luty 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
2425262728  

Archiwa

Ekoterroryści manipulują w sprawie Puszczy Białowieskiej

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/brudna_gra_o_puszcze_bialowieska_336703.html

Od redakcji Portalu Prawy Las

Stoimy na stanowisku, że najwyższy czas, aby Klub Prawo i Sprawiedliwość wystąpił do Trybunału Stanu z oskarżeniem wszystkich Ministrów Środowiska rządów Tuska i Kopacz o działanie na szkodę środowiska naturalnego Polski i zniszczenie dziedzictwa kulturowego, jakim była Puszcza Białowieska oraz uniemożliwienie ustawowego wykonywania obowiązków przez Nadleśniczych nadleśnictw puszczańskich. Mamy nadzieję, że posłowie leśnicy sformułują taki wniosek.

Zagrożenie dla demokracji?

Media w takim kształcie, w jakim są w Polsce, mogą zniszczyć efekty demokratycznych wyborów Polaków

W dzisiejszym sporze o media warto sięgnąć do eseju Karla Poppera „Prawo dla telewizji”, zawartego w książce „Telewizja. Zagrożenie dla demokracji”, wydanej u nas przed dwudziestu laty w przekładzie M. Króla.

Popper był głównym mentorem George’a Sorosa – finansisty, który dla wcielania w życie swojej fascynacji ideą społeczeństwa otwartego utworzył w Polsce jeszcze pod rządami generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka niezwykle wpływową Fundację Stefana Batorego. Jej działalność bardziej chyba niż 21 postulatów „Solidarności” odcisnęła piętno na kierunkach polskiej transformacji. Tu szukać trzeba źródeł nie tylko Okrągłego Stołu, ale i tzw. grubej kreski, terapii szokowej Sachsa i Balcerowicza i wielu innych elementów konstytutywnych dla III RP. Teoria Poppera wyrasta bowiem z dwóch fundamentalnych twierdzeń, że prawda obiektywna w życiu społecznym nie istnieje, a silne poczucie tożsamości, szczególnie religijnej i narodowej, rodzi tylko niepotrzebne konflikty. Dzisiaj dochodzi do tego jeszcze tożsamość płciowa. W tym nurcie myślenia odnajduje się również teza Adama Michnika z roku 1987, według którego po upadku komunizmu największym zagrożeniem w Polsce będą trzy fundamentalizmy: narodowy, religijny i… moralny. Z nimi właśnie walczy się w mediach tzw. głównego nurtu.

Dlaczego szczególnym przedmiotem zainteresowania są media? Karl Popper zauważył jeszcze przed naszą transformacją, jak wielką siłą jest telewizja. Codziennie gromadzi ona wielomilionowe audytoria, posiada zdolność kreowania i obalania społecznych autorytetów, wpływa na sposób życia i myślenia milionów ludzi, nieustannie ich kształtując. Daje prawdziwy rząd dusz. Dociera ze swoim przekazem również do tych, którzy niczego nie czytają i tym bardziej bezkrytycznie przyjmują to, co widzą i słyszą. – Telewizja – pisze Popper – stała się w naszych czasach kolosalną władzą, być może największą ze wszystkich, tak jakby zastąpiła głos Boga. Telewizja jest władzą tak wielką, że „Żadna demokracja nie przetrwa, jeżeli nie położy się kresu tej wszechwładzy”.

W tym świetle łatwo zrozumieć temperaturę sporów o media, szczególnie zaś o telewizję, która wciąż stanowi najskuteczniejszy sposób wpływania na ludzi, ufnie podchodzących do tego, co widzą i słyszą z odbiornika. Od początku budowniczowie tzw. społeczeństwa otwartego wyjątkowo skutecznie umacniali swój monopol w telewizji w innych mediach. Czyż nie wokół tego wybuchła tzw. afera Rywina? W czasach rządów PO&PSL bronili się wszelkimi sposobami przed wpuszczeniem telewizji Trwam na multipleks, zapewniający jej ogólnopolski zasięg. Dodając do tego miażdżącą przewagę opcji związanej z poprzednią władzą w prasie, radiu i Internecie, trzeba przyznać słuszność Popperowi, że media w takim kształcie, w jakim są w Polsce, kiedy piszę te słowa (29 grudnia 2015) mogą zniszczyć efekty demokratycznych wyborów Polaków.

Media publiczne szeroko „informują”, jak to „polski minister zaatakował placówkę NATO”, że grozi nam dyktatura i międzynarodowa izolacja, a nawet wojna domowa. Czasem wygląda to na zaklinanie rzeczywistości. Ale już prawda o sukcesie Polski na szczycie klimatycznym w Paryżu, na którym zgodzono się uwzględnić wielkości naszych lasów i ich dobroczynną rolę w redukcji emitowanych przez nas zanieczyszczeń, nie jest ważna. Podobnie jak informacja, że po raz pierwszy od lat pacjenci nie muszą drżeć w styczniu o to, czy nie trafią na zamknięte przychodnie, bo nowy minister pomyślał o tym zawczasu. Publiczne media nie eksponują ważnej dla polskich przedsiębiorców informacji, że już od 1 stycznia można odliczać od podstawy opodatkowania 30 proc. wydatków na rozwój i innowacje. Jeden z uwolnionych z rąk porywaczy w Syrii polskich dziennikarzy (w grudniu nasze władze doprowadziły też do uwolnienia z rąk somalijskich porywaczy załogi statku „Szafir”) wyznaje w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że jego uwolnienie „to dowód, że w Polsce wszystko idzie ku lepszemu. To nie jest paraliż, tylko różne instytucje zaczynają działać naprawdę sprawnie”. Ale to spostrzeżenie nie przejdzie w tych mediach, które pozostają bastionem antydemokratycznej rewolty.

Telewizja może naprawdę stać się narzędziem obalenia demokracji w Polsce, jeśli demokracja nie narzuci jej swoich reguł. Im wcześniej również my to zrozumiemy – o czym pisał właśnie Karl Popper – tym lepiej dla demokracji i dla nas.

ks. Henryk Zieliński

“Pan stracił okazję, by siedzieć cicho”

Mocny list bp. Meringa do Schulza: Szkoda że “Pan stracił okazję, by siedzieć cicho”

Mocny list bp. Meringa do Schulza: Szkoda że “Pan stracił okazję, by siedzieć cicho”

Wielce Szanowny Pan

Martin Schulz, MdEP

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego
Willy-Brandt-Ring 1
D-52477 Alsdorf

Deutschland – Niemcy

L.dz. 630/2015/Bp

Z wielkim zdumieniem i oburzeniem przeczytałem Pańską opinię o “zamachu stanu” w Polsce.

Naprawdę znam mój Kraj lepiej niż Pan: żyję w mojej Ojczyźnie już 70 lat; zapewniam Pana, że wybory Pana Prezydenta i nowego Rządu w Polsce nie są dowodem braku demokracji. Wybory ukazały, że większość zwykłych obywateli mojego kraju chce zmiany.

Problem w tym, że ci, którzy mieli dotąd władzę, na tej decycji tracą; nie chcą się zatem poddać werdyktowi wyborów i wykorzystują dla swoich interesów także Parlament Europejski.

Parlament, pod Pańskim kierownictwem, zajęty jest na pewno bardzo ważnymi sprawami, m.in. długością płomienia świec i ilością wody w spłuczce.

Nie ma dziś w Brukseli polityków wysokiej klasy, czyli ludzi poszukujących dobra wspólnego społeczeństw tworzących Unię Europejską. Poprawność polityczna idąca w parze z małostkowością nie sprzyja mądrości. Szkoda, że – jak to kiedyś mówił pan Chirac – także “Pan stracił okazję, by siedzieć cicho”.

Wiem, że nie zmieni Pan swego stanowiska i Polaków nie przeprosi. Trzeba wielkości, by uznać swój błąd.

Dlatego w “zimowe święta” (tak przecież nazywacie Boże Narodzenie) życzę Panu rozwagi, mądrości i wyobraźni.

+ Wiesław Mering

 Biskup Włocławski

Lista manipulatorów

W ostatnich dniach minionego roku 2015 spotkałem kilku młodych dziennikarzy mediów regionalnych, zarówno tych publicznych jak i należących do zagranicznych właścicieli. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że jedni pełni nadziei oczekują zmian lecz większość jest mocno przestraszona. Przedstawiali czarny scenariusz i niepewność swojego losu, obarczając winą autorów ustawy medialnej. O ile znam twórczość tych młodych dziennikarzy, to raczej nie mają podstaw do lęku. A jednak są przekonani o nieuniknionym zagrożeniu. Kto zatem jest naprawdę winny?

———————————————————————–

Powstało już sporo opracowań i materiałów opisujących wciąż aktywnych, medialnych manipulatorów. Jest ona jednak ciągle niekompletna i nie odnosząca oczekiwanego skutku. W demokratycznym państwie, skompromitowany dziennikarz czy jego ekonomiczno polityczny mocodawca, powinien natychmiast pożegnać się z karierą. W naszym kraju obowiązują jednak standardy typowe dla wschodniego modelu ustroju oligarchicznego. Skompromitowani nie tylko trwają, ale odbierają coraz wyższe apanaże, coraz częściej są obdarowywania tytułami, zaszczytami i angażami w prestiżowych instytucjach. Każdy gest protestu przeciw ich szkodliwym działaniom wobec państwa i środowiska mediów jest histerycznie nagłaśniany i opisywany jako zamach na demokrację i wolność mediów. Większość zaś zacnych dziennikarzy, klepie biedę na zawodowym marginesie i ponosi straty moralne, będąc często przez opinię publiczną wrzucanymi do jednego worka z tą manipulatorską śmietanką. Dziennikarstwo uprawiane przez takich ludzi pozostało może nadal „czwartą władzą” wpływającą na społeczeństwo i władzę, lecz pozbawioną zaszczytnego tytułu „zawodu zaufania społecznego”.

Właśnie dlatego należy uzupełnić istniejącą już wiedzę na temat dziennikarskich i redaktorskich hien, tworząc we wszystkich regionach Polski listy takowych, poparte dowodami w postaci port folio ich „twórczości”.

Powinna też powstać lista tzw. dyżurnych „ekspertów”, reprezentujących różne instytucje czy też nierzadko środowiska naukowe, którzy swoim głosem uwiarygodniają każdą, nawet najbardziej zmanipulowaną informację medialną.

        Listy takie nie byłyby kompletne, gdyby nie zostały uzupełnione o nazwiska i udokumentowane działania i motywy tych, którzy sprzedawali polskie media (bez względu na ich obecne barwy polityczne). Tych którzy zarządzają w sposób nieuczciwy rynkiem reklam, oraz tych którzy kierują mediami w Polsce (nie wykluczając zagranicznych właścicieli), tolerując manipulacje czy wręcz korupcję.

        Chcąc prowadzić jakiekolwiek działania naprawcze należy najpierw zdiagnozować sytuację. Powstanie takich list jest elementem, niezbędnym podczas tworzenia koncepcji powrotu mediów rzetelnych i nieskompromitowanych. Ta wiedza nie ma służyć jakiejkolwiek zemście, lecz tylko i wyłącznie ustaleniu prawdy, aby móc skutecznie egzekwować prawo i dążyć do celu dla dziennikarza najważniejszego – ustalenia prawdy.

http://www.sdp.pl/felietony/12236,lista-manipulatorow,1452018348

http://www.sdp.pl/wywiady/12218,dzisiejsze-dziennikarstwo-to-wrzod-trawiacy-umysly-polakow,1451559723

Kornik w puszczy

Co trzeba wiedzieć o Puszczy Białowieskiej i atakującym ją korniku drukarzu.

Co się dzieje w Puszczy Białowieskiej?

W Puszczy Białowieskiej masowo zamierają świerki zaatakowane przez kornika drukarza. Tak ogromnej inwazji tego owada nie notowano od wielu dekad. Do dziś jego ofiarą padło pół miliona drzew na terenie trzech puszczańskich nadleśnictw. To oznacza, że już 4 tys. z 52 tys. ha drzewostanów, którymi opiekują się leśnicy na terenie puszczy są martwe. Drzewa umierają też w rezerwatach mieszczących się na trenach zarządzanych przez LP oraz w Białowieskim Parku Narodowym.

Kornik żeruje na drewnie pod korą drzew i doprowadza je do śmierci nawet w ciągu jednego miesiąca. Normalnie owad atakuje drzewa stare lub osłabione. Jednak tym razem jego gradacja (czyli wzrost liczebności) jest tak wielka, że jego ofiarą padają także drzewa młode, zdrowe i silne. Trzeba także pamiętać, że kornik w puszczy zaczął atakować już inne gatunki, np. sosnę i modrzew.

Dlaczego leśnicy chcą wycinać zaatakowane świerki?

Ponieważ jest to jedyna skuteczna metoda ograniczania rozmiaru gradacji kornika, kiedy owad ten zaatakuje na tak wielką skalę. Drzewa już zasiedlone przez kornika są wycinane i wywożone z lasu po to, by uniemożliwić przerzucanie się owadów na zdrowe jeszcze drzewostany. Martwe świerki, lecz już opuszczone przez korniki, leśnicy w większości chcą natomiast pozostawić w lesie do naturalnego rozkładu.

Gradacje kornika pojawiają się cyklicznie, raz mniejsze, raz większe, ale do tej pory zawsze były pod kontrolą, bo leśnicy usuwali z lasu zaatakowane drzewa.  Jednak w latach 2011-12 Ministerstwo Środowiska ograniczyło pozyskanie drewna w puszczańskich nadleśnictwach na tyle, że powstrzymywanie rozwoju gradacji stało się niemożliwe – zasiedlonych przez korniki drzew przybywa lawinowo.

Puszczańskie nadleśnictwa LP chcą uzyskać zgodę ministra środowiska na wycięcie świerków z trzech powodów:

  • żeby ograniczyć gradację: jeśli nie wytnie się i nie wywiezie z puszczy zaatakowanych świerków, kornik będzie rozprzestrzeniać się dalej (udział świerka w tamtejszych drzewostanach to 27 proc.). Obecna gradacja kornika zagraża też cennym siedliskom chronionym z mocy prawa w ramach Natury 2000, np. grądom subkontynentalnym – leśnicy są odpowiedzialni za ich zachowanie;
  • ze względów bezpieczeństwa: martwe świerki w kilka lat po śmierci przewracają się. Jeśli nie zostaną obalone, m.in. wzdłuż dróg i szlaków, będą stanowić zagrożenie dla ludzi. Groziłoby to koniecznością wprowadzenia zakazu wstępu do puszczy;
  • tylko wycięcie części martwych świerków umożliwi wprowadzenie odnowień (sztucznych i naturalnych), dzięki którym za 100-120 lat po ataku kornika nie będzie śladu. Bez pomocy człowieka odnawianie się puszczy może potrwać znacznie dłużej. Tam gdzie będzie to możliwe, leśnicy chcą inicjować odnowienia naturalne. Tam, gdzie odnowienia naturalne będą niemożliwe, zostaną przeprowadzone odnowienia sztuczne – leśnicy posadzą sadzonki róznych gatunków puszczańskich pochodzące z nasion uzyskanych ze specjalnie wyselekcjonowanych drzew z Puszczy Białowieskiej.

Dlaczego leśnicy nie chcą pozostawić świerków samym sobie, jak proponują to ekolodzy?

Ekolodzy uważają, że plaga kornika jest zjawiskiem naturalnym i natura sama sobie z nim poradzi. Chcą, by pozwolić, żeby kornik rozprzestrzeniał się na kolejne świerki, żeby martwe drzewa same się przewracały, a las odnawiał się naturalnie. Problem jest jednak w tym, że takiej gradacji kornika jak obecna, od bardzo dawna w puszczy nie było. Owad doprowadzi do śmierci całe połacie lasu. Za kilka lat wejście na taki obszar będzie bardzo ryzykowne ze względu na przewracające się martwe drzewa. Kiedy drzewa już się przewrócą, na ich miejscu pojawią się dużo bardziej ekspansywne trawy (np. trzcinnik), co przyznają sami ekolodzy. Trawy te tworzą grubą i zwartą warstwę korzeni, przez które nie będą mogły się przebić delikatne siewki drzew. W ten sposób przez dziesiątki lat, zanim drzewa ostatecznie zwyciężą z trawami, duże fragmenty puszczy będą przypominały step, a nie lasy, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni.

Dlatego, zdaniem leśników, ekolodzy proponują przeprowadzenie w Puszczy Białowieskiej ryzykownego eksperymentu. Podobne doświadczenia prowadzą Czesi we fragmencie zniszczonego przez korniki lasu w Parku Narodowym Szumawa czy Niemcy w Parku Narodowym Lasu Bawarskiego. Tymczasem polscy ekolodzy chcą dokonać eksperymentu na całym obszarze Puszczy Białowieskiej – najcenniejszego lasu w Europie. Kto poniesie odpowiedzialność, jeśli ten postulowany eksperyment zakończy się źle? Leśnicy i to z mocy prawa. Przy podobnych klęskach jak obecna, człowiek zawsze pomagał przyrodzie, aby nieodwracalnie nie utracić cennych siedlisk zwierząt i roślin.

fot. Michał Wojcieszkiewicz/grudzień 2015

Gdzie leśnicy będą wycinać drzewa?

Sprawa postulatów leśników dotyczących większej wycinki nie dotyczy obszaru Białowieskiego Parku Narodowego – trzeba to jasno podkreślić. Dotyczy niewielkiej części lasów gospodarczych stanowiących fragment Puszczy Białowieskiej. W sumie zajmuje ona 150 tys. ha, z czego po polskiej stronie – 65 tys. ha. Lasy Państwowe gospodarują na nieco ponad 50 tys. ha puszczy, z czego drzewostany Nadleśnictwa Białowieża, które stara się o zgodę na wycinkę zaatakowanych drzew, liczą 12 tys. ha. Jednak dużą część tych terenów zajmują rezerwaty oraz wyłączone z użytkowania siedliska wilgotne i pionierskie. Dlatego martwe świerki miałyby być wycinane tylko na pozostałych terenach – w sumie na niecałych 7 tys. ha, które stanowią niecałe 5 proc. powierzchni całej Puszczy Białowieskiej.

Czy można zatrzymać gradację kornika?

Całkowite zatrzymanie gradacji jest niemożliwe, bo oznaczałoby konieczność wycięcia wszystkich zaatakowanych świerków, również na terenach chronionych, w tym w parku narodowym i to zanim nadejdzie wiosna i owady znów zaczną żerować. Ale nawet wycięcie tylko części zaatakowanych świerków na terenach zarządzanych przez LP pozwoli ograniczyć rozprzestrzenianie się plagi na kolejne drzewostany. Trzeba pamiętać, że korniki z jednego świerka są w stanie zaatakować kolejnych trzydzieści drzew, a takie ataki mogą mieć miejsce cztery razy w ciągu roku.

Ile Lasy Państwowe zarobią na wycince świerków?

Nadleśnictwa Browsk, Białowieża i Hajnówka są niedochodowe. Wszystkie 430 nadleśnictw LP w Polsce składa się na tzw. fundusz leśny, z którego dofinansowywane są takie właśnie deficytowe jednostki, jak puszczańskie nadleśnictwa. Leśnicy prosząc o aneksowanie obecnego planu urządzenia lasu kierują się dobrem puszczy, a nie chęcią zysku ekonomicznego. Pieniądze, które Lasy Państwowe muszą wydać na ścięcie drzew martwych, uprzątnięcie ich z linii szlaków turystycznych oraz wywiezienie tej ich części, w której rozwijają się korniki i które stanowią realne zagrożenie dla pozostałych drzew, będą co najwyżej równe zyskowi ze sprzedaży zasiedlonego drewna, nadającego się tylko na opał. Natomiast martwe drzewa, już opuszczone przez korniki, zostaną pozostawione w puszczy do naturalnego rozkładu. Część z nich zostanie tylko ścięta i odciągnięta dalej – te, które rosną przy szlakach turystycznych czy drogach i mogłyby zagrażać bezpieczeństwu ludzi.

Czy leśnicy będą wycinać świerki „w pień”?

W zdecydowanej większości nie. Będą wycinane tylko świerki zasiedlone przez kornika lub już martwe, stanowiące zagrożenie m.in. dla ludzi. W najgorszych przypadkach, tam gdzie zostanie wyciętych więcej drzew rosnących obok siebie, powstaną tzw. gniazda. W większości przypadków wycinane będą jednak tylko pojedyncze drzewa. Trzeba też pamiętać, że wszystkie powierzchnie, gdzie zostaną wycięte drzewa, będą odnowione: tam gdzie to możliwe – naturalnie, na pozostałych powierzchniach – sztucznie (sadząc nowe drzewa).

fot. Michał Wojcieszkiewicz/grudzień 2015

Czy Puszcza Białowieska jest puszczą pierwotną?

Lasem pierwotnym nazywamy taki, który nie był poddany modyfikacjom przez człowieka. Z kolei las naturalny to taki, którego również nie sadził człowiek, jednak jest on użytkowany w umiarkowanym stopniu. Istnieje spór co do tego, czy na terenie Puszczy Białowieskiej można znaleźć fragmenty lasu pierwotnego, ponieważ człowiek użytkował ją od tysięcy lat. Najbliższy lasowi pierwotnemu jest obszar na terenie Białowieskiego Parku Narodowego o powierzchni 5 tys. ha, na którym już od czasów carskich zakazane było wycinanie drzew, ponieważ stanowił on ostoję zwierzyny łownej.

Na terenie zarządzanym przez Lasy Państwowe dzięki zrównoważonej gospodarce leśnej Puszcza Białowieska przetrwała w stanie bliskim naturalnemu. Np. na terenie Nadleśnictwa Białowieża jedną trzecią powierzchni puszczy stanowią rezerwaty. Kolejne 34 proc. obszaru nadleśnictwa stanowią drzewostany uznane za ponad stuletnie, gdzie również nie prowadzi się dziś pozyskania drewna. W pozostałej jednej trzeciej lasów nadleśnictwa z użytkowania wyłączone jest 25 proc. drzewostanów, które stanową siedliska wilgotne i pionierskie. Ale nawet na pozostałych 2800 ha białowieskich lasów nie prowadzi się takiej gospodarki leśnej, jak w reszcie kraju. Np. na obszarze najbliższym parku narodowego nie stosuje się zrębów zupełnych, nie używa ciężkiego sprzętu, a także wykorzystuje tylko odnowienia naturalne. Poza tym na terenie wszystkich trzech puszczańskich nadleśnictw poziom pozyskania drewna jest wielokrotnie niższy niż w innych nadleśnictwach w Polsce.

Dlaczego cały obszar Puszczy Białowieskiej nie został włączony do parku narodowego?

Leśnicy nie są stroną w sprawie powiększenia Białowieskiego Parku Narodowego. Jest to decyzja należąca do ministra środowiska. Lasy Państwowe, podobnie jak Białowieski Park Narodowy, podlegają ministrowi środowiska i realizują politykę leśną państwa. Jest zrozumiałe, że każda decyzja resortu jest przez nas respektowana i LP do niej się dostosują.

Niemniej uważamy, że Lasy Państwowe już przeszło od 90 lat bardzo dobrze gospodarują na zarządzanym przez siebie obszarze Puszczy Białowieskiej. Najlepszym tego dowodem są właśnie postulaty włączenia tych terenów do parku narodowego, wynikające przecież z tego, że były i po wspomnianych 90 latach nadal są to piękne, pełne biologicznej różnorodności lasy.

2 000 000 odwiedzin portalu Prawy Las

Dziś licznik odwiedzin naszego portalu Prawy Las przekroczył 2 mln wizyt.  W ubiegłym roku nasi czytelnicy odwiedzili nas 441 510 razy. Dziękujemy za zaufanie i liczymy na dalszą pomoc w redagowaniu naszej strony.

Jestem dumny, że człowiek Solidarności stanął na czele Lasów

Sz.P.
Dr inż. Konrad Tomaszewski
Dyrektor Generalny Lasów Państwowych

Szanowny Doktorze!
Serdecznie dziękuję za pamięć i otrzymane podziękowanie, a nawet propozycję współpracy. Jestem dumny, że człowiek Solidarności stanął na czele lasów. Doskonale pamiętam lata 1980-81 gdy tworzyliśmy związek Solidarność i Sekcję Solidarności leśnej. Ukoronowaniem był I Zjazd Solidarności Leśnej w czerwcu 1981r, którego Pan i Ja byliśmy uczestnikami. Zapadła na Zjeździe decyzja, że 36 osobowy skład będzie stanowił Radę delegatów, a Zarząd będzie stanowiło wybrane 6 osobowe Prezydium, którego Pan został sekretarzem. Wybrano zespoły problemowe i ja zostałem wybrany do zespołu płacowego. Ostatnie spotkanie Rady przed stanem wojennym odbyło się w listopadzie 1981r. Nastała noc stanu wojennego i ja już w marcu 1982r przeszedłem do pracy podziemnej związku. O moim zaangażowaniu może potwierdzić znany Panu dr inż. Jan Tyszka. Jako leśnik od 3 udokumentowanych pokoleń, cechowało mój ród rzetelna praca dla dobra lasów i patriotyzm. Za patriotyczną postawę mój ród płacił wysoką cenę, czego i ja doświadczyłem. Chwalebnym jest podjęcie przez Pana trudu oczyszczenia lasów z oligarchii leśnej o znanych zabarwieniach. Niech Pan się nie ugnie po naciskiem wrzasków o dziejącej się im krzywdzie. Wzorem Polskiego Sejmu, mimo wrzasków grup interesów konsekwentnie realizuje program naprawy Rzeczpospolitej. Oligarchia niech sobie przypomni o swoich metodach, gdy nie tylko perfidnie niszczyła patriotycznych leśników, ale robiła to z premedytacją, żeby ich pognębić. Przykładem są odwołania w rocznicę stanu wojennego. Postanowiono
rozliczyć się z Solidarnością i przejąć jej zarząd. Raptownie na terenie Katowic i Wrocławia wzrosła liczebność członków związku. Na zjeździe Przewodniczącym zostaje nieznany z działalności Pigan. Jaki kierunek działania przyjął wszystkim wiadomo. Po objęciu funkcji Dyrektora generalnego odwoływał ze stanowisk zasłużonych członków związku. Czyż bardziej można było pognębić i poniżyć związek, gdy na czele lasów staje szef Solidarności i
dokonuje czystki z ludzi związku. Dziwię się, że ideolodzy tego procederu nie zostali jeszcze rozliczeni. Oligarchia niczego nie daruje, co sam odczułem. Pomimo poniżającego pozbawienia z pracy nawet po przejściu na emeryturę
nie dano mi spokoju, niszczono konsekwentnie wszelkimi dostępnymi metodami. W efekcie trwającej latami walki, organizm nie wytrzymał i dotknęło mnie ciężkie schorzenie, co zawdzięczam oligarchii. Obecnie niektórzy oligarchowie zmieniają oblicze i zaczynają się pojawiać na spotkaniach PiS. Na zawołanie opowiadają banialuki o powstańcach warszawskich w rodzinie, tylko dlaczego sami nie kultywują tych patriotycznych tradycji. Niech Pan nie wierzy w sztuczną przyjaźń, bo w myśl przysłowia” Boże broń nas od fałszywych przyjaciół, bo od wrogów sam się obronię”. Przykładem tu są słynni doradcy, gdy dorwali się władzy za eks komuny, w jednym tylko nadleśnictwie na około 120 osobową załogę pozbawili pracy 64 osoby.
Oligarchia wyrządziła krzywdy nie tylko ludziom, ale i rozpasanie w lasach. Dlatego koniecznym jest rzetelne przeprowadzenie audytu i sporządzenie bilansu otwarcia, rozliczenie autorów wyrządzonych szkód. Do tej pory nigdy tego w lasach nie zrobiono. Na zakończenie w następującym nowym roku życzę Panu wytrwałości, nie uleganiu naciskom oligarchii i doprowadzenia lasów do zdrowej i korzystnej dla społeczeństwa gospodarki.

Janów Lubelski dnia 2 stycznia 2016r
Ryszard Hys

KOD – przebierańcy, oszuści i prowokatorzy

 

 

 

Boże narodzenie 2015 rok

Wigilia

Dziś Wigilia świąt Bożego Narodzenia
Przełamanie się opłatkiem to jeden z wigilijnych zwyczajów
Gdy przychodzi Chrystus, wprowadza pokój Boży, który ostatecznie prowadzi do naszego zbawienia.

Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia
czytelnikom Prawego Lasu
życzy Redakcja

Życzenia Pary Prezydenckiej dla rodaków na Boże Narodzenie 2015 r

Boże Narodzenie 2015 KSPL

http://lasy.tv/lasy-tv/wywiady/czego-lesnikom-zyczy-minister-srodowiska.html

życzenia KSZNOŚiL

Sejm, Senat, Prezydent bez zwłoki pomogli Lasom

Z Grażyną Zagrobelną, przewodniczącą Krajowej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność” i wiceprzewodniczącą Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność”, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Można powiedzieć, że niemal w ostatniej chwili udało się dokonać zmiany w ustawie o ochronie przyrody, która groziła paraliżem gospodarki leśnej, a mówiąc szerzej – całej działalności Przedsiębiorstwa Państwowego Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe?

– Rzeczywiście na ostatnim swoim posiedzeniu Sejm przyjął ustawę zmieniającą ustawę o zmianie ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko oraz niektóre inne ustawy. Wcześniej w ustawie o ochronie przyrody widniał zapis stwierdzający, że gospodarka leśna nie wpływa szkodliwie na ochronę przyrody, pod warunkiem, że jest prowadzona zgodnie z planem urządzania lasu ocenionego pod względem wpływu na środowisko. Takie uzgodnienia mają miejsce podczas tworzenia planu, czyli raz na 10 lat. Natomiast wszelkie ewentualne zmiany były dokonywane na bieżąco w ramach monitorowania sytuacji. Tymczasem działania koalicji PO – PSL z końcem poprzedniej kadencji Sejmu sprawiły, że zapis ten zupełnie zniknął. Natomiast pojawił się nowy, który mówił, że o decyzję na odstępstwa od zakazów, a więc o zezwolenie na każdą czynność, będziemy musieli występować do regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Tak naprawdę nikt tego głośno nie mówił, stąd nie wiedzieliśmy o tym, że koalicja rządowa PO – PSL dokonała zmian kilku artykułów ustawy o ochronie lasów. I tak zgodnie z obecnym brzmieniem gospodarka leśna jest działalnością potencjalnie wpływającą szkodliwie na ochronę przyrody, w szczególności zaś na ochronę dziko występujących zwierząt objętych ochroną gatunków.

Co to oznacza w praktyce?

– Każde nadleśnictwo musiałoby indywidualnie wystąpić do RDOŚ o zezwolenie na odstępstwo dla każdej wykonywanej czynności. Dodam tylko, że takich czynności w każdym nadleśnictwie wykonuje się rocznie średnio ok. trzech tysięcy. Zatem jeśli pomnożymy to przez 430 nadleśnictw w Polsce, daje to prawie 1,3 miliona decyzji rocznie. Byłoby to praktycznie niewykonalne, bo RDOŚ nie byłyby w stanie wydać tylu decyzji w terminie, co z kolei uniemożliwiałoby nam wykonanie określonych terminowych czynności, zakłóciłoby to również procesy ze strony Zakładu Usług Leśnych i odbiorców drewna. To jednak nie wszystko, bo należy też wziąć pod uwagę skargi, np. organizacji ekologicznych, jakie mogą napłynąć, co z kolei wymusiłoby na nas konieczność przeprowadzenia inwentaryzacji.

Jaki był termin wejścia w życie tych poprawek?

– Rządowy projekt dotyczący m.in. gospodarki leśnej miał wejść w życie 1 stycznia 2017 r. Byłby zatem czas, żeby się do tego przygotować w sposób należyty. Dodatkowo środowiska ekologiczne złożyły na nas skargę do Komisji Europejskiej, że nie w pełni przestrzegamy dyrektywy: ptasią i siedliskową, tymczasem poprzedni resort środowiska nie przedstawił KE żadnych sensownych wyjaśnień w odpowiedzi na skargę w tej sprawie. Natomiast 5 sierpnia podczas procedowania poseł Arkadiusz Litwiński z Platformy wniósł poprawkę, która mówi, że przepisy dotyczące gospodarki leśnej wchodzą w życie nie 1 stycznia 2017 r., a już za 30 dni po opublikowaniu ustawy, czyli 24 grudnia 2015 r. Ni mniej, ni więcej oznaczałoby to, że po świętach Bożego Narodzenia musielibyśmy rozpocząć pisanie wspomnianych wcześniej wniosków do RDOŚ. Dla przykładu powiem, że tylko na terenie Podkarpacia działa ponad 30 nadleśnictw, a więc wniosków o zgodę na wykonanie poszczególnych czynności byłoby niesamowicie dużo.

Czyli oznaczałoby to paraliż działalności Lasów Państwowych?

– Dokładnie. Tym bardziej że nikt nie zadbał o to, jak mają wyglądać procedury składania takich wniosków. W tej sytuacji nie było innego wyjścia, jak próbować przekonać obecnych parlamentarzystów i doprowadzić, po pierwsze, do renegocjacji z Komisją Europejską, a po drugie, przygotować wspomniane procedury, tym bardziej że resort środowiska, który wcześniej przygotowywał projekt tej ustawy, w ogóle się tym nie zajął. W trakcie tworzenia zmian nikt nie opracował procedur w tym zakresie oraz stosownego rozporządzenia. Nie bylibyśmy zatem w stanie wykonać w terminie koniecznych czynności, które zważywszy na to, że las jest żywym organizmem, nie mogą czekać.

Przecież to nielogiczne, żeby o zezwolenie na każdą czynność w lesie, począwszy od grodzenia upraw, przez sadzenie, pielęgnowanie, po wycinkę, leśniczy musiał występować o wydanie stosownej decyzji zezwalającej na odstępstwo.

– To, co nam się w sposób oczywisty wydaje nielogiczne i niedorzeczne, dla poprzedniej koalicji było celem. Tymczasem las – jak wspomniałam – to żywy organizm i niektóre decyzje, aby były skuteczne i pożyteczne, trzeba podjąć w pół godziny. Nie można zatem występować o pozwolenie na każdą czynność, bo zanim to zrobimy i zanim otrzymamy decyzję, to może być już – używając języka młodzieżowego – posprzątane. W tej sytuacji słowo „paraliż” jest jak najbardziej uzasadnione. Nie mówiąc o tym, że wymuszanie na leśnikach takich procedur jest zwyczajnie obraźliwe dla nas wszystkich. Kto bowiem dba o zachowanie właściwej gospodarki leśnej jak nie leśnicy? Tymczasem próbowano zafałszować naszą rolę i przedstawić nas społeczeństwu jako tych, którzy zajmują się jedynie „wyrębem lasów”. Czy nikt z poprzedniej ekipy nie zastanawiał się nad tym, że gdyby nie leśnicy, to dzisiaj nie mielibyśmy nawet atlasu zwierząt chronionych występujących u nas, w Polsce, czego nie ma już w żadnym innym kraju? Lasy Państwowe to dobro narodowe wszystkich Polaków, a nie własność polityków, zwłaszcza tych, którzy przez ostatnie osiem lat usiłowali wmówić ludziom, że działają na rzecz ochrony lasów, podczas gdy próbowali je zwyczajnie złupić, nakładając na nas haracz, a manipulując przy Konstytucji, chcieli otworzyć furtkę do prywatyzacji terenów leśnych. Gdyby dać tym politykom wolną rękę, to już dawno byłoby po lasach, z których usiłowano uczynić źródło dochodów dla pokrycia chociażby deficytu budżetowego. Te działania, o których teraz rozmawiamy, pokazują rzeczywiste intencje koalicji PO – PSL wobec Lasów Państwowych, ale ludzie nie dali się na to nabrać, dokonując wyboru przy urnach.

To, co próbowała zniszczyć koalicja PO – PSL, udało się zatrzymać, ale co dalej?

– Kilka dni temu, 18 grudnia, już obecny Senat RP przyjął bez poprawek ustawę Sejmu z 16 grudnia tego roku zmieniającą ustawę – mówiąc w skrócie – o ochronie przyrody. W tej chwili czekamy na podpis prezydenta Andrzeja Dudy. Jeśli prezydent podpisze, to wówczas okres wejścia w życie zapisów tej ustawy zostanie przesunięty na 1 stycznia 2017 r. I jak już wspomniałam, Ministerstwo Środowiska, Lasy Państwowe oraz Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska będziemy mieli rok na przygotowanie odpowiednich procedur i na negocjacje z KE, jak te procedury powinny wyglądać. Dodam tylko, że jeśli Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydaje obecnie ok. stu tysięcy decyzji rocznie, to jeśli dodalibyśmy do tego ok. 1,3 miliona naszych, to pytanie, kto jest w stanie – mówiąc kolokwialnie – przerobić taką masę.

Tak czy inaczej dzięki zmianom obecnej władzy powoli wszystko zaczyna wracać na normalne tory, ale to pokazuje też, jak dużo trzeba pracy, żeby naprawić to, co Platforma zniszczyła czy próbowała zniszczyć…

– Dodam jeszcze, że było to robione po cichu. Proszę mi wierzyć, że staram się monitorować to, co się dzieje w Sejmie, ale te działania poprzedniej koalicji były tak zakamuflowane, że na dobrą sprawę nikt nie zauważył tych manipulacji. Dlatego w imieniu leśników chciałam podziękować wszystkim posłom i senatorom PiS, łącznie z marszałkami Sejmu i Senatu, którzy bez zwłoki zechcieli się pochylić nad tym problemem. Jeśli chodzi o Sejm, to szczególne podziękowania kieruję do posłów: Dariusza Bąka, Wojciecha Skurkiewicza, Jerzego Gosiewskiego i oczywiście min. Jana Szyszko. Natomiast wśród senatorów szczególnym zaangażowaniem wykazali się Alicja Zając i Zdzisław Pupa. Oczywiście również jako leśnicy przygotowywaliśmy szereg oddzielnych opinii, bo z dwóch, którymi dysponował Sejm, jedna mówiła, że poprawka jest zgodna z prawem europejskim, a druga mówiła, że nie dotyczy ona prawa europejskiego. Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/149377,sejm-i-senat-bez-zwloki-pomogly-lasom.html

2171 Ustawa z dnia 16 grudnia 2015 r. zmieniająca ustawę o zmianie ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko oraz niektórych innych ustaw 2015-12-22