lipiec 2014
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  

Archiwa

Leśniczówki – prywatne czy państwowe?

Żaden rząd, żadna koalicja, żaden minister nie stanowi obecnie takiego zagrożenia dla istnienia Lasów Państwowych, jak coraz głośniejsza grupa leśników nawołująca do wyzbycia się leśniczówek, czyli uderzająca w sam fundament firmy i działająca w myśl starej zasady „po nas chociażby potop”. To zdanie z wpisu naszego czytelnika Kosmy polecamy na wstępie poniższej lektury. Obecność leśniczówek w lesie to obecność państwa polskiego. Nie samym chlebem żyje człowiek, zdałoby się zacytować fragment Ewangelii, debatując o przyszłości polskich lasów.

Leśniczówki, podobnie jak lasy państwowe, nie są własnością leśników

Polski model leśnictwa państwowego opiera się na fundamencie państwowej, narodowej własności lasów, którego niezbywalnym ogniwem jest leśniczówka – miejsce urzędowania i zamieszkania leśniczego. O ile zmianę formy własności lasów wszyscy leśnicy kojarzą z likwidacją Lasów Państwowych, to już nie wszyscy przyjmują do wiadomości, że takie same skutki, prędzej czy później, przyniosłaby prywatyzacja leśniczówek.

Jak leśne media donoszą (m.in. Las Polski nr 12/2014 i Głos Lasu nr 6/2014), konferencja w Łagowie w czerwcu br. poświęcona polityce mieszkaniowej Lasów Państwowych była zdominowana przez zwolenników szybkiej sprzedaży (prywatyzacji) wszelkich zasobów mieszkaniowych, w tym leśniczówek i nadleśniczówek. Ma to być – ich zdaniem – recepta na sprawiedliwość dziejową oraz „uwolnienie” Lasów Państwowych od ciężaru ponad siły, jakim jest podobno utrzymywanie leśniczówek. A więc taka wyprzedaż majątku narodowego (tak! narodowego, bo leśniczówki nie są własnością leśników!) ma się przyczynić do wzrostu potęgi ekonomicznej Lasów Państwowych i do tego uczynić z nich firmę na wskroś nowoczesną. Ciekawe jest to, że za ową odgrzewaną koncepcją uwłaszczenia się kilku tysięcy leśniczych murem stoi już nie tylko Związek Leśników Polskich w RP (w szeregach którego najwięcej jest… leśniczych), ale również leśna „Solidarność” (czy cała, wyraźnie nie powiedziano). Panie i Panowie! To już nie jest solidarność, to jest wyłącznie egoizm, prywata i krótkowzroczność. Jeśli Lasy Państwowe mają trwać, to co przekażecie Waszym następcom? Od poprzedników odziedziczyliśmy piękne lasy, z których dzisiaj korzystamy i my, i społeczeństwo. Odziedziczyliśmy leśniczówki – nierozerwalnie związane z polskim modelem leśnictwa „urzędy leśne” stojące na straży lasu, ale również będące symbolem niewymuszonej służby, powołania, dyscypliny. Podkreślam słowo „niewymuszonej”. A więc z wyboru. Bo nie każdy może (a tym bardziej musi) być leśnikiem, a zwłaszcza leśniczym.

Liderzy związku zawodowego piszą (Las Polski nr 12/2014), że sprzedaż leśniczówek i nadleśniczówek jest „logicznym następstwem” wcześniejszej sprzedaży innych mieszkań funkcyjnych. Otóż Panowie mylicie się. Okres PRL wyposażył Lasy Państwowe w ogromny garb budownictwa socjalnego dla kogokolwiek, kto otrzymał zatrudnienie w lesie. Nikt wtedy nie martwił się logiką, a oficjalna propaganda głosiła, że każdemu należy się po równo. Uzdrowienie Lasów Państwowych po 1991 roku polegało na wyzbyciu się tego właśnie garbu, ale nie leśniczówek, czy nadleśniczówek, które są – bo były zawsze – niezbywalnym ogniwem dobrze funkcjonującej organizacji LP. Nie kombinujcie więc, jak by się tu uwłaszczyć przy okazji „boomu” na sprzedaż lokali zbędnych. Nie wyciągajcie też pokrętnego argumentu „sprawiedliwości dziejowej”, bo takiej nie ma jak długo świat istnieje, a w tym konkretnym przypadku Wasze uwłaszczenie oznacza zniszczenie obecnej struktury (i siły!) Lasów Państwowych. To bardzo znamienne, że w sprawie konieczności sprzedaży leśniczówek pierwsze skrzypce grają osobiście zainteresowani ich zakupieniem i związki zawodowe. Te dwa zbiorowiska ludzkie mają chyba jakąś znaczącą część wspólną?

Pewien leśny celebryta, leśniczy jeszcze nieuwłaszczony, dokonał na łamach „Głosu Lasu” (nr 6/2014) dziejowego odkrycia „że jeszcze 30 lat temu, każdy leśnik dostawał służbowe mieszkanie jako równoważnik za bardzo lichą pensję”. Czyżby? Znowu wracamy do PRL-u. Równie licho zarabiał wtedy nauczyciel i też na wsi mógł liczyć na służbowe mieszkanie lub refundowany wynajem. Wiem, bo byłem najpierw nauczycielem, później leśniczym. Takie były realia ówczesnej epoki, ale nikt nie podważał leśniczówki jako urzędu państwowego. Żenujące jest to, że dzisiaj podsuwa się zasłużonym leśniczym z długoletnim stażem pracy, opcję kombatanctwa i wmawia poczucie jakiejś wielkiej, rzekomej krzywdy, która ich dotknęła, bo pracowali w leśniczówce oddalonej od cywilizacji. Ależ Panowie, większość z nich dokonywała wraz z rodziną świadomego wyboru charakteru i miejsca pracy. Słyszeliście o powołaniu do służby? To piękny dar, ale nie każdy go posiada.

Przedstawiciele związków zawodowych, którzy nie wiedzieć (a może wiedzieć?) czemu zaczęli nagle wyznaczać kierunki polityki mieszkaniowej Lasów Państwowych (jakby to nie było kompetencją dyrektora generalnego LP) dość swobodnie posługują się argumentami, które zależnie od potrzeby wykorzystują raz za, innym razem przeciw, byle tylko pasowały do z góry założonej tezy. Bo oto leśniczówka zlokalizowana przy kompleksie leśnym (w miejscu świadczenia pracy) już nie jest potrzebna, bo leśniczy dysponuje tak nowoczesnymi środkami technicznymi jak samochody, niezawodna łączność, internet i nie ma znaczenia, gdzie mieści się jego kancelaria – w lesie, czy w centrum miasta. Ale, gdy już chodzi o szanse rozwoju młodego pokolenia to leśniczówka staje się wielkim ograniczeniem, synonimem zacofania i minionej epoki, barierą, jest odizolowana od cywilizacji, nawet utrudnia żonie leśniczego zdobycie pracy. Tak jakby kobietom zamieszkałym w mieście było łatwiej o pracę.

Najgrubszymi nićmi szyty jest argument, jakie to ogromne koszty ponoszą Lasy Państwowe na utrzymanie leśniczówek. Nieszczera ta troska. Chciałem zwrócić uwagę, że już prawie wszystkie leśniczówki w LP są po kapitalnych remontach oraz wiele pobudowano nowych. A więc może te główne koszty zostały już poniesione? I teraz ktoś chciałby się na tej wyremontowanej, albo nowo wybudowanej leśniczówce uwłaszczyć? Co zatem proponują związkowcy i inni reformatorzy? Otóż, po sprzedaży 4,5 tys. leśniczówek zaczniemy… budować leśniczówki od nowa. Będą małe, może tylko kancelarie, najlepiej z drewna. I to dopiero ma być prawdziwa wizytówka LP. Bo obecne leśniczówki podobno nie są taką dobrą wizytówką.
Mało tego, związek zawodowy proponuje budowę obiektów wielofunkcyjnych (to już jest PRL do kwadratu). W takim obiekcie będą kancelarie nawet dwie, może trzy, pomieszczenia dla celów edukacyjnych, kwatery, pokoje gościnne, apartamenty, zaplecze magazynowe, skład opału, parking. No, no, no… Uwłaszczymy się, lekko licząc na 4 miliardach złotych, po czym wydamy przynajmniej 2 miliardy z kasy LP na jakieś obiekty wielofunkcyjne. Kto je będzie utrzymywał, kto będzie nimi zarządzał, całą dobę pilnował? Przypomnę, że dopiero co pozbywaliśmy się kosztownych, wielofunkcyjnych ośrodków szkoleniowo-wypoczynkowych.

Wśród postępowych reformatorów pojawiła się też skrajnie odmienna wizja taniej kancelarii. A mianowicie taki nowy, nowoczesny „urząd leśny” mieścić się będzie w budce przypominającej do złudzenia schron zrębowy z czasów PRL-u, albo – jak kto woli – toaletę na współczesnym leśnym, kiepskim parkingu. Dalej poszli ci, którzy proponują blaszany kontener, ale za to z wielką i komiczną bramą drewnianą, która do niego prowadzi. Cyrk, Panowie! Polski leśnik ma godność i honor! Pozwolę sobie nie komentować tych propozycji. Na szczęście, nie wszyscy podpisują się pod Waszymi pomysłami.

W pierwszych artykułach po konferencji w Łagowie nikt się nawet nie zająknął jak społeczeństwo odbierze takie uwłaszczenie się leśników na majątku państwowym. Co się stanie z niezwykle wysoką obecnie pozycją leśnika we wszelkich rankingach uczciwości, kompetencji, sympatii? A no wiemy co się stanie, zrównamy się w tych ocenach ze środowiskiem klasy politycznej. A wtedy nikt nie kiwnie palcem za leśnikami, gdy będą zwijane Lasy Państwowe.

Według teorii związkowców, nowoczesne zarządzanie ludźmi jest sprzeczne z ideą bezpłatnego mieszkania służbowego. Ma to zniekształcać ścieżki kariery i prowadzić do nieefektywnego doboru kadry. Panowie! Jest dokładnie odwrotnie. Na stanowisko leśniczego mogą obecnie być przyjmowani i wybierani najlepsi, a niekoniecznie zamożni młodzi ludzie, bo mogą od razu zamieszkać w służbowej osadzie wraz z rodziną, albo ją tam założyć. Leśniczy Lasów Państwowych na tyle przyzwoicie zarabia, że przez 30 lat pracy zawodowej może sporo odłożyć na własny dom i sporo zaoszczędzić nie płacąc czynszu. Oczywiście, zostawiam wielkie pole działania związkom zawodowym w zakresie rekompensat za wszelkie krzywdy, nierówności, niesprawiedliwości dziejowe. Obyście w tej materii uzyskali jak najwięcej i najsprawiedliwiej. Zostawcie jednak w spokoju leśniczówki! Bowiem, manipulacja i przypadkowość w doborze kadry zacznie się dopiero wtedy, gdy już na stanowisko leśniczego nie będziemy mogli przyjąć dobrego stażysty i podleśniczego, którego nie będzie stać na zakup mieszkania, a leśniczówek już nie będzie. Przyjmiemy kogoś jak leci, byle miał własne mieszkanie, to znaczy bogatych rodziców, którzy mu je kupią. Może spytajmy o zdanie świeżych absolwentów Wydziałów Leśnych, czy są za sprzedażą leśniczówek? Oni wkrótce będą leśniczymi.

Pośród, skądinąd kilku słusznych, wniosków z konferencji w Łagowie znalazł się również wyjątkowo niebezpieczny, zaczynający się od słów: „Polityka mieszkaniowa LP powinna dopuszczać kilka modeli funkcjonowania biura leśnictwa….”. Autorzy tego wniosku chyba nie rozumieją tego, co piszą. Czyżbyśmy mieli kilka różnych PGL Lasy Państwowe i kilka odmiennych polityk? Jakie mogą być konsekwencje wdrożenia w życie podobnych niekonkretnych, wieloznacznych, niemądrych przepisów? Chaos, roszczenia, niepokój, rosnące zamieszanie w całym kraju… powolny rozkład moralny, dyscyplinarny, strukturalny.

Jak powiedział jeden z nadleśniczych obserwując zachowanie reformatorów i związkowców na konferencji w Łagowie: żaden rząd, żadna koalicja, żaden minister nie stanowi obecnie takiego zagrożenia dla istnienia Lasów Państwowych, jak coraz głośniejsza grupa leśników nawołująca do wyzbycia się leśniczówek, czyli uderzająca w sam fundament firmy i działająca w myśl starej zasady „po nas chociażby potop”.

Powiem tak, na szczęście to nie związki zawodowe i sfrustrowani reformatorzy są od kreowania polityki mieszkaniowej Lasów Państwowych. Jest to kompetencja i prawo dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Znam swoje miejsce w szeregu i nie zamierzam niczego mówić za dyrektora. Wyrażę tylko cichą nadzieję, że dyrektor generalny Lasów Państwowych swoimi decyzjami upewni nas, polskich leśników, że kontynuuje dzieło Adama Loreta – budowania silnej moralnie i ekonomicznie, zintegrowanej organizacji, która sprawnie zarządza lasami narodowymi. I, że lasy te, wraz z leśniczówkami przekażemy w nieuszczuplonej postaci kolejnym pokoleniom leśników polskich.

4 komentarze Leśniczówki – prywatne czy państwowe?

  • alek

    „…. jak społeczeństwo odbierze takie uwłaszczenie się leśników na majątku państwowym.” Rozumiem przez to że Autor dotychczasowe uwłaszczenie neguje? Idąc tokiem tego rozumowania, Autor powinien szybciutko donieść do prokuratury że dotychczasowe „uwłaszczenie” jest kradzieżą i powinno być ścigane z urzędu. Jeżeli Autor tego nie zrobi, to ktoś może donieść na Autora że zataił wiedzę o popełnionym przestępstwie, a to jest już zagrożone odpowiedzialnością karną. Kadry, drogi Autorze, dobierają się same. „Taka tam selekcja naturalna”. Nie każdy ekonomista ma predyspozycje do bycia ministrem finansów. U nas też nie każdy inż. będzie dobrym leśniczym. Czasami ten w którym pokładaliśmy nadzieję sprawdza się najlepiej nie tam gdzie chcielibyśmy go widzieć. Nawet ten któremu „tatuś kupił mieszkanie” może być bdb terenowcem. Pozostałe wywody zostawię bez komentarza, gdyż nie mogę odbierać innym użytkownikom możliwości do odniesienia się.

  • prawy las

    „Kadry, drogi Autorze, dobierają się same. „Taka tam selekcja naturalna””. Jeden z lepszych dowcipów, jakie ktoś napisał na naszym forum.
    Co do uwłaszczenia to większość prywatyzacji w naszym kraju to kryminał. Szczególnie te, które przeprowadzali tzw liberalni politycy, wliczając w to komunistów, czy jak wolą siebie nazywać postkomunistów. Opisywaliśmy na naszych łamach takie prywatyzacje leśnych gruntów – wysp czy działek pod Warszawą, za czasów Dawidziuka.

  • owieczkamała

    Szczególnie budujące jest, kiedy dwie leśniczówki za są we wsi budowane/remontowane za ponad milion złotych, a na połatanie ściany w przedszkolu brakuje. To dopiero można litanie pod adresem „najlepiej zarządzających majątkiem SP” usłyszeć. Polecam wszystkim zwolennikom inwestowania w chałupy obudzić się i posłuchać społeczeństwa. Nie podwładnego, czy człeka „zależnego” od nich. Otrzeźwiejcie, bo nikt nie będzie list poparcia/wsparcia/obrony podpisywał.

  • rex

    trochę próbuje zrozumieć autora powyższego artykułu – i udaje się po części, – aczkolwiek stanowisko mam trochę odmienne:
    – spora cześć leśniczówek to jednak ruiny, które ciężko doprowadzić do stanu użyteczności – szczególnie gdy mieszka podleśniczy,
    – czemu to mieliby się uwłaszczyć leśnicy – czemu nie sprzedać takie zbędne, stare, niedoinwestowane lokale na przetargu nieograniczonym ? każdy polak mógłby wówczas je kupić,
    – czy nie lepiej wybudować normalne funkcjonalne, niewielkie ale estetyczne kancelarie ? – ich koszt budowy naprawdę nie byłby wielki, a utrzymanie o wiele niższe niż różnych osad z okresu PRL,
    – znam młodych ludzi – ich problemem nie jest brak leśniczówek – bardziej chory podział – leśniczemu się należy a podleśniczemu nie – co to za wymysł ???
    – podzielam opinie autora co do pomysłów wyimaginowanych ZZ – niedawno pisali o rekompensatach dla mieszkańców osady za jej opuszczenie – normalnie PRL do potęgi – mieszkał ktoś za darmo większość życia i teraz za to ma dostać jeszcze rekompensatę- za to że wogóle żyje też co LP mają płacić ?
    – skończmy z PRL-em w LP – naprawdę w obecnych czasach ogólnie nie trzeba mieszkań zakładowych – czy nie można powoli na zdrowych zasadach ich się pozbyć -( i nie chodzi tu o sprzedaż za 5% dla lepszejszych kolesi)
    – każda kolejna władza zamiata ten problem pod dywan i coś tam sprzeda tu i ówdzie – licząc ze problem zniknie sam – chyba nie tędy droga!