Z prof. Janem Szyszko, posłem Prawa i Sprawiedliwości oraz byłym ministrem środowiska, rozmawia Rafał Stefaniuk.
W Sejmie odbyła się wczoraj konferencja naukowa pt. „Zrównoważony rozwój i zmiany klimatyczne w świetle encykliki Ojca Świętego Franciszka >Laudato Si'<”. Jakie refleksje towarzyszą Panu w związku z jej przebiegiem?
– Jestem bardzo zadowolony z tego, że się odbyła. Po pierwsze dlatego, że ten temat podjęto w Sejmie. Po drugie, mogliśmy usłyszeć wyśmienitych prelegentów. Wśród nich było dwóch księży profesorów z Watykanu. A po trzecie, frekwencja była nadspodziewanie duża. Mogliśmy przyjąć tylko niecałe 400 osób, a zgłosiło się ponad 2,5 tys. Widzimy więc, jak duże było zainteresowanie. Chciałbym, korzystając z portalu NaszDziennik.pl, jeszcze raz przeprosić tych, którzy nie mogli się dostać na salę. Zapewniam przy tym, że materiały z konferencji będą opracowane i opublikowane. Będzie można je znaleźć w publikacjach Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Nie mogę pominąć samej encykliki „Laudato si’”. Organizatorzy wyślą list z podziękowaniem Ojcu Świętemu za encyklikę, bo jest to wielkie dzieło, przemyślane i przepełnione humanizmem. Również realnie patrzy na ten świat, który musi rozwijać się gospodarczo.
Dlaczego encyklika zrobiła na Panu aż tak duże wrażenie?
– Jest kompleksowym podejściem do spraw związanych z naszą planetą – Ziemią. Z jednej strony identyfikowane są podstawowe zagrożenia w stosunku do człowieka, który jest traktowany jako podmiot zrównoważonego rozwoju. Ojciec Święty w encyklice wprost wskazuje na to, że tym zagrożeniom trzeba przeciwdziałać. A tymi zagrożeniami jest chociażby zły stan wody, lub jej brak, zanieczyszczone powietrze czy też lawinowy zanik gatunków. Encyklika wytycza kierunek, w którym świat może się rozwijać, zapewniając wzrost gospodarczy. Dzięki pracy − będącej prawem każdego − i dobrze funkcjonującej rodzinie równolegle do wzrostu gospodarczego może poprawiać się środowisko.
Czy nasza planeta jest tak bardzo zdewastowana, że aż Ojciec Święty postanowił się o nią upomnieć w encyklice?
– Według mnie, Ojciec Święty dostrzega to, że ludziom brakuje niektórych dóbr. Państwa rozwinięte uzyskały swoją pozycję kosztem państw biedniejszych, rozwijających się. Państwa rozwijające się ponoszą konsekwencję tego, co obecnie dzieje się na świecie, i na to zwraca uwagę Franciszek. Śmiem twierdzić, że ta encyklika jest optymistyczna. Ona mówi, że człowiek jest w stanie odpowiednio kreować rozwój, a polityka klimatyczna być jednym z narzędzi do tego. Możemy sprawić, że populacja ludzka będzie się zwiększać, a przy tym osiągniemy większe dochody. Konferencja powstała we współpracy z WSKSiM w Toruniu. Podjęcie tej sprawy przez uczelnię wyższą pokazuje, że ekologia powinna być obecna na każdym etapie kształcenia? – To jest niezwykle istotne, ponieważ ekologia jest poważną nauką, która mówi, w jaki sposób użytkować zasoby przyrodnicze, również dla dobra człowieka. Niestety, w jednoczącej się Europie ekologia została wyeliminowana z programów szkolnych i uniwersyteckich. Przyszedł taki czas, żeby do niej powrócić. W Polsce ekologia teoretyczna i praktyczna występuje na wysokim poziomie. To jest nasza domena. Zwróćmy uwagę na nasze tradycyjne rolnictwo, leśnictwo i łowiectwo. One stanowią typowy przykład zrównoważonego rozwoju. Posłużę się więc przykładem. Produkujemy drewno, sadzimy lasy. Wchodzimy do lasów i zbieramy jagody. Przetwarzamy je. To tworzy miejsca pracy i służy człowiekowi. A mamy tego dobra coraz więcej. Podobnie jest z łowiectwem. Odpowiednio urządzamy przestrzeń, żeby zwierzyna występowała. Ona później służy jako pokarm. Równocześnie zauważmy, że nie straciliśmy ani jednego gatunku występującego w tej strefie klimatycznej. To dzięki rolnictwu, leśnictwu i łowiectwu mamy tak bogatą bioróżnorodność. Polską misją jest więc edukacja, która została zniszczona na Zachodzie, a u nas jest i się rozwija.
Wspomniał Pan o leśnikach, rolnikach i myśliwych, którzy stanowią grupy zawodowe. A jak w kwestii ekologii wypada ogół społeczeństwa?
– Społeczeństwo jest coraz mniej edukowane w obszarze ekologii. Zastępuje ją kształcenie z kultury współżycia ze środowiskiem pod względem odpadów i utylizacji. Oczywiście jest to bardzo ważne, jednakże to nie najważniejszy wyznacznik. Mówi się o czystej wodzie i czystym powietrzu. Coś takiego występuje tylko w środowisku laboratoryjnym. Trzeba kłaść akcent na zdrową wodę i zdrowe powietrze. Te są produkowane przez zespoły przyrodnicze. Jedynym wskaźnikiem stanu środowiska są dziko występujące gatunki. Podkreślę więc jeszcze raz znaczenie ekologii, ale tej prawdziwej, opartej o proces fotosyntezy. To dzięki niej występują gatunki, a człowiek żyje. To znika z pola widzenia społeczeństwa przez złą edukację. Wmawia się, że kluczem do wszystkiego są oczyszczalnie. Tak, one są dobrą rzeczą, ale bez zrozumienia, w jaki sposób funkcjonują w układach przyrodniczych, staje się podejściem czysto technokratycznym.
Dziękuję za rozmowę.
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl
Najnowsze komentarze