Co trzeba wiedzieć o Puszczy Białowieskiej i atakującym ją korniku drukarzu.
Co się dzieje w Puszczy Białowieskiej?
W Puszczy Białowieskiej masowo zamierają świerki zaatakowane przez kornika drukarza. Tak ogromnej inwazji tego owada nie notowano od wielu dekad. Do dziś jego ofiarą padło pół miliona drzew na terenie trzech puszczańskich nadleśnictw. To oznacza, że już 4 tys. z 52 tys. ha drzewostanów, którymi opiekują się leśnicy na terenie puszczy są martwe. Drzewa umierają też w rezerwatach mieszczących się na trenach zarządzanych przez LP oraz w Białowieskim Parku Narodowym.
Kornik żeruje na drewnie pod korą drzew i doprowadza je do śmierci nawet w ciągu jednego miesiąca. Normalnie owad atakuje drzewa stare lub osłabione. Jednak tym razem jego gradacja (czyli wzrost liczebności) jest tak wielka, że jego ofiarą padają także drzewa młode, zdrowe i silne. Trzeba także pamiętać, że kornik w puszczy zaczął atakować już inne gatunki, np. sosnę i modrzew.
Dlaczego leśnicy chcą wycinać zaatakowane świerki?
Ponieważ jest to jedyna skuteczna metoda ograniczania rozmiaru gradacji kornika, kiedy owad ten zaatakuje na tak wielką skalę. Drzewa już zasiedlone przez kornika są wycinane i wywożone z lasu po to, by uniemożliwić przerzucanie się owadów na zdrowe jeszcze drzewostany. Martwe świerki, lecz już opuszczone przez korniki, leśnicy w większości chcą natomiast pozostawić w lesie do naturalnego rozkładu.
Gradacje kornika pojawiają się cyklicznie, raz mniejsze, raz większe, ale do tej pory zawsze były pod kontrolą, bo leśnicy usuwali z lasu zaatakowane drzewa. Jednak w latach 2011-12 Ministerstwo Środowiska ograniczyło pozyskanie drewna w puszczańskich nadleśnictwach na tyle, że powstrzymywanie rozwoju gradacji stało się niemożliwe – zasiedlonych przez korniki drzew przybywa lawinowo.
Puszczańskie nadleśnictwa LP chcą uzyskać zgodę ministra środowiska na wycięcie świerków z trzech powodów:
- żeby ograniczyć gradację: jeśli nie wytnie się i nie wywiezie z puszczy zaatakowanych świerków, kornik będzie rozprzestrzeniać się dalej (udział świerka w tamtejszych drzewostanach to 27 proc.). Obecna gradacja kornika zagraża też cennym siedliskom chronionym z mocy prawa w ramach Natury 2000, np. grądom subkontynentalnym – leśnicy są odpowiedzialni za ich zachowanie;
- ze względów bezpieczeństwa: martwe świerki w kilka lat po śmierci przewracają się. Jeśli nie zostaną obalone, m.in. wzdłuż dróg i szlaków, będą stanowić zagrożenie dla ludzi. Groziłoby to koniecznością wprowadzenia zakazu wstępu do puszczy;
- tylko wycięcie części martwych świerków umożliwi wprowadzenie odnowień (sztucznych i naturalnych), dzięki którym za 100-120 lat po ataku kornika nie będzie śladu. Bez pomocy człowieka odnawianie się puszczy może potrwać znacznie dłużej. Tam gdzie będzie to możliwe, leśnicy chcą inicjować odnowienia naturalne. Tam, gdzie odnowienia naturalne będą niemożliwe, zostaną przeprowadzone odnowienia sztuczne – leśnicy posadzą sadzonki róznych gatunków puszczańskich pochodzące z nasion uzyskanych ze specjalnie wyselekcjonowanych drzew z Puszczy Białowieskiej.
Dlaczego leśnicy nie chcą pozostawić świerków samym sobie, jak proponują to ekolodzy?
Ekolodzy uważają, że plaga kornika jest zjawiskiem naturalnym i natura sama sobie z nim poradzi. Chcą, by pozwolić, żeby kornik rozprzestrzeniał się na kolejne świerki, żeby martwe drzewa same się przewracały, a las odnawiał się naturalnie. Problem jest jednak w tym, że takiej gradacji kornika jak obecna, od bardzo dawna w puszczy nie było. Owad doprowadzi do śmierci całe połacie lasu. Za kilka lat wejście na taki obszar będzie bardzo ryzykowne ze względu na przewracające się martwe drzewa. Kiedy drzewa już się przewrócą, na ich miejscu pojawią się dużo bardziej ekspansywne trawy (np. trzcinnik), co przyznają sami ekolodzy. Trawy te tworzą grubą i zwartą warstwę korzeni, przez które nie będą mogły się przebić delikatne siewki drzew. W ten sposób przez dziesiątki lat, zanim drzewa ostatecznie zwyciężą z trawami, duże fragmenty puszczy będą przypominały step, a nie lasy, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni.
Dlatego, zdaniem leśników, ekolodzy proponują przeprowadzenie w Puszczy Białowieskiej ryzykownego eksperymentu. Podobne doświadczenia prowadzą Czesi we fragmencie zniszczonego przez korniki lasu w Parku Narodowym Szumawa czy Niemcy w Parku Narodowym Lasu Bawarskiego. Tymczasem polscy ekolodzy chcą dokonać eksperymentu na całym obszarze Puszczy Białowieskiej – najcenniejszego lasu w Europie. Kto poniesie odpowiedzialność, jeśli ten postulowany eksperyment zakończy się źle? Leśnicy i to z mocy prawa. Przy podobnych klęskach jak obecna, człowiek zawsze pomagał przyrodzie, aby nieodwracalnie nie utracić cennych siedlisk zwierząt i roślin.
fot. Michał Wojcieszkiewicz/grudzień 2015
Gdzie leśnicy będą wycinać drzewa?
Sprawa postulatów leśników dotyczących większej wycinki nie dotyczy obszaru Białowieskiego Parku Narodowego – trzeba to jasno podkreślić. Dotyczy niewielkiej części lasów gospodarczych stanowiących fragment Puszczy Białowieskiej. W sumie zajmuje ona 150 tys. ha, z czego po polskiej stronie – 65 tys. ha. Lasy Państwowe gospodarują na nieco ponad 50 tys. ha puszczy, z czego drzewostany Nadleśnictwa Białowieża, które stara się o zgodę na wycinkę zaatakowanych drzew, liczą 12 tys. ha. Jednak dużą część tych terenów zajmują rezerwaty oraz wyłączone z użytkowania siedliska wilgotne i pionierskie. Dlatego martwe świerki miałyby być wycinane tylko na pozostałych terenach – w sumie na niecałych 7 tys. ha, które stanowią niecałe 5 proc. powierzchni całej Puszczy Białowieskiej.
Czy można zatrzymać gradację kornika?
Całkowite zatrzymanie gradacji jest niemożliwe, bo oznaczałoby konieczność wycięcia wszystkich zaatakowanych świerków, również na terenach chronionych, w tym w parku narodowym i to zanim nadejdzie wiosna i owady znów zaczną żerować. Ale nawet wycięcie tylko części zaatakowanych świerków na terenach zarządzanych przez LP pozwoli ograniczyć rozprzestrzenianie się plagi na kolejne drzewostany. Trzeba pamiętać, że korniki z jednego świerka są w stanie zaatakować kolejnych trzydzieści drzew, a takie ataki mogą mieć miejsce cztery razy w ciągu roku.
Ile Lasy Państwowe zarobią na wycince świerków?
Nadleśnictwa Browsk, Białowieża i Hajnówka są niedochodowe. Wszystkie 430 nadleśnictw LP w Polsce składa się na tzw. fundusz leśny, z którego dofinansowywane są takie właśnie deficytowe jednostki, jak puszczańskie nadleśnictwa. Leśnicy prosząc o aneksowanie obecnego planu urządzenia lasu kierują się dobrem puszczy, a nie chęcią zysku ekonomicznego. Pieniądze, które Lasy Państwowe muszą wydać na ścięcie drzew martwych, uprzątnięcie ich z linii szlaków turystycznych oraz wywiezienie tej ich części, w której rozwijają się korniki i które stanowią realne zagrożenie dla pozostałych drzew, będą co najwyżej równe zyskowi ze sprzedaży zasiedlonego drewna, nadającego się tylko na opał. Natomiast martwe drzewa, już opuszczone przez korniki, zostaną pozostawione w puszczy do naturalnego rozkładu. Część z nich zostanie tylko ścięta i odciągnięta dalej – te, które rosną przy szlakach turystycznych czy drogach i mogłyby zagrażać bezpieczeństwu ludzi.
Czy leśnicy będą wycinać świerki „w pień”?
W zdecydowanej większości nie. Będą wycinane tylko świerki zasiedlone przez kornika lub już martwe, stanowiące zagrożenie m.in. dla ludzi. W najgorszych przypadkach, tam gdzie zostanie wyciętych więcej drzew rosnących obok siebie, powstaną tzw. gniazda. W większości przypadków wycinane będą jednak tylko pojedyncze drzewa. Trzeba też pamiętać, że wszystkie powierzchnie, gdzie zostaną wycięte drzewa, będą odnowione: tam gdzie to możliwe – naturalnie, na pozostałych powierzchniach – sztucznie (sadząc nowe drzewa).
fot. Michał Wojcieszkiewicz/grudzień 2015
Czy Puszcza Białowieska jest puszczą pierwotną?
Lasem pierwotnym nazywamy taki, który nie był poddany modyfikacjom przez człowieka. Z kolei las naturalny to taki, którego również nie sadził człowiek, jednak jest on użytkowany w umiarkowanym stopniu. Istnieje spór co do tego, czy na terenie Puszczy Białowieskiej można znaleźć fragmenty lasu pierwotnego, ponieważ człowiek użytkował ją od tysięcy lat. Najbliższy lasowi pierwotnemu jest obszar na terenie Białowieskiego Parku Narodowego o powierzchni 5 tys. ha, na którym już od czasów carskich zakazane było wycinanie drzew, ponieważ stanowił on ostoję zwierzyny łownej.
Na terenie zarządzanym przez Lasy Państwowe dzięki zrównoważonej gospodarce leśnej Puszcza Białowieska przetrwała w stanie bliskim naturalnemu. Np. na terenie Nadleśnictwa Białowieża jedną trzecią powierzchni puszczy stanowią rezerwaty. Kolejne 34 proc. obszaru nadleśnictwa stanowią drzewostany uznane za ponad stuletnie, gdzie również nie prowadzi się dziś pozyskania drewna. W pozostałej jednej trzeciej lasów nadleśnictwa z użytkowania wyłączone jest 25 proc. drzewostanów, które stanową siedliska wilgotne i pionierskie. Ale nawet na pozostałych 2800 ha białowieskich lasów nie prowadzi się takiej gospodarki leśnej, jak w reszcie kraju. Np. na obszarze najbliższym parku narodowego nie stosuje się zrębów zupełnych, nie używa ciężkiego sprzętu, a także wykorzystuje tylko odnowienia naturalne. Poza tym na terenie wszystkich trzech puszczańskich nadleśnictw poziom pozyskania drewna jest wielokrotnie niższy niż w innych nadleśnictwach w Polsce.
Dlaczego cały obszar Puszczy Białowieskiej nie został włączony do parku narodowego?
Leśnicy nie są stroną w sprawie powiększenia Białowieskiego Parku Narodowego. Jest to decyzja należąca do ministra środowiska. Lasy Państwowe, podobnie jak Białowieski Park Narodowy, podlegają ministrowi środowiska i realizują politykę leśną państwa. Jest zrozumiałe, że każda decyzja resortu jest przez nas respektowana i LP do niej się dostosują.
Niemniej uważamy, że Lasy Państwowe już przeszło od 90 lat bardzo dobrze gospodarują na zarządzanym przez siebie obszarze Puszczy Białowieskiej. Najlepszym tego dowodem są właśnie postulaty włączenia tych terenów do parku narodowego, wynikające przecież z tego, że były i po wspomnianych 90 latach nadal są to piękne, pełne biologicznej różnorodności lasy.
Polecam tematy „kornikowe” i nie tylko z RDLP… sami zobaczcie którego.
EKOLOGICZNA MASAKRA!
http://pigipedia.blogspot.com/2013/08/nadlesnictwo-sawnobrak-nadzoru.html
http://pigipedia.blog.com/archives/853/
http://pigipedia.blog.com/archives/857/
http://pigipedia.blog.com/archives/2062/
z tego co pokazuje wykres, to zawsze bylo usuwanych mniej wiecej tyle drzew co bylo zaatakowanym i bylo to mniej wiecej pod kontrola…
w 2013 roku usunieto duzo mniej drzew niz bylo zaatakowanych i teraz w 2015 kornikow jest ponad dwa razy tyle.
Jeszcze nigdy w historii leśnictwa nie zdarzyło się by leśnicy wygrali walkę z kornikiem! No ale próbować trzeba, może się uda. Może się uda uratować przed deprecjacją tysiące metrów cennego drewna o wielomilionowej wartości. Ci, którzy zaniechali, winni zostać skierowani na badania do prokuratury albo choćby …..psychiatry. 🙂