Kto powinien pracować w biurach RDLP?.
Regionalna Dyrekcja LP dla wielu młodych ludzi – nie koniecznie samych leśników rozpoczynających pracę w lasach kojarzy się nie tylko jako jednostka nadrzędna sprawująca nadzór nad pracą nadleśnictw, ale także z zespołem samych doświadczonych, mądrych ludzi, ludzi, na których można liczyć w każdej sytuacji wynikającej z potrzeb wykonywanej pracy.
Ludzi, którzy zawsze chętnie pomogą, doradzą a tym samym w jakimś sensie są również nauczycielami uczącymi innych szczególnie młodych pracowników np. nadleśnictw.
Powinni to być na ogół ludzie w wieku dojrzałym, którzy w swojej karierze zawodowej przeszli przez wiele stanowisk w LP i np. ze względu na stan zdrowia, kondycję fizyczną, czy chęć u schyłku karier zawodowych stania się w końcowym okresie pracy typowymi urzędnikami leśnymi czekającymi do przejścia na zasłużone emerytury.
Innymi słowy to powinna być „elita” chcąca i umiejąca pracować zespołowo.
A jaki jest stan faktyczny?.
Spośród długoletnich pracowników RDLP są też tacy, którzy znaleźli się tu przypadkowo, lub z nadania kolesi, czy opcji rządzącej, którzy dawno już zapomnieli o otaczającej ich rzeczywistości. Żyją zupełnie w innym świecie, robiąc wręcz krzywdę lasom.
Bardzo często jest również tak, że do pracy w biurach RDLP są przyjmowani młodzi ludzie, beż żadnego doświadczenia terenowo- biurowego w nadleśnictwach. Często prosto po skończonych wyższych uczelniach leśnych, czy ekonomicznych mający tzw. „plecy” bądź koligacje rodzinne.
Bez nich przecież nie mieliby żadnych szans na zatrudnienie. Pewną grupę stanowią również tzw. „karierowicze”, którzy marzą w szybkim tempie usiąść na dobrych stołkach i czerpać z tego sam przysłowiowy miód (czytaj „kasę”, beż żadnej odpowiedzialności).
Czy takie rozwiązania są korzystne, dla LP?. Można oczywiście do zagadnienia podchodzić w różny sposób? Znajdą się pewnie tacy, którzy uważają, że jest to normalka, inni, powiedzą, że tak nie powinno być.
Ci młodzi ludzie zatrudniani są w różnych wydziałach merytorycznych i co?. I często nie wiedzą, o co chodzi. Tym samym poziom pracy takich zespołów (wydziałów) jest bardzo niski. Istnieje w naszej praktyce leśnej duże prawdopodobieństwo, że często dochodzi do różnych zawodowych pomyłek, które odbijają się na pracy nadleśnictw podległych poszczególnym dyrekcjom regionalnym.
Ale kto tym się w RDLP przejmuje?. Nikt. Wszystko jakoś się kręci, problemu nie ma a tym młodym ludziom robiona jest wielka krzywda, nie tylko zawodowa przecież. W swojej karierze zawodowej zawsze będzie im brakować tych podstawowych ogniw stanowiskowych, których nie da się niczym zastąpić, co jest równoznaczne z doświadczeniem zawodowym.
Dzieje się tak, dlatego, że lasy nie prowadzą żadnej polityki kadrowej.
Tak w RDLP pracuje (wcześniej w GDLP) Naczlnik hodowli lasu, który „lasu nie lubi”, dyrektor ekonomiczny, który jest wybitnym ekonomistą jak również „dwójkowym” sekretarzem….. tak można u nas mnożyć…….
Historia wypracowana przez pokolenia leśników, tradycje oraz więzi, jakie łączyły brac leśną są bezwzględnie niszczone i spychane na boczny tor. Duma poczucia bycia leśnikiem powoli zamiera. Do instytucji LP- do tej pory tak ważnej i poważanej przez społeczeństwo napływają ludzie z ulicy, bez przygotowania zawodowego, doświadczenia i braku kompetencji.
Ludzie pozbawieni człowieczeństwa, którzy dla chwilowej chęci zysku bezwzglednie niszczą godnośc prawdziwych leśników.
Młodzi na bezrobocie!
To tylko dlatego założyłem blog http://www.pigipedia.blog.com aby każdy, nie tylko leśnik mógł poczytać DETALE o tego typu ,,konkursach,, w naszych Lasach Państwowych!
Osobiście uważam, że jednak prowadzi się w LP ostatnimi laty POLITYKĘ KADROWĄ !!! Priorytet mają CWANIACY,ZWIĄZKOWI DEBILE OSZUŚCI,FAŁSZERZE,PO-LITYCZNE MARIONETKI PODPIERAJĄCE SIĘ GRZESIAMI,MARIANAMI I DONALDAMI,oraz tego typu ŚMIECI !!!
A co ciekawe nawet osoby z tytułem doktora nauk leśnych chcąc być dyrektorem generalnym postanowiły się ZESZMACIĆ aby osiągnąć expresem swój stołek,kasę i niszczyć pośród leśników wszystko co cenne, wprowadzając atmosferę strachu,poniżenia itp.
Najgorsze w tym wszystkim jest to,że tak naprawdę NIKT SIĘ TYM NIE PRZEJMUJE a Polskim Lasom Państwowym PILNIE jest potrzebny ,,KTOŚ,, kto weźmie TO TOWARZYSTWO KOLESI za pysk i w dwie minuty wytłumaczy im wszystkim, że DLA TAKICH ŁOTRÓW MIEJSCA POŚRÓD LEŚNEJ BRACI NIE MA !!!!
Trzeba tylko chcieć…!!!
Zwróćcie uwagę na taki fakt : GDZIE JEST TERAZ Pigan, Furmański – specjalista od ściema konkursów, Łokietko,Nowak, jakiś cienias Faliński itd??!
Siedzą sobie na cichych posadkach (…zacznijmy wreszcie pisać BARDZO DOKŁADNIE ile sobie zarabiają!!!)i – czekają na swoje kolejne parę minut by wrócić i wprowadzać w życie swe wizje kolejnych optymalizacji i tego typu ŁAJDACTW !!!
Kto wie co się dzieje z Panem Wojciechem W
A w którym Nadleśnictwie wepchnięto nagle do pracy w biurze znanego szeroko w środowisku „brzozowego” ???
A nie u Ciebie? Czyżby zajął Ci miejsce? Umiesz myśleć, czy tylko pisać?
Upał ci chyba kolo komórki uszkodził
Jednak tylko czytasz!
Jednak tylko piszesz!
Jednak nie myślisz!
Współczuję!
Zawsze zastanawiała mnie wszechobecna nienawiść starszych pracowników do młodych. Z tego co przeczytałem wynika, że młodzi pracownicy powinni być przez pierwsze 10 lat robotnikami, potem 10 lat podleśniczymi i 10 lat leśniczymi. Wtedy będzie można uznać, że nie są już młodymi pracownikami i wtedy dopiero zaczniecie ich szanować. Odwracając kota ogonem można by napisać, że w RDLP powinni pracować sami młodzi ludzie, którzy pełni są zapału i ambicji, którzy nie są przesiąknięci rutyną i kolesiostwem. Młodzi , którzy chcą pomagać i robią to z uśmiechem na twarzy. Wreszcie młodzi ludzie, którzy nie spoglądają z pogardą na wszystkich poniżej dyrektora. Niestety, w niektórych bardzo modnych dziedzinach młodzi są o wiele lepiej przygotowani niż starzy pracownicy. Ja wiem, że nam wszystkim lepiej byś pracował gdyby nie Ci młodzi, którzy często są o niebo lepszymi leśnikami niż my sami.
Rośmieszył mnie ten „artykuł”. Tak jakby za rządów leśnej prawicy panowały inne obyczaje 😀 A było przecież podobnie – liczyły się układy, układziki i „plecy”. No i oczywiście odpowiednie zaangażowanie ideologiczne 😉
Jestem już nie młodym, ale jeszcze nie starym pracownikiem RDLP. Trafiłem do RDLP wyłącznie dlatego, że szybko potrzebowano pracownika, który znał się na pewnej dziedzinie. Mogę śmiało napisać, że zapracowałem na to wcześniejszym zaangażowaniem w wykonywanie obowiązków w nadleśnictwie. Nie mam „pleców”, nie jestem niczyim pociotkiem, więc niech szanowny autor nie pitoli głupot, że do pracy w RDLP trafiają sami niekompetentni ludzie po znajomości. To, że ktoś nie ma wieloletniego doświadczenia z pracy w terenie o niczym nie świadczy. Nie każdy może i nie każdy musi być terenowcem. Ktoś musi wykonywać np. biurową robotę, którą „prawdziwi” leśnicy tak gardzą, czy obsługiwać systemy informatyczne. Bardzo chciałbym zobaczyć, jak na moje miejsce przychodzi taki „prawdziwy fachowiec” w zaawansowanym wieku i od zaraz wykonuje te same obowiązki, co ja. To mogłoby być ciekawe, bo ja swoją wiedzę i umiejętności szlifowałem w pracy kilka lat (również poświęcając czas prywatny), żeby dziś w ciągu kilku minut wykonać taką samą pracę, jaka komuś innemu zajmuje nawet kilka godzin (inną sprawą jest to, czy przełożeni potrafią korzystać z tego, co umiem). I znam wiele osób, które do wykonywania obowiązków w RDLP podchodzą z podobnym zaangażowaniem. A że oprócz takich osób w biurach RDLP zatrudnia się również miernoty z koneksjami? A gdzie się takich nie zatrudnia? Może nie ma ich w nadleśnictwach czy DGLP? 😀
Najgorsze co można zrobić, to wrzucić wszystkich do jednego worka lub zmieszać kogoś z błotem tylko dlatego, że pracuje na takim szczeblu, do którego autor powyższego artykułu najwyraźniej nie dotarł lub z którego z jakichś powodów został „spuszczony”.
Mogłem olać ten artykuł, bo jest głupi i świadczy jedynie o kompleksach autora, ale coraz bardziej irytuje mnie takie pieprzenie głupot przez osoby, które najczęściej pojęcia nie mają o tym, czym zajmują się pracownicy LP w innych jednostkach lub na innych stanowiskach. A najlepszym sędzią jest samo życie. Kiedyś pewien nadleśniczy powiedział o mnie, że jestem za głupi, żeby zatrudnić mnie w LP. Dziś już nie jest nadleśniczym – z dwóch powodów. Pierwszy (mniej ważny) jest taki, że skończył się układ, któremu zawdzięczał wieloletnie utrzymywanie stanowiska. Drugi (ważniejszy) powód jest bardziej przykry: po prostu był kiepski. Obu nas zweryfikowało życie. On jest kimś tam z łaski, bo nie wypadało bardziej go zdegradować, a ja jestem kim jestem, bo zapracowałem na to. I choć nigdy nie zostanę żadnym leśnym szefem, to nikt nie odbierze mi satysfakcji z tego, co osiągnąłem własną pracą, bez niczyjej „pomocy”.
Żeby było normalnie to w normalnych zakładach musi być tak, że są i młodzi i staży i dla każdych z nich powinno być miejsce. Są konflikty oczywista, ale mądry szef powinien łączyć, bo bez „młodych gniewnych” nie ma rozwoju firmy i nowych pomysłów, a bez „starych doświadczonych” nie ma stabilizacji i większego rozsądku. Ważne by polityka firmy była tak prowadzona by młody wiedział co robić by awansować (o ile ma takie aspiracje), a stary by się nie bał o to, że na starość nie będzie miał pracy. W tej chwili „młodzi”, najczęściej działacze Związku Zawodowego Solidarność, uważają, że wszystko im się należy.
sory starzy miało być:-)
Do: @
23 sierpnia, 2012 at 21:56
A która to dyrekcja RDLP ? Wrocławska czy Lubelska? Która cię przyjęła?
jaka tu polityka kadrowa skoro marny leśniczy ,tyle że z klucza,zostaje nadleśniczym a doświadczony i elokwentny zastępca czy inżynier nadzoru nie są brani pod uwagę
Ależ oczywiście, że w LP jest polityka kadrowa, tyle że taka typowo polaczkowska. W LP w wielu przypadkach o zatrudnieniu, awansach, a zwłaszcza o obsadzie stanowisk kierowniczych decydują nie: wiedza, umiejętności i doświadczenie, ale: posiadanie wysoko postawionego tatusia lub jakiegoś wujcia, poparcie biskupa albo dawanie d… komu trzeba. Szara, polska (i pewnie nie tylko polska) rzeczywistość, którą nikt się już nie bulwersuje, oprócz jakichś reliktowych osobników z epoki, gdy słowa: uczciwość, obowiązek i honor nie były tylko wyświechtanymi frazesami.
Święta prawda! To słowa kierowane do przedmówcy.
Oj są i takie, które dawały d… komu trzeba i zaszły wysoko,oj wysoko.