maj 2017
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  

Archiwa

Wujaszek czy Wieniawa

Tak naprawdę to mi GO szkoda. Przyzwyczajałem się do NIEGO i nawet polubiłem, bo przecież to za JEGO czasów nie było tygodnia bez gaf, komicznych niezręczności lub egzystencjalnych rozważań w rodzaju … „co najpierw należy umyć nogi czy ręce”…, czy sympatycznych opinii o kobietach – „Dunki… są jak kaszaloty…” JEGO długo noszony wąs, pięcioletni pobyt w pałacu, popularność (pompowana przez media państwowe! i prywatne!) sprawiły to, że postrzegany jest nadal – (nawet bez osobistego kontaktu) jako człowiek dobroduszny, dostępny, lubiący brylować rubasznym dowcipem i uwielbiającym grywać główne role w zabawnych krotochwilach, np. przed kominkiem u Obamy. Przy nim JEGO zaciekły oponent i rywal w walce o Pałac zdaje się być człowiekiem kostycznym, niedostępnym, pozbawionym humoru i niezwykle zasadniczym. Przy takich cechach zyskiwał sobie znaczną popularność pośród ówczesnych elit w szczególności zaś gdy wywodziły się one z prostego ludu czyli ze WSI gdzie tajemnice wykonywanego rzemiosła przekazywano sobie z dziadka na ojca, z ojca na syna i z syna na następnego potomka. Jednak w połowie swego bytowania w Pałacu dostrzegł, że traci na znaczeniu i, że traktuje się GO jak dziewiętnastowiecznego WUJASZKA – rezydenta w szlacheckim dworze, który oprócz odkurzania rodowych bibelotów używany jest wyłącznie do celów reprezentacyjnych. Obyczaj ten był starannie przestrzegany przez urzędników pałacowych. Bez WUJASZKA rezydenta nie obyło się we dworze żadne Wielkanocne Śniadanie, Wigilijna Kolacja, uroczysty obiad, bądź raut na okoliczność pobytu osobistości z innych dworów. Wujaszek starał się wówczas skupiać na sobie jak największa uwagę i wyczyniał różne brewerie. A to pieprznął na głos jakiś koszarowy dowcip, to udawał że chce uszczypnąć w d… ciotkę z tzw. pretensjami, to znów lubieżnie łypał na biust kucharki donoszącej pieczyste. Wyczyny wujaszka wywoływały niesmak pośród urzędników, zdziwienie u zaproszonych gości i niekłamaną radość u młodzieży, która już następnego dnia rozwieszczała po mieście JEGO wyczyny. Jednak w miarę jak uroczystość dobiegała końca wszystkim ucztującym, mimo rozlicznych gaf i niezręczności WUJASZKA, robiło się dobrze, wspominkowo a WUJASZEK budził się następnego dnia z przekonaniem, że był królem dowcipu i ozdobą towarzystwa.

Nie wszyscy z biesiadujących gości wiedzieli jednak jak wielkim stresem dla pałacowych urzędników były wizyty WUJASZKA na zagranicznych dworach, gdzie wysyłany był głównie w związku z wymogami etykiety. Okazywało się wtedy, iż JEGO koszarowe dowcipy tłumaczone na języki obce nie wywołują entuzjazmu pośród dyplomatycznej socjety. WUJASZEK wprawdzie domyślał się, że nie uchodzi gapić się w biusty, ale mimo to walnął zawsze coś tak przaśnego, że nawet najbardziej zaprzyjaźnione media w kraju nie były w stanie tego ukryć. Wkrótce ukazywały się (co prawda nie na pierwszych stronach) dziwne notki po przeczytaniu których każdy nawet najbardziej nierozgarnięty żulik domyślał się, że dotyczą one kolejnej wpadki WUJASZKA. Gdy wieści te docierały do pałacu WUJASZEK dostawał szału i rugał każdą osobę napotkaną na pokojach, następnie beształ publicznie swoich doradców zarzucając im to, że nie dokonali właściwego rozeznania o upodobaniach, obyczajach, poczuciu humoru osób, z którymi przyszło mu być na raucie, po czym oświadczał, że wielu z nich w najbliższym czasie straci pracę. Ze względu na to, że kalendarz takich spotkań stawał się coraz intensywnny doradcy zaczynali nagminnie korzystać z druku L4, a u wielu (co ukrywali nawet przed sobą) widać było wyraźnie pierwszą fazę choroby filipińskiej. Zbliżał się jednak szybko termin ogólnokrajowego turnieju o pracę w Pałacu i sypialnię w Belwederze. WUJASZEK był tak pewny swego zwycięstwa, że znacznie wcześniej wynajął na 10 lat znanej firmie doradczej osobisty apartament o pow. 150 m2 i wartości 2 mln zł. W miarę ilości przed turniejowych potyczek i kontaktów z ludem okazywało się, że WUJASZKOWI medialnie opada a przeciwnikom podnosi się. W tej sytuacji pałacowi doradcy zaczęli rozgłaszać, że wpadki wujaszka są efektem JEGO fascynacji gen. Wieniawą – Długoszowskim, którego zabawne przypadki są do dziś pamiętane i że (wg. nich) swą oryginalnością przypominają wyczyny WUJASZKA. W sposobie życia towarzyskiego Wieniawy i WUJASZKA były jednak różnice. Wieniawa uwielbiał nocne kabarety (np. kabaret Qui pro Quo) – natomiast WUJASZEK kabarety III RP raczej omijał. Szczególnie kabaret Jana Pietrzaka. Obu tych panów łączyła natomiast miłość do armii oraz zamiłowanie do fotografowania się na tzw. okoliczność. Jednak żadna „focia” gen. Wieniawy (nawet z Hermanem Goringiem) nie skompromitowała go historycznie, natomiast fotki WUJASZKA z otaczającym go towarzystwem – zadziwiały. Na uroczystej premierze filmu o tym jak Piłsudzki dał łupnia Tuchaczewskiemu WUJASZKOWI zrobiono selfie z 2- ma oficerami ze WSI, którzy – jak się okazało po czasie – najpierw rąbnęli ponad 1,7 mld ze SKOKU WOŁOMIN, a później zasponsorowali film. Zdjęcia te – tak jak zdjęcia gen.Wieniawy- Długoszowskiego z „Qui pro Quo” – też „obiegły” całą Warszawę. Panowie oficerowie nie byli jednak w mundurach lecz w smokingach, co ponoć WUJASZKA zmyliło. Pijarowscy podrzucali więc WUJASZKOWI pomysły na podbicie w górę, tego co mu już coraz wyraźniej opadało, ale ON pomysłów tych nie brał w ogóle pod uwagę i wybierał własne. Zamiast np. wjechać koniem do knajpy Sowa& Przyjaciele (Wieniawa wjechał do restauracji „Adria”); wskoczył rączo (jak koń przez przeszkodę) na wyściełany fotel w Parlamencie japońskim. I poszło „to” nie tylko w Polskę, ale i w cały świat. Zamiast pokazać ziemianom z okolicznych wsi (gdzie ma swą letnią budę) – jak należy dojeżdżać na koniu do myśliwskiej ambony – dojeżdżał tam karą beemwicą drąc opony na szutrowych wertepach. „To” jednak udało się trzymać w tajemnicy dość długo. Do historii dyplomatycznych rozmów przeszła jego zbawienna rada jakiej udzielił Obamie podczas kominkowej pogawędki: „ Swojej żonie należy ufać …ale ( i tu cała Ameryka wstrzymała oddech) … trzeba sprawdzać czy jest wierna. Królowej Szwecji podczas uroczystej kolacji porwał kielich i wzniósł nim toast. Czasem w rozmowach dyplomatycznych zachowywał się jak przysłowiowe panisko. Zobowiązał się np. sprzedać część Lasów Państwowych, a uzyskane pieniądze przekazać naszym braciom starozakonnym jako rekompensatę za mienie utracone w czasach gdy na czele tzw. RZĄDU (demokratycznego) stali też wpływowi starozakonni np. tow. Jakub Berman (stryj ministra Borowskiego) czy tow. Hilary Minc. Wyborcze igrce stawały się coraz intensywniejsze i Wujaszek (ku zadowoleniu doradców) ograniczył swe zagraniczne wojaże i zaczął pojawiać się na tzw. prowincji. Był pewien, iż JEGO szarm i wdzięk oczaruje ludność tubylczą, która w decydującej fazie walki masowo zagłosuje na NIEGO. Na tą okoliczność organizowano mu specjalne wiece, na których – jak zapewniali doradcy – miały być wyłącznie tłumy wielbicieli. Rzeczywistość okazała się nieco inna i WUJASZEK przekonał się, że miłujących GO nie jest aż tak dużo i a na wielu wiecach mowy powitalne na JEGO cześć zagłuszane były dość dziwnymi okrzykami oraz transparentami w rodzaju : „bez honoru i bez WSI-KGB” lub „na Mazury macać kury”. W takich lub podobnych sytuacjach WUJASZEK proponował wznoszącym okrzyki lewatywę, co wywoływało grozę, a następnie zamieszki uliczne. W ostatniej fazie turnieju WUJASZEK zaczął pojawiać się na ulicach stolicy, gdzie podczas szybkich przemarszów udzielał równie szybkich porad – np. młodemu człowiekowi, który spytał jak żyć za 2 tys. złotych, zaproponował wziąć pożyczkę w banku i wyjechać za granicę. Należy też pamiętać, iż kandydata na darmowe mieszkanie w Belwederze dowożono na spec-wiece tzw. WUJASZKO-busem. Kilka razy jego miłośnicy zostali jednak upokorzeni, gdyż zamiast „żywego” i tryskającego humorem WUJASZKA wyniesiono z autokaru JEGO PORTRET. Wielu z pośród oczekujących zgłosiło protest, ale ekipa nosząca portret oświadczyła, że WUJASZEK dotknięty został właśnie boskością i że w tej sytuacji musi to tak być. Jak więc wyglądała (na tych wiecach) rozmowa pomiędzy obrazem (znaczy portretem) a dziadem (znaczy ludem) – nie wiadomo. Finał prowadzonych igrców zakończył się klęską, gdyż ciemny, zaściankowy, ksenofobiczny i katolicki lud nie wybrał tak jak chciała oświecona elita i WUJASZEK od 2 lat nie śpi już w budynku, z którego w r.1830 uciekł Książę Konstanty Pawłowicz. Na pamiątkę dawnej sławy i chwały rozżalony i przygnębiony zabrał ze sobą (na złość następcy) 101 różnych przedmiotów, które mają być ustawione w specjalnym instytucie JEGO IMIENIA. Jak się okazało to dla człowieka pochodzącego z wyższych sfer ziemiańskich (tak obstawał w swych opowieściach) to zabrał ON ze sobą dość kuriozalne bibeloty: kieliszki, czajnik, deska do krojenia, patelnia, dzbanek, kosz na śmieci, żyrandol. Inne (bardziej reprezentacyjne) przedmioty używane za JEGO czasów zostały wycenione dość sentymentalnie np. szafka nocna (mahoń) – O.15 zł; stolik okrągły (falisty) – O.15 zł; stół okrągły – O.O2 zł , żyrandol KW –O.75 zł, krzesła zabytkowe – 1 szt. – 1.76 zł. Gdzie nasz WUJASZEK sypia obecnie – nie wiadomo. Wiadomo jednak, że nie próżnuje i chętnie bierze udział w różnych telewizyjnych krotochwilach gdzie obok TW Bolka, Olka Filipińskiego , TW Carexa, TW Buera i innych TW otrzymał legitymację telewizyjnego, dyżurnego autorytetu moralnego.

Złośliwiec pospolity

PS. Wpadki zdarzały się też zachodnim tuzom politycznym np. chory na grypę jelitowa prezydent USA zwymiotował na królową.

Comments are closed.