lipiec 2013
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  

Archiwa

Wielki Likwidator czyli budzenie się z ręką w nocniku

Czas na podsumowania

Niebawem minie właśnie rok od likwidacji Inspekcji LP, czyli pozbycia się jednego z elementów zarządzania lasami przez Dyrektora Generalnego. Chodź struktura ta za poprzedniego Głównego Inspektora LP działała w wielu obszarach pod wielkim znakiem zapytania, a sam wspomniany nazywany jest „Likwidatorem Inspekcji” to jednak mimo wszystko nie tylko samą nazwą, ale i dostarczanymi informacjami z terenu pozwalała ogarniać tą bardzo nielubianą sferę zarządzania lasami. Kontrolowani, bowiem czuli respekt przed inspektorami zarówno Dyrektorzy Regionalni, Nadleśniczowie i wszyscy pracownicy LP.

I co się stało?. Dyrektor Generalny został praktycznie sam sobie na własne życzenie z tzw. „warszawką” bez żadnej wiedzy, systematycznie tracący w zasadzie wszystko na korzyść Dyrektorów Regionalnych, którzy rosną w tzw.„siłę”. Przepływ informacji pomiędzy nimi jest praktycznie żaden, polega na tym, że Dyrektor Generalny może wiedzieć tylko tyle ile chce mu przekazać Dyrektor Regionalny i to tylko takie informacje, które są korzystne dla nich, czyli wszystko jest w należytym porządku i nic złego się nie dzieje.

Wydział kontroli skupiony obecnie w DGLP praktycznie nic nie robi. Inspektorzy siedzą w domach i czekają na „zlecenia”. Jeżeli już znajdzie się tzw. „robota” np. skarga do rozpatrzenia to wysyłani są po dwóch, trzech na tydzień, dwa gdzie sprawy można załatwić w kilka dni.

Wydziały kontroli skupione przy Dyrektorach Regionalnych mające za zadanie sprawowania kontroli instytucjonalnej w LP reprezentują bardzo różny poziom fachowości. Skupiają również osobowo od kilku do kilkunastu pracowników. Wielką bolączką tych wydziałów jest brak zupełny ekonomistów z prawdziwego zdarzenia, którzy dostarczaliby informacji, co się dzieje tak naprawdę z pieniądzem w firmie, czy podejmowane decyzje w sferze wydawania ich są racjonalne – słuszne czy nie.

Wydziały kontroli bazują nadal na systemie oceny pracy nadleśniczych 0-1, a więc na poprzednim, złym programie kontroli i oceny. Taki system nie oceni obiektywnie Nadleśnictw, w wielu obszarach skupia się na rzeczach zupełnie nie istotnych.

Obecnie prowadzone kontrole okresowe w RDLP na terenie całej Polski kończą się wynikami bardzo dobrymi, (bo innych nie może być). Czy ma to w ogóle jakiś sens?.Jak może Dyrektor Regionalny kontrolować się sam?.

W jego przecież interesie leży ażeby oceny były tylko bardzo dobre. Nie chodzi przecież o pokazanie „prawdy”. I nadal są równi i równiejsi (pupilki dyrektorów). Ich nie można oceniać poniżej oceny bardzo dobrej. Cała obecna kontrola w lasach to jest jakieś wielkie nieporozumienie. Nad całymi lasami tyka przecież wciąż ogromna bomba a tu jeszcze dochodzi fakt braku rzetelnej informacji z terenu dla Dyrektora Generalnego, – co tak naprawdę się dzieje w firmie.

Podsumowując można postawić stwierdzenie „Obyśmy tylko nie obudzili się z ręką w nocniku Panie i Panowie”?.

 

 

13 komentarzy Wielki Likwidator czyli budzenie się z ręką w nocniku

  • antypig

    Wydaje mi się, że jest to realizacja jakiegoś wrednego planu. Ostatnie przyspieszenie w sprzedaży mieszkań „maluczkim” czyli (podleśniczym archaicznym) którzy jeszcze mieszkają w lokalach LP świadczyć może o tym, że prostuje się zaległe sprawy przed jakimś większym wydarzeniem które zmieni strukturę LP. Radość potencjalnych nabywców jest eliminowana przez komisje które chcąc pokazać, że nie ma patologi w temacie z radością kroją posesje trzymając się planu minimum (własność kończy się 3 metry od zabudowania). Na razie będą mogli pozostałą część dzierżawić, ale jak kiedyś ktoś obcy to kupi to pozostanie im podwórko korytarz gdzie nawet samochodem nie nawrócą. Czy takie postępowanie to norma w LP i czy może jest jakaś instrukcja zmuszająca do gnojenie najsłabszych.

  • Van33

    W 100 % pełna prawda dotycząca kontroli w LP. Regionalni praktycznie sami siebie kontrolują, tryby odwoławcze kontrolowanych nie zgadzających się z wynikami kontroli zostały sprowadzone do absurdu – zastrzeżenia też rozpatruje RDLP. Warszawa zaczęła żyć własnym życiem warszawskim i odcina się od sygnałów o problemach płynących z terenu przesyłając je do RDLP. A sygnały te często dotyczą skutków funkcjonowania samych RDLP. Krótko pisząc, jakaś kwadratura koła w majestacie zarządzeń, kompletnie absurdalna sytuacja.
    Resztki inspekcji podległej DGLP to szkoda pisać, Wydziały Kontroli RDLP stają się jak się słyszy „Wydziałami Kontroli wybranych N-ctw”, pewnie żeby kontrole koniecznie coś znalazły. Oceny bardzo dobre otrzymują zaś jednostki, które nigdy nawet ocen dobrych nie dostałyby wcześniej.

  • Van33

    Brak właściwej reakcji kierownictwa firmy będzie pewnie tłumaczony brakiem odpowiedniej informacji z terenu, że skoro RDLP nic przecież nie sygnalizowała to skąd mogliśmy wiedzieć i zapobiegać…

  • Puma

    Paranoją obecnie w lasach jest to,że nikt nie jest zainteresowany jaką kolwiek kontrolą – bo po co?. Karuzela przecież i tak na razie się jakoś kręci. Wszyscy udają, że jest tak dobrze, tak świetnie, że jakaś tam kontrola nie jest nikomu potrzebna.A co niektórzy Dyrektorzy, Nadleśniczowie zupełnie przestali zarządzać. Siedzą na ciepłych posadkach, pieniądze biorą za friko, nie podejmują żadnych decyzji,nie biorą odpowiedzialności na siebie, kreują się jako dobrzy wójkowie, nie czują respektu,obawy, brylują wszędzie gdzie jest to możliwe. Robią to nie dla dobra firmy, a dla układania swoich interesów na przyszłość, żeby lądowanie było bezpieczne.

  • Lilak

    Ale nie narzekajcie bo przecież w ocenie „warszawki” musi być super skoro Dyrektor Generalny organizuje spotkania z Nadleśniczymi w całej Polsce opowiadjając jakieś dziwne rzeczy a publika poklaskuje, mindrzy się, wazelinuje chyba tylko w imię „trwania”, albo bania się, bo stracić taką ciepłą posadkę Nadleśniczego to przecież wielka tragedia. Wielu z tych Nadleśniczych nie umiało by nic innego robić w tej firmie, tylko przecież być Nadleśniczym.

  • Obserwator

    Tzw. Reforma GILP to największa głupota Dyrektora Generalnego LP.
    Jako pracownik LP, który niedawno był objęty kontrolą okresową, całkowicie popieram opinię „Antypinga”. Tylko jeden z Inspektorów błysną wiedzą i doświadczeniem, a reszta Zespołu sana się przyznała, że tak właściwie to Oni się dopiero uczą kontroli, co się potrwierdziło w czasie przeprowadzenia czynności kontrolnych

  • Towarzysz

    A ja słyszałem od pracowników z DGLP, że kierownictwo bardzo jest zainteresowane kontaktami z zagranicą, ale tą wschodnią. Często wyjeżdżają tam za jakimiś tajemniczymi interesami. Nawet Dyrektor Generalny powołał specjalne stanowisko d/s kontaktów z zagranicą, na czele którego stoi były dyrektor z Łodzi z właściwymi korzeniami i koligacjami.

  • antypig

    Zawsze było tak, że trafiali się nieudacznicy na ważnych stanowiskach czy to inspektora czy nadleśniczego, ale trafiali oni w grono przynajmniej z grubsza zorientowane w temacie i pomału się dostosowali (podciągali) do pewnego poziomu. Trwało to czasem długo i było uciążliwe, ale jakoś się kręciło. Teraz nastąpił pewien przełom w LP, niekompetentnych niedouków jest większość i to oni nadają ton polityce leśnej produkując debilne zarządzenia, nie mając pojęcia o prawdziwej pracy w terenie. Widzę potencjalnych inspektorów jak przyjeżdżają na kontrole i płakać się chce. Chłopaczki parę lat po studiach nie ukrywają nawet, że kontrola terenowa to nie ich specjalność. Kontrola papierowo komputerowa tabelek w biurze nadleśnictwa to i owszem, ale czy to o to chodzi. Takiej szkody jaką wyrządziła Lasom grupa przyjaciół z KSPL-u nie było chyba w historii LP.

  • takipionek

    takipionek
    Ciekawe czy w tym RDLP( środek Polski)- Pan Dyrektor Dwojga Imion nadal korzysta z usług fachowych Naczelnika-Strażnika. Jak gadają wiewiórki to wspaniale organizuje ON imprezki, jest uczynny, miły i… NIC nie kuma z hodowli i ochrony- co wywołuje u kontrolowanych zrozumiałą wesołość. Jest też bardzo szczery i bezpośredni opowiadając wszystkim wokół że nic nie umie poczym szybko dodaje – że się ciągle uczy. Panie Dyrektorze – dać go na KaOwca czyli kulturalno-oświatowego. W wielu RDLP zazdroszczą Panu takiego fachowca. Miś od reżysera Barei też . takipionek

  • Pokemon

    Takipionku przecież ten naczelnik-strażnik został wykreowany przez „super” byłego już naczelnika kadr Malinowskiego. Kamień rodzi kamień.To musi być przecież super taki sam jak były naczelnik kadr. Tacy ludzie nadają się tylko na salony a nie do lasu, gdzie pełno różnego robactwa, trzeba chodzić po krzakach i wykonywać tą ciężką pracę.Tacy ludzie się po prostu do tego nie nadają. Oni są stworzeni do „wyższych celów” – brylować, ogłupiać innych,rządzić, dzielić, polować na obwodach LP, a nie zajmować się jaskąś tam „leśną pracą”. Ty zobacz Takipionku ilu naprawdę pozostało tych leśników, którzy mają jakieś pojęcie o pracy w terenie.

  • raq

    Czyżby Antypig pracował w Inspekcji?

    „przed inspektorem mieli wszyscy respekt”

    A to ma być straszak na pracujących leśników?

    Bo za każdym razem kontrola to raczej średnio ma coś wspólnego z kontrolą, a tak naprawdę to liczy się cyferka w SILPIE.

    Bardzo dobrze że rośnie pozycja Dyrektorów Regionalnych czy Nadleśniczego. Bo tak faktycznie będzie że nic się robić nie będzie, w obawie przed palcem Dyrektora Regionalnego a Dyrektor Regionalny przed Generalnym.

    A na koniec.

    Ponoć jak ktoś już nigdzie się nie nadawał, to zawsze go do kontroli. I tylko po przekroczeniu progu nowego gabinetu nagle oświecenia pada na głowę. Wszystko wie, wszystko widział, wszystko umie.

  • Van33

    Pozycja regionalnych powinna być znacznie mniejsza niż obecnie.

    Niemal jak udzielne książątka, od humorów których zależy wszystko w Dyrekcji. Sami powołują, odwołują, kontrolują, przyjmują i oddalają skargi,
    Jednym słowem Prokurator, Sędzia i Kat w jednej osobie.

    Tak być nie może, pora na małą „opriczninę”

  • takipionek

    Takipionek
    Do „towarzysza”
    Już sam twój ‘rick” towarzysz -budzi we mnie odruch wymiotny. Ale cóż muszę komuś uwierzyć .Towarzyszu! podajesz interesujące wiadomości. Domyślam się, że chodzi o dziarskiego pana o inicjałach JP (nie mylić z Janem Pawłem) który znając język radziecki jeździ sobie za nasze pieniądze po naszych kresach i „łatwi” jakieś tajemne geszefty z towarzyszami za rzeki Bug. Coś już tu pisali o tym Panu który o ile pamiętam wykonał dla lasów szereg dziwnych robót których oprócz niego nikt nie umiał zrobić. Jak PGL długi i szeroki- w tym nawet ekipa Doktora Dyrektora BUL i GL. Ciekawe czy jest to „akcyjka” indywidualnie zlecona przez Naszego Generała, czy też jest akcyjka koordynowana przez MSZ. No bo co będzie jak Pan JP -COŚ – załatwi (tak jak słynny rurociąg) i znowu Premier nie będzie nic o tym wiedział. Sądzę, że potomek naszego literackiego noblisty już mu się przygląda. Taki pionek