Złośliwcze pospolity współczuję Ci. Naprawdę to jest jedyne uczucie, które żywię do Ciebie po lekturze tego artykułu. Jesteś tak przepojony nienawiścią, że zastanawia mnie jak godzisz w sobie wartości chrześcijańskie oraz permanentne szukanie wroga. Bo Twoje istnienie na tym świecie tylko ma sens gdy jest wróg. Do tego stopnia, że fałszujesz nie tylko historię ale i rzeczywistość. Nie wystarczy Ci gloryfikowanie żołnierzy wyklętych. Nie wkładasz ich między karty historii. W Twojej, niestety chorej wyobraźni, nadal pragniesz toczyć walkę. Może nawet w ich imieniu. Z potomkami ich oprawców. Prawica a tym bardziej skrajna prawica, którą reprezentujesz wszędzie widzi zło. Wszędzie widzi zamach. Wszędzie widzi układ. Czy wy ludzie obudzicie się kiedyś? Wasza rusofobia jest przerażająca i wyrządzająca szkody, o których nawet nie macie pojęcia. Przeraża mnie świadomość, że dla waszych ideałów rzucilibyście Polskę w przepaść. Co już niejednokrotnie zostało udowodnione. Ale zacznijmy od początku. Żołnierze wyklęci. To nie jest tak jak piszesz koleżko. Wojna robi spustoszenie nie tylko materialne ale również w umysłach ludzi. Wielu jest takich, którzy w wojnie się odnajdują i nie potrafią wrócić do normalnego życia w czasie pokoju. Różna była geneza powstania partyzantki powojennej w Polsce. Nie tylko walka z narzuconym ustrojem i jego funkcjonariuszami. Często to było uciekanie przed rzeczywistością. W partyzantce wielu zagubionych młodych ludzi czuło się po prostu dobrze. Wielu mogło rabować, nadal zabijać. Tak tak nadal zabijać. Wojna przestawia system wartości. W Twoim wyidealizowanym świecie już widzę ten obrazek. Kończy się wojna. Polska odzyskuje niepodległość w granicach od morza do morza. Rządzimy połową Europy wschodniej. Ruskie są wycofani aż po Moskwę i nie mają wpływu na nasz ustrój. Wtedy wychodzi na mównicę prezydent a jeszcze lepiej król Polski i wszyscy się raduj. Uczciwie pracują ku chwale naszej ojczyzny. Śpiewają pieśni patriotyczne i na kolanach co niedziela pełzają do kościoła chwalić Pana i naszą rodaczkę jego matkę. Nie koleżko. Tak nie jest i nigdy by nie było. Wojna zabiera ludziom człowieczeństwo i niestety wielu ludzi nie wpisało by się w taki ładny wyidealizowanym obrazek. Po II WŚ partyzantka na terenach Polski miała wiele oblicz. Już samo rozdrobnienie organizacyjne świadczy o tym, iż nie było jednej idei (walki z nową władzą) ale każda grupa partyzancka miała była faktycznie niezależna i zarówno w zakresie przywództwa jak i celów partyzantki. Dość przywołać tutaj przykład Józefa Kurasia „Ognia” dziś wynoszonego na piedestał. Facet po prostu chciał mieć władzę i gdy odmówiono mu posady szefa SB zaczął początkowo z wiernymi wiarusami wojnę partyzancką. O jego czynach i bestialskich mordach na ludności cywilnej lepiej nie wspominać. Warszyc, kolejny watażka, tym razem środkowopolski. Czy dopuszczasz koleżko do siebie myśl, że Ci wspaniali żołnierze „niepodległej” napadli na wsie, grabili, zabijali ludność cywilną bo po prostu potrzebowali jeść? Czy może usprawiedliwiasz ich, bo tak wymaga racja stanu. Trudno, w walce o niepodległość muszą być również przypadkowe ofiary prawda? Dla Ciebie zabić milicjanta to zasługa w niebie. A dla mnie to zabicie człowieka, męża, ojca a może nawet kochanka. Fuj, kochanek a nie daj Boże homoseksualista. Podwójna zasługa w niebie!!! Może troszkę burzy wasz porządek świata i wizję historii stanowisko episkopatu Polski z 1950 roku, w którym potępiają ówczesną partyzantkę nazywając ich bandami podziemia. Ale, ale nie śmiałbym nie doceniać bystrości umysłu oponenta. Już wiem!!! Biskupi mieli z pewnością przystawione karabiny do głów. Nie mogło być inaczej!!! Co do fałszowania historii jest ona szkodliwa ale bardziej niestety przeraża mnie Twoja wizja współczesnej Polski. Wnuk SBeka walczy z wnukiem AKowca. Aż dziwne, że zza rogu nie słychać wybuchów granatów. A może szkoda. Wtedy byłbyś w swoim żywiole. Mógłbym jeszcze sporo napisać. Udowadniać Twoje brednie i zaślepienie. Analizować Twoją nienawiść i niezgodność z wartościami, które są dla Ciebie tylko fasadą. Pewnie dlatego, że ich po prostu nie rozumiesz. Bo nie zabijać to nie zabijać i nie ma tu żadnego usprawiedliwienia. Ani władza, ani patriotyzm, ani racja stanu, ani milion jeszcze powodów. Ja Ci po prostu współczuję. Nic więcej
Co Mały Johny zabolało zabolało. A może wujo jak paliliście łęty na kartoflisku opowiadał ci jak to dzielnie wałczył z takimi bandytami albo jak ich przesłuchiwał. A teraz co .Kicha . WUDU
Część pseudonimu pod jakim piszesz -mały John – to pseudo pod jakim kapował opozycję znany i (a jakże) nadal szanowany dziennikarz rozwiedziony ze znana poetką .Córka tego dziennikarza też jest teraz ( jakoś dziwnym trafem) znaną dobrze ustawiona dziennikarką. Wydaje mi się ,że MOŻE ( zaznaczam raz jeszcze „może) należysz do tego 3 pokolenia „zwycięzców” o moralności Bieruta, Bermana, Moczara które ciągle walczy z 3 pokoleniem Akowców. Ci „zwycięzcy” też tak jak Niemcy w latach 1939-45 już od r.1945 walczyli bandytami z AK, NSZ . Teraz potomkowie pokolenia „zwycięzców” przeżywają szok. Przez 50-60 lat od tzw. „wyzwolenia” ich dziadkowie a może już pradziadkowie uchodzili za szlachetnych godnych naśladowania obywateli. I nagle wszystko się pomieszało. „Bandyci” których kości wydobywa się z powązkowskiej „łączki” okazali się bohaterami a „bohaterzy” z czasów Bieruta ,Bermana, Moczara – okazali się …no sam wiesz jak to nazwać. 400 wyroków śmierci rocznie wykonywanych za czasów Prezydenta Bieruta to rekord. No chyba , że IPN kłamie. Obejrzyj sobie filmy o „Wyklętych” w TVP Historia . Więzienie AK- owca przez gestapo to sanatorium w porównaniu co Polacy robili Polakom na Rakowieckiej po „wyzwoleniu”. To też przestroga co „ruski” socjalizm zrobił z młodych Polaków po szkoleniach przez NKWD. Dlatego bardzo Ci współczuję Gilotyniarz
Mały Johnie, nie przejmuj się tymi bluzgami, Une tak to już mają we krwi od urodzenia. No bo jakimże to trzeba być skurwielem, aby aby pisać: „co Polacy robili Polakom na Rakowieckiej po „wyzwoleniu”.”
Jacy to byli Polacy, Bierut, Radkiewicz, Żymierski, Berling, Nowotko, Świerczewski to agenci NKWD, w tym towarzystwie, jednie agentem NKWD nie był Rokosowski. W UB pełno było tak zwanych „sowietników”, którzy szkolili w rzemiośle ubowców często po prostu zwykłych bandytów. Jeszcze gorzej było w Informacji Wojskowej składającej się tylko z ruskich, aresztowani modlili się by nie wpaść w ich ręce. Dzięki ofierze żołnierzy wyklętych w Polsce nie udało się od razu wprowadzić ruskich porządków, a po śmierci Stalina było już za późno. Dzięki nim Polska i Polacy zachowali w sobie gen wolności, niezależności.
W przeciwieństwie do WAS Wszystkich – ja zwiedzałem osławiona „Rakowiecką” .Byłem w towarzystwie wiekowych mężczyzn którzy tam cierpieli. Szok . Bydło u najbardziej zapyziałego chłopa z II RP miało lepsze warunki w oborze i bydło to było lepiej traktowane bo nie stało we własnym kale przez 2-3 dni. Polecam taką wycieczkę w okresie tuż Świętem „Żołnierzy Wyklętych”. Trzeba więc być wyjątkowym ignorantem by udawać , iż nie wie się co w latach Prezydenta Bieruta na Rakowieckiej młodzi (polscy) UB-cy robili młodym (polskim) Akowcom. Chyba, że się ma rodzinne powiązania z minionym systemem to się wtedy pisze: „no bo jakimże to trzeba być skurwielem aby napisać co Polacy robili Polakom na Rakowieckiej po „ wyzwoleniu”….Tak Panie EKO- LAS!! na Rakowieckiej było „sanatorium” w którym młodzi Ubecy „leczyli” młodych Akowców z psychicznych urazów doznanych od Niemców w czasie okupacji. Czytając „Prawy Las” widzę jednak ,iż takie słowa pisze człowiek który prawie każdego dnia okazuje swe psychiczne rozdroża .
gilotyniarz
No cóż, faktycznie nie powinienem użyć w moim tekście słowa „koleżko” w stosunku do autora tekstu. Za to pana przepraszam. Szczerze. Co do moich korzeni waszych ataków oczywiście mogłem się spodziewać i wyjaśnić tak na wszelki wypadek w tekście, że nie jestem trzecim pokoleniem SBeków ale po prostu zapomniałem. Za to też przepraszam, tym razem gilotyniarza i wudu, że brak mojego wyjaśnienia spowodował u nich tak skomplikowane i poniżające genealogiczne wbijanie szpilki. A teraz czas spisać protokół rozbieżności, pozostać przy swoich, jedynie słusznych zresztą poglądach i pożegnać się. Pozdrawiam oczywiście oponentów bo sprawa historii jest ważna, oczywiście ale nie na tyle aby się kłócić.
Powojenne działania „późnych partyzantów” częściowo miały powody dające się usprawiedliwić – groźba aresztowania, ucieczka po niesłusznym aresztowaniu itp., ale w większości przypadków powodem była głupota. Jednym z głównych argumentów za podjęciem walki (najczęściej ograniczającej się do morderstw i rabunków)były nowe granice wschodnie. Jak bardzo był to głupi powód pokazuje dalszy bieg wypadków. Po 89 r., mimo odzyskania pełnej suwerenności, nikt, nawet najbardziej zażarta prawica nie zaproponował odzyskania kresów… Obecni chwalcy „późnych partyzantów” niech odpowiedzą na pytanie, czemu ich walka nie była kontynuowana aż do 89 r. skoro była tak chwalebna? Kto bronił walczyć przez te wszystkie lata wzorem rozmaitych organizacji z rozmaitych krajów, że wspomnę tylko IRA?
@Pukpuk.
Twoja wiedza na temat walki żołnierzy wyklętych pochodzi, jak widać z wpisu, z podręczników dla aktywu komunistycznego z lat PRL-u. Bo tylko tam można było wyczytać, że ich walka o wolną i niepodległą Polskę „najczęściej ograniczała się do morderstw i rabunków”. Tak głosili i głoszą dawni ubecy, którzy mordowali bez skrupułów polskich patriotów, że wymienimy choćby Danutę Sidzikówną ps. Inka, rtm Pileckiego, gen Fieldorfa ps. Nil i im podobnych. Co do Polskiego Państwa Podziemnego i IRA to w całej historii Polski nigdy nie było tradycji walki terrorystycznej.
Pulpuk twoja wiedza na temat powojennych czasów jest znikoma, albo celowo
zaślepia cię nienawiść do obozu demokratycznego. Gdybyś przeżył tamte czasy
to byś pierdoł nie pisał. Zarzucasz,że nie walczono do 1989r i to najbardziej boli. Po pierwsze to okrzyknięto by ich terrorystami. Po drugie
to jak mieli podejmować walkę z nawałą sowiecką i katorgą Ubecką bez dostaw
broni i wsparcia z zagranicy, bo kraj został odizolowany słynna czerwona kurtyna. Widać nikt z twojej rodziny nie zaliczył sielanki na UB o twoim patriotyźmie Polaka świadczy, że jest ci obojętny los wymordowanych na wschodzie w sowieckich gułagach naszych rodaków. Mały Jochn rozpiera cię duma z rodowodu ubeckiego. Proponuję abyś w swojej miejscowości na piersiach przypiął pięcioramienną gwiazdę i przespacerował się na 1 maja
z czerwonym sztandarem z emblematem sierpa i młota. Przekonasz jaka będzie reakcja ludności i jak będziesz uwielbiany. z okazji świąt zyczę więcej wiedzy poczucia godności i dumy, że jesteś Polakiem, tak przynajmniej sądzę.
Opublikowano Marzec 21, 2015 Przez RX W Polska
Źródła suwerenności w Polsce
Oparciem dla władzy w państwie mogą być czynniki wewnętrzne lub zewnętrzne. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z krajem suwerennym, w drugim – niesuwerennym.
a7
Wielu zwykłych obywateli mniema, iż ustrój demokratyczny jest dowodem na niepodległość państwa. Nie wyobraża sobie nawet w jaki sposób większość społeczeństwa – mając przecież w ręku kartkę wyborczą – mogłaby akceptować państwo wasalne. Wiedząc coś niecoś z teorii suwerenności ludu, obywatele stawiają zatem znak równości pomiędzy ludowładztwem a niepodległością. Tymczasem są w błędzie.
Źródłem suwerenności państwowej może być oczywiście także lud, o ile jest świadomy ciążącej na nim odpowiedzialności i o ile kierują nim przywódcy służący niepodległemu narodowemu bytowi.
Suwerenem może być jednak również monarcha absolutny, albo też król dzielący władzę z radą panów – możnowładców czy też ze szlachtą bądź burżuazją zorganizowaną w parlamencie. Warstwy wyższe mogą z kolei swojego monarchę obalić i ogłosić republikę. Wówczas suwerenem stają się właśnie one. Taki republikański ustrój miała Anglia w czasach Olivera Cromwella czy też poniekąd Polska od konstytucji Nihil Novi z 1505 r.
Ale zarówno monarchia, republika, jak i demokracja mogą być podporządkowane ośrodkom zewnętrznym. Takimi czynnikami były w przeszłości m.in. Cesarstwo oraz Papiestwo.
Z perspektywy trzystuletniej już niemal tradycji polskiej walki o wolność rzeczą zdumiewającą jest natomiast to, że współczesna Polska swojej suwerenności wyzbyła się dobrowolnie. Zrobiła to nawet oficjalnie, uzyskując na to akceptację demokratycznej większości społeczeństwa.Suwerenem w Polsce od 2005 r. jest więc formalnie Rada Europejska i Komisja Europejska, realizujące swoje kompetencje przy pomocy niewybieralnego aparatu biurokratycznego – eurotechnokratów. Niemniej sposób wykonywania władzy w III RP świadczy o tym, że przeniesienie suwerenności z ludu na rzecz czynników zewnętrznych nie jest w Polsce takie samo, jak w krajach Europy Zachodniej. Nie polega ono na wzajemnym i równomiernym dzieleniu się suwerennością w ramach instytucji Unii Europejskiej, lecz na oddaniu się pod władztwo i opiekę najsilniejszych państw Unii, głównie Niemiec.
Dlaczego polscy politycy zdecydowali się na taki krok? Dlaczego nie chcieli, aby suwerenem w Polsce był polski lud albo naród? Czyżby obawiali się, że upodmiotowiony naród może ich przywódczej roli pozbawić i powierzyć kierowanie państwem komuś innemu?
Politycy Unii Demokratycznej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Akcji Wyborczej „Solidarność”, a później Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości, choć różnili się programami i w wielu kwestiach proponowali rozwiązania odmienne, najwyraźniej jednak polskiemu wyborcy nie ufali. Nie wierzyli bądź to w jego roztropność bądź też – i był to w wielu przypadkach czynnik zasadniczy – byli przekonani, że wolni Polacy przepędzą ich na cztery wiatry.
Lęk przed polskim ludem i tą świadomą swojej tożsamości częścią Polaków, która stanowi Naród Polski, wyraża się w oskarżaniu nas o nacjonalizm i antysemityzm. Zarzuty te skądinąd jasno definiują obce pochodzenie naszych przywódców. Tłumaczą również motywację zdrady stanu, której się dopuścili pozbawiając Rzeczypospolitą niepodległości.
Ale przecież oddanie suwerenności podmiotowi zewnętrznemu nie daje gwarancji Platformie Obywatelskiej i Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, że administrować będą Polską wiecznie i że będą mogły one ograbiać Polaków bez końca. Bo przecież suweren zewnętrzny może zlecić zarządzanie nadwiślańskim lennem innej ekipie. Mało tego, jeżeliby suweren uznał, że PO i PSL na nazbyt wiele sobie pozwalają, mógłby pokazać im czerwoną kartkę – albo poprzez presję medialną (czy to za pomocą mediów w Polsce, czy też polskojęzycznych stacji nadających z zagranicy), albo poprzez kompromitację tej ekipy przez służby specjalne.
Być może zatem za sprawowanie władzy w Polsce obecny „rząd” musi się swojemu zagranicznemu panu sowicie opłacać. Cena musi być wysoka tym bardziej, że metody wypełniania przez koalicję PO-PSL funkcji władczych jawnie przeczą deklarowanym w Unii Europejskiej zasadom demokracji, przejrzystości władzy, walki z korupcją, itp.
Gdyby Polska była pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej i dzieliła się suwerennością z innymi jej członkami, to naruszanie w Rzeczypospolitej podstawowych europejskich wartości wywoływałoby na Zachodzie zrozumiałe oburzenie i oskarżenia. Być może nawet sformułowane by zostały żądania obalenia tej władzy, a z pewnością uznania wielu nadwiślańskich satrapów za persona non grata w krajach UE. Udzielono by też zapewne wszechstronnej pomocy polskiej opozycji, a może nawet nałożono by na III RP sankcje ekonomiczne, z zawieszeniem członkostwa w UE włącznie. Taki scenariusz o mały włos nie został zastosowany wobec niepokornych Węgier i byłby z pewnością wdrożony względem Polski, gdyby władzę w naszej Ojczyźnie przejęła partia głosząca program suwerenności narodowej.
Tymczasem Platforma Obywatelska, mimo, że sposób jej postępowania coraz bardziej rodzi skojarzenia z ekipą Gierka albo i Gomułki, uznawana jest na Zachodzie za partnera wiarygodnego, a jej szef Donald Tusk został nawet Przewodniczącym Rady Europejskiej.
Wiele wskazuje zatem na to, że Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe w zamian za zgodę i pomoc Zachodu, zwłaszcza Berlina, na sprawowanie władzy w Polsce, wnosi regularnie haracz w postaci likwidacji kolejnych instytucji Państwa Polskiego, grabieży majątku narodowego (dedykowanej głównie kapitałowi niemieckiemu), przyzwolenia na okradanie Polaków przez zachodnie banki, wreszcie poprzez przyjmowanie ustawodawstwa łamiącego kręgosłup moralny Narodu Polskiego i niszczącego jego samoistność. Wszystkie te działania w sposób oczywisty doprowadzą nas do takiego stanu, że wcielenie istotnych części Polski do Niemiec z nadaniem reszcie naszego Kraju statusu „terytorium wewnętrznego Unii Europejskiej” (eufemistyczna nazwa kolonii) może stać się realnym przedmiotem europejskiej polityki. Bo jakże tolerować w środku Europy bezhołowie?
Smutny jest los Polski tym bardziej, że główna partia opozycyjna, w której polscy patrioci pokładają nadzieję na złamanie władzy niemieckich nadzorców, tj. Prawo i Sprawiedliwość, zachowuje się tak, jakby wcale do odzyskania narodowej suwerenności nie dążyła. Umocowanie dla swej władzy postrzega w Stanach Zjednoczonych i nawet się z tym nie kryje.
Na pierwszy rzut oka zamiana pana z Berlina na Waszyngton wydawać nam się może korzystna. Germanie bowiem są za miedzą i o ich złych wobec Polski zamiarach nie trzeba świadomych Polaków przekonywać. Co innego Stany Zjednoczone. One są daleko. Walczą z Rosją o wpływy w Europie Wschodniej i można nawet liczyć, że u boku Wielkiego Brata uda nam się ugrać jakiś własny interes. Tym bardziej, że Amerykanie łudzą nas, że wyrzucając Moskwę z naszej części kontynentu zrealizują marzenie Józefa Piłsudskiego i Jerzego Giedroycia – Międzymorze.
Uważniejsze przyjrzenie się polityce amerykańskiej każe jednak skonstatować, że USA są przede wszystkim ramieniem syjonizmu i że polityka Waszyngtonu w Europie służy głównie interesom Narodu Wybranego. Obok dominacji niemieckiej Amerykanie mogą nam zatem zafundować umocnienie wpływów żydowskich. Skoro zaś w kwestii polityki historycznej doszło do tak istotnego zbliżenia stanowisk Niemców i Żydów, że odpowiedzialność za Holokaust została przerzucona na nasz naród, to można przypuszczać, że i w innych sprawach znaleźliby wspólny interes na zgubę Rzeczypospolitej.
Czy zatem jest uzasadnione przekonanie części Polaków, że zamiana Platformy Obywatelskiej na Prawo i Sprawiedliwość ma znaczenie dla polskiej suwerenności, czy też drogi do jej odzyskania należy upatrywać gdzie indziej?
Złośliwcze pospolity współczuję Ci. Naprawdę to jest jedyne uczucie, które żywię do Ciebie po lekturze tego artykułu. Jesteś tak przepojony nienawiścią, że zastanawia mnie jak godzisz w sobie wartości chrześcijańskie oraz permanentne szukanie wroga. Bo Twoje istnienie na tym świecie tylko ma sens gdy jest wróg. Do tego stopnia, że fałszujesz nie tylko historię ale i rzeczywistość. Nie wystarczy Ci gloryfikowanie żołnierzy wyklętych. Nie wkładasz ich między karty historii. W Twojej, niestety chorej wyobraźni, nadal pragniesz toczyć walkę. Może nawet w ich imieniu. Z potomkami ich oprawców. Prawica a tym bardziej skrajna prawica, którą reprezentujesz wszędzie widzi zło. Wszędzie widzi zamach. Wszędzie widzi układ. Czy wy ludzie obudzicie się kiedyś? Wasza rusofobia jest przerażająca i wyrządzająca szkody, o których nawet nie macie pojęcia. Przeraża mnie świadomość, że dla waszych ideałów rzucilibyście Polskę w przepaść. Co już niejednokrotnie zostało udowodnione. Ale zacznijmy od początku. Żołnierze wyklęci. To nie jest tak jak piszesz koleżko. Wojna robi spustoszenie nie tylko materialne ale również w umysłach ludzi. Wielu jest takich, którzy w wojnie się odnajdują i nie potrafią wrócić do normalnego życia w czasie pokoju. Różna była geneza powstania partyzantki powojennej w Polsce. Nie tylko walka z narzuconym ustrojem i jego funkcjonariuszami. Często to było uciekanie przed rzeczywistością. W partyzantce wielu zagubionych młodych ludzi czuło się po prostu dobrze. Wielu mogło rabować, nadal zabijać. Tak tak nadal zabijać. Wojna przestawia system wartości. W Twoim wyidealizowanym świecie już widzę ten obrazek. Kończy się wojna. Polska odzyskuje niepodległość w granicach od morza do morza. Rządzimy połową Europy wschodniej. Ruskie są wycofani aż po Moskwę i nie mają wpływu na nasz ustrój. Wtedy wychodzi na mównicę prezydent a jeszcze lepiej król Polski i wszyscy się raduj. Uczciwie pracują ku chwale naszej ojczyzny. Śpiewają pieśni patriotyczne i na kolanach co niedziela pełzają do kościoła chwalić Pana i naszą rodaczkę jego matkę. Nie koleżko. Tak nie jest i nigdy by nie było. Wojna zabiera ludziom człowieczeństwo i niestety wielu ludzi nie wpisało by się w taki ładny wyidealizowanym obrazek. Po II WŚ partyzantka na terenach Polski miała wiele oblicz. Już samo rozdrobnienie organizacyjne świadczy o tym, iż nie było jednej idei (walki z nową władzą) ale każda grupa partyzancka miała była faktycznie niezależna i zarówno w zakresie przywództwa jak i celów partyzantki. Dość przywołać tutaj przykład Józefa Kurasia „Ognia” dziś wynoszonego na piedestał. Facet po prostu chciał mieć władzę i gdy odmówiono mu posady szefa SB zaczął początkowo z wiernymi wiarusami wojnę partyzancką. O jego czynach i bestialskich mordach na ludności cywilnej lepiej nie wspominać. Warszyc, kolejny watażka, tym razem środkowopolski. Czy dopuszczasz koleżko do siebie myśl, że Ci wspaniali żołnierze „niepodległej” napadli na wsie, grabili, zabijali ludność cywilną bo po prostu potrzebowali jeść? Czy może usprawiedliwiasz ich, bo tak wymaga racja stanu. Trudno, w walce o niepodległość muszą być również przypadkowe ofiary prawda? Dla Ciebie zabić milicjanta to zasługa w niebie. A dla mnie to zabicie człowieka, męża, ojca a może nawet kochanka. Fuj, kochanek a nie daj Boże homoseksualista. Podwójna zasługa w niebie!!! Może troszkę burzy wasz porządek świata i wizję historii stanowisko episkopatu Polski z 1950 roku, w którym potępiają ówczesną partyzantkę nazywając ich bandami podziemia. Ale, ale nie śmiałbym nie doceniać bystrości umysłu oponenta. Już wiem!!! Biskupi mieli z pewnością przystawione karabiny do głów. Nie mogło być inaczej!!! Co do fałszowania historii jest ona szkodliwa ale bardziej niestety przeraża mnie Twoja wizja współczesnej Polski. Wnuk SBeka walczy z wnukiem AKowca. Aż dziwne, że zza rogu nie słychać wybuchów granatów. A może szkoda. Wtedy byłbyś w swoim żywiole. Mógłbym jeszcze sporo napisać. Udowadniać Twoje brednie i zaślepienie. Analizować Twoją nienawiść i niezgodność z wartościami, które są dla Ciebie tylko fasadą. Pewnie dlatego, że ich po prostu nie rozumiesz. Bo nie zabijać to nie zabijać i nie ma tu żadnego usprawiedliwienia. Ani władza, ani patriotyzm, ani racja stanu, ani milion jeszcze powodów. Ja Ci po prostu współczuję. Nic więcej
Czyżby domek z kart się przewracał? 🙂
Mały John, nie powinno się obrażać ludzi, ale ty jesteś głupi.
Co Mały Johny zabolało zabolało. A może wujo jak paliliście łęty na kartoflisku opowiadał ci jak to dzielnie wałczył z takimi bandytami albo jak ich przesłuchiwał. A teraz co .Kicha . WUDU
Część pseudonimu pod jakim piszesz -mały John – to pseudo pod jakim kapował opozycję znany i (a jakże) nadal szanowany dziennikarz rozwiedziony ze znana poetką .Córka tego dziennikarza też jest teraz ( jakoś dziwnym trafem) znaną dobrze ustawiona dziennikarką. Wydaje mi się ,że MOŻE ( zaznaczam raz jeszcze „może) należysz do tego 3 pokolenia „zwycięzców” o moralności Bieruta, Bermana, Moczara które ciągle walczy z 3 pokoleniem Akowców. Ci „zwycięzcy” też tak jak Niemcy w latach 1939-45 już od r.1945 walczyli bandytami z AK, NSZ . Teraz potomkowie pokolenia „zwycięzców” przeżywają szok. Przez 50-60 lat od tzw. „wyzwolenia” ich dziadkowie a może już pradziadkowie uchodzili za szlachetnych godnych naśladowania obywateli. I nagle wszystko się pomieszało. „Bandyci” których kości wydobywa się z powązkowskiej „łączki” okazali się bohaterami a „bohaterzy” z czasów Bieruta ,Bermana, Moczara – okazali się …no sam wiesz jak to nazwać. 400 wyroków śmierci rocznie wykonywanych za czasów Prezydenta Bieruta to rekord. No chyba , że IPN kłamie. Obejrzyj sobie filmy o „Wyklętych” w TVP Historia . Więzienie AK- owca przez gestapo to sanatorium w porównaniu co Polacy robili Polakom na Rakowieckiej po „wyzwoleniu”. To też przestroga co „ruski” socjalizm zrobił z młodych Polaków po szkoleniach przez NKWD. Dlatego bardzo Ci współczuję Gilotyniarz
Mały Johnie, nie przejmuj się tymi bluzgami, Une tak to już mają we krwi od urodzenia. No bo jakimże to trzeba być skurwielem, aby aby pisać: „co Polacy robili Polakom na Rakowieckiej po „wyzwoleniu”.”
Jacy to byli Polacy, Bierut, Radkiewicz, Żymierski, Berling, Nowotko, Świerczewski to agenci NKWD, w tym towarzystwie, jednie agentem NKWD nie był Rokosowski. W UB pełno było tak zwanych „sowietników”, którzy szkolili w rzemiośle ubowców często po prostu zwykłych bandytów. Jeszcze gorzej było w Informacji Wojskowej składającej się tylko z ruskich, aresztowani modlili się by nie wpaść w ich ręce. Dzięki ofierze żołnierzy wyklętych w Polsce nie udało się od razu wprowadzić ruskich porządków, a po śmierci Stalina było już za późno. Dzięki nim Polska i Polacy zachowali w sobie gen wolności, niezależności.
W przeciwieństwie do WAS Wszystkich – ja zwiedzałem osławiona „Rakowiecką” .Byłem w towarzystwie wiekowych mężczyzn którzy tam cierpieli. Szok . Bydło u najbardziej zapyziałego chłopa z II RP miało lepsze warunki w oborze i bydło to było lepiej traktowane bo nie stało we własnym kale przez 2-3 dni. Polecam taką wycieczkę w okresie tuż Świętem „Żołnierzy Wyklętych”. Trzeba więc być wyjątkowym ignorantem by udawać , iż nie wie się co w latach Prezydenta Bieruta na Rakowieckiej młodzi (polscy) UB-cy robili młodym (polskim) Akowcom. Chyba, że się ma rodzinne powiązania z minionym systemem to się wtedy pisze: „no bo jakimże to trzeba być skurwielem aby napisać co Polacy robili Polakom na Rakowieckiej po „ wyzwoleniu”….Tak Panie EKO- LAS!! na Rakowieckiej było „sanatorium” w którym młodzi Ubecy „leczyli” młodych Akowców z psychicznych urazów doznanych od Niemców w czasie okupacji. Czytając „Prawy Las” widzę jednak ,iż takie słowa pisze człowiek który prawie każdego dnia okazuje swe psychiczne rozdroża .
gilotyniarz
No cóż, faktycznie nie powinienem użyć w moim tekście słowa „koleżko” w stosunku do autora tekstu. Za to pana przepraszam. Szczerze. Co do moich korzeni waszych ataków oczywiście mogłem się spodziewać i wyjaśnić tak na wszelki wypadek w tekście, że nie jestem trzecim pokoleniem SBeków ale po prostu zapomniałem. Za to też przepraszam, tym razem gilotyniarza i wudu, że brak mojego wyjaśnienia spowodował u nich tak skomplikowane i poniżające genealogiczne wbijanie szpilki. A teraz czas spisać protokół rozbieżności, pozostać przy swoich, jedynie słusznych zresztą poglądach i pożegnać się. Pozdrawiam oczywiście oponentów bo sprawa historii jest ważna, oczywiście ale nie na tyle aby się kłócić.
Powojenne działania „późnych partyzantów” częściowo miały powody dające się usprawiedliwić – groźba aresztowania, ucieczka po niesłusznym aresztowaniu itp., ale w większości przypadków powodem była głupota. Jednym z głównych argumentów za podjęciem walki (najczęściej ograniczającej się do morderstw i rabunków)były nowe granice wschodnie. Jak bardzo był to głupi powód pokazuje dalszy bieg wypadków. Po 89 r., mimo odzyskania pełnej suwerenności, nikt, nawet najbardziej zażarta prawica nie zaproponował odzyskania kresów… Obecni chwalcy „późnych partyzantów” niech odpowiedzą na pytanie, czemu ich walka nie była kontynuowana aż do 89 r. skoro była tak chwalebna? Kto bronił walczyć przez te wszystkie lata wzorem rozmaitych organizacji z rozmaitych krajów, że wspomnę tylko IRA?
@Pukpuk.
Twoja wiedza na temat walki żołnierzy wyklętych pochodzi, jak widać z wpisu, z podręczników dla aktywu komunistycznego z lat PRL-u. Bo tylko tam można było wyczytać, że ich walka o wolną i niepodległą Polskę „najczęściej ograniczała się do morderstw i rabunków”. Tak głosili i głoszą dawni ubecy, którzy mordowali bez skrupułów polskich patriotów, że wymienimy choćby Danutę Sidzikówną ps. Inka, rtm Pileckiego, gen Fieldorfa ps. Nil i im podobnych. Co do Polskiego Państwa Podziemnego i IRA to w całej historii Polski nigdy nie było tradycji walki terrorystycznej.
Pulpuk twoja wiedza na temat powojennych czasów jest znikoma, albo celowo
zaślepia cię nienawiść do obozu demokratycznego. Gdybyś przeżył tamte czasy
to byś pierdoł nie pisał. Zarzucasz,że nie walczono do 1989r i to najbardziej boli. Po pierwsze to okrzyknięto by ich terrorystami. Po drugie
to jak mieli podejmować walkę z nawałą sowiecką i katorgą Ubecką bez dostaw
broni i wsparcia z zagranicy, bo kraj został odizolowany słynna czerwona kurtyna. Widać nikt z twojej rodziny nie zaliczył sielanki na UB o twoim patriotyźmie Polaka świadczy, że jest ci obojętny los wymordowanych na wschodzie w sowieckich gułagach naszych rodaków. Mały Jochn rozpiera cię duma z rodowodu ubeckiego. Proponuję abyś w swojej miejscowości na piersiach przypiął pięcioramienną gwiazdę i przespacerował się na 1 maja
z czerwonym sztandarem z emblematem sierpa i młota. Przekonasz jaka będzie reakcja ludności i jak będziesz uwielbiany. z okazji świąt zyczę więcej wiedzy poczucia godności i dumy, że jesteś Polakiem, tak przynajmniej sądzę.
@ Muchomor 2 kwietnia, 2015 at 15:50
Jak już, to nawałą nie sowiecką tylko bolszewicką, oraz nie w sowieckich gułagach tylko w bolszewickich gułagach.
Home
Polska
Źródła suwerenności w Polsce
Opublikowano Marzec 21, 2015 Przez RX W Polska
Źródła suwerenności w Polsce
Oparciem dla władzy w państwie mogą być czynniki wewnętrzne lub zewnętrzne. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z krajem suwerennym, w drugim – niesuwerennym.
a7
Wielu zwykłych obywateli mniema, iż ustrój demokratyczny jest dowodem na niepodległość państwa. Nie wyobraża sobie nawet w jaki sposób większość społeczeństwa – mając przecież w ręku kartkę wyborczą – mogłaby akceptować państwo wasalne. Wiedząc coś niecoś z teorii suwerenności ludu, obywatele stawiają zatem znak równości pomiędzy ludowładztwem a niepodległością. Tymczasem są w błędzie.
Źródłem suwerenności państwowej może być oczywiście także lud, o ile jest świadomy ciążącej na nim odpowiedzialności i o ile kierują nim przywódcy służący niepodległemu narodowemu bytowi.
Suwerenem może być jednak również monarcha absolutny, albo też król dzielący władzę z radą panów – możnowładców czy też ze szlachtą bądź burżuazją zorganizowaną w parlamencie. Warstwy wyższe mogą z kolei swojego monarchę obalić i ogłosić republikę. Wówczas suwerenem stają się właśnie one. Taki republikański ustrój miała Anglia w czasach Olivera Cromwella czy też poniekąd Polska od konstytucji Nihil Novi z 1505 r.
Ale zarówno monarchia, republika, jak i demokracja mogą być podporządkowane ośrodkom zewnętrznym. Takimi czynnikami były w przeszłości m.in. Cesarstwo oraz Papiestwo.
Z perspektywy trzystuletniej już niemal tradycji polskiej walki o wolność rzeczą zdumiewającą jest natomiast to, że współczesna Polska swojej suwerenności wyzbyła się dobrowolnie. Zrobiła to nawet oficjalnie, uzyskując na to akceptację demokratycznej większości społeczeństwa.Suwerenem w Polsce od 2005 r. jest więc formalnie Rada Europejska i Komisja Europejska, realizujące swoje kompetencje przy pomocy niewybieralnego aparatu biurokratycznego – eurotechnokratów. Niemniej sposób wykonywania władzy w III RP świadczy o tym, że przeniesienie suwerenności z ludu na rzecz czynników zewnętrznych nie jest w Polsce takie samo, jak w krajach Europy Zachodniej. Nie polega ono na wzajemnym i równomiernym dzieleniu się suwerennością w ramach instytucji Unii Europejskiej, lecz na oddaniu się pod władztwo i opiekę najsilniejszych państw Unii, głównie Niemiec.
Dlaczego polscy politycy zdecydowali się na taki krok? Dlaczego nie chcieli, aby suwerenem w Polsce był polski lud albo naród? Czyżby obawiali się, że upodmiotowiony naród może ich przywódczej roli pozbawić i powierzyć kierowanie państwem komuś innemu?
Politycy Unii Demokratycznej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Akcji Wyborczej „Solidarność”, a później Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości, choć różnili się programami i w wielu kwestiach proponowali rozwiązania odmienne, najwyraźniej jednak polskiemu wyborcy nie ufali. Nie wierzyli bądź to w jego roztropność bądź też – i był to w wielu przypadkach czynnik zasadniczy – byli przekonani, że wolni Polacy przepędzą ich na cztery wiatry.
Lęk przed polskim ludem i tą świadomą swojej tożsamości częścią Polaków, która stanowi Naród Polski, wyraża się w oskarżaniu nas o nacjonalizm i antysemityzm. Zarzuty te skądinąd jasno definiują obce pochodzenie naszych przywódców. Tłumaczą również motywację zdrady stanu, której się dopuścili pozbawiając Rzeczypospolitą niepodległości.
Ale przecież oddanie suwerenności podmiotowi zewnętrznemu nie daje gwarancji Platformie Obywatelskiej i Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, że administrować będą Polską wiecznie i że będą mogły one ograbiać Polaków bez końca. Bo przecież suweren zewnętrzny może zlecić zarządzanie nadwiślańskim lennem innej ekipie. Mało tego, jeżeliby suweren uznał, że PO i PSL na nazbyt wiele sobie pozwalają, mógłby pokazać im czerwoną kartkę – albo poprzez presję medialną (czy to za pomocą mediów w Polsce, czy też polskojęzycznych stacji nadających z zagranicy), albo poprzez kompromitację tej ekipy przez służby specjalne.
Być może zatem za sprawowanie władzy w Polsce obecny „rząd” musi się swojemu zagranicznemu panu sowicie opłacać. Cena musi być wysoka tym bardziej, że metody wypełniania przez koalicję PO-PSL funkcji władczych jawnie przeczą deklarowanym w Unii Europejskiej zasadom demokracji, przejrzystości władzy, walki z korupcją, itp.
Gdyby Polska była pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej i dzieliła się suwerennością z innymi jej członkami, to naruszanie w Rzeczypospolitej podstawowych europejskich wartości wywoływałoby na Zachodzie zrozumiałe oburzenie i oskarżenia. Być może nawet sformułowane by zostały żądania obalenia tej władzy, a z pewnością uznania wielu nadwiślańskich satrapów za persona non grata w krajach UE. Udzielono by też zapewne wszechstronnej pomocy polskiej opozycji, a może nawet nałożono by na III RP sankcje ekonomiczne, z zawieszeniem członkostwa w UE włącznie. Taki scenariusz o mały włos nie został zastosowany wobec niepokornych Węgier i byłby z pewnością wdrożony względem Polski, gdyby władzę w naszej Ojczyźnie przejęła partia głosząca program suwerenności narodowej.
Tymczasem Platforma Obywatelska, mimo, że sposób jej postępowania coraz bardziej rodzi skojarzenia z ekipą Gierka albo i Gomułki, uznawana jest na Zachodzie za partnera wiarygodnego, a jej szef Donald Tusk został nawet Przewodniczącym Rady Europejskiej.
Wiele wskazuje zatem na to, że Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe w zamian za zgodę i pomoc Zachodu, zwłaszcza Berlina, na sprawowanie władzy w Polsce, wnosi regularnie haracz w postaci likwidacji kolejnych instytucji Państwa Polskiego, grabieży majątku narodowego (dedykowanej głównie kapitałowi niemieckiemu), przyzwolenia na okradanie Polaków przez zachodnie banki, wreszcie poprzez przyjmowanie ustawodawstwa łamiącego kręgosłup moralny Narodu Polskiego i niszczącego jego samoistność. Wszystkie te działania w sposób oczywisty doprowadzą nas do takiego stanu, że wcielenie istotnych części Polski do Niemiec z nadaniem reszcie naszego Kraju statusu „terytorium wewnętrznego Unii Europejskiej” (eufemistyczna nazwa kolonii) może stać się realnym przedmiotem europejskiej polityki. Bo jakże tolerować w środku Europy bezhołowie?
Smutny jest los Polski tym bardziej, że główna partia opozycyjna, w której polscy patrioci pokładają nadzieję na złamanie władzy niemieckich nadzorców, tj. Prawo i Sprawiedliwość, zachowuje się tak, jakby wcale do odzyskania narodowej suwerenności nie dążyła. Umocowanie dla swej władzy postrzega w Stanach Zjednoczonych i nawet się z tym nie kryje.
Na pierwszy rzut oka zamiana pana z Berlina na Waszyngton wydawać nam się może korzystna. Germanie bowiem są za miedzą i o ich złych wobec Polski zamiarach nie trzeba świadomych Polaków przekonywać. Co innego Stany Zjednoczone. One są daleko. Walczą z Rosją o wpływy w Europie Wschodniej i można nawet liczyć, że u boku Wielkiego Brata uda nam się ugrać jakiś własny interes. Tym bardziej, że Amerykanie łudzą nas, że wyrzucając Moskwę z naszej części kontynentu zrealizują marzenie Józefa Piłsudskiego i Jerzego Giedroycia – Międzymorze.
Uważniejsze przyjrzenie się polityce amerykańskiej każe jednak skonstatować, że USA są przede wszystkim ramieniem syjonizmu i że polityka Waszyngtonu w Europie służy głównie interesom Narodu Wybranego. Obok dominacji niemieckiej Amerykanie mogą nam zatem zafundować umocnienie wpływów żydowskich. Skoro zaś w kwestii polityki historycznej doszło do tak istotnego zbliżenia stanowisk Niemców i Żydów, że odpowiedzialność za Holokaust została przerzucona na nasz naród, to można przypuszczać, że i w innych sprawach znaleźliby wspólny interes na zgubę Rzeczypospolitej.
Czy zatem jest uzasadnione przekonanie części Polaków, że zamiana Platformy Obywatelskiej na Prawo i Sprawiedliwość ma znaczenie dla polskiej suwerenności, czy też drogi do jej odzyskania należy upatrywać gdzie indziej?
Za: http://narodowikonserwatysci.pl/page/2/
Data publikacji: 14.02.2015
Tags : debilizacja Polaków, judaizm, kolonializm żydowsko-niemiecki, likwidacja Polski, ludobójstwo Polaków, NWO, Polska, syjonizm, żydowska okupacja Polski, Żydzi