastrofy, które kosztowały ludzkość bardzo drogo. Następstwem zakłócenia równowagi w Polsce, w tym szczególnym miejscu kontynentu europejskiego, geograficznym i geopolitycznym jego środku, zawsze była krwawa masakra bardzo wielu milionów ludzi, spowodowana przez maniakalnych zbrodniarzy i ich obłąkane ideologie.
Tego wszystkiego wyborem geotermalnej „Strategii dla Polski” możemy uniknąć. Wielki testament błogosławionego Jana Pawła II i śp. Profesora Juliana Sokołowskiego czeka na urzeczywistnienie.
Naród polski jednak solidarnie musi wyrazić na to swoją zgodę.
Waga poruszonych zagadnień mnie przerasta. Dlatego odwołuję się do powagi i autorytetu Kościoła Chrystusowego w Polsce w intencji ich rozpatrzenia w celu obrony przed cywilizacją rabunku zagrożonej chrześcijańskiej cywilizacji.
Gdańsk, wrzesień 2011 r. Wiesław Janiszewski
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem na krzywdą jego wybuchając…
Nie bądź bezpieczny.
Poeta pamięta.
Możesz go zabić – narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Czesław Miłosz
Ruch Społeczny „Cudzoziemców”
(w stadium organizacji)
W obronie „cudzoziemców”
Krwawa ofiara w Smoleńsku złożona z wybitnych przedstawicieli polskiego narodu co oznacza dla tego narodu? Czy to, że wszystko jest możliwe w dzisiejszych czasach? Czy to, że w równie prosty i nieoczekiwany sposób, naród polski może nagle i gwałtownie w skali swojej historii, fizycznie zniknąć z terytorium własnego kraju? Czy aż tak krwawej przestrogi trzeba, by naród polski mógł swój lot na katastrofę wyreżyserowany zauważyć, upadek przewidzieć i dzięki temu szczęśliwie wylądować na europejskim lotnisku? Przecież już teraz Polak jest jakby cudzoziemcem we własnej ojczyźnie, która jeszcze niby istnieje, ale dla niego jest obca. Cudzoziemiec nie jest patriotą w nie swoim kraju.
Czy jest Polakiem, czy cudzoziemcem Polak, który żadnych dóbr materialnych w ojczyźnie swojej nie ma, pracy nie ma, perspektyw nie ma i nadziei na lepsze jutro też nie ma? Czy jest Polakiem polski obywatel, który już nie tylko polskości w sercu i duszy nie ma, bo została z niego zrabowana, ale nawet polskością się brzydzi i wszystko czyni, by polskość z terytorium Polski wyplenić? Czy są Polakami obywatele polscy, którzy głosem wyborczym albo milczeniem wyborczym z maniakalnym uporem wspierają hasło władzy: „polskość to nienormalność; piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski” – choć tego oficjalnie nie głoszą? Czy są Polakami, czy już cudzoziemcami niby jeszcze Polacy, którzy żadnych „dóbr materialnych i duchowych” w Polsce mieć nie chcą i wybierają służebne prace w obcych krajach?
W stosunku do polskich „cudzoziemców”, którzy w Polsce żyć pragną i Polski kochać nie przestali, z naruszeniem rygorów międzynarodowej Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa stosuje się takie wymienione w Konwencji czyny, jak poważny zamach na konstytucję fizyczną i mentalną tej zbiorowości, celowe pogarszanie warunków życia, działania zmierzające do zmniejszenia jej liczebności – w zamiarze zniszczenia całkowicie lub częściowo polskiej społeczności narodowej i religijnej. Ci Polacy, już teraz traktowani jako potencjalni cudzoziemcy, są prześladowani, pozbawiani pracy, straszeni i przez państwo rzekomo polskie w kamuflażu prawa bezprawnie dyskryminowani.
Wyraźnie i jednoznacznie międzynarodowa Konwencja w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa orzeka, że: „Ludobójstwem są takie czyny, jak poważny zamach na konstytucję fizyczną i mentalną zbiorowości o stałych cechach, celowe pogarszanie warunków życia tej zbiorowości, działania zmierzające do zmniejszenia liczebności tej zbiorowości – w zamiarze zniszczenia całkowicie lub częściowo społeczności narodowej, etnicznej i religijnej”.
Zgodnie z treścią tej Konwencji, uchwalonej 9 grudnia 1948 r., ratyfikowanej przez wymaganą liczbę państw 12 stycznia 1951 r. i obowiązującej do dnia dzisiejszego, ofiarą takiego rozciągniętego w czasie, pokojowego i bardzo taniego w kamuflażu lucyferycznych kłamstw i mitów, realizowanego bez produkowania wojennego stosu trupów, które wywołują kosztowny zbrojny opór, humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego, jest cały naród polski – każdy przeciętny obywatel, bez względu na jego przekonania polityczne, czy religijne.
Kościół Chrystusowy w Polsce jest prześladowany, bo tam, gdzie prześladowana jest polskość tam zawsze jest prześladowany zmartwychwstały Jezus Chrystus. Największymi prześladowcami Kościoła Chrystusowego są w Polsce ochrzczeni ludzie – chrześcijanie. Agresji ludzi ochrzczonych, zwłaszcza młodych, względem Kościoła należy dopatrywać się w tym, że Kościół odszedł od ewangelicznej zasady głoszenia prawdy „na dachach” na rzecz zasady „nie mieszania się” Ewangelii do przestrzeni życia gospodarczego i politycznego. Hołdując tej zasadzie Kościół popełnił wielki grzech zaniedbania, ponieważ „przygarnął do serca zmarzniętą żmiję liberalizmu, ogrzał ją swoim ciepłem i ta żmija go ukąsiła”. Taką diagnozę sformułował kiedyś w homilii rekolekcyjnej dla rolników ich duszpasterz bp Andrzejewski. Kościół dopuścił do głosu terroryzm państwowy: ekonomiczny, ekologiczny, technologiczny, klimatyczny, kulturowy i polityczny. Rozzuchwalił łagodnością swoją zło, które pomyślało, że jest bezkarne.
Ludzie, zwłaszcza młodzi i jeszcze aktywni, w takiej sytuacji odrzucili cywilizację chrześcijańską jako zbędny dziejowy balast, który nie tylko utrudnia, ale wręcz uniemożliwia poprawne znalezienie się w aktualnie istniejącej rzeczywistości. Kościół Chrystusowy Radia Maryja ich krępuje, bo ogranicza swobodę naruszania praw Dekalogu. Po prostu im Dekalog przeszkadza rozwiązywać ich życiowe bytowe sprawy. Tych spraw nie potrafią rozwiązać, gdy są uczciwi. Uczciwy twórczy inżynier w dzisiejszych czasach nie zrealizuje swoich zawodowych planów i ambicji, uczciwy biznesmen nie osiągnie sukcesu, uczciwy polityk nie będzie mógł zaistnieć w polskim parlamencie, a uczciwy ksiądz w końcu, będzie w Kościele uprzywilejowanym i otwartym na zło społeczne, prześladowany. Ci ludzie postanowili żyć w nierzeczywistości, przyjmując jako rzeczywistość wszystkie lucyferyczne kłamstwa tego świata i zbudowane na tych kłamstwach ekonomiczne, ekologiczne, technologiczne, polityczne i kulturowe mity. Mitologia nierzeczywistości stała się dla tego gatunku „cudzoziemców” źródłem nienawiści do polskości.
Żeby odbudować w Polsce chrześcijańską cywilizację najważniejszą sprawą jest to, by Kościół jako instytucja nadprzyrodzona na fundamencie swojej nadprzyrodzonej mocy przywołał tu, na planecie Ziemi na polskim terytorium Unii Europejskiej, swoje ziemskie kompetencje. Żeby przyłączył się do programu zadośćuczynienia krzywdzie ludzkiej i w obronie tej krzywdy wystąpił.
Ruch Społeczny „Cudzoziemców” eksponuje potrzebę zadośćuczynienia krzywdzie ludzkiej na drodze prawa międzynarodowej rangi w formie gigantycznego odszkodowania za utracone „dobra materialne i duchowe” chrześcijańskiej cywilizacji w Polsce. Proponuje również zagospodarowanie tego odzyskanego w postaci odszkodowania majątku w skali całej pokrzywdzonej polskiej społeczności narodowej i religijnej. Potrzeby są gigantyczne, bo dewastacje są ogromne.
Raport Komisji Europejskiej orzeka o nienaturalnie wysokiej umieralności ludzi w wieku produkcyjnym na terytorium całej Unii Europejskiej. Polska w Europie w tej śmiertelnej klasyfikacji znajduje się na czołowej pozycji. Do strat materialnych i duchowych zaliczyć więc należy również straty największe, nieodwracalne i niewymierne w postaci utraty zdrowia i życia w warunkach precyzyjnie przemyślanego i konsekwentnie wdrażanego w życie humanitarnego ludobójstwa depopulacyjnego.
Tylko w ten sposób, na drodze prawnej w oparciu o międzynarodowe prawo, każdy pokrzywdzony obywatel narażony na humanitarne ludobójstwo depopulacyjne polskiej społeczności narodowej i religijnej może odzyskać zrabowane sumienie, jeśli je stracił oraz zrabowane „dobra materialne i duchowe”, które do niego zgodnie z prawem powinny należeć.
Kryzys gospodarczy w Polsce i Europie oraz w całym świecie nie jest kryzysem naturalnym. Stanowi zupełnie nowe zjawisko, dlatego też nie jest porównywalny z żadnym z dotychczasowych kryzysów. Nie należy do kryzysów w ramach cykli koniunktury i dekoniunktury. W tym kryzysie finanse oderwały się od realnej gospodarki, zaś świadomość większej części polskiej społeczności narodowej i religijnej, oderwała się od realnego świata i ugrzęzła w nierzeczywistości. W tej polskiej nierzeczywistości rządzi bezkarnie rzeczywisty lucyferyczny potwór – moloch. Ten moloch tę społeczność pożera żywcem.
Zgodnie z doktryną Naomi Klein wszystkie naturalne nieszczęścia i plagi współczesnego świata, które dotykają społeczności i narody są wykorzystywane przez molocha cywilizacji rabunku, a jeżeli tych plag nie ma, to są one sztucznie wywoływane. Taka jest strategia cywilizacji rabunku współczesnego świata, oparta na lucyferycznych kłamstwach i zbudowanej na tych kłamstwach lucyferycznej mitologii. Ten mechanizm rabunku został uruchomiony w Polsce. W kamuflażu rzekomo demokratycznych wyborów – sfałszowanych, bo na fałszu fałszywych obietnic opartych – udało się rabusiom dorwać w Polsce do władzy i doprowadzić do sztucznie wywołanego kryzysu we wszystkich obszarach życia społecznego i gospodarczego.
Taki jest bowiem główny cel cywilizacji rabunku, żeby współczesny kryzys jak złośliwy nowotwór w ciele polskiej gospodarki się rozrastał i infekował wszystkie jej segmenty. W szczególności narzędziami niszczenia perspektyw rozwoju gospodarczego w Polsce stały się wszystkie ekologicznie brudne, szalenie kosztowne , przestarzałe i koszmarnie dla Polaków niebezpieczne technologie: rozszczepienia atomowego, chemicznego hydraulicznego szczelinowania skał łupkowych oraz zatłaczania sprężonego dwutlenku węgla.
Metodą kleszcza, który swoim jadem znieczula najpierw instynkt samozachowawczy ofiary, cywilizacja rabunku, jak wyspecjalizowany pasożyt, wysysa z polskiego organizmu całą jego przebogatą zawartość w postaci dóbr „materialnych i duchowych”, które ten organizm posiada i które jeszcze na powierzchni polskiej ziemi, a zwłaszcza pod jej powierzchnią się znajdują. Bogactwa polskiej geoprzyrody są obecnie dla cywilizacji rabunku najważniejsze. Proces produkowania w Polsce z rodzimych tubylców – pozbawionych ojczyzny cudzoziemców, odbywa się na naszych oczach. Ten proces jest dla cywilizacji rabunku niesłychanie potrzebny, ponieważ duża liczebność świadomej patriotycznej polskiej społeczności narodowej i religijnej nie tylko utrudnia, ale wręcz uniemożliwia rabunek. Tę liczebność polskiej zbiorowości narodowej i religijnej cywilizacja rabunku w Polsce wszelkimi możliwymi sposobami stara się zmniejszyć na drodze biologicznego i fizycznego jej przetrzebienia.
Czy w zaistniałej sytuacji polska społeczność narodowa i religijna ponosi odpowiedzialność za swoje w nierzeczywistości bytowanie? Czy za krzywdy, których ona doznaje jako ofiara wyborów sfałszowanych fałszem fałszywych obietnic oraz celowo wywołanego kryzysu mentalnego i gospodarczego należy się jej odszkodowanie za naruszenie rygorów międzynarodowej Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa? Czy krwawa ofiara strasznej smoleńskiej nienaturalnej, sztucznie wyreżyserowanej katastrofy w ramach doktryny szoku, obciąża odpowiedzialnością za grzech zaniedbania cały polski naród, który z natury swojej jest dziecinny, a nawet chorobliwie infantylny? Czy na sumieniu Kościoła, który polska społeczność narodowa i religijna stanowi, ten ciężki grzech zaniedbania jak wielki kamień leży? Czy Kościół, który prawdy w dziedzinie ekonomii, ekologii, energetyki „na dachach” nie głosił, który Ewangelii do polityki „mieszać się” zakazał, który polityce do Ewangelii „mieszać się” pozwolił, ten ciężki kamień grzechu zaniedbania na swoim sumieniu widzi? Czy Kościołowi, który społeczność „cudzoziemców” w Polsce stanowi, odszkodowanie za krzywdy się należy?
Cywilizacja chrześcijańska nie dopuszcza możliwości wyboru mniejszego dobra, a tym bardziej mniejszego zła. Tylko wybór dużego dobra naprawdę się liczy. Z tego właśnie powodu cywilizacja rabunku eliminuje chrześcijańską cywilizację z publicznej przestrzeni życia politycznego, społecznego i gospodarczego, a Krzyż – znak tej cywilizacji wyrywa z tej przestrzeni brutalnie i w ohydny sposób bezcześci.
W cywilizacji rabunku możliwy jest tylko wybór albo mniejszego zła albo większego zła. Tylko taki wybór jest możliwy, ponieważ wybór mniejszego dobra rozwaliłby całą konstrukcję cywilizacji rabunku i rabunek uniemożliwił.
Dopuszczając w swojej strategii wybór tylko mniejszego zła cywilizacja rabunku stopniowo zamienia polską społeczność narodową i religijną jako zbiorowość o stałych cechach, rdzennych mieszkańców polskiej ziemi na polskim terytorium Unii Europejskiej, odwiecznych właścicieli skarbów tej ziemi, w naród „cudzoziemców”, wydziedziczonych z „dóbr materialnych i duchowych, które za cenę krwi broniły pokolenia ich przodków”. Takiemu traktowaniu narodu polskiego przez cywilizację rabunku przeciwstawia się zdecydowanie błogosławiony Jan Paweł II.
Przeobrażanie polskiej społeczności narodowej i religijnej jako zbiorowości o stałych cechach w naród wydziedziczonych ze wszystkiego „cudzoziemców” stanowi w świetle międzynarodowej Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa poważny zamach na konstytucję fizyczną i mentalną tej społeczności.
W tym świetle Skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w kwestii naruszania rygorów międzynarodowej Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa na polskim terytorium Unii Europejskiej przez struktury władzy w Polsce, jest w pełni uzasadniona.
Komisja Europejska oceniła działania tej władzy w odniesieniu do wysokich technologii energetycznych, opartych na gigantycznych źródłach energii odnawialnej w postaci wód geotermalnych, których realizację zainicjowała geotermia toruńska, jako działania destrukcyjne. Komisja Europejska sugeruje podjęcie dalszych działań na szczeblu najwyższym Unii Europejskiej, ponieważ destrukcyjne działania struktur władzy w Polsce wymierzone są w interes całej europejskiej Wspólnoty. Wpisujemy się naszą Skargą na destrukcyjne działania rządu w Warszawie w przedmiotową inicjatywę Komisji Europejskiej.
Gdańsk, wrzesień 2011 r. Wiesław Janiszewski
Ustawa o lasach ma dwadzieścia lat.
Trochę refleksji z przeszłości i pytanie: co dalej?
Ustawa o lasach w okresie jej dwudziestu lat obowiązywania przetrwała: sześć kadencji Sejmu, czternastu ministrów środowiska oraz dziewięciu dyrektorów generalnych Lasów Państwowych.
Nie są to dane optymistyczne dla perspektywicznej gospodarki leśnej. Jak można realizować gospodarkę leśną przeznaczoną dla następnych pokoleń, jeżeli jej główni konstruktorzy w zakresie prawa (ministrowie) zmieniają się średnio co półtora roku, zaś jej realizatorzy (dyrektorzy generalni) średnio co dwa lata?
Przypomnieć należy, ze każda zmiana łączy się najczęściej z totalną krytyką działalności poprzedników, formowaniem zarzutów prokuratorskich wobec poprzedników oraz mniejszą lub większą „karuzelą kadrową”.
Naprawdę, fenomenem gospodarczym są Lasy Państwowe, że przy tak częstych zmianach działają i mają się dobrze. Możemy sobie pogratulować, że dzięki bardzo dobrze przygotowanym zawodowo pracownikom, mimo zmian kierunków działania nie zapominają oni o priorytetach jakimi są przemyślane niezmienne od lat zasady prowadzenia gospodarki leśnej.
Młodszym pracownikom, oraz tym, którzy lubią zapominać, przypomnijmy o tym, co działo się w okresie minionych lat:
X kadencja Sejmu 1989-1991 – tak zwany Sejm Kontraktowy.
Minister: Maciej Nowicki – 12.I.1991 r. – 23.XII.1991 r.
Wiceminister d/s leśnych: Bogusław Mozga – 1-szy Przewodniczący Solidarności leśnej
Dyrektor Naczelny LP: Jerzy Smykała 1990-1992
28 września 1991 r. zostaje uchwalona ustawa o lasach – dokument oparty na Porozumieniach Sękocińskich, który w Lasach Państwowych wprowadził rewolucję pojęć i priorytetów gospodarstwa leśnego.
Wprowadzona ustawa miała wielu przeciwników, nazywano ją wręcz „kundlem prawnym”. Kpiono sobie, że ustawa jest dobra, tylko społeczeństwo do niej nie dorosło. Wdrażanie jej spotkało się z wielkim oporem aktualnej kadry zarządzającej w Lasach Państwowych.
Problem polegał na tym, że leśnicy musieli przejść od gospodarki nakazowo– rozdzielczej do gospodarki leśnej prowadzonej samodzielnie przez nadleśniczego na podstawie stanu lasu i PUL, jednocześnie gospodarka ta miała się opierać na zasadzie samodzielności finansowej w otoczeniu gospodarki rynkowej.
Przestawić się z gospodarki planowej na gospodarkę samodzielną nie jest rzeczą prostą. Dotychczas nadleśniczy był zwolniony z odpowiedzialności za zadania Lasów. Naczelny Zarząd Lasów Państwowych i Okręgowe Zarządy Lasów Państwowych miały natomiast potężną władzę, której zostali pozbawieni ustawą o lasach.
Tęsknota do tamtych lat pojawia się zresztą do dnia dzisiejszego – wystarczy przeanalizować ilość wniosków i sprawozdań, jakie nadleśnictwa muszą składać do jednostek nadrzędnych, aby nie mieć wątpliwości, że opór w realizacji ustawy w tym zakresie trwa do dnia dzisiejszego.
I kadencja Sejmu 1991-1993
w Sejmie działało 11 klubów parlamentarnych i 6 kół parlamentarnych,
Ministrowie:
- Stefan Kozłowski – 23.XII.1991 r. – 11.VII.1992 r.
- Zygmunt Hortmanowicz – 11.VII.1992 r. – 10.V.1993 r.
- Bernard Błaszczyk (Kierownik Ministerstwa) – 10.V.1993 r. – 26.X.1993 r.
Dyrektor DGLP: Andrzej Rodziewicz 1992-1993
Był to okres wdrażania nowej ustawy o lasach oraz tworzenia aktów wykonawczych do ustawy. Przy ciągłym oporze kadry zarządzającej rozpoczęto okres szkoleń leśników. Szkolenia dotyczyły zmian w ustawie o lasach oraz zarządzania lasami w nowej rzeczywistości – Leśników uczono podstaw kodeksu cywilnego, administracyjnego, karnego, nowoczesnych zasad zarządzania, kontroli oraz nadzoru.
Opracowano wówczas jedyne w historii lasów kompendium wiedzy w tym zakresie. Było to szczególnie potrzebne gdyż dotychczas takimi zagadnieniami nie musiała się zajmować służba leśna.
Nie sposób opisać wszystkich działań, jakie wykonali wdrażający ustawę. Przypomnimy tylko niektóre zmiany, dotyczące wszystkich pracowników Lasów Państwowych;
- Gospodarką leśną mógł zajmować się pracownik posiadający minimum wykształcenie średnie leśne. W tym czasie leśniczymi były często osoby nie posiadające wykształcenia leśnego. Wprowadzono zasadę, że pracownik Służby Leśnej musi się legitymować zdanym egzaminem do służby leśnej.
- Zarobki leśników z najniższych we wszystkich grupach zawodowych wzrosły do poziomu przeciętnego.
- W nadleśnictwie pracownicy na wszystkich stanowiskach (za wyjątkiem nadleśniczego) byli zatrudniani na podstawie umowy o pracę.
- Pracownicy byli corocznie oceniani w sposób jawny, ocena – od której można się było odwołać, była podstawą do awansowania i nagradzania. Decyzję w sprawie awansowania, nagradzania, degradowania i karania podejmował kierownik jednostki na wniosek bezpośredniego przełożonego.
- Nadleśniczy (za wyjątkiem spraw dyscyplinarnych), był odwoływany w wyniku negatywnych wyników kontroli – przy czym decyzję podejmował Dyrektor Generalny na wniosek Dyrektora Regionalnego.
- Nabór na stanowiska dyrektorów regionalnych i nadleśniczych odbywał się w drodze konkursów. Konkursy te przeprowadzała komisja składająca się z członków wskazanych przez dyrektora oraz osoby wskazane przez niezależne organizacje i samych pracowników. Prace tych komisji były często „wypaczane” przez poszczególnych członków ale z uwagi na zróżnicowanie składu, były zdecydowanie bardziej czytelne niż obecnie.
- Leśnicy za wyjątkiem tych, z „awansu społecznego” mieli poczucie stabilizacji pracy oraz pewność, że o ocenie ich pracy świadczy przede wszystkim las, na którym gospodarują.
- Wdrożono w Lasach Państwowych Plan Finansowo Gospodarczy, pierwszy dokument, który rozpoczął porządkowanie gospodarki finansowej.
W tym okresie niestety nie udało się znormalizować zasad współpracy leśników i PZŁ. Właśnie te próby powodowały największy atak medialny na ówczesnego wiceministra Bogusława Mozgę i Dyrektora Generalnego Andrzeja Rodziewicza.
II kadencja 1993-1997 – władzę przejęła koalicja SLD – PSL
Minister: Stanisław Żelichowski 26.X.1993 r. – 31.X.1997 r.
Dyrektor GDLP: Janusz Dawidziuk 1993-1997
Działalność rozpoczęto od totalnej krytyki osiągnięć poprzedniej władzy.
W tych latach:
- Wprowadzono wytyczne w sprawie prywatyzacji prac leśnych. W wielu jednostkach wprowadzono je w sposób skandaliczny, tworząc różne twory prawne, kompletnie nieprzygotowane do prowadzenia samodzielnej działalności. W ten sposób sprywatyzowano również wiele OTL, ZSLP i Zakładów Remontowo – Budowlanych.
- Doprowadzono do sporu zbiorowego ze związkami zawodowymi w sprawie zasad wynagradzania pracowników Lasów Państwowych. Nie wynegocjowano ze związkami zawodowymi Ponadzakładowego Układu Zbiorowego Pracy pomimo faktu, że porozumienie w sprawie zasad wynagradzania pracowników zostało wypowiedziane.
- Wprowadzono Strategię Rozwoju Lasów Państwowych autorstwa P.W. Sieradzkiego, która zakładała redukcję zatrudnienia w bliżej nieokreślony sposób w a ślad za tym obawę leśników o swoje stanowiska pracy.
- Przeprowadzono nowelizację ustawy o lasach w wyniku, której między innymi:
- zmieniono formę zatrudnienia 60 % pracowników PGL LP z umowy o pracę na powołanie – najgorszą z możliwych form zatrudnienia,
- zniesiono obowiązek oceny pracownika, w ślad za tym możliwości awansowania, nagradzania, degradowania oraz karania stały się całkowicie nieczytelne,
- w większości przypadków przestał obowiązywać obowiązek podejmowania decyzji kierownika jednostki w sprawie pracownika na wniosek bezpośredniego przełożonego,
- zniesiono zasadę oceny pracy nadleśniczego na podstawie przeprowadzonych kontroli kompleksowych i jednocześnie zniesiono przepis, że nadleśniczego powołuje i odwołuje Dyrektor Generalny na wniosek Dyrektora Regionalnego – to spowodowało całkowitą dowolność w tym zakresie.
III kadencja 1997-2001 – władzę przejęła koalicja AWS
Ministrowie:
- Jan Szyszko 31.X.1997 r. – 19.X.1999 r.
- Antoni Tokarczuk 19.X.1999 r. – 19.X.2001 r.
Dyrektorzy GDLP:
- Krzysztof Bałazy 1997-1998
- Konrad Tomaszewski 1998-2001
W tym okresie:
- Podpisano Ponadzakładowy Układ Zbiorowy Pracy,
- Zatrzymano redukcję zatrudnienia,
- Zaczęto odtwarzać leśne stanowiska pracy,
- W zakresie poziomu wynagradzania przekroczono średnie krajowe zarobki.
- Wprowadzono czytelne zasady sprzedaży drewna.
- Wprowadzono zasady weryfikacji wyniku finansowego w Lasach Państwowych,
- Skutecznie obroniono Lasy Państwowe przed zakusami niektórych polityków rządzącej koalicji w sprawach: utworzenia z Lasów Państwowych spółki Skarbu Państwa, użycia mienia Lasów Państwowych na potrzeby powszechnego uwłaszczenia oraz tzw. ustawy reprywatyzacyjnej.
- Doprowadzono do uchwalenia, w dniu 6 lipca 2001 r., pierwszego w Polsce obywatelskiego projektu ustawy o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju.
IV kadencja 2001-2005
władzę sprawowała koalicja SLD PSL (do 2003 roku) a następnie samodzielnie SLD
Ministrami właściwymi do spraw środowiska byli:
- Stanisław Żelichowski 19.X.2001 r. – 3.III.2003 r.
- Czesław Śleziak 3.III.2003 r.- 2.V.2004 r.
- Jerzy Swatoń 2.V.2004 r. – 25.IV.2005 r.
- Tomasz Podgajak 24.V.2005 r. – 31.X.2005 r.
Dyrektorem Generalnym Lasów Państwowych został Janusz Dawidziuk 2001-2005
- Działania rozpoczęto od rozmów z przedstawicielami przemysłu drzewnego, zapewniając ich, że poprzedników charakteryzował chorobliwy brak zaufania i że zasady sprzedaży drewna zostaną zmienione.
- Opublikowano spreparowany przy pomocy tzw. kreatywnej księgowości, Bilans Otwarcia z którego wynikało, że PGL LP to całkowita ruina gospodarcza i za wszystko odpowiadają poprzednicy i w najbliższych latach nie będzie się można spodziewać zmian w tym zakresie.
- Pod pozorem konieczności szukania oszczędności zmuszono związki zawodowe do rezygnacji z niektórych przywilejów pracowniczych zapisanych w PUZP (było to robione w atmosferze szantażu – jeżeli związki nie wyrażą zgody, to zostanie zwolnionych 2000 pracowników). Związki ustąpiły, pomimo tego powołano tzw. Zespół Majchrzaka, który na kilku posiedzeniach, szczegółowo określił jaki ma być poziom zatrudnienia w każdej jednostce organizacyjnej Lasów Państwowych. W efekcie zwolniono ponad 5 tysięcy leśników. Zlikwidowano kilkanaście Nadleśnictw, często bez żadnej uzasadnionej przyczyny.
- Restrukturyzacja zatrudnienia wynikająca z Raportu Majchrzaka trwała do października 2005 r.
V kadencja 2005-2007 – Władzę sprawowała koalicja PiS, LPR, Samoobrona
Minister: Jan Szyszko 31.X.2005 r. – 16.XI.2007 r.
Dyrektorem GDLP: Andrzej Matysiak 2005-2007
- Rozpoczęto program naprawy szkód wyrządzonych głównie w wyniku realizacji Planu Majchrzaka.
- W sposób jednoznaczny określono, że nie przewiduje się redukcji zatrudnienia.
- Reaktywowano kilka zlikwidowanych nadleśnictw.
- Wprowadzono elektroniczny system sprzedaży drewna.
- Dokonano inwentaryzacji siedlisk przyrodniczych w Lasach Państwowych w związku z programem Natura 2000.
- Opracowano projekt ustawy o instrumentach wspomagających redukcję emisji do powietrza gazów cieplarnianych i innych substancji – zgodnie z którym Lasy Państwowe mogły czerpać znaczne korzyści z tytułu pochłaniania węgla.
VI kadencja 2002-2011 – władzę objęła koalicja PO PSL
Ministrowie:
- Maciej Nowicki 16.XI.2007 r. – 01.II.2010 r.
- Andrzej Kraszewski od 01.II.2010 r.
Dyrektorzy Generalni Lasów Państwowych:
- Jerzy Piątkowski od 2007-2008.
- Marian Pigan od 2008 roku.
1. Po pierwszej wymianie kadry zarządzającej, wprowadzono konkursy na stanowiska kierownicze. Sposób powoływania komisji konkursowej, brak jawności przebiegu ich prac powoduje, że zasady są całkowicie nieczytelne a zasady wyłaniania kandydatów niejasne. Większość leśników zastanawia się, w jakim celu takie konkursy wprowadzono, skoro zgodnie z ustawą nie są wymagane, a wynik z góry przesądzony.
2. Wymieniono prawie 50% kadry zarzadzającej – więcej niż w okresie wdrażania ustawy o lasach.
3. Opracowano tak zwany Plan Baryły – optymalizacji zatrudnienia – czym po raz kolejny zastraszono leśników. Dla tych, którzy nie zostali przeznaczeni do redukcji w swojej jednostce bądź do przeniesienia do innej, jest to okres dobry pod względem finansowym.
4. Lasy nadganiają wieloletnie zaległości w zakresie inwestycji drogowych i innych prac.
5. Poziom szczegółowości uzgodnień podstawowych prac w nadleśnictwie z jednostkami nadzorującymi osiąga pułap okresu przed wprowadzeniem w życie ustawy o lasach (tj. z okresu centralnego planowania gospodarki leśnej).
6. W grudniu 2008 roku Ministerstwo Skarbu Państwa próbowało wykorzystać Fundusz Leśny na zaspokojenie roszczeń w projekcie ustawy reprywatyzacyjnej. Zdecydowana postawa: Komisji Krajowej NSZZ Solidarność oraz części pracowników Ministerstwa Środowiska spowodowała wycofanie zapisów w projekcie.
7. W roku 2010, leśnicy stoczyli zwycięską wojnę przeciwko włączeniu Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych. Groźny dla bytu lasów Państwowych projekt powstał w Ministerstwie Finansów i został przyjęty przez Radę Ministrów, pomimo wielu rozmów prowadzonych w tej sprawie, pomimo setek protestów i dwóch manifestacji leśnych. Udział co trzeciego pracownika Lasów Państwowych w manifestacji pod Sejmem, zebranie 270 tys. podpisów pod petycją w tej sprawie, zbiórka ponad milion podpisów w sprawie referendum oraz nieobecność wielu posłów na Sejmowej Komisji Finansów zadecydowała, że zmieniono szkodliwy zapis w projekcie ustawy.
8. Od początku kadencji Sejmu zaniechano kontynuacji prac nad projektem ustawy o instrumentach wspomagających redukcję emisji do powietrza gazów cieplarnianych i innych substancji / w poprzedniej kadencji Sejmu projekt tej ustawy był po pierwszym czytaniu w Sejmie/.
9 października 2011 mamy kolejne wybory.
Zastanówmy się, czego oczekujemy w przyszłości od Sejmu i Rządu.
Które ze startujących ugrupowań daje nam gwarancję:
- spokojnej sumiennej pracy na stanowiskach w lasach państwowych bez zastraszania widmem kolejnej – redukcji, restrukturyzacji, optymalizacji zatrudnienia.
- zmian form zatrudnienia na bezpieczniejsze, dające gwarancję, że nasze zatrudnienie zależy jedynie od jakości wykonywanej pracy i przydatności na stanowisku.
- uporządkowania obowiązującej ustawy o lasach w sposób pozwalający na wykonywanie naszych zadań bez uzgodnień z GDOŚ, RDOŚ i innymi podobnymi jednostkami. Tak aby nasz PUL był jedynym wiążącym dokumentem w zakresie gospodarki leśnej. Aby nasza ustawa była jasna i czytelna po latach „psucia prawa lesnego”.
- ustalenia relacji pomiędzy Skarbem Państwa a PGL LP w ten sposób aby nadzór właścicielski był realny, a mienie będące w zarządzie PGL LP przestało być łakomym kąskiem w celach załatania dziury budżetowej lub realizacji innych zadań Państwa ?
- wprowadzenia odpowiedzialność kadry zarządzającej Lasami za czyny i słowa?
- likwidacji upolitycznienia stanowisk w Lasach Państwowych?
Jeżeli wybierzemy takie ugrupowanie, będziemy mogli spokojne zwalczać gradacje owadów, likwidować klęski żywiołowe i prowadzić normalną uczciwą gospodarkę leśną a w Warszawie spotykać się będziemy na: Kongresach, Zjazdach i przy innych miłych okolicznościach.
Darz Bór
Redakcja Prawy Las
Prof. Jan Szyszko
Lasy Państwowe i leśnicy
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, powierzchnia lasów w Polsce wynosi nieco ponad 9 mln ha. Daje to średnio ok. 0,25 ha w przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski. W strukturze własnościowej dominują lasy pozostające w zarządzie Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe (PGL LP) i stanowią one 77,8 proc. leśnej powierzchni kraju. Jest to ponad 7 mln ha. To w tych lasach istnieje zorganizowana służba leśna i to te lasy służą całemu społeczeństwu, a więc każdemu z nas. Pozostałe lasy to głównie własność prywatna kilkuset tysięcy właścicieli. Zasoby drzewne Lasów Państwowych wynoszą ponad 1,8 mld m3. Średnio więc przypada ok. 262 m3 drewna w przeliczeniu na jeden hektar lasu. Lasami Państwowymi zarządza dyrektor generalny Lasów Państwowych, 17 dyrektorów regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych, 431 nadleśniczych i ok. 6 tys. leśniczych. Podstawową jednostką organizacyjną jest nadleśnictwo z jednostkami pomocniczymi, którymi są leśnictwa. Nadleśnictwo obejmuje średnio ok. 16,4 tys. ha, podczas gdy leśnictwo – 1,2 tys. ha. Nadleśniczowie i leśniczowie odpowiadają bezpośrednio za nagromadzony majątek, który szacowany jest jedynie w zapasach drewna. Przy obecnej średniej cenie, wynoszącej ok.160 zł za 1 m3, kształtuje się on średnio w nadleśnictwie na poziomie 650 mln zł i w leśnictwie na poziomie 48 mln zł. Lasy Państwowe zarządzają więc potężnym majątkiem narodowym, szacowanym jedynie nagromadzonymi zasobami drzewnymi na poziomie prawie 300 mld zł. W Lasach Państwowych zatrudnionych jest ok. 26 tys. osób. Oprócz tego Lasy Państwowe stwarzają możliwość istnienia ponad 80 tys. miejsc pracy, głównie na terenach wiejskich, osobom wykonującym prace w lesie lub też przetwarzającym surowce pochodzące z lasu.
Zgodnie z ustawą o lasach, nadleśnictwa gospodarzą, opierając się na dziesięcioletnim planie, zwanym operatem urządzeniowym lasu. Celem operatu jest prowadzenie gospodarki leśnej nastawionej na ochronę lasów poprzez ich użytkowanie. Lasy Państwowe mają dzięki planowanemu użytkowaniu korzystnie wpływać na warunki życia i zdrowia człowieka. Mają więc uczestniczyć w dostarczaniu mu dobrego powietrza, dobrej wody, zapewniać możliwości rekreacji i korzystania z leśnych, dziko żyjących gatunków roślin, zwierząt i grzybów. Powyższe cele Lasów Państwowych finansowane są głównie ze sprzedaży drewna. Poszczególne nadleśnictwa, ze względu na uwarunkowania przyrodniczo-społeczne (konieczność dużych zalesień, przewaga drzewostanów w młodym wieku, lasy ochronne wokół dużych miast), zróżnicowane są pod względem dochodów. Niektóre z nich, mimo że służą społeczeństwu, są wręcz deficytowe. Dzięki Funduszowi Leśnemu, gromadzonemu na szczeblu centralnym, będącemu w dyspozycji generalnego dyrektora Lasów Państwowych, istnieje możliwość dofinansowania tych deficytowych nadleśnictw. To dzięki temu dofinansowaniu mogą one realizować cele ochronne, a więc służyć społeczeństwu. Fundusz Leśny to również rezerwa pieniężna, z której można korzystać, aby usunąć szkody po takich klęskach żywiołowych, jak pożary lasu czy też masowe pojawienie się szkodników leśnych. Zasoby leśne Lasów Państwowych powstały dzięki bardzo solidnej i konsekwentnej pracy leśników. Od zarania II RP, mimo że pozyskiwaliśmy cały czas drewno, grzyby, jagody i zwierzynę, wydatnie zwiększyła się lesistość kraju i poprawiły się zasoby drewna. W okresie PRL-u solidna praca leśników trwała nadal. W 1945 r., a więc po dewastującej polskie lasy wojnie, zapas drewna w lasach państwowych wynosił 906 mln m3, podczas gdy w chwili obecnej szacowany jest na 1,8 mld m3. Z Lasów Państwowych korzystają nieodpłatnie miliony ludzi, a ich dochody z pozyskiwanych owoców leśnych i grzybów szacowane są na mniej więcej 2 mld zł rocznie.
Leśnictwo polskie zawsze było organizacją hierarchiczną. W okresie II RP leśnicy tworzyli elity terenowe wspólnie z właścicielami ziemskimi, duchowieństwem, nauczycielstwem i służbą medyczną. Odpowiedzialność, poszanowanie władzy i jej hierarchii, gościnność i wierność słowom: „Bóg, Honor, Ojczyzna” – to charakterystyczne cechy tego zawodu o zdecydowanie patriotycznym nastawieniu. Funkcjonowanie w terenie to konieczność współdziałania z miejscową ludnością, do czego niezbędny był autorytet. Zdobycie autorytetu to, oczywiście, przynależność do lokalnych elit, co zapewniane było przez wysokie pobory, relatywne do wartości zarządzanym majątkiem. W czasie II wojny światowej leśnicy jak jeden mąż wierni byli jedynie polskiemu rządowi na emigracji. Zapłacili za to bardzo wysoką cenę w czasie okupacji – zarówno niemieckiej, jak i bolszewickiej. W Katyniu drugą największą grupą zawodową, która poniosła największe ofiary, byli właśnie leśnicy. Tę samą cenę płaciło leśnictwo po zakończeniu II wojny światowej, i to z tych samych powodów. Strach władz PRL-u przed leśnictwem, przed mentalnością leśników, przed możliwością istnienia bazy dla partyzantki był bardzo silny. Z tych to głównie powodów zaczęto poddawać je planowej destrukcji, a jednym z elementów tego było niszczenie autorytetu. O ile przed wojną nadleśniczy był partnerem dla starosty, o tyle w latach 70. XX wieku musiał się liczyć z opinią często kilku partyjnych sekretarzy gminnych, nie mówiąc już o powiatowych czy wojewódzkich. O ile przed wojną pobory nadleśniczego kilkakrotnie przewyższały średnią krajową, o tyle w okresie PRL-u – odwrotnie, były zdecydowanie niższe od średniej krajowej.
Lasy Państwowe wzorem zrównoważonego rozwoju
Sukcesy Polskich Lasów Państwowych są efektem polityki leśnej prowadzonej konsekwentnie od 1924 r. Wtedy to, dekretem Prezydenta II RP, powołano Lasy Państwowe. U podstaw tej decyzji leżały dwie zasady: zasada wzrostu zasobów leśnych przy ich użytkowaniu przez społeczeństwo i zasada samofinansowania. Krótko mówiąc, Polskie Lasy Państwowe miały nie obciążać budżetu państwa i równocześnie, płacąc podatki i tworząc miejsca pracy, stymulować jego rozwój gospodarczy. Służyć więc miały każdemu z nas i te zasady obowiązują do dzisiaj. Lasy Państwowe są więc wyśmienitym przykładem realizacji koncepcji zrównoważonego rozwoju, koncepcji tak modnej obecnie w „starej piętnastce” Unii Europejskiej. Lasy Państwowe zapewniają możliwość korzystania z zasobów przyrodniczych – zasoby te służą człowiekowi i jest ich coraz więcej.
Śmiertelne zagrożenie
Sukcesy Polskich Lasów Państwowych to równocześnie ich śmiertelne zagrożenie. 300 mld zł zmagazynowane w zasobach drewna ze świadomością, że znacznie więcej można pozyskać z pokładów piasku i żwiru pod lasami, podsyca wyobraźnię liberalnych kół gospodarczych. Po wylesieniu korzyści mogą być także ze zmiany kategorii użytkowania gruntów i np. zamiany lasów na tereny budowlane. Pokusa wielka i to z niej wynikają pomysły prywatyzacji. Ostatnio próbę taką podjął rząd PO-PSL. Była to teoretycznie „niewinna” decyzja rządu o włączeniu Polskich Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych. Na mocy tej decyzji Lasy Państwowe traciły możliwość zarządzania własnymi funduszami, gdyż miał nimi zarządzać minister finansów. Znając życie i potrzeby budżetu państwa, w krótkim czasie okazałoby się, że Polskie Lasy Państwowe są deficytowe i należy je naprawić, a więc podobnie jak stocznie, banki czy też środki społecznego przekazu – sprywatyzować.
Społeczeństwo nie dało się oszukać. Podjęta inicjatywa Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski w obronie Polskich Lasów Państwowych spotkała się z bardzo szerokim poparciem społecznym. Zorganizowano skuteczną akcję zbierania podpisów przeciwko włączeniu Polskich Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych, domagając się referendum w tej sprawie. Podpisy zbierano wszędzie, a więc w miastach i na wsiach, w urzędach, sklepach, na ulicy, pod kościołami. Podpisy zbierali pracownicy Lasów Państwowych, jednostek wojskowych, szpitali, ministerstw, młodzież szkolna, studenci, emeryci, bezrobotni, koła Radia Maryja, koła łowieckie, niezależne organizacje pozarządowe, organizacje kombatanckie, związki zawodowe i stowarzyszenia. O akcji zbierania podpisów i efektach tego zbierania informowały na bieżąco takie środki społecznego przekazu, jak Radio Maryja, TV Trwam, „Nasz Dziennik” i Tygodnik „Niedziela”. Zebrano 1,2 mln podpisów w ciągu 8 miesięcy, a więc średnio dziennie wpływało 5 tys. podpisów. Efekt jest zadowalający. Rząd PO-PSL udaje, że nic się nie stało: w całkowitej ciszy zmienił swoją decyzję i „zapomniał” w wieloletniej strategii finansów publicznych umieścić zapis z roku 2010 o włączeniu Polskich Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych w roku 2011. Nie oznacza to, że niebezpieczeństwo minęło. „Zapomnienie” wydaje się być bowiem przedwyborczym działaniem celowym, gdyż równocześnie minister skarbu Aleksander Grad stwierdził w jednej ze swoich ostatnich wypowiedzi, iż Lasy Państwowe na pewno ulegną prywatyzacji.
Piętnaście lat temu z inicjatywy krajowego duszpasterza leśników bp. Edwarda Janiaka odbyła się we Wrocławiu pierwsza pielgrzymka leśników celem podziękowania Matce Bożej za owoce pracy minionych lat i przedstawienia próśb o błogosławieństwo na lata następne. Pielgrzymka ta zaowocowała kolejnymi spotkaniami już na Jasnej Górze, poszerzając grono uczestników o inne grupy zawodowe związane z gospodarowaniem środowiskiem. W tym roku uczestnicy pielgrzymki dziękują Pani Jasnogórskiej za kolejny rok pracy na rzecz ochrony i korzystania z zasobów przyrodniczych. Dziękują również za pomoc w obronie Polskich Lasów Państwowych, prosząc jednocześnie o kontynuację tej obrony. Myślę, że Polskie Lasy Państwowe nie zapomną też, kto ich bronił, i dalej wiernie będą służyć temu obrońcy, a więc społeczeństwu. Będą pamiętały, że wielu z tych obrońców to ludzie bardzo biedni, dla których grzyby i jagody są często jedynym źródłem utrzymania, a kupno drewna na opał, przy obecnych cenach, może być dla nich wielkim problemem.
Autor jest kierownikiem Samodzielnej Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych SGGW, prezesem Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski, posłem na Sejm PiS z obwodu wyborczego nr 20 pod Warszawą. Był ministrem środowiska w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Artykuł opublikowany w Tygodniku Katolickim Niedziela nr 38/2011
Krajowa Sekcja Pracowników Parków Narodowych NSZZ „S” w imieniu, której mam zaszczyt zabrać głos, reprezentuje 12 organizacji zakładowych działających w parkach narodowych zrzeszając ok. 300 członków. Parki narodowe w ciągu ostatnich lat podlegają różnym procesom organizacyjnym. Pierwszym etapem tych zmian była likwidacja gospodarstw pomocniczych działających przy parkach narodowych z końcem 2011 roku.
Dzięki naszym zdecydowanym działaniom i wywieraniu presji na rządzących i zarządzających parkami, udało się ograniczyć zwolnienia do minimum. Osoby z gospodarstw pomocniczych, 1/3 ogółu zatrudnionych, znalazła zatrudnienie w parkach narodowych. Od początku 2011 roku parki funkcjonują jako państwowe jednostki budżetowe, a zatem podlegają bardzo ścisłym rygorom związanym z biurokratyzacją przepływów finansowych. Nie mogą wprost korzystać z wypracowanych wpływów, które to wpływy w trybie nagłym odprowadzanie są do Ministerstwa Finansów. Do budżetu włączono też środki ciężko zdobywane przez parki z funduszy celowych takich jak z Narodowego lub Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, środki unijne i inne, a także maksymalnie utrudnia się do nich dostęp poprzez wybiegi administracyjno-formalne.
Parki narodowe to bardzo złożone organizmy. To nie tylko miejsce pracy urzędników. To przede wszystkim instytucje chroniące mienie narodowe jak Straż Parku, to działy edukacyjne, służby leśnie, pracownie naukowe i monitoringu przyrodniczego. Warto wspomnieć, że jest to 1% obszaru kraju gdzie pracuje 1500 osób a rokrocznie odwiedza parki około 10-11 milionów osób.
Wynika stąd konieczność stałej dbałości o stan i bezpieczeństwo na różnego rodzaju szlakach turystycznych i ścieżkach przyrodniczych. Jak można o to dbać skoro nie ma na to środków, a pieniądze z dotacji celowej przychodzą niejednokrotnie z dwumiesięcznym opóźnieniem.
Dlatego też jako Sekcja podjęliśmy szereg działań w obronie funkcjonowanie parków i praw pracowniczych.
W czasie Walnego Zebrania Delegatów Sekcji w dnia 12-13 maja bieżącego roku, w Węgierskim Parku Narodowym, podjęliśmy kilka bardzo znaczących uchwał:
-
o wyrażeniu wotum nieufności wobec Ministra Środowiska Pana Andrzeja Kraszewskiego w związku z powstałą dezorganizacją i utratą płynności finansowej parków narodowych po likwidacji gospodarstw pomocniczych.
-
o ogłoszeniu pogotowia strajkowego w dniu 16 maja 2011 r. do odwołania.
-
upoważniono Radę Sekcji do przygotowania i przeprowadzenia ogólnopolskiej akcji protestacyjnej i informacyjnej.
-
o warunkowym poparciu nowego projektu „Ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody i niektórych ustaw”
W dniu 25 czerwca bieżącego roku nasza Sekcja przy wsparciu Sekretariatu, a także Zarządu Regionu Małopolska i Komisji Krajowej przeprowadziło ogólnopolską akcję protestacyjną w której uczestniczyli pracownicy z połowy parków narodowych, pracownicy Lasów Państwowych, przedstawiciele Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej i wielu niezrzeszonych oraz członków innych organizacji związkowych. Akcja ta pokazała naszą determinację w obronie parków narodowych i naszych miejsc pracy.
Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wspierali nas w przygotowaniu i przeprowadzeniu tej akcji.
Kolejnym etapem tych zmian, które czekają parki narodowe od nowego roku, jest zmiana formy organizacyjno-prawnej.
Cały czas nasza sekcja uczestniczyła i monitorowała proces legislacyjny w Sejmie i Senacie przedkładając uwagi i wnioski do projektu ustawy, tak aby w końcu została uchwalona przy jednym głosie „wstrzymującym się”. Pomimo jednogłośnej rekomendacji Senackiej Komisji by przyjąć ustawę bez wnoszenia poprawek, senatorowie z większości koalicyjnej na ostatnim posiedzeniu Senatu RP zgłosili poprawkę co bardzo nas poirytowało.
Gdyby nie senator Wojciech Skurkiewicz z Radomia, który odwołał się do sumień Senatorów, aby zrobili wszystko co dziś można zrobić dla parków narodowych i odrzucili zgłoszoną poprawkę, ustawa w tej kadencji nie ujrzała by światła dziennego.
Senat odrzucił zgłoszoną wcześniej poprawkę jednogłośnie. Chylimy czoła przed takimi ludźmi, którzy nie są koniunkturalni, a dobro parków narodowych leży im na sercu.
Parki narodowe oprócz otrzymywanych dotacji budżetowych będą mogły zatrzymywać przychody osiągane w wyniku prowadzenia własnej działalności i przeznaczać je na wydatki związane z realizacją własnych zadań określonych w przepisach o ochronie przyrody.
Niemniej jednak ciesząc się z tej ustawy, rodzą się pytania:
-
czy będzie dotacja celowa do płac i w jakim wymiarze ?
-
czy poradzą sobie parki gdzie cenna jest przyroda – ale nie ma przychodów z turystyki czy gospodarki leśnej ?
-
czy będą obowiązywać przepisy ciężko kiedyś wywalczonego PUZP ?
-
czy będą jakiekolwiek podwyżki wynagrodzeń ?
-
czy nie powstaną znaczne dysproporcje w wynagrodzeniach w poszczególnych parkach ?
-
czy obowiązkowe 15 % dochodu odprowadzane na służby GOPR czy TOPR nie ograniczy funkcjonowania parków narodowych ?
Innym zagrożeniem dla parków narodowych jest także brak kompetencji wielu urzędników wyższego szczebla. Czasem biurokracja pochłania ogrom poświęconego czasu pracy.
Widzimy jak następuje uleganie wpływom różnych środowisk nacisku na niezależny proces wyboru dyrektorów np. w Bieszczadzkim Parku Narodowym. Tam po 2 miesiącach jakie upłynęły od zakończenia konkursu ponownie rozpisano konkurs na dyrektora parku narodowego unieważniając poprzedni bez podania jakiejkolwiek przyczyny !
W parkach występuje podział na tych lepszych i gorszych, na tych co mundur im się należy i bez munduru, a gdzieniegdzie na pokornych i uległych.
Widzimy w wielu przypadkach presję samorządowców i różnego rodzaju przedsiębiorstw na rozwój infrastruktury turystycznej bez oglądania się na sprawy związane z ochroną przyrody, a nawet zauważamy tendencję do prywatyzacji działek należących do Skarbu Państwa – parku narodowego.
Te i inne zagrożenia dla parków narodowych nie są dla nas niczym nowym.
Żyjemy nadzieją, że wraz z nową sytuacją prawną nadejdzie dla parków czas spokojnej pracy i nie będziemy polem doświadczalnym dla testowania nowych pomysłów uzdrawiania przyrody a wcześniej wypracowane porozumienia zawarte w PUZP będą przez rządzących honorowane.
|
Najnowsze komentarze
Ostatnie wpisy
|