w naszych kochanych lasach nic się nie zmieniło – mój ojciec pracował to się śmiałem , że on swoją złość wyładowuje na domownikach …. dziwiłem się , że nie mówi tego w oczy szefostwu na naradach ….. ja teraz pracuję i …. za krytykę poczynań szefa przejechano mi przez cały rok po premii !!!!!
apropos – czy już dostaliście premię za III kwartał ?
Bardzo dziwna sprawa, że tylko Poseł Bąk i emerytowany Gł. Insp. LP zabierają głos na temat kontroli w LP. A reszta gdzie?.
Tak naprawdę kontroli nie wielu leśników rozumie. Nie rozumieją dlaczego musi ona funkcjonować, jak ma być zorganizowana i czemu ma służyć. Bez tego instrumentu zarządzania organizacja PGL LP wcześniej czy później musi się rozpaść. Należy zadać pytania – komu tak naprawdę zależało na tym, żeby ILP rozwiązać (dyrektorom, nadleśniczym). W obecnym kształcie (w RDLP- pod dyrektorem) nie będzie ona wcale funkcjonować (będzie to ciągłe zamiatanie pod dywan istotnych wydarzeń – a koncentrować się będzie na duperelach bez żadnego znaczenia). Znajomości, układy wezmą górę nad wszystkim. Czy o to chodziło szkodnikom?.
Skutki takiej organizacji kontroli bardzo szybko odbiją się na dyrektorach, nadleśniczych, a odpowiednie służby państwa będą miały pełne ręce roboty.
Tak zorganizowana jak obecnie kontrola zupełnie nie sprawdzi się w lasach.
A gdzie były działające związki zawodowe ZLP, Solidarność. Czy reprezentanci leśników w osobach Panów Przybylskiego i Ulenieckiego zgodziły się od tak na te działania DGLP w stosunku do kontroli?. Zapewne Panowie ci też nie rozumieją istoty działania kontroli, bowiem przeciwników jej funkcjonowania zawsze było w lasach bardzo wielu).
Pytanie następne, które się rodzi do postawienia to dlaczego ktoś przez ostanie lata sukcesywnie prowadził inspektorów po złej drodze?.(ILP była źle zarządzana włącznie z doborem personalnym) – dlaczego?.
Można wobec takiego działania leśnych decydentów zapytać czy potrzebna jest i po co w takim kształcie jak obecnie DGLP, RDLP?.
A może to już lada moment będzie koniec organizacji pod nazwą PGL LP – zobaczymy.
@sifu. Trudno tak szybko zapomnieć Mariana Pigana, Wojciecha Adamczaka, Jerzego Łokietkę i Bolesława Andrzeja Bdzikota. No po prostu i po ludzku trudno….
W ostatnim okresie minionych już sześciu lat na czele ILP stał przecież nie kto inny jak Pan K.Grzybowski powołany przez Pana Piątkowskiego na to stanowisko(obecny dyrektor RDLP w Warszawie).
To on miał realny wpływ na to co działo się w kontroli w LP, to on powinien przejąć inicjatywę w obronie, doskonaleniu,doborze i obsadzie personalnym ludzi pracujących w kontroli.
Nominowany przez PSL na to stanowisko wypełniał tylko ustalenia i przykazy polityczne a nie kierowanie się dobrem LP.Przyjęty obecnie model kontoli z NIK nigdy nie sprawdził się w LP i nie sprawdzi się. Pomimo tego wybrano drogę do nikąd,drogę,która doprowadzi wkrótce do upadku LP o,które nie tacy leśnicy jak obecnie walczyli od ponad 80 lat z Adamem Loretem na czele.
Inspekcja nie jest WSKAZANA TERAZ, kiedy ułynnia się tzw.”skrawki lasu”, sprzedaje się mieszkanka (mogłoby okazać się że ci co zlecali wyceny mieszkań, sami je sobie kupowali!). No i przy zmianie POlitycznej władzy PROTOKOŁY INSPEKCJI z kontroli mogłyby stanowić dowód w sądzie i wielu leśnych notabli (sztukmistrzów) nie tylko by zostało odsuniętych z lasów ale i przez jakiś czas zmienili by adresy „zamieszkania” lub raczej przebywania.
tak czytam te wpisy i nie wiem o co tu chodzi ? to w końcu ta inspekcja ma być czy nie ? a z tego co przeczytałem to raczej ,,ruchu oporu ,, to tu nie widać 🙂 wszyscy za albo przeciw , jednomyślnie prawie jak za Gierka ; pozdrawiam komentujących 🙂
Ma nie być a reakcja jest taka co by kot napłakał. Lemingi i nic więcej. Zgodnie z powiedzeniem – Mnie nie ruszają to się nie wychylam, ot domena leśników bez jaj.
W każdej organizacji potrzebna jest kontrola. Zasada „ufaj i kontroluj” jest jedną z podstawowych zasad zarządzania. W „sprawie ” organizacji kontroli w LP, chyba wszyscy jesteśmy trochę winni. Po pierwsze dobór osobowy. Krzywdzące, moim zdaniem, jest ocenianie całego środowiska inspektorów. Jednak i beczkę miodu może popsuć łyżka dziegciu. Wówczas zwykle mówi się o złym smaku. Do inspekcji trafiali różni ludzie. W większości fachowcy, ale również ludzie „nie nadający się na inne, kluczowe stanowiska”. Dodatkowo bywało, że w inspekcji znajdowali się ludzie usunięci ( czy słusznie czy nie to inna sprawa )w wyniku przeprowadzonych wcześniej przez inspekcje kontroli. Przykłady nazwisk pewnie znacie. O jednym z takich osób pisze zawzięcie Pan Kowalczyk:). Trudno im się dziwić, że przejawiali oni zwykle postawy roszczeniowe i na kontrolach próbowali się odgryźć. Wykazywanie, że są jeszcze gorsi od nich, to jedna z naturalnych postaw obronnych. Tu winni są ci co powoływali tych ludzi do inspekcji, ale i sami powołani, którzy nie potrafili stanąć ponad albo zwyczajnie przerosła ich odpowiedzialność ( a może tez serwilizm ). Winę ponoszą sami kontrolowani, którzy robią wszystko aby ukryć przed inspektorami swoje ( prawdziwe albo „metodyczne” ) błędy. Ba czasami chwalimy się, że inspekcja nie znalazła uchybień. Powinniśmy raczej odkrywać się , po to aby poprawiać nasze niedociągnięcia i być pewnymi, że w przypadku kontroli ABW, US, CBA NIK być mocni pewnością własnej staranności. Winni są nasi przełożeni, którzy nie rozumieją, że to oni i tylko oni , jednoosobowo odpowiadają za prowadzenie firmy. Kiedyś czytałem kuriozalne tłumaczenie jednego z nadleśniczych, który w trakcie kontroli tłumaczył, że błędy popełnił pracownik ale ma problemy z alkoholem, więc jakby wina jest trochę mniejsza. Winna jest metodyka kontroli, albo raczej ludzie, którzy ją tworzyli. Ewolucja metodyki ze strony zielonej (las ) w białą ( papiery ) i od zasad do procedur spowodowała, że staliśmy się zakładnikami kontroli. To nie dbanie stan lasu czy logika są podstawą naszego działania, ale staranność w stawianiu pieczątek i tworzeniu „dupokryjek” dla inspekcji. Nie myślimy dlaczego coś należy zrobić ale raczej co powie na to inspektor albo jakie papiery stworzyć, aby w trakcie kontroli było OK. Las zszedł na drugi plan, a dominująca staje się biurokracja. I można na to spojrzeć przynajmniej z dwóch stron. Po pierwsze może takie jest oczekiwanie otoczenia. Świat zmienia się oczekując coraz większej unifikacji i dopasowania do standardów. Tworzone są check listy i normy. Znacie rozliczanie „małej retencji”? Tylko gdzie tu miejsce na leśnictwo autorskie, innowacje i rozwój? Z drugiej strony może w naszej organizacji jest już tak dobrze, że musimy wyszukiwać dupereli, żeby znaleźć różnice, pozwalające nas ocenić? Wszystko to sprawia, że kontrola w LP nie funkcjonowała jak należy.
Dla czytelności przekazu warto przypomnieć, że nowe zarządzenie o kontroli instytucjonalnej nie likwiduje inspekcji LP. Likwidowane są regiony inspekcyjne i obowiązek dokonywania kontroli okresowych ( kompleksowych) przez tę inspekcję. Dalej jednak pozostaje inspekcja LP przy dyrektorze generalnym i jest ona uprawniona do kontrolowania wszystkich jednostek organizacyjnych LP.
Myślę, że zmiana w organizacji kontroli, choćby z powodów wskazanych powyżej, jest niezbędna. Zamiast jednak utyskiwać nad sprawą czy traktować ja jak próbę rozwalenie LP od wewnątrz, warto podyskutować nad przyszłym obrazem inspekcji. Jaka powinna być teraz organizacja inspekcji LP? Czy będą inspektorzy terenowi, obwodowi i jaka będzie ich rola? Co z inżynierami nadzoru w nadleśnictwach? Jak ( albo czy ) w nową kontrole wpisać służby nadzoru gospodarki drewnem?
Nie zapominajmy również, że dla inspektorów reorganizacja inspekcji wiąże się często ze zmianą zasad ich zatrudnienia, wynagradzania i podległości. To przeżycie równie traumatyczne jak likwidacja leśnictw dla leśniczych. Czy również w tym przypadku nasze związki zawodowe ujmą się za prawami nabytymi?
I na koniec do zastanowienia: ponieważ miernoty, ludzie nieodpowiedzialni wreszcie przestępcy są w każdym środowisku, a im ono, większe tym statystyka działa na ich korzyść, może warto dać sobie spokój we wskazywaniu naszych ocen działalności tych kreatur i na tym, że również w LP można je znaleźć, a skoncentrować się na merytorycznych propozycjach, które poprawią zarządzanie w naszej organizacji.
Po treści powyższego komentaża widać, że Pan Obserwator to silny merytorysta, który zna świetnie te zagadnienia. No cóż można tylko pogratulować tego komentaża. Prosimy o więcej.
Przypominam że Główny Inspektor „czmychnął” na dyr. RDLP Warszawa. Z tego co można wyczytać w internecie to właśnie on „przyklepywał” wiele akcji inspektorów do zadań specjalnych (np. na dolnym śląsku zatwierdzał spec delegacje dla pewnego inspektora Mariusza F. na limity grubo pow. 1.500 km / miesięcznie). A teraz NAGLE rozwiązuje się INSPEKCJE??? Jak on podobnie działał jako z-ca dyr. RDLP Lublin, to można tam się spodziewać wiele PODOBNYCH spraw związanych nie tylko z samochodowym pomysłem!!
Może pora zacząć od tego, że i różni ludzie kierowali inspekcją, i forowali takie a nie inne rozwiązania – chociażby metodykę kontroli i system 0-1. Wszyscy w efekcie pluli na kontrolujących a nie na tych co to wymyślili.
Od 2008 roku do teraz 3 razy zmieniano zarządzenie dotyczące kontroli. Czy to normalne ?
Co do „małej retencji” to przypomnę że są ti często potężne zewnętrzne pieniądze a w związku z tym sposób ich wykorzytania też jest specyficzny.
Te „innowacje” kierownikó jednostek były punktowane przez rzecznika dyscypliny finansów publicznych.
Co do personaliów to akurat blogi internetowe różnych plujących nie są żadnym miarodajnym źródłem informacji na temat ludzi, i do czego mają się nadawać a do czego nie – to zwykły rynsztok.
Podsumowując obecne zmiany nie przyczynią się do poprawy zarządzania w LP. W sposób nieuzasadniony wzmocniono władzę dyrektorów regionalnych, a DGLP odcina się i umywa ręce praktycznie od wszystkiego, za wyjątkiem brania pensji. Przede wszystkim od informacji o faktycznym stanie LP a nawet od reakcji na odwołania kontrolowanych. Tego nigdy nie było wcześniej. Grupka starannie wyselekcjonowanych i oddanych inspektorów jaka pozostanie przy DGLP to tylko kwiatek do kożucha i nic więcej. Żadnych możliwości ogarnięcia faktycznej sytuacji w poszczególnych RDLP. Ktoś wpadł na pomyś leczenia grypy u pacjenta przez obcięcie głowy.
Wszystko to co się dzieje w LP od wiosny sprawia wrażenie jakiegoś żałosnego karnawału.
Komentaż do Luk – Myślę, że ten Pan będzie wkrótce obiektem zainteresowania jako leśnik szkodnik. W myśl popularnej piosenki „Przyjdzie na to czas przyjdzie czas przyjdzie czas na straconą letnią noc”
System 0-1 jest do dupy. W erze SILPu najważniejsze jest zestawienie SILP a nie faktyczna potrzeba.
Pozyskałeś tyle a tyle z ha? W SILP-ie wyszło że za mało. No i do kontroli zaraz wychodzi że dupa. Przyjeżdżasz na miejsce z inspektorem i okazuje się że ze względu na taką a to taką sytuację nie możesz pozyskać więcej.
Pielęgnacje?
Masz kontrolę np. w kwietniu. Przyjeżdżasz na powierzchnię z inspektorem. Powierzchnia oczywiście nie jest wykoszona bo nie czas. Ale co tam, kontrola wpisuje dane z czasu rzeczywistym. A więc „0” no bo nie wykoszona. To jest normalne?
A sam system 0-1 to może działać ale w fabryce gdzie produkujesz cały czas jedno i to samo w rygorach wymiarowych. A nie w lesie, gdzie tak a nie inaczej funkcjonujesz. Jeden bardziej czyści, drugi słabiej, jeden mocniejsza TW drugi słabiej. A to zwierzyna, a to czynniki abiotyczne itp.
A inspektor bierze wszystko jedną miarą tylko w mniejszym stopniu zdatny do merytorycznej konwersacji na temat dlaczego tak a nie inaczej.
Błędy zgadza się, ale alfą i omegą to oni nie są.
Zresztą podobno większość tam gdzie w terenie już nigdzie się nie nadawali, to zawsze nadają się w inspekcji. Jakaś logika?
narzekaliście na Pigana, to Wam teraz pokazę Wasiak i spółka!!!
w naszych kochanych lasach nic się nie zmieniło – mój ojciec pracował to się śmiałem , że on swoją złość wyładowuje na domownikach …. dziwiłem się , że nie mówi tego w oczy szefostwu na naradach ….. ja teraz pracuję i …. za krytykę poczynań szefa przejechano mi przez cały rok po premii !!!!!
apropos – czy już dostaliście premię za III kwartał ?
Bardzo dziwna sprawa, że tylko Poseł Bąk i emerytowany Gł. Insp. LP zabierają głos na temat kontroli w LP. A reszta gdzie?.
Tak naprawdę kontroli nie wielu leśników rozumie. Nie rozumieją dlaczego musi ona funkcjonować, jak ma być zorganizowana i czemu ma służyć. Bez tego instrumentu zarządzania organizacja PGL LP wcześniej czy później musi się rozpaść. Należy zadać pytania – komu tak naprawdę zależało na tym, żeby ILP rozwiązać (dyrektorom, nadleśniczym). W obecnym kształcie (w RDLP- pod dyrektorem) nie będzie ona wcale funkcjonować (będzie to ciągłe zamiatanie pod dywan istotnych wydarzeń – a koncentrować się będzie na duperelach bez żadnego znaczenia). Znajomości, układy wezmą górę nad wszystkim. Czy o to chodziło szkodnikom?.
Skutki takiej organizacji kontroli bardzo szybko odbiją się na dyrektorach, nadleśniczych, a odpowiednie służby państwa będą miały pełne ręce roboty.
Tak zorganizowana jak obecnie kontrola zupełnie nie sprawdzi się w lasach.
A gdzie były działające związki zawodowe ZLP, Solidarność. Czy reprezentanci leśników w osobach Panów Przybylskiego i Ulenieckiego zgodziły się od tak na te działania DGLP w stosunku do kontroli?. Zapewne Panowie ci też nie rozumieją istoty działania kontroli, bowiem przeciwników jej funkcjonowania zawsze było w lasach bardzo wielu).
Pytanie następne, które się rodzi do postawienia to dlaczego ktoś przez ostanie lata sukcesywnie prowadził inspektorów po złej drodze?.(ILP była źle zarządzana włącznie z doborem personalnym) – dlaczego?.
Można wobec takiego działania leśnych decydentów zapytać czy potrzebna jest i po co w takim kształcie jak obecnie DGLP, RDLP?.
A może to już lada moment będzie koniec organizacji pod nazwą PGL LP – zobaczymy.
Dobrze powiedziane.
@sifu. Trudno tak szybko zapomnieć Mariana Pigana, Wojciecha Adamczaka, Jerzego Łokietkę i Bolesława Andrzeja Bdzikota. No po prostu i po ludzku trudno….
W ostatnim okresie minionych już sześciu lat na czele ILP stał przecież nie kto inny jak Pan K.Grzybowski powołany przez Pana Piątkowskiego na to stanowisko(obecny dyrektor RDLP w Warszawie).
To on miał realny wpływ na to co działo się w kontroli w LP, to on powinien przejąć inicjatywę w obronie, doskonaleniu,doborze i obsadzie personalnym ludzi pracujących w kontroli.
Nominowany przez PSL na to stanowisko wypełniał tylko ustalenia i przykazy polityczne a nie kierowanie się dobrem LP.Przyjęty obecnie model kontoli z NIK nigdy nie sprawdził się w LP i nie sprawdzi się. Pomimo tego wybrano drogę do nikąd,drogę,która doprowadzi wkrótce do upadku LP o,które nie tacy leśnicy jak obecnie walczyli od ponad 80 lat z Adamem Loretem na czele.
Wiewiórko, ależ właśnie on przejął tą inicjatywę. Efekt jest wiadomy.
Inspekcja nie jest WSKAZANA TERAZ, kiedy ułynnia się tzw.”skrawki lasu”, sprzedaje się mieszkanka (mogłoby okazać się że ci co zlecali wyceny mieszkań, sami je sobie kupowali!). No i przy zmianie POlitycznej władzy PROTOKOŁY INSPEKCJI z kontroli mogłyby stanowić dowód w sądzie i wielu leśnych notabli (sztukmistrzów) nie tylko by zostało odsuniętych z lasów ale i przez jakiś czas zmienili by adresy „zamieszkania” lub raczej przebywania.
upłynnia się
tak czytam te wpisy i nie wiem o co tu chodzi ? to w końcu ta inspekcja ma być czy nie ? a z tego co przeczytałem to raczej ,,ruchu oporu ,, to tu nie widać 🙂 wszyscy za albo przeciw , jednomyślnie prawie jak za Gierka ; pozdrawiam komentujących 🙂
Ma nie być a reakcja jest taka co by kot napłakał. Lemingi i nic więcej. Zgodnie z powiedzeniem – Mnie nie ruszają to się nie wychylam, ot domena leśników bez jaj.
W każdej organizacji potrzebna jest kontrola. Zasada „ufaj i kontroluj” jest jedną z podstawowych zasad zarządzania. W „sprawie ” organizacji kontroli w LP, chyba wszyscy jesteśmy trochę winni. Po pierwsze dobór osobowy. Krzywdzące, moim zdaniem, jest ocenianie całego środowiska inspektorów. Jednak i beczkę miodu może popsuć łyżka dziegciu. Wówczas zwykle mówi się o złym smaku. Do inspekcji trafiali różni ludzie. W większości fachowcy, ale również ludzie „nie nadający się na inne, kluczowe stanowiska”. Dodatkowo bywało, że w inspekcji znajdowali się ludzie usunięci ( czy słusznie czy nie to inna sprawa )w wyniku przeprowadzonych wcześniej przez inspekcje kontroli. Przykłady nazwisk pewnie znacie. O jednym z takich osób pisze zawzięcie Pan Kowalczyk:). Trudno im się dziwić, że przejawiali oni zwykle postawy roszczeniowe i na kontrolach próbowali się odgryźć. Wykazywanie, że są jeszcze gorsi od nich, to jedna z naturalnych postaw obronnych. Tu winni są ci co powoływali tych ludzi do inspekcji, ale i sami powołani, którzy nie potrafili stanąć ponad albo zwyczajnie przerosła ich odpowiedzialność ( a może tez serwilizm ). Winę ponoszą sami kontrolowani, którzy robią wszystko aby ukryć przed inspektorami swoje ( prawdziwe albo „metodyczne” ) błędy. Ba czasami chwalimy się, że inspekcja nie znalazła uchybień. Powinniśmy raczej odkrywać się , po to aby poprawiać nasze niedociągnięcia i być pewnymi, że w przypadku kontroli ABW, US, CBA NIK być mocni pewnością własnej staranności. Winni są nasi przełożeni, którzy nie rozumieją, że to oni i tylko oni , jednoosobowo odpowiadają za prowadzenie firmy. Kiedyś czytałem kuriozalne tłumaczenie jednego z nadleśniczych, który w trakcie kontroli tłumaczył, że błędy popełnił pracownik ale ma problemy z alkoholem, więc jakby wina jest trochę mniejsza. Winna jest metodyka kontroli, albo raczej ludzie, którzy ją tworzyli. Ewolucja metodyki ze strony zielonej (las ) w białą ( papiery ) i od zasad do procedur spowodowała, że staliśmy się zakładnikami kontroli. To nie dbanie stan lasu czy logika są podstawą naszego działania, ale staranność w stawianiu pieczątek i tworzeniu „dupokryjek” dla inspekcji. Nie myślimy dlaczego coś należy zrobić ale raczej co powie na to inspektor albo jakie papiery stworzyć, aby w trakcie kontroli było OK. Las zszedł na drugi plan, a dominująca staje się biurokracja. I można na to spojrzeć przynajmniej z dwóch stron. Po pierwsze może takie jest oczekiwanie otoczenia. Świat zmienia się oczekując coraz większej unifikacji i dopasowania do standardów. Tworzone są check listy i normy. Znacie rozliczanie „małej retencji”? Tylko gdzie tu miejsce na leśnictwo autorskie, innowacje i rozwój? Z drugiej strony może w naszej organizacji jest już tak dobrze, że musimy wyszukiwać dupereli, żeby znaleźć różnice, pozwalające nas ocenić? Wszystko to sprawia, że kontrola w LP nie funkcjonowała jak należy.
Dla czytelności przekazu warto przypomnieć, że nowe zarządzenie o kontroli instytucjonalnej nie likwiduje inspekcji LP. Likwidowane są regiony inspekcyjne i obowiązek dokonywania kontroli okresowych ( kompleksowych) przez tę inspekcję. Dalej jednak pozostaje inspekcja LP przy dyrektorze generalnym i jest ona uprawniona do kontrolowania wszystkich jednostek organizacyjnych LP.
Myślę, że zmiana w organizacji kontroli, choćby z powodów wskazanych powyżej, jest niezbędna. Zamiast jednak utyskiwać nad sprawą czy traktować ja jak próbę rozwalenie LP od wewnątrz, warto podyskutować nad przyszłym obrazem inspekcji. Jaka powinna być teraz organizacja inspekcji LP? Czy będą inspektorzy terenowi, obwodowi i jaka będzie ich rola? Co z inżynierami nadzoru w nadleśnictwach? Jak ( albo czy ) w nową kontrole wpisać służby nadzoru gospodarki drewnem?
Nie zapominajmy również, że dla inspektorów reorganizacja inspekcji wiąże się często ze zmianą zasad ich zatrudnienia, wynagradzania i podległości. To przeżycie równie traumatyczne jak likwidacja leśnictw dla leśniczych. Czy również w tym przypadku nasze związki zawodowe ujmą się za prawami nabytymi?
I na koniec do zastanowienia: ponieważ miernoty, ludzie nieodpowiedzialni wreszcie przestępcy są w każdym środowisku, a im ono, większe tym statystyka działa na ich korzyść, może warto dać sobie spokój we wskazywaniu naszych ocen działalności tych kreatur i na tym, że również w LP można je znaleźć, a skoncentrować się na merytorycznych propozycjach, które poprawią zarządzanie w naszej organizacji.
Po treści powyższego komentaża widać, że Pan Obserwator to silny merytorysta, który zna świetnie te zagadnienia. No cóż można tylko pogratulować tego komentaża. Prosimy o więcej.
Przypominam że Główny Inspektor „czmychnął” na dyr. RDLP Warszawa. Z tego co można wyczytać w internecie to właśnie on „przyklepywał” wiele akcji inspektorów do zadań specjalnych (np. na dolnym śląsku zatwierdzał spec delegacje dla pewnego inspektora Mariusza F. na limity grubo pow. 1.500 km / miesięcznie). A teraz NAGLE rozwiązuje się INSPEKCJE??? Jak on podobnie działał jako z-ca dyr. RDLP Lublin, to można tam się spodziewać wiele PODOBNYCH spraw związanych nie tylko z samochodowym pomysłem!!
Co za bełkot Panie obserwator.
Może pora zacząć od tego, że i różni ludzie kierowali inspekcją, i forowali takie a nie inne rozwiązania – chociażby metodykę kontroli i system 0-1. Wszyscy w efekcie pluli na kontrolujących a nie na tych co to wymyślili.
Od 2008 roku do teraz 3 razy zmieniano zarządzenie dotyczące kontroli. Czy to normalne ?
Co do „małej retencji” to przypomnę że są ti często potężne zewnętrzne pieniądze a w związku z tym sposób ich wykorzytania też jest specyficzny.
Te „innowacje” kierownikó jednostek były punktowane przez rzecznika dyscypliny finansów publicznych.
Co do personaliów to akurat blogi internetowe różnych plujących nie są żadnym miarodajnym źródłem informacji na temat ludzi, i do czego mają się nadawać a do czego nie – to zwykły rynsztok.
Podsumowując obecne zmiany nie przyczynią się do poprawy zarządzania w LP. W sposób nieuzasadniony wzmocniono władzę dyrektorów regionalnych, a DGLP odcina się i umywa ręce praktycznie od wszystkiego, za wyjątkiem brania pensji. Przede wszystkim od informacji o faktycznym stanie LP a nawet od reakcji na odwołania kontrolowanych. Tego nigdy nie było wcześniej. Grupka starannie wyselekcjonowanych i oddanych inspektorów jaka pozostanie przy DGLP to tylko kwiatek do kożucha i nic więcej. Żadnych możliwości ogarnięcia faktycznej sytuacji w poszczególnych RDLP. Ktoś wpadł na pomyś leczenia grypy u pacjenta przez obcięcie głowy.
Wszystko to co się dzieje w LP od wiosny sprawia wrażenie jakiegoś żałosnego karnawału.
A teraz Panowie Inspektorzy LP klapa ! Pan FM dał temu powód !
Komentaż do Luk – Myślę, że ten Pan będzie wkrótce obiektem zainteresowania jako leśnik szkodnik. W myśl popularnej piosenki „Przyjdzie na to czas przyjdzie czas przyjdzie czas na straconą letnią noc”
Pan FM zalazł za skórę różnym takim i stąd plucie na niego.
A klapę to dał ale Pan P.C. biorąc pod uwagę kogo ostatnio zawieszono w czynnościach
System 0-1 jest do dupy. W erze SILPu najważniejsze jest zestawienie SILP a nie faktyczna potrzeba.
Pozyskałeś tyle a tyle z ha? W SILP-ie wyszło że za mało. No i do kontroli zaraz wychodzi że dupa. Przyjeżdżasz na miejsce z inspektorem i okazuje się że ze względu na taką a to taką sytuację nie możesz pozyskać więcej.
Pielęgnacje?
Masz kontrolę np. w kwietniu. Przyjeżdżasz na powierzchnię z inspektorem. Powierzchnia oczywiście nie jest wykoszona bo nie czas. Ale co tam, kontrola wpisuje dane z czasu rzeczywistym. A więc „0” no bo nie wykoszona. To jest normalne?
A sam system 0-1 to może działać ale w fabryce gdzie produkujesz cały czas jedno i to samo w rygorach wymiarowych. A nie w lesie, gdzie tak a nie inaczej funkcjonujesz. Jeden bardziej czyści, drugi słabiej, jeden mocniejsza TW drugi słabiej. A to zwierzyna, a to czynniki abiotyczne itp.
A inspektor bierze wszystko jedną miarą tylko w mniejszym stopniu zdatny do merytorycznej konwersacji na temat dlaczego tak a nie inaczej.
Błędy zgadza się, ale alfą i omegą to oni nie są.
Zresztą podobno większość tam gdzie w terenie już nigdzie się nie nadawali, to zawsze nadają się w inspekcji. Jakaś logika?
Ale zastrzegam że nie wszyscy!!! Żeby nie było!!!
Dostojnik który wymyślił system 0-1 już nie pracuje w inspekcji. Nie pracuje tam, bo dostał znacznie wyższy i lepszy stołek.
Lilak – KOMENTARZ!!!